Josephine dziedziczy po ukochanej babci piękny dom i pokaźny majątek. Testament zawiera jeszcze jeden, kuriozalny zapis: staruszka zapisała wnuczkę Jake'owi - trzykrotnemu rozwodnikowi, właścicielowi nocnego klubu, samotnie wychowującemu trójkę dzieci. Jake zamierza przyjąć i zatrzymać zaskakujący spadek. Dlaczego starsza pani postanowiła połączyć dwoje zupełnie obcych sobie ludzi? Co kryje się w głębi duszy Josephine? Kim naprawdę jest Jake i co zamierza zrobić z nieoczekiwanym darem losu?
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 2021-01-27
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 480
Tytuł oryginału: The Will
Po śmierci ukochanej babci, Josie musi przewartościować swoje życie i postanowić co dalej zrobić ze spadkiem i dziwną ostatnią wolą starszej pani, która mówi, że ofiaruje wnuczkę w spadku niejakiemu Jamesowi, przystojnemu ojcu trójki dzieci, na co dzień właścicielowi klubu gogo.
Josie nie rozumie absolutnie, co kierowało jej najukochańszą babcią, podejmując tą niedorzeczną decyzję, tym bardziej, że nigdy nie wspomniała o tym intrygującym mężczyźnie. Zagadką pozostaje również relacja w jakiej James wraz ze swoimi dziećmi pozostawali z jej babcią.
Zachowanie Jamesa jest również dla Josie zaskakujące, bo mężczyzna robi wszystko aby wypełnić wolę staruszki. Wszystko zmienia się gdy, ona orientuje się, że Jamesa wydaje się być co raz bardziej pociągający oraz opiekuńczy jednocześnie roszczący sobie do niej prawo. Kim jest James? Czy Josie wróci do swojego dawnego luksusowego życia ? Czy może to jedyna okazja aby mieć rodzinę i prawdziwy ciepły dom.
Troszkę przerażała mnie grubość książki, ale intrygujący opis i wcześniejsze pozycje autorki, zachęciły do jej przeczytania. Mimo, że wszystko w tej książce dzieje się w miarę powoli i leniwie, to ta chęć rozgryzienia tej dziwnej sytuacji, nie pozwala się od niej oderwać. Główny bohater i jego dialogi i przemyślenia to jest dopiero Sztosik. Uwielbiam tego gościa : bezkompromisowy, mocny w słowach, ale też namiętny i stojący murem za najbliższymi. Główna bohaterka tak troszkę „flaki z olejem”, ale na szczęście dająca się ukształtować przez zapatrzonego w niej faceta, jak również dająca się ponieść chwili, bez względu na okoliczności. Ten fragment baaardzo mi się podobał.
Reasumując, przyjemna lektura, lekko pikantna, ale też pełna humoru i namiętności.
Dzisiaj będzie trochę gorąco 🔥 i nie chodzi mi o aurę za oknem 😉
,,Żądanie miłości" będzie miało swoją premierę 3 lutego 😊
Niewątpliwie jest to romans z ,,momentami" ale.... i to jest ważne 😊 mamy tu historię wielkiej miłości babci do swojej ukochanej wnuczki 💚
Tą wyjątkową starszą panią poznajemy tylko w opowieściach ponieważ lektura zaczyna się od jej pogrzebu. Niewiarygodna osoba, pełna ciepła i miłości oraz szalonych pomysłów. Dlaczego? Ponieważ w testamencie ,,zapisuje" swoją wnuczkę sąsiadowi z trójką dzieci 😂 Takie pomysły mogą przychodzić do głowy tylko babciom.
Ale przejdźmy do konkretów 😉 owa wnuczka Josephine to kobieta z trudną przeszłością, pełna nieufności, dystansu a jednocześnie o wielkim sercu. Kocham swoją pracę i swoje życie, uważa, że tak właśnie chce żyć. Babcia marzy dla niej o czymś innym. Czy coś z tych marzeń wyjdzie? Czy Josephine uda się otworzyć na świat i ludzi? Czy bliskość innych przestanie być dla niej krępująca? Czy kontakt z innymi ludźmi potrafi dawać jej radość? Wiele tych pytań ale na wszystkie znajdziecie odpowiedź w książce. Zapraszam do lektury😊🔥🔥🔥
Potencjalnie przykre zdarzenie, może nam odmienić życie, czasem wychodzi to nam na lepsze, a czasem wręcz się nam jeszcze pogarsza. Los bywa przekorny i nigdy nie wiemy, co nas jeszcze czeka. Zmiany w naszym życiu są potrzebne, by wyrwać nas niekiedy z uciążliwej rutyny, która na pierwszy rzut oka taka nie jest.
Zarys fabuły
W książce spotykamy Josephine Malone przebywającą ciągle w rozjazdach na skutek wykonywanej pracy. Pewnego dnia, nadchodzi dla niej smutny czas, gdyż zmuszona jest pożegnać ukochaną babcię Bunię. Owa kobieta była dla niej niezwykłym wsparciem w okresie całego życia. W testamencie odczytanym po pogrzebie staruszki, oprócz typowego w tym przypadku przekazania na rzecz głównej bohaterki pieniędzy oraz Lawendowej Willi jest również zapis, jakoby Josephine została przekazana pod opiekę niejakiemu Jake'owi. Jak się później okazuje mężczyzna ten jest samotnie wychowującym ojcem trojga dzieci oraz szczęśliwym posiadaczem klubu ze striptizem. Bohaterka chciałaby wrócić do dawnego życia, tylko nie wie, co ma zrobić z tym majątkiem, mogłaby sprzedać, ale w każdym kącie i przedmiocie, zawartych jest wiele miłych wspomnień. Jak postąpi Josephine? Co dalej z Jake'iem? Jakie powstaną relacje między bohaterami i jak potoczą się ich dalsze losy? O tym w książce „Żądanie miłości” autorstwa Kristen Ashley.
Odczucia
Książkę przeczytałem jakiś czas temu, ale długo zastanawiałem się, jak ugryźć temat, wszak sam pomysł na fabułę jest fajny, bo takie zderzenia dwóch osób się zdarzają i często można na to trafić w innych pozycjach książkowych oraz filmach. Samo zapisanie wnuczki obcemu mężczyźnie w sensie niepowiązanemu w żaden sposób biologicznie z bohaterką nie jest czymś zaskakującym i niedorzecznym, bo Bunia, jako osoba w podeszłym wieku pamiętająca inne czasy mogła tak postąpić – nie takie rzeczy się zdarzają. Z drugiej strony jest to kuriozalne, bo jak można drugiego człowieka zapisać w posiadanie, ciekawe jakby to wyglądało, gdyby mężczyzna był zapisany kobiecie i to takiej, która mu się nie podoba? Zapewne akcja potoczyłaby się inaczej. Mi jakoś tak średnio przypadły do gustu przedstawione postacie, a zwłaszcza głównej bohaterki, która niby się nie zgadzała, ale jednak to robiła dzięki przedstawionym argumentom przez Jake'a który świetnie potrafił nią manipulować (zapewne dlatego, że był przystojny).
Podsumowanie
Moja ocena jest taka, a nie niższa, gdyż sama fabuła do mnie przemawia, ale postacie mogłyby być bardziej dopracowane. Niestety mała czcionka w moim przypadku była dobijająca, co wydłużyło czas samego czytania, wolałbym grubszą książkę ale z większymi literami. Czasami bywały zbyt długie opisy, ale to już kwestia gustu. Po lekturze książki możemy wysnuć wniosek, że czasami przypadki i na pozór dziwne sytuacje mogą odmienić nasze życie na lepsze. Polecam książkę czytelnikom lubiącym romanse bogate w piękne opisy miejsc akcji (zwłaszcza ten dotyczący Lawendowej Willi).
Josephine dziedziczy po ukochanej babci piękny dom i pokaźny majątek.
Testament zawiera jeszcze jeden, kuriozalny zapis: staruszka zapisała wnuczkę Jake’owi – trzykrotnemu rozwodnikowi, właścicielowi nocnego klubu, samotnie wychowującemu trójkę dzieci. Jake zamierza przyjąć i zatrzymać zaskakujący spadek.
Dlaczego starsza pani postanowiła połączyć dwoje zupełnie obcych sobie ludzi? Co kryje się w głębi duszy Josephine? Kim naprawdę jest Jake i co zamierza zrobić z nieoczekiwanym darem losu?
Jedyne uczucie, jakie towarzyszyło mi po zakończonej lekturze, to była ulga. Naprawdę cieszyłam się, że to już koniec i mogę przeczytać coś lepszego. Sam pomysł na fabułę wydawał mi się bardzo ciekawy i zabawny – babcia przekazuje wnuczkę w testamencie jakiemuś obcemu facetowi. Pierwszy raz spotkałam się z czymś takim i byłam przekonana, że to może być naprawdę świetny romans. Nie wszystko jednak poszło po mojej myśli.
Najgorsza w tej książce była Josie, czyli główna bohaterka. Czterdziesto(bodajże)pięcioletnia kobieta, która zna wszystkich: sławnego rapera, jednego z najlepszych fotografów na świecie, frontmana jakiejś popularnej kapeli itd. Oczywiście każdy celebryta ją kocha – dosłownie, a ona co chwila w rozmowie z innymi bohaterami zaledwie „wspomina”, że zna tego, czy tamtego, przy okazji wspominając, jakie to drogie prezenty od nich dostała.
Zadziwiające jest to, że większość męskich bohaterów tej książki jest zakochana w niej na zabój, ale oczywiście ta niewiasta niczego nie dostrzega. Na pogrzebie swojej babci od razu dostrzega jakiegoś gościa w garniturze Hugo Bossa, ale dostrzec uczuć innych jakoś nie potrafiła.
Pomijając już jej znajomości w każdej branży, kobieta ta jest wszechzdolna. Niby pracowała jako asystentka, ale zna się również na szeroko pojętych finansach, pracy w ogrodzie, potrafi świetnie gotować i świetnie dogaduje się z dziećmi i młodzieżą. Na potęgę używa słowa „zaiste” i innych tego typu w swoich wypowiedziach, ale gdy żegna się ze swoim facetem mówi zwyczajne „Nara”. Ubiera się najlepiej w całym miasteczku, co chwila rzucane są nazwy światowych marek. Przy pierwszej kolacji z dziećmi jej faceta wytyka jego córce, że jest piękną dziewczyną, ale tragicznie się maluje. No przecież w końcu Josie wie wszystko najlepiej.
Denerwowała mnie ta jej wszech wiedza w każdym temacie i fakt, że wszędzie się wtrącała. Matka dzieci jej faceta kompletnie je olewa? Josie pierwsza prawi jej morały. Jakiś zadufany w sobie nastolatek obgaduje córkę jej faceta? Josie wkracza do akcji i uracza go półtorastronnicową gadką o niczym, na dodatek znów wspominając przy okazji o swoich znajomościach. Z pewnością jakiś nastolatek będzie sobie dużo robił z gadania jakieś starszej kobiety. Ponadto nie ma swoich dzieci, ale poucza faceta posiadającego aż trójkę, jak powinien jej wychowywać.
Nie da się ukryć, że ta książka jest stanowczo za bardzo przeciągana. W pewnym momencie byłam tak wynudzona tą historią, że zastanawiałam się, czy nie dać sobie z nią spokoju. Gdy nastąpiła już miłosna sielanka między głównymi bohaterami, na pierwszy plan wysunęły się nastoletnie dramy. A to córce Jake’a najpopularniejszy chłopak w szkole powiedział cześć, a to jego starszego syna próbują wciągnąć w ojcostwo dziecka jakiejś nastolatki z którą się spotykał… I tak w koło Macieju.
Wyczekiwałam jakiejś dramy z Josie na pierwszym planie i… się doczekałam. To była tak głupia i bezsensownie wpleciona scena, że aż słów mi brakuje. Ogromny foch z przytupem trwający chyba trzy strony. Potem nasza Josie uświadamia sobie, że przecież ona tak bardzo kocha Jake – i wszystko znowu wraca do normy.
Jedyną rzeczą, która spodobała mi się w zakończeniu (pomijając oczywiście fakt, że był to długo wyczekiwany przeze mnie finał) był pewien fragment, który w dużym stopniu mnie wzruszył, choć kompletnie nie pasował mi do tej kiczowatej książki.
Podsumowując, cieszę się, że to już koniec. Nie dość, że książka ta liczy sobie ponad pięćset stron, to jeszcze tekst napisany jest małą czcionką, co w dużym stopniu spowolniło moje czytanie. Być może komuś z Was przypadnie do gustu ta książka ( na Lubimy Czytać o dziwo ma 7,5 gwiazdki), mnie jednak kompletnie nie porwała.
Moja ocena: 3/10
Lubię książki Kristen. I zawsze z przyjemnością je czytam. A najnowsza urzekła mnie swoją okładką, ponieważ uwielbiam czerwień.
Ale czy najnowsza książka przypadła mi do gustu? Niekoniecznie.
Na starcie co mnie odrzuciło to była czcionka i interlinia. Nie wiem czy też tak macie, ale ja na to zwracam uwagę. Dlatego odbiór książki przez to był gorszy. Męczyłam się podczas czytania, a przecież o to nie chodzi. Sama fabuła książki była ciekawa. I to ona najbardziej mi się podobała. Mimo, że była przewidywalna. Wciągnęła mnie od samego początku. Postacie dojrzałe, które nie do końca polubiłam. Denerwowały mnie niektóre słowa i odzywki. Ale to taki mały szczegół. Były też zbędne opisy, których nie lubię. Uważam, że książka mogła być krótsza. O tak w skrócie.
Odziedziczenie sporego majątku po krewnym to marzenie wielu osób, piękny dom i pokaźna suma pieniędzy potrafią ukoić smutek po zmarłej osobie. Taki spadek dostaje właśnie Josephine, kobieta, która ma już swoje lata, ale nadal nie ułożyła sobie życia. Niestety na odczytaniu testamentu pojawia się również obcy mężczyzna, któremu została zapisana pewna suma pieniędzy z majątku nieboszczki, ale nie tylko, babcia kobiety zapisała mu również w spadku Josephine, staruszka chciała, żeby zostali parą po jej śmierci. Kobieta jest wstrząśnięta tym, co usłyszała, i uważa to za absurd, nie zamierza spełniać ostatniej woli swojej babci, ale mężczyzna intryguje ją tak bardzo, że ciężko jej wyrzucić go z głowy.
Często zastanawia mnie to dlaczego osoby z okładki nie odzwierciedlają ludzi z książki, na grafice widzimy dwie młode osoby, a już po kilku stronach dowiadujemy się, że Josephine nie jest nastolatką, a i Jake ma swoje lata. Jest to bardzo mylące, jednak okładka to pierwsze co przyciąga nas do książki i powinna odzwierciedlać to, co skrywa środek.
Książka jest bardzo obszerna, jest w niej dużo szczegółowych opisów miejsc i sytuacji co czasami jest dość nużące, ale pozwala dobrze wczuć się w to, co się dzieje i jak wygląda otoczenie. Historia sama w sobie jest dość szalona, chociaż czasami ktoś z boku potrafi zauważyć, że dwie osoby do siebie pasują, a one same by tego nie zauważyły.
Główna bohaterka wydaje się mało zaradna, ma w sobie niezdarność, która przekłada się na jej życie, za to Jake od początku wydaje się bucem, przez co później trudno go polubić. Mnie ta opowieść niestety się dłużyła, nie polubiłam się z głównymi bohaterami i trochę mnie irytowali, byłam pewna, że tak czy inaczej, dojdzie między nimi do zbliżenia, co oczywiście zostało bardzo szczegółowo opisane.
Historia jest zaskakująca i pomimo wszystko przeczytałam ją do końca, niestety czegoś mi w niej zabrakło, dzięki czemu czytałabym ją z wypiekami na twarzy, ale na pewno spodoba się osobą, które są zakochane właśnie w takich opowieściach.
Josephine Malone jest zapracowaną kobietą po czterdziestce. Od ponad dwudziestu lat jest asystentem fotografa światowej sławy. Zwiedziła wiele, poznała wiele sław. Robi wszystko, by zagłuszyć przeszłość - przykre wspomnienia. Zakłada maskę perfekcji, obojętności i zimna. Nie wikła się w związki. Kiedy dostaje informację o śmierci ukochanej Buni, przyjeżdża do Madeline. Tuż po pogrzebie czeka ją wizyta u notariusza. Babcia zostawiła testament. Kobieta otrzymuje wszystko, co staruszka przez lata zgromadziła. A ona sama, Josie, trafia pod opiekę Jake'a. Kuriozalne i szokujące. Ostatnia wola zaskakuje zarówno główną spadkobierczynię, jak i mężczyznę.
Jake Spear jest trzykrotnym rozwodnikiem i jest samotnym ojcem trójki dzieci. Conner, Amber i Ethan są dla niego najważniejsi. Żeby zapewnić im spokojne i godne życie prowadzi siłownię 'Truck" a także klub nocny.
Dlaczego Bunia powierzyła Jake'owi opiekę nad wnuczką? Jakie ma zamiary ma wobec niej? Czy Josie porzuci maskę i pokażę swoją prawdziwą twarzy i targające nią emocje? Czy pobyt w Lawendowej Willi zmieni ją? Jaki wpływ na głównych bohaterów będzie miała ich relacja? A co na to wszystko dzieci?
Uwielbiam pióro autorki. Za mną seria Rock Chick (to znaczy te tomy, które zostały już wydane) a na regale czeka seria Mężczyzna marzeń, na którą ciągle próbuję znaleźć czas. Ale w planie jest. Tym razem dostałam historie dojrzałej ale samotnej kobiety, która w swoim życiu doświadczyła wielu traumatycznych wydarzeń. To one zmieniły Josephine. Zamknęła się w sobie i nikogo blisko nie dopuszcza. Zamknęła się w skorupie. Maski zdobią jej twarzy i ukrywają prawdziwe emocje. Zapracowana unika związków. Nie umie kochać i nie nadaje się na partnerkę. Smutno mi się zrobiło. Sama dobrowolnie zamknęła się na emocje i doświadczenia. Spokój i chwilę na złapanie oddechu może zażyć tylko w domu ukochanej Buni. Lawendowa Willa koi i napawa spokojem. Autorka świetnie rozegrała te wszystkie emocje głównej bohaterki. Jej reakcje na testament babci, jak i mężczyznę, któremu została przekazana. Ostatnia wola, widać lubi zaskakiwać. A główny bohater? No powiem Wam, że od samego początku mnie intrygował. Samotny ojciec trójki dzieci, trzykrotny rozwodnik a do tego miedzy innymi właściciel klubu go-go. No, ciekawa postać. Zastanawiałam się, czy nie będzie zbyt szalony ani bawił się w skakanie z kwiatka na kwiatek. Pozory lubią mylić i zwodzić. Jake okazał się być miłym, troskliwym facetem o wielkim sercu. Dobro innych stawia ponad własnym. Do tego posiada cechy dżentelmena i szarmanckiego rycerza na białym koniu. Ale to, czego u niego szukałam, to dobrze znana mi męska zaborczość. Te słodkie zagrywki poznałam już właśnie z serii wymienionej powyżej. Uwielbiam takie zachowania w bohaterach. Pewność siebie, zdrowa zaborczość, ochrona, ironia i zadziorność. Bomba. A ich relacja? Burzliwa i pełna ognia. Chemia była widoczna gołym okiem a pożądanie zagęszczało i tak już ciężką atmosferę. Sceny były takie, do jakich przywykam w książkach autorki. Ostre, pieprzne i spalające. Z odrobiną szaleństwa i nieprzewidywalności. Smakowicie, odważnie i bardzo niegrzecznie. Nie zabrakło intryg i chwil pełnych obaw, które idealnie uzupełniały historię. Historię, w której autorce udało się wpleść problemy nastoletnich dzieci bohatera. Oni także byli tu ważnymi postaciami. Oni także wydobywali z głównej bohaterki fajne cechy charakteru. Autorka napisała świetną książkę. Tym razem bohaterami nie są młodzieniaszki a doświadczone osoby. Było to dla mnie zaskoczeniem ogromnym, bo nie ukrywam, że nie miałam bladego pojęcia w jakim kierunku pójdzie relacja i jak będę ją odbierać. A jednak Kristen pozytywnie mnie zaskoczyła. Stworzyła temperamentne i charakterne postacie, z którymi nie sposób się nudzić. Lektura ta wzrusza a w mych oczach lśniły łzy. Wzruszająca i ciepła. Książka zmusza do refleksji. Autorka pokazała, że miłość nie patrzy w dowód. Na nią i na szczęście nigdy nie jest za późno. Warto zaryzykować i otworzyć się na nowe. I warto posłuchać się serca i uwierzyć w to, że intencje i plany osób z naszego otoczenia mogą być szczere i mogą wynikać z troski. Los potrafi zaskakiwać. Fani twórczości autorki koniecznie muszą przeczytać tę pozycję. A ci, którzy jeszcze nie znają jej stylu a szukają dojrzałej historii, realnej i przepełnionej realizmem z ogromną dawką uniesień, to śmiało możecie po nią sięgać.
Polecam.
Bardzo przyjemna książka. Nawet się nie spodziewałam że będzie mi się tak podobac od pierwszej aż do ostatniej strony. Historia Josie brzmi jak z bajki. Mimo że pierwsza część jej życia była piekłem to druga połowa była cudowna. Miała kochajaca babcie która nawet po swojej śmierci nadal o nią dbała. Starała się żeby wnuczka nie została sama i postawiła na jej drodze Jacka.
Cała historia tej pary brzmi zbyt idealnie. Od poczatku byłam pewna że zaraz coś się wydarzy i wielka miłość upadnie. Ale nic się nie działo. Cały czas było dobrze co było dziwne. Każdy zna schemat w takich książkach. Poznanie i wielka miłośc. Nagle dzieje się coś co to burzy a później wielkie pogodzenie. A tutaj nic! Czekałam aż do samego końca żeby coś się wydarzyło. Jednak nie było to jakieś wielkie trzęsienie ziemi tylko mały wstrząs. Bardzo przyjemnie się czytało tę powieść. Mam nadzieję że jeszcze coś w podobnym klimacie uda się stworzyć autorce.
„ŻĄDANIE MIŁOŚCI”
Kristen Ashley Wydawnictwo AKURAT Wydawnictwo MUZA
To jest niesamowita przygoda, w którą wchodzimy przez tragiczne zdarzenie. Umiera babcia Josephine – Lydia. Na pogrzeb przyjeżdża tajemniczy mężczyzna z trójką dzieci. Na odczytanie testamentu również przychodzi on – Jake Spear. Babcia po śmierci próbuje połączyć te 2 skrzywdzone przez życie i samotne osoby. Babcia w testamencie przekazuje Josephine w ręce Spearowi. I tu nasza historia się zaczyna. Nie będę wam streszczała książki bo nie o to chodzi. Będzie mnóstwo zwrotów akcji i niesamowitych zdarzeń. Będzie również mrocznie i gorąco.
Ktoś czyha na Lawendową Willę, którą odziedziczyła nasza główna bohaterka. W powieści Kristen Ashley znajdziecie również mnóstwo emocji. Popłyną łzy szczęścia i smutku. Książka „Żądanie miłości” rozpala zmysły. Przeznaczona jest dla czytelników dorosłych.
Idealni bohaterowie dobrze wykreowani. Josephine to taka buntowniczka, czy podda się ostatniej woli babci? Akcja goni akcję i nigdy nie zwalnia. „Żądanie miłości” czyta się jednym tchem. Bardzo dobrze wymyślona fabuła. Okładka cudowna, przyciąga wzrok.
Polecam i zachęcam do przeczytania tej powieści.
Uwielbiam książki z pod pióra Kristen Ashley.
Zobaczcie jak cudownie jest w Lawendowej Willi. Tutaj każdy czuje się wyjątkowo.
Moja ocena 10/10
Czy testament starszej pani może namieszać w życiu kilkorgu osobom? Owszem. I o tym jest ta historia.
Jake i Josie to dojrzali ludzie. Po przejściach, z bagażem doświadczeń. I to właśnie mocno wyróżnia tę powieść spośród innych. Czytamy o uczuciu rodzącym się trochę z przypadku, trochę z nieufnością. Na pewno było to coś świeżego, bo zazwyczaj mamy do czynienia z młodszymi bohaterami. Początek wskazywał, że to będzie bardziej obyczajówka niż romans, jednak w miarę rozkręcania się fabuły robi się coraz goręcej. I trochę też siada dynamika akcji. Ale za to pojawia się więcej uczuć, emocji, romantyczności i pieszczotliwych zdrobniałych przezwisk (to ostatnie mnie się akurat nie podobało). Ale to nie jest taka urocza i słodka historia. Będą problemy, trudności, byłe żony, byli kochankowie, nastoletnie miłości, czy niezapowiedziane wizyty rodziny, której nikt nie chce oglądać.
Ta powieść jest bardzo życiowa, dotyka takich normalnych problemów (amerykańskich oczywiście), i chociaż będzie trochę seksu, to nie jest on główną osią tej książki. Przyjemna, wciagająca, może z lepszym początkiem niż końcem, ale warta przeczytania w chłodny wieczór.
Czy można w spadku zapisać komuś drugiego człowieka? Wydawać by się mogło, że to raczej mało prawdopodobne, a już na pewno nie do końca zgodne z prawem. Mimo to pewna starsza pani, Lydia, zapisała w spadku swoją wnuczkę. Josephine to kobieta z przeszłością, a jej „opiekun - spadkobierca” to Jake – mężczyzna po przejściach, ojciec trójki dzieci. Pytanie tylko czy do zbudowania jakiejkolwiek relacji można zmusić dwójkę dorosłych ludzi z bagażem doświadczeń?
Josephine, główna bohaterka to kobieta, która w życiu odniosła sukces (tak przynajmniej postrzegają ją mieszkańcy małego miasteczka), jednak zanim pojawił się sukces w jej życiu było sporo łez i cierpienia, to niestety odcisnęło swoje piętno na relacjach, które budowała z różnymi mężczyznami. Nigdy nie znalazła nikogo, z kim chciałaby założyć rodzinę i poniekąd pogodziła się z tą myślą. Nagle w jej życiu pojawia się rzeczony spadkobierca, który wywraca jej ułożone życie do góry nogami.
Zaczyna się tworzyć między nimi relacja, której szukali całe swoje życie, oparta na zaufaniu, wzajemnej trosce, dobroci i szacunku. Pytanie tylko czy ich przeszłość nie stanie na drodze do wspólnego szczęścia.
Kristen Ashley ma talent do pisania dobrych romansów, nie takich z prostą, przewidywalną fabułą, ale takich gdzie czytelnik wkręca się w historię bohaterów totalnie, angażuje się emocjonalnie w całą opowieść i kibicuje szczęśliwemu zakończeniu.
I choć bohaterowie wydają się być aż nadto idealnie wykreowani, to w świecie gdzie wiecznie z mediów leje się fala nienawiści, wzajemnych obelg i hejtu, tacy bohaterowie są jak opatrunek na ranę, bo ta książka pokazuje, że warto być dobrym, warto być uczciwym, warto być przyzwoitym, bo to zwyczajnie do nas wraca. Karma wraca – zawsze.
Ta książka utwierdza mnie w przekonaniu, że na pewno sięgnę po kolejne książki Kristen Ashley
Książki tej autorki to lektury, po które sięgam z czystą przyjemnością. Znam już „pióro” K.A. na tyle, że mogę z czystym sumieniem powiedzieć, „chcę przeczytać kolejną książkę”.
Jeżeli można określić tempo zdarzeń w książce na szybkie, to tak właśnie chciałabym powiedzieć o fabule tej powieści. Akcja książki jest szybka, choć można powiedzieć, że w wielu wątkach przewidywalna, z całą jednak pewnością nie pozwala na nudę podczas czytania.
Chociaż książka zaczyna się dramatycznie, nie brakuje w niej humoru, którym autorka obdarza czytelników w znacznej ilości. Jeśli chodzi o mnie, to przez ¾ książki śmiałam się, czasami nawet w głos, ale niektóre fragmenty fabuły wywoływały we mnie wodospady łez. Tak właśnie pisze K.A., miesza emocjonalnie w głowie i doprowadza do tego, że chociaż oczy szczypią od długiego czytania, nie jest się w stanie odłożyć książki „na później”.
Wątki erotyczne są w fabule takim doprawieniem smaku dramatyczno-romantyczno-psychologicznej bajki dla dorosłych. I chociaż nie przepadam za erotykami, to uważam, że sekst w książce jest bardzo zmysłowy, aczkolwiek bywa czasami ostry, to nigdy nie jest wulgarny.
Główni bohaterowie są trochę skomplikowani. ONA teoretycznie piękna czterdziestopięciolatka, mądra, bardzo bogata, obyta światowo kobieta, zachowywała się czasami tak infantylnie jak niedojrzała emocjonalnie nastolatka. ON, doświadczony życiowo i zawodowo przystojny mężczyzna w średnim wieku, biznesmen, odpowiedzialny ojciec samotnie wychowujący trójkę dzieci jest czasami bardzo romantycznie usłużnym, a czasami wręcz irytująco władczy. Z jednej strony czule dotyka nadużywając (moim zdaniem) słowa „kochanie”, a z drugiej mało romantycznie podchodzi czasami do seksu, traktując swoją partnerkę bardziej jak rzecz niż kobietę.
Ogólnie jednak mogę powiedzieć, że jest to książka dynamicznie romantyczna, w której znajdziemy wątki nie tylko romansu i erotyki, ale również sensacji, psychologii i przede wszystkim mocno emocjonalnej odpowiedzialności za drugiego człowieka.
Bardzo ciekawie i nietuzinkowo przedstawione osobowości bohaterów, zarówno tych pierwszoplanowych jak i pozostałych, w połączeniu z zabawnym językiem narracji i dialogów, a także (może trochę mało realna, ale…) bardzo intrygująco poprowadzona fabuła, to połączenie, które pasuje jedynie do określenia „dobra książka”.
Polecam tę książkę zwłaszcza czytelnikom lubiącym romans z dodatkiem humoru i erotyki. Nie brakuje tutaj wzmianek sensacyjnych, ale przede wszystkim jest cudownie pokazana z punktu widzenia psychologicznego, świetna relacja kobiety niebędącej matką, z trójką dzieci swojego partnera. W wielu związkach nie zawsze dzieci akceptują kolejną osobę w życiu ich rodzica, tu autorka pokazała, że jest to nie tyle możliwe co wręcz osiągalne na wielu płaszczyznach emocjonalnych.
To wprawdzie typowy romans, ale też powieść o przyjaźni, odpowiedzialności za drugiego człowieka, o bezmyślności niektórych zachowań, i trochę o niesamowitych sprawach, których na co dzień nie mamy okazji doświadczać. Tu się naprawdę dużo dzieje, nie ma czasu na nudę.
Popijając drinki z przyjaciółkami w modnym klubie, Gwendolyn Kidd spotyka mężczyznę swoich marzeń. Zaprasza go do domu; spędzają razem noc, ale rano...
Cztery lata temu Mitch Lawson wprowadził się do mieszkania naprzeciwko Mary Hanover, a ona od pierwszego wejrzenia zakochała się w wysokim, przystojnym...
Przeczytane:2021-03-24, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2021 roku, Recenzenckie,