Afera Rywina. Fragment książki "Demiurg. Biografia Adama Michnika"

Data: 2021-04-19 08:58:11 | Ten artykuł przeczytasz w 14 min. Autor: Piotr Piekarski
udostępnij Tweet

Biografia Adama Michnika - jednego z najbardziej znanych architektów przemian polskiej rzeczywistości. Roman Graczyk nie pisze z pozycji ani „przeciw Michnikowi”, ani „za Michnikiem”, lecz z pozycji „o Michniku”. Nie wyklucza to jego pozytywnych ani negatywnych ocen, ale omija wszystkie założenia a priori w stosunku do opisywanej postaci. 

Jedni Adama Michnika kochają, inni – szczerze nie cierpią. Nie da się powiedzieć ani jednego, ani drugiego o autorze tej książki. Rzetelnie opisuje nieproste koleje życia swojego bohatera. Przedstawia wyraziste poglądy Adama Michnika i mechanizmy tworzenia ideowych biegunów sceny politycznej.

Obrazek w treści Afera Rywina. Fragment książki "Demiurg. Biografia Adama Michnika" [jpg]

Książka ukazuje potężną i wpływową osobowość, kogoś, kto ma ambicje budowania nie tylko sceny politycznej, ale i meblowania głów polskiej inteligencji. Do lektury książki Demiurg. Biografia Adama Michnika Romana Graczyka zaprasza jej wydawca - Zona Zero. Już dziś zachęcamy Was do lektury premierowego fragmentu książki:

Propozycja ustawy za łapówkę

15 lipca 2002 roku Lew Rywin – producent filmowy (właściciel Heritage Films) i prezes rady nadzorczej Canal+, gruba ryba w świecie producentów kultury – przedstawia szefowej Agory Wandzie Rapaczyńskiej propozycję sprzedaży dogodnej dla jej firmy treści ustawy medialnej (tak, by Agora mogła kupić Polsat), za łapówkę w wysokości 17,5 mln dolarów. Twierdzi, że za jego ofertą stoi premier Miller. Stawia przy tym dwa dodatkowe warunki: 1) „Gazeta Wyborcza” stępi ostrze krytyki rządu Millera; 2) prezesem Polsatu zostanie on – Lew Rywin. 

Michnik pokazuje Millerowi notatkę Wandy Rapaczyńskiej z rozmowy z Rywinem. Premier wypiera się inspirowania producenta filmowego w sprawie łapówkarskiej propozycji. 

Tymczasem trwają prace nad ustawą. Agora, jako jeden z głównych zainteresowanych zablokowaniem restrykcyjnych przepisów, stoi na czele grupy prywatnych wydawców lobbujących na rzecz utrzymania prawnego status quo. Równocześnie Agora korzysta z towarzyskich kontaktów ze sferą rządową – teraz widać, że opłaciło się dawniejsze cywilizowanie SLD i kontrolowane wpuszczanie go „na salony”. Działając tak dwutorowo kierownictwo Agory (i Adam Michnik, który formalnie jest tylko naczelnym redaktorem „Gazety”, ale za to jest „na ty” z najważniejszymi ludźmi z rządu), nie uzyskuje jednak satysfakcjonującego rezultatu. A ściślej rzecz biorąc, nie uzyskuje go trwale. Bo rzeczony przepis antymonopolowy raz wypada z projektu, raz wraca tam – pod taką czy inną postacią. 

Wygląda to wszystko dziwnie. Bo skoro Miller nie ma nic wspólnego z wizytą Rywina u Wandy Rapaczyńskiej, to dlaczego teraz, po interwencji naczelnego „Gazety” u premiera, spotkania ludzi Agory z osobami wpływowymi w rządzie nie przynoszą przełomu? Dlaczego ciągle nie udaje się uzyskać politycznej gwarancji (via projekt ustawy), że Agora będzie mogła kupić Polsat? 22 lipca (tydzień po rozmowie właściciela Heritage Films z Rapaczyńską) Michnik zaprasza do redakcji Rywina i potajemnie go nagrywa. Ten mówi mniej więcej to samo, co powiedział wcześniej Wandzie Rapaczyńskiej. 

Jeszcze tego samego dnia Michnik przedstawia nagranie Millerowi. Następuje konfrontacja Rywina z Michnikiem w kancelarii premiera, w obecności Millera. Rywin mówi, że inspirowali go Robert Kwiatkowski i Andrzej Zarębski, potem wpada w histerię, staje się niekomunikatywny. Miller wyprasza go z gabinetu. Gdy zostają w nim sami z Michnikiem, mówi, że oto mają do czynienia z przypadkiem psychiatrycznym. Po tej konfrontacji znowu ruszają negocjacje rządu z Agorą, powstaje nowa wersja ustawy, korzystna dla wydawcy „Gazety Wyborczej”. Wkrótce jednak następuje kolejna zmiana legislacyjna, która pozwala KRRiT zablokować ewentualną transakcję. Wówczas Michnik zaczyna kuluarowo ujawniać propozycję łapówkarską Rywina: dowiadują się o niej niektórzy dziennikarze „GW”, Jerzy Urban, potem szereg innych osób. Miesiąc po złożeniu oferty przez Rywina pierwsze, bardzo ogólnikowe, informacje na ten temat pojawiają się w prasie. Jednak nikt nie „ciągnie” tematu, skoro nie robi tego główny zainteresowany – mamy tu mały przyczynek do pozycji „Gazety Wyborczej” w świecie polskich mediów na początku XXI wieku. 

Mijają tygodnie, SLD-owski minister sprawiedliwości Grzegorz Kurczuk spotyka się z Adamem Michnikiem, żeby wydębić od niego taśmę z nagraniem Rywina i wszcząć śledztwo. Bez skutku, naczelny „GW” miał mu powiedzieć, że to dla „Gazety” sprawa honorowa, że ona pierwsza musi to opublikować. Jednak tak się nie dzieje. We wrześniu 2002 roku Miller udziela wywiadu dla „Polityki” Janinie Paradowskiej. Dziennikarka pyta premiera o korupcyjną propozycję Rywina. Wtedy Michnik interweniuje u Paradowskiej, domagając się wycięcia tego pytania. Dziennikarka postępuje zgodnie z życzeniem szefa „Gazety Wyborczej” – to także przyczynek do pozycji „Gazety” w systemie polskich mediów. A do tego przyczynek do stanu polskiego dziennikarstwa, w którym Paradowska uchodzi za autorytet. 

12–13 grudnia na szczycie Unii Europejskiej w Kopenhadze zapada ostateczna zgoda ówczesnej „piętnastki” na przyjęcie Polski do Unii. To wielki sukces premiera Millera, który twardo negocjował i jego warunki zostały przyjęte. Po powrocie premiera do kraju panuje ogólne podekscytowanie i powszechna radość. Naturalnie nie wszyscy się cieszą, ale i kręgi rządowe, i kręgi „Gazety Wyborczej” należą do obozu euroentuzjastów. Adam Michnik publicznie ściska Leszka Millera, uznając tym gestem nie tylko osobisty sukces premiera, ale przede wszystkim pokazując ponadpolityczny consensus w kwestii polskiej akcesji do UE. Tymczasem w trakcie prac legislacyjnych w Sejmie przywrócony zostaje pierwotny, niekorzystny dla Agory, kształt projektu ustawy. Wreszcie 27 grudnia 2002 roku na pierwszej stronie „Gazety” ukazuje się artykuł Pawła Smoleńskiego Ustawa za łapówkę, czyli przychodzi Rywin do Michnika. Trzy dni później marszałek Sejmu Marek Borowski wstrzymuje prace nad ustawą.

Kłopot wizerunkowy

Odkąd „Gazeta” była w posiadaniu nagrania propozycji Rywina, zaczął bić zegar dla sprawy ujawnienia tej propozycji na jej własnych łamach. Jak wiemy, zajęło to długie pięć miesięcy, w czasie których Agora dalej negocjowała (jawnie i poufnie) korzystny dla niej kształt ustawy. Później szefowie „GW” podawali powody, dla których tak długo opóźniano publikację. Pierwszy taki, że prowadzono śledztwo dziennikarskie. Helena Łuczywo mówiła: Teksty śledcze nie powstają szybko. Wstrzymywaliśmy się z publikacją, licząc na to, że będziemy mogli uzupełnić zapis rozmowy o konkretne nazwiska, że odkryjemy przynajmniej część prawdy. Tekst Pawła Smoleńskiego – opublikowany po pięciu miesiącach od wizyty Rywina – jednak nie przyniósł odpowiedzi na pytanie, kto stał za producentem filmowym. Drugi powód zwłoki był polityczny: finalizowane były wtedy negocjacje o warunkach wstąpienia Polski do UE, Adam Michnik zaś nie chciał w żaden sposób obniżyć pozycji negocjacyjnej premiera. To akurat tłumaczenie wydaje się dość przekonujące. 

Jest zima 2002/2003. Rezonans tekstu Smoleńskiego okazuje się wielki, chociaż sam tekst niczego nie wyjaśnia. Co czyniło informacje podane w nim wybuchowymi, to fakt, że Rywin zaproponował coś takiego ludziom Agory, często wywodzącym się z antykomunistycznej opozycji, nierzadko z „konspiry” lat 80. Tu możliwe były dwa podejścia. Jedno – wyrażają je w tekście Smoleńskiego Helena Łuczywo, Wanda Rapaczyńska, Piotr Niemczycki i sam Michnik – to moralny degust wobec Rywina. Coś w rodzaju: „Jak on w ogóle miał czelność coś takiego nam, uczciwym ludziom, proponować?”. Drugie możliwe podejście to przypuszczenie, że skoro Rywin z czymś takim przyszedł do Rapaczyńskiej i do Michnika, to znaczy, że w jego mniemaniu nie przekraczał jakiejś bariery niemożliwej do pokonania. A jeśli tak mniemał Rywin, w końcu człowiek bywały w kręgach polityczno-biznesowo-medialnych elit, to znaczy, że może coś było na rzeczy. Przypuszczenie to było doskonale wzmacniane ujawnianymi stopniowo informacjami o bliskich stosunkach towarzyskich Agory z postkomunistami, o pewnej wręcz zażyłości charakteryzującej te stosunki. To podejście najmocniej wyraził w artykule w „Rzeczpospolitej” Zdzisław Krasnodębski. Pisał on: To Michnik ujawnia nagranie – a nie odwrotnie. Ale dlaczego Rywin w ogóle przychodzi? Dlaczego w ogóle może sądzić, że taką rozmowę można prowadzić z nim poważnie? Czyżby nie wiedział, z kim rozmawia? Te wszystkie obiady, pertraktacje, narady z premierem, imieniny i przyjęcia, nazwiska i imiona, które padają w tej rozmowie, pokazują, w jakim stopniu „GW” wmontowała się w system nieformalnej i formalnej władzy. 

Dla sympatyków „Gazety” i Michnika to była trudna próba. Wspomina Danuta Skóra, działaczka antykomunistycznej opozycji jeszcze przed Sierpniem, a po 1989 roku m.in. dyrektor Wydawnictwa Znak: Byłam wtedy na wakacjach zimowych z dziećmi w Rabce, dobrze zapamiętałam ten moment. Tego popołudnia, kiedy kupiłam „Gazetę Wyborczą” z tekstem Pawła Smoleńskiego o Rywinie. Czytam i nic mi się nie zgadza. Pomyślałam wtedy pierwszy raz: „Kłamiecie”. Potem to wrażenie kłamstwa brutalnie się potwierdzało, ale „ex post” mogę umiejscowić moment, kiedy przestałam im wierzyć właśnie na to popołudnie. To było radykalne cięcie. 

Sejm powołuje, jeszcze w styczniu, komisję śledczą do zbadania afery. Wprawdzie skład komisji dobierany jest na zasadzie parytetu wedle liczby mandatów sejmowych poszczególnych partii, więc SLD ma w niej większość i obsadza stanowisko przewodniczącego, ale wiele zależy od osobowości śledczych i tę szansę wykorzystują partie opozycyjne. Platforma Obywatelska posyła do niej Jana Rokitę – wytrawnego parlamentarzystę; Prawo i Sprawiedliwość – Zbigniewa Ziobro – młodego, ale zadziornego posła, zresztą także z Krakowa. Obaj oni narobią w komisji dużo szumu. 

Obrady tej, nowej wtedy w praktyce polskiego parlamentaryzmu, instytucji budzą wielkie zainteresowanie opinii publicznej, chyba dlatego, że mimo politycznego parytetu przebieg przesłuchań jest nie do przewidzenia, a niekiedy zeznania świadków odkrywają nieznane fakty. Przesłuchania przedstawicieli postkomunistycznej elity, z premierem Millerem na czele, pokazują odstręczający styl sprawowania władzy, lekceważenie reguł państwa prawa. Dużym echem odbija się przesłuchanie Jerzego Urbana, który ujawnia swoje częste kontakty z Adamem Michnikiem. Dla naczelnego „Gazety” jest to kłopotliwa informacja. Można zaś odnieść wrażenie, że dla byłego rzecznika rządu gen. Jaruzelskiego – wręcz przeciwnie, sprawia mu to wielką radość, trochę tylko skrywaną tonem grzecznego, prawdomównego chłopca. Przesłuchanie Michnika wywołuje na ogół mieszane uczucia. Naczelny „Gazety” twardo broni prezydenta Kwaśniewskiego i premiera Millera przed posądzeniami ich o jakikolwiek wpływ na akcję Rywina. Tak jak inni świadkowie z kręgu Agory, ujawnia bliskie towarzyskie powiązania swojego środowiska ze sferami rządowymi, ale u Michnika jest i coś innego, co dodatkowo może drażnić, skoro mamy do czynienia z człowiekiem postrzeganym jako emblematyczny budowniczy polskiej demokracji. Aleksander Hall tak opisał to wrażenie: Występując przed sejmową komisją śledczą […] i później przed sądem jako świadek, unosił się i irytował, gdy padały pewne pytania. […] Sprawiał wrażenie, że niektóre pytania stawiane przez członków komisji go obrażają i że nie jest traktowany z należnym szacunkiem. To prawda, że poziom członków komisji był bardzo zróżnicowany, a część pytań zadawano mu ze złą wolą. Nie usprawiedliwia to jednak w moich oczach postawy Michnika. Zachowywał się jak człowiek przyzwyczajony do tego, że może więcej niż inni obywatele i zasługuje na wyjątkowe traktowanie.

Szczególnie sprawa częstych kontaktów Michnika z Urbanem psuła reputację naczelnego redaktora „Gazety”. Zeznania Urbana przed komisją pokazywały większą zażyłość niż to, co zostało ujawnione w 1991 roku przy okazji rozmowy w radiowej „Trójce”, a przecież już tamta informacja była ambarasująca dla wiarygodności Michnika. Pewnego rodzaju jego bliskość z Urbanem znajduje też inne potwierdzenie. Wspomina Rafał Kalukin: Kiedy w 2002 r. gruchnęła plotka, że Kwach ma dziecko z Edytą Górniak, wzbudziło to pewne podekscytowanie. Ktoś w redakcji zapytał Adama, czy coś wie na ten temat, a on odpowiedział: -Pytałem Jurka Urbana, nieprawda-. Późniejsze zeznania Urbana przed komisją potwierdzały, że oni się spotykają towarzysko. 

Chociaż komisji nie udało się rozwikłać najważniejszych wątków afery, to i tak to, co ujawniły jej prace, dało nader zasmucający obraz państwa polskiego: jego władzy, jego elit, jego mediów. To dlatego polityczną cenę za aferę zapłaci wkrótce SLD. To dlatego cenę obniżenia kredytu moralnego zaufania zapłaci „Gazeta Wyborcza”. 

Epilog afery Rywina był bardzo – jak powiedziałby Jan Rokita – polsko-sarmacki. Stwierdzono kompromitację ludzi i instytucji, ale nie umiano wyprowadzić stąd twardych konkluzji. Nie wskazano winnych, poza posłańcem z „grupy trzymającej władzę”. 

Komisja kończy pracę 5 kwietnia 2004 roku przyjmując raport Anity Błochowiak z SLD, który utrzymuje, że Rywin działał sam. 

Ale 24 września Sejm, przeciwnie, przyjmuje najdalej idący raport Zbigniewa Ziobry. Ten stwierdza istnienie związków Rywina z kręgami rządowymi i z SLD, zaliczając do „grupy trzymającej władzę” zarówno Millera, jak i Kwaśniewskiego. Niemniej na poziomie procesowym z tych konkluzji nic nie wynika. Przed sądem staje wyłącznie Lew Rywin i tylko on zostaje skazany – otrzymuje prawomocny wyrok dwóch lat więzienia i grzywny 100 tys. złotych. 

Niezależnie od tak wątłych skutków prawnokarnych i prawnokonstytucyjnych, ujawnienie afery Rywina uruchomiło wielki ferment moralno-intelektualny po prawej stronie sceny politycznej. Było paliwem dla wzrostu politycznego znaczenia dwóch młodych wtedy partii postsolidarnościowych: Platformy Obywatelskiej i Prawa i Sprawiedliwości. Było trampoliną dla politycznej kariery Zbigniewa Ziobry i akceleratorem kariery Jana Rokity. Przede wszystkim jednak było zaczynem wielkiej debaty o moralnych fundamentach III RP. Krytycy owego „moralnego wzmożenia” wskazywali na koniunkturalny i polityczny w istocie cel debaty. Jednak debata była żywa, odbywała się na wielką skalę i skutkowała daleko idącymi wnioskami. To wtedy wykluł się pomysł gruntownego odnowienia polskiej polityki, któremu – nie całkiem fortunnie – nadano imię IV Rzeczypospolitej – to z kolei przyczynek do poziomu polskiej refleksji, niezbyt dobrze odróżniającej wymiar praktycznej polityki od wymiaru instytucjonalnego. 

Afera Rywina była punktem zwrotnym w dziejach „Gazety Wyborczej”, a zarazem punktem zwrotnym w życiu Adama Michnika. Odsłaniając kulisy powiązań tego środowiska z rządem Millera i z Sojuszem Lewicy Demokratycznej, w tym także sposób zabiegania ludzi Agory o interesy ich firmy, nadwątliła ten obraz środowiska, które ono samo wykreowało: niezłomnych przed 1989 rokiem, którzy po przełomie ustrojowym tylko swoim wybitnym zdolnościom i ciężkiej pracy zawdzięczali wielki sukces. Afera Rywina pokazała, że nie tylko zdolnościom i pracy. 

Danuta Skóra: Czytałam „Gazetę Wyborczą” od pierwszego numeru w 1989 r., jak wszyscy, z którymi się przyjaźniłam. Afera Rywina gwałtownie to zmieniła. To mnie i moich przyjaciół silnie dotknęło, utraciliśmy zaufanie do tego środowiska. Ci ludzie oszukiwali, kłamali, manipulowali dla dobra swojego biznesu, ale głównie dla utrzymania rządu dusz. To napawało wtedy odrazą i budziło frustrację. Ale niezależnie od moich (naszych) osobistych poglądów, ta sprawa wyznaczała moment obiektywnego załamania w masowej skali, zdecydowanej utraty pozycji „Gazety Wyborczej” w życiu publicznym. Wydaje mi się, że również sam Michnik bezpowrotnie stracił wtedy mir u wielu ludzi. (…) 

Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury.

Książkę Demiurg. Biografia Adama Michnika kupić można poniżej: 

REKLAMA

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Książka
Demiurg. Biografia Adama Michnika
Roman Graczyk3
Okładka książki - Demiurg. Biografia Adama Michnika

Biografia Adama Michnika - jednego z najbardziej znanych architektów przemian polskiej rzeczywistości. Roman Graczyk nie pisze z pozycji ani „przeciw...

dodaj do biblioteczki
Reklamy
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje