Redaktor Laura Jabłońska – jedna z najbardziej rozpoznawalnych osób, symbol kobiety sukcesu – zostaje zamordowana. Podkomisarz Robert Lew razem z Sonią Czech rozpoczynają śledztwo. Pierwsze podejrzenia padają na życiową partnerkę dziennikarki. Okazuje się jednak, że zabójstwo Jabłońskiej jest powiązane ze śmiercią prominentnego przedsiębiorcy z Poznania. Wkrótce wychodzi na jaw, że ofiar jest więcej. Ktoś publikuje w sieci zdjęcia tych osób z podpisem „Wszyscy są winni”. Wydaje się, że celem mordercy są najbardziej wpływowi ludzie w Polsce – mistrzowie w swoim fachu. Czy wywiady przeprowadzane z nimi przed ich śmiercią pozwolą śledczym znaleźć nić łączącą wszystkie te ofiary? A może odsłonią motywy zabójcy?
Wywiad stanowi odrębną kryminalną historię. W każdym tomie serii o Robercie Lwie odnajdziesz dobrze znane ci postacie. Do lektury zaprasza Wydawnictwo Prozami. W ubiegłym tygodniu na naszych łamach mogliście przeczytać premierowy fragment książki Wywiad. Dziś czas na kolejną odsłonę tej historii:
Kiedy tworzyłem listę osób, z którymi chciałbym zrobić wywiad do tej książki, ona pojawiła się na samej górze kartki – Laura Jabłońska. Kobieta – marka sama w sobie. Od trzydziestu lat panuje niepodzielnie w polskiej telewizji. Przychodzą do niej zarówno celebryci, jak i najważniejsze osoby w państwie. Gdy dzwoni, nikt jej nie odmawia. Ale nie zawsze tak było. Laura długo walczyła o miejsce, które teraz zajmuje. Jest wybitna w swoim fachu. Bezkonkurencyjna. Zgodziła się udzielić mi wywiadu, choć jej terminarz był zapełniony na rok do przodu. Udało mi się ją przekonać, mówiąc, że pamiętam jej pierwsze wystąpienie w telewizji, gdy byłem zaraz po studiach menedżerskich i nie wiedziałem, za co się zabrać. Wysyłałem bezskutecznie swoje CV do różnych firm, żadna jednak nawet się ze mną nie skontaktowała. Zacząłem myśleć o podjęciu jakiejkolwiek pracy, choćby w gastronomii, by tylko przestać dalej siedzieć bezczynnie w domu. Przeglądałem oferty przy włączonym telewizorze. Laura robiła wtedy wywiad z osobą w kryzysie bezdomności. W ciągu paru minut – wpadła na ten pomysł prawdopodobnie zupełnie spontanicznie – udało jej się przekonać tamtego człowieka, by spróbował jeszcze raz zawalczyć o swoje życie, bo jak wtedy powiedziała, jest wolny, choć biedny, ale poddanie się lub walka jest dalej w gestii jego wyboru. Wyłączyłem wtedy telewizor, poczułem gniew. Następnego dnia jednak wziąłem się do pracy i wysłałem życiorys jeszcze do dziesięciu kolejnych firm, w tym do tej, której po parunastu latach stałem się głównym partnerem i dyrektorem.
Grzegorz Akimowicz: Kiedy zaczynałem swoją przygodę z biznesem, niewiele było kobiet w mojej branży na widocznych stanowiskach. Jak było w telewizji?
Laura Jabłońska: W telewizji kobiety zawsze były obecne, ale przeważnie w roli ładnej twarzy, lalki, która miała przekazać przygotowane przez dziennikarza informacje.
G.A.: Jak udało ci się przebić?
L.J.: Nie będę ukrywała, to nie było łatwe. Miałam wrażenie, że muszę pracować dwa razy lepiej i ciężej od moich kolegów, by zostać zauważoną. Interesująca twarz nie wystarczała, żeby dostać dobry temat, nie mówiąc już o samodzielnym programie.
G.A.: Więc jak to zrobiłaś? Pod koniec lat dziewięćdziesiątych prowadziłaś już swój autorski program Twarzą w twarz, w którym rozmawiałaś z politykami, omawiając bieżące wydarzenia. Nie było wtedy drugiego takiego programu prowadzonego przez kobietę. O ile wiem, nie było go też przez kolejne dziesięć lat.
L.J.: To prawda. Udało mi się.
G.A.: Szczęście?
L.J.: (śmiech) Szczęście też, ale przede wszystkim masa ciężkiej pracy i nieprzespanych nocy.
G.A.: Jak się zapracowuje na taki sukces?
L.J.: Skończyłam studia dziennikarskie i czułam, że cały świat przede mną, że mogę osiągnąć wszystko. Oglądałam programy amerykańskie i chciałam robić to samo w polskiej telewizji. Niestety. Życie szybko zweryfikowało moje plany. Ponieważ byłam szczupłą blondynką z wielkimi niebieskimi oczami, widziano mnie co najwyżej jako prowadzącą programów modowych albo kulinarnych, które w tamtym czasie były bardzo popularne. Program Gorąca patelnia, który prowadziłam przez pierwszy rok mojej pracy, świetnie zarabiał. Dyrektor nie chciał zmian, ale dla mnie to było za mało.
G.A.: Nie miałaś jeszcze doświadczenia. To nie był przerost ambicji?
L.J.: Nie, chciałam tylko tego, co dostawali moi koledzy.
W naszym serwisie przeczytacie już kolejny fragment książki Wywiad. Powieść kupicie w popularnych księgarniach internetowych:
Tagi: fragment,