,,Wody odeszły!" - to okrzyk, który panna Jennifer niemal codziennie słyszy w słuchawce telefonu. Bez względu na porę dnia czy pogodę natychmiast wkłada swój uniform, bierze pod pachę skórzaną torbę, wsiada na rower i gna przez ulice Londynu, by dotrzeć do rodzącej. Tam potrzebne są jej umiejętności i spokój, wiedza i opanowanie.
Jennifer to Jennifer Worth, brytyjska pisarska i pianistka, która przez ponad dwadzieścia lat pracowała jako położna. W młodości trafiła na praktykę do Nonnatus House, ośrodka sióstr anglikańskich, specjalizującego się w opiece pielęgniarskiej. Były to czasy powojenne, a zarazem czasy sprzed pigułki antykoncepcyjnej - pracy było więc co niemiara. Lekko ateizująca panna z dobrego domu ucząc się zawodu stopniowo zaczyna nabierać szacunku do sposobu życia, na jaki zdecydowały się siostry zakonne, i do każdej swojej podopiecznej.
Worth z precyzją i z dozą brytyjskiego poczucia humoru uchwyciła realia robotniczej dzielnicy East End w Londynie. Po latach odżywa w niej ogromna radość z przyjścia na świat każdego dziecka, ale też strach towarzyszący porodom w czasach, gdy higiena i fachowa opieka medyczna nie były wcale oczywistością.
Worth własne wspomnienia spisała w trzech tomach. Zawołajcie położną (oryg. Call the Midwife) to pierwszy z nich. Na podstawie książki powstał serial BBC, który w Wielkiej Brytanii pobił wszelkie rekordy oglądalności. Na 2014 rok planowany jest kolejny sezon przygód rezolutnej dziewczyny, która niosąc pomoc młodym mamom odkrywa mizerię, ale też wielką siłę portowych londyńskich dzielnic w latach pięćdziesiątych.
Jennifer Worth (1935-2011) - brytyjska pianistka i pisarka. Przez ponad dwadzieścia lat, począwszy od lat 50., pracowała jako położna w dzielnicy East End w Londynie. Swoje doświadczenia opisała w trzech tomach wspomnień, Zawołajcie położną to pierwszy z nich. Na podstawie książki powstał serial BBC, który w Wielkiej Brytanii stał się już hitem.
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: 2014-05-22
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 376
"„Zawołajcie położną” Jennifer Worth to po prostu niesamowita książka. Pełna emocji, wzruszeń, cudownych postaci i humoru, ale też tragizmu, bólu i cierpienia… Bezapelacyjnie jedna z lepszych książek, jakie miałam do tej pory okazję przeczytać. Na wskroś prawdziwa i zapadająca głęboko w sercu i pamięci. Gorąco ją wam polecam!"
Pełna recenzja na moim blogu, zapraszam: http://magicznyswiatksiazki.pl/zawolajcie-polozna-jennifer-worth/
Gdy w przedostatni dzień czerwca zaczynałam nową książkę, raczej nie spodziewałam się, że znajdę powieść, którą zaliczę do najlepszych książek miesiąca, półrocza, a nawet – kto wie – roku. „Zawołajcie położną” to wspomnienia młodej położnej, która w latach pięćdziesiątych pracowała w ubogiej londyńskiej dzielnicy, przyjmując na świat dzieci klasy robotniczej. Na podstawie tej książki nakręcono serial(planuję oglądnąć).
Biedne dzielnice, a więc planowanie rodziny na poziomie – zerowym. Brud, bałagan, różne patologie. Co mogło pchnąć dziewczynę z klasy średniej, aby została pielęgniarką i zdecydowała się praktykować z zakonnicami. Jennifer nie jest pobożna, nie pcha ją ku temu wiara, ale złamane serce. Coś co najczęściej powoduje, że kobiety chcą zmienić swoje życie. Jennifer przybywa do Domu Nonnata w East Endzie, w domu tym mieszkają zakonnice i świeckie położne. Wszystkie wykonują tę samą, żmudną pracę, opiekują się kobietami w ciąży, przyjmują porody i otaczają położnice troską w okresie połogu. Czy zima, czy środek nocy, dzieci się rodzą i położne ruszają w ciemne i niebezpieczne ulice Londynu, aby nieść pomoc. Nie muszą się niczego obawiać, darzone są sympatią i szacunkiem nic dziwnego, ciężko pracujący w porcie ludzie widzą ile wysiłku kosztuje ich praca. Jennifer Worth opisuje swoją pracę. Nie jest to tylko książka o porodach, ale o ludziach, których spotkała, o radościach i tragediach. Tak jak rekomenduje na okładce Danuta Wałęsa – o życiu.
Poród jest czymś naturalnym, w pewnym okresie naszej historii, uznaliśmy go za anormalny, zamknęliśmy go w sterylnych szpitalnych salach, odebraliśmy matkom ich naturalną mądrość szeptaną przez instynkt macierzyński. Chcieliśmy udowodnić, że jesteśmy panami życia. Jennifer pokazuje nam porody domowe, tak jak odbywały się od początku świata, w których położna tylko pomaga, a nie dyktuje warunki. Kobieta w zaciszu swego domu, z doświadczoną matką przy boku czeka na cud narodzin, a pójście do szpitala traktuje jako niepotrzebny kłopot. Przemierzając z Jennifer portowe dzielnice poznajemy ludzi ich historie. Nie są piękne, kolorowe i słodkie, to świadectwa trudnego życia, wojny, ubóstwa i rozpaczy, tak jak historia pani Jenkins, staruszki zjawiającej się zawsze pod domem położnicy i wypytującej o noworodka. To poruszająca i dająca do myślenia historia Cnochity i jej ponad dwadzieściorga dzieci. Narodziny dziecka nie zawsze są radością, gdy dziecko nie pochodzi z prawego łoża, gdy już i tak jest w domu za dużo gęb do wykarmienia, gdy ojciec pije, gdy matka zaszła w ciąże sprzedając się na ulicy.
Autorka nie oszczędza nam opisów mrożących krew w żyłach, wywołujących nasz sprzeciw i wołanie o sprawiedliwość. Bo życie w East Endzie nie jest sprawiedliwe, gdyby było los Mery byłby inny.
Pomimo smutku, książka nie jest wolna od humoru, życie pod dachem z zakonnicami jest barwne, każda z nich ma ciekawą osobowość i wiele wnosi. Można wybuchnąć radosnym śmiechem, aby na następnej stronie zalać się łzami.
Moim zdaniem, żadne słowa nie oddadzą uroki i piękna tej książki. Ją po prostu trzeba przeczytać i zachwycić się.
Naprawdę gorąco ją polecam i mam nadzieję, że kolejne tomy również się ukażą.
Ja będę niecierpliwie czekała!
Lata pięćdziesiąte, londyński East-End i one - położne oraz kobiety będące już są matkami lub te, które niedługo nimi zostaną. Mogłoby się wydawać, że książka ma bardzo zawężoną tematyką, sam tytuł zdaje się ją narzucać, ale szybko okazuje się, że nie jest tak do końca. "Zawołajcie położną" to lektura obok jakiej trudno przejść obojętnie, pełna emocji i obrazów z przeszłości, powracających dzięki historii Jennifer Worth.
Mogła mieszkać w Paryżu, być stewardesą bądź modelką, a została ... pielęgniarką, a ściślej rzecz biorąc położną, a do tego wszystkiego East-End. Jennifer "trochę" inaczej wyobrażała sobie swoją pracę, szczególnie w momencie kiedy po raz pierwszy zawitała w okolice Poplar i do Domu Nonnata. Młodej kobiecie mającej mało, a raczej nic, wspólnego z biedniejszą stroną Londynu oraz zakonnicami w ciągu krótkiego czasu przyszło zmierzyć z wieloma niespodziankami. Po pierwsze otoczenie - czynszówki, ciasne i ciemne zaułki, całkiem inne od miejsca gdzie dorastała i ostatnio przebywała, po drugie - zakonnice, co dla osoby mającej z religią i ogólnie wiarą mało wspólnego wydaje się dość niecodzienne, no i po trzecie - sami pacjenci, bo oprócz położnictwa także ogólne obowiązki pielęgniarskie znajdują się w jej gestii. Jednak to pozory, wcale nie aż tak nieważne, lecz dające się w końcu przejrzeć i pozwalające spojrzeć na wszystko z całkiem innej perspektywy. Punkt widzenia bywa różny w zależności czy jest to godzina nocna i przemierza się puste ulice czy też londyńska mgła jest tak gęsta, że nikt nie wychodzi z domu, no chyba, że jest się położną z Domu Nonnata podążającą w eskorcie policji do rodzącej. Jednak wbrew wszystkiemu okazuje się, że praca w Poplar daje nie tylko satysfakcję, ale i pozwala się wiele nauczyć, nie tylko z medycznego punktu widzenia, lecz przede wszystkim daje niezwykłe doświadczenia życiowe. Mieszkańcy East-Endu okazują się ludźmi, jacy zapadają w pamięć na zawsze, wspólnie spędzone chwile są cenne, chociaż to zwyczajne wydarzenia, codzienne spotkania, rozmowy prowadzone podczas wizyt lub wspólnie spędzanych świąt. Jennifer obserwując swoich pacjentów widzi jak rodzi się miłość, ile warta jest obecność w trudnych chwilach kogoś bliskiego, co znaczy rodzina i przyjaźń, jak wygląda starość.
Co może być ciekawego w takiej opowieści? Dlaczego jest tak interesująca? Plastyczne opisy przedstawiające czasy, jakie odeszły, ale okazują się wcale nie być aż tak odległe. Zwyczajny świat ukazany z perspektywy młodej kobiety będącej jednocześnie obserwatorem i uczestnikiem zdarzeń, niezauważalne dojrzewanie głównej bohaterki. Humor będący wynikiem splotu okoliczności oraz postacie nie wymyślone, lecz prawdziwe i sytuacje faktycznie mające miejsce. To wszystko razem okazało się lekturą zaskakującą, ciepłą i przede wszystkim z szacunkiem opisującą rzeczywistość East-Endu, bez koloryzowania, ale i nie utrzymaną w szarych barwach. Te kilka lat, wycinek z życia i autorki i mieszkańców, to barwna panorama miejsca, jakie zmieniło się i utraciło swój niepowtarzalny klimat. "Zawołajcie położną" to historia z punktu widzenia dziewczyny, jaka nie była przygotowana na to, co czeka ją w pracy i w życiu codziennym. Jennifer Worth podzieliła się z czytelnikami swoimi przeżyciami z czasów młodości i tym, co wówczas było jej udziałem i koleżanek. Dziewczyna, która chodziła na paryskie pokazy mody i jadąca na rowerze do rodzącej kobiety lub pacjenta wymagającego opieki medycznej to ta sama osoba, chociaż o wiele dojrzalsza. Wspomnienia z londyńskiego East-Endu przetrwały próbę czasu i okazały się materiałem na prawdziwy bestseller.