Wydaje ci się, że doskonale znasz osobę, z którą dzielisz życie? A co by było, gdyby nagle okazało się, że w jej życiorysie aż roi się od tajemniczych epizodów, o których nie miałeś pojęcia? Że ktoś, kogo kochasz, w jednej chwili stał się dla ciebie obcy?
Te pytania wkrótce będzie musiał zadać sobie Piotr, mąż cierpiącej na depresję poporodową Anny. Kobieta pewnego dnia wychodzi na spacer, z którego nie wraca, a znalezione na plaży rzeczy jasno sugerują, że popełniła samobójstwo. Piotr nie przyjmuje jednak tej wersji zdarzeń do wiadomości. Tym bardziej że w materacu ich wspólnego łóżka znajduje netbook – dowód na to, że Ania nigdy nie była tą, za którą ją uważał. Zarówno w trakcie ich małżeństwa, jak i przed nim, prowadziła sekretne życie jako liderka czarnego teatru. Coraz więcej wskazuje też na to, że Ania miała związek z tragiczną śmiercią koleżanki. Być może jednak granica między byciem ofiarą a sprawcą jest cieńsza, niż mogłoby się wydawać...
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2019-09-20
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 360
Język oryginału: polski
Zastanawiasz się czasami nad tym, czy znasz osobę, z którą kroczysz przez życie? Czy ma przed tobą jakieś tajemnice lub grzeszki z przeszłości? A gdyby jednak tak było, czy to zmieniłoby twój stosunek to tej osoby? Może nie ufałbyś jej, chciałbyś kontrolować każdy jej krok? Zapewne relacje między wami uległyby zmianie. Ale jaki byłby finał tego związku, tego nie wiemy na pewno …
Anna – młoda matka borykającą się z depresją poporodową – pewnego dnia bez słowa wychodzi z domu. Ślad po niej zaginął. Nad morzem zostają odnalezione jej ciuchy, wszystko wskazuje na to, że popełniła samobójstwo. Mąż nie daje temu wiary, nie dopuszcza do siebie takiej myśli. Jaki Anna miałaby powód, aby uczynić taki krok? Ale gdy na jaw wychodzą nowe fakty z życia żony, Piotr nie wierzy w te informacje. Zaczyna sobie zadawać pytanie, czy tak naprawdę znał swoją żonę? Jak to możliwe, że żyli pod jednym dachem, a ona miała przed nim takie tajemnice … Wkrótce okazuje się, że Anna miała związek ze śmiercią swojej koleżanki z zespołu teatralnego. Gdy mąż rozpoczyna prywatne dochodzenie i dociera do koleżanki żony, ta wkrótce ginie w tajemniczych okolicznościach. Czy jej śmierć ma związek ze zniknięciem Anny? Jaką tajemnicę kobiety skrywały i komu zagrażały, że musiały zniknąć?
Zatrutka to połączenia thrillera ze szczerą i prawdziwą powieścią psychologiczną. Wewnętrzne zmagania się bohaterów, walka z samym sobą i próba rozliczenia się ze swoją przeszłością świetnie komponują się z wątkiem kryminalnym, są świetnym jego dopełnieniem i uzupełnieniem, dodają jej wartości, która stwarza niesamowity klimat. Muszę przyznać, że bywały przy lekturze chwile, przy których się zatopiłam w myślach, przeżyciach i rozterkach bohaterów, kosztem porzucenia na bok wątku sensacyjnego. Była to dla mnie ta ciekawsza strona powieści, która dogłębnie mnie wzruszyła i mną wstrząsnęła. Zaczęłam zadawać sobie mnóstwo trudnych pytań, na które odpowiedzi nie zawsze były proste i oczywiste. Zmagałam się z sobą, podobnie jak bohaterka, odczuwałam wewnętrzne rozdarcie, szukałam – podążając jej śladem – swojego miejsca tu i teraz.
Ewa Przydryga szczerze i w doskonale otwarty sposób radzi sobie z emocjami bohaterów, w żaden sposób ich nie krystalizuje ani nie wynosi, przeciwnie stara się momentami ukazać ich w złym świetle, aby pozwolić im na stoczenie własnej wewnętrznej walki i wyjść z niej zwycięsko. Najpierw upadek, słabość i niemoc, ale w końcu rozliczenie z przeszłością i pokonanie złych mocy tkwiących w człowieku.
Zatrutka to mroczny obraz zmagania się z własnym „ja”, próba odnalezienia się i ujawnienia swojej tożsamości. Chwila na refleksję i zastanowienie się, czy chcę dalej tkwić i brnąć w kłamstwie, czy jednak oczekuję i dążę do oczyszczenia siebie. Każde kłamstwo jest w stanie wiele zniszczyć, później trudno jest odbudować zarówno relacje między bliskimi, jak i wyjaśnić błędy przeszłości. Ta powieść to doskonały czas na odpowiedź na pytanie, czy mogę teraz szczerze sobie odpowiedzieć na pytanie, że znam swoją drugą połówkę? Czy jestem jej pewien? Ufam jej? Nie wiem tego na pewno, przecież ostatnio jednak dziwnie się zachowywała, może coś przede mną ukrywa? To raczej niemożliwe, a może jednak … Ta powieść uczy wybacza bliskim ich błędów, pokazuje, że nie można oskarżać nikogo nie mając mocnych i twardych dowodów, nie można się opierać na pomówieniach i opiniach innych. Warto zamienić się miejscami, wcielić się w położenie innych i spróbować radzić sobie z ich problemami. Od razu widać, jak diametralnie zmieniamy zdanie ...
Powieść czyta się z zapartym tchem, nie spodziewałam się takiego zakończenia, jakie zaoferowała nam autorka. Przyznam, że ciekawe i zaskakujące. Ewa Przydryga potrafi przyciągnąć czytelnika i złapać w sidła, z których nie można się szybko wyplątać. Cały czas jesteśmy pod wrażeniem, emocje nami targają, i nie chcemy się rozstawać z bohaterami, dopóki nie zrozumiemy, jakie pobudki nimi kierowały, dlaczego tak postępowali.
Gwarantuję, że gorące emocjonalne wędrówki po zakamarkach ludzkiej psychiki zapewnione. Strach, ból i niemoc towarzyszą nieodłącznie przez całą podróż. Jednak oczekiwany z utęsknieniem powrót bywa ukojeniem, zabliźnia rany, uspokaja i wycisza. Polecam, nie jest łatwa i prosta, ale za to bardzo satysfakcjonująca.
Ostatnio odebrałam z biblioteki kilka książek Pani Ewy, z której twórczością jeszcze się nie spotkałam. Moją uwagę przyciągnął tytuł i informacja, że jest to thriller. No cóż, mnie ta książka nie wciągnęła. Jak na thriller czy chociażby kryminał za mało jest tu akcji a za dużo psychologicznych przemyśleń bohaterów. Na dokładkę bardzo szczegółowych. Właściwie zainteresowała mnie bardziej dopiero końcówka. I lubię szczęśliwe zakończenia. Nie rezygnuję jednak z przeczytania innych pozycji autorki. Mam nadzieję, że bardziej mnie zaintrygują.
Miłość i poczucie straty są jednymi z najsilniejszych i najbardziej destrukcyjnych uczuć w życiu człowieka. Małżeństwo ma stać się ciepłym azylem, w którym bliscy sobie ludzie znajdują spokój i bezpieczeństwo. Pani Ewa jednak rozbija tą utopijną wizję wprowadzając czytelnika w świat kłamstw i mrocznych sekretów, które zawsze odnajdą światło dzienne.
Kochany Piotrze!
"Zatrutka" już od pierwszych stron emanuje niepokojem, a atmosfera aż drży od niepewności. Akcja prowadzona jest spokojnie, dzięki czemu można łatwo wczuć się w klimat straty Piotra i depresji poporodowej Anny. Autorka wprawnie i dosadnie odziera z kłamstwa małżeństwo bohaterów. Cała fasada wkrótce opada i ukazuje się obraz wielu destrukcyjnych zachowań społecznych. Kobieta z tajemniczą przeszłością, mąż uparcie kochający, chociaż nie zna wcale osoby, z którą dzielił łóżko, a wszystko to wśród alkoholu, obezwładniającej zazdrości i ułomnych relacji między ludzkich. W książce dużą rolę pełnią, które pomagają wiele zrozumieć i jeszcze bardziej uwypuklają strefę emocjonalną i destrukcyjną bohaterów.
Gdynia, morze i my
Akcja książki ma miejsce w przepięknej Gdyni. Autorka świetnie balansuje między kryminalno-psychologicznym aspektem książki, a miejscem akcji. Opisy, chociaż momentami długie, wprawnie lawirują między sytuacją bohaterów, przeszłością i teraźniejszością. Wszystko utrzymane zostało w tajemniczej, gęstej od uczuć atmosferze. Pióro autorki bardzo lekko opisuje całą historię, aż nie można się oderwać. Bohaterowie są dobrze stworzeni i z przyjemnością śledzi się ich losy. Każdy z nich jest inny, indywidualny i nieprzerysowany. Śledztwo prowadzone przez Piotra również nie nudzi i z każdym kolejnym odkryciem nasuwa więcej pytań. Emocje aż biją z każdej strony, powalają i oplatają czytelnika. Żałuję, ze nie przeczytałam tej książki wcześniej.
Jestem pozytywnie zaskoczona - od początku akcja wciąga, niebanalne postacie, ciekawy wątek przeszłości Anny, w tle Gdynia. Ksiązka godna polecenia.
Od samego początku książkę czytało mi się bardzo ciężko. Możliwe, że młodsze osoby mogłyby się odnaleźć w stylu autorki, dla mnie był on po części za bardzo potoczny, a po części za bardzo stylizowany na poetycki. Rozwlekły i niepotrzebnie okraszony mnóstwem epitetów i innych metafor.
Bohaterowie też nie byli dla mnie zrozumiali. Szarpani mocnymi, nieuzasadnionymi emocjami zachowali się bardzo nierealistycznie. Akcja mocno przewidywalna, nic mnie tu niestety nie zaskoczyło, sama domyśliłam się całości dużo wcześniej. Szkoda moich nerwów i czasu, gdyby to nie był egzemplarz recenzencki, na pewno nie doczytałabym jej do końca. Męczyłam się strasznie!
Wyobraź sobie, że jest zwykły dzień. Wstajesz i znajdujesz liścik od partnera, że za chwilę wróci, że wyszedł tylko zaczerpnąć powietrza. Przygotowujesz śniadanie, a partner nie wraca. Czas mija, a jego nadal nie ma. Dzwonisz nie odbiera. Wszystko przyspiesza, łapiesz dziecko i jedziesz w miejsce wskazane przez osobę, która znalazła telefon Twojej drugiej połowy.
Widzisz piasek, morze i rzeczy osobiste najbliższego Ci człowieka, a po nim samym nie ma śladu. Tkwisz między czasem a przestrzenią, tylko po to, by zajmować się dzieckiem, bo musisz, nie masz wyjścia. Policja twierdzi, że to było samobójstwo. Ty nie dopuszczasz do siebie takiej myśli. Ale jak to? Przecież to niemożliwe! Znam GO! Znam JĄ!
Taki mniej więcej scenariusz rozegrał się na oczach Piotra, męża Anki. Kobieta zmagała się z depresją poporodową, ale podobno było lepiej... Podobno, bo zniknęła i tylko Piotr wierzy, że jego żona nadal żyje. Nie zgadza się na zakończenie sprawy przez policję i postanawia sam, wbrew temu co mówią inni, odnaleźć żonę. Zagłębia się w jej przeszłość, dociera do starych znajomych, z niektórymi z nich nie zdąży porozmawiać drugi raz. Każdy fragment przeszłości jaki odsłoni spowoduje, że w jego głowie powstaną kolejne pytania, a obraz Ani, który znał do tej pory mocno się zachwieje.
Kim jest ta kobieta, z którą tworzył rodzinę?
Czytam dużo, ale już dawno nie trafiłam na książkę, którą po prostu musiałam przeczytać. Nie pamiętam kiedy przepadłam w fabule tak, że nie odłożyłam książki, dopóki nie przeczytałam ostatniego słowa.
Ewa Przydryga nieśpiesznie opowiada nam historie z pozoru idealnego małżeństwa. Okazuje się, że najbliżsi sobie ludzie są jednocześnie dla siebie kompletnie obcy. Nic o sobie nie wiedzą. Dodatkowo, zarówno jedno i drugie nawiedzają wewnętrzne demony. Przeszłość, która do nich wraca i jak się okazuje nie tylko pod postacią przytłaczających myśli.
Jedno zatajenie, przemilczenie, kłamstwo rodzi kolejne i następne, aż w końcu gramy kogoś kim nie jesteśmy. A życie to nie teatr i nie możemy stale udawać. Podejmujemy decyzje, które powoli nas niszczą.
To złożona opowieść o strachu i miłości, która sprawia, że jesteśmy w stanie poświecić siebie by uchronić najbliższych. O błędach i żalach, które gdyby zostały głośno wypowiedziane przestałyby tak przytłaczać. O moralności i o toczących nas wyrzutach sumienia, przez które oglądamy swoje życie zamiast po prostu... żyć. O tym, jak nie jesteśmy często świadomi, jak dzieciństwo wpływa na nasze już dorosłe wybory.
Listy, które Ania pisze do matki są bardzo emocjonalne i stanowią dla niej swego rodzaju terapię, drogę do oczyszczenia i zrozumienia siebie.
Rozdziały przypominają kartki z kalendarza, są opatrzone datami, a czasem dokładną godziną zdarzenia. W teraźniejszość wplatane są retrospekcje.
Książkę zdobi niezwykle klimatyczna okładka, a na jej drugiej stronie znajdziemy świetną mapę obrazującą obszar, na którym akcja się toczy.
W treści pojawiają się utwory Sarsy, które świetnie dopełniają klimat, jaki stworzyła autorka.
Jest ponuro i emocjonalnie, to dobry thriller psychologiczny, mogący spokojnie konkurować z zagranicznymi. Wszystkie wątki bardzo dobrze się ze sobą łączą i prowadzą do - jak dla mnie - kompletnie nieoczywistego finału, a żaden inny tytuł nie zobrazowałby treści tak dokładnie, jak właśnie "Zatrutka".
Bardzo dziękuję autorce za tak dobrą lekturę i życzę jak najszybszego wydania kolejnej powieści!
Mglisty poranek, szalejąca za oknem zamieć śnieżna i jedna prośba, która zmieni wszystko Telefon z przychodni wyrywa Polę ze snu. Okazuje się,...
Laura Wagner znika. Ślad po niej zaginął, trop urywa się w zakolu Warty. To tam znaleziono jej wywrócony do góry dnem kajak. Wraz z rozwojem śledztwa policja...
Przeczytane:2019-12-29,
Jak dobrze znacie osoby z którymi dzielicie życie? Jesteście absolutnie pewni, że nie kryją przed wami żadnych tajemnic?
Taka refleksja naszła mnie po przeczytaniu "Zatrutki" Ewy Przydrygi. Czy można tak do końca poznać tą drugą osobę? Chyba każdy z nas ukrywa mniejsze lub większe tajemnice, które nie powinny ujrzeć światła dziennego.
Pewnego jesiennego poranka Piotr budzi się nie zastając swojej żony w łóżku. Jest przekonany, że krząta się gdzieś na dole domu. Jednak i tam jej nie zastaje. Zostawiła tylko liścik, że niedługo wróci. Po dłuższym czasie Piotr zaczyna się denerwować długą nieobecnością Ani i dzwoni do niej. Odbiera ktoś zupełnie obcy informując że telefon został porzucony nad brzegiem morza. To naprawdę tylko wierzchołek góry lodowej. Po zniknięciu Ani, Piotr dowiaduje się tyłu nowych i zaskakujących informacji o swojej żonie, że trudno mu w nie uwierzyć. Jednak próbuje ją odnaleźć, gdyż porzuciła nie tylko jego, ale ich maleńką córeczkę, a w samobójstwo Piotr po prostu nie wierzy.
Książka od początku mnie zaintrygowała. Zauważyłam, że autorka genialnie posługuje się słowem. Powieść jest wspaniale napisana. Mimo to jej klimat jest pełen mroku i rozpaczy. Nie wiem, ale przez całą książkę tak czułam. Jeśli mam się czepiać to nie spodobał mi się wątek z Basią. Nie pasowało mi, że Piotr miał tak dużo czasu, często ona była pomijana i mimo że później była zatrudniona do niej niania to nie grało mi to. Tak jakby autorka czasami o niej zapomniała. Ale to taki szczegół. Poza tym zakończenie bardzo mi się podobało. Takie lubię. Może nie jest to thriller pędzący z akcją non stop do przodu i nie jest może bardzo spektakularny, ale skłania do przemyśleń. Człowiek chwilami odnosi się do swojego życia. Ja tak właśnie miałam. To naprawdę dobra książka i mogę ją polecić.
Za egzemplarz książki dziękuję autorce @ewa_przydryga ♥️