JEDNA NOC SPRZED OŚMIU LAT NA ZAWSZE ODMIENIŁA JEGO ŻYCIE
Ocaliła mnie tamtej nocy osiem lat temu.
Żadnych imion.
Żadnych obietnic.
Tylko dwoje nieszczęśliwych ludzi, desperacko pragnących ukoić swój ból i żal.
Rankiem zniknęła i zabrała z sobą cząstkę mnie. Tego dnia pojechałem na obóz dla rekrutów. Przysiągłem sobie, że nigdy nie wrócę do Pensylwanii.
Wracam tam jednak, by pochować znienawidzonego ojca. Liczę, że razem z braćmi pozbędę się zaniedbanej farmy pełnej złych wspomnień, które chciałem wyprzeć z pamięci.
I wtedy odnajduję JĄ. Jeszcze piękniejszą niż zapamiętałem. Ma dziecko. Najbardziej uroczą istotę, jaką znam.
Mimo upływu lat moje uczucia nie zmieniają się ani trochę. Tym razem robię wszystko, by ją zatrzymać, ale kiedy wychodzą na jaw bolesne tajemnice sprzed lat, boję się, że ona znowu odejdzie...
Wróć do mnie to część pierwsza najnowszej serii romansów zatytułowanej THE ARROWOOD BROTHERS. Bohaterami tej czteroczęściowej opowieści są bracia Connor, Declan, Sean i Jacob Arrowoodowie. Po śmierci znienawidzonego ojca wracają w rodzinne strony, by wypełnić jego ostatnią wolę. Każdego z nich czeka konfrontacja z przeszłością i własnymi uczuciami. Każdy musi podjąć decyzję, która radykalnie odmieni jego życie.
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 2021-02-17
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 416
Tytuł oryginału: Come Back for Me
Tłumaczenie: Dorota Stadnik
❤❤❤RECENZJA❤❤❤
„Wszyscy czegoś żałujemy.”
Czterech braci Arrowood i cztery historie.
Obiecali sobie, nigdy nie wracać do rodzinnego domu, ale smierć ojca, skutecznie pokrzyżowała im plany, i aby odziedziczyć wartą klika milionów ziemię, każdy z nich musi spędzić na znienawidzonej farmie sześć miesięcy.
Na pierwsze ogień idzie Connor, który z przyczyny zdrowotnych musiał opuścić wojsko, więc chwilowo nie ma co zrobić ze swoim życiem.
Jakie jest jego zdziwienie, gdy okazuje się,że jego sąsiadką obecnie jest dziewczyna, z którą przed ośmiu laty spędził upojną noc.
Ellie, tym czasem żyje w toksycznym i pełnym brutalności związku, na co dzień bojąc się o zdrowie i życie swoje i jej siedmioletniej córeczki.
Z biegiem czasu Connor staje się wybawcą dla nieszczęśliwego życia dziewczyny, a dodatkowe okoliczności sprawiają, że tych dwoje ma ze sobą więcej wspólnego niż sądzili.
Czy jednak, jeśli wszystkie łączące ich tajemnice wyjdą na jaw, ta przypadkowo rozpoczęta przed laty, relacja będzie miała jakąś przyszłość czy raczej oddali ich od siebie na zawsze...
Od razu napiszę, że żałuję, że dopiero teraz zabrałam się za tą książkę, ale faktem jest, że pochłonęłam ją dosłownie w parę godzin.
Autorka idealnie pokazuje walkę z miłością i o miłość, a także braterską więź, oraz wybory, decyzje i działania, które nie zawsze prowadzą do szczęścia.
Bardzo lubię takie serie, gdzie bohaterowie następnych części pojawiają się w pierwszej i zwiastują tak samo dobre historie.
Zatem od razu zabieram się za kolejnego z braci i jednocześnie dziękuje wydawnictwu za możliwość przeczytania i zrecenzowania tej książki.
Przeszłość dość często skrywa wiele tajemnic, tych dobrych, ale też tych złych, o których chcielibyśmy zapomnieć, kiedy przeżyliśmy coś traumatycznego, staramy się od tego odciąć, niestety przeszłość często się o nas upomina i trzeba się z nią zmierzyć, żeby móc dalej żyć w spokoju.
Connor miał bardzo złe dzieciństwo, przed ojcem pijakiem uciekł do marynarki wojennej, niestety po wielu latach z powodów zdrowotnych zostaje zwolniony ze służby. Przypadkiem w podobnym czasie umiera jego ojciec, razem z braćmi planują sprzedaż gospodarstwa i podzielenia się majątkiem, niestety testament zawiera haczyk i bracia muszą na pewien czas zamieszkać na farmie. Niespodziewanie okazuje się, że sąsiadką Connora jest Ellie, kobieta, która uratowała go osiem lat temu.
Od razu, kiedy zaczęłam czytać tę książkę, czułam, że to będzie piękna historia i się nie pomyliłam, ona ma sobie dużo ciepła i pozytywnych emocji, chociaż opisuje wiele tragicznych wydarzeń. Connor przeżył wiele złego w swoim życiu, ale zawsze mógł liczyć na swoich braci i pomimo dzielących ich kilometrów cały czas mają ze sobą kontakt i ciągle się wspierają, tylko oni wiedzą, jak wiele musieli przejść. Ellie to kobieta, która pogubiła się trochę w życiu i związała się z niewłaściwym mężczyzną, ale cały czas najważniejsze było dla niej dobro córki i robiła wszystko, żeby ona miała lepsze życie od niej.
Książce towarzyszy ogrom emocji od tych bardzo negatywnych do tych pozytywnych, bohaterowi musieli dużo przejść w swoim życiu, żeby być szczęśliwi, a nawet wtedy, kiedy pojawia się w ich życiu radość, przyćmiewa ją przeszłość. Czasami w życiu zdarza się tak, że trzeba iść do przodu i wtedy musimy coś przemilczeć lub zapomnieć, bo nie da się zmienić przeszłości, a tkwiąc w niej, nie da się zrobić tego najważniejszego kroku.
Historia bardzo wciągnęła mnie i sprawiła, że często miałam łzy w oczach, raz ze szczęścia, a raz ze smutku, ale bardzo chce wiedzieć, co będzie dalej i jak potoczy się życie kolejnego z braci, więc chętnie sięgnę po kolejną część.
Connor kończy właśnie służyć w marynarce i wychodząc z samolotu brat informuje go o śmierci ojca. To właśnie po pogrzebie wszyscy czterej bracia postanawiają zajechać na farmę Arrowoodsów. Tam przekonują się, że ojciec wszystko zaniedbał, tak samo jak swoich synów.
Główny bohater swoje dzieciństwo po śmierci matki wspomina, jako koszmar. Jedynym jego światełkiem w tunelu jest wspomnienie ostatniej nocy przed wstąpieniem do marynarki, którą spędził z cudowną dziewczyną i śni o niej po nocach. Nawet nie wyobraża sobie, że może ją jeszcze spotkać.
Ellie to młoda kobieta, która jest mężatką i ma córkę. Jak się okazuje od śmierci jej rodziców, którzy zginęli w wypadku jej życie zupełnie się nie układa. Wyszła za mąż za damskiego boksera jedyne, na czym jej zależy to by ochronić przed nim córkę. Pewnego dnia jej córkę przyprowadza nie, kto inny tylko Connor i wtedy jej życie wywraca się do góry nogami.
Muszę stwierdzić, że byłam bardzo ciekawa tej serii, po tylu zachwytach nad nią chyba każdy by był. Jest to historia przyjemna w czytaniu. Już od początku mnie porwała i były momenty, w których nie mogłam się od niej oderwać.
Autorka poruszyła dwa bardzo trudne tematy. Przemoc wobec kobiet jak i przemoc wobec dzieci. W pierwszym przypadku kobieta jest w stanie znieść naprawdę wiele by tylko ochronić dziecko. I jeśli tylko ma możliwość może odejść, o ile uświadomi sobie, że jej partner mimo zapewnień wcale się nie zmieni. W drugim przypadku dzieci wychowywane przez ojca, który się na nich wyżywa nie za bardzo mają wybór. Wiem, że są ośrodki, które zawsze mogą pomoc jednak to są dzieci nie zawsze wiedzą jak postąpić a zwłaszcza w przypadkach, gdy są zastraszane.
Książkę czytało mi się bardzo szybko jednak nie będę ukrywać, że nie miałam żadnego momentu zaskoczenia. Bez problemu przewidziałam jak potoczy się ta historia. Aczkolwiek jestem bardzo ciekawa kolejnego brata Arrowoods.
Uważam ten romans za idealny, jako przerywnik w czytaniu innego gatunku. Wiec przekonajcie się sami czy Connor będzie Waszym ulubionym z braci.
Wczoraj skończyłam powieść "Wróć do mnie" Corrine Michaels i nie mogę się nie zgodzić z tymi wszystkimi pochlebnymi opiniami. Ta książka jest przecudowna i polecam ją każdemu! Dosłownie KAŻDEMU!!!! Taka bomba emocjonalna, którą autorka nam serwuje jest.... Ahhhh aż brak mi słów. Piękna, wzruszająca, momentami bolesna książka.
Autorka ma bardzo przyjemny styl pisania, który powoduje iż nie sposób książki odłożyć. Mimo jej "gabarytów" wystarczyła doba abym ją skończyła. Po prostu każda możliwa chwila była przeznaczona dla tej książki. Podoba mi się zdecydowanie pomysł na fabułę. Historia, która jest chwilami tak bolesna, że czytelnik sam to odczuwa, ale także dzięki autorce po chwili zostaje ukojony, jak koc otula w zimowe wieczory. Corrine wykreowała fantastycznie bohaterów, a relacja między nimi okazała się bardziej skomplikowana niż mogłoby się wydawać. Końcówka książki po prostu mnie rozwaliła. Roztrzaskała me serce na kawałki. To jest zdecydowanie ten typ książek, których się nie zapomina! Jak dla mnie zdecydowanie 10/10 ❣️
PS. Cieszę się, że w domu czeka już na mnie druga część 😁
Zaczynając od okładki, muszę przyznać, że dość taki mężczyzna nam się przygląda. :D A tak naprawdę, to okładka jak sami widzicie utrzymana jest w ciemnych kolorach. Mamy też nazwę serii z ich znaczkiem rozpoznawczym, który ma znaczenie w powieści. Jest satynowa z wypukłościami śliskimi. Wizualnie jest wydana na wysokim poziomie, bardzo mi się podoba. Posiada skrzydełka, które stanowią dodatkową ochronę przed uszkodzeniami mechanicznymi. Na jednym z nich jest napisane kilka słów o autorce, a na drugim fragment powieści. Stronice są kremowe, czcionka dość duża, wystarczająca, by dobrze się czytało bez konieczności mrużenia oczu. Ładne wstawki w postaci strzałek. Mamy tutaj narrację nie tylko jednego z braci, ale i pewnej dziewczyny. ;) Literówek brak. Marginesy i odstępy między wersami zostały zachowane.
Jest to moje kolejne spotkanie z piórem autorki i po raz kolejny jestem ZADOWOLONA! Sięgając po nią nie wiedziałam, czego się spodziewać. Jednak domyślałam się, że powieść może okazać się dobra, nawet bardzo. I... tak się stało. Przez książkę się płynie, jest na tyle interesująca, że strona za stroną ucieka w zastraszająco szybkim tempie. Przeczytałam ją z mocno bijącym sercem i już chciałabym poznać następną część serii. Pióro autorki ma to do siebie, że momentalnie zabiera nas, czytelników do swojego świata i sprawia, że przenikamy daną historią na wskroś... I tak było też tym razem.
Ellie i Connor to nasi główni bohaterowie. I to oni również są naszymi narratorami, dzięki którym jest nam lepiej poznać wydarzenia, myśli w tej historii. Już od samego początku podświadomie czułam, że ta dwójka mocno zapisze się w mojej pamięci i wcale się nie myliłam. Chwile po jej skończeniu odczekała swoje do napisania recenzji i nawet teraz czuję te emocje, które towarzyszyły mi podczas lektury, to wszystko, co oni przeżyli... Pamiętam wyraźnie.
Connor, jako najmłodszy z braci niestety, w przeszłości nie miał lekko. Nie zdradzę Wam za wiele, same jego wspomnienia są naprawdę przykre i nie chce spoilerować... Ale szczerze mu współczułam. Gdy musi wrócić na farmę i zmierzyć się z przeszłością... trzymałam kciuki za niego mocno, by ten czas szybko zleciał i by mógł się ulotnić i uwolnić. Jednak całkowicie przypadkiem odkrył istnienie kogoś, o kim marzył od lat... Marzył i śnił...
Z kolei Ellie... Jej to już w ogóle było mi szkoda. Wyjść za mężczyznę, którego nie bardzo się kocha, albo gdy jest się niepewnym co do niej... No nie... Jednak każdy decyduje za siebie, nie możemy mówić za innych... To, co przeżywa ze swoją małą córeczką, jest tak przykre, że co sobie pomyślę, to łzy stoją mi w oczach. Z miłą chęcią zamordowałabym Kevina...
Postacie są bardzo dobrze wykreowane, niczego im nie brakuje, różnią się od siebie. Ogromny plus za stworzenie im przeszłości, niebanalnej, a jednocześnie napisanej tak dobrze.
Emocji jest tutaj co nie miara. Niemal w każdym momencie powieści moje serce biło szybciej, łzy pojawiały się w kącikach. Przeżywałam wszystko z bohaterami bardzo mocno i tęskniłam za tym. Tęskniłam za tym piórem autorki, która potrafiła zrobić ze mną emocjonalnego rozbitka. Między wierszami pojawia się wiele wartości, czy nawet z przykładu bohaterów, wyraźnie widać, jakich sytuacji musimy unikać, by nie trafiały się z premedytacją złe zachowania innych ludzi...
Dzieje się tutaj również sporo, dzięki czemu nie ma nudy. Czyta się szybko, wręcz płynie, co jest plusem. Mogę ją śmiało polecić zainteresowanym pióra autorki, ale i tym, którzy lubią powieści obyczajowe, romanse. Pojawiają się tutaj problemy XXI wieku, wciąż aktualne. Tematy, które nie są łatwe i przyjemne... Niemniej jednak autorka nie bała się ich użyć. Czuć emocje między bohaterami i nie myślcie sobie, że tutaj jest tylko i wyłącznie smutek! Co to, to nie! Jest również też namiętność, piękne uczucie miłości, przyjaźni... Naprawdę warto sięgnąć po tę historię, jest warta Waszej uwagi.
Jeden minus to to, że jak doczytałam do połowy, to wydawało mi się, że wszystko już wiadomo, że książka teoretycznie zmierza ku końcowi, a tu jeszcze została druga połowa... Autorka sprytnie wymanewrowała z tego stanu i urozmaiciła nam tę podróż, chociaż te największe emocje, mogłoby się wydawać, są za nami...
Reasumując uważam, że czytało mi się tę książkę naprawdę przyjemnie i dostałam od niej wiele! A przede wszystkim emocje, których brakowało mi w ostatnio czytanych pozycjach. Mocne osiem na dziesięć, a ja bym chciała już poznać historię drugiego z braci, tym bardziej, że już zobaczyłam okładkę... Ah, chciałabym już poznać następne losy drugiego z braci! Coś czuję, że będzie to emocjonalny rollercoaster! POLECAM! Dla osób lubiących romanse i powieści obyczajowe i obowiązkowo dla wszystkich fanów Corinne Michaels. Nie będziecie zawiedzeni!
Corinne to jedna z moich ulubionych autorek 💕. Jej książki mogę brać w ciemno i jeszcze się nie zawiodłam. I czy tym razem też tak było??
Może Was zaskoczę, ale tak. Po prostu uwielbiam ją. " Wróć do mnie" mnie zachwyciła i powiem, że będzie to świetna seria o braciach.
Dwoje nieszczęśliwych ludzi. Jedna noc, żadnych imion, żadnych obietnic. 8 lat później. Connor wraca do Pensylwanii. Los ponownie stawia na jego drodze Ellie. Tylko jest jeden mały problem. Jest ona mężatką i ma dziecko. Co z tego wyniknie?? Ciekawi?? Ja już wiem i nie powiem.
Autorka stworzyła naprawdę bardzo fajną historię, która wciąga od samego początku. Porusza ona w swojej książce trudne tematy takie jak alkoholizm i przemoc domowa. Dlatego fabuła nie jest słodka ani mdła. Intryguje, a do tego świetnie się czyta. Po prostu przepadłam. Zresztą jak zawsze. Kto zna autorkę, to może przyzna mi rację. A kreacja bohaterów jest świetna. Są dobrze wykreowani i nie tylko główni. Od samego początku polubiłam Connora, zauroczyłam Hadley, znienawidziłam męża Ellie. O tak. Emocji nie brakuje. Kto jeszcze nie czytał to polecam.
Osiem lat temu drogi Ellie i Connora splótł los. Bez imion, anonimowo. Noc pełna ognia. On uciekł w zapomnienie, ona też. Chcieli choć na chwilę oczyścić umysł. Udało się im. Ona została sama, po tragicznej śmierci rodziców i szukając ciepła wyszła za maż za Kevina, który szybko pokazał swe prawdziwe oblicze. Mają siedmioletnią córkę Hadley. Po ośmiu latach przewrotny los ponownie stawia ich sobie na drodze. Bracia Arrowood muszą ponownie wrócić do Pensylwanii. Do znienawidzonego domu młodości, w którym przeżyli piekło po śmierci matki. Ich ojciec, kat, umiera. Connor, Decalan, Sean i Jacob. To na nich spoczywa obowiązek pogrzebu oraz wypełnienia ostatniej woli ojca. Connor, jako najmłodszy, najdłużej doświadczał krzywdy i nie chce tu być. Ale musi. Dodatkowym powodem jest Ona, Ellie. Czy tym razem ich drogi się nie rozejdą? Czy będą razem? Czy Ellie zostawi Kevina dla Connora? Co na to bracia?
Pierwszy tom nowej serii od autorki wciągnął mnie totalnie. Przeniosłam się oczyma wyobraźni do małego miasteczka. Na farmę. Blisko natury. Gdzie panuje sielskie życie i gdzie ludzie się znają. Uroki małych miejscowości. I poznałam jego. Connora. Najmłodszego z braci Arrowood. Członka SEAL. Komandos przeżył kiedyś niesamowitą noc z aniołem, o którym nie może zapomnieć. Ułożył sobie życie ale nie potrzebuje kobiety ani związków. Takie na jedną noc są ok. Bez zobowiązań i obietnic. Wszystkiemu winien ten, który się pogubił. Ojciec po śmierci ich matki zaczął się staczać i wszelką frustrację czy gniew wyładowywał na chłopcach. Obraz straszny. Jak można katować i się znęcać nad owocami miłości? Przecież dzieci to skarb. Jak widać dla niego byli tylko workami treningowymi. Po takim dzieciństwie nic dziwnego, że teraz już dorośli faceci mają w nosie związki. Po takim obrazie i doświadczeniu wcale im się nie dziwię. Współczułam im. Autorka konkretnie i dosadnie omówiła ten problem. Oddała cały ból skrzywdzonych dzieci. Ale nie było wszystko podane na tacy. Dostawałam szczątkowe informacje, dawkowane oszczędnie przez całą lekturę. Connor to fajny mężczyzna. Ciepły, troskliwy, empatyczny. Posiadający duże serce. Życzliwy dla innych. Czuły ale i dominujący. Władczy i wrażliwy na krzywdę innych. Dobrze mu z oczy patrzy. Z przyjemnością go obserwowałam. A Ellie? No cóż. Pogubiła się kobietka i pod wpływem nieprawidłowych szeptów serca i umysłu poślubiła Kevina, nie przeczuwała nawet, jak ogromny popełnia błąd. Jejusiu, współczułam jej całym sercem. To czego doświadczała nie powinno mieć miejsca. Trzymałam za nią kciuki. Straszny obraz zafundowała mi autorka. Pełny brutalności, przemocy i niesprawiedliwości. Niczym sobie nie zasłużyła na takie traktowanie. Autorka dosadnie, prosto i dobitnie opisała jej małżeństwo. Czułam się tak, jakbym stała w kącie i patrzyła na to okrucieństwo bez możliwości reakcji. To było frustrujące. Miałam ochotę jej pomóc i uwolnić ją z tego piekła. Ale w tej niepozornej kobiecie drzemie wielka moc i determinacja. Wbrew pozorom nie jest taka krucha i delikatna. Ma świetny charakter, który niestety został tymczasowo zdeptany przez meżusia. Silna, ambitna, troskliwa i czuła. A poza tym drzemie w niej wielka namiętność. Sceny namiętności były opisane z wyczuciem. Z taktem i odpowiednią dozą podkręcenia atmosfery we właściwych momentach. Wystarczyły na początek w zupełności same spojrzenia i nieśmiałe muśnięcia. Było czuć tę chemię i kwitnące pożądanie. Wszystko było na swoim miejscu. Nie wymuszone, kierowane naturalnie płynącym prądem rzeki. Ta historia, mam wrażenie, jakby cała była realna. Jakby się wydarzyła. Takie samo odczucie mam co do bohaterów. Z przyjemnością obserwowałam braci i już nie mogę się doczekać ich historii. Coś już tam zostało liźnięte z grubsza i przedstawione mikroskopijnie ale kusi mnie ogromnie. Czuję niedosyt. Autorka świetnie prowadziła akcję. Cały czas trzymając moją uwagę na odpowiednim poziomie. Dostarczyła mi wielu emocji. Pisała lekko i przyjemnie. Mi wystarczyło kilka godzin, by ją przeczytać. Jedno popołudnie. Wsiąknąć i się zrelaksować. To lektura o miłości, która przychodzi nagle, niespodziewanie a która musi pokonać morze przeszkód. Nie zabrakło intryg i tajemnic, który mocno szarpały moimi biednymi nerwami. Jestem oczarowana i proszę o więcej. Byle szybko, hihi. Kolejni bracia czekają na poznanie ich przygód i ich relacji z kobietami. Zacieram swe łapki. Także jeśli szukacie takiej książki pełnej emocji, w pięknym uczuciem i dozą grozy oraz niepokoju, to myślą, że powinna przypaść Wam do gustu.
Polecam.
Jedna noc sprzed ośmiu lat na zawsze odmieniła jego życie.
Ocaliła mnie tamtej nocy osiem lat temu.
Żadnych imion.
Żadnych obietnic.
Tylko dwoje nieszczęśliwych ludzi, desperacko pragnących ukoić swój ból i żal.
Rankiem zniknęła i zabrała z sobą cząstkę mnie. Tego dnia pojechałem na obóz dla rekrutów. Przysiągłem sobie, że nigdy nie wrócę do Pensylwanii.
Wracam tam jednak, by pochować znienawidzonego ojca. Liczę, że razem z braćmi pozbędę się zaniedbanej farmy pełnej złych wspomnień, które chciałem wyprzeć z pamięci.
I wtedy odnajduję JĄ. Jeszcze piękniejszą niż zapamiętałem. Ma dziecko. Najbardziej uroczą istotę, jaką znam.
Mimo upływu lat moje uczucia nie zmieniają się ani trochę. Tym razem robię wszystko, by ją zatrzymać, ale kiedy wychodzą na jaw bolesne tajemnice sprzed lat, boję się, że ona znowu odejdzie…
Pierwszy raz do czynienia z twórczością Corinne Michaels miałam podczas lektury duologii pt. „Consolation”. Byłam pod wielkim wrażeniem pierwszej części, której niespodziewany plot twist na ostatnich stronach zwalił mnie z nóg. Drugi tom – choć nieco słabszy – również bardzo mi się podobał i do dziś mam niemały sentyment do historii Liama i Natalie. Jakiś czas później w moje ręce trafiła historia „Powiedz, że zostaniesz”. W tym przypadku również autorce udało się mnie zaskoczyć, choć pod względem całości nie byłam już tak zachwycona tą powieścią jak wcześniej wspomnianą duologią.
Najnowsza powieść autorki pt.„Wróć do mnie” wypadła bardzo pozytywnie. Nie miałam względem niej jakiś wygórowanych oczekiwań, a mimo to, historia ta zaskoczyła mnie ogromem emocji, jakie udało się autorce przelać na papier. Corinne Michaels porusza w niej bardzo trudny temat, a mianowicie przemoc domową. Nie da się ukryć, że to bardzo trudny i ciężki do napisania wątek, nie mniej jednak w moim odczuciu autorka go udźwignęła.
Michaels obroniła się głównie dzięki postaci Ellie. Bohaterka przeszła w tej historii dużą przemianę – z zastraszonej i słabej do walecznej i odważnej kobiety, która dla bezpieczeństwa własnego dziecka jest w stanie stanąć twarzą w twarz z jej najgorszym lękiem. Podobało mi się to, że ta przemiana nie pojawiła się i nie zakończyła jak na zawołanie, pstryknięcie palcem, ale była długotrwałym procesem. Tak naprawdę do samego końca Ellie walczy ze sowimi demonami, co w dużym stopniu kształtuje jej charakter.
Connor jak dla mnie był trochę wyidealizowany, zarówno pod względem fizycznym, jak i psychicznym. Jego historia również jest bardzo trudna, przepełniona bólem i nienawiścią ze strony jednej z najbliższych mu osób. Mimo to dla mnie nie wypadł on tak przekonująco jak Ellie.
Przyznam szczerze, że zabrakło mi tego plot twistu do jakiego przyzwyczaiła mnie autorka. W tej historii jest pewna tajemnica, ale ja ją dość szybko rozgryzłam i myślę, że wielu z Was zapewne też się to uda. Trochę szkoda, choć nie ukrywam, że pod względem całości, „Wróć do mnie” bardzo mi się spodobała, bo jest to przede wszystkim piękna historia o nadziei.
Już dziś wiem, że z pewnością sięgnę po drugi tom tej serii, gdy tylko się ukaże.
Moja ocena: 8/10
Kolejna dobra książka jaką miałam ostatnio przyjemność czytać. Historia ma w sobie wszystko czego trzeba.
Wzruszająca opowieść i miłości która nie powinna się zdarzyć lecz mimo to po latach na nowo odżywa. Jeśli dwoje ludzie spotyka się ponownie po wielu latach to jest chyba znak od Boga że to musi się udać. Jednak na drodze staje wiele rzeczy które mogą zniszczyć chwile szczęścia.
Historia bardzo mnie wciągnęła i zabieram się od razu za kolejną część
Całkiem fajny romans. Czyta się go bardzo szybko. Jest trochę elementów dramatycznych.
Po przeczytaniu tej książki jestem pewna, że sięgnę po kolejne części. Jest to moje pierwsze spotkanie z tą autorką, ale jeżeli można powiedzieć, że kocha się kogoś po pierwszym spotkaniu, to ja chyba pokochałam i autorkę i jej książki, chociaż miałam okazję przeczytać do tej pory tylko tę jedną pozycję.
Ta powieść to pierwszy tom serii romansów The Arrowood Brothers, której bohaterami są czterej bracia. W tej części najbliżej poznajemy najmłodszego z nich, ale czytelnik ma również okazję skrótowego poznania pozostałych braci.
Narracja książki jest w pierwszej osobie, dlatego czytając mamy wrażenie słuchania czyjejś opowieści. Rozdziały są ułożone przemiennie i tak raz narratorem jest Connor, a raz Ellie.
Muszę przyznać, że autorka świetnie potrafi budować emocje. Jako „nadworna” płaczka, muszę przyznać, że chusteczka niejeden raz była w użyciu podczas czytania. Zwłaszcza w momentach bardzo dramatycznie przedstawionego koszmaru małżeńskiego młodej kobiety z psychopatycznych tyranem, dla którego przemoc była zaspokojeniem własnych chorych pragnień.
Kiedy wszystko zaczyna się układać pozytywnie na jaw wychodzi coś, co może skutecznie zniszczyć to coś najpiękniejszego, co połączyło głównych bohaterów, dwójkę poranionych przez życie ludzi. Wówczas w głowie czytelnika powstaje pytanie: Czy tragiczne zdarzenie z przeszłości zaważy na układającej się szczęśliwie przyszłości?
Na okładce książki pisze, że to romans, ale… Tak, to jest romantyczna historia, ale jest w niej również sporo dramatu i nie brakuje odrobiny humoru.
Myślę, że ta pierwsza część jest cudowną zachętą do przeczytania kolejnych, dlatego że nie można nie polubić głównych bohaterów, których autorka pokazuje w sposób bardzo indywidualny osobowościowo. W tej części mamy kobietę, mężczyznę i ośmioletnie dziecko i muszę przyznać, że każda z tych postaci jest inna charakterologicznie i bardzo ciekawa osobowościowo.
Ta książka to emocjonalna bomba i jestem pewna, że dla wielu czytelniczek paczka chusteczek to będzie niezbędne minimum podczas czytania.
Ciekawie poprowadzona narracja pozwala wejść w umysły dwóch różnych osób.
Muszę przyznać, chociaż wcześniej już o tym wspomniałam, że autorka w bardzo obrazowy sposób przedstawia przemoc w rodzinie. Nie bawi się w tłumienie emocji tylko pokazuje (opisuje) wszystko z dokładnością brutalnej prawdy o bólu, upokorzeniu, strachu i nienawiści jaką czuje ofiara względem swojego oprawcy.
Ale mamy tutaj również pięknie pokazaną, szczerą sympatię jaką może okazać dziecko komuś, kto nie udaje, lecz samym swoim zachowaniem wzbudza pozytywne emocje. Piękna, spontaniczna wiara w człowieka, który mimo bardzo trudnego i bolesnego dzieciństwa potrafi zachować się wobec dziecka jak najlepszy przyjaciel.
To książka o miłości dojrzewającej przez lata. Miłości zrodzonej z potrzeby chwili ucieczki, zapomnienia czy strachu. O miłości dwojga całkowicie obcych sobie ludzi, którzy jednym żywiołowym spotkaniem sprawili, że emocje chwili zaowocowały silnym, pięknym uczuciem.
Polecam tę książkę nie tylko miłośniczkom romansu. Polecam ją również czytelnikom nie stroniącym od mocnych wrażeń. Wiem, że czytanie takich książek wyzwala w nas pokłady empatii. Przyznam szczerze, że już nie mogę się doczekać kolejnej książki.
Do tej pory miałam przyjemność przeczytać tylko jedną powieść Corinne Michaels, jednak wspominam ją bardzo miło, dlatego z dużym entuzjazmem zabrałam się za poznanie pierwszego brata Arrowood.
Mogłabym nazwać tą powieść zwykłym romansem, trochę przewidywalnym, jednak autorka czerpiąc z czegoś schematycznego opowiedziała oryginalną historię, pełną bólu i niezrozumienia. Nie bała się poruszyć trudnych tematów, a zrobiła to dobrze i z pełną konsekwencją. Akcja toczy się szybko, sprawnie, nie ma dłużyzn. Bohaterowie to zdecydowani ludzie, chociaż mocno pokiereszowani przez życie. Bardzo podobało mi się to, że działali, brali sprawy w swoje ręce, a nie tylko myśleli o tym. Nie spędzamy godzin w ich głowach, roztrząsając wszystkie emocje, a zostajemy wciągnieci w wir wydarzeń.
Książka bardzo mi się podobała, mocno mnie zangażowała i nie mogłam się od niej oderwać. To pierwszy tom, dopiero poznajemy losy pierwszego brata, jednak już nie mogę się doczekać czym autorka zaskoczy nas w kolejnych częściach.
„Wróć do mnie” to opowieść o dwójce młodych ludzi, których spotkanie przed ośmioma laty miało być jednorazową przygodą, a okazało się początkiem ich historii, z tym, że o tym, że ta historia ma swoją kontynuację dowiedzieli się przez zupełny przypadek i to w bardzo niesprzyjających okolicznościach. Pytanie czy coś co miało być przelotnym romansem bez zobowiązań może stać się czymś więcej, kiedy na drodze do wspólnego szczęścia stoi mąż i dziecko?
Autorka pokazała, że czasami to co jest naszym przekleństwem, może się okazać zaczątkiem czegoś lepszego, początkiem nowej drogi. Takim miejscem zwrotnym okazuje się być farma Arrowoodów, miejsce znienawidzone przez czterech braci a stające się azylem dla Hadley i Ellie. Mam jednak wrażenie, że kolejne części sagi będą nadal odczarowywać to miejsce ze złych wspomnień.
Ta książka to również historia przemocy domowej i to w różnych odsłonach. To przemoc ojca względem synów, gdzie alkohol stał się przyczyną nieszczęścia, to również historia przemocy męża wobec żony i dziecka, tu alkohol również odgrywa znaczącą rolę, ale pomoc zakorzeniona jest w kompleksach, niskiej samoocenie, poniżeniu. Autorka pokazuje konsekwencje dorastania w domu pełnym bólu i cierpienia, ale pokazuje też, że warto walczyć o wyrwanie się z patologicznych relacji.
To całkiem spójna historia o budzącym się uczuciu między dwójka ludzi doświadczoną przemocą, oboje z bagażem niemiłych doświadczeń, z poważnymi obawami o sens budowania nowej relacji, z obawami przed uczuciem i z obawami przed zagrożeniami jakie niesie taki związek, ale mimo wszystko jednak zdeterminowani do zawalczenia o siebie nawzajem.
Ta pierwsza część daje nadzieję na kolejne, równie dobre, a może nawet lepsze, które będą opowiadały o pozostałej trójce braci i ich trudnych relacjach damsko męskich, chłopaków wychowanych w domu z problemami.
Kolejna książka autorki bestsellerów ,,New York Timesa", m.in. serii The Arrowood Brothers Poruszająca i piękna opowieść o tym, że trzeba otworzyć serce...
Kontynuacja bestsellerowej serii romansów, której bohaterami są czterej bracia Parkersonowie i ich siostra Stella Nastoletnia Delia była zakochana bez...
Przeczytane:2021-10-19, Ocena: 4, Przeczytałam, Mam,
Świetnie się bawiłam podczas lektury tej książki. Bracia Arrowood skradli moje serce i z niecierpliwością czekam na kolejne tomy. W pierwszej części poznajemy historie Connora i Ellie. Najmłodszy z braci wraca po służbie wojskowej do rodzinnego domu, w którym się wychował. Zmuszony jest zamieszkać w rodzinnej posiadłości, by potem razem ze swoimi braćmi mogli sprzedać farmę ojca i zapomnieć o miejscu, w którym spotkało ich wiele przykrości. Tam na miejscu poznaje uroczą Hadley i Ellie. Te dwie dziewczyny zmienią jego życie nieodwracalnie.
Z zapartym tchem śledziłam losy bohaterów i mocno im kibicowałam. Hadley, czyli córka Ellie to najsłodsza bohaterka książkowa, jaką miałam okazje poznać w literaturze.
„Wróć do mnie” to nie tylko historia miłosna, ale także opowieść o rodzinie, o przemocy, alkoholizmie i o znęcaniu się nad dziećmi. Ta niewielka książka skrywa świetną historie, którą bardzo wam polecam! 🥰