Bestseller ,,New York Timesa" uhonorowany nagrodą National Geographic Special oraz Medalem Johna Burroughsa dla najlepszej książki przyrodniczej, opisujący przygody Marka i Delii Owensów (autorki światowego fenomenu literackiego ,,Gdzie śpiewają raki").
Para młodych amerykańskich zoologów, Delia i Mark Owensowie, w 1974 roku wsiada na pokład samolotu do RPA, mając przy sobie niewiele ponad zmianę ubrania i lornetkę. Kupują land rovera z trzeciej ręki i jadą w głąb pustyni Kalahari. Tam, na dotąd niepoznanym terenie, gdzie w promieniu setek kilometrów nie ma dróg, ludzi ani wody, Owensowie zaczynają badania zwierząt, które nigdy wcześniej nie widziały człowieka.
Międzynarodowy bestseller ,,Zew Kalahari", nagrodzony w 1985 roku Medalem Johna Burroughsa dla najlepszej książki przyrodniczej, jest opowieścią o życiu Owensów wśród lwów, hien brunatnych, szakali, żyraf i wielu innych stworzeń, które stały się im bliskie. To także przejmująca relacja ich walki z niebezpieczeństwami życia na jednym z ostatnich nieskalanych cywilizacją miejsc na ziemi.
,,Ta książka cię zahipnotyzuje, po czym rzuci cię na kolana." Los Angeles Times
Wydawnictwo: Świat Książki
Data wydania: 2022-09-07
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 544
Tytuł oryginału: The Cry of Kalahari
“Zew Kalahari” to książka wobec której nie mogłam przejść obojętnie, w końcu jej współautorką jest Delia Owens. Tak, ta Delia Owens, znana ze światowego bestselleru “Gdzie śpiewają raki”.
Tym razem dzika przyroda i walka o przetrwanie w samym centrum Afryki stanowią treść tej publikacji, która tak naprawdę jest dziennikiem prowadzonym przez małżeństwo Owensów. To oni , naprzemiennie, opisują swoje życie wśród piasków pustyni, bezdroży Botswany, gdzie to prowadzili pionierskie badania nad afrykańską fauną. Badali w ich macierzystych habitatach zwyczaje lwów, hien brunatnych i innych drapieżników czy padlinożerców. Nie przerażały i nie przerastały ich trudne, spartańskie warunki życia: prowizoryczny obóz pod gołym niebem, brak wody, żar lejący się z nieba, skromne pożywienie. Tak potrafili wtopić się w afrykański klimat, że zwierzęta traktowały ich jak członków stada i nie robiły im krzywdy. Zresztą, Owensowie z wielkim szacunkiem odnosili się do swych “podopiecznych”, walczyli w obronie ich praw, protestowali przeciwko bezmyślnemu niszczeniu przyrody, zabijaniu zwierząt, cierpieli, gdy działa im się krzywda.
“Zew Kalahari” to piękna książka o życiu człowieka w harmonii z otaczającą go naturą i w zgodzie z samym sobą. Uczy nas pokory wobec potęgi żywiołów, szacunku do wszystkich stworzeń. Lektura tej powieści pokazała mi też, jak bardzo ważna w życiu jest pasja, upór w dążeniu do celu, determinacja. Wtedy nawet niemożliwe staje się możliwe!
Być może “Zew Kalahari” nie jest to książka dla wszystkich. Warto jednak po nią sięgnąć, zanurzyć się w jej gorący, afrykański klimat, poczuć parzące, pustynne powietrze, przyjrzeć się z bardzo bliska życiu lwów, hien, szakali, poznać ich zwyczaje - zapewniam, że nieraz się zdziwicie.
“Zew Kalahari” to powieść z misją - “ pamiętajmy o przyrodzie”, że sparafrazuję tekst Jonasza Kofty, “przecież stamtąd przyszliście, w żar epoki użyczą wam chłodu, tylko drzewa, tylko liście…”
Moją drugą pasją zaraz po czytaniu książek, są podróże. Lubię poznawać nieznane dla mnie zakątki naszej ziemi. Nigdy w Kalahari nie byłam i raczej się nie wybiorę, a już na pewno nie w tak spontaniczny, szalony sposób jak Delia i Mark Owens.
Mamy rok 1974, gdy młodzi małżonkowie, pełni pasji studenci, organizują szybki, wyjazd na Czarny Kontynent. Owensowie to pasjonaci zafascynowani afrykańską fauną i florą, szukający dzikich miejsc, spokoju i wytchnienia. Celem spontanicznej decyzji o ekspedycji do Afryki, miły być badania drapieżników, żyjących na dziewiczych terenach i zachęcenie świata do ich lepszej ochrony.
„Zapragnęliśmy badać afrykańskie drapieżniki w rozległych, dziewiczych terenach i wykorzystać nasze badania do opracowania programu ochrony tego ekosystemu”.
Z dala od cywilizacji, bez użycia najnowocześniejszej technologii cyfrowej. Polegając tylko na sobie, ufając swojej wytrwałości, cierpliwości i determinacji, przez siedem lat, podróżowali po bezdrożach Kalahari. Po półpustynnej, piaszczystej sawannie w Botswanie w Afryce Południowej. Nie jest to miejsce, w którym łatwo żyć, ale żeby żyć, to najpierw trzeba przetrwać, przede wszystkim trzeba być odpornym na ekstremalne zmiany temperatur. W głównej mierze jest to dom dla wielu wędrownych zwierząt i ptaków.
„Zew Kalahari” nie jest to publikacja naukowa, ale wciągająca, fascynująca podróż, prawdziwa historia, opowiedziana przez dwóch „szaleńców”. O przetrwaniu i niebezpiecznych przygodach wśród dzikich zwierząt. O życiu wśród lwów, hien, szakali, ptaków, jaszczurek i wielu, wielu innych stworzeń, które spotkali Delia i Mark Owens. Polecam.
Czytając "Tam gdzie śpiewają raki" nie znałam historii jej autorki. Zaskoczyła mnie jej dokładność, wręcz skrupulatność w opisie przyrody, roślin, zwierząt, ich zachowań. Książkę "Zew Kalahari" dostałam od serwisu Granice.pl w ramach konkursu i od razu zachwycił mnie ten wybór, że właśnie ta książka do mnie dotarła. Historia Marka i Delii jest niezrównana. Dzięki wzajemnemu zaufaniu, jakim darzyli siebie, ale także jakie pokładali w słuszność swoich działań, zapoczątkowali ochronę kawałka ziemii. Kawałka, który mógł przestać istnieć w zatrważająco krótkim czasie, ze względu na jego komercjalizację, zachłanność ludzką. Książka przenosi nas w inny świat, i nie chodzi mi tylko o afrykańskie pastwiska i pustynie, niezachwiane, pełne nieznanego nam dotychczas życia. Przenosi nas w świat pasji i wiary, że każdy może coś zmienić. Że każde, nawet najmniejsze działanie ma znaczenia, a głos może zostać usłyszany, jeśli będzie powtarzany raz za razem z tym samym przekonaniem.
Świetna książka przyrodnicza. Lata siedemdziesiąte XX wieku. Autorzy opowiadają o swoich doświadczeniach podczas wyprawy na pustynię Kalahari. Przez siedem lat prowadzili badania nad tamtejszymi zwierzętami. Zmagali się z wieloma trudnościami i niebezpieczeństwami. Poznajemy zwyczaje lwów i hien brunatnych. Niektóre historie bawią, inne smucą. Niewiarygodne jest oswojenie się zwierząt z badaczami. Owensowie wykonali ogrom pracy, aby wywalczyć ochronę tych obszarów. Pokazali wiele zagrożeń, oczywiście ze strony człowieka, z jakimi musi się mierzyć tamtejsza przyroda.
Książkę gorąco polecam.
Przyznaję, że po książkę sięgnęłam skuszona poprzednią publikacją Deli Owens, ,,Gdzie śpiewają raki", która stała się światowym bestsellerem. Nie czytałam jej, ale dobre recenzje spowodowały, że zapragnęłam poznać ,,Zew Kalahari", który w ten sposób znalazł miejsce w mojej biblioteczce.
Delia i Mark Owensowie w 1974 roku dotarli do RPA. Ta para młodych amerykańskich zoologów, zaopatrzona w niewielką ilość gotówki, ubrania, lornetkę oraz już wysłużonego land rovera, udała się w głąb pustyni Kalahari. Owensowie zakładają obóz, by badać zwierzęta, do których nikt nigdy przed nimi nie dotarł. Okolica nie sprzyjała temu, bo w promieniu setek kilometrów nie ma dróg, wody, również i ludzi, którzy unikają tych nieprzyjaznych dla człowieka terenów. Czy ich marzenia, by poznać lepiej zachowania zwierząt, spełnią się, czy zderzą z brutalną rzeczywistością?
Książka i opisywane w niej wydarzenia są prawdziwe. Poznajemy życie pary zoologów na dziewiczych terenach, wśród uciążliwych warunków atmosferycznych; niemiłosiernych upałów i lodowatych nocy. Spragnieni, głodni, zmęczeni, bez kąpieli, pochłonięci bez reszty zwierzętami. Na każdym kroku widać poświecenie z ich strony, a niedogodności, które muszą znosić, by badania przyniosły efekty, ogromne. Ich codzienność to lwy na wyciągnięcie ręki, hieny brunatne, ptaki, ryjówki, jaszczurki i wiele innych stworzeń, które stały się częścią ich życia, radością, czasem problemem. Te tereny pozbawione wpływu człowieka jakże piękne, dzikie, przez co niebezpieczne. Ich umiejętność dostosowania się, rezygnacja z podstawowych potrzeb człowieka przyczyniła się do tego, że jako jednym z nielicznych udało się przetrwać na tej ziemi.
Barwne opisy przyrody, wizualizacja okolicy, odgłosy pustyni, zapachy, to wszystko sprawia, że widzimy i czujemy to, co oni. Oprócz ich przygód poznajemy zwierzęta, ale w taki sposób, jak nigdy wcześniej. To nie są regułki książkowe, czy opisy z Wikipedii, to doskonale uchwycona prawdziwość wydarzeń, szczegółów i życie w naturalnym środowisku.
Siedem lat prowadzonych badań na pustyni w Afryce, borykają się z brakiem pieniędzy, złym samopoczuciem, nieprzychylnymi zjawiskami pogodowymi, pożarami oraz z nieżyczliwością otoczenia i wszystko po to, by spełnić marzenia. Tylko prawdziwa miłość do zwierząt i przyrody może zaprowadzić tak daleko oraz pasja i determinacja w dążeniu do celu. Okazuje się, jak wiele może znieść człowiek, gdy głęboko w coś wierzy.
To historia, gdzie głównymi bohaterami są zwierzęta, prawdziwe wydarzenia z ich udziałem, nadane im imiona powodują przywiązanie, co rodzi wiele emocji, radość z każdego nowego odkrycia i smutek z porażek. Dla miłośników przyrody, dzikich zwierząt to niebywała podróż, gdzie Delia i Mark Owens są naszymi przewodnikami, a my z wygodnego fotela możemy uczestniczyć w ich przeżyciach. Bardzo odważni ludzie, kochający zwierzęta, dający wspaniały przykład, jak dbać i walczyć o ocalanie przyrody oraz zagrożonych gatunków. Piękna książka z mądrym przesłaniem dla świata, ale czy został usłyszany? Mam wątpliwości.
JAK DŁUGO ZDOŁASZ CHRONIĆ SWOJE SERCE? Pogłoski o Dziewczynie z Bagien latami krążyły po Barkley Cove, sennym miasteczku u wybrzeży Karoliny Północnej...