Nad urokliwą Małą Przytulną, gdzie do tej pory każdy chciałby zamieszkać, porywisty wiatr przywiał czarne chmury. Żona piekarza zupełnie niespodziewanie odeszła z tego świata, Jan, uliczny grajek, zachrypł na kilka dni i nawet Roman, największy koci podrywacz w okolicy, najprawdopodobniej zaniemógł, gdyż od pewnego czasu nie pojawił się w pobliżu żaden nowy rudy kociak. Halina, z pozoru sympatyczna, choć niezwykle zasadnicza staruszka, wiąże te przykre zdarzenia z faktem, że w domu pod starym dębem, w którym od lat prowadzono zielarnię, zagościła nowa lokatorka.
Renata stopniowo odkrywa uroki życia na wsi i sekrety przeszłości kompletnie nieznanej sobie kobiety - własnej babci. Pełen wspomnień i mnóstwa życiowych mądrości list pomoże jej zrozumieć to, z czym sobie do tej pory nie potrafiła poradzić. Że korzenie są ważne - zarówno te w przyrodzie, jak i te, z których wywodzi się człowiek - i że bliscy czasem idą inną ścieżką niż ta, którą dla nich wybierzemy.
Czy Renacie uda się przekonać do siebie sceptyczną Halinę? Co oznaczają wieczorne krzyki dochodzące znad strumyka? Jaki związek z tą całą historią mają Tomek, syn właścicielki baru, i niezwykle żarłoczna koza?
Ciepła opowieść o tym, że czasem warto się wsłuchać w siebie i uwierzyć w mądrość natury. Zwolnić i zagłębić się w przeszłości, by zacząć zauważać to, co najważniejsze - że życie jest czasem gorzkie jak piołun lub pikantne jak estragon, ale bywa też słodkie jak lukrecja.
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2023-05-31
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 352
Lubię wracać do Małej Przytulnej – urokliwego miasteczka wśród ukwieconych wzgórz. Lubię wracać do powieści Magdaleny Witkiewicz, szczególnie wtedy, kiedy jest mi źle. Bo autorka nie tylko pięknie pisze, odmalowuje słowami zachwycający wręcz obraz, ale jej powieści otulają dobrem i ciepłem, dodają otuchy, nadziei, pocieszają w gorszych chwilach, dodają pozytywnej energii, kiedy jej potrzebujemy. Taka też jest kolejna część cyklu „Mała Przytulna”, chociaż niepozbawiona mniej lub bardziej przyziemnych, często bardzo trudnych ludzkich problemów.
Nad urokliwą Małą Przytulną, gdzie żyją znani nam z poprzedniej części bohaterowie i gdzie pojawiają się zupełnie nowe osoby zbierają się czarne chmury. Zdaniem Halinki, pewnej staruszki, są one spowodowane pojawieniem się w tym miejscu Renaty. Kobieta jest po rozwodzie, chce uporządkować swoje życie, dlatego przenosi się do domku po babci. Domu pod starym dębem, w którym od lat prowadzono zielarnię. Historia Renaty nie jest łatwa i to ją poznajemy w tym tomie. Przenosząc się do Małej Przytulnej Renata ma szansę nie tylko odpocząć, poukładać swoje sprawy, odkryć uroki życia na wsi, ale przede wszystkim poznać pełną sekretów przeszłość swojej babci – kobiety, której tak naprawdę w ogóle nie znała.
Niezwykle ciepła jest to opowieść, która otula czytelnika jak ciepły kocyk w chłodny jesienny wieczór. Świetnie się czyta tę książkę, płynąc przez koleje losu bohaterów niespiesznie i z ogromną przyjemnością. Przy okazji doceniając kunszt pisarski autorki, która przekazuje swoje myśli w bardzo subtelny, a nawet sensualny sposób. Powieść oprócz tego, że ciepła i dająca nadzieję jest też mądra. Zwraca uwagę na sprawy, o których w codziennej gonitwie zapominamy. Mówi o wartości rodziny, o tym, że nasze korzenie są ważne i o tym, że nasi bliscy czasem idą inną ścieżką niż ta, którą dla nich wybierzemy. I to jest ok. Gdyby nie Mała Przytulna i pewien pełen wspomnień i mnóstwa życiowych mądrości list Renata nie miałaby szansy poznać siebie, dowiedzieć się, czemu nie radzi sobie w pewnych życiowych kwestiach, czemu nie może porozumieć się z własną córką i dlatego jej życie potoczyło się tak a nie inaczej. Nie dowiedziałaby się mnóstwa rzeczy o swojej rodzinie i tego, dlaczego nie miała szansy jej bliżej poznać. Czytelnik może przy okazji wyciągnąć własne wnioski i również się czegoś nauczyć. Dobrze skrojeni, wyraziści, barwni bohaterowie dopełniają obrazu tej cudownej opowieści. Są bardzo ludzcy i wypadają przekonująco.
Jeśli jeszcze nie znacie Małej Przytulnej, zachęcam do odwiedzenia tego niezwykłego miejsca. Ja spędziłam z tą powieścią cudowny czas i z pełnym przekonaniem ją Wam polecam!
"Ja osobiście myślę, że w tych czasach za szybko zażywamy lekarstwa. (...) Moglibyśmy się bardziej posiłkować naturą. Oczywiście, czasem trzeba się wspomóc konwencjonalną medycyną, ale zwykle wystarczy to."
"Zielarnia pod starym dębem" to następna po "Perfumerii na rozstaju dróg" książka Magdaleny Witkiewicz traktująca o losach bohaterów z Małej Przytulnej. Miejscowości cichej i spokojnej, w której życie toczy się swoim rytmem. Muszę przyznać, że wróciłam tam z radością. Lektura tej powieści rozlała w moim sercu błogi spokój i pozwoliła nieśpiesznie rozkoszować się małomiasteczkowym klimatem. Na kartach książki czytamy, że człowiek często zachwyca się nowościami i to w ich stronę kieruje swój wzrok, jednak kiedyś nadejdzie czas, gdy ponownie zwróci się ku naturze. Zatęskni za bliskością z nią, symbiozą, dzięki której może czerpać z jej niewyczerpanych zasobów.
Ostatnio coraz częściej natykam się na książki podkreślające znamienny wpływ łączności z naturą na życie człowieka. Zastanawia mnie czy to jakiś ogólny trend, czy też może ja sama, szukając odpowiedzi na pewne pytania podświadomie wybieram publikacje, w których znajduję właściwe odpowiedzi. Czytam o darach natury, o których wielu z nas zapomina w dzisiejszym świecie, a przecież bardzo często pomagają nam one uporać się z męczącymi nas dolegliwościami. Zatapiając się w lekturze książki Witkiewicz przez chwilę mogłam być książkową Renatą i wraz z nią odkrywać dobrodziejstwa przyrody.
Jedną z bohaterek "Zielarni pod starym dębem" jest właśnie wspomniana wcześniej Renata, zielarka, która z różnych względów została pozbawiona korzeni i teraz, po latach, odkrywa je na nowo. Uczy się z prawdwnych ksiąg i czuje, że nauka ta ma dobroczynny wpływ na jej postrzeganie świata. Renata zaznajamia się nie tylko z podstawami dotyczącymi roślin, ale także z ich wpływem na organizm człowieka, a nabyta wiedza pomaga jej zrozumieć siebie i swoje potrzeby. Czasem trzeba czasu, by osiągnąć harmonię i żyć w zgodzie z własnym ja.
Żeby złagodzic ciężar przekazywanych treści książka okraszona jest subtelnym poczuciem humoru autorki, które momentami wywołuje uśmiech na naszych twarzach. Już sam fakt, że nowoprzybyła do miasteczka Renata jest uznawana przez Halinę za czarownicę, jest wielce wymowny. Choć mieszkańcy Małej Przytulnej są mili i sympatyczni, potrafią z rezerwą traktować kogoś obcego, kogo zachowania nie są w stanie zrozumieć. Wątek ten ma na celu wprowadzenie elementu humorystycznego do powieści, jednak stanowi też potwierdzenie tego, że często osobom z zewnątrz trudno jest zaklimatyzować się w hermetycznie zamkniętej społeczności.
Choć obie książki z powodzeniem można czytać osobno, polecam zaznajomić się z nimi z zachowaniem wlasciwej kolejności. Każdy z tytułów charakteryzuje się dojrzałością autorki, która świadczy o tym, że pisarka dąży do osobistej samorealizacji. Zarówno "Perfumeria...", jak i "Zielarnia..." są pełne rozważań na tematy dotyczące życia j jego charakteru. W tej drugiej Witkiewicz zwraca uwagę na powtarzalność schematów z pokolenia na pokolenie oraz zgubny charakter tego zjawiska. Pisze o dążeniach zmierzających do jego zaniechania oraz o korzyściach wynikających z harmonii człowieka z naturą. "Zielarnia pod starym dębem" to pełna ciepła i serdeczności lektura, w której autorka podaje nam receptę na szczęśliwe życie.
Moja ocena 9/10.
Tytuł recenzji: 𝗟𝗶𝘀𝘁 𝘇 𝘇𝗮ś𝘄𝗶𝗮𝘁ó𝘄
𝐾𝑎ż𝑑𝑎 𝑚𝑎𝑡𝑘𝑎 𝑖 𝑘𝑎ż𝑑𝑎 𝑏𝑎𝑏𝑘𝑎 𝑐ℎ𝑐𝑒 𝑐ℎ𝑟o𝑛𝑖ć 𝑠𝑤𝑜𝑗𝑒 𝑑𝑧𝑖𝑒𝑐𝑖 𝑖 𝑤𝑛𝑢𝑘𝑖 𝑝𝑟𝑧𝑒𝑑 𝑧ł𝑦𝑚 ś𝑤𝑖𝑎𝑡𝑒𝑚 𝑖 𝑝𝑟𝑧𝑒𝑑 𝑧ł𝑦𝑚𝑖 𝑙𝑢𝑑ź𝑚𝑖.
Magdalena Witkiewicz, to moja ukochana autorka, której książki są dla mnie niczym plasterek na zranione serce. Gdy mi smutno, gdy mi źle, wiem, że kolejna powieść Madzi rozgoni chmury, poprawi mi nastrój. W swojej książce zabierze mnie gdzieś hen daleko, gdzie mieszkają dobrzy ludzie, którzy cenią sobie przede wszystkim szczerą przyjaźń i służą pomocą w razie potrzeby. 𝑍𝑖𝑒𝑙𝑎𝑟𝑛𝑖𝑎 𝑝𝑜𝑑 𝑠𝑡𝑎𝑟𝑦𝑚 𝑑ę𝑏𝑒𝑚 to kolejna przepiękna opowieść Magdaleny Witkiewicz, cudowna historia przepełniona miłością, ciepłem, uzupełniona o wiedzę o ziołach i ziołolecznictwie ze wspaniale wykreowanymi bohaterami. Autorka kontynuuje opowieść o bohaterach poznanych w 𝑃𝑒𝑟𝑓𝑢𝑚𝑒𝑟𝑖𝑖 𝑛𝑎 𝑟𝑜𝑧𝑠𝑡𝑎𝑗𝑢 𝑑𝑟ó𝑔, uzupełniając ich dość liczne grono o Renatę, która w chwili, gdy dowiaduje się o domku odziedziczonym po babci, ogarnięta chęcią zmiany dotychczasowego życia, postanawia odciąć się od ludzi i zaszyć gdzieś z daleka od wielkomiejskiego gwaru. Nie wie jeszcze, że w Małej Przytulnej nie da się odciąć od ludzi, a wprost przeciwnie tu bardzo trudno o anonimowość. W zamkniętej społeczności Małej Przytulnej wszyscy wiedzą o sobie wszystko albo tak im się tylko wydaje. Ktoś obcy nie jest tu zbyt mile widziany, wszystkie katastrofy świata i inne plagi z miejsca przypisane są niczego nieświadomej Renacie. Łatwo komuś łatkę przypiąć, wszystkie niepowodzenia i niefortunne zdarzenia przypisać, zwłaszcza gdy ten ktoś jest obcy i nic o nim nie wiadomo. Tylko tyle, że korzenie tej osoby sięgają głęboko w przeszłość i związane są z zielarkami, więc ani chybi drzemie w tym kimś czyste zło, które trzeba tępić.
Historia małej Przytulnej w 𝑍𝑖𝑒𝑙𝑎𝑟𝑛𝑖 𝑝𝑜𝑑 𝑠𝑡𝑎𝑟𝑦𝑚 𝑑ę𝑏𝑒𝑚 trochę różni się od tej opowiedzianej w 𝑃𝑒𝑟𝑓𝑢𝑚𝑒𝑟𝑖𝑖 𝑛𝑎 𝑟𝑜𝑧𝑠𝑡𝑎𝑗𝑢 𝑑𝑟ó𝑔. To nadal jest piękna opowieść z przesympatycznymi bohaterami, ale odniosłam wrażenie, że ma zupełnie inny wydźwięk. Historia Reginy i jej rodziny niesie ze sobą ważny przekaz, skłania do refleksji i głębszych przemyśleń. Tak wiele od życia żądamy, tak wiele oczekujemy od naszych dzieci, a nie potrafimy przyjąć do wiadomości, że one chcą podążyć własną drogą. Jako rodzice powinniśmy być wyrozumiali i nie podcinać skrzydeł swojemu dziecku, bo młodzi i tak podążą swoją ścieżką, a z nami zerwą kontakt. W najlepszym razie zostanie nam przyjaźń z kimś obcym, kto okaże nam serce, jak w przypadku Marii i Tomka.
Nie damy rady przeżyć życia za kogoś, za swoje dzieci, czy wnuki i uchronić je od błędów. Każdy musi popełnić własne. Dzieci z naszych błędów i potknięć i tak nie wyciągną właściwych wniosków, bo muszą sami się sparzyć i przekonać na własnej skórze, że postąpili źle. Zerwane kontakty, lata milczenia i potem refleksje i pytania. Czy warto było? Czy warto było, upierać się przy swoich racjach, chociaż miałyby one, nie wiadomo jakie uzasadnienie z racji naszego doświadczenia życiowego? Moja babcia zawsze powtarzała, że nie ten ustępuje, kto ma rację, tylko ten, kto jest mądrzejszy. Każdy jest inny, każdy postępuje po swojemu, trzeba umieć to zaakceptować. 𝑍𝑎𝑤𝑠𝑧𝑒 𝑤 𝑛𝑎𝑠𝑧𝑒𝑗 𝑟𝑜𝑑𝑧𝑖𝑛𝑖𝑒 𝑏𝑦ł𝑜 𝑡𝑎𝑘, ż𝑒 𝑡𝑜 𝑚𝑎𝑡𝑘𝑖 𝑝𝑟𝑧𝑒𝑘𝑎𝑧𝑦𝑤𝑎ł𝑦 𝑠𝑤𝑜𝑗𝑒 ż𝑦𝑐𝑖𝑜𝑤𝑒 𝑚ą𝑑𝑟𝑜ś𝑐𝑖 𝑐ó𝑟𝑘𝑜𝑚, 𝑎 𝑡𝑒 𝑧 𝑘𝑜𝑙𝑒𝑖 𝑠𝑤𝑜𝑖𝑚 𝑐ó𝑟𝑘𝑜𝑚… A co jeśli one nie chcą tej wiedzy, chcą iść swoimi drogami. Każda nastoletnia i do tego zakochana córka nie chce i nie zechce słuchać dobrych rad matki, czy babki. Czy my tak naprawdę znamy życie? 𝐶𝑧𝑦 𝑤 𝑜𝑔ó𝑙𝑒 𝑚𝑜ż𝑛𝑎 𝑗𝑒 𝑝𝑜𝑧𝑛𝑎ć? 𝑂𝑐𝑧𝑦𝑤𝑖ś𝑐𝑖𝑒 𝑟𝑜𝑧𝑤𝑖𝑗𝑎𝑚𝑦 𝑠𝑖ę 𝑝𝑜𝑝𝑟𝑧𝑒𝑧 𝑛𝑎𝑠𝑧𝑒 𝑑𝑜ś𝑤𝑖𝑎𝑑𝑐𝑧𝑒𝑛𝑖𝑎, 𝑎𝑙𝑒 𝑗𝑎𝑘 𝑏𝑎𝑟𝑑𝑧𝑜 𝑙𝑜𝑠 𝑚𝑢𝑠𝑖 𝑛𝑎𝑠 𝑑𝑜ś𝑤𝑖𝑎𝑑𝑐𝑧𝑦ć, 𝑏𝑦ś𝑚𝑦 𝑢𝑧𝑛𝑎𝑙𝑖, ż𝑒 𝑧𝑛𝑎𝑚𝑦 ż𝑦𝑐𝑖𝑒.
Żyjemy w ciągłym pędzie i zgiełku, dlatego nie jesteśmy w stanie usłyszeć naszej intuicji, naszego wewnętrznego głosu, który nas ostrzega. Gnamy wciąż przed siebie, byle prędzej, byle do przodu, a przydałoby się zatrzymać, wsłuchać się w siebie, poodpoczywać na łonie natury. Wyruszyć do Małej Przytulnej, chociaż pobyć tam chwilę, uspokoić się, wyciszyć swoje emocje, bo w tej pogoni za dobrami materialnymi nie dostrzegamy już naszych bliskich, prawdziwych celów, o które warto zabiegać, nie zauważyliśmy, nawet kiedy zatraciliśmy gdzieś nasze marzenia.
Dla Reginy zaskakujące było to, jak w krótkim czasie straciła wszystko i w dodatku na własne życzenie. Bardzo szybko przekonała się, że nie jest niezastąpiona ani jako matka, szefowa firmy, czy żona. Dopiero w Małej Przytulnej dostrzegła pewną analogię zdarzeń. […] 𝑘𝑖𝑒𝑑𝑦ś 𝑗𝑒𝑗 𝑚𝑎𝑡𝑘𝑎 𝑛𝑖𝑒 𝑢𝑡𝑟𝑧𝑦𝑚𝑦𝑤𝑎ł𝑎 𝑤𝑐𝑎𝑙𝑒 𝑘𝑜𝑛𝑡𝑎𝑘𝑡ó𝑤 𝑧𝑒 𝑠𝑤𝑜𝑗ą 𝑚𝑎𝑡𝑘ą, 𝑎 𝑡𝑒𝑟𝑎𝑧 𝑗𝑒𝑗 𝑐ó𝑟𝑘𝑎 𝑜𝑑𝑠𝑢𝑛ęł𝑎 𝑠𝑖ę 𝑜𝑑 𝑛𝑖𝑒𝑗. Renata stopniowo odkrywa uroki życia na wsi i sekrety z przeszłości. Pełen wspomnień i życiowych mądrości list nieznanej babci pozwoli jej zrozumieć, jak ważne są korzenie, z których wywodzi się człowiek i że nasi bliscy bardzo często idą inną ścieżką niż ta, którą my wybraliśmy. Na koniec Renata podejmuje decyzję, która zaważy nie tylko na jej życiu, ale także na życiu innych.
𝑍𝑖𝑒𝑙𝑎𝑟𝑛𝑖𝑎 𝑝𝑜𝑑 𝑠𝑡𝑎𝑟𝑦𝑚 𝑑ę𝑏𝑒𝑚 to wspaniały hołd oddany naturze, ziołom, które mogą pomóc w wielu schorzeniach. Kiedyś dawno temu ludzie doskonale sobie radzili i potrafili czerpać z natury całymi garściami. A dziś wmawia się nam w reklamach, że wystarczy wziąć pigułkę na to, lub na tamto, a my będziemy piękni i młodzi, a tak naprawdę zapychamy sobie żyły produktami, których nikt nie kontroluje, nie sprawdza, więc nie wiadomo, czym są naprawdę.
W Małej Przytulnej czeka na czytelnika cała plejada poznanych wcześniej bohaterów z małą rezolutną Gabrysią na czele, a w tle Perfumeria na rozstaju dróg. Mała Przytulna to miejscowość, do której każdy chciałby się przenieść, chociaż na małą chwilę i śpiewać z Hanną Banaszak — 𝑊 𝑚𝑜𝑖𝑚 𝑚𝑎𝑔𝑖𝑐𝑧𝑛𝑦𝑚 𝑑𝑜𝑚𝑢. Ciepła opowieść o tym, że czasem warto wsłuchać się w siebie i uwierzyć w mądrość natury. Zwolnić i zagłębić się w przeszłości, poznać swoje korzenie i mądrość, którą chcieli przekazać nam nasi bliscy, docenić ich doświadczenie i wiedzę.
Nie sądzicie, chyba że nie dane nam będzie kolejny raz spotkać niesamowitych mieszkańców Małej Przytulnej i nie mieć możliwości, by zapytać, co u nich słychać.
𝐾𝑖𝑒𝑑𝑦 𝑡𝑢 𝑝𝑟𝑧𝑦𝑗𝑒𝑐ℎ𝑎ł𝑎𝑚, 𝑝𝑜𝑡𝑟𝑧𝑒𝑏𝑜𝑤𝑎ł𝑎𝑚 𝑤𝑦𝑐𝑖𝑠𝑧𝑒𝑛𝑖𝑎. 𝑁𝑖𝑒 𝑧𝑛𝑎ł𝑎𝑚 𝑚𝑎ł𝑦𝑐ℎ 𝑚𝑖𝑎𝑠𝑡𝑒𝑐𝑧𝑒𝑘, 𝑚𝑎ł𝑦𝑐ℎ 𝑤𝑠𝑖. […] 𝑃𝑜𝑘𝑜𝑐ℎ𝑎ł𝑎𝑚 𝑡ę 𝑧𝑖𝑒𝑚𝑖ę, 𝑑𝑜𝑚 𝑖 𝑜𝑔𝑟ó𝑑, 𝑎 𝑝𝑟𝑧𝑒𝑑𝑒 𝑤𝑠𝑧𝑦𝑠𝑡𝑘𝑖𝑚 𝑙𝑢𝑑𝑧𝑖. 𝐷𝑢ż𝑜 𝑠𝑖ę 𝑜 𝑤𝑎𝑠 𝑑𝑜𝑤𝑖𝑒𝑑𝑧𝑖𝑎ł𝑎𝑚, 𝑧𝑛𝑎𝑚 𝑤𝑎𝑠𝑧𝑒 𝑚𝑎𝑟𝑧𝑒𝑛𝑖𝑎 𝑖 𝑡𝑟𝑜𝑠𝑘𝑖. 𝐼 𝑛𝑎𝑤𝑒𝑡 𝑤𝑖𝑒𝑚, 𝑘𝑡𝑜 𝑐ℎ𝑐𝑖𝑎ł 𝑚𝑛𝑖𝑒 𝑠𝑝𝑎𝑙𝑖ć 𝑛𝑎 𝑠𝑡𝑜𝑠𝑖𝑒.
ZIELARNIA POD STARYM DĘBEM to drugi tom cyklu MAŁA PRZYTULNA, która oczaruje was magią natury, otuli słowem i wzbudzi wiele emocji.
Cieszę się, że znów mogłam wrócić do urokliwej miejscowość Małej Przytulnej, ponieważ czuję się tam prawie jak w domu. Zatem niezmiernie mnie ciekawiło co słychać i co zmieniło się u mieszkańców.
Tym razem Magdalena Witkiewicz opowiedziała historię Marii zielarki i jej wnuczki Renaty, które rozdzieliła sytuacja rodzinna i od najmłodszych lat wnuczki, nie utrzymywały ze sobą kontaktu. Jednak za sprawą wiadomości i zawirowań w życiu, Renata decyduje się przyjechać do Małej Przytulnej, aby uporządkować sprawy spadkowe i swoje własne.
Jak zawsze autorka nie zawiodła mnie i otuliła piękną historią. Liczyłam na ogrom emocji oraz życiową mądrość, i taką powieść otrzymałam. Znalazły się momenty, gdzie łezka wzruszenia zakręciła mi się w oku, a także chwile pełne szczęścia, dowcipu i dobrego humoru. Dużo dowiedziałam się również na temat leczniczych właściwości ziół. Cenię takie powieści, bowiem nie tylko miło się spędza przy nich czas, ale też wiele uczą.
To moje kolejne spotkanie z twórczością autorki, a drugie z mieszkańcami Małej Przytulnej, która skradła moje serce w powieści "Perfumeria na rozstaju dróg". Bardzo sobie cenię książki Pani Magdaleny, ponieważ są niezwykle życiowe, poruszające przyziemne sprawy, a każda z tych, które do tej pory przeczytałam niosła ze sobą głębsze przesłanie, tak też było w przypadku "Zielarni pod startym dębem". Na wstępie muszę powiedzieć, że jestem totalnie zakochana w szacie graficznej i wnętrzu tej książki, coś pięknego! Zaś na początku każdego rozdziału, mamy opisane właściwości różnych ziół, dzięki temu dowiedziałam się wielu interesujących informacji, o których wcześniej nie miałam pojęcia. Stylistyka i język jakim posługuje się autorka jest bardzo lekk, prosty i i przyjemny co sprawia, że książkę czyta się naprawdę szybko, ja pochłonęłam ją w jeden wieczór i nie odłożyłam póki nie przeczytałam ostatniego zdania. Fabuła została w bardzo interesujący sposób nakreślona, przemyślana, dopracowana i równie dobrze poprowadzona. Tak naprawdę teraźniejszość miesza się tutaj z przeszłością za sprawą listu napisanego przez Marię - babcię nowej mieszkanki Małej Przytulnej - Renaty. W dalszym ciągu podtrzymuje, że bohaterowie tej powieści - zarówno ci, których poznałam w poprzednim tomie serii jak i nowe postaci - zostali świetnie wykreowani. To niezwykle prawdziwi bohaterowie, którzy tak jak my popełniają błędy, postępują pod wpływem emocji, zmagają się z różnymi problemami, dlatego tak łatwo się z nimi utożsamić w wielu kwestiach, podzielając podobne troski i dylematy moralne. Historia przedstawiona jest z perspektywy kilkorga bohaterów, co pozwoliło mi lepiej ich poznać, dowiedzieć się co czują, myślą, a tym samym lepiej zrozumieć ich postępowanie oraz decyzję. Myślę, że w tym przypadku był to świetny zabieg, ponieważ tym sposobem każda z postaci odegrała tutaj istotną rolę, dostarczając tym samym wielu emocji. Bohaterowie tej historii borykają się z najróżniejszymi problemami, mają swoje tajemnice, a ich losy w bardzo interesujący sposób splatają się ze sobą w Małej Przytulnej, która urzekła mnie swoim niepowtarzalnym i małomiasteczkowym klimatem, gdzie wszyscy się znają i chętnie sobie pomagają - uwielbiam takie społeczności! Autorka w swojej powieści porusza wiele ważnych, życiowych i ponadczasowych tematów, w głównej mierze chodzi o l trudne relacje międzyludzkie, szczególnie te na stopie rodzic - dziecko. Okazuje się, że nie zawsze to co nam wydaje się dobre dla naszych bliskich jest takim dla nich samych, nie warto narzucać swoich racji innym, ponieważ może to doprowadzić do nieodwracalnych skutków. Witkiewicz udowadnia, że każdy powinien samodzielnie wybrać swoją drogę, realizować swoje marzenia i pasje. "Zielarnia pod starym dębem" to nostalgiczna, miejscami poruszająca oraz wartościowa historia pełna życiowych mądrości, doświadczeń i prawd, która skłania do głębszych przemyśleń nad własnym życiem i wyborami jakich dokonujemy każdego dnia. Poraz kolejny cudownie spędziłam czas z mieszkańcami Małej Przytulnej i już nie mogę się doczekać kiedy ponownie ich odwiedzę. Polecam!
W otoczeniu nas zauważalnie przybywa plastiku, chemii oraz przetworzonej żywności. Człowiek nie tylko eksploruje Ziemię, ale także wykorzystuje jej zasoby w nieodpowiednich proporcjach. Uważa się za władcę świata, prowadząc życie w biegu i w pośpiechu. Czy jednak nie nadszedł czas na moment refleksji i zwolnienie tempa? Może powinniśmy zacząć żyć w harmonii z naturą i rozsądnie korzystać z jej darów. Przyroda oferuje nam wiele możliwości, między innymi wykorzystanie ziół, które pomagają w leczeniu wielu dolegliwości.
Kobiety z rodziny Renaty od dawna zajmują się zielarstwem. Jej babcia przygotowywała nalewki, maści i wywary. W Małej Przytulnej posiadała swój domek oraz ogród pełen roślin. Mała Renia odwiedzała to miejsce kilka razy w przeszłości, jednakże posiada niewiele wspomnień z tamtych czasów. Teraz, jako dorosła kobieta, powraca do swojego rodzinnego miasteczka, wywołując pewne poruszenie wśród miejscowych.
Powieść "Zielarnia pod starym dębem" już od pierwszych stron zachwyca swoją stylistyką. Jest ona pełna ciepła, nastrojowości, humoru oraz wzruszeń. Na kartach tej książki odnajdziemy wiele cennych mądrości życiowych.
Główna bohaterka, Renata, popełnia błędy w relacjach zarówno z mężem, jak i przede wszystkim z córką. Uważa, że wie najlepiej i pragnie kierować jej życiem. Nie bierze pod uwagę opinii i wyborów, jakich dokonuje Zosia. Renata traci kontakt ze swoim dzieckiem, lecz nie potrafi zaakceptować faktu, że musi albo uszanować jej decyzje, albo je stracić.
Kolejne pokolenia przechodzą przez podobne historie. Nikt z nas nie jest pozbawiony wad. Posiadamy swoje słabości, popełniamy błędy i czasami błądzimy w ciemnościach. Często okazujemy się nieuprzejmi, egoistyczni i nie potrafimy prowadzić rozmów. W rzeczywistości wystarczy wysłuchać i wspierać najbliższą osobę, bez osądzania.
Magdalena Witkiewicz kolejny raz daje nam książkę, która niczym szkatułka z precjozami wypełniona jest po brzegi różnorodnymi emocjami. Życie nieustannie zaskakuje bohaterów. Pozytywnie i negatywnie. Lecz Mała Przytulna jest dla nich oazą spokoju i nadziei.
To warto przeczytać.
Bardzo przyjemna książka, o różnicach międzypokoleniowych. Prawda jest jednak, że nie istnieje coś takiego jak ,,wiem lepiej co jest dla ciebie dobre, bo jestem twoją matką". Wychowujemy dzieci i gdy są dorosłe powinniśmy wypuścić je w świat i pozwolić żyć po swojemu. "Czasami rodzice oczekują od nas zupełnie czegoś innego, niż to czego my od siebie chcemy. I trzeba wybierać. Albo się jest w zgodzie z sobą i spełnia się swoje marzenia, albo się spełnia marzenia rodziców."
Bardzo podoba mi się postać Renaty, która odkrywa uroki życia na wsi, w domku należącym do jej babci. Bardzo przyjemnie czyta się również o relacji Tomka i Gabrysi ze staruszką Marysią. Gabrysia jest cudowną dziewczynką i to, że mówi do wszytskich po imieniu jest bardzo kochane i urocze. Bardzo polecam lekturę jako coś lekkiego na dobre i złe chwile.
W książce ujęła mnie odrobina magii, skrupulatny opis ziół i dobre zakończenie.
"Teraz wiem, że są dwa wyjścia: albo akceptujesz decyzje dzieci, albo te dzieci tracisz".
Z przyjemnością i ciekawością kolejny raz zanurzyłam się w świecie wykreowanym przez Panią Magdę i dobrze mi tu było. Mała Przytulna to piękne, urokliwe, niewielkie miasteczko, które otaczają wzgórza, znane nam z pierwszej części cyklu "Mała Przytulna". Małomiasteczkowa społeczność, życzliwie nastawieni ludzie, spokój, czas jakby wolniej płynął. Zwykli ludzie i życie, które nie zawsze jest łaskawe. Do dobrze nam znanych bohaterów dołączają nowe postacie. Renata niedawno skończyła pięćdziesiąt lat, jej dotychczasowy świat właśnie się zawalił, dość niespodziewanie dostaje wiadomość o spadku po babci. Przeprowadza się na wieś, do Przytulnej. Jest dla niej nie lada wyzwanie, samotnie próbuje zacząć wszystko od nowa.
Powieść jest bardzo klimatyczna, dotyka pokomplikowanych relacji między ludzkich, wzajemnych zależności. Pani Magda z łatwością wręcz czułością oddaje uczucia, wewnętrzne rozterki, zmagania i porywy serca naszych bohaterów. A oni sami zajmująco ukazani to zwykli, niezwykli w swej prostocie ludzie, czasami mijamy takich w naszej codzienności. Pozytywni, zakręceni, nietuzinkowi, swojscy.
Pięknie opowiedziana historia, przez którą się płynie. Pisarka dotyka trudnych, złożonych problemów dotyczących niejednego z nas. Pokomplikowane relacje rodzic - dziecko, popełniane błędy, podejmowanie trudnych decyzji, różne oblicza miłości. Życie, codzienność w zgodzie z samym sobą. Akceptacja by inni, szczególnie bliscy nam ludzie mogli żyć, jak chcą, bez narzucania niepotrzebnych ograniczeń, nakazów, zakazów. Potrzeba przebaczenia, powielane od pokoleń błędy. Spokojne życie w zgodzie z naturą, piękne opisy przyrody, aromat ziół i kwiatów
Powieść skradła moje serce, ciepła, wzruszająca, refrakcyjna, mądra, okraszona dobrym humorem. Ukazuje jak ważna w życiu, jest akceptacja wyborów dokonywanych przez dzieci, szacunek dla drugiego człowieka, realizowanie marzeń. I to cudowne wydanie, niezmiennie pozostaję w zachwycie. Mam nadzieję, że ciąg dalszy nastąpi. Serdecznie polecam.
"Czasami rodzice oczekują od nas zupełnie czegoś innego, niż to czego my od siebie chcemy. I trzeba wybierać. Albo się jest w zgodzie z sobą i spełnia się swoje marzenia, albo się spełnia marzenia rodziców."
Renata wyrusza do Małej Przytulnej, gdzie próbuje przemyśleć swoje życie po rozwodzie z mężem oraz uporządkować myśli. Nie może porozumieć się z córką podobnie jak to było z jej matką i babcią Marią. Nie wszyscy są zadowoleni z pojawienia się nowej osoby w miasteczku. Zwłaszcza Halina, która obwinia Renatę o wszystkie złe rzeczy jakie dzieją się w miasteczku, włącznie z czarami. Czy Renacie uda się przekonać do siebie sceptyczną Halinę? Jaki związek z tą całą historią mają Tomek, syn właścicielki baru czy niezwykle żarłoczna koza?
Uwielbiam powrotu do miejsc, które polubiłam, a tak jest zdecydowanie w przypadku Małej Przytulnej. ,,Zielarnia pod starym dębem" to historia w której nie brakuje emocji, czy trudnych relacji dzieci z rodzicami. Zwłaszcza gdy Ci nie respektują życiowych wyborów dorastających dzieci. Obserwujemy jak brak akceptacji co do podjętych decyzji rzutuje na koleje ich losu. Warto się zastanowić czy zawsze mamy rację, czy nasz pomysł na życie jest najwłaściwszy dla innych? Przecież najważniejsze jest by być szczęśliwym. To również opowieść o budowaniu więzi zarówno z rodziną jak i przyjaciółmi czy sąsiadami.
Całość jest niezwykle mądrą i refleksyjną pachnąca ziołami opowieścią o szacunku dla odmiennych pomysłów na życie czy marzeń. Otula sielskim klimatem, wzrusza i daje nadzieję. Gorąco polecam
Banda z Burej powraca, by rozwikłać nową tajemnicę! Z nastaniem wiosny miasteczko budzi się do życia. A wraz z nim rezolutna banda z Burej. Tymon jest...
„Zamek z piasku” to powieść o miłości, małżeństwie, pragnieniu dziecka, samotności i pożądaniu. W tej kolejności. Młode małżeństwo, które...
Przeczytane:2024-10-04, Ocena: 5, Przeczytałam, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2024, 52 książki 2024, 26 książek 2024, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2024 roku, 12 książek 2024, Audiobook,
CODZIENNOŚĆ NAZNACZONA AROMATEM ZIÓŁ
Zielarnia pod starym dębem podobnie jak perfumeria na rozstaju dróg znajdują się w urokliwej Małej Przytulnej - niewielkiej miejscowości, która otwiera swoje progi dla życiowych rozbitków aby wyprostować ich ścieżki i uleczyć dusze.
W powieści "Zielarnia pod starym dębem" Magdalena Witkiewicz przybliża nam postać Renaty, która od bardzo dawna nie utrzymywała kontaktu ze swoją babcią Marią - mieszkanką Małej Przytulnej. Przed laty obie z mamą Józefiną z pewnych powodów przestały odwiedzać Marysię i jej dom z dużym ogrodem pełnym aromatycznych ziół. Kiedy Renata otrzymuje informację o śmierci babci, której właściwie nie znała, jej życie jest mocno pokomplikowane. Kobieta znajduje się na rozstaju, właśnie rozwiodła się z mężem, nie potrafi zaakceptować wyborów swojej jedynej córki Zosi i traci z nią kontakt. Czyżby historia chciała się powtórzyć?... Bohaterka jedzie do Małej Przytulnej by pozałatwiać niezbędne formalności. Nie spodziewa się jednak, że rodzinny dom pod starym dębem oraz testament babci Marysi spowodują, że Renata zatrzyma zatrzyma się tam na dłużej. Oczywiście mieszkańcy miasteczka będą ciekawi nowego gościa. Postarają się aby kobieta odnalazła się wśród ich niewielkiej społeczności.
Muszę przyznać, że "Zielarnia pod starym dębem" bardziej mi się podobała niż "Perfumeria na rozstaju dróg". Tak samo ciepła, sympatyczna i pozytywna opowieść, ale też zdecydowanie bardziej realistyczna. Nie ma tu na szczęście tyle szczęśliwych zbiegów okoliczności, dzięki czemu byłam w stanie w stu procentach uwierzyć w zaproponowany ciąg zdarzeń. Historia trochę przewidywalna, ale pełna uroku, cennych lekcji i życiowych prawd o charakterze ponadczasowym.
Podobała mi się bardzo opowieść Marysi należąca już do przeszłości i będąca swego rodzaju rozliczeniem z życiem. Autorka zastosowała inwersję czasową i umiejętnie wplotła ten wątek w obecne wydarzenia. Powstał z tego również wzruszający obraz pięknej, obopólnej przyjaźni starszej kobiety i nastolatka Tomka - obcego chłopaka stojącego u progu dorosłości. Mimo różnicy pokoleń i nieporównywalnych doświadczeń więzi łączące tych dwoje ludzi są naprawdę wyjątkowe, wartościowe i potrzebne dla obu stron. Maria i Tomek mogą czerpać z życzliwości i dobroci na miarę własnych potrzeb. On pragnie spełniać marzenia, a ona decyduje się go wspierać. Marysia chciałaby odbudować kontakt z rodziną, a Tomek stara się jej w tym pomóc. Przyjaźń tych dwojga wzruszyła mnie i pozostawiła trwały ślad.
Tym razem zamiast zapachów na początku każdego rozdziału mamy ciekawe wiadomości na temat poszczególnych gatunków ziół i ich oddziaływania na organizm. Z tych informacji mógłby powstać pokaźnych rozmiarów cudowny zielnik. Doceniam starania autorki i jej wnikliwość w gromadzeniu informacji na ten temat. Rozpoczynając każdy rozdział przez chwilę mogłam się poczuć jak na ogromnej pachnącej łące, gdzie popularne chwasty zamieniają się w rośliny wartościowe, które można wykorzystać na wiele sposobów w codziennym życiu.
Autorka postawiła w tej powieści na przyjaźń, szczerość i miłość - odczucia, które nie są tylko zwykłymi, pustymi słowami. Warto o nie zabiegać, dbać i doceniać. Sporo miejsca zajmuje w tej historii wątek dotyczący konfliktu pokoleń i realizacji własnych niespełnionych pragnień kosztem dorastających dzieci. Nie spodziewałam się też tak ogromnej metamorfozy, jaką przeszła Renata - pasjonatka morsowania. Pobyt w Małej Przytulnej przyniósł jej spokój i szczęście.
Pomimo tych wszystkich życiowych problemów książka jest lekka i zabawna w odbiorze. Dowcipne dialogi, celne riposty pomiędzy trzema seniorkami: Balbiną, Malwiną i Haliną oraz nad wyraz trafne spostrzeżenia Gabrysi budzą uśmiech na twarzy i pozwalają się zrelaksować.
"Zielarnię pod starym dębem" wysłuchałam w ciągu zaledwie dwóch wieczorów. Świetna interpretacja Agnieszki Postrzygacz po raz kolejny sprawiła, że chciałoby się jej słuchać jeszcze dłużej. Na szczęście przede mną jeszcze jedna wizyta w Małej Przytulnej, której już nie mogę się doczekać.