Odważna opowieść o miłości, przeżywaniu życia i dwojgu młodych ludzi, którzy znajdują siebie nawzajem, gdy stoją na skraju przepaści
Amerykański i europejski bestseller 2015
Trwają prace nad ekranizacją powieści
Finch jest zafascynowany śmiercią. Codziennie rozmyśla nad sposobami, w jakie mógłby pozbawić się życia, a jednocześnie nieustannie szuka czegoś, co pozwoliłoby mu pozostać na tym świecie. Violet żyje przyszłością i odlicza dni do zakończenia szkoły. Marzy o ucieczce z małego miasteczka w Indianie i od rozpaczy po śmierci siostry.
Kiedy Finch i Violet spotykają się na szczycie szkolnej wieży - sześć pięter nad ziemią - nie do końca wiadomo, kto komu ratuje życie. A gdy ta zaskakująca para zaczyna pracować razem nad projektem geograficznym, by odkryć ,,cuda" Indiany, ruszają - jak to określa Finch - tam, gdzie poprowadzi ich droga: w miejsca maleńkie, dziwaczne, piękne, brzydkie i zaskakujące. Zupełnie jak życie.
Wkrótce tylko przy Violet Finch może być sobą - śmiałym, zabawnym chłopakiem, który wcale nie jest takim wariatem, za jakiego go uważają. I tylko przy Finchu Violet zapomina o odliczaniu dni, a zaczyna je przeżywać. Jednak w miarę jak świat Violet się poszerza, świat Fincha zaczyna się gwałtownie kurczyć.
Wydawnictwo: Bukowy Las
Data wydania: 2015-10-21
Kategoria: Dla młodzieży
ISBN:
Liczba stron: 424
Okładka książki, która obecnie jeszcze jest w moim posiadaniu, jest filmowa. Widzimy dwójkę ludzi, którzy się obejmują i uśmiechają do siebie. Nie posiada niestety skrzydełek, przez co nie ma dodatkowej ochrony przed uszkodzeniami mechanicznymi. Ma kremowe strony, czcionkę wystarczającą dla oka, marginesy i odstępy między wersami zostały zachowane. Podzielona została na rozdziały Fincha oraz Violet.
Jest to moje pierwsze spotkanie z piórem autorki, nie wiedziałam, czego się spodziewać. Czyta się nieźle, bez blokad, dosyć szybko. Jednak nie zrobiła na mnie wrażenia. Owszem, podejmuje się trudnych tematów, tego nie mogę jej zabrać, jednak chyba jestem za duża na tę powieść dla młodzieży. Nie zachwyciła mnie może ze względu na to, że temat śmierci jest mi znany, miałam z nim styczność i nie wzbudza we mnie już takich emocji, a może po prostu to sposób, w jaki opisała to autorka? Całkiem możliwe. I nie twierdzę, że śmierć, samob*jstwo mnie nie rusza, bo rusza bardzo, ale w tym przypadku było tak po prostu nijak, zwyczajnie...
Na ten moment w ogóle nie czuje się przekonana, żeby sięgać po dalsze pozycje od autorki. Może gdybym czytała te książkę będąc młodsza osobą, bardziej by mi przypadła do gustu, kto to wie...
Postacie wykreowane są dobrze, są to młodzi ludzie, których możemy, ale nie musimy polubić. Są specyficzni i jedno z nich tak bardzo chciałoby zacząć żyć pełną piersią, a drugie wręcz przeciwnie. I jak wiecie, że przeciwieństwa się przyciągają, tak nasi bohaterowie nawiązują nić porozumienia.
Jednak nie przypadli mi do gustu na tyle, bym ich polubiła. Szczerze im współczułam, bo to, co działo się w ich życiu nie było łatwe. Czy to, co było w przeszłości, a wciąż bolało. Rozumiałam ich, ale nie potrafiłam polubić, niestety...
Książka jak najbardziej odpowiednia dla młodszych czytelników, przez wzgląd na tematykę, jakiej dotyczy. Tematy tabu, o których nikt nie chce rozmawiać, bo są trudne... ale trzeba uświadamiać innych, że w porę udzielona pomoc może naprawdę wiele zdziałać. Młodzi mogą potraktować tę powieść jako przykład, kiedy jest za późno, kiedy brak wyciągniętej ręki nie zwróci drugiej osoby, kiedy brak rozmowy, hejt, wyśmiewanie może doprowadzić człowieka na skraj urwiska...
Uczy i to jest ważne. Dlatego młodszemu gronu serdecznie polecam.
Reasumując jest to smutna, trudna książka (dla młodszych może być trudna w odbiorze), którą możecie przeczytać. Ja, jako że książek z tym tematem mam wiele za sobą, nie zrobiła na mnie wrażenia, ale to nie oznacza, że jestem nieczuła na krzywdę innych ludzi, szczególnie młodych, pogubionych, niezrozumianych. Nie raz sama spotykałam się z hejtem, który naprawdę wyrządzić może duże szkody w naszej psychice. Dlatego zawsze TRZEBA ROZMAWIAĆ!!! I wyciągać dłoń po pomoc, póki nie jest za późno. Może obejrzę na Netflixie film, by sprawdzić jak to wygląda na ekranizacji. Warto ją przeczytać, ze względu na poruszaną tematykę. Mnie do końca nie przypadła do gustu, ale wiem, że wielu osobom może się spodobać i wywołać lawinę emocji. I tego Wam życzę. :)
Wciągająca, nieprzewidywalna, czytając ją w pewnych momentach miałam łzy w oczach, a kończąc ją totalnie się popłakałam. Theodore Finch – główny bohater, jest tak realny, myślący niekonwencjonalne, inny, a jednocześnie zwyczajny, po prostu nie da się go nie lubić i zdecydowanie jest moją najukochańszą postacią książkową.
To nie jest książka, która jest lekka i czyta się ją w letnie wieczory. To książka, która dogłębnie może nie zmienia nasze życie, ale za to zmienia nasze myślenie, zaczynamy postrzegać wszysko inaczej. Zasiewa w naszych duszach zszokowanie, po przeczytaniu tej książki już nigdy nie będziemy tacy sami.
"Jesteś wszystkimi kolorami jednocześnie, w największej ich jaskrawości."
Do czego może doprowadzić spotkanie dwóch samobójców na dzwonnicy?
Theodore Finch największy wariat w szkole.
"Niektórzy go nienawidzą, bo jest dziwny, często wdaje się w bójki, zostaje wyrzucany ze szkoły i w ogóle robi, co tylko chce. Inni go uwielbiają, ponieważ jest dziwny, często wdaje się w bójki, zostaje wyrzucany ze szkoły i w ogóle robi, co tylko chce."
Codziennie rozmyśla nad tym w jaki sposób odebrać sobie życie.
"Piszę: Powód zaniechania skoku: Okropny widok po. Miejsce publiczne. Tłok."
Tego chłopaka trudno nie pokochać, mimo, że ciężko czytelnikowi wybaczyć jego przewinienia, braku zastanawiania się nad konsekwencjami. Pełen sarkazmu, szukający swojego sensu w życiu.
"Nic mi nie jest. Obiecuję, że jeśli postanowię się zabić pan dowie się o tym jako pierwszy. Załatwię panu miejsce w pierwszym rzędzie albo przynajmniej poczekam, aż zbierze pan dosyć pieniędzy na adwokata."
Po drugiej strony dzwonnicy Violet. Dziewczyna, która przeżywa śmierć siostry i "przypadkiem" znajduję się sześć pięter nad ziemią przerażona wizją skoku. Finchowi udaje się ją uspokoić i uratować. Ale czy zawsze im się to będzie udawać? Czy zawsze będą w stanie się uratować?
Uwielbiam tę książkę. Pełne głębi postacie, ironiczny humor, wciągająca fabuła i Indiana, miejsce dorastania autorki, o którym dowiemy się więcej i w ciekawszy sposób niż z jakiegokolwiek przewodnika. Wprowadza nas do świata nastolatków, ich problemów, z którymi czasem sami nie mogą sobie poradzić, pasji i miłości.
Poruszany problem prób samobójczych, depresji, zakrywanie swoich problemów uśmiechem czy też wytykanie kompleksów innych, byle nie dowiedzieli się o nas prawdy. To jak zakochanie nas zmienia. Jak przełamujemy swój strach pod wpływem drugiej osoby, gdy dzięki niej przestajemy myśleć w jaki sposób dzisiaj się zabić. Kiedy zaczynamy funkcjonować i cieszyć się chwilą. Ile może wywołać w nas widok drugiej osoby.
Chwilami przygnębiająca, czasem powodująca rozmyślania, kiedy indziej rozczulająca. Zakochana jestem w style autorki i to jak poruszała pasję naszych bohaterów. Pisarstwo. Ilu z nas zdarzało się mieć nagłe natchnienie i sięgało po pierwszą lepszą rzecz, zeszyt, notatnik w telefonie by wszystkie swe myśli gdzieś przelać? Wszystko co myślimy, co chcemy powiedzieć, zanim ulotni się z naszej głowy. Bieganie. Chwilowa ucieczka, siedzisz w pokoju, a nagle jesteś kilkaset metrów dalej, oczyszczasz swój umysł i zapominasz o wszystkich problemach. Autorka opisywała w to tak niezwykły sposób. Ukazująca, że pasja jest jednym z naszych sensów życia. Tak samo miłość i przyjaźń. Czasem trzymamy się w całości, nie rozpadamy tylko po to, żeby nasi bliscy nie musieli patrzeć na to jak się staczamy. Byśmy w naszym życiu mieli kogoś, komu możemy powiedzieć wszystko i zrozumie co czujemy, wesprze zupełnie.
Ta niezwykła historia poruszyła mnie bardzo. Nie mogłam się oderwać i nie przejmować problemami bohaterów. Bardzo polecam zapoznać się z przeżyciami Violet i Theodora. Ich smutkiem, przygnębieniem, ale i wspólnymi, szczęśliwymi chwilami.
"You'll find the bright places
where Boom Bans are playing."
Nie dziwię się, że ta książka stała się tak ważna i doczekała się ekranizacji. Jest w niej jakiś szczególny rodzaj wrażliwości, jak też ostrzeżenie, że miłość nie jest wcale lekiem na całe zło. W historii Fincha podczas drugiej lektury powieści uderza przede wszystkim stopień zaawansowania choroby. Nie jest to sytuacja, w której zdziała się cokolwiek bez interwencji lekarskiej. Chłopak trzyma się kurczowo tego, co go uszczęśliwia. Tylko że to nie wystarcza. Ta książka to przestroga, by reagować najwcześniej, jak się da. To smutna lekcja życia, ale też bardzo potrzebna. Dawno już nie płakałam podczas lektury. Jennifer Niven dała mi taką możliwość. Niezwykle oczyszczające doświadczenie. Dziękuję.
??
,,W naszym domu nie ma mowy o chorobie, jeśli nie można jej zmierzyć termometrem".
(fragment książki)
Violet i Finch to nastolatkowie, których życie od jakiegoś czasu spowite jest ciemnymi chmurami. Violet nie może się pozbierać po tragicznej śmierci siostry, a Finch toczy nierówną walkę z chorobą, której bliscy zdają się nie zauważać.
Gdy pewnego dnia ogromny smutek popycha ich do przetestowania własnych granic, spotykają się na szczycie szkolnej dzwonnicy. Wydarzenie to staje się początkiem wyjątkowej relacji, a jej rozwojowi sprzyja praca przy wspólnym projekcie szkolnym, polegającym na odkrywaniu ciekawych miejsc Indiany.
??
Jest to moje drugie spotkanie z tą książką, lecz lektura wzbudziła we mnie równie silne emocje co za pierwszym razem.
Jennifer Niven stworzyła wyjątkową, angażującą emocjonalnie historię o dwójce młodych ludzi, którzy próbują poradzić sobie z ciężarami, jakie spadły na ich barki.
Autorka w swojej powieści nie ucieka od trudnych tematów, takich jak problemy ze zdrowiem psychicznym, żałoba czy nieodpowiednie postawy rodzicielskie w obliczu choroby.
Myślę, że ze względu na strukturę powieści i oryginalność wykreowanych postaci, ta książka ma szanse się spodobać fanom Johna Greena.
Historia Violet i Fincha po raz kolejny wycisnęła ze mnie łzy. Polecam!
??
"Wszysykie jasne miejsca" Jennifer Niven to wzruszająca historia dwojga młodych ludzi, którzy pewnego dnia spotykają się sześć pięter nad ziemią. Każde ma swój zamierzony cel. Ale to jedno spotkanie wystarcza, aby zmienić wszystko.
Przyznaję, że nie miałam wielkich oczekiwań do tej książki, mimo wielu pozytywnych opinii na jej temat. Może dlatego, że wcześniej oglądałam film i trochę zraziłam się do tej historii. Mimo to, cieszę się, że sięgnęłam po tę książkę, ponieważ jest zdecydowanie lepsza od filmu i bardzo miłe mnie zaskoczyła. Czyta się ją w mgnieniu oka, a strony niemal same się przewracają. Jennifer Niven ma bardzo lekki i przyjemny styl pisania.
Może nie od pierwszej strony, ale wciągnęłam się w historię przedstawioną przez autorkę. Potrafiłam utożsamić się z głównymi bohaterami i odczuwać tak, jak oni. Rozumiałam ich ból, cierpienie i poczucie osamotnienia. Nie są to bohaterowie idealni - mają swoje wady, ale dzięki temu wypadają się realistyczni.
Końcówka książki szczerze mnie wzruszyła i skłoniła do pewnych przemyśleń. Myślę, że na długi czas pozostanie mi ona w pamięci, jednakże takie rzeczy naprawdę warto pamiętać.
Właśnie takie książki są potrzebne. Takie, które poruszają i uświadamiają, podkreślają trudne tematy, ale także dają płomyk nadziei.
Z przyjemnością przeczytałabym inne książki autorki.
Serdecznie polecam.
Książka o problemach młodzieży, ich rozterkach i szukaniu rozwiązań w samobójstwie
Jest to bardzo wzruszająca powieść, która opowiada o bardzo trudnych tematach. Książka opisuje przyjaźń, która po pewnym czasie przerodziła się w miłość. Oby dwoje byli dla siebie lekarstwem na własne choroby i lęki. Niewinna przyjaźń połączyła ich w dniu, w którym oboje zamierzali odejść z tego świata. Odnaleźli się w najtrudniejszych dla siebie momentach życiowych. Nauczyli się żyć na nowo, podróżując wspólnie w wyznaczone wcześniej miejsca. Każdy wspólnie spędzony dzień uczył ich czegoś nowego i poprawiał ich samopoczucie. Ale czy to wystarczy? Przeczytajcie i dowiedzcie się sami!
,,Byłaś pod każdym względem wszystkim, czym można być. [...] Gdyby ktokolwiek mógł mnie uratować, byłabyś to Ty.''
,,To, że umarli, nie znaczy, że muszą być dla nas zupełnie martwi.''
,,- Nie jesteś sam - mówi. Już chcę mu powiedzieć: "Tak się składa, że jestem, i na tym między innymi polega problem. Wszyscy jesteśmy sami, uwięzieni w naszych ciałach i umysłach, a wszelkie towarzystwo, jakie mamy w tym życiu, to powierzchowna i przelotna sprawa.''
,,Nie pamiętamy dni lecz momenty''
Ezra budzi się pewnego dnia i odkrywa, że jego starsza siostra - Bea - zniknęła. Bez pożegnania, bez słowa wyjaśnienia. Jak ma teraz przetrwać w domu z...
Nowa powieść Jennifer Niven, autorki bestsellerowych "Wszystkich jasnych miejsc". Niezwykła historia wrażliwej dziewczyny, zdeterminowanej, by przeżyć...
-(...)Uważasz, że istnieje coś takiego jak idealny dzień?
-Co takiego?
- Idealny dzień. Od rana do nocy. Kiedy nie dzieje się nic okropnego, smutnego ani zwyczajnego. Uważasz, że to możliwe?
- Nie wiem.
- A przeżyłaś taki dzień?
- Nie
- Ja też nie. Ale nadal go szukam.
Więcej