Żona plantatora herbaty

Ocena: 4.77 (13 głosów)
Cejlon, lata dwudzieste i trzydzieste XX wieku. Dziewiętnastoletnia Gwen Hooper przypływa na Cejlon, by zamieszkać z mężem na plantacji herbaty, którą jego rodzina prowadzi od pokoleń. Jest zakochana i zachwycona nowym życiem na egzotycznej wyspie. Jednak Laurence, małomówny i zapracowany, nie poświęca żonie wiele czasu. Podczas samotnych dni w posiadłości Gwen natrafia na ślady tajemniczej przeszłości: ubranka dziecka w skrzyni, zamknięte drzwi, zarośnięty grób w ogrodzie. Laurence nie chce z nią rozmawiać o rodzinnych sekretach. Gwen nie wie, że sama już wkrótce będzie musiała ukrywać własną tajemnicę. Poruszająca, nastrojowa opowieść o kłamstwach, sekretach i przebaczeniu.

Informacje dodatkowe o Żona plantatora herbaty:

Wydawnictwo: HarperCollins Polska
Data wydania: 2016-07-20
Kategoria: Obyczajowe
ISBN: 9788327619358
Liczba stron: 480

więcej

Kup książkę Żona plantatora herbaty

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Żona plantatora herbaty - opinie o książce

Avatar użytkownika - Poczytajka
Poczytajka
Przeczytane:2018-04-30, Ocena: 6, Przeczytałam,

Uwielbiam powieści, których fabuła przenosi mnie w egzotyczne zakątki świata. Za sprawą książki Dinah Jefferies pt. „Żona plantatora herbaty” przez ostatnich kilka wieczorów mogłam cieszyć się urokami Cejlonu – obecnej Sri Lanki, gdzie na rozległych plantacjach Hoopera od dawien dawna uprawia się herbatę. Lata 30-te XX w., schyłek angielskiego imperializmu w zestawieniu z kryzysem światowym stanowi interesujące tło dla opisywanych zdarzeń. Młoda Angielka Gwen i sporo od niej starszy mąż Lawrence, życie rodzinne obfitujące w radości i smutki dnia codziennego, wewnętrzne rozterki oraz rodzinne tajemnice, które zawsze prędzej niż później wychodzą na jaw to intrygujące wątki, które zawsze pobudzają zainteresowanie. Natomiast problemy rasowe, bunt, rozwarstwienie społeczeństwa nawiązują już bezpośrednio do historii tego niezwykłego miejsca, które nam – Europejczykom może wydawać się przepięknym rajem na ziemi, a które niestety posiada niemałe skazy na swojej pozornej doskonałości.

Zauroczyła i zafascynowała mnie ta niezwykła saga rodzinna. Z prawdziwą przyjemnością wraz z główną bohaterką tej opowieści poznawałam Cejlon – egzotyczną azjatycką wyspę i jej mieszkańców. Stawałam się świadkiem rodzinnych intryg, próbowałam zrozumieć motywy postępowania poszczególnych postaci i z niecierpliwością czekałam na kolejne zaskakujące wydarzenia.

Polubiłam bohaterów tej opowieści i myślę że z niektórymi mogłabym się zaprzyjaźnić. Podobało mi się jak początkowo naiwna młodziutka Gwen dojrzewa i przemienienia się w odpowiedzialną osobę. Nie przepadałam natomiast za wszędobylską i przemądrzałą siostrą Lawrenca, która starała się nieustannie manipulować otoczeniem, a przede wszystkim swoim zupełnie nie asertywnym bratem.

Dinah Jefferies pisze ciekawie i z polotem. Potrafiła dobrze wyeksponować piękno Cejlonu, zainteresowała czytelnika samą produkcją herbaty i sprawiła, że po zakończonej lekturze wielu z nas wsiadłoby w samolot i udało się do tego niezwykłego miejsca.

Było to moje pierwsze bardzo udane spotkanie z piórem pani Dinah Jefferies. Jestem zadowolona, że zdecydowałam się właśnie na tę książkę, bo zainteresowała mnie ona na tyle, że na pewno niebawem sięgnę po kolejną powieść autorki. „Żonę plantatora herbaty” polecam żeńskiej grupie czytelników. Jestem przekonana, że nie będziecie żałowały Drogie Panie czasu poświęconego na lekturę tej powieści. Sięgnijcie po nią, bo warto.

Link do opinii
Avatar użytkownika - Malinka94
Malinka94
Przeczytane:2019-03-10,

Tajemnicą dla nikogo nie powinien być fakt, iż bardzo lubię romanse na tle XIX-wiecznej Anglii, gdzie młode, niezamężne panienki poszukiwały mężów, pragnęły spełnić prawdopodobnie ambicje swoich matek i ich wybory nierzadko padały na podstarzałych panów z pokaźną sumą na koncie. Taka była rzeczywistość, bo w typowych romansach Harleqiuna sprawa wyglądała inaczej: młoda, zbuntowana dziewczyna w sporej liczbie przypadków nie potrzebowała męża, a i tak się napataczał i do tego przystojny niczym sam Belzebub!

Książka autorstwa Dinah Jefferies „ Żona plantatora herbaty” w moich oczach jest nieco inna, bo jak do tej pory trafiałam na książki, gdzie główni bohaterowie poznają się, czasami w dziwnych okolicznościach, skaczą sobie z początku do gardeł, pazury idą w ruch, a ostatecznie następuje cudownie piękne zakończenie, bowiem najczęściej kończy się to ślubem. Natomiast w tej książce akcja zaczyna się tuż po ślubie! To mnie zaskoczyło (żeby nie było, czytałam opis książki, jednak wiecie… sam fakt, że taka książka opisuje życie po zawarciu związku małżeńskiego!), a im dalej tym ciekawiej.

Ale od początku! Dziewiętnastoletnia Gwen płynie na Cejlon do swego nowo poślubionego męża, Leurence’a Hoopera, tytułowego plantatora herbaty i jest tym faktem naprawdę poruszona, podekscytowana i nie wiadomo, co jeszcze. Nie dziwię się, bo zapewne też bym się nieco stresowała czy sprostam życiu w nowym miejscu, wśród obcych ludzi, kultury, zwyczajów… tak samo robiła Gwen, a jako jeden z powodów można by podać choćby jej wiek. Już na samym początku okazuje się, że bycie żoną plantatora to nie jest ekscytujące życie, jest wręcz nudnym życiem, bowiem Laurence całym dniami przebywa poza domem, a jego młodziutka współmałżonka się najzwyczajniej w świecie nudzi.

Tak naprawdę to splot najróżniejszych wydarzeń doprowadza do tego, że prócz pana domu z tajemnicą z przeszłości na barkach, dołącza do niego jego żona z własnym sekretem. I co do tego sekretu… nie przypominam sobie bym czytała kiedyś książkę o podobnej tematyce, dlatego w moim odczuciu jest to świeży pomysł i całkiem zgrabnie poprowadzony. Nie będę jednak ukrywać, że koniec może nieco przewidywalny, chociaż nie do końca! Zaskoczył mnie samiuteńki koniec, z jednej strony może nietypowy, ale z drugiej cieszyłam się, że tak właśnie się stało. Myślę, że zakończenie jak na taką książkę, jest odpowiednie.

Jeślibym miała wskazać kwestie, które mnie denerwowały to była to siostra Laurence’a, Verity – strasznie irytująca kobieta, bardzo interesowna, oraz może odrobinę sama Gwen, bo… pierwszy jej odruch w sytuacji, w jakiej się znalazła w kluczowym momencie był wręcz nieludzki, okrutny. W miarę jak czytałam książkę, dochodziłam to wniosku, że Gwen mogłaby postąpić zupełnie inaczej i wyszłoby chyba nawet lepiej. A Laurence… okej, facet z problemami i bolesną przeszłością… okej. Ale odnosiłam chwilami wrażenie, że mój mały szczeniak ma w sobie więcej męstwa niż Laurence. Bo on był po prostu… płytki. Ogólnie emocje bohaterów można by za takie uznać, bo… zdarzyła się tragedia dla Laurence’a, a on? Napiszę jedno słowo: ABSURD. Jeden wielki, absurd, którego mój mózg nie ogarnia.

Ach! Jeszcze jedna sprawa, co do drobnych minusów? Nie mam pojęcia czy to kwestia tłumaczenia czy autorka sama tak napisała, ale jeśli już zaczyna się jakąkolwiek rozmowę to chyba wypadałoby ją jakoś skończyć, a nie jakby.. urwać w połowie. Co to ma być? Bardzo mnie to denerwowało, bo niektóre rozmowy odbywały się jedynie na podstawie ogólnego opisu. Po macoszemu został też potraktowany wątek Tamilów i Syngalezów oraz ich konflikt etniczny, ale to ma być przecież powieść obyczajowa a nie polityczna, prawda? 😉

W żadnym razie książki nie odradzam! Każdy ma inny gust i mnie akurat się podobała, bo opisywała ludzkie losy już w tej instytucji zwanej małżeństwem, codzienne jego problemy, tajemnice małżonków, sekrety z przeszłości… to jest chyba na takim… porządku dziennym. Historia o kłamstwach nawet pomiędzy ludźmi, którzy szczerze się kochają, ale też o ich wybaczaniu, a to jest najważniejsze. Oraz Gwen, która pomimo bólu i strachu trzymała tajemnicę w sobie przed wiele lat.

Link do opinii
W sumie ciekawa historia, chociaż koniec mnie już znudził. Mnóstwo tajemnic, tych sprzed lat i tych z dzisiaj i wczoraj. Dobrze się czyta, akcja dzieje się na początku XX wieku na Cejlonie. W tle trochę malarstwa początku ubiegłego wieku, głównie portretowego. Są wystawy w Nowym Jorku, pozowanie do portretów i choć to wątek zdecydowanie poboczny, to nadaje smaczku całej historii. W sumie jestem na tak, ale bez wielkich zachwytów.
Link do opinii
Avatar użytkownika - aishatsw
aishatsw
Przeczytane:2016-08-30, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2016, Mam, Od wydawnictw, Przeczytane,
Gwen Hooper przybywa na Cejlon, gdzie jej mąż posiada plantację herbaty. Młoda kobieta jest bezgranicznie zakochana w mężu i zachwycona nowym miejscem, w którym przyszło jej żyć, ale szybko przekonuje się, że zapracowany Lawrence nie ma dla niej czasu. Podczas samotnych dni w posiadłości Gwen natrafia na ślady tajemniczej przeszłości: dziecięce ubranka, ukryty w ogrodzie grób, zamknięte pokoje. Mąż nie chce rozmawiać z Gwen o rodzinnych sekretach, a ona sama już wkrótce zacznie ukrywać swój własny... Do lektury Żony plantatora herbaty skłonił mnie zachęcający zarys fabuły i fakt, że nigdy wcześniej nie miałam okazji czytać powieści osadzonej w tych realiach. Odrobinę obawiałam się, że książka zawiera zbyt wiele elementów romansu, z którym ostatnio nie jest mi po drodze. Zupełnie niepotrzebnie, ponieważ w powieści Dinah Jefferies romansu jest, jak na lekarstwo. To klimatyczna opowieść o rodzinnych relacjach i tajemnicach, umiejscowiona w pięknej scenerii plantacji herbaty. Lubicie tajemnice, szczególnie te rodzinne i skrzętnie ukrywane? Na kartach powieści Jeffries znajdziecie ich wiele. Te, o których wspomina blurb wydawcy, to zaledwie początek, ponieważ historia przybiera zaskakujący obrót i zmusza bohaterkę do ukrywania kolejnych sekretów. Powieść pokazuje, jak szkodliwe mogą być takie tajemnice i jak niekorzystnie wpływają na tych, którzy muszą je skrywać. Swoją powieść Dinah Jeffries osadziła na Cejlonie lat dwudziestych i trzydziestych ubiegłego wieku. Czasy niby niespecjalnie odległe, a jednak tak inne. Tłem dla powieści stają się ważne wydarzenia w historii Sri Lanki, jak chociażby zamieszki powodowane walką o język wykładowy w szkołach, choć autorka wspomina, że nieco przesunęła je w czasie. Jeffries starała się również przybliżyć proces uprawy i wytwarzania herbaty, a przy tym ukazała kontrast pomiędzy zamożnymi plantatorami a zatrudnianymi przez nich robotnikami. Wspomina także, że w tych czasach warunki pracy uległy już poprawie, co pozwala nam się tylko domyślać, jak wyglądało to wcześniej... Powieść została napisana niezwykle lekkim i przystępnym językiem, co pozwala na płynną, przyjemną lekturę. Żona plantatora herbaty to przejmująca i wzruszająca opowieść o rodzinnych tajemnicach, kłamstwach i przebaczeniu. Przeżycia i odczucia głównej bohaterki sprawiają, że powieść ta trafi przede wszystkim w gust pań. To również ciekawa historia, dzięki której można przybliżyć sobie nieco orientalny świat plantacji herbaty.
Link do opinii
Avatar użytkownika - livingbooksx
livingbooksx
Przeczytane:2016-08-16, Ocena: 5, Przeczytałam,
Gwendolyn Hooper, 19-letnia główna bohaterka wyrusza na wyspę Cejlon do swojego nowo poślubionego małżonka Laurence'a. Ich spotkanie kipi radością i miłością, jednakże od samego początku da się zauważyć, że z owym mężczyzną coś jest nie w porządku. Gwen z ogromną ochotą poznaje najskrytsze zakamarki cudownej wyspy i przypadkiem odkrywa miejsca i rzeczy, które na zawsze miały pozostać w ukryciu. Młoda kobieta coraz bardziej fascynuje się swoimi odkryciami i postanawia dowiedzieć się prawdy. Jednakże kto zdradzi jej wielkie sekrety rodziny i historii wyspy? Czy Laurence jest w to wszystko zamieszany? Niespodziewanie okazuje się, że główna bohaterka również zmuszona będzie do ukrywania swoich tajemnic przed światem. Czy postacie przedstawione w powieści będą w stanie żyć w cieniu kłamstw, sekretów oraz tajemniczych i niewyjaśnionych wydarzeń? Autorka zabiera czytelnika w niezwykle magiczną i malowniczą okolicę jaką jest wyżej wspomniana wyspa Cejlon. Możemy poznać wiele pięknych, innowacyjnych i niespotykanych roślin, kwiatów, domów. Opisy są tak dokładne i rozbudowane, że my, czytając ową powieść, jesteśmy w stanie zobaczyć wyspę tuż przed naszymi oczami, zachwycając się i rozkoszując zapierającymi dech w piersiach zapachami i widokami. Dodatkowo opisy są niesamowicie plastyczne, przez co nie są nam narzucane ścisłe wyobrażenia autorki i czytelnicy mogą w pewnym sensie sami dokończyć kreować swoją własną wyspę. Tekst jest luźny, dzięki czemu każdy może dodać historii coś od siebie i wyobrażać ją sobie na swój niepowtarzalny sposób. Główna bohaterka Gwen jest osobą dość cichą i skromną, przez co chwilami wydaje się niemalże bezosobowa. Często nie ma swojego zdania i gubi się w obecnej sytuacji i świecie u boku małżonka. Jej głowę zaprzątają zupełnie inne rzeczy, a ona sama nie zawsze walczy o swoje. Laurence natomiast to mężczyzna od samego początku owiany niebanalną tajemnicą i aurą grozy. Roztacza wokół siebie wrażenie skrytości i sekretów, przez co zachęca czytelnika do dalszego poznawania historii. Kryje w sobie wiele tajemniczych spraw, które nigdy nie powinny ujrzeć światła dziennego. Fabuła od samego początku była bardzo ciekawa i wciągająca. "Połykałam" ją w zastraszająco szybkim tempie, ponieważ byłam ogromnie zachęcona opisem wydawcy i szybko musiałam zaspokoić swój głód czytelniczy. Pomimo, że początek książki to opowieści głównie z przeszłości, to szybko przechodzą one we właściwą akcję, a czytelnik może ochoczo brnąć w historię. Pojawiające się w niej tajemnice są dość dobrze dopracowane, ponieważ na koniec idealnie się ze sobą zazębiają i okazuje się, że nawet na pozór mało znaczące informacje jednak miały znaczenie, i to nie małe! Niektóre sekrety były przewidywalne a ich rozwiązanie dość proste, ale na szczęście większość z nich była tak zagmatwana, że nikt nie byłby w stanie domyśleć się zakończenia. Duży plus.
Link do opinii
Avatar użytkownika - figlarna24
figlarna24
Przeczytane:2016-08-14, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2016,
Lubię książki obyczajowe i ostatnio częściej po nie sięgam. W ten też sposób wpadłam na niedawno wydaną powieść Dinah Jefferies „Żona plantatora herbaty”. Ciekawa okładka, interesujący opis oraz pozytywne opinie na forach i blogach, zdecydowanie zachęcały po sięgnięcie i oddanie się kilu godzinom czytania . Tak też zrobiłam i przyjemnie spędziłam czas z tą lekturą. Główną bohaterką jest Gwen Hooper przypływa na Cejlon, by zamieszkać z mężem na plantacji herbaty, którą jego rodzina prowadzi od pokoleń. Jest zakochana i zachwycona nowym życiem na egzotycznej wyspie. Laurence, małżonek Gwen jest bardzo zapracowanym przedsiębiorcą. Dla świeżo poślubionej małżonki ma mało czasu. Prowadzenie plantacji herbaty pochłania całą jego energię. Bohaterka , która liczyła na chwilę uniesienia coraz bardziej czuje się osamotniona. Podczas jednego z licznych spacerów po terenie posiadłości młodziutka Gwen odkrywa znalezisko, które wzbudza jej niepokój, ale w ogromną ciekawość. Owym odkryciem jest grób dziecka. Czyj? I kim było ? Wyobraźnia bohaterki działa i postanawia odkryć tajemicę sprzed wielu lat, ale czy powinna? Książka jest niezwykle klimatyczna i ciepła. Od początku wkręciłam się w fabułę i z zaciekawieniem obserwowałam bohaterów. Piękne opisy krainy herbaty, Cejlonu oraz mnóstwo sekretów, niewyjaśnionych spraw i tajemnic sprawiają, że nie sposób się nudzić. Poza tym podobało mi się ciekawie opisane życie lokalnej ludności oraz atmosfera, jaką pisarka potrafiła stworzyć. Nie zabraknie również uczuć, silnych emocji a to dopiero początek... „Żona plantatora herbaty” to wciągająca saga historia o niełatwych relacjach, trudnych wyborach, doznanych cierpieniach i życiowych zakrętach. To również powieść o szukaniu swojego miejsca w życiu. Idealna książka na deszczowe popołudnia lub upalne, samotne wieczory. Polecam!!
Link do opinii
Avatar użytkownika - malineczka74
malineczka74
Przeczytane:2016-08-11, Ocena: 6, Przeczytałem, Mam,
W okresie wakacyjnym lubię wybierać lektury których akcja dzieje się w atrakcyjnych zakątkach świata. Nie mogąc odwiedzić ich osobiście zjawiam się w nich za sprawą książki. Tak właśnie trafiłam na Cejlon i za sprawą Dinah Jefferies znalazłam się na terenie Azji w latach dwudziestych i trzydziestych ubiegłego wieku. W podróży na tę wyspę towarzyszyłam młodej, zaledwie 19-letniej kobiecie o imieniu Gwen, która poślubiła mężczyznę będącego właścicielem plantacji herbaty. Zakochana po uszy w mężu żona trafia do pięknego świata, na egzotyczną wyspę, która jest w stanie oszołomić swym pięknem, widokami, przyrodą. Gwen liczy, że tu będzie szczęśliwa i spędzi piękne dni w objęciach wybranka swojego serca. Jednak coś jest nie tak. Laurence ma mnóstwo obowiązków, mało czasu dla małżonki, jest zamknięty w sobie, tajemniczy, wręcz dziwny. Jego młodej żonie dokucza samotność. Pewnego dnia podczas spaceru po posiadłości Gwen odkrywa tajemniczy grób, dziecięcą odzież ... Znalezisko szokuje ją, zadziwia i budzi niepokój. Kobieta za wszelką cenę chce rozwikłać ten sekret... Nim to się stanie ona sama będzie miała ogromną własną tajemnicę, która nie powinna nigdy ujrzeć światła dziennego... Książka jest niesamowita, piękna i czyta się ją na jednym wdechu. Przystępny język, świetnie dialogi, niezbyt długie aczkolwiek niezwykle plastyczne i łatwo pobudzające wyobraźnię opisy szybko wtrącają czytelnika do świata dynamicznej fabuły pełnej przeróżnych scen. To nie jest nudna opowieść rozwlekła niczym brazylijski tasiemiec. To niezwykle pełna temperamentu, sekretów i zaskakujących zwrotów akcji historia opowiadająca o miłości, nienawiści, zdradzie i kobiecych dylematach. A wszystko rozgrywa się na przepięknej wyspie, która wydaje się być pozornie rajem. Jak się okazuje jest niczym róża i ma kolce. Gwen to sympatyczna, nieco naiwna młoda dama którą los za chwilę słabości srogo doświadcza i wymaga od niej podjęcia trudnych decyzji - jednak żadne rozwiązanie nie jest ani dobre, ani szlachetne. "Żona plantatora herbaty" to kompletnie nieprzewidywalna powieść, czyta się ją ze smakiem i nie wiadomo, co wydarzy się za kilka stron, czego doświadczą bohaterowie. To powieść z pewnością o miłości dla kobiet, która jednak nie jest ckliwym, lukrowanym romansem. I ten fakt dodaje jej w moich oczach blasku i atrakcyjności. Lektura rozszerza wiedzę na temat dziejów Cejlonu. Dyskretnie ukazuje jego urodę, problemy, specyfikę życia w tym miejscu, a także przekrój ówczesnego społeczeństwa i jego rozwarstwienie. To naprawdę niezwykle pobyć w takim miejscu w minionym czasie, który już uleciał w przeszłość. Niezwykłym było zasmakowanie życia w "fabryce" mojego ulubionego napoju jakim jest herbata. Podsumowując chwalę tytuł jako propozycje dla kobiet. Panom tę lekturę jednak odradzam. To kobiece klimaty w dobrej jakości i stylu. Emocje gwarantowane, a powieść sprawdzi się i w podróży i na plaży i w działkowej altanie. Zatem wraz z Dinah Jefferies zapraszam na Cejlon.
Link do opinii
Avatar użytkownika - Bookendorfina
Bookendorfina
Przeczytane:2016-08-10, Ocena: 5, Przeczytałam,
"Nikt jej nie powiedział, że bycie matką to życie wypełnione miłością absolutną, zapierającą dech. To również strach tak wielki, że wstrząsa całym jestestwem. Nikt jej nie uświadomił, że te dwa uczucia są sobie tak bliskie." Dinah Jefferies zabiera czytelnika we wspaniałą podróż do pierwszej połowy dwudziestego wieku, śladami angielskich kolonistów na cejlońskich ziemiach. Autorka wspaniale oddaje zachwycające piękno kontrastowej egzotycznej przyrody, soczystej zieleni herbacianych plantacji, bieli kwiatów palm czy żółci tulipanowców. Doskonale wyobrażamy sobie powab upajającej mieszanki wszechobecnych zapachów jaśminu, cynamonu i drzewa sandałowego. Powieść to również obraz różnic rasowych, klasowych, kulturowych, językowych i stereotypów panujących w ówczesnych czasach. Warto podkreślić plastyczną narrację, przekonywujące oddanie nastroju, wierne odzwierciedlenie klimatu, magiczne przyciąganie uwagi, fascynującą umiejętność oddziaływania na emocje. Ale przede wszystkim ciekawą i intrygującą fabułę, niespodziewane wydarzenia, zaskakujące zwroty akcji, płynnie przeplatające się wątki i mocno satysfakcjonujące zakończenie. Czytanie tak napisanej książki to prawdziwa radość i przyjemność, ciężko się od niej oderwać, w bardzo szybkim tempie pochłaniamy niemal pięćset stron powieści, trudno oprzeć się pokusie, aby jak najszybciej dowiedzieć się, jak potoczą się losy głównych bohaterów. Dziewiętnastoletnia Gwen Hooper, pełna ciekawości, nadziei i zapału, udaje się na Cejlon, aby dołączyć do Laurence, świeżo poślubionego angielskiego plantatora herbaty. Początkowo całkowicie pochłania ją czar i egzotyka wyspy, nie może nasycić zmysłów jej urokiem i przyciągającą odmiennością. Jednakże zaczyna wyczuwać ze strony męża pewien dystans, tajemnicze i niepokojące ślady przeszłości, dowody na istnienie celowo zapomnianych miejsc i osób. Jak wiele sekretów skrywa rodzina Laurence? Dlaczego tak mocno obawiają się je wyjawić? Czy te przeszłe zawiłości nie okażą się złowieszcze, nie doprowadzą do dramatycznych wydarzeń, bólu i udręki? Piękna powieść o niezwyklej potędze matczynej miłości, nieukojonym bólu rozłączenia z najbliższą sercu osobą, wyniszczającej sile poczucia winy, nakładających się warstw kłamstw i oszustw, świadomym skazywaniu się na nieustanny strach i obawę. Po przeczytaniu tej historii natychmiast nasuwają się refleksje o przerażającej kruchości ludzkiego szczęścia, które przy nieodpowiednim traktowaniu błyskawicznie wymyka się z rąk. Zastanawiamy się nad uspokajającą i dodającą otuchy mocą wybaczania innym, a także nad ogromnym i często nieprzezwyciężonym trudnościom wybaczania samemu sobie. Książka zapewnia kilka godzin sympatycznego, wzruszającego i wciągającego zaczytania, warto po nią sięgnąć. bookendorfina.blogspot.com
Link do opinii
Avatar użytkownika - Zakladka
Zakladka
Przeczytane:2016-08-03, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki 2016, Mam,
Książka już od samego początku mnie zainteresowała. Głownie ze względu na opis, ale interesujący wydawał mi się też tytuł jak i sama okładka. Te elementy automatycznie spowodowały iż bardzo chciałam poznać historię, jaką niesie ze sobą "Żona plantatora herbaty". Niestety lekko się na tej historii zawiodłam. Początkowo poznawanie bohaterów i ogólnego zarysu historii było bardzo interesujące. Z chęcią zaczytywałam się w tym poznając relacje między nimi i poszczególne historie. Niestety z biegiem stron zaczęło mnie to nudzić. Oczywiście cały czas coś się działo, ale dla mnie było to zbyt powolne. Autorka pokazywała kolejne zdarzenia w dość przystępny sposób, ale jak już napisałam, było to dosyć nużące. Opis zapowiadał liczne kłamstwa i tajemnice, na które uparcie czekałam. I chyba dlatego troszkę nudziłam się czytając dłużycy się fragment, będący przejściem pomiędzy wstępem a rzeczywistą treścią książki. Na szczęście w końcu nastąpiło to na co czekałam. Pojawiły się owe tajemnice, rodzinne zagadki i kłamstwa. I choć to również początkowo było lekko nudnawe i toczyło się zbyt wolno, to im dalej tym zdecydowanie lepiej. Część wątków się zazębiała i dzięki temu stawały się coraz to ciekawsze. A co więcej, wiele momentów było tak przedstawionych iż w napięciu czytałam czekając na ich rozwiązanie. Oczywiście nie obyło się też bez przewidywalności. Byłam w stanie już na początku określić zakończenie pewnych spraw lub ich nieznane przyczyny. Jak się później okazywało ze sporą trafnością. Co do bohaterów mam lekko mieszane uczucia. Jeśli chodzi o Gwen, wydawała mi się ona lekko szara postacią. Nie potrafię jednoznacznie określić jej osobowości. Niby była stanowcza ale nie do końca. Niby spokojna, ale to tez nie jest w pełni prawda. I przez to nie mam w zasadzie do niej jakichś specjalnych uczuć. Ani jej nie lubię ani mnie ona nie denerwuje. Z kolei Laurence to od samego początku bardzo tajemnicza postać. W zasadzie od pierwszych rozdziałów dało się zauważyć, iż mężczyzna skrywa jakąś dużą tajemnicę i za wszelką cenę chce by się ona nie wydostała na świat zewnętrzny. Wiadomo, to potęguje ciekawość. Nie mogę tu też nie wspomnieć o obłędnej okładce. Jest tak kobieca, tak delikatna i tak eteryczna, iż wywołuje spokój i zainteresowanie tylko poprzez patrzenie na nią. Idealnie wpasowuje się w tematykę i ją odwzorowuje. Osoba która ocenia książki tylko po okładkach raczej nie zawiedzie się. Książka nie jest genialna, ale jest dobra. Momentami czyta się ją przyjemnie, pomimo tego, iż czasem fabuła się nuży. W zasadzie całe moje zainteresowanie książką ma postać idealnej sinusoidy. Wiele razy chciałam przestać czytanie, ale w końcu w fabule pojawiało się coś co mnie zainteresowało i czytałam dalej. I tak kilka razy.
Link do opinii
Avatar użytkownika -

Przeczytane:2016-08-02,
Tajemnica, która powstała przed laty potrafi niszczyć kolejne pokolenia. Trzeba przejść przez multum tragedii, aby w końcu dotrzeć do prawdy. Ile jest w stanie znieść człowiek niosący na sobie ciężar tylu łez? Ile musi ich upłynąć? Młodziutka Gwendolyn Hooper przybywa na Cejlon, gdzie rozpoczyna zupełnie nowe życie. Świeżo upieczona mężatka, ma zamieszkać z ukochanym Laurencem na plantacji herbaty, prowadzonej przez jego rodzinę od wielu lat. Zapał zachwyconej otoczeniem Gwen szybko stygnie, gdy musi zmierzyć się z samotnością. Zapracowany mąż nie poświęca jej tyle czasu, ile by chciała. Pewnego dnia dziewczyna odkrywa zaniedbany grób dziecka. Kim był Thomas? Laurence unika jednoznacznych odpowiedzi. Prawdziwa burza rozpętuje się w momencie narodzin bliźniąt, a Gwen zaczyna pieczołowicie dbać o swoje własne sekrety. Jaką rolę w jej życiu odegra pewien przystojny artysta? Parę lat temu przeczytałam „Monsunowe dni” Laili El Omari. Akcja działa się daleko, w Indiach, ponad sto lat wstecz. Od tamtej pory chciałam trafić na coś w podobnym klimacie, ale skutki poszukiwań okazały się dość mizerne. I tym razem przypadek zadziałał lepiej — w propozycjach natknęłam się na autorkę o wdzięcznym nazwisku Jefferies. Opis „Żony plantatora herbaty”, sam tytuł, dostatecznie zaintrygowały, abym z niecierpliwością czekała na paczkę. Gdy tylko wpadła w moje ręce, to zaczęłam czytać. I skończyłam głęboko w nocy. Potem jeszcze maltretowałam bliskich dokładnym sprawozdaniem z lektury, analizując poszczególne zachowania bohaterów. Ot, książka we mnie wniknęła. A to coś, czego wymagam od literatury, wyznacznik. Wyznacznik stron bliskich mojemu sercu. Jestem zadowolona, choć apetyt rośnie w miarę jedzenia i dalej czekam na kolejne pozycje tego typu. Jeśli je znacie, to koniecznie dajcie znać! Dinah Jefferies skupiła się na barwnych opisach. Rozległe, określające nawet drobny wzorek na dywanie. Nie każdemu przypadnie do gustu taki styl, pełen ozdobników i zawijasów. Jednak podkreślę, że objętościowo fabuła nie traci, nie ginie w gąszczu. Fakt, czasem odczuwałam przytłoczenie takim kolorowym językiem. Jak w pokoju pełnym zapachów, ale akcja wynagrodziła mi niedociągnięcia. Muszę doczepić się do korekty — pojawiło się sporo literówek, błąd ortograficzny („nieprawda” piszemy łącznie). Bardzo liczę, że w następnych wydaniach zostanie wszystko poprawione, bo szkoda, aby psuło ciekawą książkę, wybijało czytelnika z rytmu. Choć sama czcionka należy do tych miłych dla oka! Bohaterowie to duże indywidualności. Trochę naiwna Gwen, pogrążony w pracy, ale namiętny Laurence, do tego cała paleta postaci drugoplanowych. Najbardziej zaciekawiła mnie Verity — dwulicowa, sprytna, działająca na nerwy. Zazwyczaj takie osoby zapadają w pamięć, gdy liczymy na ich potknięcia i nauczki od losu. Co narobiła Verity musicie dowiedzieć się sami, ale jestem pewna, że mocno Was zirytuje! I cudowna, choć bardzo tajemnicza piastunka, Naveena. Ujęła lojalnością, choć przedstawiła też pewną uległość wobec pracodawców. Cechę, która upadła, gdy miejscowi zaczęli żądać należnego im szacunku. Dinah Jefferies przemyciła spory kawałek historii. Niepokoje wstrząsające Cejlonem i okolicami, doprowadzające Europejczyków do szoku. Kiełkująca wojna między Tamilami a kolonizatorami została ściśle wpleciona z sytuację, która spotkała Gwen. Lata prześladowań, oburzenie na związki mieszane, często kary cielesne — autorka jedynie przesunęła niektóre daty, ale zadbała o szczere przedstawienie wówczas panujących nastrojów. Jestem miłośniczką poznawania takich wydarzeń, więc zaczęłam szperać w temacie, co uznaję za dodatkową korzyść płynącą z lektury. Patrząc z naszej perspektywy możemy dostrzec, ile tak naprawdę się zmieniło w ciągu dekad. I ta obserwacja jest interesującym czynnikiem, wręcz idealnym dla osób kochających historię. „Żona plantatora herbaty” powinna spodobać się sympatykom tajemnic, stopniowo rozwiązujących się, ale porażających rozwiązaniem. Książka, która trzyma w napięciu do samego końca, więc warto szykować się na nieprzespaną noc — sama taką spędziłam i nie żałuję. Świetna fabuła, długo siedząca w głowie.
Link do opinii
Avatar użytkownika - wkp
wkp
Przeczytane:2016-07-30, Ocena: 3, Przeczytałem,
HERBATA NIECO OSTYGŁA Lubię herbatę. Może nie piję jej litrami, a w lato przede wszystkim sięgam po wersję mrożoną, ale jest to jeden z tych napojów, które cenię i chętnie poznaję nowe smaki. Co zatem z książką o herbacie? Odpowiadam: czemu nie! Opowieść o plantacji roślin służących do sporządzania tego naparu, o miłości i tajemnicach przeszłości brzmiała intrygująco. Sięgnąłem. I chociaż nie jest to historia, na jaką liczyłem, chociaż ta herbata ostygła nieco wraz z moim zapałem, nie mogę powiedzieć by była to zła książka. Początek dwudziestego wieku. Młoda, zaledwie dziewiętnastoletnia Gwen Hooper, porzuca życie w Anglii i przenosi się w sam środek zupełnie egzotycznego jej świata, bo do Cejlonu. Jak można domyślić się po nazwie miejsca, jej życie w mocny sposób związane ma być z herbatą. Jej mąż, Laurence, jest bowiem plantatorem herbacianych krzewów, należących do jego rodziny od pokoleń. Czyżby na pięknej wyspie czekała ją sielanka i wspaniałe życie u boku wyśnionego mężczyzny? Wprawdzie Gwen tęskni za rodzinnymi stronami i bliskimi jej ludźmi, a na samym Cejlonie dzieje się istna robotnicza rewolucja, nie mniej czy może to stanowić wielki problem? Szybko jednak młoda kobieta zauważa, że jej mąż jakby stracił nią zainteresowanie, a wkrótce, snując się w samotności po okolicy, natrafia na dziwne znaleziska. Zarośnięty grób, dziecięce ubranka, zamknięte pomieszczenie... Rodzinne sekrety Laurence'a są tak ciekawe, jak pilnie strzeżone, ale i Gwen już niedługo przekona się co to znaczy posiadać podobne tajemnice... To osobista książka. I przy okazji także powieść o ciekawej fabule (a właściwie ciekawie się zapowiadającej, bo autorce wkradło się wiele oczywistości i zbyt prostego podejścia do rzeczy, które powinny być woltą albo przynajmniej zaskoczeniem). Największym jednak jej minusem jest styl. Chociaż, co muszę podkreślić od razu, jest to kwestia subiektywna. Dinah Jefferies pisze bowiem w stricte kobiecy sposób, który do mnie nie przemówił. Co przeszkadzało? Na pewno nie rozpisywanie się nad widokami, bo nigdy nie przeszkadzają mi obszerne opisy, czy powolne prowadzenie akcji (pod warunkiem, że jest to literacka wyższa półka i coś z tego płynie - wartość stylu, nieprzeciętność podejścia czy siła wizji). Więc co? Jej styl jest w pewien sposób naiwny, czasem brzmiący, jak z taniego romansu. Prosty w prezentacji, pomimo szczegółowości. Styl charakterystyczny dla literatury kobiecej, może więc do czytelniczek bardziej przemówi niż do mnie, niestety odbiorcy płci męskiej (i miłośnicy wyższej literatury) nie odnajdą się w takim klimacie. Sama opowieść, jej poprowadzenie i emocje, które się pojawiają są jednak całkiem udane i potrafią spełnić swoje zadanie. I chociaż nie wszystkim ,,Żona plantatora herbaty" się spodoba, grupa docelowa odbiorców nie będzie zawiedziona. Recenzja opublikowana na moim blogu http://ksiazkarnia.blog.pl/2016/07/30/zona-plantatora-herbaty-dinah-jefferies/
Link do opinii
Avatar użytkownika - ania0134
ania0134
Przeczytane:2016-07-21, Ocena: 5, Przeczytałam, 26 książek 2016,
Główna bohaterka to niezwykle silna, energiczna osobowość, która mimo swojego młodego wieku musi sprostać wyzwaniom, jakie rzuca jej życie. Młoda kobieta nie boi się żadnego ryzyka. Przede wszystkim Gwen daje się lubić, jest ciepłą osobowością, która zachęca czytelnika do dalszego zgłębiania lektury. Jej mąż Laurence różni się od niej. Ma za sobą już jedno małżeństwo, dzięki któremu posiada ogromny bagaż doświadczeń. Mimo tego, że jest dużo starszy od swojej drugiej żony, wykazuje się wyrozumiałością i troskliwością. Gwen i Laurence to zdecydowanie kochające się małżeństwo! Ale czy tak będzie do samego końca? Tego musicie przekonać się sami. Powieść wprowadza czytelnika w niesamowity klimat! Tego po prostu nie da się nie odczuć. Plantacje herbaty, jezioro, dzięki zwierzęta, Cejlon... Jest to krajobraz wyjątkowy dla nas - ludzi mieszkających w kompletnie innych warunkach klimatycznych. Oprócz tego wspaniałego miejsca, możemy też zapoznać się z kilkoma wydarzeniami i ciekawostkami historycznymi. Autorka idealnie ukazuje codzienne życie ludzi pracujących na plantacjach oraz zamożnych właścicieli ziemskich. Różnica między ludźmi jest ogromna, nie tylko ze względu na stan majątkowy. Mamy tutaj do czynienia z odmiennym językiem, kulturą, kolorem skóry i problemami związanymi z różnicą zdań. Co więcej, przedstawione wydarzenia są jak najbardziej prawdziwe! Autorka, zafascynowana historią Sri Lanki, postanowiła podzielić się wrażeniami z większym gronem odbiorców. I rzeczywiście, jest się czym zachwycać. Pomijając to, że historia jest oparta na faktach, że jest to powieść historyczna, trzeba pochwalić autorkę za świetny styl pisania. Nie jest wyszukany, ale dobrany został w taki sposób, żeby nie zniechęcać odbiorców do czytania powieści historycznych. Fabuła jest nie tylko wciągająca i tajemnicza, lecz także niezwykle wzruszająca. Przyznam się, że ostatnie strony wycisnęły ze mnie morze łez. Już dawno się tak nie popłakałam przy książce! Tajemnice, intrygi i codzienne życie zostały tak dobrze przedstawione, że nie będziecie mogli oderwać się od tej powieści. Zdecydowanie polecam i sama jeszcze kiedyś do niej wrócę. ;)
Link do opinii

Cejlon, plantacje herbaty. Gwen to młoda mężatka, która musi odnaleźć się w innym, obcym świecie. Kobieta trafia na tajemnicze ślady. Powoli poznaje historię rodziny swego męża. Sama jednak podejmuje brzemienną w skutkach decyzję. Lektura przewidywalna, o kłamstwach, intrygach, wybaczaniu.

Link do opinii
Avatar użytkownika - Muminka789
Muminka789
Przeczytane:2017-04-11, Ocena: 4, Przeczytałam,
Inne książki autora
Rozłąka
Dinah Jefferies0
Okładka ksiązki - Rozłąka

Malaje Brytyjskie, 1955 rok. W kraju trwa stan wyjątkowy z powodu powstania malajskiego. Lydia, żona brytyjskiego urzędnika, po powrocie z podróży...

Kiedy nadejdzie monsun
Dinah Jefferies0
Okładka ksiązki - Kiedy nadejdzie monsun

Indie, 1930 rok Eliza spędziła dzieciństwo w Indiach, ale po tragicznej śmierci ojca wróciła z matką do Anglii. Gdy dostaje propozycję pracy w...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy