Wydawnictwo: e-bookowo.pl
Data wydania: 2017-01-12
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 290
Język oryginału: polski
Temat życia Słowian jest bardzo ciekawy i imponujący. Chwytliwy sposób przekazu sprawił, że z chęcią dobrnąłem do końca i mało tego, postanowiłem wam napisać o tej książce!
W pobliżu nadnarwiańskiego grodu znaleziono ciężko rannego mężczyznę. Nie wiadomo kim jest, kto próbował go zabić i z jakiego powodu. Do swojej chaty przygarnęła go pewna wdowa, matka dwóch córek na wydaniu. Czy mężczyzna stanowi zagrożenie dla spokojnych mieszkańców grodu? A może to on jest w niebezpieczeństwie? Jaką tajemnicę nosi w sercu starsza z córek gospodyni?
Czytając opis ma się wrażenie, że spotkamy tu jakąś fantastykę, która rozgrywa się w grodzie. I tak i nie, ponieważ naszą fantastyką jest historia naszych przodków. Pan Jarosław postawił na mitologię słowiańską, którą przekazuje czytelnikowi w prosty i przyjemny sposób!
To, co tyczy się powstania Lechii, to krótka notatka, którą uczeń zapisze w zeszycie i zapomni. Autor książki w trochę obszerniejszej wersji pokazuje jak ciekawa może być przeszłość. Udowadnia, że historia nie musi być przekleństwem młodych pokoleń, wystarczy ją dobrze wyłożyć! To co opisuje pan Jarosław to nie jest esej, tylko fabularna opowieść, więc może jeszcze lepiej posłużyć uczniom, którzy wcielają się w życie tamtejszych ludzi.
Prusiński skupił się na rannym mężczyźnie i to dzięki temu epizodowi z życia grodu czytelnik dowiaduje się wielu ciekawych rzeczy, jak na przykład genezę powstania powiedzeń, zwyczajów, budowania chat czy sposoby łowienia ryb. Książkę czytało mi się bardzo dobrze, bo nie miałem wrażenia, że ktoś patrzy na mnie „z góry” i wszystko mi wykłada. Wiedziałem, że bohaterzy uczą się tego tak samo jak ja, więc w pewnym sensie jesteśmy podobni.
Język, jakiego użył pisarz jest lekki i przyjemny, przez co książkę się wręcz połyka, bo oprócz tego, że jest krótka, to czyta się ją na wdechu. Często na twarzy towarzyszył mi uśmiech, ale i nie tylko. Wytrzeszczałem też oczy z zadziwienia i nawet zapisałem sobie kilka informacji. Co prawda nie zdaję matury z historii, ale nie zmienia to faktu, że warto znać chociaż podstawy nie tylko wierzeń greckich. I to właśnie tu znajdujemy!
Podsumowując powiem wam, że była to lekka i przyjemna lektura, która wstępnie miała mi zając dwa wieczory. Czytało się ją jednak tak przyjemnie, że skróciłem ten czas do chyba czterech godzin (jeśli dobrze pamiętam).
recenzja z bloga: zatraceni w kartkach
Niebo szarzało z każdą minutą. Pole bitwy rozświetlała już tylko lekka, czerwona poświata słońca, które już zaszło za wzgórzami. Czarne chmury wydawały...
Minipowieść „Szary Mag” to wstęp do nowej trylogii fantasy, rozgrywającej się w świecie, w którym słowa ciągle mają jeszcze moc tworzenia,...
Przeczytane:2017-09-11,
Pewnego dnia, w lasach okalających słowiański gród, zostaje znaleziony ciężko ranny mężczyzna. Nagi, z rozbitą głową, nie rokujący wyzdrowienia, zostaje umieszczony w domu wdowy i jej dwóch córek. Poddany troskliwej opiece trzech kobiet, Obcy powoli dochodzi do siebie, choć nigdy nie wraca mu pamięć. Nikt nie wie, kim był wcześniej, gdzie mieszkał, po co do nich przybył. Lecz to za jego sprawą zarówno w domu Dobrawy, a później i w całym Ostrogrodzie, dochodzi do sporych zmian. Okres rekonwalescencji Obcego jest też pretekstem dla autora, by zapoznać czytelnika z jego wizją życia ówczesnych Słowian. Pod otoczką rozwijającego się uczucia pomiędzy Obcym a jedną z córek Dobrawy, autor przemyca wiele ciekawych informacji na temat wierzeń, życia codziennego, obrządków i zwyczajów ludzi żyjących w otoczonym puszczą średniowiecznym grodzie.
Poznajemy zatem Dobrawę, wdowę, matkę dwóch córek, kobietę cieszącą się dużym szacunkiem i poważaniem. Kiedy do jej domu zawitali goście niosący zmasakrowanego człowieka, pomimo pewnych obiekcji zgodziła się oddać mu jedno z łóżek. Młodsza z córek, Dobromiła, charakteryzuje się wesołym, optymistycznym i życzliwym usposobieniem, dlatego też Obcy zupełnie jej nie przeszkadza, z czasem wręcz staje się obiektem jej marzeń (nie on jeden zresztą). Starsza z córek, Dobrosława, uważana jest za starą pannę i dziwaczkę. Ubiera się jak mężczyzna, posiada oswojonego wilka i zamiast zajęć gospodarskich woli chodzić na łowy. Obecność mężczyzny w domu, z biegiem czasu zaczyna mieć na nią swój wpływ. Sławka jest także jedyną osobą, która próbuje się dowiedzieć czegoś o znalezionym mężczyźnie. Oczywiście oprócz tej czwórki poznajemy także innych bohaterów, są oni jednak tylko tłem dla ukazania panujących wówczas zwyczajów, zależności i hierarchii.
Wątek romantyczny jest bardzo delikatny, nienachalny i prawdziwy. Autorowi udało się bardzo ładnie oddać budzące się powoli uczucie, początkowe niezrozumienie własnych odczuć, niepokój i lekkie zaplątanie uczuciowe bohaterów, z czasem prowadzące do zrozumienia. Akcja rozciągnięta jest w czasie, dzięki czemu wraz z Obcym poznajemy panujące w danej porze roku obyczaje i obrządki. Wiele przetrwało do dzisiaj i muszę przyznać, że byłam bardzo ciekawa ich genezy. Wiele rzeczy mnie zaskoczyło, wiele też rozbawiło. Podobała mi się również opowieść Krzesimira o powstaniu państwa Lechów, a zwłaszcza opis bitwy z udziałem amazonek.
Szczerze mówiąc jestem laikiem, jeśli chodzi o fakty historyczne i nie jestem w stanie stwierdzić, na ile prawdziwe jest to, co zaserwował mi Pan Prusiński. Niemniej, gdyby historia była podawana w takim wydaniu, jak w tej książce, byłabym fanką historii:) Pióro autora jest lekkie a styl gawędziarski, sprawiający, iż przez opowieść się płynie. Dodatkowym atutem jest okraszanie wydarzeń sporym poczuciem humoru, niejeden dialog czy przemyślenia Obcego wywołały uśmiech na mej twarzy. Plastyczny język, duża wiedza oraz sposób jej przekazania sprawiły, iż czytanie tej książki było prawdziwą przyjemnością, w dodatku pouczającą. Bardzo fajnie było czytać o tym, dlaczego topimy Marzannę, skąd wziął się zwyczaj ubierania drzewek czy zapalania zniczy za zmarłych. Lekko się pogubiłam w bogach, którym oddawano cześć, ale nigdy nie miałam pamięci do nazwisk. Za to byłam pod wrażeniem systemu obronnego grodów nadnarwińskich, sposobów przemieszczania ludności i wojsk. Podobała mi się dbałość o bezpieczeństwo dzieci i kobiet.
"Zapomniani bogowie. Słowiańska opowieść" to sympatyczna, przyjemna opowieść o dawnych czasach, w której odnajdziemy trochę teraźniejszości. To opowieść zarówno o złożoności ludzkich uczuć, jak i o walce o przetrwanie, zawiści, zdradzie czy zwyczajnym nieszczęściu. Od początku podobał mi się styl autora, który przemawiał do mojej wyobraźni i sprawiał, że historia wydała mi się znacznie ciekawsza. Jarosław Prusiński stworzył coś naprawdę fajnego, pouczającego, wzruszającego. Pomimo braku jakiejś konkretnej akcji, przez powieść się przemyka niezauważenie i choć na niektóre pytania nie otrzymujemy odpowiedzi, to jestem bardzo ciekawa dalszych losów Obcego, który pod koniec ma już swoje imię.
Skąd wzięło się powiedzenie "o matko i córko"? Czy bardziej realne jest istnienie strzygi czy bobra? Dlaczego Amazonki obcinały sobie jedną pierś? Czy istnieje możliwość, że Mieszko nie był kimś, kto nas zjednoczył, lecz kimś, kto nas zdradził? Jeśli lubisz zadawać sobie podobne pytania i masz ochotę poznać na nie odpowiedzi, to zachęcam do sięgnięcia po niniejszą powieść i życzę dobrej zabawy:)