DRUGA, NAJNOWSZA POWIEŚĆ AUTORKI BIJĄCYCH REKORDY POPULARNOŚCI DZIEWCZYN, KTÓRE ZABIŁY CHLOE
ZABÓJCA Z SĄSIEDZTWA opowiada historię sześciorga mieszkańców londyńskiej kamienicy połączonych wspólnym sekretem – tragicznymi wydarzeniami, które rozegrały się w ich domu pewnej nocy. Jednemu z nich będzie zależało na utrzymaniu tajemnicy bardziej niż pozostałym...
Prawa do ekranizacji książki kupiła Rabbit Bandini Productions, firma producencka należąca do Jamesa Franco.
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 2016-10-18
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 386
Tytuł oryginału: The Killer Next Door
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Magdalena Koziej
Ilustracje:Albatros
Jest to jedna z mroczniejszych książek z przerażającymi postaciami. Historia zaczyna się niewinnie. Zwykła kompletnie nie planowana ucieczka Lisy z pokaźną ilością gotówki, która rozpoczyna jeden z głównych wątków. Cała akcja rozpoczyna się w momencie, kiedy Colette (kiedyś Lisa Dunne) trafia na Kamienicznika, u którego wynajmuje pokój. Niby zwykła nora, ale czy napewno jest to dobre miejsce na zaszycie się przed niebezpieczeństwem, ktore wciąź grozi Colette? Czy dziewczyna trafia z deszczu pod rynnę? Czy wie, że największe niebezpieczeńswto jest tuż za... ścianą jej pokoju? Polecam każdemu, kto nie boi się ,,mocnych" opisów akcji i wcale nie chodzi tu o wulgaryzm.
Cher jest uciekinierką, Hossein ubiega się o azyl, Thomas jest książkowym molem, Collette widziała śmierć a Vesta dożywotnie tu mieszka. Nikt nie wchodzi nikomu w podwórko. Na korytarzu rzucają sobie suche powitanie. Jednak nadszedł dzień, w którym tajemnica połączyła wszystkich lokatorów. Ta tajemnica odsłania prawdziwe oblicze jednego z lokatorów. Nagle jeden z tymczasowych sojuszników okazuje się zabójcą z sąsiedztwa.
"Zabójca z sąsiedztwa" jest długo czekającą na swoją kolej powieścią. Udało mi się wyłowić na wymianie książek z półki na półkę organizowanej na WTK przez lubimy czytać. To moje pierwsze spotkanie z autorką piszącą pod pseudonimem Alex Marwood. Nie zawiodłem się i naprawdę cieszę się, że w końcu przeczytałem tą pozycję.
Kilka pierwszych rozdziałów już wystarczyło mi, by przekonać się o wielkim talencie pisarki. Kreacja bohaterów i osadzone w nich burze emocji dały dużo dynamiki tej książce.Spodobało mi się w tej książce, że autorka bawiła się z nami. W jednym momencie mówisz sobie "aaa, no to teraz już wszystko wiem. No tak, chytre!" a później autorka pokazuje Ci figę i mówi "a jednak nie to". I tak jest kilka razy!
Nasz zabójca nie do końca jest psychopatą. Głównym wątkiem jest jego psychologia. Poznajemy motyw i podłoże tego zachowania. Ja w pewnym momencie zacząłem się zastanawiać, czy naprawdę chcę studiować psychologię...
Autorka daje nam różne, różniste opisy, które mogą przyprawić o wstrząs i przewrót żołądka, lub palpitacje/wstrzymanie akcji serca. Wiem co mówię, żołądek wywróciło mi dwa razy, aż musiałem przerwać czytanie. Nie zabraknie też czarnego humoru, zwłaszcza przy śmierci jednej postaci. ( Na samo wspomnienie przeszły mnie ciarki). Tak, tego raczej nie zapomnę...
Sam pomysł na sposób, w jaki bohaterowie muszą współpracować przywiódł mi na myśl sceny z typowych kryminałów, gdzie wszyscy podejrzani siedzą przy jednym stole i taki typowy detektyw wyjaśnia powoli działanie i specyfikację mordercy, aż w końcu detektyw, albo sam morderca przyzna się do zbrodni. Mam nadzieję, że czaicie o jakie sceny mi chodzi?
Podsumowując
Nie jest to typowy kryminał, dlatego też chwalę za oryginalność. Przeczytałem jedną recenzję na temat tej książki i tam autorka wpisu powiedziała, że nie wyobraża sobie, żeby miało nie być ekranizacji. Zgadzam się z nią w stu procentach. Też chciałbym zobaczyć ekranizację tego najoryginalniejszego kryminału tej dekady. W mojej ocenie książka uzyskuje 9/10 pkt. Muszę jeden pkt odjąć za te wszystkie opisy paraliżujące moje wnętrzności.
Ale nie. Z jednej strony przyprawiały mnie o bóle, a z drugiej nie wyobrażam sobie bez nich książki. No dobra. Dodaję jeszcze 0,5 pkt, za wywołaną u mnie mieszankę wrażeń. :)
blog: zatraceni w kartkach
Czy wiesz kto mieszka tuż obok Ciebie? Kim są ludzie, których codziennie mijasz na korytarzu i pozdrawiasz? Współcześnie wydaje się nam, że wiemy wszystko o wszystkich, w końcu internecie codziennie sami umieszczamy informacje o sobie samych, a i inni także uzupełniają nasze wirtualne dossier, wystarczy chwila by sprawdzić kogo tylko chcemy. No właśnie, jak się ta wiedza ma do rzeczywistości? Czyżby nie mieliśmy już tajemnic przed nikim i nic nas nie jest w stanie zaskoczyć w bliźnich? A może to jedynie iluzja, niegroźna dopóki nie odbije się rykoszetem w naszym kierunku?
Mieszkania przy Beulah Grove 23 w Londynie do ekskluzywnych nie należą, najlepiej powiedzieć to sobie wprost i bez jakichkolwiek ogródek - jedynie ci, którzy nie mają innego wyjścia znajdują lokum pod tym adresem. Colette wybrała to miejsce ze sobie znanych powodów, podobnie było w przypadku Cher, reszta lokatorów egzystuje w tym budynku także nie z powodu jego wątpliwego uroku, jedynie Vesta jest wśród nich wyjątkiem, ale dla niej to po prostu dom i tyle. Szóstka mieszkańców widuje się na schodach, większość zna się tylko z widzenia i to im wystarczy, przynajmniej części z nich, niestety egzystencja przy Beulah Grove 23 nie sprzyja zacieśnianiu więzi. Sąsiedzkie stosunki są w miarę poprawne, nikt nie wchodzi z butami w życie innych, swoje problemy zostawia za drzwiami wynajmowanych czterech ścian. Jednak czasem każdy potrzebuje pomocy drugiej człowieka, lecz jak to bywa nic nie jest aż tak proste i tym razem również. Pewna noc przynosi z sobą dość niecodzienny problem i wymusza na kilkorgu, dotąd znanych sobie z widzenia osób, specyficzny sojusz. Nie są są zadowoleni z sytuacji, w której się znaleźli, na dodatek doskonale zdają sobie sprawę, że wtajemniczanie kogokolwiek, w to co się wydarzyło, nie wchodzi w rachubę. Jeżeli zrobią nawet jeden błędny ruch nikt nie uwierzy im. Niekiedy prawda to za mało by wyjść obronną ręką z opresji, w takich okolicznościach jest się zmuszonym wejść na bardzo niebezpieczną ścieżkę, nie gwarantującą sukcesu, lecz dającą promyk nadziei na utrzymanie dotychczasowego status quo. Ale czy na pewno wszyscy mają podobny powód by brać udział w tym niezwykłym pakcie? W końcu nie wiedzą o sobie dużo, do tej pory zbytnio nie interesowali się kim są, chociaż czy rzeczywiście tak było? Prawie codziennie widywali się, dzieliły ich cienkie ściany, teraz połączyła ich wspólna tajemnica, co znaczy jeszcze jeden sekret gdy skrywa się niejeden? Budynek przy Beulah Grove z numerem 23 pozwalał na ukrycie się i dawał anonimowość, lecz teraz może stać się pułapką, bo czai się w nim morderca i nie jest to ktoś obcy.
Na pewno znasz swojego sąsiada? Nie wystarczy, że rozpoznajesz go na schodach, jedna z mijanych twarzy jest maską, pod jaką ukrywa się zabójca. Wystarczy chwila nieuwagi lub raczej zaufania komuś kto wydaje się znany by stać się ofiarą. Czy jesteś gotowy na rozgrywkę, w której stawką jest twoje życie?
Zaskoczyć czytelnika kryminałów nie jest łatwo, gdyż niejedna sensacyjna opowieść za nim i nie tak łatwo go zainteresować. Początkujący w tym gatunku literackim również mają swoje wymagania, jedni i drudzy oczekują zagadek, które przykują uwagę i zaintrygują. Alex Marwood jedno i drugie serwuje w "Zabójcy z sąsiedztwa", dając już na wstępie kryminalny wątek, a następny zostaje wpleciony pomiędzy kolejne rozdziały, jednak to do dopiero początek. Czytający dostają do rąk fabułę w jakiej tylko na pierwszy rzut oka wiele wydaje się wiadomym, ale na kolejnych stronach sytuacja zaczyna się gmatwać i chociaż pewne przypuszczenia bardzo szybo się rodzą, to ciąg wydarzeń szybko je koryguje. Kto jest kim w "Zabójcy z sąsiedztwa"? Ktoś jest mordercą, lecz jego tożsamość wciąż pozostaje tajemnicą, na razie jest anonimową twarzą, chociaż przecież już się widziało, znane są tylko jego ofiary i zbrodnicze plany. Na tym jeszcze nie koniec, autorka przygotowała niespodziewany zwrot akcji i suspens zataczający pełne koło z nieszablonowym finałem, rzucającym wyzwanie prostym podziałom. Alex Marwood nie ogranicza się jedynie do kryminalnego motywu, w jego ramach porusza także problem wyobcowania i osamotnienia człowieka w świecie gdzie wydaje się to niemożliwe.
"Jedynie ludzie, którzy naprawdę wierzą w to, że "za pieniądze nie kupisz szczęścia" to ci, którzy nigdy nie musieli bez nich żyć."
"Czas to pieniądz", "Pieniądze szczęścia nie dają" ... Ileż można znaleźć dobrze znanych i utartych frazesów związanych z pieniędzmi, lecz ... czy bez pieniędzy można się obejść i czy faktycznie pieniądze szczęścia nie dają? Być może. Nie od dziś świat kręci się wokół pieniądza i jego wartości. To właśnie za pieniądze możemy nabyć cokolwiek - ulubione ubrania, książki, opłacić rachunki ... A jak to się ma do owej powieści?
"Zabójca z sąsiedztwa" zalicza się do powieci kryminalnych autorstwa Alex Marwood znanej również z innej książki "Dziewczyny, które zabiły Chloe". Głównymi bohaterami tej książki jest kilku lokatorów wiodących nieciekawe życie w nędznym bloku przy czym muszą opłacać czynsz dosyć nieprzyjemnemu mężczyźnie niezwykle chciwemu na pieniądze. Nieraz między lokatorami a mężczyzną dochodzi do niemałych sprzeczek; przeważnie sprawy wychodzą na korzyść Kochanka.
Vesta, Cher, Celleste, Thomas, Hossein... - kilku lokatorów zamieszkuje niezwykle skromną kamienicę. Oprócz niej mają inne kłopoty, gdyż ktoś na ich życie. Po zagadkowej śmierci pewnego mężczyzny lokatorów ogarnia niepokój i strach o własne życie.
"Zabójca z sąsiedztwa" to drugi kryminał zagranicznej autorki a właściwie brytyjskiej pisarki ukrywającej się pod pseudonimem Alex Marwood.
Powieść przeczytałam w krótkim czasie i muszę przyznać, że wywarła na mnie ... niezbyt pozytywne wrażenie. W moim odczuciu zarówno fabuła jak i język powieści pozostawiaja wiele do życzenia, gdyż zdaja się być poprowadzone zbyt powierzchownie i zbyt nijako. I choć ta powieść zalicza się do kryminałów to oczekiwałam od niej bardziej wyrazistego jzyka i większych opisów ( bardziej rozbudowanych dialogów). Bohaterowie są mało wyraziści i niezbyt ciekawi. Już od pewnego momentu można zauważyć w jakim kierunku zostanie poprowadzona powieść.
Na korzyść powieści przemawia to, że czyta się ją płynnie i sprawnie. Gdzneiniegdzie można odszukać ciekawsze sytuacje w powieści. Niestety więcej zalet nie mogę odnaleźć w ksiażce, której opis nie oddaje zbyt dobrze samej książki.
Moim zdaniem jest to powieść zdecydowanie dla osób zainteresowanych twórczością Alex Marwood i tego typu powieściami. Mnie ksiażka nie zachwyciła, lecz moze kogoś innego zachwyci.
Cała opinia na stronie: https://moichksiazekswiat.pl
Pomysł na fabułę może nie najnowszy ale nietuzinkowy. Książka nierówna, niektóre rozdziały nudne, inne mocno przyspieszają. Stara kamienica w Londynie, zlepek przypadkowych ( czy aby na pewno?) mieszkańców, za którym ciągnie się trudna przeszłość. Wśród nich morderca, wynaturzony potwór udający samotnika. Jak go poznać? Sąsiedzi nie utrzymują ze sobą serdecznych stosunków. Ot, od czasu do czasu wymieniają " dzień dobry" mijając się na schodach. Co spowoduje, że zadzierzgną swoją znajomość? Jak odkryją mordercę? Jak rozwiążą swoje problemy. I jeszcze postać znienawidzonego przez nich właściciela kamienicy, chciwego podglądacza. Czy opłaciło mu się być chamskim i skąpym? Ale w sumie to dobra pozycja.
Świetny, budzący niepokój thriller. Akcja toczy się powoli ale nie nudzi ani trochę. W momencie gdy dowiadujemy się kto jest mordercą czekamy aż "wpadnie" lub zaatakuje którąś z bohaterek. Wiele zwrotów akcji a także obraz z perspektywy psychopaty nasila tylko to wyczekiwanie. Myślę, że jest lepsza niż "Dziewczyny które zabiły Chloe" chociaż zakończenie było dla mnie odrobinę zbyt hollywoodzkie. Tak czy inaczej nie mogłam się oderwać od tej momentami odrażającej lektury. Daję 5 !
Niestety historia nie podobała mi się. Nie wciągnęła, postacie uciekinierki i złodziejki miały spory potencjał, ale fragmenty z psychopatą budzące odrazę.
Bogaci, wpływowi i pozbawieni zahamowań mężczyźni z wyższych sfer oraz młode, piękne dziewczęta nieświadome straszliwego losu, jaki je czeka… Powieść...
Letni poranek 1986 roku. Dwie jedenastolatki spotykają się tego dnia po raz pierwszy w życiu. Wieczorem obie zostają oskarżone o morderstwo. Ponad dwadzieścia...
Przeczytane:2022-04-24, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2022 roku,
Alex Marwood poświęciła swojej powieści wiele uwagi. Widać to wyraźnie po drobiazgach, drobnych zabiegach, jakich pełno można znaleźć w jej książce. Jednak „Zabójca z sąsiedztwa” nie spełnił moich oczekiwań. Srodze się nim rozczarowałam.
Zarówno rozwiązaniem całej tej intrygi – czytelnik wyjątkowo wcześnie zaczyna podejrzewać, kto za tym wszystkim stoi i czym w rzeczywistości się zajmuje – jak i bardzo dokładnym opisem wszelkich możliwych obrzydliwości, jakie tylko w tej powieści mogły się znaleźć.
I nie wiem, czy to typowe dla tej autorki zabiegi, bo to mój pierwszy kontakt z jej twórczością albo pierwszy od tak długiego czasu, że o tym zapomniałam. Rzut okiem do Internetu, szybko pozwolił mi ustalić, jak wyglądają fakty. A te są następujące:
Alex Marwood, pisarka, posługująca się tym pseudonimem, z zawodu jest dziennikarką, a jej powieści, zarówno „Zabójca z sąsiedztwa”, jak i „Dziewczyny, które zabiły Chloe”, otrzymały mnóstwo prestiżowych nagród. Pierwsza powieść „Dziewczyny, które zabiły Chloe” została przetłumaczona na 17 języków, wykupiono również prawa do jej sfilmowania. Jej sukces jest porównywany do sukcesu „Dziewczyny z pociągu”. A autorka na co dzień mieszkająca w Londynie wcale nie zwalnia tempa i pracuje nad kolejnymi książkami.
Ze stron powieści wręcz wylewa się festiwal obrzydliwości i scen, po których dawno zjedzony obiad podchodzi czytelnikowi prosto do gardła. Przyznam, że nijak nie byłam na to przygotowana i do tej pory jestem raczej w większym, niż w mniejszym szoku.
Autorka lubuje się wręcz w opisach, które wzbudzają w czytelniku delikatnie mówiąc niesmak, a bardziej dobitnie – coś znacznie gorszego, niż obrzydzenie. Bo obrzydzenie w tym wypadku to stanowczo za mało.
Z początku autorka, całkiem umiejętnie, ciągnie temat mordercy, nazywając go Kochankiem, opisując wszystko co robi z kobietami po ich śmierci, próbując na różne sposoby pozbyć się resztek. Kobiety, jak wynika to z jego opisu, były jego „pierwszymi i jedynymi miłości”, uczucie jednak bardzo szybko zgasło i w najlepszym razie przekształciło się w znudzenie, potem w niechęć, by w końcu ostatecznie stać się nienawiścią. A znienawidzonych kobiet Kochanek za wszelką cenę próbuję się pozbyć, na przykład dokarmiając ich częściami ciała psy spacerujące ze swoimi właścicielami w parku albo wyrzucając je do przydrożnych śmietników.
Budynek, w którym rozgrywa się cała historia w ogóle jest bardzo pechowy, ponieważ każdy, zarówno właściciel, jak i osoby wynajmujące od niego mieszkania, mają coś do ukrycia. Przed kimś się ukrywają, skądś lub dokądś uciekają, lub stale są w drodze albo przeciwnie – uwięzione w budynku na całe wieki, do końca życia – z powodu zwolnienia ich ze wszystkich opłat, tkwiąc ciągle w jednym punkcie i nie bardzo wiedząc, co zrobić ze swoim życiem. Zwykle każde z nich chadza własnymi drogami, ale śmierć Kamienicznika, który oddaje się w swoim mieszkaniu bezwstydnym rytuałom, coś jednak zmienia. Lokatorów łączy teraz jedna, straszna tajemnica, a jej ujawnienie może wpłynąć na życie każdego z nich. A każdy z nic ma już mnóstwo własnych, często bardzo trudnych i skomplikowanych, mających wpływ na ich życie, problemów.
Gdy wreszcie autorka zechce powiedzieć nam, kto jest tytułowym mordercą z sąsiedztwa – znudzony czytelnik, który już o tym od dawna wie, tylko kiwa głową, skupiając uwagę na rozgrywającej się przed jego oczami akcji, składającej się z kilku sztucznie wydłużonych, przegadanych scen, oraz takich, którym warto poświęcić chwilę uwagi, albo dwie, ale nie wpływają one bezpośrednio ani pośrednio na odbiór całości, jako takiej, która jest – w zasadzie – bardzo mierna.
Całkiem nieźle na jej tle wypadają występujące w tej historii postacie: Vesta, starsza pani proponując wszystkim lokatorom herbatkę, przystojny Hassin, dziecinna Cher, czy Lisa, teraz Colette, ukrywająca się przed swoimi prześladowcami, którzy, jak się później okazuje, mają bardzo mocne kontakty w policji, bo za dużo widziała i nie została, by się z tego wszystkiego solidnie wytłumaczyć.
Sceny pełne akcji, lub takie, w których Kochanek balsamuje, lub pozbywa się swych ukochanych „dziewcząt” są poprzetykane scenami śledzenia oraz pościgów, wizytach w domu starości oraz w pokojach poszczególnych lokatorów. Całość stanowi dosyć dziwną i egzotyczną mieszankę, która nie wszystkim czytelnikom będzie smakować. Części podejdzie z powrotem do gardła, zwłaszcza z powodu wielu obrzydliwych – bez powodu – i brutalnych, również – bez powodu – scen.
Brutalność tam, gdzie jest konieczna, powinna występować, ale tam, gdzie nie jest potrzebna, już nie. Tu było jest znacznie dużo za dużo. I to jak nie na jedną powieść, ale nawet na trzy.
Książka do przeczytania i szybkiego zapomnienia.