Zabawna i wzruszająca opowieść Corinne Michaels, autorki bestsellerowej serii o braciach Arrowoodach
Święta, Gwiazdka, choinka, kolędy i ogień w kominku... Holly nie cierpi Bożego Narodzenia i wolałaby, by je ktoś odwołał. Świąteczne dni przypominają jej jedynie o tym, że jest sama. Tym razem nie będzie inaczej, choć ostatnia randka z Deanem, kolegą z pracy, dawała jej pewną nadzieję. Uprawiała z nim najlepszy seks w całym swoim życiu i nawet świetnie im się rozmawiało, ale przecież nie umawiali się na nic więcej. Holly czuje się jednak lekko zawiedziona.
I wtedy los bierze sprawy w swoje ręce. Awaria windy sprawia, że Holly i Dean zdani są tylko na swoje towarzystwo. Odcięci od świata i skazani na siebie będą mogli wszystko sobie wyjaśnić. Czy to cudowne zrządzenie losu sprawi, że Holly znów poczuje niepowtarzalny klimat świąt? Czy Dean okaże się dla niej wymarzonym prezentem pod choinkę, czy może Święty Mikołaj znów o niej zapomni?
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 2021-11-17
Kategoria: Romans
ISBN:
Liczba stron: 112
Tytuł oryginału: A Holiday Lift
Dzisiaj wpadamy do Was z książką Corinne Michaels pt.,, Windą do nieba ". Możliwość przeczytania książki dało nam oczywiście @wydawnictwomuza . Za co bardzo dziękujemy ❤😍
,, WSZYSTKO MOŻE SIĘ WYDARZYĆ,
JEŚLI UWIERZYSZ W MAGIĘ ŚWIĄT. "
Holly - dziewczyna, dla której od pewnego czasu Święta Bożego Narodzenia są jakąś udręką. Cały ten magiczny czas kojarzy jej się jedynie z samotnością i smutkiem. Natomiast ostatnia upojna randka z Deanem, jej kolegą z pracy, nawala jej jakiś mały promyczek nadziei w tym wszystkim. Ale niestety nie jest pewna czy jednorazowa przygoda, na której się skończyło da jej coś więcej. Dlatego jest jej jeszcze bardziej smutno i czuje się po prostu zawiedziona. I gdy pomyśleć można, że wszystko po raz kolejny będzie do kitu, los spłata pewne figle, które powinni im obojgu wyjść na dobre. Ale czy tak będzie? Tego już Wam nie zdradzimy. Będziecie musieli dowiedzieć się sami czytając,, windą do nieba ".
Hmmm... Same nie wiemy od czego zacząć. Nie zamierzamy ukrywać, że autorka swoją serią The Arrowood Brothers po prostu skradła nasze serce i pozostanie w nich na zawsze. Natomiast strasznie ciężko jest nam się wypowiedzieć odnośnie tej książki. Z jednej strony bardzoo nam się podobało to, że została możemy powiedzieć w swoim świecie. Chodzi o to , że pomimo tego z ilu stron składa się opowiadanie, a jest to dosłownie 100 stron, no to jednak zachowała swój styl pisania książek, czyli można powiedzieć dała nam dosłownie to czego oczekiwaliśmy. Natomiast my czujemy niedosyt. Wiemy, że taki był zamiar napisania tej książki, no ale jednak jak dla nas trochę za mało. Naszym zdaniem autorka osiągnęła to czego chciała, czyli krótkiego, bardzo słodkiego, na pełnionego miłością oraz magicznego opowiadania. Bardzo fajnie książka ta sprawdziła by się jako prezent na święta czy Mikołaja, ponieważ w ciepły sposób pokazuję magię świąt. Ciężko wypowiedzieć się nam co do samych bohaterów i to jest mały minus , ponieważ mamy mało czasu na poznanie każdego z osobna.
Ale co do reszty, no po prostu ciężko się do czegoś tutaj przyczepić. Corinne po prostu tym krótkim opowiadaniem poprawi komuś dzień. Po przeczytaniu jej mamy ochotę już ubrać choinkę, przy stroić dom czy pokój, wypić zimową herbatkę i również uwierzyć w magię świąt. Sprawiła bynajmniej nam miły wstęp do nadchodzącego miesiąca, którym jest grudzień. Możemy z ręką na sercu polecić ją każdemu, kto równie mocno jak my kocha ten niezwykły czas oraz bardzo romantyczne historię.
A teraz się z wami żegnamy.
Dajcie koniecznie znać czy wy już mieliście okazję przeczytać to opowiadanie oraz jeżeli już czytaliście to jakie są wasze odczucia 😍
Główna bohaterka, Holly nie przepada za świętami, kojarzą jej się tylko z przykrymi chwilami w jej życiu, oraz o tym, że znów jest sama. Wszystkiego nie ułatwia randka z kolegą z pracy Deanem, który więcej się do niej nie odezwał, lecz szczerze mówiąc na nic więcej się nie umawiali. Jednak los postanawia spłatać im obojgu figla. Nie dość, że oboje walczą o ten sam projekt, to dodatkowo zatrzaskują się w windzie i chcąc, nie chcąc zaczynają ze sobą rozmawiać.
Czy wyjaśnią sprawy między nimi? Czy Dean i Holly połączy coś więcej niż tylko praca? Oraz czy Holly na nowo zakocha się w Bożym Narodzeniu?
Po pierwsze ogromnym zdziwieniem było to, że te opowiadanie jest tak strasznie krótkie. Kto zna książki autorki, ten wie, że jej powieści czyta się w ekspresowym tempie, bo wciągają już od samego początku i nie sposób się od nich oderwać. I tu nie było inaczej. Troszeczkę szkoda, że tak szybko się skończyło, bo moim zdaniem można by to było śmiało rozpisać na całą książkę, bo w pewnym momencie wszystko gna na łeb, na szyję.
Corinne Michaels początek tej opowieści napisała już jakiś czas temu do antologii, lecz postanowiła to wszystko rozszerzyć i tak powstała ta krótka historia, pełna ciepła, świątecznego klimatu, i przepełniona miłością.
Bardzo przyjemnie czytało się o tym jak druga osoba stara się na nowo wzbudzić radość z Bożego Narodzenia, jak stara się by zaczarować te święta, mimo że los rzuca pod nogi przeszkody.
Nic więcej nie mogę wam zdradzić, bo książka jest naprawdę krótka, ale jeśli szukacie jakiegoś zimowego opowiadania to śmiało wam polecam właśnie „Windą do nieba”, ogólnie bardzo zachęcam do zapoznania się z twórczością tej autorki, bo książki są naprawdę godne uwagi.
Holly nienawidzi Świat Bożego Narodzenia, które tylko przypominają jej, że jest sama. Wydaje się, że jej ostatnia randka - Dean traktuje ich relacje jako nic nie znaczący romans. Los płata im jednak figla, Holly i Dean zostają zamknięci w windzie, co sprawia, że będę mogli w końcu wyjaśnić sobie wszystkie niejasności. Czy los uśmiechnie się do bohaterów? Jak potoczy się ich życie?
Bardzo lubię twórczość autorki, jednak pierwszy raz spotkałam się z taką krótszą - bo "Windą do nieba" ma około 100 stron"- formą w jej wykonaniu. Książkę czyta się niesamowicie szybko i przyjemnie. Historia Holly i Deana przedstawiona jest z perspektywy obojga bohaterów, a podzielona jest w zasadzie na dwa okresy - teraźniejszość i dwa lata później.
W trakcie ich pobytu w windzie następuje szczera rozmowa, podczas której na jaw zaczną wychodzić sekrety bohaterów, które tak naprawdę zmienią ich relację
Bohaterów polubiłam od samego początku, a szczególnie Deana, urzekło mnie to jak starał się aby Holly ponownie uwierzyła w magię świąt.
Co prawda można było się od razu domyślić jak potoczy się historia bohaterów, jednak czuć było jej niepowtarzalny, pełen ciepla i świąt klimat.
To idealna historia na jeden wieczór, która najlepiej przeczytać pod kocykiem z kubkiem ciepłej herbatki!
Holly Brickman nie wierzy w święta. Wręcz ich nienawidzi. A wszystko za sprawą jest eks narzeczonego.
Dean Pritchard jest kolegą z pracy Holly. Przeżył z nią nieziemski seks ale przecież na nic konkretnego się nie umawiali. Teraz zrządzeniem losu zostają uwięzieni w windzie, gdzie mają czas sobie wszystko wyjaśnić.
Tylko czy jest szansa na coś więcej niż upojna noc? Czy Holly znów uwierzy w święta? Czy Mikołaj tym razem o niej nie zapomni?
Uwielbiam twórczość autorki. Zawsze z największą przyjemnością sięgam po książki Corinne, bo wiem, że czeka mnie mnóstwo ciepła, ognia i wzruszeń. Jednak tym razem zostałam zaskoczona w całkiem innym kontekście. Okazało się, że "Windą do nieba" jest nie tyle powieścią, co nowelką. Opowiadaniem, która autorka rozbudowała do niewielu ponad stu stronicom. Ale nie skreślając jej na starcie zaczęłam czytać.
Główna para bohaterów to pracoholicy. Ambitni, pracowici, inteligentni. Nastawieni na sukces. Na ciężką pracę mającą przynieść określony sukces. W pracy perfekcjoniści, w życiu prywatnym ciepli i mili. Troskliwi i życzliwi.
Sceny miłosne są opisane ze smakiem i z wyczuciem. Tak samo jak akcja. Fabuła fajnie sobie idzie do przodu.
Klimat świąteczny został bardzo fajnie nakreślony. Czuć było tą euforię, radość oczekiwania.
Wszystko fajnie tylko za mało. Zbyt skąpo. Zdecydowanie zbyt szybko wszystko przebiegło. Zabawna i romantyczna ale zabrakło mi tego rozbudowania, do którego autorka przyzwyczaiła nas w przypadku serii o braciach Arrowood. Mimo wszystko uważam, że warto sięgnąć po tę historię.
Współpraca: Wydawnictwo Muza S.A.
Przychodzę do Was dziś z drugą książką o tej tematyce, ale w sumie z trzecią, gdyż o jednej nie wiedziałam, że taka jest, okładka w ogóle na to nie wskazywała.
"Windą do nieba" autorstwa Corrine Michaels to krótka nowelka o przygodach w windzie i nie tylko uroczej pary Deana i Holly.
Holly ma złe skojarzenia ze świętami Bożego Narodzenia. Czy zapracowanemu Deanowi uda się to zmienić i odczarować świąteczny czas?
Jeżeli szukacie książki, która poprawi Wam humor i wprowadzi w świąteczny nastrój, to t zdecydowanie polecam. Jest w niej tyle słodyczy, że wystarczy dla wszystkich. Można tu wyczuć Corrine Michaels jaką znamy z poprzednich książek, intrygującą i romantyczną, autorkę, która wykreowała kolejnego idealnego mężczyznę, którego nie da się nie kochać.
Dla mnie tej historii było trochę za mało. Chętnie przeczytałabym całą powieść.
Święta, Gwiazdka, choinka, kolędy i ogień w kominku... Holly nie cierpi Bożego Narodzenia i wolałaby, by je ktoś odwołał. Świąteczne dni przypominają jej jedynie o tym, że jest sama. Tym razem nie będzie inaczej, choć ostatnia randka z Deanem, kolegą z pracy, dawała jej pewną nadzieję. Uprawiała z nim najlepszy seks w całym swoim życiu i nawet świetnie im się rozmawiało, ale przecież nie umawiali się na nic więcej. Holly czuje się jednak lekko zawiedziona.
I wtedy los bierze sprawy w swoje ręce. Awaria windy sprawia, że Holly i Dean zdani są tylko na swoje towarzystwo. Odcięci od świata i skazani na siebie będą mogli wszystko sobie wyjaśnić. Czy to cudowne zrządzenie losu sprawi, że Holly znów poczuje niepowtarzalny klimat świąt? Czy Dean okaże się dla niej wymarzonym prezentem pod choinkę, czy może Święty Mikołaj znów o niej zapomni?
***
Twórczość Michaels nie jest mi obca, dlatego też gdy otrzymałam propozycje zrecenzowania jej świątecznej historii, nie wahałam się zbyt długo. Przy otwieraniu paczki z książką, czekało mnie nie małe zaskoczenie, bowiem "Windą do nieba" to zaledwie stu stronnicowe opowiadanie. Autorka przyzwyczaiła nad do dużo dłuższych powieści, dlatego też byłam ciekawa jak poradziła sobie z krótszą formą, czyli opowiadaniem.
"Windą do nieba" to historia na jeden wieczór. Nie dość że króciutka, to jeszcze z dość dużą czcionką. Choć bardzo lubię pióro autorki i jej twórczość, to muszę przyznać, że to opowiadanie mnie nie porwało.
Było ckliwie i bardzo słodko. Autorka zrezygnowała z (charakterystycznego w jej opowieściach) nagłego zwrotu akcji. Choć jest to opowieść świąteczna, to muszę przyznać, że średnio czułam ten klimat.
Przeczytałam te historię bez żadnych większych emocji. Było to dla mnie spore zaskoczenie, bowiem autorka przyzwyczaiła mnie do czegoś zupełnie innego. Nie jest to wina tego, że jest to opowiadanie, a nie konkretna powieść, bo czytałam już wiele świątecznych opowiadań i często krótsze historię wywołały we mnie więcej emocji niż "Windą do nieba".
Opowiadanie to zbiera całkiem dobre oceny na różnych portalach, dlatego też nikomu jej nie odradzam. Opinię powinniście wyrobić sobie sami.
Moja ocena: 5/10
Na okładce tej nowelki widzimy kobietę i mężczyznę. Ogólnie stylem utrzymana jest w podobnym jak do serii o bracia Arrowood - czcionka. Z wytłuszczonymi elementami, satynowa w dotyku. Mimo swojej małej objętości, na pewno świetnie się będzie prezentować z pozostałymi lekturami w mojej biblioteczce. Posiada skrzydełka, które dodatkowo chronią ją przed uszkodzeniami mechanicznymi. Na jednym z nich przeczytamy kilka słów o autorce, a na drugim zobaczycie okładki serii o braciach, o których wspomniałam nieco wyżej. Stronice są kremowe, czcionka jest duża, gdzieś tam jakaś literówka rzuciła mi się w oko, ale była może jedna, góra dwie - więc nie przeszkadzało to w lekturze. Odstępy między wersami i marginesy zostały zachowane.
Kolejne spotkanie z Corinne Michaels totalnie wyluzowało mnie. Czytałam ją akurat przed pracą i udało mi się ją poznać w całości. Z impetem wpadłam do świata Holly i Deana i nie żałuję, gdyż była to krótka, aczkolwiek mocno wyboista i pełna uczuć opowiastka. Autorka ma tak wyczute pióro, że wie jak sprytnie lawirować bohaterami, uczuciami by nas zaciągnąć i nie pozwolić odejść od czytania. Ze mną przynajmniej tak było. Jak zaczęłam czytać, nie mogłam się oderwać... Czas spędzony przy tej nowelce mija szybko, przyjemnie i bez jakichkolwiek przeszkód.
Nie mamy tutaj zbyt wiele czasu na zapoznanie się z bohaterami, zresztą nawet nie jest to potrzebne. Nie wiem, jak będzie z Wami, ale ze mną było tak, że gdy tylko zaczęłam czytać, od razu poczułam, że znam się z tymi bohaterami. Nie musiałam wiedzieć, co kto lubi jeść, pić, jaki kolor jest jego ulubionym itp. Po prostu wchodząc do ich świata, dzięki oczywiście autorce, poczułam się tak, jakbym znała ich obojga od lat. I wiedziałam, że ona nie lubi świąt, a on chce to zmienić. Mimo że krótko o nich czytamy, to jednak przypadli mi do gustu oboje. Wydawali się sympatyczni, chociaż ogromni z nich pracoholicy. Nie wiem, czy chciałabym być kiedyś w takim związku, gdzie dominuje praca i to ona jest najważniejsza...
Nie czułam tutaj miażdżących emocji, napięcia - jakie były między głównymi postaciami, którzy są też naszymi narratorami. Niemniej jednak dobrze się czytało o tym, jakie emocje towarzyszyły im. I mogłam je sobie po prostu wyobrazić. Jednak to za krótko, bym mogła przejąć ich uczucia.
Może nie było też oryginalnej historii, bo takich sytuacji jest cała masa, a sama scena w windzie - przyszło mi na myśl, że gdzieś już o tym czytałam. To nie jest jednak takie ważne, grunt, że dała nam to, czego chcieliśmy.
Odprężenie. Relaks. Kilka uśmiechów. Ja totalnie przy niej się zrelaksowałam, akurat zaczynał się tydzień, za chwilę trzeba było uciekać do pracy. Dostałam lekką i przyjemną historię, którą pochłonęłam w godzinę. Za tą zwyczajność, prostotę, cenię pióro pisarki. I na pewno nie jest to moje ostatnie spotkanie z jej powieściami. Czekam cierpliwie na kolejne!
Ah! I klimat świąteczny! Jest on tutaj, ale co ważne dla mnie, nie jest agresywny. Nie ma tutaj tego przepychu - tylko jest to wszystko opisane z umiarem, by nie przerazić na samo dzień dobry. Dlatego jestem wdzięczna, bo i ja się kroczek po kroczku przekonuję do tego okresu. :)
Windą do nieba autorstwa Corinne Michaels to bardzo krótkie opowiadanie- ma lekko ponad 100 stron. Początkowo był to dodatek do jednej z książek autorki, jednak uznała ona, że ta historia potrzebuje dalszego rozwinięcia. Holly- dziewczyna, która nie cierpi świąt Bożego Narodzenia, świąteczne dni przypominają jej jedynie o byłym chłopaku oraz o tym, że jest sama. Pomimo cudownej randki z kolegą z pracy (Deanem), która dała Holly nadzieję na zmianę sytuacji. I w tym roku nie zapowiada się, by było inaczej... Dean ignoruje całkowicie dziewczynę, aż do momentu, kiedy los bierze wszystko w swoje ręce i z powodu awarii Holly oraz Dean utknęli w windzie. Jak potoczy się dalej ta historia? Czy ta para wyjaśni sobie wszystko, a może nie ma czego wyjaśniać? Czy Holly odzyska wiarę w święta?
"Wszystko może się wydarzyć, jeśli uwierzysz w magię świąt' taki napis widnieje na okładce książki. Uwielbiam atmosferę i ten czas w roku, panuje wtedy taka specyficzna aura, która bardzo przypomina magię. Ludzie są dla siebie, jakby bardziej życzliwi, myślą o bliskich i potrzebujących. Nie wyobrażam sobie nie cieszyć się na ten moment tak jak Holly. Ta biedna dziewczyna wycierpiała sporo i wcale się jej nie dziwie, że dla niej święta to okropny czas. Książkę, a raczej opowiadanie Corinne Michaels pochłania się w mgnieniu oka i to nie tylko, dlatego, że jest to malutka książeczka. Pani Michaels ma przecudowny styl pisarski, który przyciąga i hipnotyzuje czytelnika. Bardzo przypadł mi do gustu i nie mogłam się oderwać od lektury. Zdecydowanym plusem, również były postacie w książce, które nie dały się nie lubić. Ach, jak chciałabym mieć takiego faceta jak Dean... Jak sama Holly stwierdziła, jest idealnym przykładem książkowego faceta, którego każda z nas chce, ale on naprawdę nie istnieje, a szkoda. Książka jest urocza, czuć w niej magię świąt, jest idealną romantyczną lekturą przed lub w czasie świątecznego zgiełku. Moim zdaniem warta przeczytania.
MIŁOŚĆ NA GWIAZDKĘ
Zazwyczaj staram się dosyć dokładnie wybierać sobie literaturę, co nie znaczy, że nie zdarza mi się sięgać po książki pod wpływem chwili, jakiegoś impulsu. Krótkie opowiadanie świąteczne Corinne Michaels, które będzie miało swoją premierę 17 listopada, przyciągnęło moją uwagę tytułem. "Windą do nieba"... Słowa te zapisały się w mojej pamięci przed laty tekstem piosenki zespołu 2+1, z którą wiążą się ważne dla mnie wspomnienia. Nie mogłam więc przejść obok tego opowiadania obojętnie... Kiedy wydawnictwo Muza zaproponowało mi egzemplarz recenzencki wiedziałam, że będę chciała poznać tę opowiastkę jeszcze przed premierą. I udało się...
Historia została napisana przed dwoma laty i wydana w świątecznej antologii. Szybko zyskała sobie szerokie grono wielbicieli i w efekcie na jej podstawie powstał krótki film o bożonarodzeniowej tematyce. Teraz Corinne Michaels uzupełniła tę opowieść o kolejne niezwykłe wątki, dopisując interesujący ciąg dalszy. Opowieść zwiększyła nieco swoją objętość, zyskała jeszcze więcej magii i świątecznego uroku i tym sposobem spotkanie w windzie, która ulega awarii, stało się jedynie preludium całości. Co ciekawe, autorka nie wyklucza dalszego rozbudowywania tej historii w przyszłości.
Holly i Dean to znajomi z pracy, których połączył przypadek, a może raczej bożonarodzeniowy cud. Mają za sobą pewien wspólny romantyczny epizod, ale każde z nich obawia się kontynuowaania znajomości. Ona nie znosi świąt, ma z nimi przykre wspomnienia i aby je zagłuszyć stara się skupiać na pracy. On natomiast boi się angażować mając świadomość, że dziewczyna tego nie chce. Dopiero wspólny czas spędzony w windzie zatrzymanej między piętrami pozwala bohaterom wyjaśnić pewne kwestie i złapać dystans do tamtego wspólnego wieczoru. A to z kolei staje się początkiem ekscytującej znajomości...
Ta romantyczna, ciepła i klimatyczna opowieść ma w sobie pewien czar oraz magię i pozwala uwierzyć w cuda, które najczęściej zdarzają się właśnie w około świątecznym czasie. Pomimo niespełna stu stroniczek historia wciąga i ciekawi, pojawia się element zaskoczenia i odrobina niepokoju, a docierając do końca lektury czujemy pewien niedosyt i żal, że już trzeba się żegnać z bohaterami, których dopiero co poznaliśmy...
"Windą do nieba" to idealna propozycja dla wszystkich czytelników, którym trudno znaleźć czas na lekturę. Historia jest mało wymagająca, ale nastrojowa, objętościowo krótka, a jednak treściwa, cukierkowa, choć nie przelukrowana, schematyczna, ale zawierająca ekement zaskoczenia. Taka nieoczywista opowieść musi wzbudzac emocje i intrygować, choć jej potencjał, moim zdaniem, nie został w pełni wykorzystany.
Z przyjemnością poznałabym dalsze losy Deana i Holly. Być może autorce uda się kiedyś przekształcić to opowiadanie w ciekawą świąteczną powieść. Jeśli miałabym wybierać między krótką i długą formą, to zawsze zdecyduję się na tę bardziej rozbudowaną, wielowątkową, a nawet wielopłaszczyznową. Ciekawi mnie czy macie podobne odczucia...
Corinne Michaels znana jest polskim czytelnikom z cyklu o Braciach Arrowood, ale dla mnie było to pierwsze, całkiem udane spotkanie z piórem autorki. Na pewno sięgnę jeszcze po kolejne jej książki, bo opowiadanie to był jedynie przedsmak i wstęp, który należałoby rozwinąć.
💙💙💙Recenzja przedpremierowa 💙💙💙
Premiera 17.11.2021
"Windą do nieba" - Corinne Michaels
Kilkaset stron wypełnionych uczuciami i magią stron. Jedna chwila w windzie może zmienić całe życie. Jedno spojrzenie rozgrzewa nie tylko serce i ciało.
Jedna szczera rozmowa rozwieje wszelkie wątpliwości.
Holly, zapracowana i samotna kobieta. Jest pogodną i uroczą osobą. Potrafi wiele zrozumieć i jest w tym bardzo szczera.
Święta były je ulubionym czasem ale wszystko zniszczył jeden gnojek.
Teraz nie wierzy zarówno w miłość jak i w święta. Ale czy na pewno? Może na jej drodze stanie ktoś, kto rozgrzeje jej serce i zostanie w nim na dłużej.
Dean, zapracowany i czekający na cud. Praca zawsze stawiana na pierwszym miejscu. Ale kiedy zależy mu na czymś innym, a lepiej powiedzieć, na kimś, to jest istnym romantykiem i czułym kochankiem. Ma w sobie coś co mocno przyciąga
Połączyła ich namiętna noc. Kolejne spotkania były rozczarowaniem. Jedna usterka odmieniła wszystko. Tylko czy na gorsze czy na lepsze?
Krótka romantyczna historia, która rozpala zmysły. Pokazuje malutką magię świat i cuda, które mogą się zdarzyć każdemu.
Corinne Michaels w tej nieco ponad stu stronnicowej książce poruszyła moje serce dużo bardziej niż książki po 300, 400 stron. Udowadnia, że można zawrzeć w książce wszystko co najważniejsze, pokazać wszystko co najważniejsze a zawarte w takiej małej ilości stron. Było słodko-gorzko, namiętnie a także zaskakująco. Nawet w pewnym momencie łzy napłynęły mi do oczu.
Uczucia przedstawione w pełnej krasie. Takie cudowne historie mogłabym czytać cały czas. Nie dość, że przeczyta się ją w ponad godzinę to przeżyj się świetną przygodę, która mogłaby trwać dużo dłużej. O wiele dłużej.
Gorąco zachęcam żebyście dały się porwać magicznej historii pełnej ciepłego uczucia.
10/10❤
Ludzie dzielą się na tych, którzy kochają Boże Narodzenie i tych, którzy nienawidzą Świąt. Choć zastanawiającym jest jak można nie kochać tej wszechogarniającej, radosnej atmosfery bożonarodzeniowej, to okazuje się, że za takim nastawieniem często stoją traumatyczne wspomnienia z przeszłości i tak jest w przypadku głównej bohaterki Holly, która kiedyś kochała święta, ale serce złamane właśnie w tym świątecznym czasie, każe jej się zamknąć na radość płynącą z przeżywania świąt.
Dziewczyna najchętniej przespalaby nadchodzący okres świąteczny, pech jednak nie przestaje jej opuszczać i Holly zostaje uwięziona w windzie z kolegą z pracy Deanem. Ten czas jaki spędzili w zamknięciu okazał się momentem przełamania, początkiem nowej historii.
Corinne Michaels napisała bardzo optymistyczne opowiadanie o tym jak przywrócić wiarę w Boże Narodzenie i jak sprawić, że ten czas będzie kojarzył się zawsze z czymś pozytywnym.
Troszkę przesłodzona historia, ale w sumie takich nam na ten czas potrzeba. Krótki, zabawny i bardzo przyjemny romans świąteczny. Polecam, wciągniecie w jeden wieczór.
"Wierzyłam, że Święty Mikołaj istnieje i właśnie przyniósł mi najpiękniejszy prezent"
Holly nienawidzi Świąt Bożego Narodzenia. Wolałaby żeby ktoś je odwołał. Święta przypominają jeej jedynie o bardzo bolesnych wydarzeniach. Zapowiada się, że i tym razem będzie tak samo. Choć zanosiło się inaczej, bo Holly była na świetnej randce z Deanem, kolegą z pracy. Jednak to była tylko jedna randka. Awaria windy sprawia, Holly i Dean zostają skazani na swoje towarzystwo. W końcu będą mogli sobie wszystko wyjaśnić.
"Windą do nieba" to pierwsza świąteczna książka, którą czytałam w tym roku. Niestety tym razem autorka serii o Braciach Arrwood mnie trochę zawiodła. Historia Holly i Deana to krótka nowelka, która niestety jest bardzo przewidywalna i jak dla mnie zbyt cukierkowa. Po autorce spodziewałam się czegoś bardzo, bardzo dobrego. Świąteczne książki zawsze mają u mnie delikatną taryfę ulgową, bo święta to magiczny czas i historię z nimi związane są zwykle delikatnie słodkie ale tym razem było dla mnie za dużo tych słodkości albo za bardzo się nastawiłam.
Całkiem przyjemna świąteczna historia. Bez fajerwerków, ale można przeczytać. W sam raz, na raz.
Holly nie znosi świąt Bożego Narodzenia!
Ten cały blask i euforia przypominają jej tylko o tym, że właśnie w tym czasie porzucił ją narzeczony i jest sama.
Ostatnio umówiła się jednak z kolegą z pracy Deanem i nawet myślała, że coś z tego będzie, tym bardziej, że wylądowali wtedy w łóżku i był to najlepszy sex ever, ale on od tamtej pory jakoś dziwnie jej unika.?
I nagle...
Holly i Dean zostają zatrzaśnięci w windzie!
Awaria w budynku i awaria w sercu Holly.
Teraz już nie ma się gdzie ulotnić i nareszcie na spokojnie można sobie wszystko wyjaśnić.
Czy Dean przywróci dziewczynie wiarę w święta?
Czy sprawi, że od nowa będą cudowne i wyjątkowe?
To króciutkie opowiadanie sprawdzi się idealnie podczas przerwy przy świątecznych porządkach.
Przygotujcie kawkę lub lampkę wina, przysiądźcie na chwilę i dajcie się ponieść sile uczuć, które serwuje nam tutaj autorka.
A potem..
Potem zostawcie to sprzątanie i spędźcie miłe popołudnie lub wieczór.
Bo robota nie zając, a dom nie muzeum.
A nam też chwila relaksu się należy.
My też potrzebujemy znaleźć magię świąt.
Niekoniecznie w zwariowanym ich pędzie.
Tego ogromnie Wam życzę
Holly Brickman od trzech lat marzy tylko o jednym - by ktoś odwołał Boże Narodzenie. Znów czeka ją Gwiazdka spędzona w samotności - bez wspólnego ubierania choinki w rytm ,,Last Christmas", bez przytulania się na kanapie podczas oglądania świątecznych filmów i... bez całowania się pod jemiołą. A tegoroczne święta zapowiadają się jeszcze gorzej niż wszystkie poprzednie, ponieważ Holly właśnie uprawiała najlepszy seks w całym swoim życiu z kolegą z pracy, Deanem Pritchardem. I nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie to, że on nie tylko nie zadzwonił po wspólnie spędzonej nocy, ale teraz celowo stara się jej unikać. A Holly kompletnie straciła dla niego głowę...
Przewrotny los postanawia podarować im drugą szansę, gdy pewnego dnia, opuszczając biuro, oboje utykają w zepsutej windzie. Szalejąca na dworze burza śnieżna odetnie ich od świata. Skazani wyłącznie na własne towarzystwo będą mogli wszystko sobie wyjaśnić. Czy to cudowne zrządzenie losu sprawi, że Holly znów poczuje niepowtarzalny klimat świąt? Czy Dean okaże się dla niej wymarzonym prezentem pod choinkę, czy może Święty Mikołaj znów o niej zapomni?
"Windą do nieba" jest książką niepozorną, bo liczącą sobie ledwie nieco ponad sto stron, z bardzo dużą czcionką, więc do przeczytania dosłownie na raz. Początkowo nowelka była napisana do zbioru opowiadań, na podstawie, ktorego powstał krótki film. Autorka postanowiła ją rozszerzyć o nowe wątki.
Lubicie święta Bożego Narodzenia? A może denerwuje Was ten przedświąteczny czas, bieganina, półki pełne najwymyślniejszych rzeczy, zewsząd krzyczące do nas Last Christmas? Tak właśnie święta postrzega Holly. Czy Dean'owi uda się sprawić, że dziewczyna zmieni swoje podejście do tego wydarzenia?
"Chciałem zaprosić ją na prawdziwą randkę i pokazać, że to nie święta są beznadziejne, lecz typ, z którym była."
Opowiadanie zawiera w sobie dużo realizmu. W relacji głównych bohaterów nie będzie niczego na skróty czy oczywistego. Pojawią się bolesne wspomnienia, nieporozumienia, rozczarowanie i przeszkody do pokonania.
Corinne Michaels pokazuje jak ważne jest dawanie drugiej szansy innym, jak i sobie. A miłość? Oczywiście pojawia się. Tyle, że nie należy dusić uczuć w sobie, bo możemy przegapić coś bardzo pięknego.
"Czasami najtrudniej dostrzec coś obok albo tuż przed sobą."
Oprócz tego, że jest to romans, autorka chyba nie byłaby sobą, gdyby nie wplotła w fabułę odpowiedniej dozy niepokoju.
"Windą do nieba" to ciepła, romantyczna, pełna uroku, zabawna historia. Taka, jaka powinna być świąteczna książka. To opowieść o miłości, która przychodzi w najmniej spodziewanym momencie. Czy Holly uwierzy w magię świąt? A czy Wy w nią wierzycie? Jeśli seria o braciach Arrowood skradła Wasze serca, podobnie może być w przypadku Holly i Deana.
Bestsellerowa autorka Corinne Michaels powraca z nową powieścią z jej bestsellerowej serii „Salvation”. Pokochaliście Consolation i Conviction...
Przyjaźnię się z Devney Maxwell od szóstego roku życia, ale nigdy nie powiedziałem jej, jak bardzo ją kocham. Jako zawodowy gracz w baseball spędzam...
Przeczytane:2021-11-03, Ocena: 3, Przeczytałam, Mam, 52 książki 2021, 26 książek 2021, 12 książek 2021, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2021 roku, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2021, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2021,
Cześć książkoholicy 🎶❣️
Już dzisiaj premiera świątecznego opowiadania autorstwa Corinne Michaels. Dotychczas od autorki czytałam tylko serię o braciach Arrowood, którą pokochałam całym sercem. Pamiętając ogrom emocji wylewający się z każdej strony tamtej powieści, z ogromną ochotą sięgnęłam po tę powieść. Niestety, ale ta książka nie przekonała mnie do siebie. Nie czułam tutaj kompletnie nic. I tak, wiem, że to tylko krótkie opowiadanie, ale i w tak krótkiej nowelce można wiele wpleść. Dla przykładu, antologię. Każde z opowiadań ma dużo mniej stron, a potrafią chwycić za serce, wzruszyć, czy zirytować zakończeniem. Tutaj nie czułam kompletnie nic. Nie jest może zła ta historia, ale jej przekaz był dla mnie kompletnym rozczarowaniem. Po Corinne Michaels spodziewałam się emocji, które będą rwały mnie serce, ale tym razem tego nie dostałam. Bardzo schematyczna i przewidywalna moim zdaniem historia ze świętami w tle.
Niemniej sięgnijcie i przekonajcie się sami czy Wam spodoba się bardziej 😁