Kiedy mąż Lary został wzięty do niewoli, ona sama myślała tylko o jednym: ,,Zrobię wszystko, co konieczne, by cię uwolnić".
Lara - królowa na wygnaniu i zdrajczyni - patrzyła, jak jej ojciec podbija Ithicanę, i nie mogła zapobiec katastrofie. Ale kiedy dowiaduje się, że jej mąż Aren został wzięty do niewoli, wie, że ojciec zachował go przy życiu wyłącznie z jednego powodu - jako przynętę dla zdradzieckiej córki.
A ona całkowicie świadomie zamierza połknąć tę przynętę.
Ryzykując życie na Burzliwych Morzach, powraca do Ithicany z planem uwolnienia nie tylko króla, ale też całego Królestwa Mostu spod władzy swego ojca, i to za pomocą jego własnej broni - sióstr, których życie uratowała.
Jednak kiedy Lara i jej towarzyszki opracowują plan uwolnienia Arena z pałacu ojca, wkrótce odkrywają, że choć do środka nietrudno się dostać, zupełnie inaczej wygląda kwestia wydostania Arena i samych siebie z powrotem na zewnątrz. Ucieczka z pałacu wydaje się niemożliwa, a do tego w rozgrywce uczestniczy znacznie większa liczba graczy, niż Lara sądzi, w wojnie zaś o korony, królestwa i mosty wrogowie i sojusznicy nieustannie zmieniają strony. Jednak jej największym przeciwnikiem może się okazać właśnie ten mężczyzna, którego próbuje uwolnić - mąż, którego zdradziła.
Kiedy wszystko, co Lara kocha, jest zagrożone, ona sama musi podjąć decyzję, dla kogo - i dla czego - walczy: dla swojego królestwa, dla męża czy dla samej siebie.
Wydawnictwo: Galeria Książki
Data wydania: 2020-06-24
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 359
Tytuł oryginału: The traitor Queen
Tłumaczenie: Anna Studniarek
Na początku roku rozpoczęłam nowy cykl Danielle L. Jensen, „Królestwo mostu”, zaś teraz jestem już po lekturze drugiego tomu, czyli „Zdradzieckiej królowej”. Pierwszy tom ogromnie mi się podobał, zaś kontynuacja była…. z resztą, przekonajcie się po recenzji ;)
W „Zdradzieckiej królowej” akcja rozpoczyna się w momencie, kiedy Lara, królowa Ithicany na wygnaniu, postanawia uratować swojego męża Arena z niewoli jej ojca, króla Silasa. Dziewczyna musi walczyć o swoją nową ojczyznę, o mężczyznę, którego kocha i o samą siebie, by mogła żyć z poczuciem winy. Do pomocy ma nie tylko resztki najbardziej zaufanych ludzi Arena, ale także siostry, które miały być bronią ich ojca.
Bardzo wiele oczekiwałam po kontynuacji, gdyż nie znoszę, kiedy drugie tomy okazują się być książkami o tendencji spadkowej. Na szczęście, nie zawiodłam się. Ta historia, ten romans, ta wojna – to wszystko jest wspaniałe i pani Jensen po raz kolejny udowodniła, że potrafi pisać piękne i przejmujące powieści! Od pierwszej do ostatniej sceny miałam ciągłe wrażenie niepokoju, że stanie się coś złego, że stanie się coś, co sprawi, że otworzę szeroko oczy i usta no i stało się. To jak poprowadzona została akcja to majstersztyk.
Lara, będąc królową na wygnaniu ma jedną, wspaniałą cechę – ma bardzo silną wiarę. Nie poddaje się i nawet, kiedy sytuacja jest beznadziejna, ona i tak się podniesie z kolan i będzie walczyć dalej. Wiem, że jej postać jest już stereotypowa, ale wychodzę z założenia, że bohaterowie mogą tacy być, byleby byle dobrze napisani. Z drugiej strony jest też Aren, który czuje się zdradzony, oszukany, i słusznie. Ich małżeństwo przechodzi kryzys (lekko mówiąc kryzys) i ich miłość nie jest już taka oczywista.
Wszystko w tej powieści jest dla mnie piękne, wspaniałe i magiczne. Niezłomna wiara i siła, epickie pojedynki i zranione uczucia, które ciągle o sobie przypominają. Bardzo chciałabym zobaczyć kiedyś ekranizację tych powieści. Czekam na kolejny tom, który ma podobno powstać, choć nie będą to już przygody Lary i Arena. A Wam gorąco polecam, bo naprawdę warto!
"Zdradziecka Królowa" to genialna kontynuacja "Królestwa Mostu"! Nawet nie zauważyłam upływu stron. Zanim się obejrzałam byłam w połowie historii, a sekundę później przewróciłam ostatnią stronę. Książka ta wzbudziła we mnie jeszcze więcej emocji niż pierwszy tom. Akcja od pierwszych stron pędzi jeszcze szybciej, niż w pierwszej tomie. A jak tak bardzo polubiłam Larę i kibicowałam naszej młodej królowej, że nie mogłam przestać przeżywać trudów i wszystkich niesprawiedliwości, które musiała znosić i nawet kilka razy płakałam.
Po wielkim cliffhangerze na końcu pierwszego tomu, tutaj od razu wskakujemy w środek akcji. W tym tomie nie ma miejsca na użalanie się czy problemy z zaufaniem. Trwa wojna. Jest brutalnie, jest dużo spisków i walk. A Lara jest gotowa oddać całą siebie, byle tylko uratować lud Ithicany, który już zdążyła pokochać - nawet jeśli po tym co zrobiła oni nie odwzajemniają tego uczucia. Jej wiara w ten lud i siła woli są czymś, czego nie mogę przestać podziwiać. Jest ona jak gwałtowna i dzika jak burze, chroniące Ithicane. I ma zamiar uratować króla Ithicany, swojego męża - swoją wielką miłość.
W tej książce znalazłam wszystko, czego szukałam w dobrym fantasy. Mimo, że świat nie jest może tam zbyt rozbudowany, a postaci nie ma zbyt wielu, te które się pojawiają, mają ciekawe i wyraźne osobowości. Fabuła jest świetnie skonstruowana i wywołuje mnóstwo emocji, a książka wciąga, i to bardzo. Bardzo lekko czytało mi się tą historię - nie nudziła mnie, nie irytowała głupimi decyzjami bohaterów czy nielogicznymi lub zbyt łatwymi rozwiązaniami problemów.
Jak na tylko dwa tomy, autorka przedstawiła bardzo solidną historię. Jej bohaterowie przechodzą długą drogę, przeżywają wzloty i upadki. I po prostu nie da się nie polubić Lary i Arena - to cudowny duet. Dwie bardzo silne i wytrwałe postacie, które skradną serce każdemu.
Ta książka mnie oczarowała. Dawno żadna powieść nie wzbudziła we mnie tyle emocji. Dawno nie czytałam nic tak wciągającego. Żałuję tylko, że to już koniec. Chętnie przeczytałabym - to było zbyt dobre, by skończyć się tak szybko! Mimo to, nie mogę narzekać, bo zakończenie jest świetnie napisane i bardzo emocjonujące.
Zdradziecka królowa to świetna kontynuacja fantastycznej książki "Królestwo mostu".
Arsen został uwięziony przez ojca swojej żony. Mimo, że jest królem Ithikany to jednak nie z tego powodu zostaje przy życiu, lecz dla zranienia Lary. Dziewczyna próbuje go jednak uwolnić, a pomagają jej przy tym między innymi jej siostry. Czy uda im się zrealizować swój plan, a jeżeli tak, to czy doczekają szczęśliwego zakończenia?
Książka nie powinna zawieść osób którym spodobała się pierwsza część. Mamy tutaj porządną dawkę akcji i strategicznego myślenia. Poza tym politykę, ekonomię i to co napędza wszystko- miłość, którą nie zna granic.
Osobiście uważam, że jest to jeden z lepszych książek jakie czytałam w tym roku. Nie dało się przy niej nudzić, a cały pęd sprawia, że nie sposób się od niej oderwać. Dodatkowo wątek miłosny powoduje, że chce czytać się więcej. Wątek ten nie jest zbyt nachalny lecz jednak odgrywa znaczną rolę w całej historii.
Podsumowując. Zdradziecka królowa jest przyjemna lekturą, która powinna spodobać się miłośnikom Królestwa mostu. Jest w niej wszystko co najlepsze: akcja, intrygi i oczywiście miłość dwóch osób, które jednocześnie czują do siebie niechęć.
Zdradziecka królowa
Danielle L. Jensen
Jest to drugi i zarazem ostatni tom serii KRÓLESTWO MOSTU
Akcja powieści rozpoczyna się od momentu ,w którym zakonczyl się pierwszy tom . Ahnna wtroca Larę do celi, a Aren jest nadal przetrzymamy w niewoli u ojca Lary. Lara za wszelką cenę chce uratować męża i jednocześnie chce pomóc Ithicanie ,bo przez nią ona jest w niebezpieczenstwie. Ma plan jak pokonać ojca i uratować męża i Ithicane. Lecz aby jej plan zadziałał Aren i Ahnna muszą jej ponownie zaufać. Czy Arenowi uda się jej wybaczyć zdradę?
Szkoda , że to już koniec,bardzo polubiłam tę serię. Podobno ma ukazać się mecze tomy z tego uniwersum lecz głównym bohaterem będzie brat Lary - Keris. Bobrze ,ze będą inne tomy bo koncowka nie wyjaśnia wszystkiego.
Zakończenie było trochę za słabe. Za łatwo poszło.
Jeśli chodzi o bohaterów są tak samo fajni jak w pierwszym tomie. Widać u nich zmianę po wydarzeniach z pierwszego tomu. Między Ateneum i Lara widać wyraźnie wszystkie emocje, które im towarzyszą - złość, poczucie winy, zdrada,ale też miłość i wybaczenie.
Poznajemy też innych bohaterów - siostry i brata Lary, żonę ojca Lary.
Lecz mimo, że książka jest naprawdę bobra to pierwszy tom był lepszy.
A Wy jak uważacie?
Ocena ♥️♥️♥️♥️♥️♥️♥️♥️ 8\10
Zapraszam wszystkich zainteresowanych na mój Instagram i blog WikaKosczyta 🤗🙂
Książkę odebrałam za punkty w portalu Czytam Pierwszy
#bookshelf #book #blog #bookinstagram #
Kiedy Lara dowiaduję się, że Aren został wzięty przez króla Maridriny do niewoli, jest pewna, że jest on przynętą dla królowej Ithicany. I nie waha się ani chwili czy uwolnić swojego męża. Werbuje do tego zadania siostry, które tak samo jak ona chcą zemścić się na bezwzględnym ojcu.
Cieszę się, że mogliśmy w tym tomie poznać siostry Lary – broń, którą „wyprodukował” sobie król Maridriny. Ich spotkanie było ciekawym doświadczeniem i pozwoliło pchnąć akcję do przodu. Danielle L. Jensen pokazała nam też więcej świata, który w „Królestwie Mostu” był tylko opisywany. Chętnie wgłębiłabym się bardziej w kulturę Valcotty i poznała lepiej Amarid i jego mieszkańców.
Książkę czyta się bardzo szybko, akcja nie zwalnia ani na minutę. Z zapartym tchem przewracałam kolejne kartki martwiąc się, że naszym bohaterom coś się stanie. Czytelnik jest trzymany w napięciu do dosłownie ostatnich stron. Rozwiązania są w sumie tylko dwa, ale do końca nie byłam pewna jak skończą nasi bohaterowie.
Jestem też zadowolona z przedstawienia relacji pomiędzy Larą a Arenem. Mimo uczuć, które do siebie żywią, nie mogą po prostu rzucić się sobie w ramiona. Ich wewnętrzne konflikty są bardzo wyraźnie zaznaczone i jestem zadowolona, że czytelnik jest zaangażowany w ich rozważania.
Z czystym sumieniem mogę polecić obie książki, bo to była świetna zabawa! Zapewniam, że nie pożałujecie.
Kurde no 350 stron w jeden wieczór... Kto by się spodziewał, że tak mnie wciągnie.
Nie spodziewałem się takiego zakończenia, ale według mnie jest odpowiednie do poprzedniej książki. W sensie np. nic nie odstaje fabularnie. Ogólnie tak samo jak po przeczytaniu pierwszej częsci jestem pod wielkim wrażeniem. Bardzo polecam.
Gdybym miała opisać tę książkę jednym słowem było by to ,,genialna". Fabuła jest bardzo wciągająca i poruszająca. To w jaki sposób toczy się wątek miłosny Lary i Arena, może bardzo wzruszyć. Realistyczność wojny, przyżyć bohaterów również przekłada się na pozytywny odbiór powieści. Zdecydowanie polecam!
Uwaga! Mogą pojawić się spoilery do poprzedniej części!
Aren pozostaje uwięziony w siedzibie władcy Maridriny. Młody mężczyzna już sam nie wie, jak prawidłowo powinien postąpić, ponieważ nie może patrzeć, przez co przechodzą jego ludzie podczas prób uwolnienia go. Z czasem przekona się, że sprzymierzeńcy mogą pojawić się z najmniej oczekiwanej strony. W tym samym czasie Lara robi wszystko, aby naprawić największy w życiu błąd, a przy tym uwolnić swojego ukochanego z rąk ojca. Jednak aby to osiągnąć powinna uzyskać wsparcie od wrogich sobie ithicańczyków, którzy muszą zgodzić się na jej szalony plan. Głównym jego punktem jest odnalezienie jej sióstr, co dodatkowo nie pomaga w osiągnięciu pożądanego przez nią celu. Czy Arenowi uda się uwolnić? Czy Lara uzyska odkupienie win? Czy Ithicana ucieknie przez nadchodzącą tragedią, która z każdym dniem wydaje się coraz bardziej nieunikniona?
„Zdradziecka królowa” jest godną kontynuacją serii, którą rozpoczęło „Królestwo mostu”. Tak jak jej poprzedniczka, część ta jest pełna emocji, tajemnic, intryg i przygód – nie brakuje tu niczego, czego szukają w książkach wielbiciele wartkiej akcji! Książka wciąga od pierwszych stron i nie daje odetchnąć czytelnikowi aż do ostatniej strony, ponieważ wydarzenia cały czas pędzą do przodu. Jakby tego było mało, na stronach nie brakuje wyrazistych bohaterów - Danielle L. Jensen doskonale wie, co zrobić, aby wciągnąć czytelnika do wykreowanego przez siebie świata. Osobiście ucieszyłam się, kiedy okazało się, że czytelnik ma w końcu okazję poznać bliżej siostry Lary.
Historia opisana przez Danielle L. Jensen w tej części bardzo mi się podobała, jednak w moim odczuciu posiada jedną główną wadę, która niestety przeszkadzała mi momentami w odbiorze całości. Chociaż doskonale zdaję sobie sprawę, że fantasty rządzi się swoimi prawami, a autorka tym zabiegiem chciała wzbudzić dodatkowe emocje w czytelnikach, to jednak moim zdaniem trochę przesadziła. Mam na myśli przeżycia głównych bohaterów i nawet nie chodzi mi o ich liczbę czy rodzaj, co intensyfikację przełożoną na niewielki okres czasu. Autorka obciążyła ich taką masą mocnych wrażeń, nie dając im przy tym szansy na oddech (o regeneracji już nawet nie wspominając), że chyba zapomniała po drodze wspomnieć, że obdarzyła ich kocią liczbą żyć. To obciążanie ich, chociaż momentami irytujące, nie zmienia faktu, że „Zdradziecka królowa” to pozycja interesująca i zdecydowanie warta uwagi. Najbardziej powinna spodobać się ona czytelnikom lubiącym połączenie fantasy i new adult oraz oczywiście wielbicielom poprzedniej części, którzy zdecydowanie nie będą zawiedzeni.
Podsumowując w kilku słowach: chociaż autorce nie udało się uniknąć pewnych niedociągnięć, to bardzo polubiłam stworzony przez nią świat, a przede wszystkim nieszablonowych bohaterów. W książce nie zabrakło również burzy emocji i brutalności, więc jeżeli tego nie lubicie, to zastanówcie się, czy to pozycja akurat dla Was. Sięgając po literaturę tego typu czytelnik liczy na to, że w książce będzie się dużo działo i się nią nie znudzi, a ta pozycja zdecydowanie to zapewnia. Moim zdaniem hasłem przewodnim „Zdradzieckiej królowej” powinno być pytanie: jak wielką cenę trzeba zapłacić, aby odkupić swoje błędy i czy zawsze jest to możliwe? I chociaż powieść wydaje się mieć zamknięte zakończenie, to jestem pewna, że ta historia będzie miała swój dalszy ciąg, po który z pewnością sięgnę.
W drugim tomie, który za razem jest finałowym, akcja mocno przyśpiesza. Zazwyczaj w kontynuacjach przygodowej fantastyki to druga część obfituje w polityczne potyczki, pozorne sojusze, zdrady, intrygi i bitwy, wydawać by się mogło, beznadziejne. I tutaj autorka wbiła się w klucz, ale za to z jakim rozmachem! Powieść dorównuje poziomem do pierwszego tomu, chociaż tutaj więcej się dzieje na arenie politycznej. Mniej wątków obyczajowych, dla mnie nie do końca jest plusem, ale mamy możliwość poznania rodzeństwa Lary i jej motywacje. Będzie miłość, poświęcenie, nadzieja i rozpacz. Autorka świetnie udźwignęła wykreowany świat, nie doszukałam się nieścisłości, a pomimo, że od czytania pierwszej części minęła już dobra chwila, nie miałam problemu wejść ponownie w powieściowe realia. Przez tą książkę się płynie, wciąga okrutnie, a każde zostawienie książki wywołuje mentalny ból. Wszystkie zachwyty pod adresem Zdradzieckiej Królowej są słuszne i nie w nich przesady. To świetna młodzieżowa fantastyka!
Cécile i Tristan dokonali już niemożliwego, ale przed nimi jeszcze największe wyzwanie – pokonanie zła, które sami uwolnili. Szukając...
A gdybyście zakochali się w tej jednej osobie, którą przysięgaliście zniszczyć? W dniu ślubu Lara ma dla męża tylko jedną myśl: rzucę twoje królestwo...
Przeczytane:2020-10-01, Ocena: 5, Przeczytałam, TaniaKsiazka.pl, Zrecenzowane, ▶Polecam!, Egzemplarz recenzencki, - 2020 -, | demoniczne-ksiazki.blogspot.com |, Posiadam,
Ufam ci – wielu z nas pragnie usłyszeć, zaraz po „kocham cię”, te dwa słowa od drugiego człowieka; dwa słowa, które bezapelacyjnie skradają serca i pozwalają uwierzyć, że nastąpił ogromny przełom w relacji. No bo zaufanie to coś, czego nie da się zdobyć od niechcenia. Nie przybędzie w momencie, gdy pstrykniemy palcami czy gwizdniemy. Nie narodzi się po kilku godzinach znajomości, kiedy dwie strony jeszcze niewiele o sobie wiedzą. Zaufanie rodzi się tygodniami, miesiącami, a nawet latami, gdy – skrawek po skrawku – ujawniamy siebie, przedstawiając swoje nastawienie do relacji i jak wiele dla nas znaczy. Budujemy solidny mur, wyzbyty z kłamstw i fałszu, gdzie to szczerość, uczciwość oraz lojalność grają główne role w fundamentach. Dlatego, kiedy zdobywamy zaufanie, pielęgnujemy je niczym nowo narodzone dziecko. Wzajemnie dbamy o nie, zacieśniając znajomość i ciesząc się z tego, że wreszcie odnaleźliśmy kogoś, kto całkowicie nie ma wobec nas złych zamiarów. Tylko czy zawsze ten mur jest faktycznie budowany z właściwych, niepodmienionych surowców? Czy nie wystarczy drobne draśnięcie, aby się posypał?
NAUCZYŁAŚ MNIE WIELU PIĘKNYCH RZECZY, JEDNAK NAJWYŻSZA PORA, ABYŚ TY SIĘ CZEGOŚ NAUCZYŁA. ZACZNIJMY OD SZCZEROŚCI.
Zakończenie poprzedniego tomu pozostawiło mnie z zaszokowaną miną, jak i też z licznymi pytaniami, gdzie odpowiedź mogłam znaleźć dopiero w kolejnym tomie. Na szczęście te miesiące niepewności przeleciały dość szybko (w międzyczasie nastąpiła ekscytacja innymi tytułami, pozwalająca nieco zgasić płonącą ciekawość), jednakże wystarczyło przeczytanie pierwszego zdania „Zdradzieckiej królowej”, aby zrozumieć, że nie prędko odłożę tę książkę. Tłamszone płomienie zapłonęły na nowo, a ja wręcz nie mogłam doczekać się momentu, gdy dwa silne charaktery, Aren i Lara, ponownie staną naprzeciw siebie. Wiedziałam jednak, że nim do tego dojdzie, nastąpi coś przełomowego; coś, co zszokuje i zadowoli mnie równocześnie. No i nie pomyliłam się! Na drodze bohaterów stawali liczni ludzie, od których niejednokrotnie zależało dalsze posunięcie fabuły. Wywoływali nie tylko kalejdoskop uczuć, jakimi można ich z miejsca obdarzyć, ale też wywoływali lawiny, które nieraz kontrolowali, by szala zwycięstwa przechyliła się na ich stronę. Ponownie intrygi poszły w ruch, gdzie każdy był pewny swojej dominacji. Impulsywność następujących po sobie zdarzeń zapierała dech w piersiach, a coraz to nowsze wątki wytrącały (w pozytywnym sensie) z równowagi, przez co ciężko było mi przewidzieć ciąg dalszy czegoś, co działo się wcześniej. No, może nie aż tak ciężko, bo poniekąd dało się odczuć, w jakim kierunku to zmierza, ale autorce udało się zasiać we mnie ziarnko niepewności. Wysyłała sprzeczne sygnały, zapewniając mi istny mętlik w głowie, co owocowało nieraz skomplikowanymi scenariuszami tego, co może nastąpić. Los Ithicany wisiał na włosku, relacja między zdradzonym, wściekłym Arenem i znienawidzoną przez Ithicanów (i przez samą siebie) skruszoną Larą również nie wróżyła niczego dobrego, a wojna między potężnymi krajami rzucała cień na tamtejsze ziemie… Niby „Zdradziecka królowa” zawiera mniej stron, niż „Królestwo mostu”, ale jednak jest tak naszpikowana atrakcjami, że bezapelacyjnie wygrywa ze swoją poprzedniczką!
Wspomniałam wcześniej o wyskakujących niczym grzyby po deszczu wątkach, które napędzały fabułę, pozwalały jej nabrać nowego charakteru oraz zapewnić powiew świeżości, ale – ALE – pragnę rzec, iż niekiedy byłam na nie zła. Byłam wściekła, że pozwalano im się narodzić, ale gdy tylko ich priorytet niknął w oczach, po prostu je zamykano w zbyt prosty sposób lub w ogóle pozostawiano bez słowa wyjaśnienia. Rzucano jakąś wzmianką, ale to było na tyle. Przypuszczam, że to zagrywka, która może wiązać się z kolejnym tomem (obstawiam, że takowy powstanie – w końcu to cykl, a nie dylogia), ale jednak zastanawia mnie to, jak autorka sobie z tym wszystkim poradzi, aby nie przekombinować. Na przykład wątek sióstr Lary. Pojawiły się gwałtownie, zawładnęły sceną, aby usunąć się w cień i pozostać wspomnieniem. Chwila, chwila… Czemu pozwolono, aby zdarzyło się coś takiego? Tak szumnie przygotowywano ich wejście i to tyle? Chciałabym je znacznie lepiej poznać, spędzić z nimi więcej czasu i odkryć, która z dam mogłaby konkurować z królową Ithicany o bycie najlepszą intrygantką. Nie obraziłabym się nawet o osobny tom, związany z ich losami, coby mogły zasmakować pięciu minut sławy, ale jeżeli pani Jensen nie naprawi tego błędu w kontynuacji (o ile takowa będzie, ale już się nad tym rozwodziłam), to się chyba pogniewamy…
JAK INNA MAJĄ CI ZAUFAĆ NA NOWO, SKORO PRZESTAŁAŚ WIERZYĆ W SIEBIE?
Lara wreszcie zrozumiała, jaki popełniła błąd. Maridrińska księżniczka, córka największego intryganta wreszcie dojrzała, jak wygląda prawda. Szkoda, że tak późno, przez co podpadła nie tylko mężowi, Arenowi, ale również Ithicańskiej ludności. Stanowiąca wroga publicznego numer jeden, mogła liczyć nie tylko na nieprzychylne spojrzenia, ale również na to, że ktoś chętnie skróci ją o głowę, by zrobić sobie z niej breloczek. A Lara byłaby gotowa na takie poświęcenie, gdyby nie olbrzymia chęć odbicia ukochanego. Pragnęła wejść na terytorium wroga, stanąć twarzą w twarz z człowiekiem, który potraktował ją jak zabawkę i napluć na niego. Jednakże ważniejsza i tak była dla niej wolność człowieka; człowieka, gdzie ten na każdym kroku pokazywał jej, że zdrada dziewczyny ostro go zabolała. Aren nie zamierzał ukrywać swojej nienawiści. Przesiąknięty gniewem, doglądający licznych upadków swojego królestwa, gotowy na poświęcenie, aby zakończyć te cierpienia, niejednokrotnie wypowiadane przez niego słowa ociekały jadem. Stłamszony niewolą, posiadający mętlik w głowie, nie odpuszczał i raz za razem kąsał, pozwalając sobie jedynie na ciepłe spojrzenia i miłe słowa w kierunku tych, którzy – jego zdaniem – naprawdę na to zasługiwali. Ale… Właśnie – ale. Lara zaszkodziła Ithicanie, pozwoliła na to, aby jej ojciec zdobył to, czego pragnął, ale jednak miłość nadal wisiała w powietrzu. Nie mogła po prostu zniknąć, nie została skasowana. Oboje dalej darzyli się gorącymi uczuciami, często walczyli ze sobą, aby nie podejść do tej drugiej osoby i jej nie przytulić, lecz nadszarpnięte zaufanie miało tutaj najwięcej do powiedzenia. Jak ponownie zawierzyć komuś swój los, kiedy nadal czujemy smak zdrady? Nie ma co, relacja tej dwójki ostro się pokomplikowała, tym samym dostarczała wielu wrażeń, odbijając się na całej historii. Ponownie naznaczeni przez życie, próbujący poskładać się w całość – płomień!
Siostry Lary to dziewczyny, z którymi chcesz mieć do czynienia, a zarazem nie chcesz mieć do czynienia. Z charakteru mocno przypominały Larę, gdzie na nie również wpłynęła wieloletnia musztra, kształcąca je na maszyny do zabijania, ale nie tylko. Pozostawione same sobie w miejscu, które stanowiło imitację domu, musiały odnaleźć w sobie cząstkę siły i determinacji, aby raz jeszcze zawalczyć o życie. Widziałam jednak po nich, że – pomimo podstępu siostry – nadal ją kochały. Choć nosiły w sobie złość za ten dziki postępek, to umiały ją odrzucić, aby ramię w ramię zaszkodzić ojcu. A jeśli mowa o Silasie, to… myślę, że gdyby nie przebiegły Sroka i jego złowrogie szepty, liczne sztuczki oraz znajomości, tak właściwie nie mógłby siać postrachu. Może Maridriński władca umiał władać bronią, wiedział, jak posługiwać się tytułem i płynącymi z niego korzyściami, to bez swojego sługi nie osiągnąłby za wiele. Zaślepiony sam sobą, próżny, chciwy, a zarazem… niestrawny. Aż jestem zdziwiona, że zdołał utrzymać się na tronie, kiedy trzymał wokół tak niebezpieczne osoby… Ale niestety miał coś, czego inni nie posiadali. Cóż takiego? No, chyba nie myśleliście, że tak chętnie podzielę się spoilerem… Co to, to nie…
Podsumowując. Bestsellerowa „Zdradziecka królowa” jest kolejnym przykładem na to, że kontynuacja wcale nie musi być gorsza od pierwszego tomu. Choć nie jest pozbawiona pewnych mankamentów, które rzucają się w oczy, zdołałam o wiele szybciej się w nią wczytać i zapomnieć o świecie. Porywająca, wiecznie oddziałująca na wyobraźnię książka, która dobitnie udowadnia, że gdzie pewne błędy trzeba bardziej odpokutować, z myślą, że być może nigdy nie przyjdzie wybaczenie. Goniąca na łeb, na szyję akcja przyśpiesza oddech, a emocje sięgają zenitu. Dlatego, jeśli poszukujesz powieści młodzieżowej, przesiąkniętej dawnymi czasami, ciekawie skrojoną intrygą oraz dobrze poprowadzonym wątkiem miłosnym, ten cykl jest w sam raz dla ciebie!