Zrobili z nas przestępców. Czas odzyskać, co nasze.
Spektakularna ucieczka z kolonii karnej Szeol I ma tragiczny finał. Zaledwie garstce udaje się ukryć na ulicach Londynu. Sajon nie śpi. Czuwa. Każdy z ocalałych musi się mieć na baczności. Paige, najbardziej poszukiwana osoba w całym Londynie, pragnie za wszelką cenę przekazać społeczności jasnowidzów informacje o Refaitach i Emmitach. Postanawia zwołać zebranie Eterycznego Stowarzyszenia.
Czy najbardziej wpływowi przywódcy przestępczego syndykatu stawią się na wezwanie? Czy pogrążeni we własnych intrygach będą chcieli słuchać o rzekomych wytworach wyobraźni młodej dziewczyny? Refaici wiedzą, że ich sekret nie jest już bezpieczny. Wyłaniają się z cieni, by wyeliminować zagrożenie. Paige musi się ukrywać. Nie może nikomu zaufać. Rozpoczyna się polowanie na śniącego wędrowca.
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Data wydania: 2015-04-22
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 544
Tytuł oryginału: The Mime Order
Język oryginału: Angielski
Tłumaczenie: Regina Kołek
Paige udało się uciec z kolonii Szeol I, ucieczka ta ma jednak swoją cenę. Wielu jej przyjaciół zginęło, a ona sama stała się najbardziej poszukiwaną osobą w Londynie. Jaxon, jej mim-lord, naciska by wróciła do Siedmiu Pieczęci i sabotuje wszelkie próby ujawnienia prawdy o Refaitach. Paige czuje się osaczona - z jednej strony czyha na nią Sajon, z drugiej wyrasta niedostępny mur Syndykatu, pełnego tajemnic i zdrady. Bezczynne czekanie nie leży jednak w jej naturze. Blada Śniąca rozpoczyna własne śledztwo i cierpliwie wypatruje swojej szansy by zaatakować Nashirę i jej popleczników...
Pierwszą część serii o Paige Mahoney oceniłam na 8/10, co jest chyba najwyższą oceną, jaką zdarzyło mi się przyznać powieści młodzieżowej. Chwaliłam dojrzałość głównej bohaterki, chwaliłam styl pisania oddający ponury klimat świata przedstawionego, chwaliłam nieprzeciętną wyobraźnię autorki. W "Zakonie Mimów" dostajemy właściwie to samo co w "Czasie Żniw", tylko... bardziej.
Muszę na początku powiedzieć kilka słów o samej Paige. Nie spotkałam jeszcze bohaterki powieści młodzieżowej, która byłaby tak dojrzała, i której ani razu nie zdarzyłoby się usiąść i poużalać się nad sobą. To niesamowity powiew świeżości, że nasza Blada Śniąca nie chodzi z wiecznie załzawionymi oczami i nie powtarza w licznych wewnętrznych monologach jak jej źle i jaki świat jest okrutny. Czasem jej zachowanie bywa nierozsądne, ale wynika to tylko z chęci działania, nie ze szczeniackiego zauroczenia czy nastoletniej chandry. Paige jest po prostu trzeźwo myślącą, twardą babką, mającą większe jaja niż niejeden bohater płci przeciwnej. Ja to kupuję i chcę więcej.
"Nadzieja to fundament rewolucji. Bez niej jesteśmy tylko prochem, który czeka, aż wiatr go porwie."
Mówiłam, że w tej części wszystko jest bardziej. Najbardziej odnosi się to do fabuły - w "Czasie Żniw" akcja biegła szybko, wykonywała nieprzewidywalne zwroty, wciągała czytelnika i nie puszczała aż do epickiego finału. "Zakon Mimów" przemnożył to wszystko razy dwa. Fabuła lekko rozleniwiona jest tylko na samym początku, kiedy tylko po 30-40 stronach Paige otrząśnie się po ucieczce z Szeolu I, akcja rusza na łeb na szyję. I tak aż do końca. Cały czas coś się dzieje, cały czas coś nas zaskakuje. I jeśli finał poprzedniego tomu określiłam słowem "epicki", to na finał tego już mi słów zabrakło. Ostatnie 100 stron czytałam z zapartym tchem i rozdziawioną buzią, której zapomniałam zamknąć. To było... po prostu idealne.
Choć tym razem nie tkwimy już w ponurej, brutalnej kolonii, klimat jest cięższy i bardziej mroczny. Momentami atmosfera dystopijnego Londynu zdawała mi się wręcz zahaczać o klimaty postapokaliptyczne. Przez cały czas lekturze towarzyszył błąkający się gdzieś po głowie obraz ponurego, szarego miasta, z niebem wiecznie zasnutym grubą warstwą chmur, zaniedbanego i bezlitosnego, z żebrakami w każdym zaułku. I choć to naprawdę smutna wizja, to składam autorce ukłony za tak sugestywny opis jej świata, że wydaje mi się tak znajomy, jakbym jeździła tam co roku na wakacje.
"Prawda nie wymaga przeprosin."
Czy są w ogóle jakieś minusy? Są. Wspominałam już, że akcja z początku toczy się trochę leniwie i muszę przyznać, że miałam pewne problemy, żeby dać się tej książce wciągnąć. Potem z kolei fabuła nieco przesadza w drugą stronę. Miejscami dzieje się za dużo, trzeba śledzić zbyt wiele wątków na raz i przyznam, że zdarzało mi się nieco pogubić. Ale na tle mocnych stron powieści, to zaledwie irytujące szczególiki, nie będę więc poświęcała już więcej czasu.
Z zadowoleniem stwierdzam, że już w styczniu zaliczyłam mocnego kandydata do TOP 10 roku 2019. Świetnie wykreowani bohaterowie, niepowtarzalny klimat, wciągająca akcja i niezwykle oryginalny pomysł - czy można chcieć czegoś więcej? Oto książka Schrodingera, która jednocześnie jest i nie jest młodzieżówką - czy ją za taką uznacie okaże się dopiero w chwili przeczytania. Ja cały czas twierdzę, że powinna być zaliczona w poczet powieści dla dorosłych, ale gdzie by zaliczona nie została, nie zmieni to to faktu, że jest po prostu świetna. Gorąco polecam!
rosemaryczyta.blogspot.com
Po raz kolejny autorka wciągnęła mnie w wir akcji, trwający aż do ostatniej strony. "Zakon mimów" odpowiada na pytania jakie zadawaliśmy sobie przeczytawszy tom pierwszy, jednak tworzy ich jeszcze więcej. Książka opowiada o dalszych perypetiach Paige oraz innych bohaterów. Jeśli to możliwe książka wciągnęła mnie jeszcze bardziej niż tom pierwszy. Akcja płynie wartko, bohaterzy zaskakują swoimi wyborami, a fabuła coraz bardziej zadziwia.
W pierwszej części przygód Paige S. Shannon wprowadziła w nas niesamowicie wykreowany świat jasnowidzów i z czystym sumieniem muszę przyznać, że w „Zakonie Mimów” nie zniżyła poziomów, a wręcz jeszcze bardziej zaszalała.
Trzeba przyznać, że styl pisarski Shannon mnie fascynuje. Autorka ma bogatą wyobraźnie i przestawia swoją wizję czytelnikowi w sposób całkowicie pochłaniający. Jej wizja świata jasnowidzów jest spójna, bogata i szczegółowo przekazana w książce. Bez problemu możemy wczuć się w mroczny świat, gdzie ludzie są ślepcami, a światem rządzą istoty obdarzone darem komunikowania się z zaświatami. Każde wprowadzone przez Shannon nazewnictwo jest obrazowe i adekwatne do opisywanego zjawiska, rzeczy, czy też zachowania. Świat przedstawiony przez autorkę pochłonął mnie bez reszty, oderał od rzeczywistości i przeniósł do innego wymiaru.
„Przeżyłam i rodzina Sargas odczuje to boleśnie…”
(„Zakon Mimów” S. Shannon, s.134)
W drugiej części Paige powraca do domu – do Siedmiu Pieczęci, które mają zapewnić jej ochronę, stabilizację i bezpieczeństwo. Ale czy na pewno jest bezpieczna? Czy przyjaciele okażą się przyjaciółmi? Czy wróg nadal będzie wrogiem? Szczęście Paige z powrotu do domu i odzyskania wolności nie trwa długo, a wręcz prawie wcale. Okazuje się, że jest najbardziej poszukiwanym zbiegiem Sajonu – rząd wykorzystuje wszelkie dostęne środki, aby ją złapać. Ponadto Nashira ze swymi podwładnymi chce dokonać na głównej bohaterce krwawej zemsty za zdradę i nieposłuszeństwo.
Jaxon Hall dba o swoje – czy Paige jest jego faworytą, przyjaciółką i powierniczką? Czy też może to jedynie maska sprytnego gracza? Czy Bohaterka jest bezpieczna w swoim domu, wśród przyjaciół, współpracowników i pracodawcy? W końcu panuje przekonanie, że „Siedem Pieczęci nie ma przyjaciół. Tylko tych, którzy mogą nas złamać i tych którzy nie potrafią tego zrobić…” („Zakon Mimów” S. Shannon, s.226).
Shannon zachwyca nie tylko wspaniale wykreowanym światem i szczegółami w nim opisanymi, ale również rozwojem bohaterów, ich przemianą i dojrzewaniem. Na oczach czytelnika Paige staje się odważna, waleczna, ale jednocześnie nie zapomina o swoich korzeniach i broni tego co kocha. Postać Naczelnika kompletnie mnie zauroczyła. Z jednej strony zimna, niebezpieczna kreatura z zaświatów, a z drugiej strony wrażliwy kochanek potrzebujący miłości i uznania. Z jednej strony w książce mamy do czynienia z zakazanym romansem, ale tak subtelnym, że czytelnik nie musi obawiać się odejścia od fabuły. Zakazany owoc zawsze smakuje najlepiej – prawda? Dlatego uczucia łączące Paige i Refaitę tak bardzo fascynuje. Ich uczucie jest głębokie, ale również śmiertelnie niebezpieczne. Czy bohaterowie sprzeciwią się wszystkim swoim życiowym zasadą żeby być razem?
„Słowa dodają skrzydeł nawet tym zdeptanym, załamanym i pozbawionym całej nadziei” („Zakon Mimów” S. Shannon, s.202)
Ale czy słowa wystarczą? Czy Paige zjednoczy świat jasnowidzów i Refaitów? Czu uda jej się poprowadzić odmieńców do wolności? Czy świat stanie w płomieniach? Czy prawda wyjdzie na jaw i poprowadzi ludzi do zwycięstwa? Czy Paige wystarczy siły i charyzmatyczności? Miejmy nadzieje, że bohaterom się powiedzie, w końcu „nadzieja to fundament rewolucji. Bez niej jesteśmy tylko prochem, który czeka, aż porwie go wiatr…” („Zakon Mimów” S. Shannon, s.134).
Obie części The Bone Season są numerem 1 w moim czytelniczym roku. Nie potrafię wskazać niczego co by mi w powieściach Shannon przeszkadzało. Także zachęcam wszystkich do „Zakonu Mimów” i pierwszej części serii „Czasu Żniw” – bo to powieść szyta na miarę. Czysta petarda w fantastycznym świecie. Książka zarówno dla młodych, jak ich tych w kwiecie wieku. Polecam!
Zakon mimów to druga część trylogii Czas żniw.W tej części autorka skupia się przede wszystkim na wojnie gangów londyńskich.Ucieczka z koloni karnej,którą zorganizowała Paige nie kończy sie zbyt szczęśliwie.Udało się uciec jedynie garstce więźniów.Paige chce zwołać Eteryczne Stowarzyszenie,by opowiedzie im o zagrożeniu jakim są Refaici i Emmici,ale nikt nie chce jej słuchać.Przywódca zgromadzenia gangów zostaje brutalnie zamordowany,a Paige jest jedna z podejrzanych o jego śmierć.Rozpocyna sie walka o władzę.Paige chce doprowadzic do walki przeciw Sajonowi,ale jest jej bardzo trudno zjednoczyć jasnowidzów.Każde z nich wdaje sie w walkę o władzę i własne znaczenie.Jaxon szantażuje Paige,by nie podjęła walki o wolność ,nie odeszła z jego gangu i nie wyjawiala swojej wiedzy o refaitach.Korupcja i walka o wpływy to wszystko co obchodzi jasnowidzów.interesuje ich tylko "dzisiaj"...Paige postanawia zbuntować sie przeciwko Jaxowi i walczyć z nim takimi sposobami,jakie ma do dyspozycji.Dowiaduje się też ,że Naczelnik zaginął gdzieś w Londynie...Sama Paige staje się najbardziej znaną i najbardziej poszukiwaną przez rząd buntowniczką.Zagrożenie narasta...
W tej części autorka pozwala czytelnikowi lepiej poznać i zrozumieć Jaxona Halla i Naczelnika.Rozwija się również nieco wątek miłosny.Paige odkrywa tajemnice,które ukrywaja poszczególne osoby,tajmnice które moga okazać się niezwykle niebezpieczne.Poznajemy również nowych bohaterów,nie mniej ciekawych niż ci z pierwszej części.
Drugi tom ,druga wspaniała przygoda, która wciąga bez mrugnięcia oka w magiczny świat ,pełen grozy i napięcia do końca trzymając w niepewności to właśnie drugi tom Czas Żniw Samanthy Shannon, Zakon Mimów.
Spektakularna ucieczka i równie dramatyczny koniec, kiedy to tylko garstce ludzi udaje się zbiec z karnej koloni Szeol I ,nikt nie jest bezpieczny, a wyobrażenie o wolności i wydostania się spod kontroli Rafaitów to tylko ułuda. Teraz każdy musi mieć się na baczności, bo sajon ma oczy ,które nie spoczną dopóki nie znajdą ich wszystkich.
Jako numer jeden najbardziej poszukiwanych zbiegów Sajonu, jest główna bohaterka Paige, teraz każdy w Sajonie zna jej twarz, musi wiec ukrywać pod dachem meliny Siedmiu Pieczęci. Doskonale pamięta co działo się w koloni .Chce ona ostrzec wszystkich o zbliżającym się zagrożeniu, jednak nie jest to takie łatwe na jakie wygląda. Musi wiec wybierać pomiędzy prawdą a lojalnością do swojego mim lorda, bez którego nie będzie miała szacunku kryminalnej części Sajonu, a wtedy przekazanie prawdy stało by się niemożliwe.
Paige stoi przed trudnym wyzwaniem, chce zjednać sobie cały kryminalny Sajon i nie narobić sobie tym samym zbyt dużo wrogów. Ciągle myśli i działa ,a czym jest dalej tym odkrywa coraz to przerażające i zaskakujące sekrety, które nie miały nigdy ujrzeć światła dziennego. Jej celem staje się zemsta, dla tych ,którzy polegli walcząc o swoją wolność. To ją napędza i zmusza do podniesienia głowy, nawet gdy przegrywa i nie ma już sił. Na całe szczęście ma wokół siebie ludzi ,którzy ja wspierają i szanują jej idee ,wśród nich jest sam Naczelnik, który po raz kolejny pokazuje swoje inne twarze ,dodatkowo zaskakując czytelnika.
Autorka utkała sieć intrygujących i zaskakujących sekretów, którym nie można się oprzeć i czym bardziej domyślić. Dodatkowo jest bardzo dużo dobrej akcji, która ma służyć nam w końcowym efekcie do poznania prawdy dotyczących współpracy Rafaitów z Sajonem. Autorka zdecydowanie trzyma poziom i osobiście myślę, że drugi tom jest jeszcze lepszy od pierwszego.
Paige Mahoney wraz z garstką ocalałych udało się uciec z piekła. Opuściła brutalną kolonię karną Szeol I. Jak się okazało, nie był to jednak koniec jej problemów. Wręcz przeciwnie, one dopiero się zaczęły. Staje się bowiem najbardziej poszukiwaną osobą w Londynie. Paige zdaje sobie sprawę z tego, że musi wrócić do Siedmiu Pieczęci, bo tylko dzięki Jaxowi będzie mogła przeżyć. Chce jednak opowiedzieć prawdę o Reifatach i Emmitach. Czy ktokolwiek jej uwierzy? Czy uda jej się uniknąć schwytania?
Po tym, jak skończyłam pierwszą część, nie mogłam doczekać się kontynuacji. Intrygowało mnie to, co będzie działo się dalej z Paige. Nieco jednak obawiałam się tego, czy Zakon Mimów nie zachoruje na syndrom drugiego tomu, który nie udźwignie ciężaru swojego poprzednika. Samantha Shannon pokazała jednak, że w Czasie Żniw dopiero się rozkręcała. To, co znajdziecie tutaj, to prawdziwa jazda bez trzymanki.
Od samego początku dzieje się sporo. Paige udało się wyrwać z piekła, ale to nie znaczy, że jest bezpieczna. Nie wie, komu może zaufać. Jeden nieuważny ruch wystarczy, by trafiła w ręce nieprzyjaciół. Bohaterka rozwija się na naszych oczach. Nabiera osobowości i zaczynamy jej coraz bardziej kibicować. Tym bardziej, że jej motywacje są zrozumiałe. W tej części sporo czasu antenowego dostaje postać, którą polubiłam w poprzedniej części, czyli Nick. Pokochałam go całym sercem i chciałabym mieć takiego przyjaciela jak on. Miałam za to ochotę wyrwać serce Jaxowi. Nie pałałam do niego zbyt dużą sympatią, ale teraz przeszedł samego siebie. W sumie nie tylko on, ale nie chcę zdradzić za dużo, także nie powiem nic więcej na temat negatywnych bohaterów, bo pewne kreacje na pewno Was zaskoczą.
Książkę pochłonęłam jednym tchem. Nie byłam w stanie przerwać czytania. Musiałam dowiedzieć się, czy Paige uda się zrobić to, co sobie założyła. Akcja trzyma w napięciu. Nie wiadomo, komu można zaufać. Nie obejdzie się bez ofiar. Zakończenie jest wisienką na torcie. Nie wyobrażam sobie, żeby finał tej części był inny.
W Zakonie Mimów rozwijają się wątki, które zaznaczono w pierwszym tomie. Można lepiej poznać członków Siedmiu Pieczęci i wyrobić sobie własne zdanie na ich temat. Jedyne, czego mi brakowało, to relacji między Paige a Naczelnikiem. Było w niej coś magicznego i chciałam o niej czytać. Jednak nie powiem, żeby to była wielka wada tej powieści. Ona oferuje w zamian coś innego. Co? Przekonajcie się sami.
Jeśli nie czytaliście Czasu Żniw, nadróbcie zaległości, bo w przeciwnym razie nie ogarniecie tego, co tutaj się dzieje. Nie pozostaje mi nic innego, jak zabrać się za kolejną część i czekać z niecierpliwością na czwarty tom.
Jeśli nie czytałeś "Czasu Żniw", pierwszej książki z tej serii, zrób to teraz! Ta recenzja nie ma spoilerów, ale ja po prostu bardzo polecam tę serię i chcę, żeby wszyscy ją poznali! "Zakon Mimów" to tylko druga część z sześciu lub siedmiu książek! To będzie epicka seria, o czym świadczy już wielka skala książek.
Zamówiłam "Zakon Mimów" natychmiast po zakończeniu "Czasu Żniw", dosłownie. Pełne akcji tempo pierwszej książki jest kontynuowane na samym początku, a następnie nieco spowalnia. W tej książce najbardziej pokochałam rozwój postaci i Scion London, który miałam nadzieję zobaczyć w pierwszej książce. Teraz, gdy Paige wraca z Seven Seals w Londynie, mamy więcej informacji o tym, co robi dla swojego mim-lorda, Jaxona Halla, który jest jedną z najbardziej złośliwych, nikczemnych postaci, które kocham nienawidzić, i to jest wspaniałe. Paige jest świetnym narratorem tej serii. Jest twarda, ale nie niepokonana. Inteligentna, intuicyjna, ale emocjonalna i wadliwa. Jej interakcje z ludźmi są tak autentyczne i naprawdę mam nadzieję, że w pewnym momencie zyskamy jeszcze lepszy wgląd w jej dzieciństwo w Irlandii. Jedyne skrupuły, jakie mam do tej książki, to to, że żałuję, iż nie mieliśmy więcej rozmów z Nickiem i Paige. Rozumiem, że to druga książka z całej serii, co oznacza, że ta musiała wykonać jeszcze więcej pracy, wprowadzając nowe wątki dla tej serii, niż było to w pierwszej, i zrobiła wspaniałą robotę!
Po zakończeniu i wszystkim, co wydarzyło się w tej książce, trzecia będzie pokręcona! Ogólnie rzecz biorąc, ta seria szybko stała się moją ulubioną serią. Jest oryginalna, a sam system tak wyjątkowy. Kocham świat, który zbudowała Samantha Shannon. Ekscytuje mnie myśl o kolejnych nadchodzących książkach, które rozwiną tę historię bardziej! Poważnie, sięgnij po tę serię.
12/07/2017
Drugi tom fascynującej sagi o jasnowidzach. Akcja jeszcze bardziej dynamiczna i skomplikowana. Czy Paige wie co robi? Bunt. Tylko garstka ocalałych ukrywa się w mieście. Strach. Kolejna intryga. Czy wiadomo kto jest dobry a kto zły? Niechcę opisywać fabuły, by nie zostać posądzoną o spoilery. Wszystkim którzy spotkali Pagie i Naczelnika w pierszym tomie, nie trzeba zachwalać kunsztu Samanthy Shannon. Kolejny tom na znakomitym wysokim poziomie. Choć teraz jest dużo lżejsza w odbiorze, bo znamy bohaterów, ogarniamy cały wykreowany świat. Obejdzie się bez trudnego "wgryzania" w fabułę. Każdy kto przeczytał pierwszy tom, bez wachania sięgnie po kontynuacje i kolejne tomy. Dla tych którzy nie czytali - macie co nadrobić
Pojedynek o SajLo czas zacząć
„Zakon Mimów” Samanthy Shannon to książka, która potwierdziła jakość autorki – wciąga fabułą, zachwyca rozbudowanym światem, ubarwia postaciami, z którymi nie chcemy się rozstać, wprowadza jeszcze więcej tajemniczości i zagadek, co buduje wspaniałą atmosferę. Czego chcieć więcej?
Paige Mahoney ucieka Refaitom i powraca do swojego ukochanego Londynu. Z wiedzą, która nabyła podczas przebywaniu w Szeolu próbuje przekonać najbliższych, jak wielkie niebezpieczeństwo na nich czeka. Niestety wszyscy okazują się być głusi na jej opowieści, a zwłaszcza Jaxon, który nalega na powrót swojej faworyty. W dodatku bohaterka staje się główną poszukiwaną przez władze Sajonu, które robią to, co rozkaże im Nashira. Na ulicy nie może czuć się już bezpiecznie, a z każdego zakątka wyłaniają się postacie gotowe ją zabić. Nikogo nie można obdarzyć zaufaniem, a wrodzy kumulują się z dnia na dzień. Stojąc na rozstaju dróg Paige decyduje się podążyć najniebezpieczniejszą ścieżką i zwołać Eteryczne Stowarzyszenie, by zawalczyć o sprawiedliwość i prawdę. Nigdy jednak nie sądziła, że dojście do celu będzie tak trudne i kosztowne.
Warto zacząć od tego, że druga część jest znacznie lepsza od pierwszej. Nie dlatego, że czytelnik oswoił się już ze wszystkimi dziwnymi nazwami, podziałami i nie musi już zaglądać do słowniczka. Fabularnie powieść jest bardziej skomplikowana, jednocześnie lepiej się zazębiając, mniej podążając schematami, wchodząc głęboko w politykę, co pokazuje wspaniałe mechanizmy działania podziemnego świata. Pokazane zależności, bezwzględność czy dbanie o nabijanie pieniędzy do własnego skarbca są motywem wziętym prosto z życia i udanie przekształconym. Brak sprawiedliwości, brak nawet dążenia do niej, przeraża nie tylko dobre serce głównej bohaterki ale również czytelnika, który może zdać sobie sprawę, że świat wymyślony nie musi tak bardzo odbiegać od rzeczywistości. Za takie pokierowanie historią Samancie Shannon należą się oklaski.
Co do głównych bohaterów – Paige zmądrzała, nie jest już tak naiwna i ucząc się na błędach, zaczyna powoli układać motywy działania antagonistów. Niestety nie zawsze jednak idzie po rozum do głowy, a w tak bezwzględnym świecie kierując się sercem można tylko jeszcze bardziej ucierpieć i więcej stracić, co świetnie pokazane jest na końcu książki. Naczelnika nie mamy tu aż tak dużo, jako że odsłonił swoje motywy w poprzedniej części nie jest też tak tajemniczy, choć cały czas ma się wrażenie, że to właśnie on wyciągnie ostatniego asa z rękawa. Więcej za to mamy postaci drugoplanowych, które są bardziej kluczowe, ich rola nie ogranicza się tylko do bycia ozdobnikiem, każda z nich to odmienny charakter, chociaż każda wydaje się być niesamowicie zagubiona. Oczywiście autorka kontynuuje zapożyczenia z innych książek, choć są one o wiele bardziej subtelne i już tak nie drażnią (a może się przyzwyczaiłam?).
„Zakon Mimów” sprawił, że znów straciłam poczucie czasu, czytając do później nocy historię Paige w walce o sprawiedliwość. Sięgam po III tom pełna nadziei na cudowną kontynuację i coraz bardziej chcąc zobaczyć tę książkę na wielkim ekranie.
"Słowa dodają skrzydeł nawet tym zdeptanym, załamanym i pozbawionym całej nadziei."-" Zakon Mimów "
"Zakon Mimów" to drugi tom bestsellerowej powieści Samanthy Shannon "Czas żniw".
Po udanej ucieczce Paige i pozostałych z Szeolu I, nie kończy się ona tam, gdzie się wszyscy spodziewali. Ostatni jej punkt ma miejsce w Archon, a tam bohaterowie nie mogą też liczyć na przychylność losu. Do Sajon Londynu, uda się trafić tylko nielicznym a Ci, którym się to uda zostają okrzyknięci najbardziej poszukiwanymi ludzimi, a młodziutka Paige trafia na sam szczyt tej listy. W tym momencie zaczyna walka o życie mnóstwa ludzkich istnień, która nie jest wcale taka łatwa.
Dynamiczna akcja drugiego tomu od pierwszych chwil porywa czytelnika. Fabularnie odrobinę treść ulega zmienianie , ale lekkość czytania pochłania czytelnika, nie za nudząc nawet na moment. Treść zachwyca dbałością o najmniejsze detale i fascynuje obrazem przedstawionego świata.
Powieść jest samo świetna, jak jej pierwszy tom i sprawia, że ma się ochotę sięgnąć po kolejny tom. Kusi zarówno wspaniałą treścią, jak i ciekawą, lecz prostą okładką w czerwonym kolorze.
Druga część bestsellerowego cyklu przenosi nas do bardziej brutalnego świata. W trakcie ucieczki ludzie zostają zdziesiątkowani, plan nie do końca wypala, a przeżywa tylko mała garstka wśród której jest Page. Dziewczyna staje się celem w mieście, jest się rozpoznawana, a jednak nie zamierza się chować. Stara się przekonać wszystkich jasnowidzów o swoich racjach na temat Refaitów i Emmitów. Jednak jakie znaczenie ma zdanie poszukiwanej nastolatki?
Wrogowie czuwają i czekają. Są wszędzie. Kto stanie się sprzymierzeńcem, a kto nie?
Autorka idealnie przedstawia ciężką sytuacje w których znajdują się bohaterzy. Szczegółowo, wręcz pedantycznie dokładnie opisuje miejsca, co mi się bardzo podobało. Przez coś takiego idealnie odczuwałam melancholie, napięcie czy też grozę sytuacji. Bohaterów poznałam lepiej, przywiązałam się do nich bardziej, co nie zmienia faktu, że Samantha ciągle mnie zaskakiwała. Z reguły potrafię przewidzieć co się stanie w następnych scenach innych książek, a tutaj działo się wszystko kompletnie na odwrót niż sobie wyobrażałam! Uwielbiam to, bo sama przeżywam niesamowitą przygodę! Autorka zabrała nas do ciężkiego klimatu, który jednocześnie stał się moją idealną odskocznią. Śniłam o tym, myślałam i wyobrażałam sobie. Pochłonęła mnie totalnie.
A najbardziej mi się podobała bezustanna akcja. Nie było chwili na nudę, ciągle coś się działo. Oczekiwałam w napięciu dalszych wydarzeń. O to właśnie chodzi w dobrych książkach. Żeby nie móc się od nich oderwać. Żeby żyć taką książką i ciągle o niej myśleć. Żeby mieć złamane serce, ale być też zakochanym. Żeby odczuwać złość, smutek, szczęście, podniecenie ale i też ekscytacje. Polecam z całego serca kolejną część Samanthy Shannon!
Rzadko zdarza się, że kontynuacja jest lepsza od pierwszej części. jednak w tym wypadku śmiem stwierdzić, że właśnie tak jest. "Zakon Mimów" czyta się równie dobrze jak "Czas Żniw" - pomysł nie traci na świeżości, akcja nadal wartka. Ciekawie rozwinięte wątki i naprawdę wciągające intrygi polityczne - to moim zdaniem główne plusy drugiej części sagi S. Shannon. Książka z każdą stroną rozkręca się potęgując ciekawość co stanie się dalej. Z niecierpliwością oczekuję na trzeci tom! Niestety nie mogę dać maksymalnej oceny z uwagi na dużą liczbę błędów ortograficznych i interpunkcyjnych, które kłują po oczach - jednak nadal gorąco polecam.
Pytanie numer jeden: Czy przeczytałeś/aś pierwszy tom serii?
Jeżeli odpowiedź brzmi nie, to szybciutko zmykaj do lektury, nie ma na co czekać, a jeśli nie jesteś pewny czy chcesz po nią sięgnąć zapraszam do przeczytania mojej recenzji -TU. Jeżeli odpowiedź brzmiała brzmi tak, to gratulacje to był świetny wybór, co więcej zapewniam, że drugi tom jest równie dobry, co pierwszy, jak nie lepszy! Przede wszystkim jest inny.
Paige nie tkwi już w Szeolu, kolonii ukrytej gdzieś z dala od ludzi. Wraz z grupą Ramarantów oraz częścią jasnowidzów zamieszkujących obóz zorganizowali ucieczkę.
Poukrywani w różnych zakamarkach Londynu, muszą się zmierzyć z przeszkodami, jakie szykuje dla nich przywódczyni Refaitów - Nashira, która dziwnym trafem posiada władzę o wiele większym zasięgu niż przypuszczali. Teraz ulice Londynu są jeszcze bardziej niebezpieczne dla jasnowidzów.
Co z tą sytuacją zrobi Zwierzchnik i przywódcy gangów? Do czego doprowadzą wewnętrzne spory? Jakie są plany Refaitów oraz jaką rolę odegra w tym Blada Śniąca? I wreszcie kim jest Czarna Ćma?
W drugim tomie zostajemy zapoznani z hierarchią gangów jasnowidzów. Dowiadujemy się kto jest kim i jaką odgrywa rolę. Tym razem wkraczamy w świat politycznych gierek. Razem z Paige odkrywamy kolejne tajemnice, w tym jedną największą, która wstrząśnie londyńskim światkiem jasnowidzów.
"Zakon mimów" pokazuje siłę ukrytą w manipulacji, jak łatwo można człowieka ogłupić, uniezależnić. Paige, w drugim tomie, musi dowiedzieć się komu tak naprawdę może zaufać.
Nareszcie poznajemy trochę lepiej dwie kluczowe postaci w tej serii, czyli Jaxona Halla oraz Naczelnika. Co więcej w tej części rozkwita uczucie i pojawia się właściwy wątek romantyczny. I tutaj dziękuję autorce za brak trójkąta miłosnego!
Nawiązując do ucieczki z kolonii i zniszczeń, jakie zostały tam dokonane, pojawia się nowe zagrożenie - Emmici. Do tej pory przyciągane przez Szeol zyskują wolność. Muszę przyznać, że to niezwykle wdzięczne i obrzydliwie brzydkie potworki, a do tego szalenie niebezpieczne, co zapowiada naprawdę wartką akcję w momentach, gdy się pojawiają.
Będą oczywiście nowi bohaterowie, równie dobrze wykreowani, co Ci z poprzedniego tomu.
Czytając drugą część serii nie raz zostaniecie zmyleni, a akcja potoczy się zupełnie innymi torami, niż przypuszczaliście. Mogę obiecać, że Londyn wchłonie Was bez reszty.
"Zakon mimów" dostał ode mnie 8/10 gwiazdek i zapewnił kilka bardzo przyjemnych chwil z niesamowitą książką, którą zdecydowanie polecam!
Wow! To pierwsze określenie jakie przychodzi mi do głowy kiedy wspominam Zakon Mimów. Myślałam, byłam wręcz pewna, że Shannonnie uda się stworzyć książki na tak wysokim poziomie jaki był w Czasie Żniw. Myliłam się. Bardzo. Autorka przebiła samą siebie. I zrobiła to w spektakularny sposób. Czas Żniw zakończył się ucieczką Paige i innych jasnowidzów z kolonii. Nie mogły mi wyjść z głowy słowa Naczelnika: Jeżeli nigdy nie wrócę, jeżeli nigdy więcej mnie nie zobaczysz, wiedz, że wszystko jest w porządku, że z nią skończyłem. Ale jeżeli powrócę, będzie to oznaczać, że zawiodłem, a ona wciąż stanowi niebezpieczeństwo. I wtedy cię odnajdę. Niemalże zaklinałam rzeczywistość, żeby jednak nie wszystko poszło tak jak chciał. Bez Arcturusa przecież to nie byłoby to samo. Ha! Nie zawiodłam się. Dzięki Shannon :D Paige trudno jest wrócić do „normalnego” życia sprzed pobytu w kolonii Szeolu I. Budzi się w niej konflikt – zostawić wszystko co ją spotkało za sobą, tak jak radzi jej Jaxon, czy nagłośnić dwulicowość rządu i rozpocząć rewolucję? Mimo że dziewczyna stara się ostrzec swój podziemny świat przed Refaitami, nikt nie chce jej wysłuchać. Brutalne morderstwo przywódcy jasnowidzów sprawia, że rozegra się turniej o przejęcie władzy, w którym Siedem Pieczęci chce odegrać główną rolę. Paige ze wszystkich stron narażona jest na niebezpieczeństwo. Z jednej strony szuka ją brutalna, rządowa służba, z drugiej Jaxon trzyma ją w szachu. Złoty sznur też nie poprawia sytuacji. Dziewczyna dodatkowo musi zmierzyć się z przeszłością i odnaleźć Naczelnika. Czy Blada Śniąca sprzymierzy się z wrogiem, żeby osiągnąć zamierzony cel? Moja wolność - wolność, o którą walczyłam, za którą ludzie umierali - zdawała się komedią zarówno w Siedmiu Pieczęciach, jak i w Sajonie. Byłam tylko psem na smyczy Jaxona Halla. Trzeba uczciwie przyznać, że koszmarne przeżycia nie złamały w Paige ducha. Dziewczyna potrafi się przeciwstawić i nie jest niczyją marionetką. Nie daje sobą manipulować. Ma własne zdanie i się go trzyma. Jeśli nie może zdziałać czegoś w sposób otwarty, posługuje się podstępem. Dąży do celu i decyduje się na odważny krok, który – albo zadecyduje o zwycięstwie – albo doprowadzi do jej śmierci. Zdecydowanym atutem powieści są właśnie bohaterowie. Samantha Shannon stworzyła postaci, które nie są kryształowo czyste, bez żadnych skaz. Wyidealizowane charaktery poszły w odstawkę. Autorka wykreowała bohaterów z krwi i kości. Złoszczą się, kłócą, obrażają, stroją fochy, żartują. Mają słabości, gorsze i lepsze dni. Tak jak w życiu. Dokładniej poznajemy Jaxona Halla. Perfidny, rządny władzy, okrutny alkoholik, który nie cofnie się przed niczym. Dosłownie przed niczym. Trudno go rozgryźć. Brawo za wykreowanie takiej postaci. Nie mogłabym pominąć także Naczelnika. Może nie jest on postacią megadynamiczną, ale kryje w sobie tajemnice. Osobiście ja takie postaci właśnie lubię. Paige jest bohaterką, która zdobywa sympatię niemalże od tak. Jest sprytna, inteligentna, charakterna. Mówi co myśli, bywa sarkastyczna i posługuje się ironią. Cóż powiedzieć – fajna dziewczyna :D -Ja… widzę, że zdjąłeś rękawiczki. − Mogę również zerwać z podżeganiem do buntu. − Cóż za odwaga. Co zdejmiesz następnego? Płaszcz? Zdrada. To właśnie ona wysuwa się na pierwszy plan końca powieści i zostaje w człowieku po jej zakończeniu. Zadawałam sobie pytanie, jak tak można. To okropne… Pozostaje jeszcze wątek miłosny. - Paige. - Jego głos miał szary odcień. - To nie jest tak, że ja Cię nie chcę. Ja po prostu chcę cię za bardzo. I od zbyt dawna. Nie jest on jednak wątkiem głównym. Mimo że jest więcej, nazwijmy to, intymnych scen (chociaż chyba nadużyłam tu słowa intymnych), między dwójką naszych bohaterów, to wszystko toczy się jednak na uboczu. Shannon umiejętnie wplotła go w powieść. Powiem Wam tak – szybcy to oni nie są… ;) Akcja powieści jest dynamiczna i nie zwalnia tempa. Czapki z głów dla Samanthy Shannon za stopniowe budowanie napięcia. Skoki ciśnienia gwarantowane. Dystopijny Sajon, wykreowany w pierwszej części został rozbudowany w Zakonie Mimów. Tym razem dokładniej poznajemy podziemny półświatek. Zagrożenia i intrygi to tutaj chleb powszedni. Niebezpieczeństwo czyha z każdej strony, a krąg się zacieśnia. Jak daleko sięga zdrada w społeczności jasnowidzów? Spotkałam się z opiniami, że książka z początku, podobnie jak Czas Żniw, jest trudna, bo człowiek wypadł z rytmu i nie pamięta już terminów używanych przez Samantę Shannon. Ja akurat nie mogę nic na ten temat powiedzieć, bo książkę czytałam krótko po pierwszej części. Pierwsze strony może rzeczywiście nie są porywające, ale później wszystko nabiera tempa. Osobiście zakochałam się w Czasie Żniw i trudno pogodzić mi się z faktem, że na kolejną część trzeba czekać do 2017r. Może Samantha zrobi nam niespodziankę i wyda wcześniej?? Mam ogromną nadzieję. Obojętność jest zabójcą. Tak więc nie bądźcie obojętni wobec książki. Naprawdę warto po nią sięgnąć. Nie będziecie się nudzić.
MIMowolne ofiary
Ucieczka z Szeolu I to dopiero początek. Pociąg, którym Paige wraz z pozostałymi zbiegami zdołała wymknąć się z kolonii karnej, a więc i z rąk pewnej śmierci, nie prowadzi wprost do wolności – ostatnim przystankiem jest Archon, gdzie roi się od wrogów. Ci, którym uda się zbiec do Sajon Londynu, staną się najbardziej poszukiwanymi z ludzi, a w szczególności Paige, która stara się za wszelką cenę przekonać przywódców przestępczego świata do wiary w Refaitów, Emmitów i wszystko, co się z nimi wiąże. Refaici zaś, nie mając nic do stracenia, gotowi są na wszystko, by tylko osiągnąć swoje cele. Zaczyna się zabawa w kotka i myszkę, w której stawką jest życie mnóstwa ludzi…
Hide ‘n’ seek to najlepsze określenie „Zakonu mimów”. Ukrywanie się, poszukiwania, ciągła ucieczka i walka. Walka o wolność, ale wolności nie ma nigdzie, jest tylko zagrożenie. Mimowolną ofiarą jest tu każdy, kto sprzeciwił się ustalonym normom – nie ważne, że sprzeciwieniem jest moc nadana przecież z urodzenia. Moc, której pragną Refiaci, a za którą tak łatwo jest zginąć. W takim klimacie, przepełnionym na dodatek polityką i spiskami, na tle futurystycznego Londynu, dzieje się akcja drugiego, równie dobrego jak pierwszy, tomu „The Bone Sesaon”.
Stylistycznie rzecz jest bez zmian – to samo lekkie pióro, takie same poprowadzenie akcji, i choć fabuła zasadniczo uległa zmianie, nadal jest to ten sam stary dobry „Sezon Żniw”. Akcja atakuje czytelnika od pierwszych stron, nie brak jednak też spokojniejszych momentów, rozbudowana została również mechaniki świata, a i kilka nowości także znalazło tu dla siebie miejsce. Efekt jest taki, że książki tej nie czyta się, a pochłania. Lekko, szybko i z przyjemnością. Bo choć to stricte rozrywkowa seria, stanowi zarazem rozrywkę na znakomitym poziomie. Rozrywkę bliższą dawnej fantastyce niż obecnym trendom, a zarazem świetnie się w te trendy wpasowującą.
Kto lubi takie klimaty, będzie więcej niż zadowolony i nie pożałuje czasu spędzonego nad „Zakonem Mimów”. A czas ten wcale nie będzie krótki – powieść liczy bowiem niemalże 550 stron. Co ważne, przy takiej objętości, wydano ją w bardzo atrakcyjnej cenie. Jeśli więc chętnie czytacie fantastykę, nie wahajcie się. I pamiętajcie, że autorka zapowiada jeszcze pięć tomów przygód buntowniczej Paige, więc jest na co czekać.
Polecam, a wydawnictwu Sine Qua Non składam serdeczne podziękowania za udostępnienie mi egzemplarza do recenzji.
Samantha Shannon osiągnęła to o czym marzy każdy pisarz. Swoją debiutancką powieścią porwała tłumy, sprzedała prawa do filmu i zdobyła wierny tłum fanów, którzy tylko czekają na kolejne książki z serii „Czasu Żniw”. Absolwentka Oxfordu porwała nas w niesamowity świat pełen jasnowidzów, Refaitów i Sajonu. Czy kontynuacja dała rade dorównać części pierwszej?
Paige Mahoney wygrała. Udało jej się z grupą uciekinierów opuścić Szeol I. Na tym jednak nie kończą się wyzwania, jak po tym wszystkim mają powrócić do normalnego życia? Blada Śniąca próbuje ostrzec całe podziemie przed Refaitami jednak nikt nie chce jej słuchać. Każdy z mim-lordów widzi tylko swoje interesy, Nashira knuje intrygi, a Naczelnik zniknął. Paige nie może nikomu ufać, a wszystko leży w jej rękach.
Shannon potrafi coś czego nie potrafią inni pisarze- stworzyła świat kompletnie unikalny, który jednocześnie jest tak spójny i rzeczywisty. Każdy szczegół począwszy od funkcjonowania syndykatu, po umiejętności jasnowidzów aż do charakterów bohaterów jest dopracowany do perfekcji i obojętnie jak bardzo chcemy coś znaleźć nie uda się to nam. Każde słowo, każdy gest pojawia się nam przed oczami, chłoniemy ten świat i żyjemy w nim. Czy czytelnikowi się to spodoba czy nie książką pochłania nas bezgranicznie.
Widać zdecydowany postęp w warsztacie autorki. Sceny walki są bardziej przystępne i lepiej dopracowane, charaktery postaci jedynie się wzmocniły i nie zostały spłycone ani zmienione. Wielowątkowość którą Shannon operowała tak dobrze w tomie pierwszym i tutaj wyszła bardzo dobrze. Wątki nachodzą na siebie, pozostawiają okruszki które na koniec łączą się w całość. Wszystko co w „Zakonie Mimów” możecie przeczytać, każdy budynek, każda postać, każda umiejętność zostały dopracowane do perfekcji i urosły w wyobraźni autorki. To właśnie ta niepowtarzalność jest jej największym sukcesem.
Są rany które nigdy nie przestają boleć, blizny które nie znikają i książki których się nie zapomina. „Czas Żniw” był jedną z nich, ale to „Zakon Mimów” mnie oczarował i sprawił, że ta seria zagościła w moim świecie ostatecznie. Nie mam słów by opisać wszystkie moje odczucia, by oddać hołd autorce tak młodej z tak nieograniczoną wyobraźnią. Po prostu… Czapki z głów.
Paige musi się ukrywać. Jest najbardziej poszukiwaną osobą w całym Londynie. Początkowo stara się poradzić sobie sama, lecz później decyduje się wrócić do swojego gangu. Paige szuka sposobu aby ujawnić prawdę o Sajonie. Nie jest to jednak takie proste. Gdy wpada na pewien pomysł, sprawy zaczynają się komplikować....
Może i w przypadku tej książki nie ma szans na pierwszy szok po zetknięciu się z nowym światem, którego reguł nie znamy, ale nie zmienia to faktu, że "Zakon Mimów" zaskakuje i trzyma w napięciu. Książkę czyta się świetnie, kolejne strony mijają niezauważalnie, a czytelnik tylko się zastanawia, co dalej. Jedynym mankamentem jest to, że autorce albo też tłumaczowi uciekają pewne zdania, co sprawia, że nie zawsze idzie się połapać w akcji - kolejne elementy fabuły pojawiają się "skokowo", co jest lekkim utrudnieniem. A poza tym powieść jest fantastyczna! Autorzy powieści dystopijnych powinni się uczyć od Samanthy Shannon, jak należy ukazać świat bezkompromisowy i brutalny. Wielkie brawa. Jestem pod wrażeniem. Szczerze polecam, a sama lecę do biblioteki po kolejny tom.
Jestem pod ogromnym wrażeniem pomysłowości Samanthy Shannon. Świat, który został tam wykreowany jest fenomenalny.
Mogłoby się wydawać, że dalsze losy głównej bohaterki potoczą się znacznie weselej, tuż po ucieczce z kolonii karnej Szeol I. Jednak prawda okazuje się znacznie brutalniejsza. Paige jest najbardziej poszukiwanym zbiegiem w kryminalnym Londynie. Po kilku niefortunnych zdarzeniach zaczynają padać oskarżenia, a sekrety stają się coraz to większe. Nad metropolię "nadciągają czarne chmury", które wcale nie wróżą nic dobrego...
Osobiście bardzo cenię tę książkę za to, że zawiera ona mapki i przypisy. Pozwala nam poznać lepiej inne otoczenie, a akcja sama w sobie jest dynamiczna. Co sprawia, że książkę czyta się bardzo szybko.
,,Może nie wiesz, ale Żniwa nazywane są też dobrymi zbiorami. Wciąż mówią tak na ulicach: Dobre Żniwa, Zbiory Obfitości. Rozumieją to jako odbieranie nagrody...
Dzień nastania nocy to epicka opowieść rozgrywająca się w świecie Zakonu Drzewa Pomarańczy. Tunuva Melim, siostra Zakonu, przez pięćdziesiąt lat przygotowywała...
Przeczytane:2023-05-22, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam, 2023,
Na początku roku przeczytałam "Czas żniw", który w zbudził we mnie mieszane uczucia. Jednakże ostatnio sięgnęłam po ich kontynuację, czyli po "Zakon mimów".
W tej części wracamy do Londynu, do którego wróciła Page z Szeolu I. Jednak jeżeli myślała, że powrót do miasta oznacza koniec jej problemów to grubo się myliła. Dziewczyna stała się najbardziej poszukiwaną osobą w Sajonie, a w przestępczym światku w pewnym momencie zaczęła się walka o władzę. Dodatkowo z cieni wypełzają Reafici.
~*~
Ta część serii bardzo przypominała mi "Szóstkę wron", którą czytałam już prawie 3 lata temu. Wtedy "Szóstka wron" była dla mnie historią dla młodzieży, która nie zaspokoiła moich oczekiwań. Wtedy oczekiwałam od książek jednak czegoś ambitniejszego. Jednak teraz potrzebuje lekkich historii w tego typu klimatach. Zatem "Zakon mimów" okazał się dla mnie idealną historią, która świetnie odrywała mnie od rzeczywistości i, do której chętnie wracałam. Lekki styl, wartka akcja i zwroty akcji sprawiały, że ciężko było mi się oderwać od lektury, a zakończenie książki zabiło mnie takim plot twistem, że praktycznie od razu sięgnęłam po trzeci tom, czyli "Pieśń jutra".
Historia, którą utkała autorka sprawiła, że przeniosłam się w jedną z moich ulubionych lokacji, czyli do Londynu. W dodatku klimat książek z tej serii coraz bardziej mnie urzeka. I mimo tego, że wiele wątków kojarzy mi się z innymi popularnymi książkami, to bardzo polubiłam ten cykl i ogromnie wciągnęłam się w fabułę. W dodatku ogromnie intryguje mnie jak rozwinie się relacja Page i Naczelnika, która z tomu na tom jest coraz bardziej burzliwa. Jednakże najbardziej ciekawa jest dla mnie kreacja świata oraz wszelakie intrygi, które z każdym kolejnym rozdziałem wychodzą na światło dzienne.
To niesamowite jak bardzo wciągnęłam się w tę serię - zresztą tak samo jak wciągnęłam się w Pierwszą i Drugą Erę "Z mgły zrodzonego". I powiem Wam, że w końcu cieszę się, że znalazłam autorów, którzy piszą książki, które mnie tak bardzo wciągają i pozwalają się oderwać od tego co normalnie zaprząta moją głowę. Niestety długo nie doceniałam tego typu powieści. Na szczęście teraz zdaję się to nadrabiać. Obawiam się jedynie, że zanudzę Was pisaniem cały czas o jednych i tych samych seriach.