Chciałeś się tułać po świecie, będziesz się tułał, ocierając o śmierć bliskich, aż czwarte pokolenie zmaże twoje winy
Jest druga połowa XVIII wieku. Joseph nie chce być kolejnym pokoleniem Neubinerów, którym przeznaczone jest tułacze życie. Zabiera żonę oraz trzech synów i razem decydują się szukać szczęścia na terenach Królestwa Galicji i Lodomerii. Ich małą ojczyzną stają się Łany, niewielka osada, gdzie remontują stary młyn i zaczynają spokojne życie. Kiedy wydaje się, że zła passa towarzysząca rodzinie minęła, na scenę wkracza tajemnicza moneta, fascynująca każdego, kto bierze ją w dłonie.
Czy opowieści o klątwie są tylko legendą, czy moneta naprawdę skrywa złowieszczą tajemnicę?
Historia wielopokoleniowej rodziny wskazująca, jak ważny jest szacunek dzieci do matki oraz więzi rodzinne. Polecam!
Edyta Świętek,
autorka sag rodzinnych Spacer Aleją Róż i Grzechy młodości
Wydawnictwo: Replika
Data wydania: 2019-10-29
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 352
Jeśli tylko marzymy o czytelniczej wyprawie do świata wielkich emocji, namiętności i prawdy o ludzkim życiu, to nie można wymarzyć sobie lepszej i wspanialszej przewodniczki, aniżeli Pani Ewa Bauer. Ta wielce doświadczona, popularna i ceniona polska autorka uwodniła bowiem nie raz już swoją twórczością to, że niezależnie od nurtu, w jaki wpisują się jej książki, spotkanie to zawsze jest porywającym, emocjonującym i niezwykłym. Tym razem oferuje nam ona książkę spod znaku powieściowej sagi rodzinnej pt. "Za nasze winy", która to ukazała się nakładem Wydawnictwa Replika. Poznajmy zatem tę historię i doznania, jakie nam ona sobą niesie...
Fabuła powieści przenosi nas sobą do czasów drugiej połowy XVIII stulecia, a dokładniej rzecz biorąc na obszar ówczesnego Królestwa Galicji i Lodomerii. Tam oto postanawia rozpocząć nowe życie rodzina Neubinerów, pokonując długą i niebezpieczną drogę przez Sudety, a następnie osiadając w osadzie o urokliwej nazwie Łany. Joseph i jego trzej synowie stanęli tym samym przed nie lada trudnym wyzwaniem, jakim to było odnalezienie się w tej nowej rzeczywistości oraz zapewnienie rodzinie dachu nad głową. Pomimo początkowych trudności, z czasami wszystko zaczęło układać się tak, jak powinno, a tym samym w życie tej rodziny zawitał spokój i szczęście. Wówczas jednak wpadła w ich posiadanie tajemnicze moneta, która z czasem zaczęła ściągać na ich głowę pecha i chwile wielkich dramatów...
Niniejsza książka stanowi sobą pierwsze spotkanie tej autorki z powieściową sagą rodzinną - spotkanie jak najbardziej udane. Otóż Ewa Bauer zaoferowała nam tu wspaniałą, niezwykle poruszającą i intrygującą historię obyczajową o nowym początku w życiu jej bohaterów, który daje im szansę na lepsze życie, ale też i nie szczędzi wielu trudnych i bolesnych chwil. To inteligentny scenariusz wydarzeń, cała gama nietuzinkowych postaci, pięknie i jakże plastycznie oddany obraz tamtych dawnych czasów, jak i również szczypta tajemniczości związanej z zagadkową monetą. To wszystko wypełnia sobą blisko 650 stron tej powieści, która oczarowuje i porywa nas sobą od pierwszych chwil...
Fabułę książki tworzy relacja o losach rodziny Neubinerów, z którymi to wiążą się także wydarzenia innych osadników i mieszkańców Łanów. Podróż, pierwsze próby odnalezienia się w nowym miejscu, budowa domu i młynu oraz nowe przyjaźnie - to wszystko składa się na pierwszą część tej lektury, która w pewnym sensie wprowadza nas w realia tej literackiej rzeczywistości. Dopiero potem przychodzi czas na kwintesencje życia, czyli związki, rozstania, choroby i nieliczne chwile triumfów, które obejmują sobą kolejne lata, a tym samym też i kolejne pokolenia tej rodziny. To fascynująca, niezwykle klimatyczna i wielce realistyczna opowieść o trudnym życiu, ale też i swoistym przekleństwie, jakie to dotyka rodu Neubinerów. Jest ciekawie, nieustanie coś się tutaj dzieje, zaś finał nie tylko nas sobą zaskakuje, ale też i obiecuje ciąg dalszy.
Duże słowa uznania należą się tu także pod względem kreacji bohaterów tej opowieści - twardych ludzi tamtej epoki, którzy zachwycają nas nie tylko swoim realizmem, naturalnością i ciekawymi osobowościami, ale także tym, jak doskonale oddają oni styl bycia tamtych czasów. Joseph, jego synowie i przedstawiciele kolejnych pokoleń tej rodziny, budzą w nas niezwykle silne odczucia, przekonują do obdarzenia ich wielką sympatią, jak i sprawiają, że przez czas spotkania z tą książką, de facto żyjemy ich codziennością, angażując się bez reszty w wydarzenia z ich udziałem. Ważnym w tym względzie wydaje się również to, że każda z postaci - choćby ta najbardziej epizodyczna, ma na tu sobą do zaoferowania coś bardzo ważnego i istotnego dla przebiegu tej relacji.
Nie sposób nie wyrazić tu także zachwytu pod względem kreacji obrazu tej dawnej rzeczywistości, na którą to składa się tułaczy tryb życia, codzienność egzystencji w Łanach, ale też i chociażby echa wielkich, historycznych wydarzeń - na czele z wojnami. Otóż autorka dała nam tu bardzo szczegółową, przekonującą do uwierzenia i kompletną opowieść o pracy, polityce, wierze, ale też i chociażby jakże odmiennych od nam współczesnych, relacji społecznych w tamtej epoce. I wreszcie rzecz niezwykle ważna, czyli ukazanie roli i wartości rodziny, która to znaczyła wówczas tak wiele... Myślę, że każdy miłośnik literackiej sagi historycznej, będzie w pełni usatysfakcjonowany, a nawet i oczarowany obrazem tej rzeczywistości...
Spotkanie z powieścią "Za nasze winy", gwarantuje nam sobą wspaniałą rozrywkę, wielkie emocje i poczucie jak najbardziej realistycznej podróży w odległą przeszłość tej naszej, jakże dramatycznie doświadczonej, części Europy. To również spotkanie z pięknym, bardzo żywym i idealnie oddającym ducha tamtych czasów, językiem tej książki. Tym samym też mogę pokusić się tu o stwierdzenie, że książka ta zachwyci sobą wszystkich sympatyków literackiej sagi rodzinnej z najwyższej półki, gdyż tytuł ten takową reprezentuje. Zatem nie pozostaje mi już nic więcej, aniżeli gorąco zachęcić wszystkich do sięgnięcia po niniejsze dzieło Ewa Bauer, która ma nam sobą do zaoferowania naprawdę wiele...
To moje pierwsze spotkanie z twórczością Ewy Bauer i muszę przyznać, że jestem pod wielkim wrażeniem. Autorka pisze w niezwykle ciekawy i interesujący sposób. Ciężko oderwać się od powieści, w której nie brak barwnych i życiowych postaci.
Rodzina Neubinerów prowadzi tułacze życie, jednak Joseph pragnie zaprzestać takiego życia, dlatego razem ze swoją rodziną odnajdują szczęście w niewielkiej osadzie Łany, gdzie wspólnie prowadzą młyn. I gdy mogłoby się wydawać, że ich życie od teraz będzie już tylko szczęśliwe, do ich rodziny "wkrada" się złota moneta, która sporo namiesza w ich życiu.
Dzisiejszemu młodemu pokoleniu zapewne ciężko pojąć jak mogłoby wyglądać tułacze życie ludzi. Ludzi, którzy każdego dnia pragnęli znaleźć swoje miejsce na ziemi, którzy robili co mogli, by przetrwać kolejne dni. Nie raz i nie dwa było im ciężko, nie mieli gdzie spać, byli głodni i wyczerpani. Zdarzało się również, że taka tułaczka kończyła się dla części z nich tragicznie. Nie każdemu z nich było dane zaznać szczęścia w życiu.
Ewa Bauer napisała powieść o wielopokoleniowej rodzinie, w której nie brak szczęśliwych jak i dramatycznych momentów. Choć jak się tak zastanowię, to tych drugich jest tutaj znacznie więcej. Autorka nie szczędzi naszym bohaterom dramatycznych przeżyć, wręcz przeciwnie, ukazuje nam czytelnikom, że tułacze życie, to nie tylko zwiedzanie i poznawanie nowych miejsc i ludzi, ale to przede wszystkim walka o własne przetrwanie.
"Do tego fatalnego dnia, gdy w rozpaczy tuliła pozbawione duszy kruche ciałko dziewczynki, Laura do końca nie wierzyła w słowa córki. Teraz skłonna była uwierzyć, że mała mówiła prawdę. Nie potrafiła pogodzić się z tym, że Emilka odeszła. Pragnęła do niej dołączyć, wszak córka i tak już zabrała ze sobą jej cząstkę. Miała mętlik w głowie. Gdy przypomniała sobie opowieść o złej Marii wybierającej ofiary, którą usłyszała od staruszka mieszkającego za wsią, była przerażona, bo przecież wciąż musieli mieszkać w tym domu. A jeśli coś z tego było prawdą, to groziło im niebezpieczeństwo."
Życie w tamtych czasach znacznie się różniło od tego dzisiejszego, co doskonale zostało zaznaczone w powieści. Dzieci pokoleń Neubinerów musiały podporządkowywać się woli rodziców, a jeśli już się jej sprzeciwiły, to musiały brać na swoje barki ich konsekwencje. Nie raz zdarzało się, że własna rodzina się ich wypierała, gdyż nie postąpiły zgodnie z zasadami.
Smaczku całej powieści nadaje hipnotyzująca moneta, która pojawiła się w ich rodzinie i wniosła do niej sporo zamieszania. Czy jest rzucona na nią jakaś klątwa? Dlaczego ludzi z nią obcujących spotykają nieszczęścia? Czy ktoś będzie w stanie przerwać tę złą passę?
"- To przeklęty pieniądz. Przynosi pecha każdemu, kto pozostaje pod jego urokiem. Pozbądź się go, jeśli chcesz żyć. Każdy z nas tutaj dał mu się omamić..."
Rodzina to osoby, które powinny zawsze trzymać się razem. A jednak nie zawsze tak jest. Matka i ojciec to osoby, które nadają sens naszemu istnieniu, bo gdyby nie oni, nas nie byłoby na tym świecie. Dlatego niezwykle ważne jest to, aby zawsze mieć szacunek do własnej matki. A dzieci niestety często o tym zapominają. Zapominają o tym, jak wiele ta osoba poświęciła w swoim życiu, byśmy dzisiaj byli tym kim jesteśmy. Ile nieprzespanych nocy ma za sobą, ile zmartwień, ile trosk. To przykre, gdy stając się dorosłymi osobami, potrafimy zapominać o własnej rodzinie i pozostawiać ją na pastwę losu. Pamiętajcie, szacunek to coś, co powinien mieć każdy z nas.
"Matka musiała wyruszyć w podróż. Wtedy uświadomił sobie, że prosiła go, by pojechał w poszukiwaniu ojca, ale odmówił. A właściwie zbył ją, obiecując, że pojedzie za kilka dni. Już wtedy nie przywiązywał do tego wagi, po prostu chciał, by dała mu spokój. Nie zważał na rozpacz rodzicielki, przepełnionej lękiem o ukochanego męża. Nie pomógł jej, nie zatroszczył się, choć miała tylko jego. W swej młodzieńczej beztrosce nie myślał o innych, poza sobą samym i narzeczoną."
Autorka w swojej powieści oddaje nam całą gamę barw i uczuć, które przelewają się na czytelnika. Pięknie opisane czasy wojenne, codzienne życie bohaterów z gorszymi i lepszymi chwilami. Bohaterowie są niezwykle realni, w pełni oddają rzeczywisty obraz normalnego człowieka. Przechodzą w swoim życiu wiele dramatów, z których bardzo ciężko jest się im podnieść. Język, którym posługuje się Ewa Bauer jest przyjemny, czyta się dobrze i bez problemu.
"Za nasze winy" to niezwykła historia, która pokazuje nam jak bardzo ważna jest rodzina i relacje między jej członkami. To historia, która pokazuje, że nasze losy różnie się układają, ale mimo wszystko zawsze powinniśmy mieć do siebie wzajemny szacunek. No i jeszcze tajemnicza moneta, która czyni tę powieść jeszcze bardziej wciągającą. Gorąco polecam.
Ewa Bauer przyzwyczaiła swoich czytelników do powieści osadzonych w nurcie dramatów psychologicznych. Tym razem jednak chcę przybliżyć Wam nieco pierwszy tom sagi rodzinnej, która zagościła na rynku wydawniczym w 2019 roku.
Cykl Tułacze życie to tetralogia, którą rozpoczyna tom zatytułowany ,,Za nasze winy" i to właśnie o nim chciałabym Wam dziś nieco opowiedzieć. Jest to historia kilku pokoleniowej rodziny Neubinerów, która swoje korzenia ma w polsko - niemieckim związku Laury i Ludwiga. To właśnie od nich i ich zupełnie przypadkowego spotkania rozpoczynają się niełatwe losy tego rodu.
Autorka rozpoczyna swoją opowieść w XVIII wieku. Śledzimy najeżone trudnościami losy osadników, którzy próbują odnaleźć swoje nowe miejsce w ówczesnej Galicji i Lodomerii. Ich codzienność determinuje ciężka praca, troska o byt własny i bliskich oraz zaspokojenie podstawowych potrzeb. Ewa Bauer wykonała ogrom pracy, aby przybliżyć czytelnikom tło historyczne opisywanych czasów, jak również realia ówczesnej egzystencji.
Jak możecie się domyślić jest to historia wielowątkowa i wielopłaszczyznowa. Sporą ilość opisanych w niej bohaterów nieco łatwiej usystematyzować dzięki zamieszczonemu na początku książki drzewu genealogicznemu.
Perypetie bohaterów ukazują ich poszukiwanie swojego miejsca w nowej społeczności, drzemiące w każdym z nich pragnienia akceptacji i miłości, a także młodzieńczy pęd do marzeń, pierwsze porywy serca oraz wiele innych aspektów, jakie na co dzień są ich udziałem. Autorka w bardzo szerokiej perspektywie nakreśliła blaski i cienie egzystowania w tamtych czasach. W opowieści przeplatają się naprzemiennie narodziny i śmierć, które były wówczas chlebem powszednim małych, wiejskich społeczności.
Istotną rolę w tej opowieści odgrywa również siła i nierozerwalność rodzinnych relacji, które pozwalają przetrwać bohaterom wiele trudnych chwil. Ewa Bauer na kartach swojej powieści pokazała również, iż nie tylko rodzina z krwi i kości może stać się dla człowieka ostoją, lecz mogą być nią także początkowo zupełnie obcy ludzie.
Jak to zwykle w sagach bywa, także i tutaj nie mogło rzecz jasna zabraknąć tajemnicy. W tomie ,,Za nasze winy" została ona ukryta pod postacią złotej monety z łacińską sentencją, która trafia w ręce kolejnych pokoleń w często bardzo zaskakujący sposób. Czy jej posiadanie obarczone jest klątwą? Tego oczywiście Wam nie zdradzę, zwłaszcza, że to dopiero początek opowieści, więc i dla mnie samej wiele kwestii nadal jest nie całkiem jasnych i pewnych.
Jeśli podobnie jak ja lubicie tego typu literaturę to zapraszam Was do zapoznania się z niniejszym cyklem. Ja na pewno sięgnę po jego kolejne tomy i stopniowo będę dzielić się z Wami wrażeniami z ich lektury - mam więc nadzieję, że zagościcie u mnie na dłużej, by móc poznać kolejne moje opinie o całym cyklu Tułacze życie, a być może odkryć również inne interesujące Was pozycje wydawnicze.
* https://www.facebook.com/Ksiazkowoczyta *
https://ksiazkowoczyta.blogspot.com/2023/04/za-nasze-winy-pierwsza-odsona-cyklu.html
„Chciałeś się tułać po świecie, będziesz się tułał, ocierając o śmierć bliskich, aż czwarte pokolenie zmaże twe winy.”
Autorka przenosi nas do czasów bardzo odległych, do pierwszej polowy XVIII wieku, mamy okazję poznać rodzinę Neubinerów i z nimi przemierzać ich życiowe, poplątane, trudne życiowe ścieżki. Ludwik Neubiner zostaje ciężko ranny, życie ratuje mu Laura – wdowa i matka kilkuletniej Emilki. Mieszkają razem, wkrótce muszą uciekać przed złymi ludźmi. Na swojej tułaczej ścieżce trafiają na dobrych ludzi, którzy udzielają im pomocy. Biorą ślub i planują osiąść się na stałe i wieść spokojne, przepełnione pracą życie. Czy będzie im to dane?
Ta powieść to historia rodziny, którą dotyka wiele życiowych dramatów. Podejmowane przez nich decyzje, są bardzo trudne i wiążą się z poważnymi zmianami w ich życiu. Nie zawsze są słuszne, czasami wręcz tragiczne w skutkach. Ogromna troska o siebie nawzajem, miłość i szacunek w rodzinie. Trudna codzienność przepełniona pracą i walką o przetrwanie. Nowe przyjaźnie często wbrew podziałom społecznym, uczciwość, honor, poczucie godności. Wierzenia, gusła, zabobony, przesądy - te spotykamy w całej powieści. Ludzie bali się tego, co nieznane i na swój sposób różnie to sobie tłumaczyli. Tajemniczy medalion, który od lat jest w rodzinie Neubinerów. Czy to on ma moc i jest sprawcą klątwy, która wisi nad rodziną? Miłość, zawieranie małżeństw, narodziny, śmierć. Głęboko skrywane tajemnice rodzinne, trudne relacje międzyludzkie, nienawiść, zazdrość. Walka z własnymi słabościami i niespodziankami - nie zawsze tymi dobrymi, – jakie niesie życie.
Bardzo pomocne podczas czytania, było drzewo genealogiczne, umieszczone na początku książki. Daje nam wyraźny i przejrzysty obraz całej rodziny.
Poruszająca, nostalgiczna, wciągająca opowieść o wielopokoleniowej rodzinie, która musi mierzyć się z przeciwnościami losu, jakie niesie życie, a w tle ciekawy, historyczny zarys tamtych niespokojnych czasów. Ogromnie się cieszę, że mam drugi tom. Z przyjemnością, ponownie podejmę trudną wędrówkę z rodziną Neubinerów z ich nowym pokoleniem. Polecam.
Czytacie sagi rodzinne? Ja miałam dłuższą przerwę od tego gatunku, ale z przyjemnością sięgnęłam po pierwszy tom cyklu „Tułacze życie” autorstwa Ewy Bauer. Zanurzyłam się w świat tułaczego życia rodziny Neubiner. Przeniosłam się w czasie do przełomu XVIII I XIX wieku i z ciekawością śledziłam losy rodziny, której największym pragnieniem było szczęśliwe domowe ognisko.
„Za nasze winy” to opowieść o niełatwej drodze, wyborach, o podejmowaniu decyzji (czasem tragicznych w skutkach), o wielkiej trosce o rodzinę oraz o miłości, która pozwala na wspólne przemierzanie nawet najbardziej zawiłych ścieżek. To też pochwała ciężkiej pracy i uczciwości, które umożliwiają zawiązanie nowych przyjaźni (nawet ponad podziałami społecznymi). Ciekawie są przedstawione zmagania z poczuciem wyalienowania, ale również opisy możliwości budowania własnego obrazu w nowej społeczności.
To co mnie najbardziej urzekło w tej opowieści, to świat przepełniony mnóstwem przesądów, guseł oraz zwyczajów dotyczących ślubów i narodzin. Klątwa, która ciąży na rodzinie Neubiner dodaje szczypty niecodzienności do codziennej walki o przetrwanie rodziny w trudnych, niespokojnych czasach.
Polecam serdecznie osobom lubiącym niespieszne sagi z ciekawymi i niebanalnymi perypetiami bohaterów. Lekkie pióro autorki sprawia, iż książkę mimo zawartego w niej smutku i czyhającej śmierci, czyta się ze spokojem i ciesząc się słowem pisanym. A tajemnicza moneta ubarwia szary, tułaczy świat czyniąc go… nieco magicznym miejscem z odrobiną mroku.
Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Replika.
Muszę przyznać, że do sag rodzinnych podchodzę dość sceptycznie, chociaż nie mogę zaprzeczyć, że lubię tego typu literaturę. Przyznam również, że zawsze podziwiałam osoby, które odważyły się pisać sagi. To trudne i myślę, że trzeba bardzo się skupić, aby rzetelnie wprowadzić z fabułę wszystkich bohaterów
W tej książce jest sporo osób, losy jednych są opisane bardzo szczegółowo, a innych pobieżnie. Nie ukrywam, że chwilami gubiłam się w tych wszystkich krewnych, powinowatych, żonach, mężach, braciach czy dzieciach. Ale autorka zadbała o to, aby w głowie czytelnika nie nastąpił zbytni chaos i zaraz na początku książki umieściła drzewo genealogiczne rodziny Neubinerów zaczynające się od najstarszych, ale moim zdaniem również najważniejszych osób. I przyznam szczerze, że podczas czytania często zaglądałam do tej „ściągi”.
Losy ludzi opisanych w tej powieści, to niejednokrotnie trudne i smutne lata, w których śmierć królowała mocno w każdym pokoleniu. Jest sporo miłości i małżeństw, chociaż moim zdaniem trochę mało takiego emocjonalnego romansu. Ale taki był widocznie zamysł autorki, aby pokazać zwyczajne, proste życie ludzi, pełne wyzwań i wyrzeczeń, ale często również ciepłe i pełne miłości.
Jest zatem nostalgicznie, a książka została napisana językiem bardzo odpowiednim do epoki w jakiej umieszczona została fabuła.
Wyraziści i nietuzinkowi bohaterowie od początku wzbudzają zarówno litość jak i sympatię.
Książka została napisana dość specyficznie, mało w niej dialogów, ale za to sporo opisów, zwłaszcza obchodów, uroczystości czy różnego rodzaju tradycji, ale również faktów historycznych.
Składam szczery i głęboki ukłon przed autorką za cudowne i dość drobiazgowo przedstawione tło historyczne będące mocnym i ciekawym dopełnieniem fabuły obyczajowej.
Nie brakuje tu dramatu, a czytelnik z dobrą wyobraźnią z łatwością dopasuje osoby do czasu w jakim autorka umieściła swoich bohaterów.
Mamy kilka romansów, jedne bardzo prozaicznie życiowe, inne z nutą dramatycznego wręcz romantyzmu, ale życie często właśnie składa się z bolesnych detali. Nie wszystkim udaje się żyć cały czas z uśmiechem na ustach i motylami w brzuchu, bo życie to pasmo wyzwań, którym albo uda się sprostać, albo zatrują byt goryczą niepowodzeń.
Nie wiem jak inni, ale ja nie mogłam się od tej powieści oderwać i tego samego wieczoru, kiedy skończyłam czytać pierwszy tom, natychmiast zabrałam się za drugi i cieszę się bardzo, że wkrótce będę mogła przeczytać kolejny (premiera III tomu 26 stycznia 2021)
Książka jest typową opowieścią o życiu, miłości i nienawiści, narodzinach i śmierci, radości i smutku. Autorka ukazuje jednak, z jakim trudem często ludzie poszukując swojego miejsca na ziemi, swojej własnej tożsamości musieli borykać się przy okazji z własnymi emocjami, bólem, strachem, trudem życiowych niespodzianek. Bardzo często nie ułatwiały im tego okoliczności, które napotykali na swych życiowych drogach.
To powieść o trudzie zaczynania od nowa, o budowaniu czegoś z niczego. To opowieść o rodzinnych tajemnicach, relacjach z krewnymi tymi najbliższymi i tymi dalszymi, to opowieść o prawdziwych uczuciach, a także o odkrywaniu prawdy nie tylko o sobie, ale o ludziach i ich emocjach.
To również książka o klątwach i tajemnicach, które mocno zakorzeniały się nie tylko w umysłach ludzi, ale i w ich czynach. Życie z ogromną, ciążącą tajemnicą z pewnością nie należy do łatwych, ale nie wszystkich stać na odwagę zrzucenia z siebie tego jarzma.
Polecam tę sagę zwłaszcza osobom, które lubią tego typu literaturę. Książkę czyta się szybko i lekko, przy okazji zagłębiając się w fabułę historyczną, chociaż muszę przyznać, że nie jest to lektura lekka, łatwa i przyjemna i z pewnością niejedna osoba nie oprze się wzruszeniom, jakie zafundowała autorka. To książka o życiu w której znajdziemy i romans, i dramat, i wątek kryminalny i wątek historyczny, czyli każdy, kto sięgnie po tę powieść, znajdzie w nij coś dla siebie.
Pierwszy tom cyklu "Tułacze życie". Akcja dzieje się w drugiej połowie XVIII wieku. Autorka przedstawia nam kilka pokoleń rodziny Neubiner. Sa to na ogół postacie pozytywne, wrażliwe i pracowite. Życie ich nie rozpieszczało, dużo tułaczek w poszukiwaniu miejsca do lepszego życia. Przewija się takża dziwna moneta i związana z nią klątwa. Czekam i ciekawa jestem na drugi tom cyklu.
Poruszająca historia kobiet, którym przyjdzie zmierzyć się z trudnymi relacjami i najcięższymi wyborami w życiu. Beata jest młodą panią architekt, która...
Marta wychowywała się na wsi, u babci. Wcześnie osierocona, cały czas marzy o innym życiu. Nie wie jednak, że to inne życie przyniesie jej przykre niespodzianki...
Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki 2021, 26 książek 2021, 12 książek 2021,
Mam słabość do familijnych sag. Z jakiegoś powodu takie historie wciągają mnie po same uszy. Przyglądanie się, jak rodzina ewoluuje w kolejnych pokoleniach, co kształtuje jej członków jest niesamowitym doświadczeniem. Jest to taki proces, który często umyka nam w codziennych sprawach, a może warto zastanowić się kim byli nasi pradziadkowie. Co sprawiło, że jesteśmy tu i teraz?
Fabuła
Ludwig Neubiner "marzył o wielkim świecie, o podbojach i bogactwie (…)"[1]. Wraz z wojskami Fryderyka II wyrusza na Śląsk. Podczas wojennej zawieruchy poznaje Laurę. Kobieta, nie zważając na ludzkie gadanie, przyjmuje rannego pod swój dach i udziela mu pomocy. Tak historia rodu Neubinerów rozpoczyna się na nowo. Historia o ludziach tułających się w poszukiwaniu lepszego życia.
Bohaterowie
Ewa Bauer zaczyna nieśmiało od dwójki protoplastów rodu Neubinerów na Śląsku. Możemy śledzić, jak rodzina się rozrasta począwszy od syna tej pary, aż po ich praprawnuki. Kiedy docieramy do końca powieści ilość postaci jest naprawdę duża. Nie ma się czemu dziwić, w końcu akcja dzieje się w XVIII i XIX wieku, a wtedy wielodzietne rodziny nie były niczym niezwykłym. Autorka bardzo stara się, aby każdej osobie poświęcić choćby fragment na stronach powieści, aby czytelnicy mogli ich wszystkich poznać, aczkolwiek Ewa Bauer wpadła przy tym w pewną pułapkę. Na początku rodzina jest niewielka, więc możemy zbliżyć się do jej poszczególnych członków i nawiązać z nimi więź. Im postaci przybywa zaczynają stawać się coraz bardziej bezosobowe, a fabuła traci nieco na atrakcyjności ograniczając się do kolejnych ślubów, pogrzebów i chrzcin w rodzinie.
Ważne miejsce w powieści "Za nasze winy" zajmują kobiety. W czasach, kiedy ich obowiązkiem było posłuszeństwo wobec męża, u Neubinerów są szanowne, a ich zdanie jest wysłuchiwane. Pisarka mocno podkreśla rolę matki, nie tylko jako rodzicielki, ale spoiwo rodziny, źródło rady i miłości.
Tło historyczne, obyczaje, język
Ewa Bauer zadbała o to aby oddać, jak dawniej żyli ludzie na terenach Śląska oraz Królestwa Galicji i Lodomerii, gdzie dzieje się akcja. Poza opisem różnych obrzędów w tekst wpleciono komentarze o charakterze historycznym np. skąd wynikła migracja w kierunku Galicji. Autorce udało się wprowadzić je nienachalnie, tak aby nie zaburzyły dziejów Neubinerów.
Powieść "Za nasze winy" została napisana prostym językiem, od czasu do czasu Ewa Bauer przypomina sobie, że pisze o dawnych czasach i serwuje jakieś słówko bądź nietypową konstrukcję zdania. Mi to właściwie nie przeszkadza. Już dawno przekonałam się, że archaizmy w literaturze mnie męczą i lepiej czyta mi się uwspółcześnione dialogi, nawet kosztem pewnego klimatu.
Podsumowanie
Jak mogłam się przekonać, pierwsza część cyklu "Tułacze życie" nie jest bez wad, ale ma w sobie urok, który sprawia, że chcę czytać dalej o losach Neubinerów. Urzekli mnie pracowici i mądrzy bohaterowie i chyba trochę poczułam się częścią tej rodziny. Razem z nimi cieszyłam się z rodzinnych sukcesów i płakałam, kiedy ktoś z nich odchodził.
[1] Ewa Bauer, "Za nasze winy", wyd. Replika, Poznań 2019, s.14.