Chociaż to nie jest absolutnie moja tematyka, doceniam za "inność". Przeczytałam, bo byłam ciekawa, za co ta książka została okrzyknięta najlepszym kryminałem 2022 roku. Ale wojny gangów, a na dodatek tak prymitywnych jak te polskie, wiecznie pijanych zabijaków, wulgarnych, prostackich, to to, co mnie w ogóle nie interesuje. Najlepiej określił to środowisko sam autor w jednym z wywiadów dla Gazety Wyborczej: "Zresztą do dziś, choć Jackowa już nie ma, mnóstwo ludzi w Chicago tak właśnie żyje. Nie znając słowa po angielsku i nie mając pojęcia o amerykańskiej historii i kulturze. Nie chodzi tu o niechęć do Ameryki, raczej o nieumiejętność asymilacji. Polak to był synonim zagrożenia: wiecznie pijany, impulsywny, niebezpieczny. To nim politycy straszyli wyborców, tak jak dziś Kaczyński szczuje na imigrantów. O co właściwie się tłukli? No jak to! Oczywiście o to, kto jest godzien miana prawdziwego Polaka. Jak zawsze. Nadal przecież się o to tłuką." Raczej nie sięgnę po następną część.
Nowy kryminał autora najlepszego debiutu ostatnich lat Jedna z najciekawszych przygód literackich, jakie ostatnio przeżyłem. Polecam gorąco! Robert...
Miłość i nienawiść, przyjaźń i zemsta, triumf i upadek Pod płaszczykiem powieści kryminalnej osadzonej w Chicago lat 20. kryje się znacznie więcej:...