Ryszard Wagner, pogranicznik z Nadbużańskiego Oddziału Straży Granicznej, zakłada sobie pętlę na szyję i wywraca taboret, na którym stoi. Tyle metafory - w realu jest jeszcze gorzej.
Biegnąca pokrytym trzaskającymi krami Bugu granica polsko-ukraińsko-białoruska, przysypane śniegiem bagniste lasy Polesia i śmierć Miss Sajgon - ,,nielegalnej" z Wietnamu - której wyjaśnieniem zainteresowany jest jedynie nasz bohater...
,,Zew" jest pierwszą książką z planowanego cyklu easternowych powieści kryminalnych Pogranicze, których bohaterem jest oficer Straży Granicznej Ryszard Wagner.
Wydawnictwo: Oficynka
Data wydania: 2021-10-25
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 301
Język oryginału: polski
Po "Zew" sięgnęłam z uwagi na to, że jej autorem jest pomysłodawca oraz współautor polskiego serialu "Wataha", który bardzo mi się podobał. Sama tematyka książki jest do niego również zbliżona. Po raz kolejny mogłam więc przenieść się do świata polskich pograniczników i przyjrzeć się rozwiązywaniu kryminalnej zagadki przez jednego z nich.
Główny bohater powieści Ryszard Wagner, to samotnik, na którego drodze staje "nielegalna" Wietnamka, której nasz bohater stara się pomóc, niekoniecznie mają przy tym na uwadze przepisy obowiązującego prawa. Sprawa z dnia na dzień komplikuje się coraz bardziej, wplątując Wagnera w niebezpieczne śledztwo, którego jednak nie będzie on w stanie sobie odpuścić.
Książkę czytało mi się całkiem nieźle, sama fabuła mnie wciągnęła, zakończenie również było dosyć ciekawe. Gdy ukarze się kontynuacja przygód Wagnera i będę miała okazję po nią sięgnąć z pewnością to zrobię.
Niestety, to na co muszę również zwrócić uwagę przy okazji recenzji tej książki, to masa błędów, które się w niej pojawiają. Momentami naprawdę utrudnia to czytanie oraz odbiera przyjemność z lektury. Wydawnictwo Oficynka powinno zwrócić na to uwagę i zadbać o lepszą korektę swoich książek przed ich wydaniem.
Nie czytałam tej książki, jednak opis sprawił, że mam ochotę po nią sięgnąć. Jestem fanką kryminałów. Myślę, że to coś dla mnie. Tym bardziej, że książka ma dużo pozytywnych opinii.
Książka zainteresowała mnie ze względu na to, iż jej autor jest pomysłodawcą i współautorem serialu "Wataha". Ten serial bardzo mi się podoba ze względu na tematykę i obsadę aktorską. Mając na uwadze to, że powieść kryminalna „Zew” porusza podobną tematykę zdecydowałam się na jej przeczytanie.
Szybko i przyjemnie czyta się książkę, choć może 300 stron to troszeczkę za mało. Ogólnie tematyka jest ciekawa, chociaż jak dla mnie mało rozbudowana. Tłumacze sobie, że może ze względu na to, iż jest to cykl powieści to jest ona wprowadzeniem do serii i dlatego wiele wątków nie jest do końca jasnych i pozostawionych mam nadzieję do opisania w kolejnym tomie. Przekraczanie granicy przez uchodźców jest ciekawym tematem i chętnie poznam bliżej ten zawód. Jestem ciekawa drugiego tomu i mam nadzieję, że będzie skomplikowany i trzymający w napięciu do ostatniej strony.
Praca strażników granicznych, ze względu na obecną sytuację w Polsce, budzi ostatnio wielkie zainteresowanie. Tak naprawdę kulisy tego zawodu lata temu przybliżył nam serial "Wataha", który ja pokochałam nie tylko za sam wątek kryminalny, ale równie mocno za sprawą pokazywanych tam przepięknych, surowych krajobrazów. Krzysztof Maćkowski, autor powieści "Zew", jest pomysłodawcą i współautorem "Watahy", trudno więc dla jego książki o lepszą rekomendację. Ta informacja zresztą znalazła się na odwrocie okładki.
O czym jest "Zew"? Ma to być pierwsza książka cyklu powieści kryminalnych pogranicza z Ryszardem Wagnerem w roli głównej. Mamy więc teren przygraniczny, strażnika granicznego, nielegalnie przekraczających granicę i ich przewodników. Pewnego dnia, wolnego od pracy, Ryszard Wagner zauważa w lesie młodą wietnamską migrantkę, ale zamiast odwieźć ją na strażnicę, zabiera do domu. Tak zaczyna się cała historia, której dalszego ciągu nie chcę zdradzać.
Pomysł na książkę, cykl nawet, jest niezły. Mnie jednak czegoś brakuje. Nie dynamizmu, bo akcja całkiem nieźle się toczy. Raczej lepszego spięcia wszystkich wątków. Pokazania tego surowego przygranicznego krajobrazu. Pewnego rozbudowania tej książki, tak by nie tylko dowiedzieć się, co się dalej stało z młodą Wietnamką, ale by czytanie było większą przyjemnością.
Było to moje pierwsze spotkanie z twórczością autora i choć kryminały należą do mojego ulubionego gatunku literackiego, to muszę stwierdzić, że temu jednak czegoś brakowało.
Książka z pewnością nie jest zła, przedstawiona historia mogłaby stworzyć naprawdę świetny kryminał, ale zdecydowanie trzeba by nad nią popracować.
Ryszard Wagner wiedzie spokojne życie pracownika straży granicznej, aż do dnia gdy wracając z służby w Wigilię zabiera do swego domu napotkaną w lesie uciekająca przed nieznanym mężczyzną kobietę. Miss Sajgon, jak ją nazywa, to wietnamka, która w kraju znalazła się nielegalnie. Postanawia jej pomóc, ale ta pomoc kończy się w momencie, gdy jej ciało zostaje podrzucone w okolice jego domu. Wtedy Wagner postanawia wyjaśnić przyczyny śmierci dziewczyny, dojść do tego czy mógł jej pomóc i czy sam nie przyczynił się do jej śmierci pośrednio. Wtedy właśnie rozpoczyna śledztwo na własną rękę i sam nie do końca wie, komu tak naprawdę może zaufać, a kto zdradza jego kolejne ruchy.
W książce poruszono również poboczne wątki, jak chociażby życie prywatne Wagnera, zarówno to aktualne, jak i to zamierzchłe, które tak naprawdę z teraźniejszością nie ma już nic wspólnego, niemniej jednak może zainteresować czytelników.
Kasiazka przedstawia zagmatwane i skorumpowane życie w policji, czy straży granicznej, pokazuje, że tak naprawdę nikomu do końca nie można zaufać, a najlepiej polegać na sobie.
Sama historia mogłaby być naprawdę dobra, ale ma tak wielkie braki, że nie sposób ich nie dostrzec. Pierwszym rażącym problemem są pojawiające się nagminnie w książce błędy, których nie do końca byłam w stanie zrozumieć. Kolejnym elementem są wszelkie niedomówienia i zbyt chaotyczne przeskoki między akcjami, co powoduje, że czytelnik naprawdę może się pogubić.
Książka nie jest zła, nie męczyłam się podczas jej czytania, bo sama historia była przyjemna i ciekawą, ale nie jest odpowiednio dopracowana, co dla czytelnika może być rażące. Zdecydowanie książka przeznaczona dla mniej wymagających czytelników, bo Ci którzy kochają kryminały mogłoby jednak poczuć rozczarowanie.
Bardzo lubię kryminały, więc postanowiłam poczytać coś o pogranicznikach, zwłaszcza, że temat ten jest obecnie na czasie. Mam zresztą znajomych pograniczników, więc trochę od nich wiem na czym ta praca polega. Opis książki również zachęcał do czytania. Niestety, zawiodłam się na tej pozycji, pomysł na fabułę jest bardzo dobry, lecz jego realizacja odbiega nieco od rzeczywistości. Może książka nie jest całkiem zła, lecz na jej niekorzyść działają również błędy nie tylko stylistyczne, lecz nawet ortograficzne, nie mówiąc już o logicznych.
Na granicy pracuje pogranicznik z Nadbużańskiego Pododdziału Straży Granicznej, Ryszard Wagner. W śnieżną wigilię, podczas służby zauważył uciekającego przewodnika a niedaleko znajduje w śniegu młoda Wietnamkę, która nielegalnie przebywa na terenie Polski. Po krótkiej rozmowie zabiera ją do samochodu chcąc odwieźć do strażnicy, lecz w trakcie jazdy zmienia zdanie i zawozi ją do siebie.
"Mogłem dopaść go albo szukać reszty czarnych. Nie zastanawiałem się długo. Wcale. Wybór był prosty - zew. Choć resortowa "pani psycholożka", jak ją nazywaliśmy, określiłaby to skłonnością do ryzykownych zachowań."
Pozwala wbrew przepisom na to aby kobieta przenocowała w jego mieszkaniu, a następnego dnia odwozi ją do Chełma. Niestety, po kilku dniach w okolicach jego domu zostają znalezione jaj zwłoki. Wagner postanawia wszcząć jakby prywatne śledztwo aby odnaleźć winnych tego zabójstwa. Wprawdzie zagadka ta nie jest zbytnio skomplikowana, to jednak nasz bohater ma wiele problemów aby ja rozwikłać.
Historia opisana w tej książce jest bardzo na czasie i faktycznie mogłaby się wydarzyć, bo nawet obecnie mamy na granicy bardzo duże parcie na przekraczanie jej nielegalnie do lepszego świata. Bardzo dużo kobiet jest przeprowadzanych przez granicę aby je sprzedawać do domów publicznych na terenie całej Europy. Handlarze żywym towarem cały czas mają się dobrze.
Czegoś zabrakło w tej książce, jakiejś tajemniczości, dynamiki, elementu zaskoczenia. Zbytnio również autor moim zdaniem skupił się na byłej dziewczynie Wagnera i ciągłym wspominaniu. Mimo tego, książkę czyta się dość szybko a czasem nawet przyjemnie, gdyż ma duży potencjał, lecz powinna być porządnie sprawdzona przez korektora.
"- Piękne historie zawsze mają smutne zakończenia. - Nie wiem, czy sam to kiedyś wymyśliłem, czy od kogoś usłyszałem, w każdym razie podobała mi się ta fraza."
Jednak może fani "Watahy" będą usatysfakcjonowani ta pozycją, ja tylko dodam, że gdy pojawi się następna część z serii "Pogranicze" to z ciekawości sięgnę po nią aby przekonać się czy będzie lepsza.
Książkę przeczytałam dzięki Czytam Pierwszy.pl
Bardzo chętnie sięgnęłam po tę książkę ze względu na tematykę, którą porusza. Muszę przyznać, że autor napisał ciekawą powieść opowiadającą o strażniku granicznym, który poszukuje mordercy spotkanej przypadkiem kobiety. Wydarzenia rozgrywają się szybko, a książkę czyta się przyjemnie. Myślę, że każdy fan serialu "Wataha" powinien po nią sięgnąć :)
Martwa dziewczyna, cyniczny policjant i cesarsko-królewski Kraków. Rok 1900. Dla Gustawa Mahlera, inspektora C.K. Policji, jesienny tydzień zaczyna...
Gówno wszystko prawda, ze mną papież gadał, nie? Do ucha mówił. A wszyscy nic, tylko powiedzże, Karpio, co on tam na tej audiencji z tobą...
Przeczytane:2022-04-14, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam,
Muszę przyznać się, że nie znam serialu „Wataha, ale słyszałam wiele dobrego o nim, a dodatkowo jak dowiedziałam się, że Pan Krzysztof, który napisał tę książkę jest pomysłodawcą i współautorem to musiałam poznać „Zew”. Pierwsze strony książki i od razu przepadłam w akcję jaka ma miejsce. Opisu tej pozycji jest pełno więc śmiało musicie poznać o czym jest książka. Wystarczy spojrzeć na okładkę, która zachwyca tą swoją tajemniczością. Podkreślę, że oto stałam się fanką twórczości autora i z wypiekami na twarzy czekam na kolejny tom.
Zawsze podziwiałam pracę mundurowych i to, ile muszą znieść, żeby ochronić życie, przyszłość nie tylko swoją, ale ich rodziny i nasze życie. Ile wyrzeczeń musi znieść osoba, która pracuje w Straży Granicznej i stoi twarzą w twarz z osobami, które nielegalnie chcą przemycić nie tylko różne rzeczy, ale i człowieka? Tego nie wiem, ale podziwiam i szanuje.
Nasz bohater Ryszard Wagner, bo o nim mowa będzie miał niezły orzech do zgryzienia, ale jego upór i determinacja spowodują, że tę przejażdżkę mało kto przeżyje. Nie wiem jakim cudem, ale wciągnął mnie w niezwykłą przejażdżkę, która nie szczędzi nawet wybrednego czytelnika więc musicie liczyć się z tym, że będzie niezły rollercoaster.
Książka zaczyna się od śmierci pewnej migrantki, która jest Wietnamką i zabiera ją do swojego domu. Od taki ludzki odruch w okresie świątecznym, ale czy okaże się słuszny? Kochani nie chcę zdradzać fabuły kto, gdzie, z kim, dlaczego i co z tego wynikło, bo pozbawiłabym was niezwykłej przygody i zaskoczenia. Książka warta każdej sekundy jaką jej poświęcicie i myśl, że będzie kontynuacja sprawia, że już zacieram dłonie.
Mnóstwo tajemnic, przemytów w którym biorą udział czasem niczego nieświadomi ludzie, mafia, handel kobietami często wbrew ich woli. Momentami miałam takie wrażenie, że już za chwile dowiem się kto i z kim?! i oto dostałam pstryczka w nos i klęłam pod nosem oraz chciałam walnąć książką w ścianę krzycząc „Nieee noooo” ale to oczywiście tylko na plus. Rzadko jest tak, że autor potrafi doprowadzić do furii czytelnika.
Za swój egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Oficynka jestem naprawdę wdzięczna, że mogłam poznać twórczość autora.