Ekonomia dla dzieci - lekko, łatwo i zrozumiale - w zabawnych ilustracjach i opowiadaniach
Czy podaż i popyt to bliźniaki, a fiskus to imię dla psa? Wszystko stanie się jasne po przekroczeniu bram ekonomicznego zoo. Kogóż i czegóż tu nie ma? Manko, zarobki, procenty, zaskórniaki, hipoteka, waluty, konta... Barwny świat zabawnych opowiastek Grzegorza Kasdepke zamieszkują różne dziwadła, które dzięki ilustracjom Daniela de Latour dokazują na kartach książki, a ich zagadkową naturę wyjaśnia ekonomista Ryszard Petru. Dzięki tej trójce trudne zagadnienia z codziennej ekonomii zostaną oswojone.
,,Czy można polubić terminy ekonomiczne, nawet tak straszne jak debet, manko czy bankructwo? Kiedy przeczyta się o nich u Grzegorza Kasdepke i obejrzy u Daniela de Latour, chciałoby się je wszystkie nawet przygarnąć i przytulić! Okazuje się, że kiedy się je pozna bliżej, nie można się z nimi rozstać. To by się potwierdzało w życiu".
Michał Ogórek
Wydawnictwo: Narodowe Centrum Kultury
Data wydania: 2016-02-22
Kategoria: Dla dzieci
ISBN:
Liczba stron: 228
Z przedsiębiorczości w szkole średniej zawsze miałam dobre oceny, jednakże wielu osobom z mojej klasy pojęcia ekonomiczne sprawiały nie lada problem. Dlatego też, widząc publikację Zaskórniaki i inne dziwadła z krainy portfela, zastanawiałam się, jak wiedzę ekonomiczną zamierzają przekazać dzieciom autorzy. Czy to w ogóle możliwe, aby młodsi zrozumieli terminy popytu i podaży, akcyzy i wielu innych? Przekonajcie się sami, choć pewnie - widząc ocenę - znacie już odpowiedź. Zaskórniaki i inne dziwadła z krainy portfela to zbiór kilkudziesięciu krótkich opowiastek Grzegorza Kasdepke, z którego twórczością miałam do czynienia już wcześniej (A ja nie chcę być księżniczką, Dziwne przypadki bajkopisarza). Przedstawiają one kolorowy świat zamieszkały przez różne tajemnicze stwory, m.in. fiskusa. Każda z historii w zabawny sposób przedstawia dane pojęcie z zakresu ekonomii, które przyswoić pomaga komentarz Ryszarda Petru. Do lektury zachęcają także barwne i humorystyczne ilustracje Daniela de Latour, ukazujące w niecodzienny sposób ekonomiczne zoo. Całość jest strzałem w dziesiątkę, choć z początku nieco się obawiałam, że moją siostrzenicę zanudzą ekonomiczne opowiastki. Stało się wręcz przeciwnie - mała słuchała z prawdziwą fascynacją, a nawet kilka historii sama przeczytała, gdy ja nie miałam czasu. Myślę, że miały na to wpływ przede wszystkim zwierzęce odsłony pojęć ekonomicznych. Z doświadczenia wiem, że dzieci bardzo cenią obecność zwierząt w opowieściach, szczególnie tych fantastycznych, które - jak widać - sprawdzają się w każdym temacie. Zaskoczyły mnie również zabawne i trafne wyjaśnienia terminów, choć tutaj mała ubolewała, że fiskus to złe imię dla psa, bo chciała tak nazwać swojego nowego, pluszowego kundelka. Ostatecznie i tak go Fiskusem nazwała, mając nadzieję, że będzie zdobywał dla niej pieniądze... Samo wydanie także jest przecudne. Twarda oprawa, dwie eleganckie zakładki-wstążeczki, barwna oprawa graficzna, o której już wcześniej wspominałam... Nie mogłam się napatrzyć na rysunki Daniela de Latour, zakochałam się w ich prostocie. Nawet autorzy tej książeczki zostali przedstawieni za pomocą dość komicznych ilustracji. Warto także dodać, że książka ta została wydana na papierze z odzysku, a więc jest nie tylko ekonomiczna, ale i ekologiczna! Wydawnictwo Zysk i S-ka zaskakuje pozytywnie na każdym kroku. Muszę przyznać, że przeczytawszy tę książkę i ja, mimo dwudziestu paru lat na karku, nieco się o ekonomii dowiedziałam. Moja siostrzenica za to postanowiła rzucić marzenie o zostaniu weterynarzem na rzecz ekonomii, bo jest ona przecież taka prosta i śmieszna, a kontakt ze zwierzętami i tak przecież zachowa. Nie miałam sumienia wyprowadzać jej na razie z błędu, w końcu ekonomia to prawdziwe zoo... tylko w przenośni. Zaskórniaki i inne dziwadła z krainy portfela są idealne w każdym calu. Polecam wszystkim i jednocześnie żałuje, że nie miałam szansy zapoznać się z podobną książeczką w dzieciństwie. Każde dziecko będzie nią zachwycone i dzięki niej zostanie młodym, prosperującym ekonomistą. I być może, na przekór treści, nazwie nawet psa Fiskusem, tak jak moja siostrzenica... :)
,,Co to znaczy..." i ,,Powrót Bartusia" razem! Co to znaczy ,,czuć do kogoś miętę" czy ,,mieć kiełbie we łbie"? ,,Ta książka tłumaczy znaczenie...
Dziecku można wmówić wszystko lub prawie wszystko. Zwłaszcza, jeśli jest się dorosłym. Dzieci ufaja nam i potrzebują nas, bo są bezradne i niesamodzielne...