Tytułowa Wenisana to świat złożony z dwóch miast - Weniskajla i Weniswajta, jednocześnie przypominających siebie nawzajem i różniących się między sobą, jak lustrzane odbicie (Weniswajt znajduje się pod wodą). W jednym żyją ludzie, w drugim: ptakopodobne gabo oraz ci, którzy się utopili. Dorosłe gabo mogą latać też nad powierzchnią, wśród ludzi - przedstawiani są jako niebezpieczne istoty, które tylko czyhają, by wciągnąć jakieś dziecko pod wodę... Weniskajl to fantastyczna wersja Wenecji, miasta wśród kanałów, do których nie wolno się nawet zbliżać. Dzieci do 12 roku życia muszą chodzić w szyku, wyłącznie pod opieką dorosłego. Ten obraz świata, w który każą dzieciom wierzyć dorośli, zakłóca przypadek - 12-letnia Agata wpada do wody i poznaje świat gabo.
Wydawnictwo: Dwukropek
Data wydania: 2021-05-19
Kategoria: Dla dzieci
ISBN:
Liczba stron: 240
Tytuł oryginału: Kholodnaia voda Venisany
Tłumaczenie: Agnieszka Sowińska
„Zimne wody Wenisany” to książka fantasy dla dzieci autorstwa Linor Goralik. Tytułowa Wenisana to świat składający się z dwóch lustrzanych miast – Weniskajlu oraz Weniswajtu. Niby podobne, a jednak różne, jak lustrzane odbicie, Weniskajl cały dla ludzi na górze, a Weniswajt to miejsce pod wodą, w którym pomieszkują Gabo oraz wodne stwory Undowie. Wierzy się, iż Gabo nienawidzą ludzi, są dla nich niebezpieczni, dlatego małe dzieci muszą chodzić po mieście tylko pod opieką dorosłych. Dzieci wierzą dorosłym, jednak ta wiara zostaje zachwiana przez jeden incydent, mianowicie mała Agata wpada do wody i poznaje Weniswajt.
Zacznę od tego, iż według mnie nie jest to książka dla dzieci, bardziej dla młodzieży. Czytając ją z moją młodszą siostrą, musiałam zmieniać część tekstu na bardziej odpowiedni, gdyż opisy rozlewu krwi, czy rozszarpywania dorosłych przez Gabo, nie wydają mi się odpowiednie dla dziecka. Świat przedstawiony przez Agatę jest bardzo pokręcony, zapewne dlatego, że ma być to kreacja światopoglądu ze strony małej dziewczynki, która wszystko rozumie na swój sposób. Czasem sama gubiłam się w tym, co czytałam, wydaje mi się, że to był specjalny zabieg ze strony autora, by pokazać to ze strony małej Agaty. Jednak, mimo wszystko wykreowany świat spodobał mi się, sama historia ma duży potencjał na coś bardzo ciekawego. Opisy krainy są intrygujące, pobudzają naszą fantazję, są barwne, zwłaszcza widziane oczami dziecka, lekko podkolorowane, ale bez przesady. Sama okładka zwiastuje nam tajemniczą, odrobinę mroczną wyprawę w głąb krainy pełnej nadzwyczajnych rzeczy oraz stworzeń. Zakończenie pozostawiło spory niedosyt i czekam z niecierpliwością na rozwinięcie tematu w drugim tomie. Jak powiedziałam na początku, to bardziej młodzieżówka lub krótka książka dla starszych czytelników. Moim zdaniem średnio nadaje się dla dzieci, owszem ma dość ciekawą fabułę oraz krótkie rozdziały, które czyta się jednym tchem. Jednak zastosowane słownictwo i opis części sytuacji jest po prostu nieodpowiedni, słowa są zbyt trudne albo za bardzo mroczne, tragiczne, by móc je czytać z młodszymi czytelnikami. Jeśli jesteś starszym czytelnikiem i lubisz takie klimaty lekko mroczne, ale bez przesady, z nutką szaleństwa i niepewności to polecam.
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.
"Agata widzi mnóstwo zielonkawych meduz w głębi wody; dziwnych meduz z oczami, nosami, ustami... Twarze!"
Czy kiedykolwiek podczas czytania książki przyszła Wam do głowy myśl, że historia w niej zawarta jest na swój sposób dziwna, a może innymi słowy- osobliwa?
Muszę przyznać, że bardzo ciekawią mnie takie publikacje, które wymagają od czytelnika czegoś więcej- odkrycia ukrytego sensu czy też zanurzenia się w świat, który nie dość, że zaskakuje, to w niczym nie przypomina świata realnego, z którym mamy styczność na co dzień. Lubię czytać historie dziwne i mylące, które wbrew pozorom, często niosą za sobą wiele ukrytych przesłań.
"Zimne wody Wenisany" to właśnie jedna z tych książek, które nie dość, że zaskakują, to mają też ukryty przekaz, którego odbiór często zależy od konkretnego czytelnika. Jest to publikacja głównie kierowana do dzieci, ale myślę, że do tych trochę starszych, ponieważ niektóre z metafor i symboli w niej zawartych mogą być trudne do odczytania przez młodego czytelnika. Z pewnością jednak nawet osoba dorosła świetnie odnajdzie się w tej historii i znajdzie w niej ukryte przesłanie w odniesieniu do samej siebie.
Wenisana to świat złożony z dwóch prawie identycznych miast - Weniskajlu i Weniswajtu. Weniskajl jest na górze, a Weniswajt na dole - pod wodą. Na górze żyją ludzie, a na dole gabo i ci, którzy się niegdyś utopili.
Gabo to ptakopodobne niebezpieczne istoty, do których pod żadnym pozorem nie należy się zbliżać, a Weniswajt, w którym żyją to kraina zła i zguby dla zwykłego człowieka.
Przynajmniej w to wszystko muszą wierzyć dzieci, które po ulicach miasta mogą chodzić tylko pod opieką dorosłych. Wszystko się zmienia, gdy do wody wpada dwunastoletnia Agata, której dane jest poznać prawdę i skrywane dotąd tajemnice podwodnego Weniswajtu.
Historia opisana przez Linor Goralik to historia bardzo ciekawa, ale za razem niezwykle dziwna, tajemnicza i niepokojąca. Już od samego początku czytelnik czuje, że coś jest nie tak, a w tym wszystkim jest jakieś kłamstwo. Zresztą tak samo myśli Agata, która za wszelką cenę chce poznać prawdę skrywaną dotąd przez dorosłych.
Książka "Zimne wody Wenisany" pokazuje nam, że to w co wierzymy nawet przez całe życie, w jednej chwili może okazać się kłamstwem i nieprawdą. Pozostaje wtedy pytanie czy na wieść o tym się załamiemy czy po prostu zaczniemy działać? Agata czuje, że jest sama w tym wszystkim, nikt nie chce jej uwierzyć. Wie jednak, że nie może się poddać i za wszelką cenę stara się wyjawić prawdę światu.
Z całego serca polecam Wam tę książkę. Myślę, że na prawdę warto ja przeczytać i choć na chwilę poczuć jej tajemniczy klimat przesycony poniekąd nutką grozy i niepokoju. Warto również poznać główną bohaterkę Agatę, która nie cofnie się przed niczym, gdy przyjdzie jej poznać prawdę.
To, co nam się przedstawia w dzieciństwie, ma duże znaczenie. Kształtuje nas i daje tylko wycinek świata. Jeśli nie dostaniemy możliwości, by go skonfrontować z szerszym kontekstem rzeczywistości, możemy ślepo w niego wierzyć. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że najczęściej wycinki rzeczywistości same w sobie są prawdziwe, ale gdy umieści się je w czymś większym, to niekoniecznie już pasuje. Świat jest czymś o wiele większym i potężniejszym.
Agata żyje w świecie, gdzie tak naprawdę są dwa światy. Jakkolwiek dziwnie to brzmi, tak w rzeczywistości jest. Jeden z nich jest nad wodą, a woda dla jego mieszkańców jest czymś złym. Drugi to właśnie woda, która odbija miasto. Tam żyją istoty zwane gabo i dusze ludzi, którzy się utopili. Agata jest ciekawa wszystkiego, co ją otacza, a przy tym niezmiernie odważna. Dlatego to jej decyzje doprowadzają do miejsca, gdzie może zdać sobie sprawę, że nie zawsze można ufać dorosłym, a prawdy, w które się wierzy, są tak naprawdę kłamstwem. Co spotka Agatę? Jak się w tym odnajdzie?
Byłam bardzo podekscytowana możliwością przeczytania tej książki. Słyszałam wiele pozytywnych opinii o wydawnictwie, a dotychczas nie miałam jeszcze przyjemności zapoznać się z żadną książką wydaną ich nakładem. Może właśnie dlatego oczekiwałam od "Zimnych wód Wenisany" tak wiele i niestety rozczarowałam się nią. Od razu zdawałam sobie sprawę, że to powieść z gatunku literatury dziecięcej, więc będę ją inaczej odbierać i jeszcze inaczej oceniać. Niemniej i tak zostałam negatywnie zaskoczona.
Jednak najpierw zacznę od zalet, a konkretnie jednej, która sprawiła, że mimo wad na pewno na długo zapamiętam tę historię. Chodzi mi o genialny pomysł. Wyróżnił się on oryginalnością i niekonwencjonalnością postrzegania świata, co zrobiło na mnie wielkie wrażenie. Nie przypominam sobie, żebym spotkała się z podobną koncepcją, co potwierdza moje przypuszczenia, że pisarka ma w przyszłości wielki potencjał. Dla mnie jest to powieść, która powinna zostać bardziej dopracowana i przedstawiona w pełnowymiarowy sposób trochę starszym czytelnikom lubującym się w niesamowitych opowieściach fantasy. Po prostu czuję, że książka może okazać się zbyt poważna dla młodych czytelników, co kontrastuje z językiem.
Niestety język, którym posługuje się pisarka, to dla mnie mały koszmarek. Nie wiem dla kogo. Wynika to właśnie z pomysłu i fabuły, które stanowczo powinny być przeznaczone dla starszej młodzieży lub dorosłych. Zarazem język jest wyjątkowo prosty pod względem ciągłości. Zapewne miało to być przystosowane do dziecięcych możliwości, ale wywołuje tylko dyskomfort. Tym bardziej że w tej historii jest tak wiele neologizmów, nowych nazw i też po prostu trudnych słów – nawet dla dorosłego czytelnika. Przyznaję się otwarcie, że sama wielokrotnie niektórych rzeczy nie rozumiałam, co mnie tylko zniechęcało do książki. I przede wszystkim brakowało dokładnych opisów. To oczywiste, że ogólnie z opisami nie można przesadzić, ale bez opisów brakowało jakiejkolwiek spójności.
Sama fabuła nadawała szybkie tempo, co pozwoliło mi się prawie od razu wciągnąć się i przeczytać powieść w jeden dzień. Lecz za fabułą szło olbrzymie uniwersum, niestety olbrzymie, niedopracowane uniwersum, gdzie gubiłam się prawie na każdym kroku i właśnie przez to traciłam również fabułę. Niemniej wielokrotnie zostały wykorzystane motywy, które bardzo szanuję i też doceniam ich niesztampowość.
Poza główną bohaterką – Agatą – totalnie brakuje jakichkolwiek kreacji bohaterów. I naprawdę, cały czas pamiętam, że to literatura dziecięca, a nie high fantasy dla dorosłych, więc nie można oczekiwać głębokich osobowości, analizy myśli. Jednak jakąś osobowość ma każdy i dziecko jak najbardziej to rozumie. Poza tym Agata tak bardzo mnie irytowała, że to zasłaniało jakiekolwiek charakterologiczne zalety kreacji. Nie dość, że nie była zbyt mądra, to jeszcze kreowała się na bohatera. Niekiedy czułam jej zagubienie i to było fantastyczne czytelnicze doznanie, ale szybko pękało jak bańka mydlana.
"Zimne wody Wenisany" naprawdę wywołują we mnie poczucie olbrzymiej powagi tematycznej, co być może dla dzieci może być zbyt trudne. Jednak pomijając ten aspekt, sama w sobie bardzo mi się podobała tematyka, ponieważ mówiła o wyrafinowanym okrucieństwie i wiecznej manipulacji, która ciągnie się pokolenie za pokoleniem, opierając się na tym, że tak przecież działa ten świat. To mechanizm przedstawiający nawarstwiający się konflikt, który eskaluje do wojny.
Ta książka dla dzieci wywołała we mnie wiele mieszanych odczuć i ostatecznie rozczarowała. Dostrzegam jej zalety, ale to nie wystarczy, bym całościowo mogła ją docenić i uznać za odpowiednią dla młodszych czytelników. Choć na pewno dam szansę drugiej części i być może ona zmieni moje postrzeganie historii.
Agata po drugiej stronie lustra
Nie powinno się oceniać książki po okładce, jednak obok ilustracji Rocha Urbaniaka nie można przejść obojętnie. Mamy tu skąpane w blasku rozgwieżdżonego nieba tytułowe miasto Wenisanę. W oknach palą się światła, a nad wodami kanałów szybują ptakokształtne stwory. Ta klimatyczna oprawa doskonale koresponduje z niesamowitą treścią.
Wenisana to niezwykłe miejsce. Świat złożony z dwóch przestrzeni Weniskajla (miasto nad kanałami) i Weniswajta (jego podwodne odbicie). Każde dziecko niemal od urodzenia słyszy o niebezpieczeństwach czyhających w wodzie, dlatego uczniowie poruszają się po mieście tylko powiązani sznurem i pod opieką nauczycieli. Trójka przyjaciół Agata, Melissa i Torson wyruszają wraz z innymi dziećmi w drogę na rynek, by podczas dorocznego Dnia Oczyszczenia obserwować miejsce kaźni przestępców. To miejscowy zwyczaj i obowiązek młodych ludzi. Tymczasem wydarzenia przybiorą zgoła nieoczekiwany obrót i Agata niespodziewanie wpadnie do wody.
Opowieść podzielono na 16 scen, poświęconych miejscowym świętym z opisem komu patronują, to pewnego rodzaju klamry, które spinają wartko toczącą się akcję. Od samego początku czytelnik intuicyjnie wyczuwa, że coś jest nie tak. Podobnie czuje główna bohaterka – Agata. Od chwili, gdy wpadnie do wody i pozna tajemnice Weniswajty i jego mieszkańców, nie będzie mogła być obojętna wobec kłamstw, którymi karmią ją nauczyciele.
Trudno jednoznacznie sklasyfikować tę historię. W dużym uproszczeniu to opowieść o dorastaniu do własnego zdania, samodzielności myślenia i poszukiwaniu odpowiedzi na nurtujące pytania. Historia o władzy i chciwości, granicach manipulacji i chęci kontrolowania każdej dziedziny życia. Opowiedziana metaforycznym, baśniowym językiem, w której nic nie jest takie, jak się na pierwszy rzut oka wydaje. Polecam czytelnikom 12+, bo metaforyczny język i przenośny sens może być nieczytelny dla młodszego dziecka. Z niecierpliwością czekam na drugi tom przygód młodej buntowniczki Agaty. Historia ma niesamowity potencjał.
Książka została otrzymana z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.
Wenisana to kraina złożona z dwóch miast - Weniskalju i Weniswajtu. Są one do siebie bardzo podobne, jedno jest lustrzanym odbiciem drugiego. Weniskajl położony jest na powierzchni i zamieszkują go ludzie. Weniswajt natomiast jest podwodnym miastem, zamieszkanym przez przypominające ptaki gabo oraz topielców. Gabo potrafią wznosić się na powierzchnię i sieją postrach wśród ludzi. Z tego powodu dzieci do dwunastego roku życia mogą poruszać się po mieście tylko pod nadzorem dorosłych, w specjalnym szyku.
Pewnego dnia główna bohaterka, Agata, w wyniku nieszczęśliwego wypadku wpada do wody i poznaje tajemniczy Weniswajt. Okazuje się, że nie wszystkie informacje, jakimi karmili ją dorośli, są prawdziwe.
??
,,Zimne wody Wenisany" to opowieść o ciekawej świata dziewczynce, która próbuje zgłębić tajemnice krainy znanej jej dotąd tylko z opowieści. To także historia o kłamstwach, sekretach i prawdzie, która czasem okazuje się niepokojąca. Powieść ma bardzo oryginalny, mroczny klimat, który wyróżnia się na tle innych pozycji.
Książka jest bardzo krótka i czyta się ją szybko. Uważam, że Linor Goralik stworzyła historię o ogromnym potencjale, lecz niestety dwie kwestie nie pozwoliły mi się w pełni cieszyć lekturą.
Pierwsza z nich to język. Nie wiem czy był to zabieg celowy, ale ilość powtórzeń (zwłaszcza imienia Agata) była dla mnie przytłaczająca i zaburzała mi radość z czytania.
Drugą kwestią jest świat przedstawiony, który bardzo mnie zaciekawił, ale który niestety słabo poznałam. Miałam poczucie jakbym ominęła jakiś poprzedni tom serii. Wiem, że Agata sama miała poczucie zagubienia i autorka z pewnością chciała, żeby czytelnik poczuł to samo, ale według mnie zbyt wiele pojęć pozostało niewyjaśnionych.
Podsumowując, akcja powieści bardzo mnie interesowała, ale niestety powyższe mankamenty rzucały trochę cienia na lekturę. Mimo to z chęcią sięgnę po kontynuację, by poznać dalsze losy bohaterów i odkryć dotąd nieujawnione sekrety świata wykreowanego przez autorkę.
(12+)
PS Spójrzcie na tę piękną okładkę ?
W Wenisanie wybuchła wojna między ludźmi a undami. Przyniosła strach, głód i poczucie osamotnienia. Na ulicach jest coraz więcej żołnierzy, którym trzeba...