Z dala od świateł

Ocena: 4.67 (3 głosów)

Najnowsza powieść pierwszej damy irlandzkiego kryminału.

Nominowana do Goodreads Choice Awards 2020.

Mała miejscowość w małym kraju.

Żaden z jej mieszkańców nie jest taki, jaki się wydaje.

Trudno rozpoznać, kto jest przyjacielem, a kto wrogiem.

Zwłaszcza jeśli się jest outsiderem.

Cal Hooper, były detektyw policji z Chicago, osiedla się na irlandzkiej wsi.

Zmęczony obracaniem się w środowisku przestępców, spodziewa się znaleźć tu spokój i poświęcić się wyłącznie remontowi domu i obcowaniu z przyrodą.

Kiedy jednak miejscowy dzieciak prosi go o pomoc w odnalezieniu brata, Cal przekonuje się, że nie uda mu się uciec od tego, czym zajmował się w przeszłości ­– raz policjant, zawsze policjant.

Musi sięgnąć po swoje stare metody, by przebić się przez gąszcz działań, motywów i wzajemnych relacji mieszkańców okolicy. Każdy z nich coś ukrywa, a wielu wolałoby, żeby przybysz z Ameryki zrezygnował ze swojego dochodzenia. I dają mu to odczuć w mniej lub bardziej brutalny sposób.

Cal powinien się bać, tylko że nie wie czego ani kogo. A twarde konkrety chowają się wśród meandrów mglistych historii.

Informacje dodatkowe o Z dala od świateł:

Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 2021-06-30
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN: 9788382154146
Liczba stron: 480

więcej

Kup książkę Z dala od świateł

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Z dala od świateł - opinie o książce

Im dalej od ludzi, w zapomnianym kawałku świata, tym więcej dziwnych wydarzeń ma miejsce. Nikt nie widzi, nikt nie słyszy, zło zaczyna grasować, daje upust swojej nikczemnej osobowości. Czy tak jest naprawdę? Na pewno w ustronnym miejscu łatwiej jest czynić zło, krzywdzić innych i żyć w przekonaniu, że i tak nikt się nie dowie. Ale czy mamy rację w tym przypadku? Ja nie mam takiej pewności i niezaprzeczalnego przekonania …

Mała miejscowość w Irlandii, pub, kilka domów i mnóstwo tajemnic. Mrok osacza domostwa i pozwala, aby tajemnice nie wychodziły z ukrycia, pozwala pozostać im w bezpiecznej przystani. Były policjant, Cal Hooper, właśnie sprowadza się w takie ustronne miejsce. Z dala od innych, na uboczu, kupił mały domek okryty niesławą i spędza czas na doprowadzaniu go do stanu użytkowania. Zmęczony dotychczasowym życiem i pogonią za przestępcami, lecząc rany po rozstaniu z żoną, liczy na spokój i ukojenie. Ale czy to jest możliwe? Aby żyć bez problemów i zmartwień? Temat do refleksji … Często zagląda do niego chłopiec, który prosi Cala o pomoc w odnalezieniu starszego brata, który pewnego dnia wyszedł i już nie wrócił do domu. Niektórzy są przekonani, że on już nie żyje, natomiast młody ma nadzieję, że ujrzy brata żywego. Cal, początkowo niechętny pomysłowi, w końcu daje się przekonać i rozpoczyna prywatne śledztwo. Od nowa wciela się w rolę, o której z przyjemnością chciał zapomnieć. Jaki będzie efekt dochodzenia? Czy możliwe jest uzyskanie jakiejkolwiek pomocy w małej i zamkniętej społeczności? Gdzie każdy skrywa tajemnice i liczy na to, że nikt nie będzie ingerował w jego życie. Przed policjantem nie łatwe zadania, musi zburzyć mur milczenia i przejść przez zasłonę kłamstwa i obłudy. Jaki będzie finał? Nie zdradzę, aby nie pozbawiać was emocji, ale powiem krótko, nieprzewidywalny. I właśnie dla tej przyjemności warto cierpliwie czekać na finał …

Z dala od świateł do świetnie skrojony thriller, z elektryzującą fabułą i nieprzewidywalną akcją. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć czym nas jeszcze zaskoczy autorka. A zdradzę nieśmiało, że pomysłów w zanadrzu ma mnóstwo. Pytanie, czy wszystkimi się z nami podzieli czy tylko będzie nam dozować to, co uzna za stosowne? To ona rozdaje karty, a my tylko możemy mieć nadzieję, że nas nie zawiedzie. To opowieść o odwiecznej walce kłamstwa z prawdą, zła z dobrem. Jaką postać ma zło? Sąsiada, kolegi, być może przyjaciela. Ta historia wyraźnie wskazuje, że nie wolno nikomu ufać bezgranicznie, że nawet najbliżsi nie zawsze są z nami szczerzy i otwarci. Często zło dociera do nas od najbliższych wtedy, gdy się tego nie spodziewamy. Ostrożność jest zawsze wskazana, a zachowanie dystansu pozwoli na obiektywną ocenę sytuacji.

Autorka cały czas przykuwa uwagę czytelnika, ani na moment nie pozwala skierować myśli na inne tory. Nowe sugestie i rozwiązania wręcz nakazują, abyśmy byli cały czas skupieni i uważni. Bardzo łatwo przez chwilową nieuwagę można stracić wątek ….

Co takiego ma w sobie ta historia, że z radością po nią sięgnęłam? Niepodważalnym i nieocenionym atutem jest mroczna, gęsta i elektryzująca atmosfera. Wyczuwalny strach przenika każdą cząsteczkę naszego ciała. Na plecach czuje się oddech zła, a nawet śmierci. Zapewne już wasza wyobraźnia nabiera rozpędu i zaczyna pracować na coraz szybszych obrotach. Aż strach myśleć, dokąd może was zaprowadzić. Wyraziści i świetnie wykreowani bohaterowie tylko dopełniają cały tajemniczy klimat. Przy nich czujemy się pewnie i bezpiecznie, jednych bardzo polubiliśmy, na innych spoglądamy wrogo, nie zdobyli naszego zaufania. Czy wasze odczucia są identyczne jak moje? Zaryzykujcie i przekonajcie się sami … Niewiele możecie stracić, a zyskać ogromną przyjemność i satysfakcję z przeżycia przygody życia …

Marzeniem jest, aby ta lektura się nie skończyła … Trwała w nieskończoność, jeszcze jeden rozdział, jeszcze jeden, i tak bez końca. Nie będę was namawiać do lektury tej opowieści. Ona sama was znajdzie i zniewoli niewidzialną pajęczą nicią niezapomnianych i nieposkromionych przeżyć...

Jednym zdaniem: znakomity i ciekawy styl, mroczna i gęsta atmosfera, od której ciało drży i nie można poskromić swoich emocji, nikczemne kłamstwo szerzące się w wkoło i powoli kiełkująca prawda ...

Link do opinii
Avatar użytkownika - RudaRecenzuje
RudaRecenzuje
Przeczytane:2021-08-01,

Czy młody mężczyzna, którego mieszkańcy wioski nie widzieli od dłuższego czasu, rzeczywiście uciekł od biedy i rodzinnych problemów? Czy może przytrafiło mu się coś złego?

“Z dala od świateł” rozgrywa się w małej irlandzkiej wiosce. To jedno z tych miejsc, w których wszyscy się znają i wszystko o sobie wiedzą. Nic nie może pozostać niezauważone, a żaden sekret nie uchroni się przed czujnym okiem mieszkańców. Takie miejsca są szczególnie niepokojące, a autorka zdaje się doskonale o tym wiedzieć. I bardzo się stara, by czytelnik poczuł na własnej skórze, że pokazana normalność  jest tylko pozorna, a głęboka cisza zapowiada prawdziwą burzę.

Tym, co szczególnie spodobało mi się w tej książce, są opisy miejsc, przyrody i pogody. French wspaniale poradziła sobie z przedstawieniem maleńkiej wioski i irlandzkiego klimatu. Strony książki zapisane zostały pięknym językiem, który raz po raz uwodził mnie działającymi na wyobraźnię obrazami i zapachami. Przed oczami miałam stare gospodarstwo, a na ramionach czułam chłodną mżawkę.

Powieściowa wioska charakteryzowała się niemal sennym klimatem. I taką spokojną nutę wyczuwało się również w pierwszej części książki, która zdecydowanie bardziej przypominała mi powieść obyczajową, niż thriller. Wydarzenia rozgrywały się bardzo powoli, a autorka zdawała się skupiona na innych elementach. I choć urzekły mnie te opisy i obrazy, to stopniowo narastała we mnie niecierpliwość i nuta goryczy spowodowane brakiem napięcia i nieobecnością zbrodni.

Podczas lektury odnosiłam wrażenie, że French zależało przede wszystkim na psychologicznym zarysie i pokazaniu, że zło kryje się głęboko pod ludzką skórą. Nie oszołomiła mnie liczba rozgrywających się wydarzeń ani nagromadzenie wątków. Wartość powieści mierzyłam raczej za sprawą umotywowanego postępowania bohaterów i ich sekretów. Im bardziej bowiem zagłębiałam się w kolejne rozdziały tym więcej rys i pęknięć dostrzegałam na spokojnej powierzchni.

W odkrywaniu wiejskich tajemnic bardzo pomógł mi były detektyw, Cal Hooper. Mężczyzna, który przeprowadził się, by zmienić swoje życie i złapać oddech, ponownie został wplątany w sieć kryminalnych zawiłości. Spodobała mi się ta postać i polubiłam ją, ale nie tylko ona zwróciła moją uwagę podczas czytania.

„Z dala od świateł” to spokojny i subtelny thriller. Nie jestem pewna, czy jest w stanie przekonać wszystkich wielbicieli gatunku, zawsze jednak warto samemu się przekonać, czy dany tytuł trafi w nasz gust i zostawi po sobie miłe wspomnienia.

Link do opinii
Avatar użytkownika - MonikaOlga
MonikaOlga
Przeczytane:2021-08-01,

Cal Hooper. Poznajemy go w momencie, gdy postanowił do swojego życia wprowadzić rewolucyjne zmiany. Cóż innego mu pozostało? Właśnie został emerytem, choć ledwie przekroczył czterdziestkę. Właśnie rozstał się z żoną. A jego jedyna córka jest już dorosła i ma własne życie. Uciec! Uciec jak najdalej z Chicago. Wybór padł na … irlandzką prowincję. Hooper kupił dom na wsi i tym samym postanowił wrócić do swoich korzeni. A Irlandia? No cóż, zależało mu na tym, aby znaleźć się w miejscu, w którym spokojnie będzie mógł porozumiewać się w języku angielskim. Zdaje się, że na naukę nowego języka nie miał ochoty…


To miał być początek nowego życia. Życia prostego, spokojnego, samotnego. Miał remontować dom, który kupił. Miał obcować z przyrodą, której brakowało mu w Chicago. Miał polować na króliki, jak wtedy, gdy jako dziecko na polowaniach towarzyszył swojemu dziadkowi. Miał w końcu odpocząć. Z dala od zgiełku wielkiego miasta. Z dala od ludzi, z którymi nie chciał się spotykać. Ale okazało się, że z dala od świateł … nie ma spokoju. Bo ludzie wszędzie borykają się z tymi samymi problemami…


Obcy. Hooper doskonale zdawał sobie sprawę, że małe miejscowości rządzą się swoimi prawami niezależnie od narodowości. Nie ubolewał nad tym, że jest poza tą społecznością. Nie zależało mu na nawiązywaniu nowych znajomości. Jednak czasem ciężko było od niektórych się opędzić i chcąc nie chcąc musiał wysłuchiwać opinii, których słuchać nie chciał. Hooper z jednej strony spotykał się z brakiem zaufania, z drugiej zaś był adresatem niekończących się złotych rad. Tu każdy ma wyrobione zdanie o wszystkim. Tu każdy ma wyrobione zdanie o każdym… I jego zdanie jest niepodważalne.


Tak upływał dzień za dniem. Jednak pewnego dnia monotonia została przerwana. Najpierw to uczucie… Hooper doskonale je znał. Ktoś go obserwuje. Później tajemniczy gość, Trey. Z jednej strony dzieciak płoszy się jak dzikie zwierzę i nie chce odpowiadać na pytania, z drugiej jednak przyczepił się do niego jak rzep do psiego ogona. Czas miał pokazać, że wybór dziecka nie był przypadkowy. Szukał Hoopera, bo potrzebował kogoś takiego jak on. Potrzebował detektywa. W dodatku takiego, który nie jest stąd i nie będzie uprzedzony do jego rodziny. To jedyna szansa, aby odnaleźć zaginionego brata. Miejscowa policja nie kiwnęłaby palcem. Brendan na pewno nie zniknął z ich życia ot tak. Nie zostawiłby ich. Z całą pewnością stało się coś złego. Tylko co?! Hooper postanowił sprawdzić sprawę nie dlatego, żeby tęsknił za pracą, a dla świętego spokoju, żeby dzieciak się od niego odczepił. Stwierdził, że nic nie zaszkodzi, jeśli popyta w paru miejscach i przygotuje jakieś sensowne wyjaśnienie dla Trey’a. Zresztą wiele zdziałać nie może. Już nie jest policjantem, więc nie ma takich możliwości działania jak kiedyś. W dodatku jest w obcym państwie i nie do końca orientuje się na co może sobie pozwolić i gdzie są nieprzekraczalne granice. Hooper nie zdawał sobie sprawy, że z chwilą zadania pierwszego pytania o Brendan’a Reddy’iego zaczęły się jego problemy. Poważne problemy…


Początkowo błądził po omacku. Z czasem jednak wiedział więcej i więcej. Wszystko zaczęło układać się w logiczną całość. A jednak… dał się zaskoczyć…


„Z dala od świateł” to świetny thriller. Akcja może i nie pędzi jak szalona, ale nie ma mowy o nudzie. Detale. Autorka postawiła na detale. Bo to one są ważne. Bo to one potrafią naprowadzić nas na odpowiedni ślad. Bo to one potrafią nas zgubić. Ciekawym zabiegiem było umiejscowienie akcji na wsi. Tana French doskonale zobrazowała specyfikę małej i hermetycznej społeczności i błądzenie jak dziecko we mgle każdego, który dopiero się tutaj pojawił. Kto jest wrogiem, a kto przyjacielem? Komu można zaufać, a kogo się wystrzegać? Kiedy można wypowiedzieć swoje zdanie, a kiedy lepiej milczeć? Tu każdy ma swoje sprawy. Tu każdy ma swoje sekrety. Tu też są problemy przywleczone z wielkich miast. Ale tu problemy rozwiązuje się bez angażowania osób postronnych…


Jeśli jesteście ciekawi co stało się z Brendan'em to czym prędzej sięgnijcie po „Z dala od świateł”.

Link do opinii

Muszę przyznać, że sięgając po „Z dala od świateł” Tany French nie wiedziałam czego się spodziewać. To wszystko przez wiele skrajnych opinii dotyczących wcześniejszych książek autorki. Jak wypadło to spotkanie? Przekonajcie się sami.


Zacznijmy od tego, że nie jest to thriller gdzie fabuła pędzi jak szalona. Akcja toczy się leniwie na irlandzkiej prowincji, gdzie trafia nasz główny bohater - emerytowany policjant Cal Hooper. Jednak nie oznacza to, że będzie nudno. Strona za stroną robi się coraz dziwniej, a na spokojną okolicę pada cień tajemnicy i mroku. Autorka stopniowo dawkuje nam napięcie oraz ukazuje problemy z akceptacją obcego wsród lokalnej społeczności. Widać, że fabuła została bardzo dobrze przemyślana i dopracowana w najmniejszym szczególe. Jednak ogromnym minusem jest zawarcie w niej opisu polowania i patroszenia zwierzyny co dosłownie mnie odrzuciło i skutecznie zniechęciło do lektury na jakiś czas.

Bohaterowie natomiast kryją w sobie coś dziwnego. Stwarzają pozory osób, które kryją za sobą mroczną tajemnicę i mają przeszłość o której nie chcą mówić. French bardzo dobrze ukazała nam sylwetkę outsidera, ale i całego prowincjonalnego miasteczka oraz jego mieszkańców. Nie łatwo zjednać w sobie taką lokalną społeczność, ale zdecydowanie łatwiej zburzyć ich zaufanie kilkoma niewygodnymi pytaniami. 

Według mnie cała historia miała w sobie ogromny potencjał jednak styl pisania autorki - dość specyficzny i surowy - sprawił, że niektórzy mogą nie przebrnąć przez całość książki. Sama miałam z nią ogromny problem. W pewnym momencie opisy przyrody i osoby Hoopera zaczęły mnie przerastać. Całość zaczęła stawać się dosłownie monotonna jednak ciekawość wygrała i chciałam poznać zakończenie tej historii na którym zdecydowanie się nie zawiodłam. 

Link do opinii
Avatar użytkownika - kryminalnatalerz
kryminalnatalerz
Przeczytane:2021-08-04, Ocena: 5, Przeczytałam,

,,Z dala od świateł" Tany French to kryminał w starym stylu, gdzie nie trzeba pędzącej akcji naszpikowanej ciągłymi twistami fabuły, by docenić kunszt historii. Akcja powieści toczy się w małej, odludnej wiosce w Irlandii, w typowo zamkniętej społeczności. I tak uwaga poświęcona jest w równym stopniu na intrydze kryminalnej, co na oddaniu właśnie charakterystyki i klimatu takiego miejsca. Rysy psychologiczne postaci, szczególnie dwóch głównych bohaterów - starego emerytowanego detektywa i 13letniego dzieciaka, który wychowuje się w rodzinie uznanej w miasteczku za patologiczną, oddane są z najwyższą starannością, tu każdy detal na znaczenie. Nie ma tu może specjalnie wiele dialogów, postacie nie prowadzą zażartych długich dyskusji, ale wszystko oddane jest bardzo realistycznie, przez co całość czyta się naprawdę bardzo płynnie. To naprawdę kawał dobrego, spokojnego, małomiasteczkowego kryminału! Polecam!

Link do opinii
Inne książki autora
Ostatni intruz
Tana French0
Okładka ksiązki - Ostatni intruz

Nowa powieść królowej irlandzkiego kryminału, autorki Ściany sekretów, Kolonii, Lustrzanego odbicia i Zdążyć przed zmrokiem Detektywi...

Ściana sekretów. Wiem, kto go zabił
Tana French0
Okładka ksiązki - Ściana sekretów. Wiem, kto go zabił

W parku przy ekskluzywnej szkole dla dziewcząt na przedmieściach Dublina zostają odnalezione zwłoki szesnastoletniego Chrisa Charpera. Rok po tragicznej...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy