Na terenie kampusu Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie dwie sprzątaczki znajdują ciało Ernesta Karasia, znienawidzonego przez współpracowników i studentów profesora. Gdy wykładowca wydawał ostatnie tchnienie, w budynku Wydziału Nauk Historycznych i Społecznych przebywało tylko dziesięć osób: czy którejś z nich mogło zależeć na usunięciu Karasia? A może po prostu doszło do nieszczęśliwego wypadku? Tak byłoby lepiej dla wszystkich zainteresowanych i samej uczelni, bo skandal mógłby zniszczyć jej i tak nienajlepszą opinię...
„Zbrodnia i Karaś” Aleksandry Rumin to brawurowo napisana, pełna absurdalnego humoru powieść, która łączy elementu kryminału z satyrą na środowisko uniwersyteckie. Zawrotne tempo, nieprawdopodobne zbiegi okoliczności i galeria bohaterów – z kotem Stefanem na czele – sprawiają, że nie można się od niej oderwać. Barwne perypetie wsysają niczym błoto na drodze do budynków UKSW przy ulicy Wóycickiego w roku 2006.
Wydawnictwo: Initium
Data wydania: 2019-03-15
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 288
Tytuł oryginału: Zbrodnia i Karaś
Język oryginału: polski
Na terenie kampusu Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie dwie sprzątaczki znajdują ciało Ernesta Karasia, znienawidzonego przez współpracowników i studentów profesora...
W powieści „Zbrodnia i Karaś” znajdziemy to, czego szukamy, sięgając po komedię — dużo dobrego humoru, który zapewnią nietuzinkowi bohaterowie, w tym mój ulubiony, tłusty kocur Stefan, ale że książka to po trosze również kryminał, więc jest i trup. Akcja książki dzieje się w dwóch płaszczyznach czasowych w roku 2006, bo wtedy ginie profesor Karaś oraz 12 lat później, kiedy sprawa już dawno została uznana za nieszczęśliwy wypadek, a Uniwersytet przeżywa modernizację. Jednak kogoś gryzie sumienie, bo czy Ernest Karaś naprawdę się poślizgnął, czy ktoś mu w tym pomógł?
Autorka podzieliła rozdziały na poszczególnych bohaterów, których dzięki temu możemy lepiej poznać, a wierzcie mi, są oni plejadą niesamowitych osobowości. Już same ich imiona i nazwiska czy pseudonimy — Wacław Pierożek, Piękny Michał czy Trefny Bolek, pokazują, z jakim dystansem autorka podchodzi do rzeczywistości. „Zbrodnia i Karaś” jest zabawna, lekka i bardzo dobrze skonstruowana. Autorka powoli odkrywa karty, tak by czytelnik snuł domysły i po prostu dobrze się przy tym bawił. Genialnym posunięciem było wprowadzenie do fabuły ducha Karasia, który nie może zaznać spokoju i nadal błąka się po szkolnych korytarzach oraz zakochuje w paproci :)
Serdecznie polecam, bo to książka, z którą przyjemnie spędzicie czas i oderwiecie się na kilka chwil od codzienności i może spojrzycie na swoje życie w mniej krytyczny sposób i trochę większym dystansem.
Dzisiaj o powieści, która swoją premierę będzie miała 15 marca 2019 roku - Zbrodnia i KaraśAleksandry Rumin (nie mylić ze Zbrodnią i karą – bo ta to od Fiodora Dostojewskiego).
Aleksandra Rumin (jak przeczytać można na skrzydełku książki) – warszawianka z urodzenia, uksfordka z (braku) wyboru, pesymistka z zamiłowania. Absolwentka Wydziału Nauk Historycznych i Społecznych Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Laureatka niezliczonej liczby wyimaginowanych nagród literackich, które jednoosobowo, ale niejednomyślnie – sama sobie przyznała. Zdaniem wielu (członków rodziny i skończonych szaleńców) najwybitniejsza autorka w historii polskiej literatury rozrywkowej.
Witajcie na Uniwersytecie Kardynała Wyszyńskiego! Porzućcie wszelką nadzieję, wy, którzy tu wchodzicie! Nieszczęśnicy! Trafiliście na ulicę Wóycickiego, więc musieliście zawalić egzaminy wstępne na wszystkie prestiżowe uczelnie w stolicy (...) Tak jesteście nieudacznikami! Przynieśliście wstyd waszym rodzinom! A teraz czeka was pięć lat mordęgi na totalnym zadupiu. Trafiliście tak, gdzie nawet diabeł przestał mówić dobranoc, bo okolica za bardzo go przygnębiała!
Tak zaczyna się powieść debiutującej na rynku wydawniczym Aleksandry Rumin. I te kilka pierwszych słów (w moim mniemaniu) zapowiada ciekawą lekturę. W dodatku książkę polecają Aleksander Rogoziński – Emocje i dobra zabawa – gwarantowane; Bernadetta Darska – W „Zbrodni i Karasiu” Aleksandra Rumin pokazuje, że komedia kryminalna może nie tylko bawić, ale i celnie portretować pewne zjawiska; Iwona Banach – Ta autorka przewróci świat komedii kryminalnej do góry nogami! I co, już macie ochotę?
Północny skraj Bielan, czyli Młociny. Jeśli ktoś tam jeszcze nie był, to nic nie stracił (tak twierdzi autorka). Brak widoków – zwłaszcza tych na przyszłość; atrakcje dla zabłąkanych turystów: owiany złą sławą Lasek Młociński, Cmentarz Północny i oczywiście klockowate budynki Wydziałów UKSW; rozrywki – brak – chyba, że weźmie się pod uwagę niebywałą atrakcję w postaci sklepu spożywczego MarcPol, w którego krajobraz wpisał się już pewien kloszard.
Nikt z was się nie zdziwi, że głównym tematem jest zbrodnia popełniona na Erneście Karasiu, którego ciało znalezione zostało w łazience przez dwie sprzątaczki. W tym momencie na Uniwersytecie przebywało dziesięć osób (jak u Agathy Christie) i każdy po wstępnej analizie miał powód, żeby skrócić życie niezbyt lubianego, delikatnie mówiąc, profesora: dwie sprzątaczki – Jadwiga Mazuś i Aniela Skawińska; ochroniarz i facet od wszystkiego Stanisław Leśniewski; Piękny Michał, czyli ks. prof. Michał Damięcki; dziekan ks. prof. Alojzy Świderek; student politologii Adrian Cymes-Dobrzański; dr Ewa Maślanka; dr Wacław Pierożek; mgr Justynian Dobrodziej; były student UKSW, obecnie kloszard Trefny Bolek. I nie mniej ważny w sprawie kot (tak, dobrze widzicie) Stefan, który jest oficjalną maskotką uczelni. Bo oto okazuje się, że prof. Ernest Karaś był zwyczajną kanalią i szantażystą.
- Cieszę się, że Karaś nie żyje.
- Pani Ewo, na Boga, co też pani mówi – Świderek złapał się za serce.
- Większej mendy w życiu nie spotkałem! - dorzucił Pierożek.
- I do tego pazernej! - włączył się Adrian.
- Podły człowiek, nie ma co! - dodał Justynian.
- Wreszcie się doigrał! - rzucił Staszek.
- Sam się prosił! - nie mogła się powstrzymać Jadwiga.
- Niech sczeźnie – wyszeptała Aniela.
- Na wieki wieków – wyrwało się Michałowi.
- Amen – odruchowo dopowiedział dziekan, a potem z przerażeniem zakrył sobie usta dłonią.
Zbrodnia i Karaś to prawdziwy tygiel gatunkowy. Czego tu nie ma. Oczywiście kryminał, a raczej komedia kryminalna, obyczajówka, satyra, a nawet odrobina powieści romantycznej. Choć po zastanowieniu należałoby dodać jeszcze całkiem udany wątek fantastyczny. A wszystko napisane zostało w niebywałym wyczuciem i humorem. Brawo! Pani Aleksandro! Dawno się tak świetnie nie bawiłam przy czytaniu książki. Miałam szczęście, że czytałam w domu, bo co chwilę wybuchałam całkiem niekontrolowanym śmiechem. Dlatego ostrzegam wszystkich potencjalnych czytelników – nie czytajcie w środkach transportu, pod biurkiem w pracy, ani w kolejce do lekarza. Możecie być wzięci za niespełna rozumu. Mam tylko jedno bardzo poważne zastrzeżenie – dlaczego ta powieść jest taka krótka?Z chęcią przeczytałabym historię podwojonej grubości, 300 stron to stanowczo za mało.
Jeśli zainteresowałam was tymi kilkoma zdaniami, to bardzo się cieszę, bo powieść Aleksandry Rumin warta jest waszej uwagi, od świetnie opisanego środowiska studenckiego po celnie oddane realia w ogóle. Rewelacyjni bohaterowie, których się lubi bardziej lub mniej. Karaś, który mimo że nie żyje, jest „obecny” przez cały czas i rudy sierściuch, po prostu cudny, choć nie zawsze i nie dla każdego jednakowo sympatyczny. Zakończenie zwala z nóg i grozi salwą śmiechu.
Zbrodnia i karaś to wspaniała książka i cudowny debiut. Ja chcę więcej takich książek i mam nadzieję, że Aleksandra Rumin jeszcze nie jeden raz zaskoczy mnie tak wciągającą i zabawną historią. Ja, w każdym razie kolejną książkę biorę w ciemno. A wam życzę bardzo przyjemnej lektury ze Zbrodnią i Karasiem, nie wątpiąc, że będziecie się świetnie bawić.
To debiutancka powieść Aleksandry Rumin. Połączenie poczucia humoru z tajemniczą zbrodnią sprawia, że "Zbrodnia i Karaś" przypomina mi "Trupa na trzepaku" Konstancji Nowickiej. Lekkość narracji przypadnie do gustu fanom kryminałów z dystansem. Tutaj nie sama zbrodnia jest najważniejsza, lecz powiązania wszystkich wokół ofiary.
Amatorzy powieści obyczajowych znajdą w książce Aleksandry Rumin wielu ciekawych bohaterów i ich perypetie. Co więcej! Urzeknie ona także czytelników szukających intrygujących i, momentami zadziwiających, romansów. Wtłoczenie zbrodni w polskie realia i polskie stereotypy czasem skłania do refleksji, ale częściej przynosi uśmiech na usta! Polecam z całego serca!
Całość recenzji na zukoteka.pl
Zapraszam na nalogowyksiazkoholik.pl
Komedia kryminalna? Mówię jak najbardziej tak – tym bardziej, jeśli dotyczy miejsca akcji, z którym mogę się utożsamić. Bo kto widział kiedy, żeby na uniwersytecie trupa znaleźć? A no właśnie... Nikt jeszcze nie wpadł na taki pomysł, żeby uśmiercać w uniwersyteckich łazienkach – a zbrodnia tak doskonała, że policja by ręce rozłożyła, a i dziekan by wspomógł dobrym słowem. Dlatego zastanówcie się mordercy, czy jak już mordować, to nie lepiej na uniwersytetach!
W łazience Uniwersytetu im. Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie sprzątaczki znajdują ciało jednego z profesorów. Nikt nawet nie stara się ukrywać, że śmierć Karasia wszystkim była na rękę i tylko cud sprawił, że akurat w tym momencie opuścił ziemski padół. Problem jednak w tym, że w czasie śmierć w budynku znajdowało się tylko dziesięć osób i każda z nich jest podejrzana o zabójstwo. Gdy policja stwierdza, że jednak to był tylko nieszczęśliwy wypadek, dwie sprzątaczki i dozorca postanawiają wziąć sprawę we własne ręce i dowiedzieć się, co tak naprawdę się stało z Karasiem. Nikt nawet nie podejrzewa, że duch Ernesta przetrwa jeszcze wiele lat w murach Uniwersytetu, mając za towarzysza jedynie kota Stefana, nim zagadka zostanie rozwiązana. A finał tej historii będzie bardziej niż zaskakujący.
Tak naprawdę nie namawiam nikogo do zabijania – choć czasem sama mam ochotę wysadzić w powietrze moją uczelnię! Chciałam choć trochę dorównać autorce w satyrze, którą zaprezentowała w książce. Zbrodnia i Karaś to powieść pełna absurdu, a jednak tak bardzo przybliżająca środowisku uniwersyteckie, że czasem się zastanawiałam, czy to nie przypadkiem literatura faktu. W końcu nie od dzisiaj wiadomo, że na Uniwersytecie rączka rączkę myje, sprzątaczka jest najważniejszą osobą na całym wydziale, a student to niewolnik... nauki. No tak – i nie zapominajmy o profesorach, którzy wciąż prowadzą jakieś badania, tylko nie za bardzo wiadomo, czego one dotyczą. Taa... Czasem można kogoś z nerwów zamordować.
Książka jest prawdziwą wylęgarnią indywiduów – poczynając od sprzątaczki Jadwigi, a kończąc na menelu Bolku. Każdy z bohaterów posiadał własną historię, która została przybliżona w powieści, a poszczególne wątki pięknie się ze sobą łączyły. Naprawdę doskonale się bawiłam, czytając tę powieść – czarny humor wylewał się niemal z każdej strony, co wcale nie przeszkodziło w przekazaniu pewnej prawdy, która wiąże się ze środowiskiem akademickim. Po przeczytaniu książki Zbrodnia i Karaś poczułam pewną satysfakcję. Mianowicie każdy z bohaterów powieści miał swoje własne zakończenie historii, dzięki czemu ja nie pozostałam na koniec z pytaniami, co się z nimi stało. To sprawiło, że odłożyłam książkę z uśmiechem na ustach.
Ponadto ta książka jest naprawdę dobrym kryminałem, tylko trochę w innej odsłonie. Jeśli ktoś nie przepada za książkami kryminalnymi, ale jednak chciałby trochę pogłówkować nad morderstwem, to ta książka z pewnością będzie najlepsza. Do ostatniej strony nie potrafiłam wydedukować, któż jest naszym tajemniczym zabójcą – a rozwiązanie zagadki sprawiło, że otworzyłam z wrażenia usta!
Dobrze było przeczytać powieść, w której żaden z bohaterów nie był idealny. W końcu każdy za uszami swoje brudy chowa. Miałam wrażenie, że postaci z książki Zbrodnia i Karaś to ludzie z krwi i kości, choć trudno było sobie wyobrazić, że ktoś mógłby się zmagać z takimi nieprawdopodobnymi problemami, jak oni. Uśmiałam się przy tej książce i moje zastrzeżenie wiąże się jedynie z objętością tej powieści. Jest zdecydowanie za krótka!
Zbrodnia i Karaś to lektura obowiązkowa.
Książka, która gwarantuje dobra zabawę. Dzięki autorce wkraczamy w świat zagadki morderstwa nielubianego profesora. Potencjalnych morderców jest dużo, a każdy z kich miał dobry motyw, aby skrócić życie profesora. Kto to zrobił? Przeczytajcie:) Podczas poznawania tej historii śmiałam się wiele razy (prawie jak głupi do sera :)). Świetnie napisana historia, zróżnicowani bohaterowie I kot Stefan który wygrał wszystko :) Polecam zapoznać się z tym debiutem, a ja czekam na inne książki autorki:)
Wreszcie! Wreszcie komedia, przy której rzeczywiście się uśmiałam! A nikt nie polecał, nikt nie zachwalał, nikt nie mówił „ona pisze świetnie”. Zresztą trudno byłoby tak powiedzieć o debiutantce. I choć moja wiara w debiuty została jakiś czas temu mocno zachwiana, to okazuje się, że nie można kierować się uprzedzeniami. I choć wszystkie komedie kryminalne odrzucałam w kąt, bo jakoś wcale nie wydawały mi się śmieszne, a najczęściej zwyczajnie przegadane, to w tym wypadku muszę przyznać, że pojawił się ktoś, kto trafił w punkt, jeśli chodzi o moje poczucie humoru. Wydawnictwo Initium miało nosa i postanowiło dać szansę komuś, o kim nic właściwie nie wiadomo. Mowa tutaj o Aleksandrze Rumin i jej świetnej powieści, jaką jest Zbrodnia i Karaś. Mam tylko nadzieję, że autorka nie napisała tej książki na podstawie swoich doświadczeń. Choć niewątpliwie zazdrościłabym tych wszystkich przygód. To genialna satyra na całe studenckie środowisko i czasy, jakie nastały dla studentów kierunków humanistycznych.
Kiedy na Wydziale Nauk Historycznych i Społecznych Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie zostają odnalezione zwłoki profesora Ernesta Karasia, znienawidzonego zarówno przez studentów, jak i całe grono pedagogiczne łącznie z resztą pracowników uczelni (nazwijmy ich administracyjnymi), nie wiadomo, czy się śmiać, czy płakać. A właściwie wiadomo, tylko nikt nie chce się do tego głośno przyznać. No, może poza matką samego zamordowanego, która… nie potrafi ukryć radości. Tak, dobrze czytacie. Ta historia jest tak bardzo nieprawdopodobna, że aż jestem w stanie w nią uwierzyć. W dodatku jest pełna absurdu i humoru, który cenię. Przyznaję też, że mam do niej szczególny stosunek, bowiem sama jestem „produktem” słynnego WNS-u (Wydziału Nauk Społecznych), choć akurat innego uniwersytetu. Nie ukrywam, że lektura Zbrodni i Karasia pozwoliła mi wrócić wspomnieniami na korytarz, po którym jeden z profesorów jeździł rowerem, do zadymionego gabinetu mojego promotora i ciągle zacinającego się automatu z kawą. Jednak nie trzeba studiować nauk społecznych (a właściwie wcale nie trzeba studiować), żeby świetnie bawić się przy tej książce.
Na uwagę zasługują też postacie, których jest niemało, a jednak każda ma przypisane tak charakterystyczne przymioty, że trudno pomylić ją z kimkolwiek. Rumin pomaga nam zaszufladkować swoich bohaterów niemalże od razu poprzez bardzo wymowne opisy sytuacji, których są uczestnikami. Jednak, gdy przyjrzeć się bliżej, autorka nie tworzy komicznych postaci – ona w bardzo dosłowny sposób portretuje ludzi, pokazując ich przywary. Oprawia to w humor, aczkolwiek tak naprawdę wcale nie tworzy takiej fikcji, jakiej moglibyśmy się spodziewać lub o jaką w pierwszym momencie moglibyśmy ją posądzać. Dlatego, czytając tę książkę, spoglądamy trochę w lustro – to, czy dostrzeżemy w nim jakieś swoje niedoskonałości, to już inna sprawa.
Wraz z pojawieniem się Zbrodni i Karasia oraz Aleksandry Rumin w literackim światku powiało świeżością. To coś nowego, rzeczywiście zabawnego, do bólu absurdalnego, a jednocześnie prawdziwego. W tej książce wszystko ma swoje znaczenie, nawet kot. A że kot jest niezwykle ważny, wszyscy w Polsce wiemy. Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego również nie mógłby bez niego istnieć. Jednak to nie jest lektura tylko dla miłośników kotów, studentów i humanistów. To powieść zdecydowanie dla każdego.
Mieliście zły dzień? Chcecie się pośmiać? Czytajcie ,,Zbrodnie i Karasia"! Pełna paradoksów satyra na uczelniane życie i... śmierć. Jeden trup, dziesięcioro podejrzanych, kot i duch. Mieszanka wybuchowa. Autorka świetnie łączy czarną komedię z kryminałem z nutką fantastyki. Czytelnik jest obserwatorem wydarzeń, z których często wyniesie błędne wyobrażenia (przyznaje się - do końca nie wiedziałam kto zabił). Zupełnie nie czuć, że to debiut pani Aleksandry. Czekam na kolejne książki!
„Zbrodnia i Karaś” to pierwszorzędna komedia kryminalna! Wyśmienite poczucie humoru, wiec przygotujcie się na głośnie i częste wybuchy śmiechu. Bohaterowie to prawdziwa mieszanka wybuchowa, różnorodność charakterów, orientacji i wyznania. Jeśli chodzi o morderstwo, to od pierwszej strony wiedziałam, że zabójcy należą się gratulacje. Karaś, choć martwy, nadal jest cwany i nieprzyjemny, co wzbudza dużo emocji. Doskonale się bawiłam i z prawdziwą rozkoszą będę wyczekiwać kolejnej książki autorki, bo z tak skrzętnie uknutą intrygą i ciętym dowcipem dawno się nie spotkałam! 8/10
Na Wydziale Nauk Historycznych i Społecznych Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego znalezione zostaje ciało nielubianego profesora Ernesta Karasia. Makabrycznego odkrycia dokonują dwie sprzątaczki: Jadwiga i Aniela. Oprócz nich i portiera w budynku przebywało w tym czasie jeszcze siedem osób. Jak się rychło okazuje, każda z nich miała z Karasiem prywatny zatarg. Czy to ktoś z nich zabił profesora, pozbywając się problemu, czy też był to tylko nieszczęśliwy wypadek?
Natrafiając na tę książkę w księgarni, bibliotece czy też w Internecie, czytając opis i przeglądając ją, zrobiłabym wielkie oczy i zapytała „CO?!”, a zaraz potem postanowiłabym: „Muszę to przeczytać!”. „Zbrodnia i Karaś” to debiutancka powieść Aleksandry Rumin, absolwentki wspomnianego już z nazwy uniwersytetu. Nie jest to typowy kryminał, więc jeśli szukacie powiewu grozy i śledztwa z prawdziwego zdarzenia, to nie ta półka, natomiast jeśli potrzebujecie lekkiej i przezabawnej lektury z całą gamą różnorodnych i zakręconych bohaterów - trafiliście idealnie!
Powieść już od pierwszych stron urzeka oddziaływującymi na wyobraźnię opisami i barwnym, humorystycznym językiem. Mamy tu całą gamę różnorodnych bohaterów z kotem Stefanem na czele, którego od razu pokochałam. Opanować tylu bohaterów pewnie było niełatwo, ale autorka poradziła sobie z tym doskonale - każdy ma swoją historię, a ich losy przeplatają się ze sobą i uzupełniają. Każdy z nich ma też motyw, by zabić profesora Karasia i na każdego pada cień podejrzenia.
Liczyłam na „śledztwo” przeprowadzane przez sprzątaczki i portiera, ale po rozwiązaniu sprawy z Karasiem niestety wątek kryminalny przycichł, ustępując miejsca wątkom obyczajowym. Akcja przeskoczyła o 12 lat, bohaterowie porobili kariery, a o sprawie Karasia niemal zapomniano. Tylko duch Karasia wciąż smętnie snuł się po uczelni. Za tego ducha wielki plus - jego pojawienie się naprawdę mnie zaskoczyło, a pod koniec nawet zaczęłam mu trochę współczuć.
Ta powieść to 300 stron doskonałej rozrywki. Mnóstwo humoru, trafne oddanie polskiej rzeczywistości, galeria barwnych bohaterów i szereg uroczo absurdalnych sytuacji sprawiają, że czyta się naprawdę przyjemnie, a uśmiech nie schodzi z twarzy. Idealna lektura nie tylko na poprawę humoru!
,,Zbrodnia i Karaś", to kryminał, ale nie taki oczywisty, ponieważ przeplata się w nim dużo satyry. Dzięki temu zabiegowi autorka funduje czytelnikowi dobrą zabawę. Aleksandra Rumin wprowadza w świat zagadkowej śmierci nielubianego profesora Ernesta Karasia, którego mogło potencjalnie zamordować dziesięć osób. Każda z nich miała nie mały powód, by skrócić życie Karasia. Czy było to morderstwo, czy nieszczęśliwy wypadek? Czy po 12 latach śmierć kolejnego profesora zszarga dobre imię uczelni? Co się stanie ze Stefanem? Tego Wam nie zdradzę, musicie przeczytać sami!
Moja ogólna ocena tej pozycji to 2/10. Dlaczego? Mimo iż autorka starała się, by w całej fabule ksiązki było dużo śmiesznych wątków, one niestety do mnie nie przemawiały, czasem były one dość absurdalne, a czasem takie na siłę.Miałam wrażenie, że autorka skupiła się na dość obszernym opisie każdej z postaci, tym samych trochę zapominając o głównym wątku.
Książce dałam szansę i przeczytałam do końca, ale niestety nie podbiła ona mojego serca.
Myślę, że pozycja przypadnie do gustu tym czytelnikom, którzy lubią pełne paradoksów satyry.
http://zycieipasje.net/2020/03/18/szpieg-w-ksiegarni-zbrodnia-i-karas-aleksandra-rumin-recenzja/
Przewrotna, przezabawna i bardzo przyjemna powieść. Idealna na odreagwanie stresu po całym dniu w pracy. Polecam, w szczególności do pociagu!
W toalecie znajdującej się na terenie jednego z wydziałów Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego zostaje odnalezione ciało jednego z profesorów. W budynku znajdowało się w tym czasie tylko dziesięć osób. Nie trzeba długo czekać, kiedy pojawia się pytanie – kto z nich zabił? A może był to nieszczęśliwy wypadek? Tylko jaka jest prawda, skoro odpowiedzi na te pytania nie znają nawet wydziałowy kot i duch zamordowanego?
„Zbrodnia i Karaś” to historia o śmierci niezbyt lubianego (delikatnie mówiąc) profesora. Podejrzanych o morderstwo prof. dr hab. Ernesta Karasia nie brakuje, ponieważ jak okazuje się w trakcie czytania powieści, miał on niejedno na sumieniu. Jestem pewna, że prawie każdy student ma „ulubionego” wykładowcę – Aleksandra Rumin oddała przysługę ich wyobraźni i umieściła znienawidzonego profesora Karasia martwego na kartach książki, a na dodatek zrobiła to w lekki i zabawny sposób. Zresztą sam tytuł powieści daje do myślenia, a zawarta w nim aluzja do znanego dzieła pasuje doskonale do całości (dodam, że nie jest to jedyne nawiązanie do dzieła Fiodora Dostojewskiego występujące w książce).
Zapoznając się z treścią „Zbrodni i Karasia” nie da się nie zauważyć, że autorka ma duże poczucie humoru, ale także spory dystans do świata. Książka jest bardzo aktualna, ponieważ pomiędzy wierszami można dostrzec mniej i bardziej wyraźne aluzje do otaczającej nas rzeczywistości. Aleksandra Rumin porusza wiele drażliwych dla naszych krajan tematów, ale traktuje je z przymrużeniem oka. Nie jest to historia, która spodoba się wszystkim, ale jestem pewna, że wielu osobom przypadnie do gustu, przede wszystkim ze względu na często absurdalne i ironiczne poczucie humoru. „Zbrodnię i Karasia” zdecydowanie odradzam za to osobom czułym na punkcie polityki, religii i homoseksualizmu oraz tym, które nie lubią historii w stylu „tak głupie, że aż śmieszne”. Autorka nie boi się przerysowania i jest w tym świetna. „Zbrodnia i Karaś to dopiero jej debiut literacki, mam jednak nadzieję, że będzie szlifowała swój talent i nie zejdzie z obranej ścieżki.
Książkę wypełnia plejada wyjątkowych postaci, z których każda jest inna, a przy tym bardzo charakterystyczna. Zresztą autorka zadbała o to, aby w kolejnych rozdziałach czytelnik zapoznawał się z coraz to bardziej atrakcyjnymi szczegółami ich barwnych życiorysów. Nie będę Wam zdradzać więcej, ale zapewniam, że każdy z nich mógłby bez wysiłku trafić na pierwsze strony brukowców (zresztą kilkorgu się to nawet udało). Spodobało mi się też to, jak autorka sprawnie lawirowała pomiędzy wydarzeniami, które miały miejsce w przeszłości bohaterów, ale także tymi następującymi zaraz po śmierci profesora Karasia i po kilkuletniej przerwie od tego zdarzenia. Do tego rozdziały ukazywały wydarzenia naprzemiennie z perspektywy różnych osób.
„Zbrodnia i Karaś” to kryminał z humorem (z naciskiem na to drugie). Spędziłam z tą historią bardzo miłe chwile i niejednokrotnie sprawiła ona, że kąciki moich ust mimowolnie podnosiły się do uśmiechu. Jeżeli studiujecie i macie ochotę na chwilę odskoczni od szarej uczelnianej rzeczywistości, to ta historia jest idealna dla Was. Polecam ją zresztą wszystkim, którzy lubią dziwne i zabawne zwroty akcji. Historia Karasia oraz następujące po niej zdarzenia, to prawdziwa tragikomedia. Na koniec dodam jeszcze jedną radę - tylko nie traktujcie tej książki zbyt poważnie!
Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Rok 2006. W jednej z toalet zostają znalezione zwłoki wykładowcy, Ernesta Karasia. Mężczyzna nie był lubiany, wiele osób pałało do niego nienawiścią a kilka z nich miało naprawdę dobry powód, by się go pozbyć. W kręgu podejrzanych znalazło się dziesięć osób, z których każda miała motyw. Śledztwo jednak utknęło w miejscu, odłożone ad acta nie dało o sobie znać aż do czasu, gdy Uniwersytet doczekał się następnego trupa. To samo miejsce, ta sama metoda, odstęp dwunastu lat. W 2018 roku każda z niegdyś podejrzanych osób wiedzie już zupełnie inne życie. Śmierć Karasia wpłynęła na wszystkich bohaterów, nie wyłączając kota Stefana.
"Nie do końca rozumiał, czym są te całe selfiki, ale kiedy padało to słowo, zawsze mógł liczyć na jakiś smakołyk, więc postępował zgodnie z instrukcjami."
"Zbrodnia i Karaś" to niezwykle sympatyczna opowieść, przy której można się świetnie ubawić. Ogromnym atutem powieści są jej bohaterowie. Choć charakterystyka postaci nie jest pogłębiona, każda z nich jest mocno charakterystyczna, barwna i jedyna w swoim rodzaju. Autorka, na przykładzie kilku osób pokazuje, jak bardzo ludzie sami się ograniczają, nakładając sobie sztywne ramy, bojąc się ośmieszenia czy inności. Jedno wydarzenie, jeden krok, jedna decyzja, może sprawić, że nasze życie przebiegnie zupełnie inaczej.
Wątek kryminalny jest tu tylko tłem, fabuła skupia się głównie na ludzkich słabościach. Bardzo fajnie przy okazji ukazana jest polska rzeczywistość, absurdy, które niestety są często naszą codziennością.
Perfekcyjnie wyważone proporcje kryminału, komedii obyczajowej i romansu, okraszone zostały nutką paranormalności, tworząc zabawną, wciągającą historię, w której do głosu zostaje dopuszczony każdy z bohaterów. Dwie płaszczyzny czasowe, jedna lokalizacja, dziesięciu ludzi plus kot i duch. Czego chcieć więcej? Jest do śmiechu, jest do myślenia, a zagadka kryminalna wcale nie jest łatwa do rozwiązania.
"Zbrodnia i Karaś" bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła, zarówno doskonałym, ironicznym humorem, jak i kreacją bohaterów. Przede wszystkim jednak szerokością poruszanych tematów, wśród których można wymienić między innymi relacje w rodzinie, religię, media społecznościowe czy mniejszość seksualną. Wszystko to przemycone do fabuły lekkim, żartobliwym językiem, dzięki czemu powieść czyta się niezwykle szybko i z ogromną przyjemnością.
Jak się zapewne domyślacie, książkę gorąco polecam. Każdemu.
Grzeszyn to mała, urokliwa gmina, miejsce zsyłki dla ludzi, którzy dostali od losu drugą szansę. Gdy tuż po wizycie premiera rządzący miastem z woli ludu...
Na mieszkańców Warszawy pada blady strach, ponieważ na ulicach stolicy grasuje zabójca, który za cel obrał sobie młode kobiety. Jego...
Przeczytane:2020-05-01, Ocena: 4, Przeczytałam, obyczajowe, 52 książki 2020, book tour,
Powieść została podzielona na rozdziały, które zostały dedykowane poszczególnym bohaterom. Dzięki temu poznajemy ich życie prywatne i zawodowe z punktu widzenia zainteresowanej postaci. Niestety w każdym rozdziale występowały powtórzenia tych samych zdań, raz opowiadał jeden bohater aby za chwilę powtórzył to drugi bohater. Na dłuższą metę było to męczące i denerwujące.
Autorka w książce "Zbrodnia i Karaś" punktuje świat celebrytów, uzależnienie od hazardu, metody działania szantażystów i manipulatorów, rzuca światło na prawa rządzące w świecie polityków, pokazuje środowisko kiboli, LGBT. Całość stanowi bardzo karykaturalny opis rzeczywistości, która nas otacza.
Nastawiłam się na lekturę, która oprócz dreszczyku emocji związanych z prowadzonym śledztwem dostarczy mi również sporą dawkę śmiechu.
Niestety nie znalazłam sporej dawki humoru w powieści ani śledztwa. Nie było mi dane zaśmiać się z żadnej opisanej sytuacji. Cechy bohaterów są mocno przerysowane, przez co trudno było mi ich polubić.