Jesień 1915 roku. W Europie szaleje wielka wojna, ale do Brzozowa - niewielkiej wioski na Górnym Śląsku - szczęśliwie docierają tylko jej odległe echa. Trzynastoletni Teofil Kłosek zakrada się do okien mieszkania kierownika pruskiej szkoły, stając się świadkiem sceny będącej początkiem serii dramatycznych wypadków.
Ludzkie dramaty i tragiczne wybory, a w ich tle codzienne życie - szkolne perypetie, romantyczne zauroczenia, bolesne rozstania, pałacowe intrygi... I owiana grozą śląskich bajań zagadka kryminalna, która tasuje szeregi serdecznych przyjaciół i zaprzysięgłych wrogów. Na wszystkim kładzie się cień mrocznej tajemnicy sięgającej czasów powstania styczniowego.
,,Wrzeciono Boga" to przejmująca, wielowątkowa saga zainspirowana prawdziwymi losami śląskiej rodziny. Fabuła pierwszego tomu pt. ,,Kłosy" toczy się w czasach, kiedy w sercach Polaków odżywają narodowowyzwoleńcze idee. Kulturowo-społeczne uprzedzenia stają się zarzewiem międzypokoleniowego konfliktu, który rozbije rodzinę Kłosków i poruszy wiejską społeczność
Wydawnictwo: Szara Godzina
Data wydania: 2021-10-21
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 488
Język oryginału: polski
Ta książka jest doskonała.
„Kłosy” to pierwszy tom cyklu „Wrzeciono Boga”. Jest to jednocześnie debiut literacki Andrzeja H. Wojaczka. Debiut niezwykle udany. Rzadko się zdarza, by pierwsza książka autora była skomponowana w tak przemyślany i spójny sposób.
Po przeczytaniu kilku pierwszych stron wiedziałam od razu, że jest to książka dla mnie i od razu też sprawdziłam, kiedy premierę ma drugi tom cyklu.
Powieść obyczajowa z wątkami historycznymi w tle. Samej historii było w książce zaledwie tyle, by móc się wczuć w niespokojne czasy Wielkiej Wojny. Akcja toczy się na małej wsi, gdzie docierają zaledwie echa wojennych dramatów.
Centrum całej opowieści był Teoś. Trzynastoletni rozrabiaka, który metodą prób i błędów poznawał własne możliwości i odkrywał tożsamość narodową. Ta książka pokazuje, jak wielki wpływ na poglądy dziecka ma szkoła i czasy, w jakich się żyje. Śląsk wszak wówczas należał do terytorium niemieckiego i w ten sposób Teoś przyswajał wiedzę. Dopiero po kilku sygnałach od bliskich osób i kontrowersyjnego Leśnego Dziada, chłopak zacznie odkrywać, z jakiego narodu tak naprawdę się wywodzi.
Całość fabuły w większości opowiedziana jest oczami trzynastolatka, choć pojawiają się również zmiany narratorskie, szczególnie w sprawie kryminalnej. A taka też tam była, co było dla mnie zaskoczeniem. Dowiadujemy się o motywach i wydarzeniach z perspektywy każdej z zaangażowanych osób. Podoba mi się ten zabieg. To dało mi wielowymiarowe spojrzenie na wątek tajemniczego dusiciela.
Sami bohaterowie to mistrzostwo. Konstrukcja postaci jest bardzo przemyślana, spójna. Śledzimy postacie dosłownie w całości. Chodzimy za nimi, jesteśmy obok wykonywania codziennych czynności, podczas rozmów, kłótni, uczestniczymy podczas mszy. Jednocześnie mamy pełny wgląd w umysły bohaterów. Czytamy w nich, czujemy ich emocje. Jesteśmy z nimi w pełni. Szalenie cenię takie pokazanie bohaterów, ponieważ szybko się z nimi zaprzyjaźniam i zżywam. Oczywiście mogłabym powiedzieć, też, że wcale nie jest to takie fajne, bo po skończeniu książki czuje pustkę i wręcz kaca czytelniczego. Nie powiem tego, albowiem wiem, że drugi tom jest już przygotowany i to wlewa we mnie otuchę i radość. Chcę się znów spotkać z Teosiem i razem z nim pakować się w kłopoty i przeżywać te wszystkie emocje i przygody, jakie życie mu zgotuje.
Jeszcze małe słówko o języku tej powieści. Rozczulało mnie to, ze dialogi prowadzone były śląską gwarą. Uwielbiam te zwroty, ten styl wypowiedzi. To dodało powieści niezwykłego uroku i wyróżnia ją na tle innych.
Stawiam książkę na półce książek ulubionych. Po przeczytaniu pierwszego tomu czuję, że będzie to jedna z moich ulubionych serii.
Wystawiam ocenę 10/10. Za wszystko. Wspaniale spędziłam czas i czekam z niecierpliwością na tom drugi.
"Wrzeciono Boga. Kłosy" Andrzeja H. Wojaczka to powieść, po którą sięgnęłam nie tyle zachęcona pozytywnymi opiniami, co przez wzgląd na fakt, iż jest ona inspirowana prawdziwymi losami śląskiej rodziny. Wiele wydarzeń opisanych na jej kartach miało miejsce w rzeczywistości. Jedne, jak możemy przeczytać w notatce od autora są żywcem przepisane z pamiętnika głównego bohatera - Teofila Kłoska, "człowieka, którego życie wpisało się w epokę burzliwych przemian i dziejowych wstrząsów XX wieku", inne stworzone na potrzeby połączenia ich z wyobraźnią autora, jego interpretacją tamtych czasów i wymyślonymi miejscami. Jako, że jestem mieszkankę tego regionu, cieszy mnie każda książka, która zabiera mnie do przeszłości, pozwalając lepiej poznać i zrozumieć jego wielowymiarową, zawiłą, trudną i bolesną przeszłość, jak i wyobrazić sobie życie moich pradziadków i dziadków. Czy zatem powieść Wojaczka spełniła moje oczekiwania?
Raczej tak. Choć nie spodziewałam się, że autor w rodzinną sagę historyczną wplecie zagadkę kryminalną, mroczną tajemnicę sięgającą czasów powstania styczniowego, a przez wydarzenia rozgrywające się zaledwie na przestrzeni roku, odda śląskiego ducha. Podobało mi się użycie w dialogach języka niemieckiego i śląskiej gwary (dyskusje na temat tego czy śląski to gwara czy język są żywe), choć może to sprawiać trudności czytelnikom nie znającym ich, ale na szczęście dołączone zostały przypisy z tłumaczeniami oraz obszerny słowniczek gwary śląskiej. Podobało mi się również to, że ,,Kłosy" koncentrują się wokół trzynastoletniego chłopca, który jak każdy bajtel w jego wieku wypełnia domowe obowiązki, chodzi do szkoły, ma przyjaciół, z którymi rozrabia i wpada w rozmaite tarapaty. Natomiast przełomowe wydarzenia, w których uczestniczy (nie wszystkie związane, jednakże z geopolityczną sytuacją), kładą się cieniem na honorze rodziny, wyrywają nastoletniego Teofila z dziecięcej bańki, zmieniają poglądy na świat i będą prowadzić do poznania i zaakceptowania prawdy o sobie, o tym, jakim jest człowiekiem, co go definiuje, i gdzie przynależy. Nie zabrakło także zaskakujących zwrotów akcji, co sprawiło, że książkę czytało się dość przyjemnie.
Pierwszy tom sagi autorstwa Andrzeja H. Wojaczka ukazuje w pigułce historię regionu oraz jego przynależność terytorialną na przestrzeni wieków przez pryzmat Górnoślązaków mieszkających w niewielkim Brzozowie. Ludzi, którzy zostali wyrwani ze swej rzeczywistości na rzecz życia w zgodzie ze sprawami, z którymi się nie utożsamiali, ponosili osobiste klęski i walczyli na wszystkich frontach, co w ich sercach zakorzeniło uprzedzenia i nienawiść oraz zrodziło różne punkty widzenia.
"I rosła we mnie złość, kiełkowała nienawiść przeciwko tym, którzy grzebali historię naszego narodu na cmentarzysku bezpamięci, milczeli na temat momentów glorii, rugując z osi dziejów wspaniałych bohaterów, ojców założycieli.".
Ludzi, w życie których wplecione zostały trudne wybory, dramaty poruszające społeczność i weryfikujące to kto jest przyjacielem, a kto wrogiem, romantyczne uniesienia, intrygi czy bolesne rozstania.
Kończąc powieść, poczułam się zachęcona do poznania dalszego ciągu, co z resztą nastąpiło.
Historia inspirowana rzeczywistymi wydarzeniami. Pokazuje życie na Górnym Śląsku, trudy i radości codziennej egzystencji, a wszystko to rozgrywa się w cieniu wielkiej wojny. Rzadko wybieram książki obyczajowe, tym razem skusiłam się z uwagi na miejsce akcji - moją małą ojczyznę. Historię Teofila Kłoska czyta się jednym tchem. Chociaż akcja niespiesznie się rozwija, lektura nie nuży. Z każdą kolejną stroną jesteśmy coraz bardziej zaintrygowani. Saga rodzinna, zmienia się w rasowy kryminał, a narracja prowadzona z perspektywy kilku bohaterów dynamizuje akcję. No i nasza gwara (na końcu książki znajduje się słowniczek dla niewtajemniczonych). Wszystko to daje spójny i wiarygodny obraz.
,,Wrzeciono Boga" to pierwszy tom serii o tym samym tytule, które ostatnio miałam przyjemność czytać na przemian ze słuchaniem. Uwielbiam sagi, w których musimy przenieść się do czasów naszych pradziadów, jak i początków historii Polski. Uwielbiam tę determinację tamtejszej młodzieży i nie tylko za tym, żeby Polska była wolna no i przede wszystkim nasza Polska. To było moje pierwsze spotkanie z autorem, ale już wiem, że będę śledziła dalsze losy Kłoska i jego rodziny, jak i znajomych oraz inne pozycje, jakie autor napisze.
Książka zaczyna się od fantastycznej sceny miłosnej (sceny dozwolone dla wieku +18), której przygląda się wtedy trzynastoletni Teofil Kłosek. Ten moment będzie miał duży wpływ na chłopaka oraz na to, jak potoczą się losy innych mieszkańców wsi Brzozowo, która leży na Górnym Śląsku. Podczas czytania uwielbiałam ten śląski akcent i te teksty, które czasem śmiesznie brzmiały. Audiobook no niestety przeszkadzały mi ciągłe odniesienia do przypisów co powodowało hamowanie akcji, lecz z czasem przyzwyczaiłam się do tego i nie zwracałam uwagi, lecz początek był ciężki.
Książka i cała akcja, jaka ma miejsce to rok 1915 r. Górny Śląsk. Musicie wiedzieć, że śląska rodzina istniała naprawdę więc to jest dla mnie tym mega plusem, że ktoś taki żył i może wejść do naszych rodzin, życia poprzez przeczytanie tej pozycji. Opisów książki jest pełno, więc bardzo proszę zapoznajcie się, bo książka naprawdę warta każdej nieprzespanej nocy. Autor postarał się i na końcu książki umieścił ,,Słowniczek gwary śląskiej" co jest bardzo zabawne i mnóstwo słówek sama sobie zanotowałam.
Mała wioska, wszyscy o wszystkim wiedzą, ale co jest takie dzisiejsze to, że łatwo przychodzi nam ocenianie innych tylko dlatego, że pasuje nam do naszego obrazu, jaki sobie wymyśliliśmy. Nie chce nam się sprawdzać słuszności, bo po co się męczyć i tutaj jeden młody chłopak pokazał, że za prawdą warto ryzykować własne życie. Mnóstwo my dorośli możemy się nauczyć od chłopaka, który dopiero co wchodzi w dorosłe życie. Każdy bohater tej części niesie ze sobą nić, która łączy się ze sobą i ma wpływ na to, co będzie dalej.
Polecam całym sercem i mam nadzieję, że nie skończy się na trzech częściach, bo musicie wiedzieć, że 17.10.2022 premierę ma trzecia część sagi.
Jesień 1915 roku. W całej Europie szaleje wojna, która odmieniła życia wielu ludzi. Jednak mieszkańcy małej wsi na Górnym Śląsku żyją w miarę normalnym trybem. Jednym z jej mieszkańców jest trzynastoletni Teofil Kłosek. Chłopiec żyje jak wielu jego rówieśników- chodzi do pruskiej szkoły, pomaga rodzicom w gospodarstwie i psoci jak to młody człowiek. Jednak życie chłopaka i jego rodziny z czasem komplikuje się kiedy jeden z domowników zostaje oskarżony o straszny czyn. Czy bliska chłopakowi osoba jest winna? A może została oskarżona niewinnie? Co na to Teofil?
Kiedy zobaczyłam książkę po raz pierwszy trochę się zlękłam, że będę ją czytała bardzo długo-książka jest dość spora objętościowo. Myliłam się. Historię zapisaną na kartach Kłosów pochłonęłam dosłownie w weekend. Kłosy to wielowątkowa, wielowarstwowa i barwna historia, która wciąga już od pierwszej strony. Historię przedstawioną w książce poznajemy z kilku pespektyw, ale najczęściej towarzyszymy Teofilowi, który często jest w centrum wydarzeń. A w Kłosach, jak to w życiu dzieje się wiele dobrego i złego.
Autor w obrazowy sposób odmalował obraz wsi na Śląsku wraz z jego przywarami i zaletami. Może nie jest sielsko i anielsko, ale prawdziwie. Czasami miałam wrażenie jakbym wydarzenia, które miały miejsce w Kłosach widziała na własne oczy.
Kłosy to książka pokazująca walkę o swoją prawdziwą tożsamość. To bardzo wymowne. Przez dziesiątki lat wielu Polaków było wynaradawianych, zaborca walczył z każdym przejawem patriotyzmu, starano się wszystkim wmówić, że Rzeczypospolita nie odrodzi się. A co w tej sytuacji robili nasi rodacy? Pomimo niesprzyjających układów wielu udało się zachować tożsamość, inni ją dopiero odkrywali i wierzyli, że przyjdzie czas kiedy znowu będą żyli pod polskich niebem. Tymczasem teraz, gdy żyjemy w wolnym kraju tak wielu zapiera się Ojczyzny. Często z błahych powodów. Są też ludzie, dla których synonimem Polski są tacy a nie inni politycy. A przecież Polska to ,,Coś'' więcej... Dla wielu naszych przodków Polska to marzenie, pieśń przyszłości, to najwyższa wartość, to ,,Coś'' za co warto oddać życie. Nie należy o tym zapominać.
Z przyjemnością odnotowałam, że nie jest to tylko typowa książka osadzona w konkretnym miejscu i czasie. Znalazły się w niej również wątki kryminalne i muszę przyznać, że autor potrafił tak zamotać, że czytelnik z pewnością nie wpadnie kto był odpowiedzialny o to co działo się w Brzozowie.
Kłosy to lektura, która wciąga bez reszty i sprawia, że czytelnik z niepokojem śledzi kolejne poczynania bohaterów. Pierwsza cześć Wrzeciona Boga obrazuje niełatwe odkrywanie swojej narodowości i dojrzewanie do niej a także poznawanie siebie i swoich ograniczeń. Kłosy to interesująca historia, która została napisana z niebywałym kunsztem. Dodatkowo pogmatwane losy bohaterów sprawiły, że czytelnik jak najszybciej chce poznać dalszy ciąg.
"(...) życie bywa czasami jak zderzenie z rozpędzonym pociągiem - niespodziewane, bolesne i jednoznaczne".
Niezmiennie fascynuje mnie to jakże uniwersalne są ludzkie doświadczenia w obliczu różnic, jakie dzielą nas na przestrzeni różnych epok. Wydawałoby się bowiem, że współczesnemu czytelnikowi trudno będzie utożsamić się z losami bohaterów, którzy żyli i dokonywali wyborów ponad sto lat temu. Nic bardziej mylnego, o czym niewątpliwie świadczy pierwszy tom sagi, o wiele mówiącym tytule pt. "Wrzeciono Boga".
Andrzej H. Wojaczek to urodzony 1981 r. filolog polski. Autor z zawodu jest nauczycielem, a z zamiłowania muzykiem i instrumentalistą. Komponuje dla Teatru Polskiego im. Józefa Ignacego Kraszewskiego w Żytomierzu na Ukrainie. Jest także instruktorem teatru, scenarzystą oraz autorem tekstów. Pasjonuje się belgijskimi piwami klasztornymi.
Jesień roku 1915. Trzynastoletni Teofil Kłosek mieszka w Brzozowie, w niewielkiej wiosce na Górnym Śląsku. Pewnego dnia, chłopak zakrada się pod dom kierownika swojej szkoły, stając się mimowolnym świadkiem miłosnej sceny, jaka będzie miała wpływ na życie całej wsi. Niedługo po tym, w lesie znalezione zostają zwłoki młodej kobiety, a jej wybranek serca, brat Teofila, zaciąga się do wojska. W Brzozowie rozgrywają się dramaty, których bohater staje się czynnym uczestnikiem.
Pierwszy tom śląskiej sagi Andrzeja H. Wojaczka to niezwykle intrygująco zapowiadająca się opowieść, przemycająca w swojej epickiej fabule, pytania o naród i człowieka. Autor pod płaszczem wielowątkowej historii, w którą wpisane zostają nieszczęśliwa miłość, namiętność, dworskie intrygi i morderstwo, przemyca uniwersalną prawdę o odkrywaniu własnej tożsamości narodowej. Niezwykle zapadającym w pamięci staje się w tej płaszczyźnie pewien sztandar, który stanowi swoisty symbol wewnętrznej przemiany Teofila. I co najważniejsze, pomimo tego, że życie współczesnego czytelnika od życia protagonisty dzieli ponad wiek, każdy z nas może w pewien sposób utożsamić się z jego dylematami, bo przecież my też przez całe życie poszukujemy prawdy, rozszerzając nasz horyzont myślowy i perspektywę, przez jaką jaką oceniamy świat.
Przemiana Teofila, chłopca z niepokorną duszą, ma miejsce w obliczu wielu tragicznych wydarzeń, które równie mocno skupiają uwagę czytelnika. Rodzina Kłosków uwikłana zostaje bowiem w skomplikowaną intrygę, niosącą ze sobą kres kilku istnień ludzkich. Muszę przyznać, że Andrzej H. Wojaczek bardzo zgrabnie połączył ze sobą płaszczyznę ukazującą zwykłe życie ludzi w latach, gdy rozgrywa się akcja powieści, czyli 1915-1916 z zalążkiem przemian dziejowych, okraszając to wszystko kryminalnym, pikantnym sosem pod postacią zbrodni, krwi i zaskakujących prawd o niektórych członkach wiejskiej społeczności. To wszystko razem nie pozwala oderwać się od lektury "Kłosów" nawet na chwilę, bo przecież trzeba wyjaśnić kto zabił, dlaczego oraz jakie decyzje podejmie Teofil czytając "Krzyżaków" i poznając prawdę o własnym pochodzeniu.
Pisząc o pierwszym tomie tej sagi, nie można nie wspomnieć o jej warstwie językowej, która uwodzi czytelnika już od pierwszej strony. Autor nasyca bowiem całą opowieść gwarą śląską, wzbogacając tym samym czytelnika w wiedzę z zakresu istniejącej nadal świadomości językowej Ślązaków. To dość niecodzienne doświadczenie, gdyż rzadko w mowie pisanej napotyka się tak bogato podaną gwarę śląską. Dobrym zabiegiem jest także zamieszczenie na końcu Słowniczka wyjaśniającego poszczególne słowa.
Andrzej H. Wojaczek zabiera czytelnika w podróż sto lat wstecz, gdzie ludźmi tak jak dziś, targały namiętności, niespełnione żądze, a dramaty wpisane były w codzienność każdego, bez względu na majątek i pochodzenie. Smaczku całości lektury książki "Wrzeciono Boga. Kłosy" dodaje fakt, że została ona oparta na perypetiach prawdziwie istniejącej śląskiej rodziny, dlatego też warto poznać losy rodu Kłosków, gdzie Śląsk staje się drugoplanowym bohaterem powieści. A ja już czekam na kontynuację tej niezwykle barwnie skrojonej sagi.
https://www.subiektywnieoksiazkach.pl/
Dwudziestolecie międzywojenne. Teofil Kłosek - weteran powstań śląskich, zaprawiony w boju ułan i zasłużony działacz niepodległościowy - jest rozczarowany...
W wyniku nieudanej akcji wymierzonej w niemieckich konspiratorów Teofil Kłosek, trzydziestotrzyletni weteran walk o powrót Górnego Śląska do Polski, trafia...