Cécile i Tristan dokonali już niemożliwego, ale przed nimi jeszcze największe wyzwanie – pokonanie zła, które sami uwolnili. Szukając sposobu na ocalenie mieszkańców Wyspy i wyzwolenie trolli spod władzy tyrana, Cécile i Tristan muszą też walczyć z tymi, którzy pragną ich śmierci. Aby zwyciężyć, będą musieli postawić wszystko na jedną kartę. Ale to może nie wystarczyć. Oboje zaciągnęli długi, a koszt ich spłaty może się okazać wyższy, niż kiedykolwiek sobie wyobrażali.
W zapierającym dech w piersiach ostatnim tomie Trylogii Klątwy gra toczy się o najwyższą stawkę.
Wydawnictwo: Galeria Książki
Data wydania: 2017-01-11
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 400
Tytuł oryginału: Warrior Witch
Język oryginału: Angielski
Tłumaczenie: Anna Studniarek-Więch
" Złapałem ją za rękę i przycisnąłem do piersi. Były rzeczy, które powinienem powiedzieć, wyjaśnienia i usprawiedliwienia. Słowa, które pozwoliłyby jej zrozumieć, że w idealnym świecie nigdy nie poprosiłbym jej o to. Że w idealnym świecie zawsze byłaby na pierwszym miejscu, a ja poświęciłbym każdą chwilę swojego życia, by jej to udowodnić.
Ale nasz świat był niedoskonały. Pełen wad i okrutny. "
Klątwa została zdjęta.
Trolle są uwolnione.
Nadciąga wojna. Krew będzie lała się strumieniami.
A sprawczynią jest jedna dziewczyna, która pokochała trolla.
Miłość okazała się być słabością.
Cacile po uśmierceniu Anushki ściągnęła na ludzi ogromne niebezpieczeństwo. Klątwa została zdjęta. Wszystkie trolle zostały wypuszczone na wolność i teraz na niej leży odpowiedzialność powstrzymania nadciągającej wojny.
Razem z Tristanem udają się do miasta, gdzie wspólnymi siłami próbują stworzyć plan działania.
Czy im się uda? Jak potoczą się losy bohaterów?
Jedno jest pewne, mają więcej niż jednego wroga.
"Waleczna Czarownica", to książką, do której byłam sceptycznie nastawiona po drugim tomie. Z jednej strony chciałam ją przeczytać, ponieważ zaintrygowało mnie wcześniej kilka wątków, a z drugiej strony na myśl o irytującej głównej bohaterce traciłam ochotę na poznanie dalszych losów bohaterów.
Jednak przeważyła szala za przeczytaniem trzeciego tomu. Chciałam poznać losy trolli i zdecydowanie nie żałuję swojej decyzji. Trzeci tom, to jest po prostu miazga!
"Kiedy traci się sens życia, wiele rzeczy okazuje się wartych, by za nie umrzeć."
Cecile nieco zmieniła się, już nie jest tak samo irytująca, jak pokazała to w poprzednim tomie. Owszem, czasami działa lekkomyślnie i z własnego życzenia wpada ciągle w kłopoty i tutaj trochę mnie denerwowała, ale znowu to jej zachowanie napędzało akcję. Często doprowadzała nim do zguby przyjaciół i niewinnych, ale właśnie tym samym sprawiała, że ciągle coś się działo. Swoją brawurą i niekiedy odwagą oraz chęcią pokazania, że jest silna i niezależna działała bezmyślnie. Mam więc wobec niej mieszane uczucia. Jest lepiej niż ostatnio, ale i tak nie obdarzyłam jej sympatią.
Tristan jest myślącym trollem, który postępuje zawsze zgodnie ze swoimi zasadami, no dobra, prawie zawsze. Jeśli chodzi o Cecile, to jego logiczne myślenie jest przysłaniane mgłą miłości. Ta dziewczyna potrafi namieszać w jego głowie i jest jego największą słabością, która w ważnych momentach życia skutecznie mu przeszkadza. Niestety.
Brakowało mi też w nim pazura, który był w pierwszym tomie. Utracił go bezpowrotnie. Jego zła natura została przytłumiona. Niemniej jednak lubię go za charakter i myślenie oraz pomysły, na które ciężko wpaść. Za jego odwagę i waleczność oraz zachowywanie zimnej krwi w trudnych momentach.
"Jaki sens ma umieranie za tych, którzy już nie żyją? Ich to i tak nie obchodzi."
Jak już wyżej wspomniałam, trzeci tom to po prostu miazga. Działo się w nim i to naprawdę sporo. Z jednej akcji przechodziliśmy w drugą i tak ciągle. Naprawdę świetnie się czytało, ponieważ nie brakowało zdarzeń. Dzięki temu fabuła zyskała na wartości, a ja nie nudziłam się.
I jeśli już jesteśmy przy fabule, to zdecydowanie jest najlepsza z całej trylogii. Trzeci tom wymiata! Przede wszystkim na moją uwagę zasługuje pojawienie się elfów. Uwielbiam te mityczne stworzenia! A najlepsze w nich jest to, że nie są to te standardowe stworzenia, a autorka je urozmaiciła. Naprawdę cudownie czytało się o nich. Chociaż szlachetne, to jednak bestie.
I oczywiście wojna! Jak ja ją uwielbiam! Było mroźnie i brutalnie. Pozamarzani ludzie, wystające kończyny, zniszczenia, genialnie przedstawiona sceneria. Po prostu było wspaniale! Naprawdę bardzo dobrze przedstawiony świat. Nie brakowało także rozlewu krwi i jest to zdecydowanie ciekawe zjawisko. Mnóstwo intryg ciekawiło z każdą stroną.
Niestety zabrakło mi w tym wszystkim emocji. Tristan i Cecile kochali się, ale to było kompletnie nieodczuwalne. Ich miłość była naprawdę dziwna, brakowało gestów i uczuć. Byli ze sobą, bo byli, a nawet gdy dochodziło do zbliżenia, to było to naprawdę bezuczuciowe. Takie nijakie.
Niemniej jednak finalnie jestem zachwycona książką i tym, co w niej zawarte. Ogromnie ciekawie poznawało się losy trolli i ludzi, a styl autorki chociaż nie do końca wspaniały, to potrafi zawrócić w głowie.
Nie pozostaje mi nic innego jak zachęcić was do sięgnięcia po tę pozycję, jak i całą serię. Nie powinniście zawieść się na niej.
Spodziewałam się innego zakończenia, ale to też było dobre jak na mój gust ? generalnie polecam tę serię :) mocno polityczna, ale da się odnaleźć :)
Przyznam szczerze, że nieco się zawiodłam na ostatniej części Trylogii klątwy. Miałam nadzieję na większą ilość fantastycznych stworzeń, bardziej zażartą walkę, tymczasem wszystko było bardzo okrojone. Szkoda, że autorka nie dała Tristanowi pola do manewru, fabuła nieco na tym ucierpiała. Za to zdecydowanie na plus - rozwój Cecile, jej możliwości, logicznego myślenia. Koniec pozostawił mnie w gorzkim nastroju, niby wszystko dobrze, ale gdzieś czają się łzy smutku.
Ostatnia częśc trylogii ukazuje, która strona zyciężyła w walce o władzę oraz wyjaśnia kolejne tajemnice zawarte na łamach trylogii.
Zarrah, wojowniczka wychowywana na następczynię cesarzowej Valcotty, kieruje się w życiu dwiema prawdami: że król Maridriny zamordował jej matkę i że ona...
ICH BITWY ZAKOŃCZYŁY SIĘ ZWYCIĘSTWEM Lidia powraca do Mudaire, by zacząć naukę w świątyni uzdrowicieli. Jednak zamiast walczyć o ocalenie życia, jest...
Przeczytane:2018-01-16, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2018,
Cecile jest w jednym z najtrudniejszych momentów swojego życia. Anushka została zabita, a to oznacza początek naprawdę dużych kłopotów. Z jednej strony ludność wyspy czeka walka z trollami pod wodzą króla Thibaulta, a z drugiej walka z trollami pod władzą Angoulême'a. Wojna na dwa fronty wydaje się nie do wygrania. Tym bardziej, że trolle mają moc, a ludzie są zwykłymi śmiertelnymi.
Akcja książki rozpoczyna się w momencie, w którym zakończyła część druga Trylogii Klątwy. Już od początku dzieje się naprawdę dużo, nie można się nudzić. Do czasu. Około połowy książki miałam wrażenie, że nie zostanę niczym zaskoczona. Trochę się nudziłam i czekałam na rozwój akcji. I się doczekałam. Zadziało się coś czego się nie spodziewałam. I po raz kolejny spadek. Powstała taka sinusoida. Trochę mnie tu zasmuciło. I koniec, wielki finał, który mnie trochę nie zaskoczył. Za to ostatnie kilka stron, które przedstawiały wydarzenia kilkanaście lat po zakończeniu akcji sprawiały, że płakałam. I to niezwykle mocno. To co zostało tam zrobione, to czysta magia. Moje serce zostało rozerwane na kawałki, później sklejona, a następnie znowu rozerwane. Autorka zafundowała dość mocy rollercoaster uczuciowy. Dlatego już teraz Was uprzedzam.
Bohaterowie miejscami wydawali mi się aż za bardzo dojrzali. Brakowało mi trochę tego, że przecież każdy może popełniać błędy, podjąć lekko nieprzemyślane decyzje. Ale może ja się czepiam szczegółów?
Myśląc o zakończeniu wiele sobie wyobrażałam. Tylko to, co przeczytałam, przekroczyło moje oczekiwania. Po raz drugi w swoim życiu miałam ochotę napisać do jakieś autorki i ją ochrzanić za to, co zrobiła z moim czytelniczym serduszkiem. Cud, że nie trafiłam do szpitala...
"Waleczna czarownica" jest naprawdę doskonały zwieńczeniem Trylogii Klątwy. Jest przemyślana i dopracowana w każdym calu. Język nie zniechęca, a bardzo mocno trzyma w akcji. Myślę, że to może być dobra seria dla tych, którzy już bardzo mocno kochają młodzieżówki, ale również dla tych, którzy sięgają po książki pod namową. To może ich skutecznie zaciekawić.
To, co mnie ogromnie cieszy, to konsekwencja Danielle. Już na początku sobie założyła, że wątek miłosny będzie tylko tłem, a nie główną osią fabuły. I aż do końca nic się nie zmieniło. Relacje były przytłumione przez spiski, intrygi i walki.
W tej książce otrzymujemy odpowiedzi na pytania, które nurtowały od samego początku serii.Wszystkie wątki zostały domknięte, nie ma żadnych niedopowiedzeń. Co prawda niektóre fragmenty zmieniłabym, ale przecież nie można mieć wszystkiego.