Może Pan zostać nieudacznikiem. Przecież jest Pan prezesem. Przeczytaj opowieść Artura Borowika

Data: 2018-08-13 12:30:46 | Ten artykuł przeczytasz w 9 min. Autor: Sławomir Krempa
udostępnij Tweet
News - Może Pan zostać nieudacznikiem. Przecież jest Pan prezesem. Przeczytaj opowieść Artura Borowika

Prezesi i księgowi, ludzie sukcesu, którzy w każdej chwili mogą zostać nieudacznikami, rodziny i „przyjaciele". Ich wszystkich spotkacie na stronach książki Błazen w stroju klauna – nowej publikacji w dorobku Arka Borowika z popularnej serii Mocna Rzecz o Namiętnościach, trylogii inspirowanej popularnymi baśniami. Do lektury zaprasza Wydawnictwo Dobra Literatura, a w naszym serwisie w odcinkach publikujemy obszerne fragmenty książki: 

– Kim pan jest? – zapytała dziennikarka znana z telewizji. Specjalizowała się w wywiadach interwencyjnych.

Strawiński, który zdążył zapomnieć o dziennikarskim nalocie, udał, że jest głuchoniemy, a kiedy dziennikarka nie zrozumiała jego pantomimy, odpowiedział:

– Pracuję tutaj od dziesięciu lat.

– Czym się pan zajmuje? – Dziennikarka oglądała Strawińskiego w nieskrępowany sposób, jak to zwykli robić dziennikarze.

– Hm… – mruknął Strawiński. – Robię, co mi każą. – Miał nadzieję, że wybrnie z krępującej sytuacji i okrasił swoją wypowiedź najbardziej czarującym uśmiechem, na jaki było go stać. – Wie pani, ja tylko wykonywałem rozkazy – dodał i odwrócił się na pięcie.

– Moment – zatrzymała go dziennikarka. Miała mocarny uścisk. – Możemy porozmawiać?

– Nie. – Strawiński przestał owijać w bawełnę.

Ludzie zauważyli, że rozmawia z dziennikarką, i szeptali między sobą po kątach.

– Dlaczego?

– Nie zostałem wytypowany do rozmów.

– Nikt nie będzie mi mówił, z kim mam rozmawiać. – Górna warga dziennikarki podniosła się, ukazując siekacze.

– A jednak. – Strawiński bezradnie rozłożył ręce i uciekł.

Biegł po schodach, a zaschnięta na garniturze glina kruszyła się rudymi grudami, znacząc drogę ucieczki.

Jednakowoż nie dane mu było zaznać spokoju. W panice wpadł do pokoju narad, gdzie co prawda nie było narad, ale Wiktor Jędrzej Maksymiuk rozmawiał ze słynnym blogerem MikimRikim, znanym jako MikiRiki@szatan. buziaczek.com. MikiRiki uważany był za jednego z najbardziej opiniotwórczych ludzi w internecie. Mimo młodego wieku (skończył szesnaście lat) miał na swoim koncie wiele sukcesów mierzonych wejściami i lajkami. Karierę zaczął od filmiku, w którym na oczach zdumionej rodziny wypił mleko nosem. Wkrótce potem zaczął wyrażać opinie na różne tematy. Jego wywiad z wicepremierem zrobił w sieci furorę. Zjadliwy komentarz zamieszczony na Twitterze zachwiał w posadach rządzącą koalicją. MikiRiki był niezwykle wpływowym człowiekiem, a teraz rozmawiał z prezesem Maksymiukiem, który pod niektórymi względami był jeszcze wpływowszy. Zresztą sam Maksymiuk uważał siebie za człowieka najwpływowszego. I tak Strawiński salwujący się ucieczką znalazł się w jednym pomieszczeniu z dwoma nieprawdopodobnie wpływowymi ludźmi. Kiedy wszedł, prezes mówił właśnie, że jego zdaniem wszystko jest bardzo dobrze w firmie, natomiast poza firmą wszystko jest gorzej. MikiRiki wpatrywał się w swój telefon i opuszkiem palca drugiej ręki gładził pryszcz, który zagnieździł mu się na podbródku.

– Wynoś się – syknął prezes na widok Strawińskiego. Niestety było już za późno, ponieważ MikiRiki oderwał wzrok od telefonu i zauważył przybysza.

– O! – wykrzyknął.

Strawiński się ukłonił, przez co błoto uczepione włosów spadło na podłogę, rozsypując się w proch.

– Kto ty jesteś? – zapytał bloger.

– Strawiński.

– Pracownik niższego szczebla – dodał Maksymiuk, a MikiRiki nie zauważył ostentacyjnej pogardy w jego głosie, bo robił komórką zdjęcie Strawińskiemu, który widząc to, uśmiechnął się szeroko.

– Lubię pracowników niższego szczebla – uznał MikiRiki, wysyłając swojej tegodniowej dziewczynie MMS-a ze zdjęciem ubłoconego Strawińskiego.

– Ja też – stwierdził Maksymiuk.

– Co ty też? – zdziwił się dziennikarz.

– No… Ja też lubię pracowników niższego szczebla. – Maksymiuk uśmiechał się i bez przerwy mrugał oczami, co oznaczało u niego stan wielkiego zdenerwowania.

– Myślałem, że ich nie lubisz.

– Skąd ci to przyszło do głowy? – Maksymiuk dał Mikiemu Rikiemu kumpelskiego kuksańca i posłał mu porozumiewawczy uśmiech, którego bloger nie zrozumiał.

– Tak mi powiedziałeś.

– Wiesz, jak to jest.

– Tak – MikiRiki pokiwał głową i palcami powiększył zdjęcie na swoim nowoczesnym telefonie wielkości parapetu. – Co tu robisz? – zagadnął Strawińskiego.

Zanim ten zdążył odpowiedzieć, rozległ się sygnał SMS-a. MikiRiki przeczytał go, pokiwał głową, parsknął jak koń i wyszedł z sali.

Zapadła cisza. Maksymiuk wolnym ruchem skierował wzrok na Strawińskiego, który niemal słyszał, jak nienaoliwiona szyja skrzypi mu i trzeszczy. Czekał, aż prezes się odezwie, a on się nie odzywał, więc Strawiński postanowił wziąć sprawy w swoje ręce.

– Starałem się nie rzucać w oczy – zastrzegł. Maksymiuk przyglądał mu się i mamrotał coś bezgłośnie, strojąc przy tym pocieszne miny. Nagle zaczął się śmiać. Śmiał się długo i Strawiński się zastanowił, czy nie byłoby grzecznie pośmiać się razem z Maksymiukiem, ale zanim do tego doszło, prezes przestał się śmiać.

– Wytarzałeś się w błocie, żeby zwrócić na siebie uwagę – powiedział.

– Nie.

– Mogłeś zrobić tyle różnych rzeczy – ciągnął Maksymiuk. – Mogłeś przebrać się za goryla, kosmonautę albo jakieś warzywo.

Strawiński milczał.

– Mogłeś przyjść całkiem goły.

– Nie mogłem – nie wytrzymał Strawiński. – Mam bardzo zarośnięte nogi. Nie każdy to lubi.

– Rozumiem. – Maksymiuk zachowywał się jak człowiek pod wpływem środków uspokajających. – Ja nie wpadłbym na pomysł, żeby założyć tandetny garnitur i wytarzać się w błocie.

Strawiński nie był pewny, ale w głosie prezesa usłyszał coś na kształt podziwu.

– Wiesz, ile czasu przygotowywałem się do tych wywiadów?

– Nie wiem.

– Najlepsi specjaliści napisali mi odpowiedzi na wszystkie możliwe pytania.

– Naprawdę? – zainteresował się Strawiński. – Co panu kazali odpowiedzieć, jakby ktoś zapytał o mnie?

– Nikt by nie zapytał o ciebie. – Maksymiuk się zniecierpliwił, ale zamilkł. Po raz drugi dotarła do niego straszna prawda.

– Idź do nich. – Prezes ociężale podniósł rękę, wskazując drzwi.

– Po co?

– Ja jestem już przebrzmiałą legendą. Media potrzebują świeżej krwi. Chcą takich jak ty.

– To znaczy jakich?

– Ludzi w ubłoconych garniturach. Nieudaczników bez ambicji. Żyjemy w czasach, w których geniusz przestał być towarem pożądanym. Moja epoka przeminęła. – Maksymiuk przetarł twarz dłońmi, ale trzymał się mężnie.

– Niech się pan nie martwi. – Strawiński chciał go dotknąć, ale się nie odważył.

– Nigdy tego nie zrozumiesz.

– Przecież może pan sobie ubłocić garnitur. Może pan zostać nieudacznikiem. W końcu jest pan prezesem. Maksymiuk uważniej przyjrzał się Strawińskiemu.

– Wiesz, że ty możesz mieć rację?

– Tak? – zdziwił się Strawiński, bo czuł, że opowiada bzdury.

Maksymiuk poklepał Strawińskiego po plecach i wyszedł z sali konferencyjnej.

Wkrótce potem Wiktor Jędrzej Maksymiuk zebrał wszystkich dziennikarzy na patio i przy ogólnej aprobacie publiczności wybekał Odę do radości. Zrobił to w takim zapamiętaniu, że na końcu nie umiał powstrzymać wymiotów, co przyniosło mu burzę oklasków. Dziennikarze prześcigali się w robieniu zdjęć, a wywiadom nie było końca. Jeszcze tego samego dnia obszerne fragmenty materiału ukazały się w internecie, radiu i telewizji. Maksymiuk tryskał szczęściem. Kiedy wrócił do opustoszałego biura, zastał w nim Strawińskiego w samych majtkach. Uprane ubranie suszyło się rozwieszone na krzesłach.

– Zakasowałem cię twoją własną bronią – powiedział prezes.

– Gratuluję – stwierdził szczerze Strawiński.

Maksymiuk rozsiadł się na krześle i oglądał własne dłonie.

– Opowiedzieć panu coś? – spytał Strawiński.

– Po co, przecież nie chcę cię wyrzucić – zdumiał się Maksymiuk.

– Wiem.

– Opowiedz.

Kolejną opowieść Arka Borowika znajdziecie tutaj. A jeśli jeszcze tego nie zrobiliście, przeczytajcie wcześniejszy fragment książki Arka Borowika!

REKLAMA

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Książka
Błazen w stroju klauna
Arek Borowik1
Okładka książki - Błazen w stroju klauna

Błazen w stroju klauna wnikliwie obserwuje szaleństwo, do którego się doprowadzamy, często niepostrzeżenie. A przy okazji nam je wytyka i szyderczo...

dodaj do biblioteczki
Wydawnictwo
Reklamy
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Katar duszy
Joanna Bartoń
Katar duszy
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Klubowe dziewczyny 2
Ewa Hansen ;
Klubowe dziewczyny 2
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Zły Samarytanin
Jarosław Dobrowolski ;
Zły Samarytanin
Pokaż wszystkie recenzje