O czym opowiada „Winda”? O czającym się w miejskich zaułkach mroku, o zaginionej dziewczynie; o młodym chłopaku, który zobaczył więcej niż powinien; o starej, bezdomnej kobiecie, która widzi więcej niż inni, oraz o walczącym z własnymi demonami taksówkarzu. Gdzie kończy się sen, a gdzie zaczyna jawa? Czy pod cienką warstwą dostrzegalnej rzeczywistości kryje się inny, przerażający świat? Czy zło przejawiać się może w dobrym uczynku przypadkowo napotkanej osoby?
Robert Rot to cichy taksówkarz, którego dni wypełnia praca i życie rodzinne. Pod fasadą spokoju skrywa swoje słabości, silne migreny doprowadzające go na skraj agonii i paraliżujący lęk przed windą którą mija za każdym razem w drodze do swojego mieszkania. Coś wyraźnie pragnie się z nim skomunikować. Nie jest w stanie wyjaśnić, czy przerażające wizje których doznaje są wynikiem jego przemęczenia, czy zbyt silnych lekarstw.
Czy wyjaśnienie swoich problemów odnajdzie na zapisie monitoringu z pewnej pamiętnej nocy? Czym jest tak naprawdę winda? Konfrontacja Roberta z własnym największym lękiem zdaje się być nieunikniona.
Wydawnictwo: Vesper
Data wydania: 2020-10-21
Kategoria: Horror
ISBN:
Liczba stron: 384
Tytuł oryginału: Winda
Język oryginału: polski
Recenzja „Winda”
„-Robert widzisz krew baranka? – usłyszał ten sam głos, ale teraz dobiegał on do jego uszu ze wszystkich stron.
Zamknął oczy, czuł, jak jego ciało zaczyna dygotać.”
„Winda” została wydana w 2020r. przez wydawnictwo Vasper. Książka jest debiutancką powieścią autora Tomasza Sablika i od początku zyskała rzeszę fanów. „Winda” to historia grozy, pełna niewyjaśnionych sytuacji, trzymających czytelnika w napięciu i dająca dreszczyk lęku.
Robert Rot jest taksówkarzem, mimo swojej wielkiej postawy jest cichy i wydaje się spokojny. Ciężko pracuje, aby jego żona i dwie córki były szczęśliwe. Niestety jego życie nie jest tak kolorowe, pod fasadą spokoju Robert ukrywa swoje lęki, słabości i złość. Na domiar złego męczą go okropne migreny, które nie pozwalają mu funkcjonować. Robert spędza mało czasu z rodziną, a nawet gdy chce wrócić do domu nie zawsze jest to takie łatwe. Mężczyznę paraliżuje sama myśl o windzie znajdującej się w jego bloku. Taksówkarz czuje że coś jest nie tak, że coś, albo ktoś próbuje się z nim skontaktować. Nie rozumie lęku jaki go czasem ogarnia, są chwile że jest pewien że powodem jest zwykłe zmęczenie albo silne leki jakie zażywa, w innych chwilach czuje że coś jest nie tak, aby się upewnić postanawia przejrzeć nagranie z klatki schodowej, chce się przekonać czy wizje które go prześladują są prawdziwe czy tylko wywołane zmęczeniem.
Osobiście mało która powieść grozy sprawia że czuje pewnego rodzaju lęk, czy dreszczyk strachu. Dlatego też mało kiedy chwytam za takie książki. Kiedy jednak stało się głośno o „Windzie” pomyślałam, że warto spróbować i nie zawiodłam się. Powieść trzyma w napięciu przez całą opowieść, a sytuacje jakie spotykają bohaterów sprawiają że czytelnik czuje pewnego rodzaju lęk i niepokój. Jeżeli chodzi o bohaterów to są oni jak żywi, osobiście bardzo polubiłam jednego z nich, a nawet pewne momenty sprawiły iż było mi szkoda Roberta na tyle że miałam ochotę mu pomóc. Niestety książki tak nie działają, więc wiele razy odkładałam powieść tylko po to, aby wrócić do niej za chwilę jak emocje opadły a do mnie dotarło że to nie rzeczywistość. Nie mogę napisać za wiele o zakończeniu, aby go wam nie zdradzić, ale muszę powiedzieć że rozwiązanie książki szokuje i przeraża. Powieść jak dla mnie jest znakomita i na pewno sięgnę po kolejne książki autora.
Co za książka‼️ Nie tylko okładka przykuwa wzrok, treść również.
To było po prostu dobre ‼️
Od samego początku zostałam wciągnięta w fabułę. Wzbudziła moją ciekawość, a tego bardzo dobrze się ją czytało. Historia, od której nie można przejść obojętnie. Aż żal było kończyć.
Było mrocznie, było groźnie i o to chodziło. A samo zakończenie jak dla mnie... Bomba. Ta książka to kawał dobrej lektury, którą trzeba koniecznie poznać. Autorze @tomasz_sablik_autor brawo.
Cieszę się, że w moim bloku nie ma windy. Bo ta historia działa na wyobraźnię i wiem, że długo o niej jeszcze nie zapomnę.
Życie taksówkarza Roberta Rota kręci się wokół rodziny oraz jego pracy. Bagatelizuje swoje problemy w tym nasilające się migreny, które ogromnie utrudniają życie oraz nieokreslony lęk przed windą. Doświadcza lęków i wizji których nikt z nas by nie chciał. Czy Robert będzie w stanie oswoić swój lęk? Jaki wpływ na jego życie będą miały koszmarne wizje?
Początkowo niezwykle trudno było mi się wciągnąć w całą historię. Ale może dlatego iż nie polubiłam głównego bohatera Roberta. Mimo wszystko to zdecydowanie dobry horror ze świetną fabułą gdzie nie trudno wyczuć elementu grozy, która została osadzona w normalnym życiu. Bohaterowie są zwyczajni oraz niezwykle plastycznie opisani, tacy jak każdy z nas. Mają też swoje lęki czy marzenia. Granica między światem realnym a koszmarem sennym jest zatarta, co zdecydowanie wzbudza niepokój i trzyma nas w napięciu do samego końca. Tu nic nie jest takim jak nam się wydaje, nic nie jest oczywiste. Zdecydowanie potrafi namieszać w głowie.
Straszna okładka zapowiadała straszny horror. Opis też sugerował, że będzie się działo. Czy było strasznie i czy się działo? Oj działo się! To doskonały horror, przerażające opisy i wizje głównego bohatera sprawiły, że bałam się zasypiać, a do windy pewnie szybko nie wsiądę…
Robert Rot to przeciętny i zupełnie zwyczajny taksówkarz, mąż i ojciec. Czasem zdarzają mu się silne migrenowe bóle głowy. Bierze wtedy leki i … No właśnie, czy to leki powodują, że Robert widzi więcej, czy to jego chora wyobraźnia? Czy też może to wszystko dzieje się naprawdę?
Chore wizje mieszają się z rzeczywistością, sen z jawą, noc z dniem. Nie do końca wiadomo, co dzieje się naprawdę, a co jest tylko przywidzeniem.
„Winda” może przestraszyć i sprawić, że serce zabije ci mocniej. Ma wszystko, co mieć powinna, by zostać horrorem idealnym – krótkie rozdziały (uwielbiam, szybciej się czyta, trudniej odłożyć, myślisz sobie – jeszcze tylko jeden i idę spać 😉), ciekawych bohaterów, świetny pomysł i znakomite wykonanie! Jest też doskonałe zakończenie – nie przekombinowane, ale przerażające i wbijające w fotel.
To horror bez wątpienia, ale poza poczuciem strachu i grozy wywołuje też smutek i przygnębienie, gdy zastanowimy się nieco bardziej, gdy nieco głębiej spojrzymy na bohaterów.
Patrzę podejrzliwie na windę od kilku dni. Nie wsiadam, wchodzę po schodach…
Czytaliście debiutancką książkę autora „Próba sił”? Zrobiła na mnie duże wrażenie, jednak wierzcie mi, że teraz wydaje się być tylko preludium do tego, czym autor raczy nas w „Windzie”. Nieśmiałą próbą przed stworzeniem dzieła doskonałego.
Wsiadłam do "Windy" z nadzieją na dobrą lekturę. Gdy ruszyła, już od pierwszych chwil towarzyszył mi niepokój, poczucie irracjonalności i wyczekiwania. W pewnym momencie poczułam jakby liny ją zabezpieczające się zerwały. Runęła, pociągając mnie wprost w otchłań. Poczucie niemocy, zawieszenia, nieważkości towarzyszyło mi przez całą szaleńczą podróż, by na końcu wcisnąć w podłogę niesamowitym ciśnieniem i siłą rozpędu. Niszcząc wszystko, roztrzaskując skrytą gdzieś głęboko nadzieję, że to nie może się tak skończyć, nie może…
Robert prowadzi zwyczajne życie. Żona, dwie córeczki, praca taksówkarza. Próbuje poukładać relacje z żoną, choć utraconego zaufania nic już nie jest w stanie przywrócić. Życie uprzykrzają mu straszne migreny, doprowadzające wręcz do luk w pamięci. Stopniowo przestaje rozróżniać rzeczywistość od zwidów, a absurd wdzierający się w jego rzeczywistość, jest coraz bardziej przerażający wśród przyziemnej codzienności.
Pojawia się informacja o zaginionej dziewczynie, samobójstwie jej chłopaka. I zaczynamy się zastanawiać, w którą stronę zmierza to szaleństwo? Co ma z nim wspólnego winda, która przyzywa, mami i przeraża? Czy jest katalizatorem koszmarów człowieka, wyzwala je i potęguje?
A Samuel? Wąż? Czy te nawiązania biblijne pojawiają się tu celowo? Może moje skojarzenia idą za daleko? Czy to dobro i zło ścierają się w duszy pogubionego człowieka, który nie jest w stanie odróżnić rzeczywistości od majaków, prawdy od wyobrażeń?
A jeśli to jakaś zła siła próbuje przemówić? A może jak zwykle okaże się, że jej źródła należy szukać w człowieku?
Bo najstraszniejsze potwory, to nie te których się boimy, że wyskoczą z szafy, czy wypełzną spod łóżka, a te które karmimy sami, naszym gniewem, złością i nienawiścią.
Nawet jeśli horrory nie są Waszym ulubionym gatunkiem, to zapewniam Was, że to jedna z tych książek, które trzeba przeczytać. Prawdziwy majstersztyk i klasa sama w sobie. Mimo, że już znam zakończenie, już spadłam na sam dół, ciągle czuję, jakbym nadal spadała, nie mogąc się zatrzymać, wysiąść.
Dziś przychodzę do Was z recenzją książki Tomasza Sablika, której premiery wypatrywałam z niecierpliwością. Kilka razy wspominałam już, że raczej nie jestem fanką literatury grozy, ale kto wie…może to się zmieni. Winda już za mną i powiem Wam, że lubię czuć ten niepokój, który towarzyszy mi przy czytaniu tego typu książek. Czułam dyskomfort przy wsiadaniu do windy w moim bloku, która jest stara i jest w niej małe, zniszczone lustro. Jednak spacer z wózkiem z czwartego piętra przesądził sprawę.
*
Robert Rot jest taksówkarzem, który wiedzie spokojne życie. Praca, problemy rodzinne wypełniają tego życie. Robert cierpi na silne migreny, które utrudniają mu codzienne funkcjonowanie. Autor świetnie przedstawił bohaterów. To zwykli ludzie tacy jak my, których problemy są bardzo autentyczne. Roberta można polubić od samego początku. Kochający mąż i ojciec, który próbuje poskładać swoje małżeństwo. Do tego akcja książki osadzona jest w Bielsko-Białej, co sprawia, że Robert mógłby być kimś z nas. Jednak ewidentnie cos próbuje się z nim skomunikować w windzie w jego bloku. Robert jest przerażony i sam nie wie, co się dzieje, czy to wynik migren czy silnych leków, które przyjmuje. Ten strach czułam na własnej skórze. Niepokój i mrok książki jest namacalny. Do tego autor świetnie wodzi nas za nos i do końca nie wiadomo, co jest rzeczywiste a co wytworem wyobraźni. Każda postać ma znaczenie, nikt nie pojawia się przypadkowo. Kolejny raz w to wszystko wplecione są zjawiska paranormalne. Czuć zapach gęstej lepkiej krwi.
Książka jest świetna, cieszę się, że mamy takich zdolnych pisarzy w naszym kraju. Tomasz Sablik kolejny raz udowadnia, że to nie zmarłych należy się bać, a żywych. Zło może czaić się w każdym z nas.
Jeśli chodzi o zakończenie, chyba nadal zbieram szczękę z podłogi. Rewelacyjne. Nie przewidziałabym takiego obrotu spraw. Nad tą książką trzeba się zastanowić. Czy na pewno ktoś, kto szepcze nam do ucha dobre słowo jest naszym przyjacielem?
Nie mogło być inaczej. Ode mnie 10/10 i gorąco Wam polecam.
Skończyłam!!! Już długo się przymierzałam do przeczytania "Windy". Nie czytałam żadnej innej powieści grozy, ale zachęcona recenzjami postanowiłam kupić i spróbować. Mojej ciekawości stało się w końcu za dość.
Nie będę omawiać fabuły. Rozłożę trochę książkę na czynniki pierwsze. Zacznę od tego, że początek był naprawdę z efektem "wow". Czułam ten dreszcz przerażenia, gdy Robert stał i czekał na tytułową Windę. Potem emocje przygasła, a fabuła momentami stawała się nudna. Bardzo długo nie wiedziałam, co myśleć. Wywiad prowadzony z autorem zakończyłam, gdy była mowa o rewelacyjnym wątku z kwiaciarnią. Choć był paranormalny i mógł wzbudzić przerażenie, to po dłuższej nudzie związanej z irytującym Samuelem, nie wzbudził we mnie większych emocji. Długo, długo czekałam na to co się wydarzy. Pomagały w tym poniekąd krótkie rozdziały o pewnej dramatycznej i chorej sytuacji, która wzbudzała obrzydzenie, ale takie pozytywne. Gdy już myślałam, że to koniec, doszłam do rozdziału Winda. Tu zaczęło się dziać ale tu nastąpiło déjà vu. Oglądałam pewien film i pewna część zakończenia od razu mi się z nim skojarzyła. Nie podam tytułu filmu, żeby nie psuć tym, którzy go nie znają. To nie jest jednak większy problem, bo mimo to zrobił na mnie duże wrazenie. Nie do końca połapałam się za to w paranormalości na samym końcu. Myślę, że ten totalnie ostatni rozdział o powrocie do domu byłby bardzo dobry w wersji filmowej. Tutaj też mogłabym podać przykład filmu, ale tego nie zrobię ?. Koniec końców napiszę krótko.
Pióro autora naprawdę dobre. Czyta się szybko i przyjemnie. Sama estetyka książki bardzo zachęca. To jedna z najładniej wydanych książek. Niektóre momenty były naprawdę dobre i ciekawe, ale przez część książki towarzyszyła mi też nuda, czy złość. Czy polecam? Jak najbardziej. Jest to dla mnie coś nowego i z chęcią przeczytam "Lęk". Wierzę, że autor dzięki wielu opiniom będzie rozwijał swój warsztat na plus.
Robert Rot to niewyróżniający się z tłumu mężczyzna w średnim wieku, mąż i ojciec. Człowiek niemający większych ambicji i żyjący z dnia na dzień. Gdyby spojrzeć na Roberta Rota z boku można byłoby pokusić się o stwierdzenie, że jest zadowolonym ze swojego życia człowiekiem. Niestety są to tylko pozory. Po romansie jego żony z młodszym mężczyzną małżeństwo przechodzi kryzys, pojawiają się u niego problemy zdrowotne związane z silnymi atakami migreny, które kończą się halucynacjami i do tego dochodzi obsesja na punkcie windy. Nie ma takiej siły, która zmusiłaby Roberta do wejścia do niej. Codziennie, niezależnie od pory dnia, Robert pokonuje odległość parter – czwarte piętro schodami. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, bo przecież wszyscy mamy swoje mniejsze lub większe fobie, gdyby nie fakt, że Rot jest przekonany, że za każdym razem kiedy ma przekroczyć próg mieszkania winda czeka na niego i kusi żeby do niej wszedł. Absurd. Ale czy na pewno? Młoda sąsiadka, która zaginęła w niewyjaśnionych okolicznościach ostatni raz była widziana właśnie w windzie. Pewną dozę niepokoju wzbudzają w Robercie również jego sąsiedzi, którzy często pojawiają się w najmniej oczekiwanych momentach i dziwna, nieco klaustrofobiczna atmosfera klatki schodowej, po której systematycznie, kilka razy dziennie musi się przemieszczać. Które wydarzenia w życiu Roberta są prawdą, a co zrodziło się jedynie w jego wyobraźni? Robertowi coraz trudniej jest oddzielić prawdę od fikcji. Co wydarzy się jeśli zdecyduje się wejść do windy? Czy będzie to dla niego swojego rodzaju katharsis?
„Winda” Tomasza Sablika to horror, który rozgrywa się na pograniczu rzeczywistości i chorych wizji głównego bohatera. Autor tak rozgrywa fabułę, że czytelnik czuje się, podobnie zresztą jak Robert Rot, zagubiony i do końca nie wie czy dane zdarzenie nie było jedynie imaginacją towarzyszącą silnym bólom głowy.
Powieść nie jest horrorem, który przeraża i powoduje problemy z zaśnięciem, jednak rodzący się podczas lektury niepokój wywołuje u czytelnika swego rodzaju dyskomfort i przykuwa jego uwagę. Autor po mistrzowsku, bardzo powoli buduje napięcie wzbudzając w ten sposób u czytelnika nerwowość i rozdrażnienie, żeby na koniec niemal wbić go w fotel. Bo co tu dużo mówić finał "Windy" to prawdziwy majstersztyk - zaskakujący, mroczny i przerażająco dobry.
Bielsko-Biała, miasto mające swoje jasne i ciemne strony i mieszkający tam zwykli ludzie próbujący żyć.
Bohaterowie są niezwykle plastycznie opisani i zwyczajni, tacy jak każdy z nas. Nieważne kim są Ci bohaterowie, mają swoje lęki czy marzenia. Każdy z nich codziennie zmierza się z rzeczywistością, która usłana różami nie jest i miewa chwile poczucia braku kontroli nad własnym życiem.
Boimy się wielu rzeczy, chowamy nasze lęki i obsesje głęboko w umyśle. Przeraża nas nieracjonalne zło, boimy się potworów a niestety demony mają często ludzką twarz. To właśnie ludzi powinniśmy się bać. Człowiek człowiekowi robi największą krzywdę. Z problemami człowiek pozostaje zawsze sam.
Winda to przejażdżka w głąb mrocznych zakamarków umysłów ludzkich. Gdyby nasz mózg wyobrazić sobie pod postacią bloku, a ciemne niedostępne jego zakamarki niczym chowające się w nich pająki jako nasze skrywane lęki i obsesje, które ogarniają nas czasem niczym pajęcza sieć. Wystarczy drobna nić aby nas omotać.
Ta książka jest mocna, oniryczna i psychodeliczna. Granica między światem realnym a koszmarem sennym jest zatarta, co wzbudza niepokój i trzyma nas w napięciu do samego końca. Tu nic nie jest oczywiste.
To horror przez wielkie H. Stopniowo prowadzi czytelnika do nieuchronnego końca, który szokuje i mocno uderza.
Już przy "Próbie sił" nie miałam się do czego przyczepić, tak też jest i w tym przypadku, to dobrze dopracowana historia, która kawałek po kawałku powolutku prowadzi do nieuniknionego końca.
Chodźcie, dajcie się skusić na przejażdżkę Windą i pamiętajcie gdy wejdziecie, na samym końcu tej podróży nie ma już odwrotu, nic nie jest takie jak było.
Wydanie jest przecudowne, okładka dopracowana dokładnie z najdrobniejszymi szczegółami, prawdziwy majstersztyk.
To była wspaniała i bardzo klimatyczna nieprzewidywalna podróż. Zakończenie mnie psychicznie poharatało, pół nocy nie mogłam spać! Ta książka będzie w moim top z tego roku!
„Winda” autorstwa Tomasza Sablika była najbardziej oczekiwaną przeze mnie premierą 2020 roku. Od momentu, gdy dowiedziałam się, że Wydawnictwo Vesper wzięło go pod swoje skrzydła, wiedziałam że będzie to niebagatelna i dopracowana historia.
A więc uważajcie, bo Tomek zabierze was „Windą” wprost do bram piekła.
Schody vs winda
Już pierwszy kontakt z książką hipnotyzuje. Klimatyczna i tajemnicza okładka, którą stworzył Dawid prezentuje się fenomenalnie. Ilustracje wewnątrz książki podtrzymują to uczucie wszechobecnego mroku, sprawiając że czytelnik karmi nie tylko umysł, ale i zmysł wzroku.
Wielkim plusem książki jest osadzenie przez autora akcji w Bielsku-Białej. I choć Tomek nie raz wspominał, że nie czuje się dobrze pisząc o rodzimych miejscach, to wybór rodzinnego miasta był strzałem w dziesiątkę. Bielsko znam doskonale, jednak w „Windzie” poznałam go z zupełnie innej, mrocznej i niepewnej strony. I choć samych opisów tego miasta nie znajduje się na stronach książki zbyt wiele, to ewidentnie czuć jak główny bohater jest w nim uwięziony. Surowość tego miejsca, wzmożona przez brzydką pogodę, buduje niepowtarzalny klimat całej historii. Przy następnej wizycie w Bielsku będę miała jego zupełnie inny obraz.
Osadzając akcję w znanych sobie realiach, autor mógł wprawnie stworzyć, pasujących do całości bohaterów. To są zwykli ludzie, pełni trosk i obaw. Każdy z nich dokądś zmierza i z jakimiś problemami się zmaga. Zapewne każdego dnia mijamy dziesiątki takich samych osób na ulicy. Autor stopniowo jednak otwiera przed czytelnikiem mrok, który ich dręczy. To miasto jest zepsute i tak samo, krok po kroku niszczy ludzi. Bohaterowie mają dopracowane i pełne profile psychologiczne, nic w ich historii nie zgrzyta.
Cała historia już od samego początku pełna jest smutku. Najgorsze dramaty dzieją się obok nas, za ścianą. Lekkie pióro autora i plastyczność obrazów pozwala dostrzec ludzką naturę od najgorszej strony. Demony spuszczone ze smyczy ruszają na łowy. Szaleństwo i psychodela wylewają się stopniowo z każdej kolejnej strony.
Autor sprawił, że czytelnikowi ciężko jest wskazać moment, w którym z realnego świata, przerzucony został do koszmaru sennego. Granica między jawą, a snem zaciera się, potęgując w czytelniku uczucie niepokoju i dyskomfortu. I choćbym bardzo chciała wskazać, co autor powinien w swoim dziele poprawić, to zwyczajnie nic nie przychodzi mi do głowy. Bardzo rzadko daję książce maksimum punktów, ale "Winda" na tą ocenę zasługuje.
Podsumowanie
Niejednokrotnie jesteśmy świadkami tego, że to człowiek potrafi człowiekowi zgotować największy koszmar. Nie duchów powinniśmy się bać, tylko żywych. Autor potwierdza te słowa, jednak w „Windzie” jest kilka elementów i wydarzeń, które nawet po zakończeniu ciężko będzie czytelnikowi racjonalnie wytłumaczyć. W tej historii niewiele rzeczy jest takich, jakim się wydaje. Jedno jest jednak pewne - nigdy już tak samo nie popatrzycie na windę w swoim bloku i taksówki pod dworcem. Czytając bawiłam się znakomicie, wsiąknęłam w to spaczone Bielsko i przepadłam. Szczerze polecam, bo przejażdżka tą "Windą" jest niezapomniana.
Hanna Hoppe ma swój mały, względnie uporządkowany i bezpieczny świat, który niemal w całości wypełniają wierna przyjaciółka, praca w ukochanym kinie i...
W Księdze Rodzaju zapisano, że na początku była ciemność. Ale to nieprawda. Na początku i na końcu zawsze jest tylko lęk. Ludzkość spowił mroczny całun...
Przeczytane:2022-08-18, Ocena: 5, Przeczytałam, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu - edycja 2022,
Jest wieczór, właśnie wychodzę z mieszkania na ostatni spacer z psem. Mieszkam na trzecim piętrze, nie jest wysoko, więc zwyczajowo schodzę schodami. Sąsiedzi najpewniej już śpią, po korytarzu niesie się tylko odgłos moich kroków i pospieszny stukot psich pazurów. Mijam drzwi windy, stoi na parterze w oczekiwaniu na zabłąkanego mieszkańca bloku, który zmęczony po pracy skorzysta z niej, by wrócić do domu. Jestem już na ostatnim zakręcie, zaraz zobaczę drzwi wyjściowe, kiedy nagle słychać głośny TRZASK odblokowanego zamka - drzwi windy rozsuwają się, a światło miga zapraszająco. Cofam się i patrzę do środka z mieszaniną lęku i ciekawości. Pies zaczyna po cichu skomleć i ciągnie mnie do wyjścia z budynku, ale ignoruję go. Mrużę oczy i próbuję odczytać napis na ścianie wewnątrz windy, co tam jest, widzę to coraz wyraźniej... "Witaj w książce".
---
"Winda" jest niepokojąca, nieoczywista, momentami bardzo brutalna. To powieść, nad którą można godzinami rozmyślać, analizować ją i która prawdopodobnie przypomni nam się nawet długo po lekturze, wystarczy, że na swojej drodze spotkamy tytułową windę. Nie dam sobie ręki uciąć, które sceny były prawdziwe, a które były wyobrażeniem i to jest najmocniejsza strona tej książki. Siłą rzeczy wyobrażamy sobie rzeczywistość, którą snuje przed nami autora, a ta w pewnych chwilach wymyka nam się z rąk. Nieznajomi w rozmowie wypowiedzą nasze imię, w miejscach, które już odwiedziliśmy nagle pojawi się zupełnie inny budynek... Na każdej stronie podążamy z bohaterem w coraz większe szaleństwo.
Jednocześnie "Winda" jest bardzo spokojna, w moim odczuciu prawie senna. Autor napisał pod koniec, że czerpał radość z pisania i to wyraźnie czuć, rozbudowywał rozdziały, jakby nie chciał opuszczać tego świata. Wydaje mi się, że niektórych scen mogłoby nie być, a akcja mogłaby być bardziej dynamiczna bez szkody dla głównego wątku, ale zamiast tego pojawiło się coś w rodzaju hipnotyzującego napięcia, więc nie można powiedzieć, że to źle.
Jeżeli lubisz horrory, lubisz czuć strach i nie przeszkadza ci, że po odłożeniu książki będziesz mieć więcej pytań niż odpowiedzi - polecam.