W Księdze Rodzaju zapisano, że na początku była ciemność. Ale to nieprawda. Na początku i na końcu zawsze jest tylko lęk.
Ludzkość spowił mroczny całun śmierci, a wraz z nim świat ogarnęła przytłaczająca cisza...
Na skraju pustyni, w sąsiedztwie mrocznego lasu stoi niewielka, drewniana chata. Mieszkają w niej Jakub oraz Julia, małżeństwo od lat bezskutecznie starające się o dziecko. W ich niedalekim sąsiedztwie żyją Daniel z Martą - jak się wydaje jedyni prócz nich, którzy przeżyli pandemię śmiertelnego wirusa. Ta zaprzyjaźniona, wspomagająca się czwórka od lat nie widziała innych żywych ludzi.
Pewnej deszczowej nocy do drzwi chaty puka młoda, bosa dziewczyna w żółtej pelerynie, prosząc o pomoc. Wbrew logice i obawom Jakub wpuszcza ją do środka. Wraz z przybyciem tego niespodziewanego gościa zaczynają się dziać niepokojące rzeczy...
Wydawnictwo: Vesper
Data wydania: 2021-09-15
Kategoria: Horror
ISBN:
Liczba stron: 343
Zmartwiłam się nieco, gdy przeczytałam, że „Lęk” to powieść z gatunku fantastyki postapokaliptycznej. Zmartwiłam, gdyż nie jest to mój ulubiony nurt w literaturze, delikatnie rzecz ujmując 😉 Ale z drugiej strony po doskonałej „Windzie” byłam gotowa czytać wszystko autorstwa Tomasza Sablika. I czułam, że będzie to dobra lektura.
Tym razem przeczucie mnie nie zawiodło. „Lęk” to naprawdę kawał solidnej, mocnej literatury. Nie powiedziałabym, że jest to horror, przynajmniej nie taki, gdzie straszą potwory i hektolitry krwi. Tu straszna jest wizja świata po katastrofie, wizja świata, w którym człowiek zostaje sam. To, moim zdaniem, opowieść o samotności, bardzo mroczna, przerażająca i nieoczywista. To próba spojrzenia w głąb siebie, w głąb człowieka. To pewnego rodzaju próba odpowiedzi na odwieczne pytania o zło, o to, na ile jesteśmy gotowi, by siebie ocalić. Wreszcie, ile zniesiemy, by przeżyć, a czego nie jesteśmy w stanie unieść.
Może trochę za bardzo filozofuję, ale tak odebrałam tę powieść, to drugie dno mnie bardziej zaintrygowało, zmusiło do refleksji, choć to pierwsze jest także bardzo ciekawe – oto mamy bowiem kilkoro bohaterów, którzy prawdopodobnie jako jedyni przeżyli epidemię śmiercionośnego wirusa i muszą radzić sobie w nowej rzeczywistości…
Polecam „Lęk” – to naprawdę mocna rzecz!
Na wrześniowych tragach książki udało mi się poznać @tomasz_sablik bylam już chyba wtedy po lekturze "Windy" i skusiłam się na "Lęk", który oczywiście mam z dedykacją ? Książka musiała trochę odleżeć na półce za nim się za nią zabrałam ale w maju wzięłam się za czytanie ???? Dlatego dzisiaj podzielę się z wami opinią na temat tej książki. "Lęk" jest historią, która pochłonęła mnie od pierwszej strony. Już od samego początku czuć panujący tu mrok i napięcie i lęk gdyż nie wiadomo jak potoczą się losy bohaterów. Nie spodziewajcie się tutaj szybkich zwrotów akcji, historia toczy się swoim dość powolnym tempem. Nie którym może to przeszkadzać, ale w przypadku pióra autora tempo akcji nie ma znaczenia. Poznajemy tu losy kilku osób, którym udało się przetrwać zarazę. Macie tu doczynienia z postapokaliptycznym opisem świata.
Znajdzie się kilka scen, które na dłużej zapadną wam w pamięci. "Lęk" najbardziej zaciekawił mnie od momentu pojawienia się pewnej dziewczyny, nie miałam pewności co zrobi i jak zakończy się ta historia.
Jeśli jesteście ciekawi jak bohaterom udało się to wszystko przetrwać zapraszam do lektury!
Myślałam, że uda mi się przedpremierowo zdobyć najnowszą książkę autora, którą można było kupić na majowych targach, jednak spóźniłam się 5 minut ? jeszcze nie wiem kiedy, ale "Przypadłość" na pewno będzie w mojej biblioteczce.
Po prostu nie wiem, co napisać. Kompletnie się nie spodziewałam, że ta historia będzie mnie tak paranoicznie do siebie przyciągać. Strach, strach i lęk. Poczucie grozy towarzyszyło mi od samego początku. Narastało z każdą kolejną stroną. Serce przyspieszyło, chciałam ją zamknąć, nie czytać dalej, bo lęk zaczynał przejmować władzę, ale nie mogłam... nie mogłam. Wszechobecne zło przyciągało mnie, nie pozwalało zrozumieć i odejść bez odpowiedzi. Książka zachwyca do samego końca.
Niesamowicie mi się podobała. Naprawdę ogromne WOW!!! Winda, to przy niej pikuś, przynajmniej dla mnie. Nie mam kompletnie do czego się przyczepić. Polecam, gorąco polecam!!!
Jak zawsze Vesper wydaje dopracowane egzemplarze. Wygląda pięknie. Zasługę oczywiście należy tu przypisać głównie @blodekleukocyt , który daje czadu z grafiką.
Trafiłam tu do małej chatki, z jednej strony otoczonej lasem a z drugiej bezkresną pustynią. Już od początku wzbudziło to mój niepokój i uczucie klaustrofobii. Wszystko dzieje się w postapokaliptycznej rzeczywistości, bohaterom udało się przeżyć. Żyją we dwójkę w totalnej ciszy... Aż do pewnego dnia, gdy u ich progu pojawia się tajemnicza dziewczyna... Kim ona jest?
Pomysł na fabułę jest świetny, czuć klimat tego miejsca. Opisy świata popandemicznego robią wrażenie. Przemycenie w fabule symboli słowiańskich i biblijnych tchnie świeżością. To nie miał być krwawy horror, raczej taki subtelny, bazujący na naszym strachu przed samotnością. Widać, że Tomek postanowił poeksperymentować i stworzyć coś zgoła odmiennego.
Bogata symbolika i ogrom metafor dają ogromne pole do interpretacji.
Przyznam się jednak, że świeżo po lekturze miałam uczucia ambiwalentne, odebrałam chyba tę książkę zbyt dosłownie. Z przykrością stwierdzam, że podczas lektury tytułowego lęku nie odczułam. Dlatego dałam sobie czas na przemyślenia po przeczytaniu, aby móc głębiej wejrzeć w spodziewane drugie dno. Dyskutowałam z wieloma osobami, aby spojrzeć na tę książkę z innej perspektywy.
Z czasem nabrałam przekonania, że rzeczywistość postapokaliptyczna to tak naprawdę nic nieznaczące tło. Ważni są tu ludzie. Dotychczas znany im porządek świata rozpadł się w pył. Przyszło im się zmierzyć z nową rzeczywistością. Przetrwanie na pustkowiu, w ciągłym drżeniu przed nadchodzącym jutrem. Wiara w sens życia ledwo się tli. Przywdziewanie masek przed samym sobą, kurczowe trzymanie się resztek wiary trzyma przy życiu. Lęk przed samotnością jest prawdziwym koszmarem.
Zachęcam, aby samemu się przekonać jak wpłynie na Was ta powieść, każdy inaczej ją odbierze i co innego tu odkryje. Jestem bardzo ciekawa, co Tomek zaserwuje nam w kolejnej książce.
Wydanie jest przepiękne, a grafiki w środku od Dawida Boldysa to rewelacja, on potrafi, jak mało kto sprawić, że czuć energię bijącą z postaci.
Ja dziś tutaj na szybko bo ból zęba nie sprzyja niestety pisaniu i czytaniu..
Jednak trzeba robić i to i to więc jestem.
Zaraza ogarnęła świat. Jakub i Julia mieszkają w chatce na skraju pustyni. Gdzie oprócz nich i ich sąsiadów nie ma nikogo.
Tylko pustynia i las. Cisza i spokój.
Już od dawna nie widzieli żywych ludzi, nawet nie zdają sobie sprawy czy oprócz nich ktoś jeszcze żyje. Jakub
oddaje się Bogu i uważa,że to dzięki niemu zdołali przeżyć. Choć jego żona podupada na zdrowiu to z kolejnym dniem myśli
tylko o dziecku, którego do tej pory nie mają.. Mimo,że mają siebie to i tak samotność ich dopada. Jednak ich życie zmienia się wraz z
z nieoczekiwanym gościem. Pewnego wieczoru do ich drzwi puka dziewczyna.Nie wiadomo kim jest i czego chce ale Jakub ją wpuszcza.
Nie wie jednak jeszcze,że to był błąd. Bardzo duży błąd, za który przyjdzie mu słono zapłacić.
Dziewczyna jest młoda i piękna. To nie podoba się Julii,która uważa,że Jakub wpuścił ją tylko z tego powodu.
Czy tak rzeczywiście było? Czy Jakub byłby aż tak głupi by wpuścić obcą dziewczynę, która może być zarażona bo mu się spodobała?
Jak pojawienie się tajemniczej dziewczyny wpłynie na ich dalsze odludne życie?
Z bólem serca muszę przyznać,że nie przeczytałam jeszcze "Windy" ale to nadrobię, gdyż podoba mi się styl autora.
Lęk jest to mroczna i w pewnych momentach przerażająca historia, która wciąga już od pierwszych stron.
Pokazuje,że samotność w pewnym momencie może doskwierać tak by fantazje umysłu zamieniały się w czyny.
Gdzie kończy się granica, której nie powinniśmy przekraczać? Los kusi lecz nie zawsze warto z tych pokus
korzystać, gdyż może to mieć zły skutek. Nasze lęki mogą przerodzić się w obsesje nad którymi nie potrafimy
zapanować. Jednak najgorsze nastanie gdy zaczniemy bać się swojego lęku..
Jakub i Julia mieli nie lada wyzwanie zmierzając się z tajemniczą dziewczyną, która tak naprawdę była złem w
czystej postaci. Ja osobiście dawno nie czytałam takiej książki ale to mi przypomniało,że od takich książek zaczynałam.
Osobiście polecam zapoznać się z Lękiem bo jest to świetna pozycja, która zapada w pamięć. I czekam z niecierpliwością aż
autor napisze kolejną pozycję.
Duchy istnieją. Mieszkają w budynkach takich jak ten. Są ,,prawdziwe. Dam Wam niejeden powód, byście w nie uwierzyli. Nazywam się Edward, a moje ciało...
Hanna Hoppe ma swój mały, względnie uporządkowany i bezpieczny świat, który niemal w całości wypełniają wierna przyjaciółka, praca w ukochanym kinie i...
Przeczytane:2021-10-07, Ocena: 6, Przeczytałam,
Naturalnym jest porównywanie najnowszej książki autora z poprzednią, tym bardziej jeśli wzbudziła ona olbrzymie emocje, a kolejnej wyczekiwało się z taką niecierpliwością. "Winda" jest dla mnie powieścią rewelacyjną, ciężką od mrocznych wizji, ulotną i jednocześnie brutalną, natomiast "Lęk" wydał mi się dużo bardziej dojrzały, zarówno jeśli chodzi o warsztat pisarski, jak i jego wydźwięk i głębię emocji, które wzbudził. Jest też powieścią dużo bardziej stonowaną, oddającą monotonię życia, płynącego gdzieś w rozedrganym, pustynnym, postapokaliptycznym świecie.
Czworo bohaterów, którzy przetrwali bezwzględną eliminację gatunku ludzkiego, zaczyna się odnajdywać w zastanej rzeczywistości. Wygrywa w nich instynkt przetrwania, życie toczy się dalej, a rutyna dnia codziennego pozwala okrzepnąć i patrzeć w przyszłość.
Jednak samotność, nawet ta we dwoje, sprzyja rozmyślaniom. Ujawniają się skrywane, nieuświadomione lęki, pierwotne potrzeby, zepchnięte na bok wyrzuty sumienia. Zwycięża ludzka natura z wszelkimi słabościami, nadziejami i całym jej skomplikowaniem, a przebywanie z drugim człowiekiem, nawet jeśli byłby ostatnim na Ziemi, rodzi różnice zdań i konflikty, których nie sposób uniknąć.
Czy to również ludzka natura, czy może przyzwyczajenie i wtłoczenie w narzucone ramy każe im stosować się do przyjętych niegdyś zasad? Bogactwo symboliki pozwala wybiec poza prozę życia, przyjrzeć się temu co ludziom pomaga przetrwać. Ale dopiero pojawienie się niespodziewanego gościa, młodej dziewczyny, obdziera bohaterów z fałszu, z gry pozorów, wystawia na próbę ich samych i wszystko w co wierzą. Ich krucha stabilizacja zostaje bezpowrotnie zachwiana.
Atmosfera z początku monotonna, jak tylko może być życie czworga rozbitków na pustyni, z chwilą pojawienia się Żywii przyjmuje mroczne barwy, zasnuwa się ciężkimi od wyuzdania, profanacji, brudnych myśli i sprzecznych emocji chmurami.
Przerażające, drążące jestestwo wizje, pojawiające się pogańskie znaki i przesycone pierwotnym popędem obrzędy, sprawiły, że wraz z bohaterami zaczynałam tracić grunt pod nogami. Obrazów niektórych scen nie jestem już w stanie usunąć z głowy, wracają i wracają...
Zakończenie jak na powieść grozy przystało napawa lękiem, dogłębnym smutkiem wręcz, odsłaniając prawdę o najgłębszych ludzkich lękach. Tym najbardziej pierwotnym i jednocześnie zrozumiałym pozostanie obawa przed samotnością.
Zazwyczaj potrafię zamknąć swoją opinię w kilku zdaniach. Książka Tomasza Sablika budzi we mnie chęć rozpisania się o jej wyjątkowym mrocznym klimacie, dojrzałym pięknie języka, pozostawieniu wielu kwestii domysłom czytelnika, rozbudowanej analizie ludzkiej natury. Nie odda to jednak emocji jakie we mnie wzbudziła. Każdy odbierze ją na swój sposób, niektórym się nie spodoba, innych, jak mnie, trafi prosto w serce.