Roztrwonić urodę można z różnych powodów. Uzasadnionych i wydumanych. Ale skutek ten sam. Wczasy odchudzające. Dwie kobiety, które kryją wiele w nadmiarach swoich sylwetek. Obie wytresowane, by dobrze wyglądać. Usiłują lepiej żyć. Choć nie zawsze z przekonaniem. Starania o lżejsze ciała utrudniają ciężary z przeszłości. Schudnąć! – cel życiowy przyświecający trzydziestoparoletniej, gniewnej i zasupłanej Baśce. Schudnąć? – zastanawia się starsza o kilkanaście lat, pogodna i pozornie spokojna Janina. Obie mają problem z nadwagą, ale na wakacjach bardziej niż ciało, leczyć będą duszę.
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2014-04-15
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 304
Krótka historia nadwagi
Bycie grubym już od dawne jest passé. Tusza stała się stygmatem, ludzie z nadwagą są uważani za mało konsekwentnych, życiowo niezaradnych, w oczach potencjalnych pracodawców odznaczają się niższymi kompetencjami, zaś społeczeństwo patrzy na nich ze specyficzną mieszaniną litości i odrazy. Niezależnie od tego, jak czują się ze sobą, jakie mają pasje i zainteresowania, jaki jest ich status społeczny, można ich podzielić na osoby, które popełniają liczne błędy żywieniowe, prowadzą mało aktywny tryb życia, a przybywające kilogramy są konsekwencją braku nawyku dbania o siebie oraz osoby, dla których tusza ma podłoże psychologiczne. W tym drugim przypadku znacznie trudniej jest wrócić do prawidłowej wagi, znacznie częściej cierpią one na tzw. zaburzenia odżywiania: bulimię, anoreksję czy ortoreksję. Niekiedy pomóc może rozmowa z przyjacielem i mozolne rozwiązanie problemów leżących u podłoża objadania się, niekiedy konieczna jest wizyta u psychologa. Jedno jest pewne – kilogramy będące skutkiem zranionego serca i duszy, bolą najbardziej.
Właśnie o nadwadze, o dążeniu do idealnej sylwetki, o zaspokojeniu cudzych pragnień i oczekiwań (nawet kosztem własnego szczęścia), jest powieść Anny Fryczkowskiej „Z grubsza Wenus”. Przyznam, że po opublikowaną nakładem wydawnictwa Prószyński i S-ka książkę sięgnęłam z pewnymi oporami. Zasugerowałam się wściekle pomarańczową okładką, zapowiadającą naiwną powiastkę o walce z kilogramami (prawdziwymi i wyimaginowanymi). Jednak już pierwsze strony lektury przekonały mnie, jak bardzo się myliłam – Fryczkowska nie ogranicza się tylko do tematu diet i szczupłej sylwetki. Otrzymujemy raczej dramatyczną historię dwóch kobiet, u których dodatkowe kilogramy są pewnym symbolem. Jakim?
Baśka i Janina mają to (nie)szczęście trafić do jednego pokoju w ośrodku spa, prowadzącym wczasy odchudzające. Celem życia obu jest dobry wygląd, warunkowany masą ciała. Baśka to nieszczęśliwa mężatka, a właściwie kobieta opuszczona przez męża. Po odejściu Michała wpadła w depresję, zajadając smutek wszystkim, co tylko miała pod ręką. Ale jej problemy z wagą i samoakceptacją wywodzą się już z dzieciństwa. Zmuszająca do jedzenia babcia, miłość odmierzana ilością kromek, zimna i wymagająca matka nieustannie strofująca córkę – w poczuciu beznadziei pogłębianej sporą nadwagą upłynęły Baśce czasy szkolne. Dopiero jako dorosła kobieta postanowiła uporać się z dodatkowymi kilogramami, a jej figura przestała być już obiektem kpin, budząc raczej zazdrość u płci pięknej i podziw połączony z adoracją u mężczyzn.
Mimo wspaniałej figury wciąż w duszy Baśki mieszkał demon przypominający jej o tym, że jest mało warta. Być może dlatego zwróciła uwagę na nijakiego Michała, to jego grubiaństwo i bylejakość przesłonięte zostały przez wdzięczność, że ją wybrał. Kiedy u boku męża zaczęła tyć, ten bezlitośnie szydził z niej, dogryzał, złośliwości prawił nawet w obecności postronnych osób. I znów, zamiast rozwiązać problem, Baśka postanowiła zająć się jego objawami i schudnąć. Od tej pory jej życie upływało pod znakiem doskonałości za wszelką cenę, odmawiania sobie wszystkiego, morderczych treningów i walki z wyimaginowanymi kilogramami. A Michał i tak odszedł …
Janina przez długie lata pełniła funkcję tzw. żony przy mężu. Z aktywnej działaczki Solidarności przedzierżgnęła się w żonę znanego profesora, wykładowcy akademickiego, prowadzącego autorski program o zdrowiu i matkę ich jedynego syna. Początkowo zajadała nudę, później już frustrację, pogłębianą przez wiecznie narzekającego i obrażającego ją męża. Kiedy niezwykły splot okoliczności sprawia, że zostaje gwiazdą programu kulinarnego „Gotuj z Jasią”, a jej mąż po ataku serca wpada w depresje, z każdym dniem coraz bardziej wycofując się z życia, Janina tym razem zajada poczucie winy. Pocieszenia i bliskości szuka nie tylko w jedzeniu, ale i na forach internetowych, gdzie poznaje pewnego mężczyznę …
Jak potoczą się losy tych dwóch tak różnych kobiet, których ścieżki przecięły się na wczasach odchudzających? Czy pogodna Janina i „kolczasta”, wycofana Baśka znajdą wspólną płaszczyznę porozumienia? Czy zdołają się przed sobą otworzyć? Okazuje się, że wczasy odchudzające mają nie tylko walor dietetyczny, ale również psychoterapeutyczny – wiadomo przecież, że rozmowa jest najlepsza, by oczyścić swoją duszę, by zrzucić ciężar z serca. Pod warunkiem, że zdobędziemy się na otwartość i szczerość wobec drugiej osoby…
Powieść „Z grubsza Wenus” Fryczkowskiej to nie tylko historia walki z kilogramami, ale również z przekonaniami, ograniczeniami. To walka o samą siebie, pokazana zarówno z perspektywy Janiny, jak i Baśki. Dzięki temu bliskie stają się nam obie kobiety, a ich zmagania z życiem stają się naszym problemem. Właśnie ten wymiar powieści, jej drugie dno, świadczy o wartości tego tekstu, z którym powinny zapoznać się wszystkie kobiety borykające się z odrzuceniem, ze zdradą, z toksycznym środowiskiem w których zostały wychowane.
Klimatyczne zwieńczenie opowieści o ludziach, którzy cenili ziemię i rodzinę ponad wszystko. Trzeci tom bestsellerowej serii ,,Saga o ludziach ziemi" Anny...
Brawurowo ironiczna, ironicznie brawurowa powieść, która jest czymś więcej niż tylko kryminałem. Torturowany przed śmiercią nauczyciel angielskiego...
Przeczytane:2016-05-12, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki w 2016 roku :),