Chicago, rok 1918. Sierżant Teodor Rucki dopiero rozpoczyna karierę w policji, ale brak doświadczenia nadrabia ulicznym sprytem i szybkimi pięściami. W polskiej dzielnicy ktoś podrzuca bestialsko okaleczone zwłoki, a na płocie i w pobliskim kościele maluje farbą anarchistyczny napis. Rucki rozpoczyna śledztwo, które prowadzi go przez najbiedniejsze i najniebezpieczniejsze rejony miasta. Morderca zabija kolejne ofiary w okrutny i teatralny sposób, a na mieszkańców imigranckich dzielnic pada strach przed seryjnym zabójcą, nazwanym przez prasę Diabłem z Michałowa. Szybko okazuje się, że wokół młodego polskiego detektywa toczy się gra pozorów, a on sam musi stanąć ponad prawem i zmierzyć się z demonami przeszłości.
"Żadnych bogów, żadnych panów" to czarny kryminał historyczny odsłaniający zapomniane i wyparte przez Polonię oraz praktycznie nieznane w Polsce fragmenty historii polskiej diaspory w Chicago - mieście ciężkiej pracy, korupcji i zbrodni. Historii, która była taka, jak ta książka - brutalna, surowa i bezlitosna.
Nie do wiary, że to debiut! "Peaky Blinders" w polonijnej wersji. Zupełnie nowa przestrzeń w polskim kryminale retro, mroczna i krwista niczym rzeźnia przemysłowa.
Marcin Wroński
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Data wydania: 2021-11-24
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 472
Język oryginału: polski
Ten retro kryminał otwiera cykl Trylogia chicagowska i jest powiewem świeżości w tym gatunku na rynku wydawniczym. Sięgając po tę pozycję nie spodziewałam się nawet, że okaże się tak dobrą i wciągającą lekturą. Historia jest niezwykle brutalna, intryguje już od pierwszych stronic, zmusza do pracy szare komórki i zdecydowanie przeznaczona jest dla dorosłych czytelników o stalowych nerwach.
Przenosimy się do roku 1918, gdzie w Chicagowskich, imigranckich dzielnicach dochodzi do makabrycznych mordów. Sierżant Teodor Rucki zmuszony jest odłożyć miesiąc miodowy z nowo poślubioną małżonką, by rozpocząć śledztwo. Mieszkańcy są przerażeni i każdy wydaje się podejrzanym.
Kim jest Diabeł z Michałowa ?Dlaczego zabija? Czy młodemu detektywowi uda się odnaleźć właściwy trop i ująć seryjnego mordercę? Czy odkryje co jest prawdą a co ułudą?
Muszę przyznać, że od dłuższego czasu nie czytałam tak świetnego kryminału. Wszystko jest tu przemyślane, spójne, treściwe, bez zbędnych i nudnych opisów, ciekawe dialogi oraz genialnie wykreowane postaci. Podczas lektury odbierałam wszystko co główny bohater, widziałam to co on jego oczami, odczucia jakie mnie ogarniały były intensywne i przyprawiały mnie o gęsią skórkę.
Zbrodnia to codzienność, krew wręcz płynie ulicami, rozczłonkowane zwłoki są wszędzie porozrzucane, korupcja, matactwo, konflikty, podejrzenia. Mroczny klimat, nieprzyjemne uczucie strachu i tajemniczość nie odstępują nawet na moment aż do finału tej książki. Od początku do końca błądzimy po omacku, autor umiejętnie myli poszlaki i podrzuca fałszywe tropy, by ostatecznie zaskoczyć nas i zaszokować.
Jestem pod wrażeniem i pełna uznania dla talentu pisarskiego pana Dziedzica. Aż ciężko uwierzyć, że jest to debiutancka powieść, gdyż dorównuje ona pod każdym aspektem, dziełom uznanych autorów. Skoro pierwszy kryminał jest rewelacyjny to uważam, że kolejne będą jeszcze lepsze.
Kochani, nie zwlekajcie tylko bierzcie książkę i zagłębcie się w jej treści, o ile jesteście pewni, że wytrzymacie tak wstrząsające opisy. Zapewniam, że warto i nie będziecie się nudzić ani przez chwilę. Dlatego polecam i chętnie poznam wasze opinie.
Chociaż to nie jest absolutnie moja tematyka, doceniam za "inność". Przeczytałam, bo byłam ciekawa, za co ta książka została okrzyknięta najlepszym kryminałem 2022 roku. Ale wojny gangów, a na dodatek tak prymitywnych jak te polskie, wiecznie pijanych zabijaków, wulgarnych, prostackich, to to, co mnie w ogóle nie interesuje. Najlepiej określił to środowisko sam autor w jednym z wywiadów dla Gazety Wyborczej: "Zresztą do dziś, choć Jackowa już nie ma, mnóstwo ludzi w Chicago tak właśnie żyje. Nie znając słowa po angielsku i nie mając pojęcia o amerykańskiej historii i kulturze. Nie chodzi tu o niechęć do Ameryki, raczej o nieumiejętność asymilacji. Polak to był synonim zagrożenia: wiecznie pijany, impulsywny, niebezpieczny. To nim politycy straszyli wyborców, tak jak dziś Kaczyński szczuje na imigrantów. O co właściwie się tłukli? No jak to! Oczywiście o to, kto jest godzien miana prawdziwego Polaka. Jak zawsze. Nadal przecież się o to tłuką." Raczej nie sięgnę po następną część.
Dałam się zabrać w podróż do lat dwudziestych ubiegłego wieku. Weszłam prosto między gangi podziemnego Chicago. To właśnie tam doszło do makabrycznego zabójstwa. Sprawę ma prowadzić Teodor Rucki, młody policjant, a jeszcze niedawno gangster
Debiut, który otrzymał Nagrodę Wielkiego Kalibru 2022.
Cóż to była za wciągająca historia. Autor nie zagłębiał się w makabryczne opisy, choć i tak pomysłowość zabójcy, a może zabójców, była wstrząsająca. Jednak Grzegorz Dziedzic postawił na klimat. Umieścił niezwykle barwne i plastyczne opisy, które nie nużyły, ale za to wyciekały ze stron powieści. Momentami czułam jak brud tamtejszych uliczek zaczyna mnie oblepiać. Do tego niezwykle obrazowo przedstawione realia tamtego okresu.
Sama historia intrygująca i nie dająca czytelnikowi wytchnienia. Ciekawe postacie, do tego czytelne, podparte warstwą psychologiczną jak i obyczajową.
Grzegorz Dziedzic uraczył mnie również kwiecistym językiem, który gdy trzeba był soczysty, a przez to dosadny w odpowiednich momentach. Niezwykła swoboda pióra, tak naturalne i prawdziwe dialogi. Przyznam, że trudno myśleć o tej książce jak o debiucie.
Ode mnie klimatyczne i mroczne 8/10
Pierwszą rzeczą, jaka mnie zaskoczyła, to duży druczek w książce! Po drugie całkiem sporo dialogów, średniej długości rozdziały i ten szok, kiedy czytam ją stylem profesjonalisty, a okazuje się, że to dopiero debiut! W ogóle napisana z jakąś taka czułością, jakby narratorem była tutaj osoba starsza, która ma szacunek do postaci występujących w książce. Uwielbiam takie klimaty, gdyż są jednocześnie totalnie sprzeczne, bo historia w ogóle nie należy do takich grzecznych.
Sierżant Teodor Rucki jak każdy człowiek ma swoje pozytywne strony jak i negatywne, aczkolwiek każdy brak stara się tuszować innym, dość mocnym atutem. W tym przypadku jest to nader mocna wulgarność operowania pięściami. Znacznie mu się jednak przydają, gdyż cała sprawę okropnych zachowań psychopaty musi przeprowadzić przez dość biedną dzielnicę. Wiadomo, że tam gdzie są braki gotówki, ludzie potrafią zachowywać się gorzej od głodnych zwierząt. Wyzwala się w nich instynkt przetrwania, który całkowicie zakrywa ich człowieczeństwo. Ciężko jest przez to wszystko przejść bohaterom, gdyż osoba, która ubzdurała sobie, że może pozbawiać życia każdą napotkaną osobę, zaczyna zagrażać również im. Jak zwykle jednak nie będzie to zwykłe śledztwo. Coś bowiem zaczyna się dziać takiego, co dotyka samego sierżanta. Dawno zapomniana przeszłość powróci, by teraz stanąć z nim oko w oko. Czy tylko jest na tyle silny, by jej podołać?
Nagłe zwroty akcji znacznie ubarwiają tą pozycję. Niby już coś zaczyna być na rzeczy, czujemy, że jesteśmy bliscy rozwiązania sprawy, a tu nagle taki mały zonk i ponownie trzeba wszystko przemyśleć. Lubię takie książki w których samemu można szukać sprawcy, gdyż wciąż dochodzą nowe tropy. To takie szukanie pestki wewnątrz wydrylowanych czereśni. Niby nie powinno jej tam być, ale zawsze gdzieś się pojawia budząc nasze zaskoczenie. Fajnie dopracowani bohaterowie i ta przejrzystość w czarnej postaci. Prawdziwy kryminał spod ciemnej gwiazdy w którego warto się wczytać:-)
Nowy kryminał autora najlepszego debiutu ostatnich lat Jedna z najciekawszych przygód literackich, jakie ostatnio przeżyłem. Polecam gorąco! Robert...
Miłość i nienawiść, przyjaźń i zemsta, triumf i upadek Pod płaszczykiem powieści kryminalnej osadzonej w Chicago lat 20. kryje się znacznie więcej:...
Przeczytane:2023-06-18,
„ - Ni Dieu, ni maître, żadnego Boga, żadnego pana ”.
Polskie Chicago u progu lat 20. XX wieku to wszędobylski smród. Brud zanieczyszczonych uliczek i pijackie bijatyki. To słodkawa woń gnijącego mięsa, która nachalnie wdziera się do nozdrzy. Trawi polonijne środowisko, osacza go. To odór wódki i whisky, która towarzyszy bohaterom na każdym kroku. Jest jak ich nieodłączny element.
Płynąć przez tę polską dzielnicę brudu osnutą rozczłonkowanymi trupami było niczym płynąć przez najlepsze kryminalne wody. Bo „ Żadnych bogów, żadnych panów ” to czysty rasowy kryminał retro, który przyciąga mrocznym klimatem. Takim, który wgryza się w umysł czytelnika. Grzegorz Dziedzic z niebywałą czułością, a jednocześnie surowością kreśli obraz polskiego Chicago. Nadaje mu charakter, a jednocześnie otacza łagodnością. Tam, w tej dalekiej Polsce jest nadzieja na niepodległość, tutaj jest nadzieja na lepsze życie.
Moje kryminalne serce przepadło w tej historii za sprawą sierżanta Teodora Ruckiego. Kiedyś gangster, król Bushu, dzielnicy, w której mieszkał. Obecnie sierżant, który tropi mordercę. Nosi w sobie jakiś pierwotny instynkt, żyłkę do wykrywania fałszu w ludziach. Mężczyzna z trawiącymi jego wnętrze demonami. Tropiciel, który sam stał się tropionym. Młody, przystojny, działający jak magnes na kobiety. Jak ja go polubiłam.
„ Żadnych bogów, żadnych panów ” to książka wypełniona plastycznym i niezwykle lekkim językiem. Słowami pisanymi ubranymi w czarny humor i dosadność. To nie jest historia jakich wiele. Przed tą lekturą o polskim Chicago w międzywojniu nie wiedziałam nic. Dzięki Grzegorzowi Dziedzicowi poznałam smak i zapach tamtejszego życia. Poznałam mentalność Polaków na obczyźnie, klimat miasta i społeczno - polityczne realia. Otrzymałam do tego mocne opisy morderstw - to, co lubię - oraz ciekawą zagadkę kryminalną. Niesamowita przygoda.