Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Data wydania: 2012-10-05
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 528
Interesująca okładka, tajemniczy tytuł, także chyba opis sprawiły, że bardzo, ale to bardzo chciałam przeczytać „ Wzgórze dzikich kwiatów „. Długo trwały poszukiwania książki, bo od jej wydania minęło w końcu prawie sześć lat, a niestety nie doczekała się wznowienia. Moje starania zostały uwieńczone sukcesem, gdyż odnalazłam w końcu jeden jedyny egzemplarz w bibliotece powiatowej i z wielkim zapałem zabrałam się do czytania.
Kimberley Freeman a właściwie, Kim Wilkins urodziła się w Londynie w rodzinie Australijczyków. Gdy miała trzy lata powróciła z rodzicami do Australii. Kim pisze odkąd pamięta i jest dumna z tego, że uprawiała różne gatunki literackie. Pod prawdziwym nazwiskiem wydała wiele nagradzanych książek dla dzieci, kryminalnych i historycznych. Pod pseudonimem Kimberley Freeman (przyjętym na cześć babci) wydała wielowątkowe powieści dla kobiet. Oprócz międzynarodowego bestsellera „ Wzgórza dzikich kwiatów „ w Polsce została wydana jeszcze tylko jedna książka tej autorki „ Zatoka latarni „.
Autorka snuje niespiesznie historię używając schematu, który obecnie jest dość często wykorzystywany w literaturze. Akcja toczy się dwutorowo z perspektywy babci ( Glasgow 1929 r.) i wnuczki ( Londyn 2009 r.), przeszłość i teraźniejszość, dwie bohaterki, które łączą więzy krwi i skrywane rodzinne tajemnice. Dwie kobiety, którym przyszło żyć w zupełnie innych czasach, a obydwie łączy pewien tajemniczy dom w Tasmanii.
Betty, która przeszła wiele i dużo osiągnęła w swoim życiu, płacąc przy tym odpowiednią cenę. Zagmatwała swoje życie zachodząc w ciążę z żonatym mężczyzną. Po tym jak wyrzekli się jej rodzice nie mając wyboru jedzie z kochankiem do Australii. Już na zawsze przylgnie do niej opinia kobiety rozwiązłej. Czy słusznie? Nigdy się nie poddawała, ale czy osiągnęła szczęście, którego pragnęła?
Emma, wnuczka Betty od dziecka marzyła, aby zostać primabaleriną w londyńskim Balecie Królewskim. Po osiągnięciu sukcesu, tak naprawdę jest samotną kobietą skupioną na karierze. Nie potrafi nawiązać z nikim bliższych relacji, aż do dnia, kiedy ulega wypadkowi. Wtedy okazuje się, że nie ma nikogo koło siebie, ani nic, na czym by jej zależało. Wtedy okazuje się, że babcia pozostawiła jej w testamencie dom na drugim końcu świata. Czy Emma odnajdzie sens życia właśnie tam?
Autorka stopniowo przedstawia historię Betty i Emmy tworząc dwie bogate osobościowo bohaterki, które walczyły o swe marzenia. Losy obydwu poznajemy naprzemiennie, ale to, co chwaliłam w „ Jeżynowej zimie” i było atutem powieści, to autorce we „ Wzgórzu dzikich kwiatów „ nie wyszło. Niestety nie zachowała równowagi pomiędzy wątkami i nie udało jej się zbudować linii fabularnej tak by była jednakowo pociągająca. Zdecydowanie bardziej byłam zainteresowana losami Betty i to jej historii oddałam serce, śledząc z zapartym tchem jej poczynania. To ta część powieści jest wzruszająca i przejmująca, natomiast współczesny wątek dotyczący Emmy wydał mi się banalny, płaski i przewidywalny. Nawet w momencie, gdy autorka próbowała dokonać zwrotu akcji. Oczekiwałam też od Kimberly Freeman większego zaangażowania w odzwierciedleniu życia w Australii, a tak wyszło trochę powierzchownie.
Pomijając minusy, ogólnie jest to przepięknie opowiedziana historia o błędach młodości, o próbach pogodzenia się z przeszłością. Pełna tajemnic poplątanych ludzkich losów. Nie jest to może wybitna literatura, ale bardzo emocjonująca, wzruszająca i klimatyczna. Autorka wciągnęła mnie w swój świat na kilkanaście godzin, więc z czystym sumieniem mogę polecić tę zajmującą i ekscytującą książkę, napisaną świetnym językiem, wszystkim czytelniczkom, które uwielbiają takie historie.
„ Ale najgorszym błędem popełnionym wobec strasznych ludzi jest to, że zapominamy o ich młodości „
Do przeczytania książki „Wzgórze dzikich kwiatów”, jak to często bywa w moim przypadku, zachęciła mnie piękna i niezwykle subtelna okładka, która w połączeniu z dość intrygującym tytułem zapowiadała ciekawą historię wewnątrz. Czy i tym razem instynkt w wyborze książki mnie nie zawiódł? Powiem tyle, książka jest rewelacyjna! A ja z czystym sumieniem zaliczam ją do grona ulubionych książek. „Wzgórze dzikich kwiatów” to historia dwóch kobiet, babki i wnuczki, kobiet którym przyszło żyć w zupełnie innych czasach, i które połączył pewien niezwykły dom w odległej Tasmanii.
Emma to trzydziestoletnia, współczesna kobieta, zakochana w tańcu i rozpoznawana na świecie primabalerina Teatru Królewskiego. Mieszka w Londynie ze swoim chłopakiem Joshem, koncentrując się jednak na tańcu, nie ma dla niego zbyt wiele czasu, a już z pewnością nie myśli o ślubie i życiowej stabilizacji. Śmiało można powiedzieć, że Emma to zapatrzona w siebie egoistka, przedkładająca swoją karierę ponad wszystko. Jak mówi przysłowie: po trupach, ale do celu. Jakież zdziwienie maluje się na twarzy Emmy, kiedy Josh rzuca ją dla innej i postanawia wyprowadzić się z domu. Ale to nie koniec jej problemów. W myśl zasady, że nieszczęścia chodzą parami, dziewczyna podczas morderczej próby ulega wypadkowi, który na zawsze wyklucza ją ze świata baletu. Pogrążona w rozpaczy dziewczyna, wraca do rodzinnej Australii, a tam czeka na nią zaskakująca wiadomość. Otóż otrzymuje ona w spadku po nieżyjącej już babci dom i farmę na Tasmanii, zwane tytułowym Wzgórzem Dzikich Kwiatów.
Równolegle z historią Emmy poznajemy życie jej niezwykłej babki, Beattie, która zachodząc w ciążę w wieku dziewiętnastu lat pogrzebała swoje marzenia o byciu projektantką mody i wraz ze starszym od niej i żonatym kochankiem uciekła ze Szkocji do odległej Australii. W obliczu pijaństwa i hazardu, które były głównym zajęciem jej partnera, kobieta została pozostawiona sama sobie, żyjąc i wychowując córkę w skrajnym ubóstwie. Postać Beattie jest niezwykle wyrazista. Jest to kobieta z charakterem, a właśnie takie bohaterki lubię i cenię najbardziej. Mimo przeciwności losu i trudnych czasów w jakich przyszło jej żyć, za wszelką cenę dąży do zapewnienia swojej córce warunków życia na jakie zasługuje, kierując się radą dawnej przyjaciółki, aby sama o sobie decydowała, nie czekając aż ktoś podejmie za nią decyzję. Historia życia Beattie jest niezwykła… Pełna bólu, poświęcenia i upokorzenia, ale też miłości i namiętności, które dawały jej siłę napędową do działania.
Powieść Kimberley Freeman jest niezwykle wzruszająca, pełna uczuć i emocji. Autorka ukazuje różne oblicza miłości. Mamy tutaj miłość rodzicielską, namiętną i porywczą miłość charakterystyczną dla ludzi młodych oraz zdolną do poświęceń miłość dojrzałą. Porusza także trudny temat uprzedzeń rasowych, którym z wielkim uporem przeciwstawiała się bohaterka książki. Lekki język sprawia, że książkę czytało się przyjemnie i bardzo szybko, strony wręcz same się przewracały, a ja nie mogłam się doczekać co wydarzy się w kolejnym rozdziale. Ciekawym zabiegiem okazało się przeplatanie przeszłości z teraźniejszością. Autorka zastosowała również dwie różne narracje, wzbogacając tym budowę powieści.
Książka posiada niestety jeden minus, o którym muszę wspomnieć i który nie pozwolił mi dać jej maksymalnej noty. Mianowicie, opis na odwrocie książki, moim zdaniem, zdradza zbyt dużo z jej treści. Jest to jeden mały minusik przy wielu atutach jakie posiada ta książka, ale nie mogłam go pominąć.
Od dawna czekałam na książkę, która oderwie mnie od rzeczywistości i zapewniam Was, że tej książce się to udało. Żadne słowa nie oddadzą w pełni klimatu tej książki oraz wrażeń i emocji jakie towarzyszyły mi podczas jej czytania i które z pewnością pozostaną ze mną na długo. Po prostu trzeba ją przeczytać, do czego serdecznie zachęcam.
Książkę chciałam przeczytać już od jakiegoś czasu, dlatego kiedy wypożyczyłam od razu zabrałam się za czytanie. Historia pochłonęła mnie całkowicie, nie mogłam się oderwać. Powieść opisuje dwie historie babci i wnuczki. Osobiście historia Beattie bardziej mnie poruszyła niż Emmy, ale to nie zmienia faktu, że książkę czytałam z zapartym tchem. Poznajemy Beattie jako młodą dziewczynę, która zachodzi w ciążę z żonatym mężczyzną Ciężką pracą osiąga sukces, ale musi mierzyć się ze złośliwymi plotkami na swój temat. Emma jest słynną primabaleriną, jednak kiedy zdarza się wypadek dziewczyna jest załamana. Nie wie co zrobić ze swoim życiem. Otrzymuje spadek po babci- Wzgórze dzikich kwiatów .Tam odkrywa rodzinne tajemnice. Ta historia to istny wulkan emocji, ostatni rozdział sprawił, że w oczach zakręciły mi się łzy. Wiele tematów tu poruszyła autorka: złośliwe uprzedzenia, samotne macierzyństwo, piękna, ale zakazana miłość. Do tego opisy urokliwej Tasmanii. Myślę, że wielbicielom tajemnic w tle przypadnie do gustu.
Kolejna powieść autorki bestsellera "Wzgórze Dzikich Kwiatów". Jest rok 1901. Isabella Winterbourne ucieka od niekochanego męża i jako jedyna wychodzi...
Przeczytane:2019-04-05, Ocena: 6, Przeczytałam, ...Antypody,
"Wzgórze dzikich kwiatów" Kimberley Freeman to powieść, na którą miałam ochotę od bardzo dawna. Odkąd niemal trzy lata temu pojawiła się w zapowiedziach wydawniczych byłam przekonana, że historia ta poruszy moje serce. I rzeczywiście tak się stało.
Autorka splata ze sobą dwie interesujące historie - bylej baletnicy Emmy i projektantki odzieży Beatie, wnuczki i babci - kobiet, które dzielą pokolenia a łączą silne rodzinne więzy. Tytulowe Wzgórze dzikich kwiatów to posiadłość na Tasmanii, gdzie kiedyś wypasano owce położona nieopodal miasteczka Lewinford. Beatie była mocno związana z tym miejscem w czasach swojej młodości. Opuściła je dość niespodziewanie w przykrych okolicznościach. Po latach właśnie ten dom wraz z przylegą do niego ziemią Emma otrzymuje w spadku po swojej ukochanej babci. Jej skomplikowana sytuacja życiowa sprawia, że zaplanowany krótki pobyt na Tasmanii przedłuża się, a rodzinne pamiątki sprzed wielu lat pomagają odkryć sekrety babcinej młodości. W ten sposób Emma poznaje zupełnie nowe oblicze Beatie, staje się świadkiem jej przeszłości, trudnych wyborów i życiowych decyzji.
Powieść Kimberley Freeman bardzo mi się podobała. Znalazłam w niej wiele emocji i wzruszeń, wydarzenia mocno mnie zaciekawiły, a bohaterowie okazali się bardzo autentycznymi i wiarygodnymi ludźmi. Zestawienie dwóch odrębnych historii - jednej opowiadającej o życiu babci w pierwszej połowie XX wieku i drugiej, z czasów nam współczesnych dotyczącej jej wnuczki - okazało się bardzo dobrym rozwiązaniem dla opisywanych zdarzeń. Opowieści te przeplatają się ze sobą, by w pewnym momencie zacząć się zazębiać i wzajemnie uzupełniać. W rezultacie otrzymujemy przepiękną, rozbudowaną opowieść o rodzinie, trudnych życiowych wyborach, niełatwych, czasem wręcz patowych decyzjach i ich późniejszych konsekwencjach, ale także o wielkiej miłości, która jest ponad czasem, ludzką podłością, zawiścią i nienawiścią. Podróż na Antypody, do egzotycznej, nieznanej Tasmanii jest ekscytującą, ale także pouczającą przygodą, z której należy wyciągnąć właściwe wnioski. Lokalna społeczność małego miasteczka rządzi się swoimi prawami. Plotki i pomówienia nie ułatwiają życia, ale czasem trzeba nauczyć się je ignorować w imię wyższej konieczności. Stosunki społeczne pomiędzy ludnością białą i Aborygenami pozostawiają wiele do życzenia. Konflikty i szykany na tle rasowym doprowadzają do niejednej tragedii, a fałszywe chrześcijaństwo staje się powodem bólu i cierpienia.
Gdybym miała wybrać spośród tych dwóch przeplatających się płaszczyzn tę, która bardziej zapadła mi w serce, to na pewno byłaby to opowieść o przeszłości, czyli historia Beatie. Przyznaję, że w takich dwupłaszczyznowych powieściach zazwyczaj to właśnie dawne wydarzenia budzą we mnie najwięcej emocji. Przyznaję, że autorka bardzo rzetelnie i z dużą dokładnością podeszła do obu relacji oferując nam przepiękną, nastrojową i przepełnioną dobrymi wrażeniami powieść, w której nie ma miejsca na zniechęcenie, czy nudę.
Pomimo swoich pięciuset stron książkę czyta się szybko. Plastyczny jezyk pozwala bez trudu wyobrazić sobie opisywane miejsca i docenić piękno tamtejszego krajobrazu.
"Wzgórze dzikich kwiatów" to moje drugie spotkanie z autorką. Pamiętam, że "Zatoka latarni" również wpasowała się idealnie w mój gust literacki. Żałuję tylko, że jak na razie tylko te dwa tytuły doczekały się polskiego przekładu. Może warto byłoby pokusić się o wydanie kolejnej powieści pani Freeman. Myślę, że wielu czytelników ze mną na czele byłoby bardzo usatysfakcjonowanych.
Polecam serdecznie obie książki autorki. Znajdziecie w nich egzotyczne miejsca, tajemniczą przeszłość, ciekawych bohaterów i wiele, wiele milych wrażeń.