Cztery lata temu Mitch Lawson wprowadził się do mieszkania naprzeciwko Mary Hanover, a ona od pierwszego wejrzenia zakochała się w wysokim, przystojnym i świetnie ubranym detektywie. Wie, że Mitch nigdy nie odwzajemni jej uczucia, jest przecież z innej ligi. Co nie zmienia faktu, że to mężczyzna jej marzeń. Niespodziewanie Mara zostanie opiekunką dwojga dzieci, a detektyw zaoferuje swoją pomoc... choćby w postaci cudownego masażu stóp. Mara pamięta o tym, kim jest i skąd pochodzi. Ma bolesną świadomość, że Mitch jest po prostu dla niej za dobry. On jednak uważa inaczej; spróbuje przekonać Marę, żeby odcięła się od swojej przeszłości. Chciałby stworzyć z nią rodzinę, ale odkryje, że musi chronić ją przed zupełnie nieoczekiwanymi zagrożeniami i groźnymi przestępcami, którzy będą próbować ich rozdzielić.
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 2019-02-20
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 544
Tytuł oryginału: Law Man
Zapraszam na nalogowyksiazkoholik.pl
On – idealny. Ona – mamla z wyboru. Co z tego wyniknie? Całkiem zabawna historia miłosna z poważnym przesłaniem i dwójką uroczych dzieciaków. Idealny mężczyzna naprawdę przypadł mi do gustu, a Mitch jest pełnokrwistą 10 w każdej skali rządzącej tym światem. Chcę więcej i mam nadzieję, że już niedługo dostanę kolejną część.
Mara prowadziła spokojne i ustabilizowane życie, dopóki naprzeciwko nie wprowadził się przystojny detektyw Mitch Lawson. Wtedy życie Mary stanęło na głowie, bo zwyczajnie się zakochała. Niestety Mitch był stuprocentową 10, a ona dawała sobie łaskawe 2 w swojej skali wspaniałości. Wiedziała, że taki mężczyzna nawet na nią nie spojrzy, a co dopiero mówić o jakimkolwiek związku. Jedynym ratunkiem była ucieczka. Mitchowi podobała się roztrzepana, nieśmiała i wiecznie przed nim uciekająca sąsiadka. Gdy pod opiekę Mary trafia dwójka dzieciaków, detektyw dostrzega szansę na zbliżenie się do dziewczyny. Nie wie jednak, że miłość musi być najpierw okupiona walką.
Idealny mężczyzna to naprawdę… idealna lektura. I nie mówię tego, bo całkowicie się nią zachwyciłam. Oczywiście powieść ma kilka wad, a liczba wypowiedzianej przez bohaterkę samogłoski Eeee… przyprawiłaby Was o ból głowy – przyznaję, że miałam ambicję, by je policzyć, ale jestem zbyt leniwa. Niemniej to książka, która naprawdę mnie wiele razy rozbawiła, a Mitch stał się moją kolejną życiową miłością. Drugą – choć pewnie po przeczytaniu jego książki wskoczy na pierwsze miejsce – jest Tack, na którego czekam z utęsknieniem. Proszę! Wydajcie jego część, bo ja kocham motocyklistów!
Mitch to naprawdę idealny facet, ale nie w przesadzony sposób. Oczywiście jest przystojny, ale tak naprawdę powalił mnie swoją opiekuńczością. Można powiedzieć, że wparował do życia Mary niczym taran i zadomowił się na dobre. Wcale się nie dziwię Marze, która zupełnie nie ogarniała, co się wokół niej dzieje. Wyobraźcie sobie – facet, w którym się skrycie podkochujecie i praktycznie za każdym razem przyprawia Was o mały zawał nagle zjawa się w waszym domu, często rozstawia Was po kątach, a na dodatek nie możecie się go pozbyć w żaden sposób. Musicie przyznać, że może się człowiekowi zakręcić w głowie, gdy seksowny detektyw kręci się po domu.
Mara to prawdziwa melepeta i ciepłe kluchy gdy w grę wchodzą kontakty z sąsiadem. Zapewniam, że dialogi przez nią prowadzone są tak ambitne, że po prostu będziecie pokładać się ze śmiechu. Tutaj powracam do tego nieszczęsnego E…, które początkowo jest odpowiedzią na każde pytanie Mitcha. Z początku myślałam, że autorka sobie ze mnie zakpiła, tworząc aż tak głupią bohaterkę, która nie umie sklecić nawet jednego zdania. Na szczęście charyzma Mitcha sprawia, że dialogi wyszły naprawdę zabawnie, a Mara rozkręca się ze strony na stronę.
Ostatecznie zapałałam do niej ogromną sympatią, a zakończenie książki pokazuje, że pazury miała, tylko głęboko je skrywała. To postać, która boryka się z wieloma problemami, a jednym z nich jest brak pewności siebie. Może właśnie dlatego relacja Mara-Mitch wcale nie jest przyprószona cukrem pudrem, choć może się wydać słodką historią. Dodatkowo Mara to dziewczyna z przeszłością i choć na pierwszy rzut oka niczym się nie wyróżnia, to zapewniam, że nie raz Was zaskoczy.
Elementem, na który zwróciłam uwagę i bardzo mi się spodobał, to postaci, o których można powiedzieć, że są z krwi i kości. Z pozoru idealny Mitch tak naprawdę też ma wady i czasem miałam ochotę skrócić go o głowę. Mara to dziewczyna, która… sprzedaje materace. Zazwyczaj bohaterki romansów nie wykonują aż tak prozaicznych czynności, a jednak autorka i to potrafiła wykorzystać na korzyć powieści – zapewniam, że materace Was rozśmieszą i zdziwicie się, co mogą ukrywać. Klamrą zamykającą jest oczywiście ostatnie kilka stron powieści, na których znajdziemy zwrot akcji, a przy okazji spotkamy się z bohaterami poprzednich części i – mam nadzieję(!) – przyszłych.
Idealny mężczyzna to z pozoru prosta historia miłosna, która niesie jednak ze sobą przesłanie i potrafi zaskoczyć. Pokazuje, że rodzicielskiej miłości można się nauczyć, a czasem całkiem obcy ludzie są lepszymi rodzicami, niż ci biologiczni. Dodatkowo książka jest bardzo pozytywnym zastrzykiem pobudzającym do działania i pozostawiającym czytelnika z uśmiechem na twarzy.
Idealna lektura, idealny mężczyzna – czegóż chcieć więcej?
Połączenie romansu z sensacją nie jest mi obce za sprawą dwóch autorek. Sandra Brown oraz Nora Roberts już dobrych kilka lat temu otwarły przede mną wrota do tej niezwykle ciekawej mieszanki. Przed kilkunastoma dniami dołączyła do nich kolejna autorka - Kristen Ashley. I tu muszę dodać, że do mojego czytelniczego życia zawitała ona wejściem smoka. A takie coś jest u mnie zdecydowanie mile widziane.
Jak możecie zauważyć "Idealny mężczyzna" to już 3 tom z cyklu Mężczyzna marzeń. Nie widze przeciwwskazań by czytać je osobno, ale ja mam manię kontrolowania co i jak czytam, więc musiałam robić to tak, jak wskazują cyferki. Historie osobne, ale łączy je fakt, że męskie grono się zna i niekoniecznie za sobą przepada. Do czasu aż nie znajdą swojej drugiej połówki - w tedy czas zakopać topór wojenny, a połączyć swe siły by pomóc wybrankom serca.
Mitch Lawson od czterech lat mieszka naprzeciwko Mary Hanover. Ona jest pewna, że zakochała się w nim od pierwszego wejrzenia. W końcu jak można oprzeć się wysokiemu, przystojnemu i świetnie ubranemu detektywowi? Tylko świat Mary to całkiem inny świat niż Mitcha. Kobieta wie, że należą do dwóch zupełnie innych lig światowych i jej uczucia nigdy nie zostaną odwzajemnione. Marabelle jest osobą, która przez własną matkę ma zmiażdżoną wiarę w siebie. Woli trzymać się na uboczu obserwując i marząc o tym, co by było, gdyby była inna. Mitch to widzi, bo obserwacja to jego drugie imię. Z własnego doświadczenia wie, że chyba nie można mieć niższej samooceny niż ma ta kobieta. Jedyne czego chce to jej pomóc. Zmienić to i dowiedzieć się co spowodowało, że Mara wierzy we wszystkich, ale nie w siebie.
Okazuje się, że szansa na to przychodzi w nietypowy sposób. Najpierw zepsuty kran, który Lawson chętnie naprawia, a potem pomoc przy opiece nad dwójką dzieci. Niestety życie Mary i jej dwójki podopiecznych będzie zagrożone i to nie z byle jakiego powodu. Detektyw zrobi wszystko by im pomóc. W końcu Mara kocha te maluchy nad życie. Kocha też jego, ale...
Czy odważy się wpuścić Mitcha do swojego świata, świata Mary? Czy zrezygnuje z oceniania ludzi systemem od 1 do 10? Czy da sobie wreszcie szansę na odrobinę szczęścia i zrozumie, że choć urodzona przez śmiecia, to śmieciem nie musi być? Że każdy odpowiada za swoje życie i opinia, jaką ma matka nie musi być jej opinią? Czy Mitchowi starczy sił i cierpliwości by przebić się przez mur, za jakim chroni się nieśmiała kobieta? Czy ochroni kobietę, którą śledzi wzrokiem od czterech lat oraz jej pociechy?
Muszę powiedzieć, że właśnie to połączenie - sensacja z romansem jest dla mnie idealne na relaks. Sam romans czasami mnie mdli, bo to jednak słodziutkie jak cukier. Tu idealna proporcja flirtu oraz uczuć z dramatem i nutą kryminału. Pierwsza część pt. "Tajemniczy Mężczyzna" była dla mnie strzałem prosto w serce. Drugi tom pt. "Niepokorny mężczyzna" niestety sporo stracił, bo autorka sporo aspektów powieliła i to drażniło. Na szczęście "Idealny mężczyzna" to powrót na dobre tory i ponownie strzał celny. Polecam cały cykl. Ja czekam na kolejną pozycję tym razem o motocykliści!
Minęło trzynaście lat odkąd Mara Hanover uciekła z toksycznego środowiska i zaczęła żyć na własną ręką. Hanover nie miała ciekawego dzieciństwa i sytuacje, których doświadczyła znacząco wpłynęły na jej dorosłe życie. Mara jest bardzo nieśmiała i ma ogromne kompleksy. Nie czuje się wystarczająco dobra, zwłaszcza dla przystojnego sąsiada - Mitcha Lawsona. Mara od czterech lat jest w skrycie zauroczona w Mitchu i nie zdaje sobie sprawy, że on czuje wobec niej dokładnie to samo. Pewnego dnia w mieszkaniu Mary psuje się kran. Kobieta próbuje dodzwonić się do administracji, ale bezskutecznie. O pomoc postanawia poprosić sąsiadów, rozmowie przysłuchuje się Mitch, który od razu oferuje jej pomocną dłoń.
Mara ma teraz stabilne i spokojne życie, na co ciężko zapracowała. Niestety demony z przeszłości nie dadzą jej tak łatwo o sobie zapomnieć, bo ponownie wkraczają do jej życia, między innymi jej kuzyn, Bill. Nawet gdyby Mara chciała to nie może się od niego odciąć. Bill ma dwójkę dzieci, dziewięcioletniego Billy'ego i sześcioletnią Billie i to on jest ich jedynym, prawnym opiekunem, aczkolwiek jego życie jest kompletnym bałaganem i nie jest w stanie należycie się nimi zaopiekować. Dzieciaki i tak czują się znacznie bezpieczniej przy swojej ciotce, dlatego Mara postanawia wziąć na siebie odpowiedzialność za ich wychowanie. Nie pozostaje z tym zupełnie sama, bo po raz kolejny swoją pomoc ofiaruje jej seksowny sąsiad. Na początku nie jest przekonana czy jest to dobry pomysł, ale Mitch nie pozostawia jej innego wyboru jak przystać na jego propozycję.
Kto by się spodziewał, że sąsiedzka pomoc odmieni cztery życia? Mitch jest popularnym detektywem wśród mieszkańców Denver i budzi w nich ogromny podziw, ale stał się też bohaterem dla Billy'ego, Billie i Mary. Z własnej woli zdeklarował się pomóc Marze w opiece nad dziećmi, które były dla niego obce. Podarował im to, czego nigdy nie otrzymały od własnego ojca. Zainteresowanie, miłość i bezpieczeństwo. Zżył się z nimi na tyle mocno, że w pewnym momencie zaczął je traktować jak swoje własne. Ich relacja była jedną z najlepszych rzeczy w tej książce. Mitch jest też mężczyzną, który udoskonalił życie Mary. Chciał aby w końcu wyjęła głowę z piasku i zobaczyła w sobie to, co on w niej zobaczył i co widzą w niej inni. Nie było to łatwym zadaniem, bo Hanover żyła w swoim własnym świecie, w którym dzieliła ludzi na grupy. To właśnie jego upartość sprawiła, że Mara się otworzyła i zmieniła. Przez całą książkę możemy zaobserwować jej rozwój. To jak ze wstydliwej szarej myszki z niskim poczuciem wartości zamienia się w pewną siebie, odważną kobietę. Jego zachowanie i czyny zdecydowanie kwalifikują go jako idealnego mężczyznę.
"Idealny mężczyzna" to urzekająca opowieść o znalezieniu własnej siły, pozostawieniu przeszłości za sobą i ruszeniu naprzód. Pełna rodzinnego ciepła i bezwarunkowej miłości.
Poprzednia część mnie zawiodła i nie miałam ochoty sięgać po kolejną część. Cieszę się, że mimo wszystko przeczytałam tę książkę bo bije na głowie swoją poprzedniczkę. Historia tu przedstawiona jest ciekawa, czasami mocno intrygująca i zabawna.
Mara zakochana jest od 4 lat w swoim sąsiedzie i tylko przy nim wpada w totalne odrętwienie i robi z siebie największą idiotkę świata. Uważa się za przeciętną i twierdzi że taki mężczyzna nigdy nie spojrzy na taką kobietę. Jak bardzo sie myli przekona się w dość dobitny sposób.
Okazała się to wciągająca historia którą czyta się z uśmiechem na twarzy. Jestem ciekawa czy 4 część mnie zaskoczy czy rozczaruje.
Chyba najlepsza część z całej trójki. Mówi o bezgranicznej miłości, która przezwycieży wszystko. Mara pochodzi z patologicznej rodziny. Nie ma ojca, matka jest alkoholiczka i ciągle ma nowych partnerów i mieszka w przyczepie. Mara miała dosyć upokarzania i uciekła z domu dzięki swojej przyjaciółce. Teraz ma porządna pracę i przyjaciół tylko brakuje jej pewności siebie i dlatego myśli że nie ma szans na związek z przystojnym sąsiadem Mitchem który jest detektywem policji. Jednak Los chciał żeby mogli się spotkać i po wielu próbach utworzyć związek. Mitch budował jej wiarę w siebie. Jeszcze sytuacji z dziećmi kuzyna przewazyla szalę i Mitch był pewien że ich nie zostawi pomimo tego skąd pochodzą i w jakiej są sytuacji. Mara w końcu wierzy że wszystko może się udać tylko dzięki wierze i zaufaniu.
„Idealny mężczyzna” to 3 tom serii „Dream Man”. Tak się składa, że to moje pierwsze spotkanie z twórczością Kristen Ashley. Mimo, że zaczęłam od najnowszej książki tej autorki to już śmiało mogę powiedzieć, że sięgnę również po pozostałe. Pisarka, bowiem zaskoczyła mnie lekkością pióra, humorem i ciekawą historią…
Mara to skromna i poukładana kobieta. Zawsze pełna energii, uśmiechnięta i pomocna. Swoją ciężką pracą wyrwała się z biednej i dysfunkcyjnej rodziny i zaczęła nowe życie. Mara jest też bardzo nieśmiała… zwłaszcza wobec swojego przystojnego sąsiada - detektywa Mitcha Lawsona. Od czterech lat jest on jej wielka, skrytą miłością. Niestety Mara ma bardzo niską samoocenę i jest przekonana, że nie ma szans u seksownego detektywa. Los jednak płata figle… Zepsuty kran w mieszkaniu Mary jest pretekstem, aby rozpocząć zwariowaną znajomość z Mitchem. Mężczyzna śmiało przyznaje się, że jest zainteresowany swoją sąsiadką. Niestety na drodze do gorącego flirtu staną obowiązki rodzinne Mary. Kobieta niespodziewanie zostaje opiekunką dwójki dzieci… i niespodziewanie Mitch zgłasza się na ochotnika do pomocy. Nagle dwójka obcych sobie ludzi stworzy wyjątkową rodzinę i staną przed wieloma wyzwaniami i problemami. Jak sobie z tym poradzą? Koniecznie musicie się przekonać!
Kristen Ashley ma bardzo lekki i zabawny styl. „Idealnego mężczyznę” czytało się bardzo płynnie a fabuła dosłownie pochłania czytelnika. Jest zabawnie, zmysłowo i wzruszająco. Jedynym (malutkim) minusem jest główna bohaterka. Mara jest wręcz chorobliwie wstydliwa i ma bardzo niską samoocenę. Czasami wręcz przewracałam oczami i myślałam: „Weź się w garść dziewczyno!!”, ale… może to specjalny zabieg pisarki. Może chciała udowodnić, że i taki charakter ma szanse na rozwój i zmianę… Ogólnie książka bardzo mile mnie zaskoczyła i z przyjemnością sięgnę po poprzednie części. Gorąco polecam!
PS. „Idealnego mężczyznę” oceniam na dziesiątkę! ;)
DWOJE LUDZI ROZDZIELONYCH PRZEZ LOS... Po bolesnej stracie Cady Moreland przyjeżdża do Magdalene, aby rozpocząć kolejny rozdział w swoim życiu. Rozdział...
Sadie Townsend niezwykle ciężko pracowała na swoją reputację lodowej księżniczki. Piękna i bogata. Jej ojciec, obecnie przebywający w więzieniu narkotykowy...
Przeczytane:2019-09-04, Ocena: 5, Przeczytałam, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2019 roku, 52 książki 2019, 26 książek 2019, 12 książek 2019, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2019,
Do "Idealnego mężczyzny" podchodziłam trochę sceptycznie nastawiona, ponieważ wobec twórczości autorki mam mieszane uczucia. Niemniej jednak myślę, że takie podejście dobrze mi zrobiło, a ja jestem zachwycona z poznanej lektury.
Zauroczyła mnie przedstawiona historia, która jest przede wszystkim nietypowa i świeża. W końcu nie mam do czynienia z literaturą kobiecą, która ocieka seksem, a ma mnóstwo o wiele ważniejszych wątków. Oczywiście mamy tutaj element romantyczny, który w sumie jest przesłodki. I chociaż cała akcja książki rozgrywa się w krótkim czasie, to jednak miałam wrażenie, że bohaterowie znają się na wylot, pomimo tego, że znają się od tygodnia. To było niesamowite. Zachwycałam się nad relacją, która występuje pomiędzy głównymi bohaterami i muszę przyznać, że bardzo ich polubiłam.
Mara jest świetną osobą, która pomimo trudnego życia wyszła na ludzi. Fajnie się czytaj jak Mitch pomaga jej uwolnić się z kokonu, w którym się zamyka. Cudowna jest troska, cierpliwość i gama pozytywnych uczuć, które jej okazuje, to takie urocze. Podoba mi się również, że są bardzo dorosłymi ludźmi, którzy potrafią wziąć życie za rogi. Ich charaktery zostały świetnie wykreowane, mają w sobie ogień, potrafią pokazać pazur, Mitch ocieka testosteronem, ale nie w przesadny sposób, raczej taki typowo męski, a Mara może pochwalić się kobiecością. Zdecydowanie są idealną parą.
Uwielbiam przeurocze dzieciaki, którymi są Billy i Billie. Tak, dobrze czytacie, to pokręcone imiona, jednak kryje się za nimi tajemnicza historia. Billy jest bardzo dojrzałym dzieckiem, które przeszło w życiu wiele wraz ze swoją siostrą. Niesamowite jest jak wiele potrafi zrobić, będąc tylko zwykłym chłopcem. Billie natomiast jest przeurocza, pocieszna i nadaje książce blasku swoim sześcioletnim sposobem bycia.
Bardzo, ale to bardzo mocno spodobała mi się historia, którą autorka zafundowała czytelnikom. Wpływ na to mają bardzo ciekawe wątki, które nadają książce charakteru i oryginalności. Na pierwszym planie mamy miłość do dzieci i walkę z przeszłością. Uczucie partnerskie jest wspaniałym dodatkiem i zwieńczeniem całości. Połączenie tych elementów było rewelacyjne, spowodowały, że powieść jest urocza, przyjemna w odbiorze i intrygująca. Bardzo chciałam wiedzieć, jak potoczą się losy bohaterów, kiedy wydarzy się coś nieoczekiwanego. I nie zawiodłam się. Ciągle coś się działo, było ciekawie, nie było monotonności.
Spodobała mi się cała powieść, od pierwszej aż do ostatniej strony. Czytałam z zapałem i nie mogłam oderwać się od lektury. Pióro autorki również do mnie przemówiło, było przyjemne i lekkie w odbiorze. Jestem pewna, że z przyjemnością sięgnę po kolejne książki autorki, ponieważ bawiłam się świetnie podczas czytania. Przyznać muszę, że historia wywarła na mnie niesamowite emocje i z ogromną przyjemnością poznawałam kolejne wątki, byłam ciekawa, co się wydarzy, jak potoczą się losy bohaterów. I jestem jak najbardziej usatysfakcjonowana.