Czy w świecie marionetek może istnieć prawdziwa miłość?
W niezwykłym domu zawieszonym w koronach drzew wielkiego lasu żyją trzy roboty: siwobrody android - wynalazca Giovanni Lawson, urocza - choć sadystyczna - pielęgniarka oraz niewielki odkurzacz, nieustająco zabiegający o uwagę i uczucia bliskich. Mieszka tam też Victor Lawson. Człowiek. Wszyscy czworo tworzą rodzinę . Żyją bezpiecznie w ukryciu. Pewnego dnia Victor odnajduje na złomowisku dziwnego androida oznakowanego MAL. Postanawia go naprawić i wtedy dowiaduje się o łączącej Mala i Gio mrocznej tajemnicy z przeszłości. Kiedy Mal przypadkowo sprowadza do lasu roboty ze swojego poprzedniego życia, rodzina traci bezpieczne schronienie. Gio zostaje pojmany i zabrany do laboratorium w Mieście Elektrycznych Snów.
Victor oraz pozostali członkowie rodziny muszą odbyć długą wędrówkę przez niegościnne tereny, by odbić androida z rąk porywaczy i ocalić go przed utylizacją albo, co gorsza, przeprogramowaniem...
Zainspirowana książką Pinokio Carlo Collodiego i filmem animowanym WALL-E kolejna fascynująca opowieść autora bestsellerów Dom nad błękitnym morzem i Pod szepczącymi drzwiami
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 2023-11-09
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 464
Niezwykły dom w koronach drzew, a w nim trzy roboty i człowiek. Są tam bezpieczni, aż pewnego dnia Victor na złomowisku odnajduje Androida oznakowanego MAL. Tracą bezpieczne schronienie, kiedy MAL sprowadza do lasu roboty ze swojej przeszłości. Android, który jest ojcem Victora zostaje porwany, a syn z resztą rodziny musi go odnaleźć.
.
"- Nie lubię cię - powiedział do Rambo, kiedy wrócili do domu..
- Nie szkodzi. Ważne, że ja lubię siebie. Gio mówi, że moja wartość nie zależy od tego, co ktoś o mnie myśli, ale od tego, co sam myślę o sobie."
.
Ludzie, roboty, androidy... świat fantasy w pełnej krasie. I na samym początku ogromne ukłony w stronę autora za tak barwną wyobraźnię, która pozwoliła na stworzenie "Życia marionetek". Jednak ja nie do końca odnalazłam się w tej historii... Czytałam, czytałam i czytałam i mimo szczerych chęci nie mogłam się wgryźć w treść.
.
Książka sama w sobie jest bardzo dobra. Niosąca głębszy przekaz jakim jest przede wszystkim pytanie: co to jest człowieczeństwo? I szukaniu go. Nasycona emocjami i odczuciami, inspirowana książką "Pinokio", w której jak wiemy główny bohater chciał ponad wszystko zaznać człowieczeństwa.
"Jak śmieszny byłem jako pajac! A jak szczęśliwy jestem, że zostałem prawdziwym chłopcem."
.
Jednakże w moim odczuciu cała opowieść strasznie się ciągnęła a szczególnie jej początek. Później akcja nabrała nieco tempa, ale ja z tyłu głowy miałam już maleńkie zniechęcenie.
.
Tak jak i w poprzedniej powieści autor zaszczepił tu specyficzny humor, który idealnie oddaje siostra Ratchet, będąca momentami zabawna, aby za chwilę stać się zgryźliwą ponad miarę. Ponadto nieco histeryczny i łaknący uwagi odkurzacz sprawia, że w całym gąszczu stron powieści nie raz na waszej twarzy zagości uśmiech.
.
Czy polecam? Sama nie wiem... Czuję się nieco rozdarta. A więc podsumuję to tak: nie odradzam, nie neguję, nie polecam, zostaję gdzieś po środku. Zdecydujcie sami czy macie ochotę na to spotkanie.
Co według Ciebie chce czytać Pokolenie Z, czyli osób urodzonych pomiędzy 1995 a 2012 rokiem?
Osobiście zauważyłam, że najchętniej czytanymi przez nich książkami jest fantastyka, która wkracza w nasz realny świat. Do tego jeszcze trzeba dodać wątek ,,found family" i mamy lekturę satysfakcjonującą. Dlatego jeżeli szukasz książki w tym klimacie to koniecznie sięgnij po ,,Życie marionetek" autorstwa TJ Klune'a.
,,- Pracodawcy nie trzymają pracowników w klatkach [...] - I tu się mylisz, najdroższa. Doskonale wiem, że pracodawcy w dawnych czasach trzymali pracowników właśnie w klatkach. Nazywały się boksy. Biurowe".
,,Życie marionetek" to książka z pogranicza fantastyki i science fiction, która idealnie nawiązuje do naszych obecnych czasów. Humor przeplata się tutaj z życiowymi mądrościami, ogromem ciepła i niesamowitą przygodą.
Na przykładzie barwnych bohaterów Autor po raz kolejny oddał w nasze ręce powieść, która opowiada o dorastaniu i odnajdywaniu siebie oraz swojego miejsca na świecie. Jak zawsze uświadamia, że nie ważne jest to co inni myślą na nasz temat, a powinno nas obchodzić jedynie to co sami o sobie myślimy. Niejednokrotnie zmusza do refleksji i zatrzymania się nad tym co tu i teraz, nad człowieczeństwem i przede wszystkim wartościami jakimi kierujemy się w życiu.
Tutaj każda z postaci jest wyjątkowa i nietuzinkowa. Każda z nich ma swoje własne doświadczenia te przyjemne, ale i trudne. Jednak to jak wszyscy się ze sobą dogadują i wspierają tworząc niesamowitą rodzinę z wyboru jest genialne.
,,- Ponieważ wszystkie istoty zasługują na to, by żyć, a przy tym żeby nie musiały nikomu służyć. - Mamy w życiu cel - podjęła pielęgniarka - wykraczający poza nasze oprogramowanie".
,,Życie marionetek" to kolejna piękna i dająca nadzieję książka w dorobku Autora. Pomimo, że nie jest to do końca to co Autor chciał stworzyć (o czym sam wspomina w posłowiu) to jednak oddał w nasze ręce perełkę, która zyska wielu fanów. P O L E C A M !
"Życie marionetek" to piękna historia, zainspirowana książką "Pinokio".
To już moja druga książka tego autora i wiem, że na pewno sięgnę po kolejne. Klune tworzy naprawdę ciekawe, oryginalne i piękne opowieści.
Jestem zauroczona tą historią, choć zazwyczaj nie przepadam za książkami science fiction w których pojawiają się roboty. Nie moje klimaty. Jednak tutaj ich obecność w ogóle mi nie przeszkadzała. Co więcej, postaci są naprawdę świetne. Mają swoje wady ale dzięki nim nawet zyskują.
Bardzo podobał mi się również pomysł na fabułę. Poznajemy pewną rodzinę, specyficzną i ze sobą nie spokrewnioną. Ci bohaterowie pokazują, że to nie więzy krwi tworzą relacje, a wzajemne odnoszenie się do siebie. Gdy jeden z nich zostaje pojmany, reszta wyrusza w podróż, która ma na celu ocalić ich bliskiego.
Jak wspomniałam polubiłam bohaterów tego tytułu. Są bardzo wyraziści. Na przykład pielęgniarka Ratched, będąca robotem, która ma w moim odczuciu delikatne rozdwojenie jaźni. Jest jednocześnie opiekuńcza, urocza i sadystyczna. Niekiedy budziła nawet we mnie lekki niepokój tą swoją chęcią do "dorzynania" innych, a w szczególności Ramba. Rambo to również ciekawy robot. Jest on głupiutki, boi się różnych rzeczy i lubi być w centrum uwagi swoich bliskich. Historia zyskuje dodatkowo dzięki temu duetowi.
Jestem zauroczona tą lekturą. Mamy tutaj bunt maszyn. One panują światem. Zakończył się czas ludzi. Jest to jednocześnie interesująca i przerażająca wizja.
Jeśli macie chwilę koniecznie sięgnijcie po tę pozycję.
Bestseller z list ,,New York Timesa" i ,,USA Today". Nowa powieść TJ Kluna, autora wyjątkowego ,,Domu nad błękitnym morzem". Kiedy na pogrzebie Wallace'a...
Drugi tom serii Green Creek TJ Klune'a - autora bestsellerów: Dom nad błękitnym morzem, Pod szepczącymi drzwiami i Życie marionetek. Każda, nawet najmocniejsza...
Przeczytane:2024-04-08, Ocena: 6, Przeczytałam,
Nawet nie sądziłam, że tak przepadnę z tą książką. Od samego początku nastroiła mnie na opowieść życia w której pewien pan pragnął mieć dziecko. Od razu zaznaczam, że to niemal bajkowa fantastyka, gdzie rzeczy łącznie z robotami mówią, a nawet czują. Ten świat nie ma granic, tu nikt nie pyta co jak zostało zrobione, tylko w momencie, kiedy wpada do głowy szalony pomysł, od razu się go realizuje, jakby odpowiedź pojawiała się w głowie, a potrzebne rzeczy były na wyciągnięcie ręki. Spodobał mi się moment, kiedy jakieś uczucie, które odczuwała postać zostało dokładnie przeliczone i to z niego wychodziło, czy ktoś odczuwał samotność, czy też miłość. Od razu naszły mnie myśli, by ludzie mogli w ten sposób obliczać nasze choroby, to wiedzielibyśmy jak z nimi postępować:-) Sami zobaczycie, że przy tej książce i wasza wyobraźnia ruszy na polowanie w celu odkrycia terenu po którym normalnie się nie poruszała. Zaprowadzi was do świata tajemnic, które roboty z książki chciały ukryć, oraz pokaże, że rodziną nie nazywa się tylko osoby spokrewnione, które łączy jedna krew. Rodzina bowiem to wartość, która wzajemnie się wspiera i zawsze na sobie może polegać, bez względu na swoje pochodzenie. Ciekawymi momentami były rozmowy pomiędzy robotami, które gdy bardziej sobie psociły, robot pielęgniarka stwierdziła, że najlepiej będzie odciąć rękę, która nabroiła, by już nie mogła krzywdzić. Ich pomysły mnie zadziwiały, ale i pokazały, że choć to po części bajka, to jednak najlepiej, jeśli przeczytają ją osoby pełnoletnie, które potrafią oddzielić prawdę od fikcji. Miasto Elektrycznych Snów, Błękitna Wróżka, drzwi Nieba, Błękitny Duszek, Zaklinacz oraz dziwna relacje pomiędzy ludźmi, a robotami sugerujące grę wstępną, to tylko zalążek tego, co was tu spotka. Niektóre sytuacje mogą budzić u niektórych zdziwienie i może zniesmaczenie, ale ja potraktowałam to jako dobrą zabawę i fantastykę do której wcześniej nie miałam dostępu. Coś na kształt niegrzecznej i niesfornej baśni. Mi się podobała:-)