Demony z przeszłości. Fragment książki „Bez słowa" Kate McQuaille

Data: 2020-10-06 11:11:05 | Ten artykuł przeczytasz w 7 min. Autor: Piotr Piekarski
udostępnij Tweet

Pod koniec września na rynku ukazała się powieść kryminalna Bez słowa autorstwa cenionej irlandzkiej dziennikarki i pisarki Kate McQuaile. Książkę wyróżnia pasjonująca fabuła z zaskakującym zakończeniem, opis skomplikowanych relacji i rodzinnych tajemnic oraz barwna opowieść z życia na irlandzkiej prowincji. Do lektury zaprasza Wydawnictwo Harde.

Obrazek w treści Demony z przeszłości. Fragment książki „Bez słowa" Kate McQuaille [jpg]

Listopad 2006 r. Orla Breslin pracuje jako dziennikarz  w Londynie. Jej najlepsza przyjaciółka, Lillian Murray, przeprowadziła się właśnie do Ardgreeney, gdzie układa sobie życie z Aidanem McManusem, byłym zawodowym graczem rugby.

Pewnego wieczoru przyjaciółki rozmawiają na Skypie. Lillian, słysząc pukanie do drzwi, biegnie sprawdzić, kto zakłóca jej spokojny wieczór. Orla czeka i czeka na jej powrót przed ekran komputera. Ale pokój Lillian staje w płomieniach, a ona sama nie wraca. Co się z nią stało? Spłonęła? Odeszła z własnej woli? Została zamordowana?

10 lat później zagadka zniknięcia Lillian pozostaje nierozwiązana. Ned Moynihan, detektyw prowadzący śledztwo, otrzymuje anonimy, sugerujące, że nie zbadał wszystkich tropów. Czy ktoś wie, gdzie jest Lillian? Czy Orli grozi niebezpieczeństwo? Aby poznać odpowiedzi na te pytania, trzeba sięgnąć po powieść Bez słowa Kate McQuaile. W poprzednich tygodniach w naszym serwisie zaprezentowaliśmy pierwsze fragmenty książki Bez słowa. Dziś czas na kolejną odsłonę tej historii: 

Napięcie między Jamesem a mną było coraz większe. Chodziłam wokół  niego na palcach, chciałam porozmawiać z nim o listach, które  pokazał mi inspektor Moynihan, bałam się jednak, że znowu się zdenerwuje.  On też podchodził do mnie z ogromną ostrożnością. Nasze  rozmowy były pozbawione spontaniczności. Nie byliśmy w stanie  porozmawiać spokojnie nawet o cieknącym kranie w kuchni.  

Cały czas myślałam o listach, zastanawiałam się, kto je przysłał  i dlaczego. To mógł być ktoś, kto pragnął sprawiedliwości dla Lillian  i próbował namieszać, tak by policja ponownie otworzyła tę sprawę.  Ale co by było, gdyby ten ktoś naprawdę wiedział, co się z nią stało?  A jeśli tak, to dlaczego pisał anonimowe, tajemnicze listy, zamiast  złożyć zeznania? A co, jeśli to właśnie ten ktoś zabił Lillian? Przypomniałam  sobie dzień sprzed niemal dziesięciu lat, gdy stałam w środku  spalonego domu i nagle poczułam zagrożenie, tak jakby ktoś obserwował  mnie z ukrycia. A co, jeśli on obserwował mnie teraz?  Od wszystkich tych rozmyślań zaczęło mi się kręcić w głowie.  

Poza tym byłam zmęczona, co wcale nie pomagało mojemu mózgowi.  Praca w kawiarni jest fizyczna. Nie miałam talentu ani instynktu  do gotowania tak jak James. Można było wyjąć z lodówki czy spiżarni dowolne składniki, dać mu je i czekać, co wymyśli.   Z pewnością zrobiłby z tego wyjątkowe i pyszne danie. Gotowania  nauczył się od matki, która rozbudziła jego zainteresowanie,  pozwalając mu pomagać sobie w kuchni. Moja matka wyrzucała  mnie z kuchni i mówiła, że bardziej przeszkadzam, niż pomagam.  

Gdy chodziło o jedzenie, to James był tym kreatywnym. To  on wymyślał sałatki i gotował dania, które recenzowano w gazetach.  Ja myłam stoliki i podłogi. Kroiłam warzywa, obierałam  ziemniaki i zmywałam. Robiłam kawę i herbatę, gotowałam jajka  i wkładałam chleb do tostera. Ale nie narzekałam. Siedzieliśmy  w tym razem, a umiejętności kulinarne Jamesa były o wiele większe  od moich. Marzyłam jednak, że w nie tak odległej przyszłości  kawiarnia będzie przynosić taki dochód, że James będzie mógł  zatrudnić personel, a ja skupię się na pracy redaktorki.  

Teraz, gdy lato się skończyło i przestali odwiedzać nas turyści,  spędzałam w kawiarni mniej czasu i rozwijałam swój biznes.  Nadal jednak byłam wyczerpana fizyczną pracą w kawiarni, bo  każda powierzchnia – stoły, podłogi i ściany – musiała być wyszorowana  na błysk niezależnie od tego, czy mieliśmy gości, czy  nie. Moje oczy były bardzo zmęczone, plecy i ramiona zesztywniały.  Potrzebowałam przerwy, a w kawiarni panował teraz spokój.  Prawdopodobieństwo tego, że ktoś wpadnie na coś więcej niż filiżankę  kawy czy herbaty i ciasto było bardzo małe.    

– Myślisz, że mogę już iść? – spytałam Jamesa. 

– Póki jest  jasno, mogłabym pobiegać.  

– No pewnie. Nie zostało już dużo pracy.  Wróciłam do domu, przebrałam się w strój do biegania i wyruszyłam  na plażę. Pobiegłam na północ do Bellaher Point i z powrotem,  próbując opróżnić głowę ze wszystkich myśli. Jednak gdy tylko  zwolniłam, niepokojące myśli wywołane wizytą policjanta ponownie zaczęły napływać do mojego umysłu, więc znowu przyśpieszyłam  i pobiegłam na południe w stronę przylądka. 

Nie myślałam o zapadającym  zmierzchu do chwili, w której uświadomiłam sobie, że  bardzo szybko robi się ciemno. I wtedy dobiegłam do drewnianych  schodów prowadzących do Oriel Cottage. Nagle przeraziłam się  tego, że jestem tak blisko miejsca, w którym zaginęła Lillian.  Widziałam, jak w oddali zbliża się do mnie coś wielkiego  i ciemnego, a moje serce zaczęło walić jak szalone. Potem jednak  ów kształt okazał się Aidanem, który jechał na wielkim brązowym  koniu. Nie widziałam go od jakiegoś czasu. Tydzień po naszej przeprowadzce  tutaj zaprosiliśmy go na kolację. Nie był to zbyt przyjemny  wieczór. James od samego początku nie wykazywał zadowolenia  z tego pomysłu, ponieważ z góry założył, że Aidan jest gburowatym  pijakiem, i nie okazywał mu zbytniej sympatii. 

A Aidan spełnił  oczekiwania Jamesa, bo pojawił się wcięty i w kiepskim nastroju.  – Nigdy więcej nie chcę widzieć tego palanta w naszym domu  – powiedział po wszystkim James.  Mnie również nie podobało się zachowanie Aidana, ale chciałam  dać mu szansę. Mój powrót do Ardgreeney zapewne ożywił  wiele wspomnień. Nic dziwnego, że kiepsko sobie poradził. W ciągu  kilku ostatnich miesięcy zaszła w nim jednak jakaś zmiana.  Gdy był u nas na kolacji, jego twarz była nabrzmiała i wyglądała  niezdrowo. Teraz, gdy jechał po plaży w moją stronę, w słabym  świetle widziałam, że zrzucił nadwagę. Wyglądał na szczuplejszego,  bardziej umięśnionego – niemalże przystojnego. Miał jasne  promienne oczy. Może coś się stało. Może kogoś poznał.     

Książkę Bez słowa kupicie w popularnych księgarniach internetowych:

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Książka
Bez słowa
Kate McQuaile0
Okładka książki - Bez słowa

Listopad 2006 r. Orla Breslin pracuje jako dziennikarz w Londynie. Jej najlepsza przyjaciółka Lillian Murray przeprowadziła się właśnie do Ardgreeney...

dodaj do biblioteczki
Wydawnictwo