Wielkie porwanie małych superbohaterów

Ocena: 5.67 (3 głosów)

Dwunastoletni Max zostaje uczniem Szkoły dla Małych Superbohaterów. Ledwie się tam pojawia, a dochodzi do uprowadzenia.

Grupa Do Spraw Eliminacji Nadludzkich Mocy z Ziemi oraz Okolic porywa całe grono pedagogiczne i większość podopiecznych. W opustoszałej szkole pozostawia jedynie sześcioro uczniów o wątpliwych supermocach. Jednym z nich jest Max, którego supertalent to... bycie bardzo grzecznym.

Czyżby porywacze popełnili błąd?

Niedoceniane dzieciaki nie cofną się przed niczym, żeby uratować kumpli ze szkolnych ław. Pomoże im w tym największa ze wszystkich mocy - moc prawdziwej przyjaźni. No i jeszcze gluty, duuużo glutów!

Informacje dodatkowe o Wielkie porwanie małych superbohaterów:

Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2022-12-13
Kategoria: Opowiadania
ISBN: 9788395577987
Liczba stron: 224
Język oryginału: polski

więcej

Kup książkę Wielkie porwanie małych superbohaterów

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Wielkie porwanie małych superbohaterów - opinie o książce

Avatar użytkownika - sandralanger
sandralanger
Przeczytane:2023-01-04, Ocena: 6, Przeczytałam,

Początek roku to czas, który sprzyja podsumowaniom i wspomnieniom. Podczas pisania recenzji:
Tytuł: „Wielkie porwanie małych superbohaterów”
Autor: Michał Biarda - strona autorska
Zdrowo BooKKniętej Sandrze przypomniało się, że jakiś czas temu dostała od swoich uczniów koszulkę z ogromnym napisem „Jestem NAUCZYCIELKĄ. A jaka jest Twoja SUPERMOC?” i pudełeczko z dobrymi słowami, określającymi jej cechy charakteru (uczciwa, sprawiedliwa, kreatywna, mądra, bezinteresowna – to tylko niektóre z nich ). Przyznacie sami, że taki prezent jest wyjątkowy. Połechtał ego naszej blogerki, ale w żadnym stopniu nie przyczynił się do tego (przynajmniej w momencie, w którym go otrzymała ) do tego, żeby uznała się za superbohaterkę. Przecież nauczanie to tylko praca. Jednak po lekturze „Wielkiego porwania małych superbohaterów” Sandra zweryfikowała ten pogląd…
#MichałBiarda stworzył bowiem nową generację herosów. Wszelkie Spidermany, Batmany, Biedronki, Czarne Koty idą w odstawkę i zgodnie ustępują miejsca wspomnianym MAŁYM SUPERBOHATEROM. Co w nich takiego wyjątkowego, skoro nie strzelają pajęczynami, nie ciskają piorunami ani nie posługują się szczęśliwym trafem czy kotaklizmem? Uczęszczają do szkoły prowadzonej przez Madame Beatrice, gdzie uczą się nie tylko zwykłych przedmiotów (takich jakie znamy z czasów naszej edukacji), ale i doskonalą swoje #supermoce. Wszystko płynie ściśle określonym rytmem, do momentu, gdy do szkoły wkracza Grupa Do Spraw Eliminacji Nadludzkich Mocy z Ziemi i Okolic (swoją drogą genialność tej nazwy jest wprost proporcjonalna do jej długości ) i … porywa całe grono pedagogiczne oraz większość uczniów. Ostała się wyłącznie szóstka młodych adeptów superbohaterstwa w osobie supergrzecznego Maxa, glutowładnego Titusa, mrówkowej rozmówczyni Olivii, mrówkowego przywoływacza Huberta, czytającego w myślach Saudiego i potrafiącej odpowiedzieć na każde pytanie Sawy. Mali superbohaterowie postanawiają za wszelką cenę ocalić porwanych. Czy ich wątpliwe moce wystarczą by dokonać heroicznego odbicia zakładników? Tego dowiecie się z lektury …
Michał Biarda, który do tej pory był znany szerszemu gronu czytelników wyłącznie z powieści dla dorosłych czytelników, zadebiutował teraz także jako autor powieści dla dzieci i młodzieży. Jednak czy tylko dla małolatów? Wydaje nam się, że nie, bo Zdrowo BooKKnięta Sandra bawiła się przednio podczas lektury mimo iż ma … - dobra, dobra nie zapędzajmy się tak daleko (pomijamy wiek i oświadczamy, że jej okres dzieciństwa minął). Jej przyjemność z lektury dawkowana była porcjami, bo w międzyczasie musiała stoczyć heroiczną walkę ze swoim pierworodnym o „prawo pierwoczytu” – istne starcie tytanów. Ostatecznie supermoc kompromisu doprowadziła do pojednania i wspólnej sesji czytelniczej, do której ostatecznie dołączyli także pozostali członkowie rodziny Langer. Ci (jednomyślnie) stwierdzili, że największymi atutami tej książki są:
ociekający humorem (ufff, dobrze, że nie Titusowymi glutami ) język – prosty, ale wzbogacony o sporą ilość mądrych słów, który wywołuje salwy śmiechu i uruchamia wyobraźnię, co w erze panowania odmóżdżających multimediów jest na wagę złota,
spójna kreacja bohaterów – takich (nie)zwykłych dzieciaków, których łączy posiadanie (nie)zwykłych mocy i nić prawdziwej przyjaźni.
Autor za pośrednictwem Maxa, Titusa, Olivii, Huberta, Saudiego i Sawy, uświadamia zarówno małym (jak i tym nieco większym) czytelnikom pewną uniwersalną prawdę: Każdy z nas może być superbohaterem. Nawet do naszej Zdrowo BooKKniętej Sandry dotarło, że bycie nauczycielką, recenzentką i mamą to supermoc. W dodatku nasza #blogerka poczuła, że dzięki ogromnej kreatywności potrafi pytającym małolatom odpowiedzieć na każde pytanie, podobnie jak Sawa – może warto wprowadzić limit jednego pytania na godzinę? Zdolność rozmawiania z mrówkami (tak jak Olivia) też posiada – póki co jest ona ograniczona do jednej Mrówki (blogowej Magdy), ale może z czasem pozwoli na komunikowanie się z tymi owadami, które z uporem maniaka zamieszkują jej rabatę kwiatową przed domem?! Oby!
W ramach niniejszej recenzji nie sposób pominąć absolutnie genialne grafiki Agnieszki Makowskiej, które rozbudzają wyobraźnię i ciekawość czytelnika. Ta książka do perełka dla literackich sroczek
Ogromnym atutem jest stosunkowo duża czcionka, która podobnie jak wydatna interlinia i lekki rozstrzałem między literkami, jest przyjazna dla oka.
Z przykrością przyjmuję przyznanie się autora, do tego iż nie posiada takiej supermocy jak Max (zdumionym nadmieniam, że mam na to niezbity dowód w postaci dedykacji opatrzonej podpisem), bo jego niegrzeczne „złote myśli” trafiają z prędkością światła w serca i umysły czytelników. Tym sposobem pewien pogląd, który znajduje się w wersie 13 na stronie 15, utwierdził dwójkę starszych pociech naszej blogerki w przekonaniu, iż nadmierna nauka pewnego znienawidzonego przedmiotu szkolnego jest zbędna. W związku z tym zwracam się do Autora z prośbą o zamieszczenie sprostowania tudzież objaśnienia w kolejnym tomie
P.S. Dziękujemy Michałowi za zaufanie i przekazanie egzemplarza do recenzji.
P.P.S. Wbrew oczekiwaniom glutów Sandra glutów się nie czepia. Oczywiście mogłaby to zrobić z pedagogicznego i estetycznego punktu widzenia, ale pamiętajcie, że ona pracuje w szkole i nic co ludzkie, nie jest jej obce.

 

Link do opinii
Avatar użytkownika - przyrodaz
przyrodaz
Przeczytane:2022-12-27, Ocena: 5, Przeczytałam,

Jeśli ktokolwiek z was czytał książkę ,,Supercepcję", to powiem wam, że tu jest bardzo podobny klimat, lecz oczywiście napisana w całkiem innym stylu. Książka zaczyna się nagle, wiemy tylko, że z pewnym chłopcem jest coś nie tak i rodzice postanawiają go oddać w pewne miejsce. Tam dowiaduje się, że ma coś na kształt mocy, określonej tutaj jako superbohatera. Trafia do placówki, gdzie poznaje więcej cudownych dzieci. Z kilkoma się zaprzyjaźnia, są oni dosyć dobrze opisani. Jest tam ich dużo więcej, jednak nie znamy nawet połowy tych osób. Kiedy już prawie każdy się z każdym zapoznał, a przynajmniej z trójką innych bohaterów, wydarza się coś dziwnego. Reszta cudownych dzieci zostaje porwana. Pozostaje tylko szóstka, których magiczne moce są według porywających najsłabsze, jakby bezużyteczne. I tak cała już szóstka pozostałych będzie musiała obmyślić jakiś plany, by...
By dalej się tego dowiedzieć, trzeba po prostu ją przeczytać:-)
Książka jest piękna pod względem rysunków, które jawiły mi się jako chińskie klimaty. Uwielbiałam się im przyglądać, ich postacie są jakby żywe, od razu traktuje się je jakby istniały naprawdę. Styl językowy jest tu prosty, gdyż postacie są jeszcze dziećmi. Każde z dzieci się czymś wyróżnia, jednak dialogi bywają jednolite. Niby każde z nich posiada moc, która w przekonaniu innych jest bezużyteczna, jednak, kiedy by się głębiej nad tym zastanowić, są naprawdę potężni, zwłaszcza jako jednak ekipa. Pokazują, że bycie zwyczajnym wcale nie oznacza, że jest się nudnym, a nadzwyczajność może w życiu niekiedy bardziej przeszkadzać niż pomagać. Historia mi się spodobała i cieszę się, autor pociągnął ten wątek dalej. Wyjdzie drugi tom superbohaterów i mam nadzieję, że dane mi będzie go przeczytać. Powodem jest historia, która bardzo wciąga, ale i bohaterzy, którzy choć zwariowani, to bardzo ich polubiłam. To fantastyka dla nastolatków, lecz wspaniale się w niej odnalazłam. Bardzo wam polecam, gdyż czasami człowiek potrzebuje czegoś innego, by bardziej docenić samego siebie.

Link do opinii

Rodzice 12-letniego Maxa dostrzegają w swoim synu niezwykłą zdolność - do bycia nad wyraz grzecznym. Postanawiają zapisać go do szkoły dla superbohaterów, w której zarówno uczniowie, jak i nauczyciele, posiadają niezwykłe moce. Chłopiec ledwo pojawia się w nowym miejscu i dochodzi do spektakularnego wydarzenia. Grupa Do Spraw Eliminacji Nadludzkich Mocy z Ziemi porywa praktycznie wszystkich. Oszczędza jedynie sześcioro uczniów, których moce ich zdaniem nie należą do wyjątkowych. Czy aby na pewno?

W tej lekturze nie zazna się ani chwili nudy, tu cały czas coś się dzieje, a całość okraszona jest wybornym humorem. Autor w zabawną historię przygód szóstki przyjaciół wplata też niezwykle ważne przekazy. Główni bohaterowie zostali niedocenieni przez porywaczy, byli w ich mniemaniu zbyt ,,zwykli". Czy naprawdę trzeba pięknie śpiewać, być drugim Pitagorasem, czy Szekspirem, aby być wyjątkowym? Najważniejsza jest wiara w siebie i tego, my rodzice, powinniśmy uczyć nasze dzieci.

Ponadto chciałabym opowiedzieć Wam o tym, w jaki sposób dwa imiona bohaterów trafiły na karty tej książki. Otóż ponad rok temu na swojej facebookowej grupie prowadziłam licytacje charytatywne na rzecz dziewczynki, która, aby móc znów chodzić, potrzebowała kosztownej operacji i rehabilitacji. Postanowiłam zwrócić się do Michała z pytaniem, czy istnieje możliwość wylicytowania imienia dla jednego z bohaterów. Odpowiedź była pozytywna, a walka licytujących tak zaciekła, że autor postanowił stworzyć dodatkową postać, aby dwie najwyższe oferty trafiły na konto Oliwki. I tak oto w lekturze pojawili się Hubert i Olivia - imienniczka dziewczynki, która jest prawdziwą superbohaterką i walczy dzielnie o swoją sprawność.

Nie mogę też nie wspomnieć o przepięknych ilustracjach wykonanych przez Aleksandre Makowska - trudno mi ubrać w słowa mój zachwyt - je trzeba zobaczyć i dotknąć!

Polecam tę książkę ogromnie, dzieci i ich rodzice znajdą tu i rozrywkę i piękne wartości. Zobaczą, jak ważna jest siła przyjaźni, wiara w drugiego człowieka, w swoje możliwości. Każdy z nas posiada swoją supermoc i czasem ta, wbrew pozorom niewyróżniająca się, może okazać się w pewnych sytuacjach nieoceniona. 

A na koniec zostawię cytat:

,,Nigdy nie lekceważ supermocy swojego przeciwnika"

Link do opinii
Inne książki autora
365 dni Grażynki
Michał Biarda0
Okładka ksiązki - 365 dni Grażynki

To był zwyczajny wieczór w kinie, dopóki Grażynki nie wciągnął film. Dosłownie. Piękna, młoda Polka podczas wakacji z ukochanym zostaje porwana przez...

Królik w lunaparku
Michał Biarda0
Okładka ksiązki - Królik w lunaparku

Zastanawialiście się kiedyś, jak by to było pamiętać wszystko? Dosłownie wszystko - nawet dzień swoich narodzin? I nawet te rzeczy, które się nigdy...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Reklamy