Toffany zrobiła jeden niewłaściwy krok, popełniła jeden drobny błąd... A teraz duch zimy się w niej zakochał. Daje róże i góry lodowe, wyznaje uczucie lawinami i obsypuje płatkami śniegu. Trudno to znosić, kiedy ma się trzynaście lat, ale jest to również trochę no... miłe. ?Łojzicku!?. A tak, klan Nac Mac Feeglów jest na miejscu, by pomagać i się wtrącać. Ale jeśli Tiffany nie znajdzie rozwiązania, może już nigdy nieprzyjdzie wiosna...
Znakomita, żywiołowa fantasy, skrząca się energią i humorem.
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2007-11-27
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 264
Tytuł oryginału: Wintersmith
Język oryginału: Angielski
Tłumaczenie: Piotr W. Cholewa
,,Zimistrz" to słodko-gorzka opowieść, może nie na miarę wybitnego ,,Kosiarza", ale zdecydowanie w jego duchu.
Powieść łączy w sobie mistycyzm, baśniowość, odwołania do legend i dawnychi wierzeń w sposób magicznie pośredni, czyli taki, który skłania czytelnika do samodzielnych poszukiwań i rozważań.
Śnieg u Pratchetta nie jest wyłącznie białym puchem, elementem dziecinnych zabaw i ozdobą ziemskiej powłoki. Czuć go wieloma zmysłami. Śnieg ten potrafi parzyć w zetknięciu z ciepłem skóry, skwierczeć przelatując obok czy pachnieć cyną. Lód może tworzyć wspaniałe rzeźby, godne miana dzieł sztuki, ale i stawać naprzeciw statków jako niszczycielska góra.
Zima to czas ogrzewania zziębniętych nóg przy palenisku, picia gorącego mleka z domieszką alkoholu i nostalgicznego wyglądania za okno. To także pora przemijania i myślę, że właśnie ten motyw przebija się najwyraźniej w omawianej powieści. Na śmierć lub koniec jakiegoś okresu często przygotowujemy się za wczasu. Często tyllko pozornie się z tym godzimy, dopóki nie przychodzi chwila rozstania, wcześniej odpychając od siebie te najbardziej oczywistą myśl.
Wszystko przemija. Ale też gdzie się nie obejrzeć, na świecie powstaje nowe życie.
A przez cały ten sentymentalny ton niby stado dzików raz po razie przebiega grupa Fegglów, bohaterskich małych istot, prowadzonych przez Roba Rozboja, puszcząjąc do czytelnika oko na swój szkocki sposób. Prawdziwa zimowa opowieść potrzebuje górali.
Wątek Tiffany jest jednym z najciekawszych w Świecie Dysku, kolejna książka o Ciut Małej Wiedźmie to potwierdza. Nie było może aż tak porywająco, jak we wcześniejszych, ale nadal relacje między czarownicami to sieć świetnych intryg. No i ten cały PR... Tiffany tym razem spodobała się Zimistrzowi, żywiołakowi zimy. Za oknem sypał w trakcie czytatania prawdziwy śnieg, więc klimat był idealny. Fajna książka i cieszę się, że jeszcze dwa razy Tiffany przybliży mi świat Pratchetta.
Posłuchaj jak śpiewa moje wnętrze. Oj dana dana... Inne dzieci dostawały w prezencie cymbałki. Susan musiała tylko prosić dziadka, żeby zdjął kamizelkę...
W budynku opery w Ankh-Morpork grasuje upiór. Terroryzuje cały zespół teatralny. Poradzić może z nim sobie tylko czarownica. Za sceną kręci się też kot...
Przeczytane:2023-11-18, Ocena: 5, Przeczytałam, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2023,
Tiffany dorasta, a co za tym idzie, pojawiają się pierwsze zabawy i romanse. W Świecie Dysku mało rzeczy jest zwyczajnych, nie inaczej ma się u młodej czarownicy, bowiem przypadkowo rozkochuje w sobie... ducha zimy. Śnieg, zamieć i lawina zamiast czekoladek? Miłość niekoniecznie musi być gorąca, równie dobrze może być śmiertelnie lodowata.
Główny wątek początkowo wydawał mi się trochę mętny. Nie wiedziałam za bardzo, o co chodzi i do czego to dąży. Na szczęście z czasem załapałam, co autor miał na myśli i z którymi motywami kulturowymi sam flirtuje. Tiffany, jak zawsze, pomagają zdrowo szurnięci Nac Mac Feegle, dlatego zapoznanie się z tą książką w audiobooku i wysłuchanie ich interpretacji w wykonaniu Macieja Kowalika, to według mnie najlepsza opcja dla czytelników.
Tak jak taniec śmierci w "Kosiarzu" był dla mnie sceną nie do zapomnienia, tak w "Zimistrzu" pogrzeb Panny Spisek był czymś, co na długo zapisze się w mojej pamięci. Ten poboczny wątek wyraźnie i dobitnie odzwierciedla, jakie poglądy na temat godnego odejścia miał Pratchett. Chociaż Panna Spisek pojawiła się tylko w tej części cyklu i czytelnik nie powinien być aż tak z nią związany (nawet nie była sympatyczna!), to i tak tę słodko-gorzką uroczystość przeżywałam, jakbym oglądała pogrzeb kogoś bliskiego. (PS: warte zanotowania - musztarda nie ma duszy).
Polecam fanom całego Świata Dysku i ogólnie komediowej fantastyki. Można przeczytać samodzielnie, ale dużo lepsze wrażenie robi jako kolejna część przygód młodej czarownicy. Idealna lektura na nadchodzącą zimę.