Dwudziestolecie międzywojenne. Teofil Kłosek - weteran powstań śląskich, zaprawiony w boju ułan i zasłużony działacz niepodległościowy - jest rozczarowany rzeczywistością wolnej Polski. Nuży go praca szarego robotnika, nie wystarcza spokojne życie u boku ukochanej żony Klary, pali ogień ideałów... Nad Górny Śląsk nadciąga cień swastyki. Teofil z grupą wiarusów tropi siatkę niemieckich konspiratorów. Kiedy ułańska fantazja i brawura stają się przyczyną tragedii, opętany pragnieniem zemsty Teofil lekceważy wszelkie ostrzeżenia, rzucając na szalę honor, dobre imię i zasady, którym wiernie hołdował. Wdowi grosz to drugi tom poruszającej, wielowątkowej sagi Wrzeciono Boga zainspirowany prawdziwymi losami śląskiej rodziny. Na kartach powieści ożywają burzliwe czasy śląskich zrywów powstańczych i torowania dróg do wolności. Fabuła koncentruje się wokół cichych bohaterów, którzy do ojczyźnianej skarbony złożyli przysłowiowy wdowi grosz - najcenniejszy dar. To ponadczasowa opowieść o miłości i honorze, wierności ideałom i przyjaźni aż po grób. W przygotowaniu tom trzeci Jutrznia
Wydawnictwo: Szara Godzina
Data wydania: 2022-03-22
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 448
Język oryginału: polski
Nie potrafię odpowiednio ubrać w słowa, jak bardzo czekałam na drugi tom serii „Wrzeciona Boga”. Główny bohater Teoś, skradł moje serce i nie było dnia, bym nie myślała o tym, jakie to przygody czekają chłopaka w kolejnym tomie.
Z wielkim żalem muszę napisać, że nieco się zawiodłam. Na ostatniej stronie „Kłosów” powiedziałam Teosiowi „Cześć!”, bo był to fajny, ciekawski i dopiero wchodzący w młodzieńczy wiek chłopak. W drugim tomie nagle okazało się, że muszę powiedzieć „Dzień dobry, Teofilu” i jednocześnie czuję, że ten trzydziestoletni mężczyzna niestety wcale nie uważa, by jakikolwiek dzień był dobry.
Poznajemy Teofila jako człowieka ciężko doświadczonego przez życie, jakby przytłoczonego całą sytuacją polityczną i zawiedzionego tym, że powstańcze działania to po trochu walka z wiatrakami. Odwagi oczywiście nie można odmówić i jemu i jego kompanom, bo z podziwu godną zaciętością i uporem prowadzili działania dywersyjne wobec polityki wroga. Niestety, z całej powieści wyziera ogromny smutek i rozczarowanie, prowadzące momentami do autodestrukcyjnych, szaleńczych zachowań.
Intrygującym motywem jest udział Teofila w grupie aktorskiej, która swoimi przedstawieniami zagrzewała rodaków do walki o wolność narodu. Teofil wówczas również odkrywał w sobie nowe pokłady sił do walki, ale też miał możliwość ustabilizowania prywatnych uczuć. Mając wybór, będąc wystawionym na pokusy, poszedł za głosem serca i poślubił Klarę, z którą, jak się później okazało, mimo wielkiej miłości, nie potrafił osiągnąć kompromisu. Dla Klary ważna była teraźniejszość i ogarnięcie podstawowych potrzeb w rzeczywistości, Teofil natomiast, żył tylko nadzieją na przyszłość wolnej ojczyzny. Szkoda, że mężczyzna nie potrafił wypracować kompromisu i zauważyć, że teraźniejszość w związku też jest ważna.
Sama akcja drugiego tomu poprowadzona jest w sposób dwutorowy, co jest ciekawym i potrzebnym zabiegiem, bowiem musimy przecież poznać, co działo się z Teosiem u progu dorosłości. Opowiedziana naprzemiennie historia ukazuje przede wszystkim to, jak wielkim patriota był i młodszy i starszy później Kłosek, choć poziom optymizmu różni się znacznie. Z każdym rokiem Teoś staje się bardziej ponury, częściej zagląda do kieliszka i trwa w swoim uporze. Mierzy się również z demonami przeszłości, jednak do końca nie wiadomo czy będzie w stanie wygrać tę walkę.
Nie mogę mieć uwag do fabuły, bowiem rozumiem, że takie było założenie autora, jednak prywatnie naprawdę brakuje mi klimatu z pierwszego tomu. Nie zmienił się styl języka, jakim autor się posługuje. Śląska gwara robi odpowiedni klimat, styl jest bardzo dobry, język lekki i przystępny. No cóż, zawiódł mnie główny bohater i niezmiennie tęsknię do Teosia Kłoska z pierwszej części. Oczywiście z chęcią przeczytam kolejny tom. Chcę poznać dalsze losy bohaterów, tym bardziej że na horyzoncie historycznym zbliża się największa wojna w dziejach.
„Wdowi grosz” oceniam na 7/10. To dobra lektura, choć nie tak łatwa i przyjemna jak tom pierwszy.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Szara Godzina.
Muszę przyznać, że czekałam na drugi tom „Wrzeciona Boga” z pewną niecierpliwością, dlatego chciałabym podziękować Wydawnictwu Szara Godzina za egzemplarz do recenzji.
Kiedy rozstawaliśmy się z Teosiem był on wciąż chłopcem z poobdzieranymi kolanami. Dlatego spodziewałam, że takim też zobaczymy go w części drugiej. A jednak nie. We „Wdowim groszu” nasz przyjaciel Teoś jest już dorosłym Teofilem.
Akcję mamy poprowadzoną dwojako, jednak w inny sposób niż w tomie poprzednim. Nie znajdujemy tu rozdziałów z perspektywy Teofila, zamiast tego autor zdecydował się na przeskoki w czasie.
Z młodym Teofilem spotykamy się w 1921 roku, śledzimy jego powstańcze kroki, słyszymy jak serce równym, mocnym rytmem bije mu dla Polski. Wszystko co robi, robi dla ojczyzny. Ale mamy też właściwą akcję, tę rozgrywającą się w 1935. Smród nazizmu już wdziera się w nozdrza, a Teofil, bohater powstań, młody, silny mężczyzna… czuje się przegrany, niepotrzebny i wyzuty jak skórka od chleba. Ma trzydzieści trzy lata i jedyne co utrzymuje go przy życiu to myśl o boju i powstańczych kamratach. Pracuje jako szkolny woźny, co uwłaszcza mu szczególnie i nie przynosi popularności wśród młodzieży. Jego żoną jest Klara, która poznaliśmy w pierwszym tomie, teraz pielęgniarka, mająca na głowie swoje ognisko domowe i biadolącego męża. Aż pewnego dnia na drodze Teofila staje jego przyjaciółka z przeszłości. Ale nawet ona nie jest w stanie wybić mu z głowy walki z Niemcami.
Przyznam, że poczułam się nieco rozczarowana, odkrywając, że Teofil w drugim tomie jest już dorosłym człowiekiem. Szczególnie lubię książki dla dorosłych, w których bohaterami są dzieci. Mają one nieprawdopodobny urok, jeśli oczywiście autor potrafi sobie z tym poradzić. A Andrzej H. Wojaczek radził sobie z tym jak nikt. Dlatego z zainteresowaniem śledziłam wątek nowego chłopca w szkole, gorola Ryśka, który nie potrafił odnaleźć się w śląskiej rzeczywistości. Wątek jednak nieco się urwał, mam nadzieję, że Pan Andrzej powróci do tego w trzecim tomie.
Trudno jednak mieć pretensję do autora o tak mocne przyspieszenie w czasie. Zapewne realizował swój plan na powieść, która mimo tego, że nie miałam już do czynienia z Teosiem, była świetna i zajmująca.
Autor ponownie wykazał się bardzo dobrym stylem i żartobliwymi dialogami, choć w związku z dorosłością i sytuacją życiową Teofila, komicznych sytuacji jest jednak mniej. Tak samo jak wydaje mi się, że w tym tomie dostaliśmy mniej śląskiej gwary. Na szczęście to co zaprezentowano, wystarczało aby książka po raz kolejny osiągnęła swój wyjątkowy klimat.
Ponownie z przyjemnością obserwowałam, jak w Teofilu budzi się świadomość narodowa. Tym razem pomogła mu w tym sztuka teatralna. Z prawdziwym przejęciem czytałam o jego pierwszych próbach na deskach sceny oraz wrażeniach jakie robiło to na widzach. Miłość do ojczyzny jest bowiem miłością niezwykłą, a miłość tak wielka, aby za nią walczyć i umierać zasługuje na podziw i uznanie, (tak, romantyczny to pogląd, ale pisząc to nie sposób nie myśleć o naszych niesamowitych ukraińskich sąsiadach, którzy bez wahania rzucili się w wir walki z rosyjskim agresorem). Ma to tylko jedną wadę. Teofil w swoim bojowym nastawieniu nie widział niczego poza walką i niedolą. Nie potrafił dostrzec Klary, która ciężko pracowała i prosiła o miłość. Nie dostrzegał Ewy, która mimo nieco egoistycznych pobudek, również próbowała tchnąć życie w tego zgorzkniałego mężczyznę.
Czytelnik może być zdziwiony, że w powieści zabrakło miejsca dla najlepszego przyjaciela Teosia z lat chłopięcych – Chimka Bugdoła. Trudno zgadnąć czy Chimek pojawi się w kolejnej części, ale jego przeprowadzka również musiała zostawić w sercu przyjaciela ranę. Postacią natomiast, która zasługuje na specjalne wyróżnienie jest Józef. Kuzyn Kłoska, dzielny zawadiaka to taki mężczyzna, który potrafiłby porwać za sobą tłumy. Mnie porwał.
Chyba nie polubiłam zbytnio dorosłego Teofila. Był mrukiem, który stanowczo za często zaglądał do kieliszka i stanowczo za często głupio ryzykował. Za progiem domu miał wszystko, czego tylko dorosły człowiek powinien chcieć i potrzebować, (w gruncie rzeczy człowiek nie potrzebuje wiele, to dach nad głową i ciepło domowego ogniska, które się odczuwa, kiedy zamyka się za sobą drzwi po całym dniu pracy). Być może zrozumiałabym go bardziej, gdybym została postawiona w podobnej sytuacji. Być może walka o ideały faktycznie jest wciągająca i uzależniająca, ale na przykładzie Teofila widać, jak bardzo jest też druzgocąca. Kiedy idealiści przestają być potrzebni, przychodzi szara rzeczywistość. Teofil żyjący dla ideałów, szukał w tej szarej rzeczywistości jedynie problemów, które rzadko udawały się rozwiązać po jego myśli. A biorąc pod uwagę fakt, że w powieści zbliżamy się do II wojny światowej, spodziewam się, że w trzecim tomie zobaczymy się z Teofilem w jednym z okopów.
Dziękuję Panu Andrzejowi za kolejne spotkanie z Teosiem Kłoskiem. Jednocześnie przyznaję, że martwię się o naszego bohatera i mam nadzieję, że jego autodestrukcyjne zapędy nie doprowadzą go w końcu na przysłowiowy stryczek. Czekam na trzeci tom, (mam nadzieję, że powstanie) z niecierpliwością. Autor zostawił nas z kilkoma znakami zapytania, więc gorączkowo odliczam dni do sięgnięcia po następną część.
Drugi tom sagi Andrzeja H. Wojaczka zatytułowany "Wrzeciono Boga. Wdowi grosz" przedstawia losy dorosłego już Teofila Kłoska - uczestnika trzech powstań śląskich, uhonorowanego Krzyżem na Śląskiej Wstędze Waleczności i Zasługi, Medalem Niepodległości, Gwiazdą Górnośląską i Krzyżem Zasługi za pracę społeczną, dowódcę plutonu oddziału bojowego okręgu Miasteczka, żołnierza 8 Pułku Ułanów Księcia Poniatowskiego, osobistego ordynans majora Łazarskiego przy Ministerstwie Spraw Wojskowych.
Autor powiela schematy z pierwszej części. Mamy tu opowieść z teraźniejszości opisującą m.in. młodą frakcję nacjonalistów zapatrzoną w Hitlera, coraz bardziej radykalnie okazującą niezadowolenie z nowych granic Polski. Kolejną tragedię, która wyniknie z brawury Teofila, a chęć zemsty położy na szali jego życie, honor i małżeństwo. Powrót do wydarzeń z przeszłości, dzięki którym Teofil otrzymał wymienione wyżej odznaczenia, oraz kolejne lata, zmieniające go w człowieka, którym się stał - rozczarowanym Polską, znużonym pracą robotnikiem, obecnie woźnym w szkole, upartym, egoistycznym facetem nie zważającym na uczucia innych, nawet swej ukochanej żony Klary. Ponurym pijaczyną, żyjącym wspomnieniami i ideałami, bezustannie próbujący naprawiać rzeczywistości, kierując się co prawda szlachetnymi pobudkami, lecz niekoniecznie z oczekiwanym rezultatem. Frustracja i marazm w jakich egzystował wylewa się z kolejnych stron tak mocno, że książkę czyta się ciężej niż pierwszą część, aczkolwiek oddaje nastroje jakie towarzyszyły śląskim powstańcom, walczącym o przynależność do Rzeczpospolitej. Podoba mi się i cieszy obsadzenie w roli jednej z bohaterek powieści - Ewy Majewskiej, kobiety pochodzącej z mojego miasta. Żałuję, iż nie udało mi się znaleźć informacji, czy owa postać lub instytucja, z którą była związana istniały w rzeczywistości. Nie zabrakło też zaskakujących wydarzeń, o których nie mogę napisać, by nie zdradzić za wiele z fabuły. Pojawia się też wątek związany z relacjami Górnoślązaków z gorolami.
Ta saga wiążąc historię z wątkiem kryminalnym i miłosnym (nie mylić z romantycznym), może zainteresować ludzi tematem Śląska, pozwolić zrozumieć, dlaczego jesteśmy nazywani "zakamuflowaną opcją niemiecką" oraz głosy tych, którzy i dziś wyrażają swoje niezadowolenie z przynależności do Polski, domagając się autonomii.
Dwudziestolecie międzywojenne, Śląsk. Teofil Kłosek, weteran powstań śląskich i działacz niepodległościowy jest rozczarowany rzeczywistością wolnej Polski. Nie podoba mu się praca, którą wykonuje by móc związać koniec z końcem. Nie do końca jest usatysfakcjonowany z życia jakie wiedzie. Stuprocentowego szczęścia nie daje mu nawet małżeństwo z ukochaną Klarą.
Tymczasem nad Górnym Śląskiem zbierają się ciemne chmury. Coraz bardziej do głosu dochodzą osoby nieprzychylne niepodległej Polsce. Teofil wiedziony straceńczą walką o dobro Ojczyzny po raz kolejny nie zawaha się postawić wszystko na jedną kartę.
Pierwszy tom opowiadał o losach młodego Teofila. Chłopiec miał przed sobą całe życie. Mógł marzyć i planować swoje przyszłe życie. Miał czas by decydować o tym co chce robić w życiu.
Inaczej jest we Wdowim groszu. Ta część składa się z dwóch linii czasowych. W jeden części ponad dwudziestoletni Teofil decyduje się walczyć o przyłączenie Śląska do Polski. Pełen patriotyzmu, determinacji i odwagi nie boi zaryzykować swojego życia dla dobra Ojczyzny. W kolejnej linii czasowej spotykamy Teofila, który wierzy, że przegrał swoje życie. Trudy życia codziennego sprawiają, że jest rozczarowany rzeczywistością. Pomimo tego stara się walczyć nagonką z na Polskę, którą przeprowadzają coraz silniejsi naziści. Teofil- powstaniec i Teofil- rozczarowany życiem mężczyzna- tak w skrócie można podsumować życie głównego bohatera, które mieliśmy szansę obserwować w tej części. Te dwa etapy życia uświadamiają, że dość często młodzi ludzie z nadzieją patrzą w przyszłość. Wierzą, że ich plany i marzenia ziszczą się. Wierzą w swoją dobrą gwiazdę. I niestety często życie to myślenie weryfikuje. Nie chodzi mi o to, że po jakimś czasie wszyscy stajemy się zgorzkniałymi ludźmi, którzy wierzą, że w życiu nie czeka już ich nic dobrego. Mam tutaj raczej na myśli to, że świat w brutalny sposób potrafi rozprawić się z młodymi ludźmi.
Książka poprzez szczegółowo skonstruowane tło pokazała w jakich bólach odradzała się nasza Ojczyzna i jak wielkie było poświecenie naszych przodków. Niestety trudna sytuacja wewnętrzna i zewnętrzna sprawiła, że Rzeczypospolita nie była w stanie w odpowiedni sposób podziękować swoim obrońcom. To dość często powodowało frustracje i rozczarowanie. Wdowi grosz z niezwykłym realizmem odmalowuje tamten niełatwy dla naszej Ojczyzny i współrodaków okres czasu. Przez to możemy lepiej wyobrazić sobie co czuli ci, którzy z utęsknieniem czekali na odzyskanie kraju a tymczasem wolna Polska nie była taka jaką sobie wymarzyli. Niniejsza lektura pozwala zrozumieć, że prawdziwy patriotyzm to trwanie przy Ojczyźnie na dobre i złe.
Wdowi grosz zawiera w sobie ważnych, życiowych tematów. To książka o patriotyzmie, marzeniach i planach na przyszłość, które życie rewiduje w okrutny sposób. Książka uczy, że nie należy z uporem maniaka przyglądać się w przeszłość. To powoduje, że wciąż rozgrzebujemy rany jakimi są niewykorzystane szanse. Dla własnego dobra powinnyśmy myśleć o teraźniejszości, bo tylko tak możemy korzystać z tego co oferuje nam los.
Wdowi grosz nie jest łatwą lekturą. Czasami pesymizm głównego bohatera może przytłoczyć. Jednak to bardzo ważna i mądra życiowo książka i myślę, że warto się z nią zapoznać.
Jesień 1915 roku. W Europie szaleje wielka wojna, ale do Brzozowa - niewielkiej wioski na Górnym Śląsku - szczęśliwie docierają tylko jej odległe echa...
W wyniku nieudanej akcji wymierzonej w niemieckich konspiratorów Teofil Kłosek, trzydziestotrzyletni weteran walk o powrót Górnego Śląska do Polski, trafia...
Przeczytane:2022-09-25, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam,
„Wdowi grosz” to drugi tom serii „Wrzeciono Boga”, które polecam z całego serca. Są takie książki, które czytasz i nagle oczy zachodzą ci łzami ze wzruszenia i tutaj było tak samo, jak przy pierwszym tomie. Nie będzie to spojler, kiedy napiszę, że jednym z tych momentów, w jakim naprawdę się wzruszyłam to, kiedy nasz Teofil Kłosek w lesie kogoś spotkał. Autor opisał tę scenę tak realistycznie, że kurka wodna przeżywałam to jakbym była Teofilem.
Wiem, że niektórzy będą się śmiać, a osoby, które mało czytają nie zrozumieją i na pewno będą zadawać pytanie (czy to faktycznie realne, żeby płakać podczas czytania?). Wracając do książki poznasz losy bohaterów jakieś 14 lat później. Jeżeli nie wiecie nic na temat powstania na śląsku, to autor w cudowny sposób, ale momentami drastycznie opisuje to, z czym między innymi borykała się tamta społeczność. Teofil Kłosek, który jest weteranem powstań śląskich przeżywa mnóstwo sytuacji, które zmuszają go do podjęcia decyzji, które nie zawsze mogą spodobać się rodzinie, znajomym nam samym, ale według mnie zasługuje na opowiedzenie i pokazanie nam czytelnikom kawałek ciekawej historii.
Dwudziestolecie międzywojenne, Śląsk i osoby, którzy oddadzą życie w walce o wolną Polskę o przynależność do polskiego społeczeństwa. Podczas czytania pierwszego tomu, jak i drugiego jedna z wielu myśli, jaka mnie nawiedzała to taka, że jeżeli dziś miałaby wybuchnąć wojna w kraju, ile osób gotowych byłoby do rzucenia wszystkiego i walczenia o Polskę? Nie tylko mężczyzn, ale i kobiety. Na to pytanie odpowiedzcie sobie sami, ale na pewno daje domyślenia. Książka dzieli się na czasy młodego Kłoska oraz te aktualne, gdzie Teofil zmaga się z nowymi wrogami, sytuacjami, jakie przyszło przeżywać.
Oprócz historii, jaka miała miejsce w Polsce będziecie widzieć, jak ewoluowało małżeństwo Teofila z Klarą w połączeniu ze znajomością z kobietą, która zrobi dla naszego bohatera wszystko. Miłość, rozczarowania, walka, poczucie bezsilności to tylko kilka cech charakterystycznych dla tej części sagi.
Nadzieja, wiara umiera ostatnia i tym razem polecam i zachęcam do poznania historii pewnej rodziny, która faktycznie istniała na kartach historii Polski i walki na śląsku. Już nie mogę doczekać się, kiedy w moje ręce trafi trzeci tom.