Warszawski sąd nakazał Barbarze Engelking i Janowi Grabowskiemu, cenionym historykom, autorom publikacji Dalej jest noc, przeproszenie Filomeny Leszczyńskiej, ponadosiemdziesięcioletniej krewnej jednej z postaci opisanych w książce, za zniesławienie jej wuja. Sprawa obiła się szerokim echem w światowych mediach, wzbudziła też niepokój wśród historyków.
Dalej jest noc to opracowanie naukowe, opisujące losy polskich Żydów, prześladowanych podczas II wojny światowej. Pokazuje, do jakich środków uciekali się, by przetrwać. Barbara Engelking i Jan Grabowski przywołują historie Polaków, którzy pomagali Żydom, często narażając własne życie. Piszą też o szerzącym się wówczas antysemityzmie, który sprawiał, że wiele osób decydowało się na współpracę z okupantem, na donoszenie na innych.
Dalej jest noc – kontrowersyjna publikacja naukowa
Wydana w dwóch tomach książka stanowi efekt wieloletnich prac badawczych, prowadzonych przy wsparciu Centrum Badań nad Zagładą Żydów IFiS PAN. Od momentu publikacji pozycja ta budzi kontrowersje – szczególnie w środowiskach związanych z ruchem narodowym.
Barbara Engelking i Jan Grabowski krótko opisali w niej przypadek Edwarda Malinowskiego, starosty Malinowa. Poświęcili mu następujący fragment:
Estera Drogicka (z domu Siemiatycka) po stracie rodziny, zaopatrzona w dokumenty kupione od Białorusinki, postanowiła wyjechać do Prus na roboty, w czym pomógł jej sołtys Malinowa Edward Malinowski (przy okazji ją ograbił) – i w grudniu 1942 r. trafiła do Rastenburga (Kętrzyna) jako pomoc domowa w niemieckiej rodzinie Fittkau. Nie tylko poznała tam swojego drugiego męża (Polaka, który także był na robotach), lecz rozwinęła działalność handlową, przesyłając Malinowskiemu paczki z rzeczami na sprzedaż. Odwiedziła go, gdy jechała na urlop „do domu”. Zdawała sobie sprawę, że jest on współwinny śmierci kilkudziesięciu Żydów, którzy ukrywali się w lesie i zostali wydani Niemcom, mimo to na jego procesie po wojnie złożyła fałszywe zeznania w jego obronie.
- fragment książki „Dalej jest noc".
Dalej jest noc – sprawa sądowa
Bratanica Edwarda Malinowskiego, Filomena Leszczyńska, zdecydowała się wytoczyć autorom książki proces o zniesławienie. Według Leszczyńskiej, autorka cytowanej relacji nie przesyłała sołtysowi żadnych rzeczy na sprzedaż. Barbara Engelking przyznała już, że Estera Drogicka rozmaite przedmioty na sprzedaż wysyłała nie sołtysowi, ale innemu mieszkańcowi Malinowa, noszącemu to samo nazwisko, co urzędnik. Tyle, że samo prowadzenie handlu nie jest formą zniesławienia.
Inaczej jest w przypadku drugiego zarzutu, jaki Leszczyńska stawia autorom książki. Sołtys Malinowski, zdaniem swojej bratanicy, nigdy nie wydał Niemcom kilkudziesięciu Żydów. Prawnicy podkreślają, że Edward Malinowski został w latach pięćdziesiątych uniewinniony od tego zarzutu. Zdaniem autorów publikacji doszło do tego w niejasnych okolicznościach – sama Estera Drogicka miała złożyć korzystne dla niego zeznania, pragnąc podziękować mu za uratowanie życia, a mieszkańcy wsi, mający świadczyć na niekorzyść sołtysa, mieli zostać pobici tuż przed historyczną rozprawą.
Dalej jest noc – wyrok
9 lutego 2021 w Sądzie Okręgowym w Warszawie odbyła się ostatnia rozprawa w tej sprawie. Pomocy Filomenie Leszczyńskiej udzieliła organizacja pozarządowa Reduta Dobrego Imienia, której projekty systematycznie otrzymują rządowe dotacje. Podczas rozprawy Sąd Okręgowy ogłosił wyrok w związku z zarzutami stawianymi autorom przez Filomenę Leszczyńską.
Leszczyńska domagała się od twórców książki 100 tysięcy złotych zadośćuczynienia, erraty oraz przeprosin. Decyzją sądu autorzy książki zostali zobowiązani do przeproszenia krewnej opisanego w tekście Edwarda Malinowskiego. W treści oświadczenia mają zawrzeć m.in. informacje, w której przepraszają za podanie “nieścisłych informacji”. Leszczyńska pierwotnie żądała w przeprosinach zawarcia zapisu, że jej wuj był „bohaterem ratującym Żydów”, jednak na tę propozycję nie przystali ani oskarżeni, ani sąd. Przeprosiny pojawić mają się na stronie Centrum Badań nad Zagładą Żydów. Oprócz tego sąd zobowiązał oskarżonych do poprawienia informacji na temat Edwarda Malinowskiego w kolejnych wydaniach książki.
Sąd Okręgowy zgodził się z tym, że powódka ma prawo do walki o dobre imię osoby zmarłej. Nie zgodził się jednak na zadośćuczynienie w postaci 100 tys. złotych – w ocenie sądu konieczność wypłacenia takiej kwoty mogłaby powodować efekt zniechęcający do prowadzenia badań naukowych. Sąd uznał również, że „tożsamość i duma narodowa” nie są dobrami osobistymi, a co za tym idzie – możliwość realizacji badań naukowych nie pozostaje zagrożona. Wyrok wywołał spore dyskusje nie tylko w kraju, ale także za granicą.
W liście otwartym sporządzonym przez Stowarzyszenie Otwarta Rzeczpospolita dotyczącego sprawy wobec naukowców napisano:
(...) w demokratycznym państwie sąd nie może być miejscem rozstrzygania sporów dotyczących wyników badań i ich interpretacji. Publikacje naukowe, będące efektem wieloletniej pracy i kwerend archiwalnych, mogą być punktem wyjścia do dyskusji i polemiki, a nie przedmiotem sporu sądowego”.
Z kolei prof. Andrzej Paczkowski, członek rady Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN, mówił w rozmowie z dziennikarzem serwisu Onet.pl, że proces, jego zdaniem, ma podłoże czysto polityczne. Takie kontrowersje badacze rozstrzygają między sobą: piszą do czasopism, publikują książki czy debatują o tym na konferencjach. Jeżeli ktoś idzie do sądu, to znaczy, że sytuacja wykroczyła poza sferę debaty naukowej.
Izraelskie centrum Yad Vashem podkreśla swoje zaniepokojenie konsekwencjami wyroku. Brytyjski „The Guardian” cytuje Saschę Feuchert, dyrektora Arbeitsstelle Holocaustliteratur na Uniwersytecie w Giessen w Niemczech, który powiedział: W przypadku wielu incydentów podczas Holokaustu mamy tylko zeznania ocalałych. Oczywiście, o ile to możliwe, należy je sprawdzić i omówić w debatach akademickich. Ale to orzeczenie sądu i jego wnioski nie tylko zagrażają podstawom badań opartych na zeznaniach ocalałych, ale mogą być również wykorzystywane przez ludzi negujących Holokaust. Proces skrytykowało również Stowarzyszenie Historyków Niemieckich, a apel w obronie historyków podpisał naczelny rabin Polski – Michael Schudrich.
Wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie nie jest prawomocny. Autorzy książki Dalej jest noc nie zgadzają się z nim – Barbara Engelking zapowiedziała, że złożą apelację, gdy otrzymają pisemne uzasadnienie orzeczenia.