Na mieszkańców Warszawy pada blady strach, ponieważ na ulicach stolicy grasuje zabójca, który za cel obrał sobie młode kobiety.
Jego tropem podąża kiepsko opłacany, ale niezwykle dzielny kwiat polskiej policji. Członkowie specjalnej grupy dochodzeniowej, na czele ze steranym życiem komisarzem, który zasłynął schwytaniem aż trzech seryjnych morderców, harują dzień i noc, by powstrzymać niebezpiecznego maniaka. Mogą liczyć na pomoc szkolonego za granicą profilera, wschodzącej gwiazdy polskiej prokuratury, rzeszy ekspertów, a nawet hierarchów kościelnych oraz samego ministra spraw wewnętrznych i administracji, ale dochodzenie, niestety, stoi w miejscu. Kiedy w wyniku przecieku wychodzą na jaw drastyczne szczegóły zbrodni, rozpętuje się medialna burza, a „góra” domaga się natychmiastowych wyników. Czy niestrudzonym stołecznym policjantom uda się złapać zwyrodnialca, zanim życie straci kolejna niewinna kobieta?
Wydawnictwo: Initium
Data wydania: 2020-11-20
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 288
Język oryginału: polski
Komedia kryminalna. Chyba nie jestem fanką tego gatunku, bo przeczytałam przynajmniej kilka tego typu powieści i żadna mi się zbytnio nie podobała, a poza tym jakoś nie bawi mnie takie lekkie podejście do tematyki śmierci, czy morderstw. Muszę jednak przyznać, że w przypadku tej książki kilka razy śmiałam się na głos, ale to nie wystarczyło, abym oceniła ją wyżej. Największa wadą tej powieści to kompletny brak logiki, realności i idiotyczna fabuła, ale może o to chodzi w komediach kryminalnych? Poza tym całkowicie niestrawne aluzje polityczne i wyśmiewanie się z tych ciemnych, zacofanych Polaków którzy słuchają disco polo i Zenka Martyniuka zamiast delektować się muzyką Szopena. Szkoda, że autorska z taką pogardą wypowiada się o sporej części naszego społeczeństwa. Raczej nie sięgnę już po nic tej autorki, bo ledwo zmęczyłam tę książkę. Jak się ma ochotę na komedię kryminalną to Joanna Chmielewska będzie zdecydowanie lepszym wyborem.
Kolorowa okładka przyciąga wzrok i… zadziwia. Miny bocianów bezcenne! Szczegóły znajdziecie w treści. Akcja jest dynamiczna. Sporo się dzieje w ciągu kilku dni. Ofiara za ofiarą, seryjny rozkręca się z teatralnymi morderstwami. Jego metody zabijania mogą budzić przerażenie i niedowierzanie. Sza-po-ba dla autorki za kreatywność! Niemrawe dochodzenie wiąże się z problemami w policji, przyuczaniem posterunkowego do zawodu oraz życiem osobistym komisarza. Rozwiedziony Jan Polak mieszka na stancji, ciągle ma problemy z nastoletnią córką oraz walczy o prawo do ukochanej Jolanty. Też ją pokochałam! O ile książkę czytało mi się znakomicie, to finał nie do końca mnie usatysfakcjonował.
W "Zbrodni po polsku" przedstawiono w pigułce polską policję i jej wady, polityków, nauczycieli, celebrytów, prywatnego detektywa i ogólnie Polaków oraz nasze przywary. Tu absurd miesza się z ironią. Bez dystansu i przymrużenia oka podczas czytania się nie obejdzie. Wprawdzie nie zaśmiałam się w głos ani razu, ale uśmieszek pod nosem był i miał się bardzo dobrze. Dlaczego?
Ta komedia kryminalna zawiera wszystkie rodzaje komizmu. Skupia jak w soczewce obraz Polaków i Polski, zwłaszcza z ostatnich lat. Bawiły mnie wpadki komisarza i prawda o nim, efekty pracy profilera, ponglish prokuratora, czarny dowcip patologa Lulejki, a nawet nepotyzm. Jednak największą frajdę miałam z wyłapywania niuansów o Polakach, jednostkach z różnych kręgów i życiu w Polsce. Wiele tu odniesień do konkretnych sytuacji politycznych, jak wysyłanie samolotu rządowego, zmiany ustaw na cito, losowanie spraw i sędziów, dbanie policji o poprawność polityczną. Zakupy i promocje w biedasklepach, miłość do wszelkich strajków i demonstracji to samo życie. Są nasze polskie bociany (jeden z nich łypie na czytelnika z każdej kartki), czerwone maki, pieśni patriotyczne i narodowe trunki. Pojawia się także ulubiony w „naszym” kraju piosenkarz i gatunek muzyki. Powieść skłoniła mnie do wielu przemyśleń na temat Polski i Polaków.
Uwielbiam poczucie humoru Aleksandry Rumin i jej zmysł obserwacji. Autorka jak nikt potrafi celnie wytknąć paluszkiem nasze słabostki, przywary. Uderza w Polaków prawdą o nich samych bez zahamowań. Niektórych może to zaboleć, lecz trzeba pamiętać, że w powieści ukazano przejaskrawioną rzeczywistość. To obraz Polski i Polaków w krzywym zwierciadle, choć nie odbiega on tak daleko od prawdy. Dystans wskazany, gdyż książka to licentia poetica. Sama autorka, notabene „biedna”, przyznała się, że nie ponosi żadnej odpowiedzialności za „obrazoburczą treść powieści”, którą napisała w trakcie przymusowej izolacji i znieczulania się „przemysłowymi ilościami sześćdziesięcioprocentowej wódki”.
Aleksandra Rumin ma jeszcze jedną umiejętność. Nie tyle znakomicie charakteryzuje swoich bohaterów, ile dobiera im wymowne nazwiska, które wiele mówią o swoich właścicielach. Ach ta onomastyka! Miałam przednią zabawę w rozszyfrowaniu prawdy o postaciach. W powieści pojawiają się m.in.: Lukrecja Cynamonka, Norbert Prędzioch, Olivier Chuć-Duszyński, Ksawery Pieścik, Jeremi Głąbik. Specjalnie nie dopisałam ich zawodów, by za dużo nie zdradzić.
"Zbrodnia po polsku" to satyra podszyta ironią, lecz niepozbawiona prawdy, na polską policję, tych na górze łącznie z najważniejszymi głowami w kraju, pewne grupy zawodowe oraz na nas samych, polskie społeczeństwo. Przejrzyjcie się w krzywym zwierciadle i dajcie sobie czas na chwilę refleksji. Możecie nawet założyć prochowiec…
W tej książce poznajemy komisarza policji - Jana Polaka, który prowadzi śledztwo i poszukiwania mordercy poslugującego się pseudonimem "Prawdziwy Polak". Wszystkie ofiary łączą takie elementy jak: wszystkie mają na imię Marzena, wszystkie były nauczycielkami muzyki, wszystkie miały zamiłowanie do pieśni patriotycznych, przy wszystkich znaleziono teksty pieśni patriotycznych oraz do każdej ofiary był dołączony zasuszony płatek maku. Pan komisarz wraz z Klemensem Kendziorą, Kowalskim oraz naczelną Małgorzatą Foryś muszą jak najszybciej rozwikłać zagadkę tajemniczych mordów,ponieważ "góra" strasznie naciska i żąda natychmiastowych efektów. I tak oto toczą się losy bohaterów, szukając tajemniczego i bardzo sprytnego mordercy. Po drodze przytrafia im się wiele wpadek, co często powoduje niezadowolenie u szefostwa jak i samych pracowników. Koniec tej historii jest wielce nieprawdopodobny i wielu może zaskoczyć... Jeżeli jesteście zainteresowani finałem tej historii to musicalu siegnąć po książkę.
Teraz moja opinia. Autorka prześmiewa i przedstawia cały ten skorumpowany świat - policję, polityków, celebrytów. Trzeba tę książkę traktować z dużym dystansem i przymrużeniem oka. Cóż, nie do końca się zgadzam, ze to komedia kryminalna. Niestety tym razem, nie zaśmiałam się ani razu. Czytalo mi się przyzwoite, jednak książka nie porwała mnie jakoś specjalnie. Pierwsze dwie książki autorki podobały mi się znacznie bardziej. Ponadto, ja rozumiem, ze nie każdy może lubić muzykę disco polo, bo o gustach się nie dyskutuje. Jednak użycie tych elementów w książce i w tym kontekście, nie ujelo mnie wcale a jeszcze bardziej zniesmaczylo. Nie chcę powiedzieć ze to gniot, jednak nie powiem też ze czyta się super fajnie. Mam wrażenie ze rozdziały były trochę rozwlekle, jednak jak już czytelnik się wkrecil, to szło. Jest to moja subiektywna recenzja i wielu może się z nią nie zgadzac. Wam być może się spodoba ;-) Jednak cieszę się, ze tę lekturę mam już są sobą. Przyznaję ??????/10 punktów.
Grzeszyn to mała, urokliwa gmina, miejsce zsyłki dla ludzi, którzy dostali od losu drugą szansę. Gdy tuż po wizycie premiera rządzący miastem z woli ludu...
Na terenie kampusu Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie dwie sprzątaczki znajdują ciało Ernesta Karasia, znienawidzonego przez współpracowników...
Przeczytane:2024-10-14, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2024,
Nie znam pani Rumin i nigdy wcześniej nie czytałam niczego, co napisała ta autorka, a widzę, że kilka książek popełniła. Nie gustuję w komediach, a już kryminalnych szczególnie. Jednak po dwóch "ciężkich" i krwistych kryminałach oraz z racji pewnych nieciekawych zawirowań w moim życiu, zachciało mi się czegoś na, choć minimalną poprawę nastroju. Wyboru wielkiego nie miałam, bo jak wspomniałam komedii jakichkolwiek na moich czytelniczych pułkach, jak na lekarstwo, ale jednak "Zbrodnia po polsku" się znalazła.?
Książka jest naprawdę dobra. Mamy zwłoki i to nie jedne, mamy śledztwo, ale mamy przy tym sporą dawkę humoru. Humoru delikatnego, a jednak trafiającego w punkt.?. Same nazwiska i imiona to już świetne pomysły, oraz dopasowane do nich stanowiska i funkcje, bomba. Bracia Polacy wymiatają, zwłaszcza prokurator, Ksawery Pieścik jest rewelacyjny, a to skąd się wziął w polskiej policji, nie do podrobienia. ?. Ale bank rozbiła Lukrecja Cynamonka, Ola vel..., oraz JOLANTA ?. A rozwiązanie sprawy, to prawdziwa petarda, tak więc polecam i chyba jednak rozejrzę się za kolejną książką pani Rumin.