Czas jest zasobem - wszyscy wiedzą, że trzeba nim gospodarować. Na Dysku zadanie to przypada Mnichom Historii, którzy magazynują go i przepompowują z miejsc, gdzie się marnuje (na przykład spod wody - ile czasu potrzebuje dorsz?), do miast, gdzie nigdy nie ma dość czasu. Ale konstrukcja pierwszego na świecie naprawdę dokładnego zegara staje się dla Lu-Tze i jego ucznia Lobsanga Ludda początkiem wyścigu... no, z czasem. Ponieważ ten zegar zatrzyma czas. A to będzie dopiero początkiem kłopotów.
,,Złodziej czasu" prezentuje także pełen komplet postaci drugoplanowych - bohaterów i złoczyńców, yetich, mistrzów sztuk walki oraz Ronniego, piątego Jeźdźca Apokalipsy (który odszedł, zanim stali się sławni). W lepszym świecie byłby uznany za pisarza wybitnego, a nie tylko popularnego... To najlepszy Pratchett, jakiego czytałem... Powinien być mocnym kandydatem do Nagrody Bookera. - Charles Spencer, Sunday Telegraph Czyta się z bezbłędną płynnością i pewnym tempem, które stały się przez lata znakami firmowymi Pratchetta. - Peter Ingham, Times on Saturday Terry Pratchett jest jednym z wielkich konstruktorów światów dodatkowych - czy też wyimaginowanych albo alternatywnych. Nie jest wtórny. Jest zbyt mocny... ma rzeczywistą energię prawdziwego bajarza. - A. S. Byatt, The Times
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2007-09-11
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 320
Tytuł oryginału: Thief of Time
Język oryginału: Angielski
Tłumaczenie: Piotr W. Cholewa
Myślę, że nie będę daleka od prawdy mówiąc, że ,,Złodziej czasu" to powieść chaotyczna, pełna wielu dziwacznych w odbiorze zakrzywień i pozornie nie pasujących do siebie elementów. Poszatkowana.
I denerwowało mnie, i nie miało dla mnie sensu. Męczyło momentami.
Aż dotarłam do końca książki i zrozumiałam, że składowe akcji nachodzą na siebie warstwami, Przenikając wzajemnie w myśl idei czasu jako wartości wymyślonej przez człowieka i perspektywy zależnej od punktu odniesienia. Wtedy zrozumiałam, jak błyskotliwa jest to pozycja, jak przemyślana i złożona.
A zakończenie było jednym z najbardziej romantycznych jakie kiedykolwiek przeczytałam.
Czas jest zasobem, którym w Świecie Dysku gospodarują Mnisi Historii. Stają właśnie przed nie lada zadaniem, gdyż ktoś próbuje zbudować zegar, który zatrzyma czas. Skutki będą opłakane, dlatego Lu-Tze i jego uczeń Lobsbang wyruszą w podróż przez czas, próbując powstrzymać nieobliczalnego konstruktora. Czy zdążą? Czterej Jeźdźcy już się szykują. Choć niespiesznie. Trzeba w końcu rozwieść mleko.
Niezwykła, wyjątkowa, wspaniała. Pratchettowska, a jednak jakby inna. Metaforyczna, magiczna, metafizyczna. Wpadłam w nią po uszy i z niechęcią się wynurzałam. Jest tu wszystko czego po Terrym się spodziewać i jeszcze dużo więcej. Już nigdy nie spojrzę na zegarek bez szacunku ;)
Zostań prawdziwym mężczyzną w Straży! Straż Miejska potrzebuje ludzi! Ale ci, których naprawdę dostaje, to m.in. kapral Marchewa (formalnie krasnolud)...
'To jest opowieść o opowieściach. Albo o tym, co naprawdę znaczy być wróżką i matką chrzestną. Ale też, zwłaszcza, o zwierciadłach i odbiciach. W całym...
Przeczytane:2023-04-16, Ocena: 3, Przeczytałam, 52 książki 2023,
Coś mi nie zagrało w tej części. Manipulacja czasem niebezpiecznie przypominała hocki-klocki typowe dla czarodziejów, których nie znoszę. Fragmenty ze Śmiercią i Susan były na najwyższym poziomie, ale niestety stanowiły tylko część tej historii. Gościnnie pojawiła się Niania Ogg, co bardzo mnie zaskoczyło i ucieszyło. Druga połowa książki była trochę lepsza od pierwszej, ale taki wątek z Audytorami i tak wydawał mi się przekombinowany. Długo mi zajęło czytanie, wyjątkowo długo jak na Pratchetta. Ogólnie rzecz biorąc, za bardzo się wynudziłam, żeby wystawić wyższą ocenę. Na tę chwilę to dla mnie najsłabsza część cyklu o Śmierci.