Rodzinna tajemnica i skomplikowane siostrzane relacje. Wciągająca opowieść na długie zimowe wieczory. Róża całe życie poświęciła innym. Wychowankowie w domu dziecka i niepełnosprawna siostra zajmowali ją bez reszty. Teraz ma szansę odmienić swoje życie - wychodzi za mąż. Czy wreszcie będzie szczęśliwa? Nie daje jej spokoju pewna niewyjaśniona sprawa sprzed lat ... Czy Róża znajdzie w sobie odwagę, by rozliczyć się z przeszłością? Czy złamie obietnicę złożoną przed laty? Wszystkie pory uczuć Magdaleny Majcher to cykl powieści poruszających ważne życiowe tematy. Miłość i nienawiść, trudne życiowe wybory, przeciwności losu i w końcu upragnione szczęście i spokój. Wszystko w rytmie czterech pór roku. Cztery pory roku, cztery wciągające historie. Wszystkie pory uczuć. Wiosna już wkrótce!
Wydawnictwo: Pascal
Data wydania: 2018-01-17
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 368
Magdalena Majcher zaczarowała mnie pierwszą powieścią, po którą sięgnęłam - "Wszystkie pory uczuć. Jesień". Była to lektura niezmiernie prawdziwa, pełna miłości, ale i tajemnic czy problemów. Czułam całą gamę emocji i nie mogłam doczekać się kolejnego tomu a kiedy nadszedł... No właśnie, czy warto było czekać?
Tym razem uwaga czytelnika zostaje skierowana na ciepłą i pełną dobrych rad wychowawczynię domu dziecka - panią Różę. Już w pierwszym tomie dało się wyczuć, że kobieta coś ukrywa... Całe swe życie poświęciła dla innych, dbając, radząc, tuląc i pocieszając, swoje potrzeby i pragnienia spychając na dalszy tor... A lata mijały... Została sama, bo wciąż zasłaniała się powrotem do domu, w którym czeka na nią siostra - Ludmiła. Dlaczego relacja kobiet jest tak dziwna? Przed czym Róża chroni Miłkę?
W pięknej grudniowej scenerii Róża wychodzi za Tadeusza a świeżo poślubiony mąż w ramach podróży poślubnej postanowił zabrać wybrankę do Zakopanego. Dlaczego ta niespodzianka tak zdenerwowała panią Majewską? Czego się obawia? Czy ciążąca jej tajemnica nie zepsuje cudownych chwil w dwoje? Czy nie będzie rzutowała na ich małżeństwo? Wszak na kłamstwie nie można budować związku...
Jak przystało na dobrego czytelnika główkowałam długo... Starałam nie poddać się cudownej, pełnej śniegu aurze Zakopanego przepełnionej smakami i zapachami kwaśnicy, gulaszowej czy moskoli, ale było trudno! Myślami odpływałam ku bohaterom, wraz z nimi wspinałam się na Nosal, podziwiałam widoki z Kasprowego i zamarzniętą taflę Morskiego Oka. Wręcz widziałam tą biel, czułam zapach zakopiańskiej zimy i byłam równie oczarowana co Róża. Za nic w świecie nie przypuszczałam jednak, co w zanadrzu skrywa Magda Majcher... Zwłaszcza, że co jakiś czas wtrącane i ówdzie zdanie nawiązujące do tego sekretu, tylko podsycało poziom mojego zaintrygowania. Dałam się ponieść magii ślubu, gór a potem odczuwałam wyraźne napięcie i strach bohaterki a do tamtego popołudnia, kiedy jej serce a może sumienie zamierzało się oczyścić.... W życiu bym na to nie wpadła...
Autorka nie tylko wielokrotnie mnie zaskoczyła, ale również przeniosła w dwa inne światy. Najpierw do urokliwego zakątka kraju, w którym najważniejsze jest to by był śnieg, by człowiek miał się czym rozgrzać oraz by zachłysnął się widokami - do Zakopanego. A później odbyłam sentymentalną podróż do lat osiemdziesiątych, które to przyniosły mi wiele wspomnień. Opowieść a może spowiedź Róży, była dla mnie nie tylko gratką z uwagi na rozwiązanie tajemnicy, ale również przypomnieniem dzieciństwa - żywność na kartki, kolejki i towar spod lady, pierwsze telewizory i wymarzona Frania.
Książka ukazuje życie takim, jakie jest w rzeczywistości - niesie śmierć bliskich, utraconą miłość, pierwszy raz, krytykowany związek dojrzałej kobiety z młodszym, trudną do zaakceptowania sytuację, gdy na świecie pojawia się młodsze rodzeństwo. Majcher wykorzystała swoich bohaterów, by przekazać nam kilka istotnych rad - po burzy zawsze wychodzi słońce i daje nadzieję, że nasze problemy da się rozwiązać. Zaś decyzje, które podejmujemy będą miały wpływ nie tylko na nasze życie, zmienią przyszłość również wielu innych osób. Nie pozwólmy, by dawne błędy zabrały nam szansę na szczęście.
Podsumowując - powieść Magdy Majcher jest przepełniona emocjami z najwyższej półki. Jest wiele odcieni miłości, scalająca i podnosząca na duchu przyjaźń, ból, żal oraz złość i zazdrość, które zakorzenione w sercach zbyt głęboko potrafią ranić i siać zniszczenie. Autorka doskonale zbudowała w powieści narastające napięcie - najpierw spokojna i urokliwa akcja a później pędzący pociąg wiozący szok, niedowierzanie w wątku kryminalnym. Jeśli jeszcze nie znacie tej serii to gorąco zachęcam!
* M. Majcher, "Wszystkie pory uczuć. Zima", Wyd. Pascal, Bielsko-Biała 2018, s. 65
Kolejne spotkanie z twórczością Magdaleny Majcher i kolejny raz pozytywne. Tym razem fabuła toczy się wokół Róży, którą mieliśmy okazję poznać na łamach pierwszej części.
Róża to dorosła kobieta, która całe swoje życie poświęciła w imię pomocy innym, zapominając o własnym szczęściu i własnym życiu. Jednak w końcu los się do niej uśmiecha, wychodzi za mąż za Tadeusza, ale czy to pozwoli jej zapomnieć o tajemnicy z przeszłości, która wciąż na niej ciąży i obietnicy złożonej matce?
Niezwykła kreacja bohaterów, którzy są nadzwyczaj autentyczni, wręcz namacalni. Autorka w doskonały sposób oddaje emocje bohaterów, których losy śledziłam z ciekawością. Pojawia się tutaj tajemnica, która ciąży na bohaterów od bardzo wielu lat. Róża wciąż nie wie, co tak naprawdę zdarzyło się wtedy i dlaczego jej przyjaciółka zginęła. Ma swoje domysły, niejednokrotnie pojawiają się wyrzuty sumienia i niezadane pytania, które być może tak wiele mogłyby wyjaśnić.
Magdalena Majcher w swojej powieści łączy teraźniejszość z przeszłością. To co mnie urzekło, to pięknie opisane dzieciństwo Róży i realia oddane tamtemu czasowi. Mnie nie przyszło w nim żyć, jednak z opowiadań doskonale wiem, jak to rodzice kupowali rzeczy na kartki, czy też musieli stać wiele godzin w kolejkach, by zdobyć towar. Pralka Frania też nana jest mi z powieści. I choć nie przyszło mi żyć w czasach Gierka, to za sprawą autorki mogłam sobie odtworzyć obraz tamtych czasów. Było to czystą przyjemnością.
Dzięki tej powieści, może wszyscy zrozumieją, że nigdy nie jest za późno, by zacząć wszystko od nowa. Doskonałym przykładem tego są Róża i Tadeusz oraz ich piękna miłość.
Niestety często nie rozumiemy toku postępowania naszego bądź naszych najbliższych. Nie raz, nie dwa, żyjemy ze świadomością skrywanych tajemnic, niewyjaśnionych spraw, które nie pozwalają nam spojrzeć racjonalnie na nasze obecne życie. Poniekąd ten temat jest mi znany, gdyż mój dziadek żył kilkadziesiąt lat skrywając na dnie swego serca tajemnicę, której w tamtych czasach nie mógł ujawnić ze względu na zagrażające mu niebezpieczeństwo. Dopiero na stare lata wyjawił nam swój ból, swoje cierpienie, które tyle lat nosił w sobie, po czym dwanaście dni później zmarł.
Życie z czymś, co nam ciąży nie jest łatwe. Każdego dnia zastanawiamy się, co by było, gdybyśmy wtedy postąpili inaczej, gdybyśmy komuś powiedzieli o czymś co nas męczy. Jak wtedy potoczyłyby się nasze losy i naszych najbliższych? Czy chronienie najbliższych za wszelką cenę, zawsze jest słuszne? Na te i wiele innych pytań, być może będziecie mogli sobie odpowiedzieć po przeczytaniu tejże książki.
Wszystkie pory uczuć. Zima to historia, która ukazuje nam, że tłumienie w sobie niektórych sekretów, tajemnic nie zawsze wychodzi nam na dobre. W imię ochrony bliskich, czasem zapominamy o czerpaniu radości z własnego życia. Czasem jedna chwila, zmienia bieg wydarzeń wielu osób. To przepiękna historia, którą warto poznać. Zachęcam do przeczytania.
Druga część cyklu "Wszystkie pory uczuć". Jest to niezależna opowieść i można ją czytać nie znając pierwszej części jednak osoby, które zdecydują się czytać cykl w kolejności, zauważą nie tylko chronologię zmieniających się pór roku ale także postacie z poprzedniej książki pojawią się w tej.
Kolejne ważne sprawy poruszone przez autorkę. Tym razem mamy do czynienia z bardzo długo ukrywaną tajemnicą rodzinną, która wywarła piętno na całe życie pani Róży, pracującej jako wychowawczyni w domu dziecka.
Ta piękna i wzruszająca opowieść pokazuje nam także, że na miłość nigdy nie jest za późno. Dodatkowo pojawia się wątek niemal kryminalny gdy w retrospekcji poznajemy młodzieńcze lata Pani Róży. Po wielu latach będzie ona musiała stawić czoła tajemnicom z przeszłości.
Bardzo fajna, ciepła opowieść o życiu. O naszych wyborach, które bardzo często rzutują na dalsze życie nie tylko nasze ale również naszych bliskich.
Róża w wieku 60 lat wychodzi za mąż za Tadeusza. Do tej pory opiekowała się niepełnosprawną intelektualnie siostrą.
„Przesiedziala swoje życie w poczekalni, a czas przeciekał przez palce”.
Długo była samotna, a teraz ma rozpocząć nowe życie tak po prostu.
Tytuł powieści nawiązuje do tragicznej w skutkach pewnej zimy i do najgłębiej skrywanej rodzinnej tajemnicy. Tajemnicy, której lęka się Róża, sekret, który dusi ją od środka.
Część druga powieści to historia dzieciństwa Róży-jej niezadowoleniu z nacisku rodziców by opiekować się młodszą siostrą. Obarczona ogromną odpowiedzialnością, ciążyła jej ta opieka.
Pisarka w swojej powieści porusza wiele wątków: mówi o emocjach- zazdrości, zaborczość, pretensjach i poczuciu krzywdy, niesprawiedliwym traktowaniu i niezdrowych relacjach w rodzinie. O stracie bliskiej osoby, żałobie, poczuciu winy, pierwszej miłości, o tym, że czasem jedna mała decyzja potrafi zaważyć na całym naszym życiu.
„ Człowiek bowiem najbardziej przeżywa słowa, których nie wypowiedział, i sytuacje które nigdy nie miały miejsca.”
„Zima” to historia ukazująca, że przez całe życie można płacić wysoką cenę za błędy z przeszłości. Udana obyczajówka, z chęcią przeczytam inne książki pisarki.
Jakież było moje zdziwienie, gdy zaczęłam czytać i okazało się, że Hania nie jest główną bohaterką. w tym tomie była nią pani Róża - wychowawczyni z domu dziecka. W wieku prawie 60 lat poślubiła Tadeusza i to jemu opowiedziała swoje rozterki związane z wiekiem młodzieńczym i siostrą, która miała problemy od samego początku swego istnienia.
Czasem nasze odczucia względem rodziny są sprzeczne, ale zawsze stawiamy jej dobro wyżej niż swoje.
"Wiosna pachnie pierwszym ciepłym deszczem, krokusami i przebiśniegami, lato – gorącym piaskiem, kosmetykami do opalania i zapachem miasta po burzy, jesień – wygrzanymi w słońcu, suchymi liśćmi. A zima?".
Do czasu przeczytania tej książki, na pierwszym miejscu w moim osobistym rankingu pośród powieści Magdaleny Majcher plasowała się książka pt. "Matka mojej córki". "Wszystkie pory uczuć. Zima" niezaprzeczalnie zdeklasowała swoją poprzedniczkę. To według mnie najlepsza książka autorki w jej dotychczasowym dorobku twórczym.
Magdalena Majcher to polska pisarka i blogerka książkowa, prowadząca swoją stronę pod nazwą "Przegląd czytelniczy". Na co dzień, autorka pracuje jako copywriter, publikuje swoje opowiadania w kobiecej prasie. Prywatnie kochająca Bałtyk, szczęśliwa żona i mama dwóch synów. Zadebiutowała wydaną w 2016 r. książką pt. "Jeden wieczór w Paradise”.
Róża poświęciła swoje życie opiece opuszczonym dzieciom z domu dziecka oraz młodszej siostrze, która od zawsze wymagała jej troski i uwagi. Bohaterka w jesieni swojego życia zrozumiała jednak, że nie jest skazana na samotność w związku z czym wychodzi za mąż za Tadeusza. Pomimo tego, za Różą ciągnie się jednak nierozwiązana zagadka z przeszłości, która zaważyła na całej jej egzystencji. Zagadka, której rozwiązanie zna jedynie siostra bohaterki.
Akcja drugiego tomu cyklu Magdaleny Majcher pt. "Wszystkie pory uczuć" rozwija się dość niespiesznie, stąd czytelnik nie spodziewa się, że w drugiej połowie tej książki, zostanie świadkiem wydarzeń, jakie wstrząsają do głębi. Początkowo bowiem wraz z Różą egzystujemy w jej teraźniejszości, w której bohaterka bije się z własnymi myślami, wspominając obecność ciążącego sekretu. Dopiero w drugiej części tej powieści, czytelnik poznaje wydarzenia jakie zmieniły życie wielu ludzi poprzez zastosowaną przez autorkę retrospekcję, czyli przeniesienie do czasów głębokiego PRL-u. Jest więc rozpędzanie się, szybka jazda i nagle, poprzez zakończenie, którego się nie spodziewałam, swoiste wykolejenie z torów. Szok, niedowierzanie, niepokój i poczucie silnego strachu – takie uczucia targały mną po skończonej lekturze "Zimy".
Kreacja psychologiczna Ludmiły, zwanej Miłką, czyli siostry Róży to ukazany z wielką precyzją, ogrom sprzeczności, jaki siedzi w każdym z nas. Miłka to bohaterka z obniżonym potencjałem intelektualnym, której rówieśnicy nie lubili, a jednocześnie potrafiąca po mistrzowsku wymuszać na rodzicach liczne ustępstwa względem niej. Egoistka, zazdrosna o powodzenie innych, mściwa i świetna manipulantka to istny majstersztyk tej kreacji psychologicznej. Toksyczna relacja, jaka łączy obydwie siostry wywołuje wiele ambiwalentnych uczuć, a podczas lektury książki na moje usta cisnęły się wielokrotnie niecenzuralne słowa na opisanie ich wspólnego życia.
Bardzo ważnym wątkiem, który także wywoływał we mnie wiele emocji było obarczanie Róży obowiązkami, które należeć powinny do rodziców. Zachowanie matki obu sióstr w postaci niesprawiedliwego traktowania jednej wobec drugiej, jej swoisty szantaż emocjonalny wobec Róży to w moim przekonaniu zachowania, które przyczyniły się pośrednio do dalszych wydarzeń. Ciężko nie denerwować się przy opisach ich wzajemnych relacji i zależności, jakie matka kobiet sama wytworzyła.
Nie sposób nie wspomnieć o niezwykle realistycznym tle społeczno-obyczajowym epoki socjalizmu, jaki Magdalena Majcher zawarła w drugiej części swojej książki. Nie była to oczywiście płaszczyzna, która zajmowałaby moją uwagę jakoś szczególnie mocno, jednak wiernie odtworzone realia tamtych czasów, zasługują na wspomnienie. Zakupy na kartki, listy kolejkowe, domówki z tanim winem i wiele innych to elementy, które utrzymują klimat całej tej historii.
Nie spodziewałam się, że Magdalena Majcher będzie w stanie wykreować tak niepokojącą fabułę i tak mroczną postać Ludmiły, która wywołuje na mojej skórze dreszcze. To, co wydarzyło się w pewną sylwestrową noc na prywatce w PRL-u w Sosnowcu, wstrząsnęło mną do głębi. Taką literaturę lubię – zaskakującą, z odwzorowanym tłem psychologicznym i obyczajowym. Brawo.
http://www.subiektywnieoksiazkach.pl
Postać Róży Dobrowolskiej mogliśmy spotkać we "Wszystkich porach uczuć. Jesień". Teraz możemy poznać jej historię. Kobieta poświęciła całe swoje życie pracy w domu dziecka (w którym wychowała się Hania - bohaterka "Wszystkich pór uczuć. Jesień"), a także od najmłodszych lat opiece nad swoją niepełnosprawną intelektualnie młodszą siostrą. Zawsze skupiała się na potrzebach innych, o sobie zapominając i nie zaznając prawdziwej wolności. Teraz już jako dojrzała kobieta i mężatka będzie musiała w końcu rozliczyć się z przeszłością.
Główna bohaterka została nakreślona grubą kreską, niewątpliwie to ona skupia na sobie całą naszą uwagę. Jednakże nie da się nie zauważyć, iż powieść obfituje w wiele innych wyróżniających się i interesujących postaci, jak chociażby jej siostra Miłka czy świeżo poślubiony mąż Tadeusz. Trudno było mi zapałać sympatią do Miłki. To z jednej strony zamknięta w sobie, mająca problemy w szkole i życiu, ofiara drwin i złośliwych docinek dziewczyna, a z drugiej osoba kapryśna, potrafiąca podporządkować sobie rodzinę pod własne dyktando. Niemal do samego końca jawiła mi się jako postać niejednoznaczna, jednak w finałowej scenie jej obraz w pełni mi się wyklarował.
"Nawet najtrudniejsze problemy tracą na znaczeniu, kiedy dzieli się je z najbliższymi."
Do lektury zasiadłam z przekonaniem, iż wiem czego mogę się spodziewać po najnowszej książce Magdaleny Majcher. Ale jakież było moje zaskoczenie, gdy zorientowałam się, że ta powieść znacznie odbiega od poprzednich przeze mnie czytanych. W zalewie książek, gdzie prym wiodą 20 i 30-latkowie, autorka wychodzi naprzeciw potrzebom czytelnika szukającego bohaterów w wieku dojrzałym. Ich miłość przedstawiła w sposób interesujący i pozwalający mieć wiarę, iż to uczucie nie jest zarezerwowane tylko dla młodych. To kawał dobrej prozy obyczajowej, która zaskakuje nie tylko fabułą, poruszaną tematyką, ale i sposobem, w jaki została podana. Jak już zdążyła autorka nas przyzwyczaić, porusza szereg ważnych społecznie tematów. Tym razem skupia się na skomplikowanych relacjach siostrzanych i związanych z nią zazdrości i zaborczości. Myślę że dużą rolę w toksycznej relacji sióstr odegrało przewrażliwienie matki w stosunku do młodszej córki. Jednakże należy dodać, iż kiedyś inaczej podchodzono do wychowywania dzieci i to właśnie one musiały wykazać się już od najmłodszych lat odpowiedzialnością za młodsze rodzeństwo. Kolejny już raz autorka kładzie nacisk na to, iż to właśnie rodzice wyrządzają swoim pociechom największą krzywdę, najczęściej nieświadomie. Z wielkim zainteresowaniem śledziłam rozwój wydarzeń oraz odkrywałam rodzinną tajemnicę. Co wydarzyło się przed laty, co nie daje spokoju Róży?
"(...) z zakochania się nie wyrasta. Nieważne, czy masz piętnaście, dwadzieścia, czterdzieści czy siedemdziesiąt lat - miłość może dopaść w każdym wieku, rozlewając miłe ciepło po całym ciele."
Pierwsza część powieści jest stonowana, ale w żaden sposób nie nudna. Z kolei w drugiej mamy liczne retrospekcje, które stopniowo wprowadzają nas w wydarzenia z przeszłości Róży. W gorzki sposób przekonujemy się jak jedna chwila może zmienić życie wielu osób. Uświadamiamy sobie, jak przeszłość rzutuje na to, kim jesteśmy teraz. Natomiast pojawiający się wątek kryminalny sprawił, że cała ta historia jest jeszcze bardziej angażująca. Widać że autorka próbuje czegoś nowego i świetnie jej to wychodzi.
"Człowiek bowiem najbardziej przeżywa słowa, których nie wypowiedział, i sytuacje, które nigdy nie miały miejsca."
Chyba najbardziej zaskoczyło mnie to, w jak realistyczny sposób autorka przedstawia realia PRL-u, czyli czas, kiedy panował Edward Gierek. Ktoś mógłby powiedzieć, że powieść napisana została przez osobę dużo starszą, żyjącą w tamtych czasach, stojącą w długich kolejkach praktycznie po wszystko. Ja ten okres znam z opowieści moich rodziców. Oni także podobnie, jak rodzice głównej bohaterki czekali na to, kiedy rzucą pralki "Frania", a aby móc cokolwiek kupić musieli mieć specjalne kartki. Nie tylko tło społeczno-obyczajowe wyszło autorce kapitalnie. Pisarka zadbała również o otoczkę kulturalno-rozrywkową przywołując znane piosenki czy seriale (niektóre z nich należą i do moich ulubionych), a nawet słynny gol Grzegorza Lato. I oczywiście zimę stulecia!
A jeśli już mowa o zimie, to autorka pięknie odmalowała jej krajobraz, a w szczególności Tatry i Zakopane. Czytając, czytelnik odnosi wrażenie, że spaceruje wraz z bohaterami po Krupówkach i górskich szlakach, niemal czuje powiew mroźnego wiatru na policzku czy prószący wprost na nos śnieg.
Podsumowując, Magdalenie Majcher udało się stworzyć historię prawdziwą, niebanalną, inną pod każdym względem. "Wszystkie pory uczuć. Zima" to ciepła, sentymentalna a zarazem przejmująca powieść o dramacie, w który zaangażowana została cała rodzina, o obowiązkach ponad miarę, obietnicy, sekretach, o naszych słabościach i ułomnościach, nieszczęśliwej miłości, poszukiwaniu spokoju, samoakceptacji i nadziei. Polecam każdej kobiecie, a zwłaszcza naszym mamom i babciom. Myślę że doskonale odnajdziecie się w tej lekturze, która wywoła u Was masę wspomnień.
Wielka miłość, wspaniały ślub, narodziny córki - nic nie zapowiadało nadchodzącej tragedii. Ania miała wszystko to, o czym marzyła i do czego dążyła...
Poruszająca opowieść o rodzicielstwie, niespełnionej miłości i sile rodzinnych więzów. Martyna jest młodą, samotną mamą czteroletniej dziewczynki...
Przeczytane:2018-06-25, Ocena: 5, Przeczytałem, Polecam, Posiadam, Recenzyjne, 52 książki 2018, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu,
„Wszystkie pory uczuć. Zima” Magdaleny Majcher to jedna z tegorocznych nowości, na które czekałam z wypiekami na twarzy. Po przeczytaniu Pierwszego tomu serii pt. „Wszystkie pory uczuć. Jesień” wiedziałam, że ta seria będzie nadzwyczaj wyjątkowa. Recenzja -> Wszystkie pory uczuć. Jesień
Do czego była zdolna Róża, by ochronić najbliższych?
Róża poświęciła całe życie swoim wychowankom z domu dziecka i niepełnosprawnej intelektualnie siostrze. Jednak w końcu zrozumiała, że ma już dość samotności i karania siebie za nieszczęśliwe w skutkach zdarzenie z przeszłości, na które nie miała żadnego wpływu.
Róża i Tadeusz biorą ślub, rozpoczynają wspólne życie, lecz na drodze do ich szczęścia i spokoju stają… rodzinne tajemnice i obietnica złożona matce…
Czy uda się pokonać demony przeszłości i w jej życiu zagości szczęście?
W powieści „Wszystkie pory uczuć. Zima” spotkamy bohaterów z pierwszej części, Różę oraz Tadeusza – pracowników Domu Dziecka. Tym razem to oni stają się głównymi bohaterami. Nie brakuje jednak postaci, które wiodły prym w pierwszej części, choć tym razem pełnią jedynie uzupełniające role.
Życie Róży od wczesnego dzieciństwa, które mamy okazję poznać z najdrobniejszymi szczegółami, nadaje tej postaci zupełnie inny wymiar. Wcześniej postrzegałam ją jako dobrotliwą wychowawczynię z Domu Dziecka, która całe swoje życie i serce poświęciła wychowankom. W tej części miałam okazję dowiedzieć się o niej tak wiele, tak dokładnie i tak wiernie, że nie mogłam oderwać się od jej opowieści choćby na sekundę.
Nie będę opowiadać Wam tego co się dowiedziałam, ale powiem jedno – to zmieniło wizerunek Róży w moich oczach. Zawsze uważałam ją za chodzące dobro. Teraz uważam, że przeżywszy wszystko to co ona – nie mogła stać się lepszym człowiekiem, bo lepszym już być nie można.
Jestem pełna podziwu dla niej i bardzo się cieszę, że w końcu zawalczyła o swoje szczęście, że miłość do Tadeusza, przez lata skrywana – znalazła sposób na uszczęśliwienie tej kobiety.
Magdalena Majcher w powieści „Wszystkie pory uczuć. Zima” oddała wiernie klimat i zmagania społeczeństwa w latach PRL-owskiej Polski. Wierność i autentyczność z jaką oddała ówczesny klimat społeczny oraz warunki życia zwykłej polskiej rodziny nadaje tej powieści wyjątkowego wydźwięku. Ludziom w naszym kraju nie było lekko (tak jak i nie jest lekko dziś), nie zawsze się o tym mówi głośno. Wiele osób zamiata tamten okres pod dywan, woli nie pamiętać. Ja jednak uważam, że trzeba o tym pamiętać, pisać, bo dzięki temu młode pokolenie inaczej zacznie patrzeć na obecną rzeczywistość.
„Wszystkie pory uczuć. Zima” zaskoczyła mnie jednak czymś innym. Magdalena Majcher wykreowała w tej powieści postać, której ja początkowo prawie nie zauważałam. Jednak później ta postać wysunęła się niejako na pierwszy plan. Poznajemy ją od początku dzięki opowieści Róży, która miała do czynienia z ta osobą przez całe swoje życie.
Postacią tą jest Ludmiła – siostra Róży. Zdrobniale zwana Miłką, pozornie jest osoba „powolną życiowo” z obniżonym potencjałem intelektualnym. Od małego więc była traktowana inaczej, ulgowo i bez obarczania odpowiedzialnością za cokolwiek. Róża – – z dniem narodzenia młodszej siostry, za sprawą rodziców, została obarczona wszystkim. Podwójnymi obowiązkami, podwójną odpowiedzialnością – za siebie i za Miłkę. To było dla niej bardzo krzywdzące i bardzo trudne a jednak przyjęła ona na siebie ten ciężar i nie porzuciła go nawet po stracie wszystkich pozostałych członków rodziny.
Kreacja Miłki – jest o tyle wyjątkowa, że poznając ją wraz z opowieścią Róży, miałam mieszane uczucia. Szkoda mi było tego dziecka, tak jak innym, wszak to nie była jej wina, że była inna, wolniejsza, mniej zdolna, mniej zaradna. A jednocześnie im dalej szła opowieść, im bardziej ją poznawałam, tym bardziej włos na karku mi się jeżył. W mojej głowie kłębiły się pytania – czy Miłka byłby zdolna do takiej manipulacji najbliższymi? Czy faktycznie była tak ograniczona intelektualnie, jak wszyscy sądzili? Czy była to jedynie zmyślna gra osoby, która z premedytacją potrafiła wykorzystywać swoje położenie i status w rodzinie?
Czytając o niej , nie jeden raz włos mi się zjeżył na karku, a serce biło z niedowierzania. Tym bardziej z łatwością mogłam utożsamić się z uczuciami i emocjami Róży.
„Wszystkie pory uczuć. Zima” to również powieść poruszająca przy okazji głównych wątków, kilka zasadniczych tematów. Poza historycznym rysem socjalistycznej Polski, autorka głośno zaznacza problem nierównego traktowania dzieci przez rodziców. Takie schematy w rodzinach mają miejsce do dziś dnia i jest to z gruntu złe, dlatego uważam, że autorce należy się ukłon za to, że zawarła ten problem w swej powieści. Rodzice są odpowiedzialni za swoje dzieci, zawsze powinni traktować je bez szczególnego wyróżniania, bo chyba nie ma nic gorszego (pomijając kwestie najgorszych patologii i przemocy), kiedy jedno dziecko wystawiane jest na piedestał, a drugie stawiane jest zawsze gdzieś w tyle ze swoimi potrzebami, uczuciami i dzieciństwem.
Sięgając po „Wszystkie pory uczuć. Zima” spodziewałam się lektury lekkiej i sielankowej. Tym czasem autorka zaserwowała mi ogrom odczuć czytelniczych. Od cudownej i pięknej późnej miłości Róży i Tadeusza, poprzez historyczną podróż do czasów PRL-u, aż po mroczne zakamarki ludzkiej duszy i umysłu, który potrafi poczynić niejedno zło, bez mrugnięcia okiem.
Lektura tej książki, sprawiła, że po raz kolejny, w swoim życiu, przekonałam się, że zło czai się tam gdzie pozornie go nie widać. Mówią, że „najciemniej pod latarnią” - i w tych słowach kryje się ogrom prawdy. Czytając „Wszystkie pory uczuć. Zima” wiele razy poczułam jak mróz życia łapie mnie za serce i kąsa, w złośliwym przeświadczeniu, że nigdy nie można być do końca pewnym co kryje się w drugim człowieku, choćby miał najłagodniejszą twarz pod słońcem.
Jestem niezmiernie ciekawa, co przyniesie mi kolejna część serii Magdaleny Majcher.
„Wszystkie pory uczuć. Wiosna” już wkrótce!
z bloga: http://przeczytajka.blogspot.com/