Zgodzicie się chyba, że po niepowodzeniach, które ostatnio były udziałem Wioletki, Klausa i Słoneczka, rodzeństwo zasługuje na odrobinę szczęścia wśród życzliwych ludzi. Kolejna przygoda Baudelaire'ów nie mogła zacząć się lepiej. Dzieci zostają adoptowane przez majętną parę - Esmeraldę i Jeremiasza Szpetnych. Niestety bardzo szybko na jaw wychodzi przykra prawda. Małżeństwo zdecydowało się stworzyć dom dla Klausa, Słoneczka i Wioletki, ponieważ obecnie w modzie jest akurat adoptowanie sierot. Co będzie, jeśli trend się zmieni? Tym młodzi bohaterowie nie mają czasu się martwić, bo ich największy kłopot materializuje się w osobie Hrabiego Olafa, który nie cofnie się przed najbardziej haniebnym uczynkiem, aby dorwać się do majątku Baudelaire'ów. Książki Lemony Snicketa mają w sobie to coś, co chwyta za serce i sprawia, że ,,Seria niefortunnych zdarzeń" zyskała miliony wielbicieli na całym świecie, a także została zekranizowana.
Wydawnictwo: 0
Data wydania: 2023-05-31
Kategoria: Dla dzieci
ISBN:
Liczba stron: 288
Tytuł oryginału: The Ersatz Elevator
Zachęcam do zapoznania się z moją recenzją "Windy widmo" dostępną na moim blogu:
https://magicznyswiatksiazki.pl/recenzja-seria-niefortunnych-zdarzen-winda-widmo-lemony-snicket/
,,Winda Widmo" to kolejna, szósta już część przygód rodzeństwa. Po ,,Akademii Antylopy" byliśmy bardzo ciekawi gdzie tym razem trafi Słoneczko, Klaus i Wioletka. Kogo spotkają i jak straszne rzeczy tym razem im się przytrafią. Okazuje się, że opiekę nad dziećmi w tym tomie będzie miało Państwo Szpetne, które mieszka w apartamencie na najwyższym piętrze na Alei Ciemnej. Kto by chciał mieszkać w tak ponurym i ciemnym miejscu? W kolejnych rozdziałach tego tomu rodzeństwo będzie spinać się po ciemnych schodach. Napotkają również wielką lipę, przyjaciół w potrzasku, trzy tajemnicze litery. Odkryją również tajne przejście i lemoniadę pietruszkową.
Książki mają swój niepowtarzalny klimat, który bardzo nam się podoba. I chociaż to co spotyka rodzeństwo nie jest miłe, i wydaje się, że wszystkie części napisane są według jednego wzorca to uważamy, że jest to jedna z lepszych serii dla nieco starszych dzieci. Książki dostarczają wielu emocji, od niedowierzania, strach przed Hrabia Olafem, po uczucie ulgi i nadziei, że w końcu znajda swoje miejsce. Chyba.
NIEFORTUNNA ADOPCJA
Things are coming down on me
They never seem to let it be
It seems like everything I say just starts another fight
The pressure's building up inside
- The Offspring
No i szósty tomik ,,Serii niefortunnych zdarzeń". I jednocześnie najgrubszy z dotychczas wydanych. Przy okazji wraz tą części dobiliśmy niemal do połowy całej serii, przed nami jeszcze siedem tomów i finał. Ale za nami już sześć, opartych na tym samym schemacie, więc mogło się to nam przejeść, znudzić, ale nie. Nadal jest bardzo dobrze, nadal przyjemnie, nastrojowo i z pomysłem i nadal chce się więcej.
Po szkolnych ,,przygodach", nasze rodzeństwo zostaje... adoptowane. Czyżby to była ich szansa na odmianę losu? Niestety małżeństwo ma w tym jeden cel - takie adopcje są teraz w modzie i tylko dlatego przygarnęli dzieciaki, a zatem ich sytuacja szybko może się odwrócić. A tymczasem hrabia Olaf nadal knuje...
https://ksiazkarniablog.blogspot.com/2023/06/seria-niefortunnych-zdarzen-winda-widmo.html
Szósta cześć serii niefortunnych zdarzeń przestawia nam wydarzenia jakie miały miejsce gdy sieroty Baudelaire zamieszkiwały u swoich opiekunów państwa Szpetnych w domu pod numerem 667 przy Alei Ciemnej, autor znów dodaje kolejną cegiełkę pomocną w odkryciu zagadki pierwszego nieszczęścia rodzeństwa, sama fabuła tomu jest nawet całkiem niezła, pomijając tylko wątek związany z nagrzewaniem pogrzebaczy i chęcią użycia ich jako palników czy czegoś podobnego, oraz fakt, że autor kiedy dzieci zostały wrzucone do szybu windy przez Esmeraldę, wymyślił dość naciąganą historię z wspinaczką Słoneczka za pomocą zębów po ścianie szybu windy.
Seria niefortunnych zdarzeń, których los - w osobie demonicznego Hrabiego Olafa - nie szczędzi sierotom Baudelaire. Wioletka, Klaus i Słoneczko...
Sieroty Baudelaire wpadają w przedostatnią - jak zapewnia nas autor - pułapkę w swojej pełnej mrożących krew w żyłach przygód ucieczce przed Hrabią Olafem...
Przeczytane:2024-11-17, Mam, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2024,
Tęskniliście za rodzeństwem Baudelaire? Ja przyznaję, że bardzo. Z niecierpliwością odliczałam już minuty do momentu, gdy będę mogła po raz kolejny wejść do ich dość... przygnębiającego świata i towarzyszyć im w odkrywaniu brutalnej prawdy o Hrabim Olafie. Dlatego też lektura Windy widmo okazała się dla mnie nie lada przyjemnością. Jednak czy była to dobra lektura? O tym w recenzji poniżej.
Sieroty Baudelaire i tym razem będą musiały poradzić sobie całkowicie samodzielnie z czyhającym za rogiem Hrabim Olafem. Cała trójka trafia do domu pewnej ekscentrycznej pary, która decyduje się na ich adopcję ze względu na panującą obecnie “modę na sieroty”. Oprócz tego czekają na nich ciemne schody, kręte korytarze i przyjaciele w potrzasku, czyli podsumowując — dosyć trudne chwile. Czy i tym razem sobie poradzą?
Powrót do tego cyklu był dla mnie nie tylko przyjemny, ale przede wszystkim niczym powrót do komfortowego miejsca, co jest dosyć specyficznym stwierdzeniem, biorąc pod uwagę położenie sierot. Jednak nic na to nie poradzę, bo tak po prostu jest. Lektura tej części upłynęła mi w ekspresowym tempie, a ja nie odłożyłam książki, dopóki nie przewróciłam ostatniej strony.
Główni bohaterowie po raz kolejny zachwycili mnie swoim sprytem oraz upartym podejściem do życia, co wychodzi im tylko na dobre. Dodając do tego nieufność wobec każdego dorosłego, jakiego spotykają na swojej drodze – tworzy nam się obraz bohaterów prawie idealnych do brania z nich przykładu. No dobra, może odrobinę przesadzam, ale, tak czy inaczej, uważam, że rodzeństwo Baudelaire to jedne z ciekawiej przedstawionych postaci w literaturze dziecięcej.
Równie interesujący okazali się nowi opiekunowie sierot, a w szczególności pani domu. Kobieta tak bardzo pragnęła być modną i podążać za aktualnie panującymi trendami, że w przypływie tego szaleństwa adoptowała dzieci, co jest, no umówmy się, bardzo poważną decyzją. Jej mąż natomiast podążający za rozumem nie miał niestety większej siły przebicia, co prowadziło do tego, że był notorycznie dominowany przez żonę. Kreacja tych bohaterów okazała się naprawdę interesująca i z rosnącym zafascynowaniem śledziłam ich dalsze poczynania.
Ta część Serii Niefortunnych Zdarzeń jest częścią, która bardzo, ale to bardzo przypadła mi do gustu. Nie wiem, czy słusznie, ale myślę, że jest to jedna z lepszych części całego cyklu (choć Gabinetu Gadów nie przebiła). Autor pokazuje tutaj jak ślepe podążanie za modą może przynieść opłakane skutki – i to nie tylko dla tych, którzy tak mocno wierzą w panującą obecnie modę i trendy.
Lemony Snicket ma przyjemne pióro, co jest całkiem ciekawe, patrząc na to, że przedstawia on naprawdę przygnębiające historie. Nie mam pojęcia, co takiego jest w tym cyklu, ale jego lektura jest dla mnie czymś, co mnie odpręża po długim dniu pracy. Być może nie świadczy to o mnie dobrze, ale nie wiem, jak inaczej to wyjaśnić. Cieszę się, że sięgnęłam po część szóstą i na pewno będę niedługo zabierać się za lekturę kolejnych.
Jeżeli poszukujecie wciągającej literatury dziecięcej/młodzieżowej, w której naprawdę dużo się dzieje, to Seria Niefortunnych Zdarzeń może Wam się spodobać.