Nic lepiej nie ożywia leniwych wakacji niż trup! Alicja i Julia postanowiły spędzić wakacje w uroczym Fromborku. Miejsce wypoczynku wybrały nieprzypadkowo - od jakiegoś czasu słychać było, że w okolicy malowniczego miasteczka dzieje się coś dziwnego. Gnane ciekawością przyjaciółki przyjeżdżają na miejsce i od razu pakują się w kłopoty. A to dopiero początek ich pełnego przygód i zwariowanego pobytu w grodzie Kopernika. Agnieszka Pruska - pisarka i animatorka kultury. Popularność zyskała dzięki serii bestsellerowych powieści policyjnych o śledztwach gdańskiego komisarza Barnaby Uszkiera. W drugiej swojej serii, której głównymi bohaterkami są dwie dociekliwe nauczycielki Alicja i Julia, postawiła na humor, tworząc jedne z najzabawniejszych współczesnych komedii kryminalnych.
Wydawnictwo: Oficynka
Data wydania: 2018-09-01
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 440
Język oryginału: polski
Nie wiem, co w przypadku innych ludzi zmieniłaby znajomość personaliów nieboszczyka, ale nam się mogła przydać.
"Wakacje z trupami" to druga część cyklu "Alicja i Julia" Agnieszki Pruskiej. Tytuł, jak wiele osób zauważyło, kojarzy się z książką Adama Bahdaja, lecz raczej nie są to takie przygody jak w "Wakacjach z duchami".
Muszę przyznać, że spodziewałam się trochę większej dawki śmiechu i humoru podczas lektury. Jednak zawiodłam się, ta książka jest w bardzo dużym stopniu po prostu przegadana o wszystkim i o niczym. Zbyt dużo w niej zbędnych opisów zbierania jagód i grzybów, robienia jajecznicy czy nalewek, oraz zwykłej paplaniny, myślę że wystarczyłoby ją skrócić o połowę i byłaby bardziej wciągająca i ciekawa.
Jednak po przeczytaniu pierwszej części, chciałam ze zwykłej ciekawości dowiedzieć się jak spędza następne wakacje te dwie zwariowane nauczycielki. Trochę je polubiłam po lekturze pierwszej książki, lecz tu jakoś zaczęły mnie irytować ich bezsensowne i dziecinne wręcz pomysły.
Pod koniec książki akcja zdecydowanie przyspiesza i końcówkę czyta się ekspresowo.
Tym razem przyjaciółki Ala i Julia, wybrały się do Fromborka. Nie był to przypadkowy wybór. Chciały przy okazji relaksu nad wodą i w lesie, rozwiązać zagadkę złodzieja, który kradnie dziwne przedmioty o małej wartości oraz pojawianie się zagadkowego ducha. Wokół tego ducha narosło tyle niesamowitych opowieści, że nikt nie wie gdzie jest prawda, a gdzie tylko fantazja opowiadających.
"- Łazi tu ten duch. Sporo ludzi go widziało, ale tylko niektórzy się przyznają. Głupio widzieć ducha, nie?"
Nie jest to oczywiście takie łatwe jak im się początkowo zdawało, przy okazji swojego amatorskiego śledztwa odkrywają, oczywiście zupełnie przypadkowo, zwłoki i to nie w liczbie pojedynczej. Próbują włączyć się w dochodzenie z miejscowa Policją, lecz nie było to takie proste jak w poprzednie wakacje.
Czy uda im się rozwiązać zagadkę tajemniczego ducha?
Czy znalezienie trupów ma związek z dziwnymi kradzieżami?
Czy Alicja i Julia pomogą Policji w znalezieniu właściwego tropu na rozwiązanie zagadek?
Ja znam odpowiedzi na te pytania, ale wy musicie sami je znaleźć na kartach tej książki.
A ja siłą rozpędu i z sympatii do bohaterek, może wezmę na tapetę trzecią część przygód nietypowych nauczycielek.
Mam nadzieję, że nie zawiodę się tym razem zbyt długą fabułą.
Dziś na tapecie Agnieszka Pruska czyli ostatnimi czasy jedna z moich ulubionych pisarek polskich. Choć poznałam ją dzięki innej serii nie o nauczycielkach, a o komisarzu Barnabie Uszkierze to muszę przyznać, że zdobyła mnie wtedy jako czytelniczkę jednym szczegółem - postawiła na prawdziwą pracę policji czyli przesłuchania, papierologia, przesłuchania i tak nitką po kłębku do celu. Czyli dokładnie tak jak to wygląda w rzeczywistości, a nie, że sprawa rozwiązuje sie sama za sprawą cudu czy innych mocy nadprzyrodzonych. Z cyklem o nauczycielkach jest inaczej, a przedewszystkim zabawniej!
Alicja i Julia to dwie nauczycielki, które znów wyruszają na wakacje. Tym razem padło na Frombork i okolice. A wszystko to za sprawą usłyszanej plotce o straszącym duchu czy niepokojących kradzieżach. Kobiety nie mogły sobie darować dreszczyku emocji i gnane ciekawością wylądowały w samym centrum interesujących je zdarzeń.
Oczywiście żeby wakacje Julki i Ali były kompletne to w zasadzie na samym ich początku znajdują... trupa! Tak, one mają szósty zmysł, jeśli chodzi o nieboszczyków. Niestety za sprawą poznanego w ubiegłym roku Dawida, który jest policjantem w te wakacje śledztwo kobiet zostaje utrudnione, bo mężczyzna ostrzega tutejszego policjanta przed umiejętnościami dwóch przyjaciółek...
Mimo to kobiety nie poddają się i na własną rękę podczas grzybobrania szukają mordercy, złodzieja, ducha i przy okazji nielicznych grzybów żeby mieć wytłumaczenie na wycieczki do lasu.
Muszę przyznać, że o ile pierwsza część bawiła mnie naprawdę mocno i czytałam ją z zapartym tchem o tyle w tej czegoś mi zabrakło. Poczułam jakby momentami autorka na siłę rozwlekała niektóre momenty powieści. Dodatkowo zabawnych sytuacji było dużo mniej, a mam wrażenie, że to właśnie jest/było charakterystyczne, jeśli chodzi o przygody nauczycielek w pierwszym tomie. Przyznać też muszę, że choć jestem miłośniczką grzybobrania i wszelkich dań z nimi w składzie to opisy wypadów na ich zbieranie przytłoczyły większą część książki co trochę mnie zmartwiło. Jednak pozostało też coś co mnie nie zawiodło czyli szalone, pozytywnie zakręcone i jak zwykle napalone na śledztwa Julia i Alicja, których nawet niewspółpracujący policjant oraz duchy nie są w stanie zrazić do odkrycia prawdy kto stoi za morderstwem, a kto za kradzieżami!
Czy przeczytam kolejną część? Oczywiście, że tak, bo nie wyobrażam sobie pozostawić te szalone kobiety bez mojego nadzoru. Mało tego jestem naprawdę zaciekawiona jakie wytłumaczenie przygód wymyślą podczas ferii zimowych, kiedy to do lasu ani na grzyby, ani na maliny się nie chodzi! Także poczekam aż za oknem pojawi się odrobina śniegu, szukam książki i wyruszam na kolejne przygody niesamowitych nauczycielek!
Alicja i Julia, dwie młode nauczycielki, postanawiają razem spędzić wakacje. Marzy się im wypoczynek inny niż zawsze. Taki z dużą, gwarantowaną dawką emocji. Szukają odpowiedniego miejsca na wypoczynek, najlepiej tam, gdzie dzieje się coś dziwnego, mrożącego krew w żyłach. Wybierają, przebierają, w końcu wybierają okolice Fromborka. Dlaczego? Otóż dowiedziały się, że grasuje tam duch. A to już coś dla nich.
Kwaterę wynajmują u miejscowej gospodyni Pani Zofii. Przemierzają okolice, słuchają, wypytują, rozmawiają z miejscowymi, którzy potwierdzają, że widzieli w okolicach ducha. Był bardzo wysoki, nie miał twarzy i zawsze unosił się nad ziemią. Brrr ... ciarki przechodzą po plecach. Nauczycielki prowadzą własne prywatne śledztwo. Nie jest to oczywiście na rękę miejscowej policji. Oczywiście konkurencja.
Nasze bohaterki mają to do siebie, że kłopoty to ich drugie imię. Czepiają się ich jak rzep psiego ogona. Nie opuszczają ich nawet na moment. Zapytacie zapewne, jakie to kłopoty mogą mieć dwie sympatyczne nauczycielki? Otóż działają jak lep na … trupy. Pewnego dnia uznały, że w końcu są na wakacjach i wypadałoby coś zwiedzić. Wybrały się do Obserwatorium. I w jego pobliżu natknęły się na ludzkie zwłoki. Od razu zaświeciła się paniom czerwona lampeczka, czyje to są zwłoki? I rozpoczyna się nowy wątek ich dochodzenia. Poszukiwania mordercy. Ale nie będę zdradzać więcej szczegółów, nie będę zabierać wam przyjemności delektowania się tą powieścią. Dla rozbudzenia waszej wyobraźni tylko dodam, że worek z trupami się rozwiązał …
Najnowsza powieść Agnieszki Pruskiej „Wakacje z trupami” to najbardziej zabawny kryminał, jaki miałam okazję przeczytać. Akcja jest oparta na jednym głównym wątku kryminalnym, wokół którego jak satelity krążą mniejsze, ale również istotne wątki kryminalne. Wszystko tworzy świetnie skomponowaną całość. Wszystkie są niezbędnymi elementami układanki – puzzli. Każdy ma swoją rolę do odegrania i jest niezbędnym uzupełnieniem całości.
Nasze bohaterki są przezabawne, pełne energii i wigoru, nowe pomysły wyskakują im jak króliki z kapelusza. Humor nie opuszcza je nawet na chwilę, a to również doskonałe źródło śmiechu dla czytelnika. Ich pomysłowość nie zna granic. A przy tym są niesamowicie skuteczne, bardziej niż miejscowa policja. Wypytują mieszkańców, podglądają, szpiegują, szukają nieustannie, czyhają na ducha i złodzieja, robią zasadzki, pilnują okolicznych domów, a wszystko to wykonują z gracją właściwą tylko dla kobiet. Nie często się zdarza, że bohaterkami kryminałów są osoby o innej profesji niż policjanci. Już utarło się przekonanie, że jak kryminał to prowadzącym dochodzenie musi być super odważny, o nadludzkich cechach policjant. A autorka prezentuje nam całkowicie nową i odmienną od utartej i stereotypowej jakość. Ciszę się, że powstają powieści kryminalne, które nie tylko trzymają w napięciu do ostatniej strony, ale też przy tym są świetną i zabawną rozrywką.
Znakomita lektura, zabawna, lekka i przyjemna. Świetna na chłodne i smutne jesienne wieczory.
Drugi tom przygód Alicji i Julii.
Po ubiegłorocznym urlopie, na którym wplątały się w kryminalne przygody, przyjaciółki dochodzą do wniosku, że pomimo niebezpieczeństw odpowiada im takie urozmaicenie wypoczynku :D W tym roku więc już z premedytacją zamierzają spędzić wakacje w miejscu, gdzie "coś się dzieje" i wyjeżdżają do Fromborka, skuszone opowieściami o dziwnym złodzieju oraz o ukazującym się duchu...
A przy okazji znów znajdują trupa XD
Posiadam to dla zasady postanowiłam przeczytać. Nie mniej jednak jest to "kopiuj - wklej" pierwszej części pt: " Zwłoki powinny być martwe". Dwie amatorki kryminalistyki jadą na wakacje, znajdują trupy, chodzą po okolicy i wypytują ludzi, zbierają grzyby, znajdują i przeszukują opuszczone budynki i narażają swoje życie nie mając o tym pojęcia. Czyta się szybko, czasami dialogi wywołują uśmiech ale to za mało. Mam trzecią część to przeczytam. Mam nadzieję, że zmarnuję całkiem czasu.
Alicja i Julia to dwie przyjaciółki, pracujące na stanowiskach nauczycielek w jednym z gdańskich gimnazjum. Prawie każdego roku część wakacji postanawiają spędzać wspólnie. Tym razem wyjeżdżają w okolice Fromborka zaintrygowane opowieściami o pojawiającym się tam duchu, oraz dziwnych kradzieżach. Podczas jednego ze spacerów po lesie znajdują zwłoki mężczyzny. Ich ciekawość zostaje pobudzona do tego stopnia, że same próbują rozwiązać zagadkę nie tylko znalezionego trupa, ale również tajemniczej postaci widywanej przez mieszkańców oraz dziwnego złodzieja, który okrada miejscowe gospodarstwa z mało wartościowych przedmiotów. Czy uda się kobietom rozwiązać śledztwo samemu i co o ich kryminalnych podchodach sądzi miejscowa policja? Kto wciela się w ducha, a kto jest złodziejem, czy to jedna i ta sama osoba?
Muszę przyznać, że tak jak wspomniałam wcześniej, po książki tej autorki sięgam chętnie, i chociaż chyba bardziej wolę te z gdańskim policjantem - Barnabą Uszkierem, to dwie młode nauczycielki również bywają bardzo zajmujące.
(...) Większość ludzi nie ma tego typu przygód przez całe życie. A my tak. I to bez specjalnych starań, proszę bardzo, wyjazd do obserwatorium,krótki spacer po lesie i wlazłysmy w trupa. Nie szukałysmy fo, nie planowałyśmy spaceru w tym mijscu i nie wiedzziałysmy, że jest tam ścieżka, na ktorej końcu będą zwłoki. (...)
Autorka świetnie przenosi poważny kryminał na płaszczyznę lekką, jaką jest komedia. Dzięki bohaterkom, które są nieco szalone, ale bardzo sympatyczne, a do tego dość wścibskie i można określić nawet , że nieco infantylne (ale z całą pewnością nie nudne) mamy kilka/kilkanaście godzin dobrej zabawy. Te dwie młode kobiety potrafią przyciągnąć uwagę czytelnika, chociaż ich tok myślenia balansuje i bywa czasami bardzo dziecinny by za chwilę przeobrazić się w tok myślenia prawdziwego policjanta zajmującego się poważnymi przestępstwami.
Książka momentami przypomina mi lektury Joanny Chmielewskiej, w których nad poważnym zagadnieniem kryminalnym pracowały zupełnie postronne osoby.
Wielkim plusem tej powieści jest nie tylko ciekawa fabuła kryminalna, ale duża dawka humoru wpleciona głównie w pełne swoistego humoru dialogi.
Nie ma tutaj niesamowitych zwrotów akcji, ale i tak nie można oderwać się od fabuły, która intryguje, zaskakuje i momentami trzyma w napięcie i która po prostu bawi. Poważne dylematy śledztwa poznajemy od strony amatorek działań detektywistycznych, które mimo swojego dość infantylnego (czasami) zachowania posiadają oryginalną dedukcję śledczą.
(...) Poza tym dla nas przygodą było ŁAPANIE mordercy albo złodzieja, a nie samo ZŁAPANIE go. Te wszystkie rozważania,kombinowanie, rozmowy z ludźmi i nawet nanoszenie na mapę kropekw mijscach, gdzie się pojawiali włamywacz izjawa, budziły nasz szczery zachwyt i niosły za sobą dreszcz emocji. (...)
Muszę jednak przyznać, że chociaż bardzo dobrze się przy tej lekturze bawiłam, to trochę za dużo było dla mnie takich sytuacji dość naiwnych, chociaż swoista odwaga tych dwóch szalonych kobiet mi imponowała. Myślę, że aby poczuć prawdziwą moc kryminału, przydałaby się tym bohaterkom większa dawka powagi. Oczywiście to jest tylko moje zdanie, ponieważ jestem osobą już dość wiekową (czytaj poważną) i czasami z trudem przychodzi mi akceptowanie spontaniczności młodych ludzi.
Trochę mnie również drażnił skład tekstu. Bardzo nie lubię, kiedy książki są napisane w jednej ciągłości. Nie mogę sobie wówczas pozwolić na tłumaczenie „jeszcze jeden rozdział i idę spać”. No cóż nie przepadam za tego typu składem treści. Innym może taki układ tekstu nie przeszkadza, mnie osobiście sprawiał mały dyskomfort w czytaniu.
Ale wracając do fabuły i do bohaterek, pomysł na intrygę kryminalną jak dla mnie świetny. Poważne śledztwo prowadzone przez trochę mniej poważne amatorki działań śledczych, to z całą pewnością lektura lekka, łatwa i przyjemna i mam nadzieję, że trafi do wielu czytelników. Tym osobom, które zdecydują się sięgnąć po tę humorystyczną powieść kryminalną, gwarantuję dobrą zabawę. Może wśród czytających bardziej polecam tę lekturę paniom, bo panowie preferują chyba jednak nieco ostrzejszą grę, ale myślę, że i panowie będą się przy niej dobrze bawić (szczególnie mając wzgląd na prostoduszność niektórych kobiet). Alicji i Juli nie da się nie polubić, więc polecam ich towarzystwo szczególnie na czas urlopu.
A las, który jest jak gdyby drugoplanowym bohaterem tej powieści, jest tak opisany, że jak się przymknie oczy, to mocą wyobraźni można przenieść się w okolice pachnących igliwiem terenów i nawet poczuć zapach grzybni. (Czy grzybnia pachnie? Chyba tak, chociaż przyznam szczerze, nie znam się ani na grzybach ani na ich zbieraniu, wolę zwykłe spacery po lesie). Uwielbiam zapach lasu, a autorka sprawiła, że momentami wręcz czułam go podczas czytania tej powieści.
Polecam tę książkę nie tylko osobom preferującym kryminały. Uważny czytelnik znajdzie w niej również odrobinę historii, ciekawą przygodę ale przede wszystkim dobrą zabawę.
Jesteśmy bardzo ciekawskimi nauczycielkami na wakacjach. (s. 367)
Tym razem celowo bohaterki szukały miejsca na wakacje, w którym coś będzie się działo. Poprzedni urlop dostarczył im „trupiej” rozrywki. Teraz celowo wybrały okolice Fromborka na wypoczynek, bo tu od kilku miesięcy działo się coś dziwnego. Po okolicznych wioskach grasuje złodziej i kradnie różne drobiazgi, choćby koszyk z włóczką, a ludzie widzą przechadzającego się ducha. Alicja z Julką lubią zagadki, dlatego zainteresowały się lokalnym problemem. Będą miały, co robić. Liczą na kolejne porcje adrenaliny i przygody.
Znajdowanie zwłok i pakowanie się w niebezpieczne sytuacje idzie wam bardzo dobrze. (s. 115)
Gnane chęcią rozwiązania kolejnych zagadek i ciekawością przyjeżdżają w okolice Fromborka i od razu pakują się w kłopoty. Zagadkę ducha i złodzieja chcą rozwiązać metodą dedukcji, a do tego potrzebują informacji. Mają na to swoje sposoby. Z czasem trafiają na trupa, i kolejnego trupa… Cóż, znajdowanie zwłok przychodzi im nader łatwo. I to nie byle jakich zwłok, bo ofiar morderstwa. Wygląda na to, że sezon na trupy już się rozpoczął.
My miewamy nietypowe pomysły. (s. 248)
Oj, tak! Dociekliwe nauczycielki z gdańskiego liceum same o sobie mówią, że są nietypowe, a nawet nienormalne! Ich partnerzy po ich zeszłorocznych wakacyjnych wyczynach wiedzą, na co je stać, zwłaszcza policjant podrywany przez Julkę, obecnie jej partner. Panowie swoje kobiety traktują, jakby były specjalnej troski, oczywiście w mniemaniu pań. Nawet ostrzegają przed nimi sierżanta Korczyńskiego z fromborskiej policji. Rzeczywiście, nauczycielki detektywi mają specyficzny sposób bycia i łatwość wpadania w kłopoty, czasami są zbyt naiwne i mają dziwne pomysły. Jednak z drugiej strony potrafią myśleć i dedukować, łatwo nawiązują kontakty z ludźmi i umiejętnie wyciągają z nich informacje. A przy okazji rozwiązywania zagadek zwiedzają okolice, zbierają grzyby, robią przetwory. I do tego zalewa… Mętna!
Teraz i tak mamy śledczy przestój. (s. 351)
Alka z Julką zainteresowane są zagadką. Sprawę ducha rozwiązują dość szybko i to przypadkiem. Jednak w toku ich wakacyjnego śledztwa mają przestoje. Nie lubią, kiedy trafią na coś, czego nie rozumieją. Dążą do prawdy i drążą. Okazuje się, że polowanie na złoczyńców bywa bardzo męczące i wymaga poświęcenia, a nawet ofiar! Ich podejście do rozwiązania zagadek jest profesjonalne jak na amatorki. Są przygotowane od strony technicznej w różny sprzęt, w offa też. Prowadzą zeszyt śledczy, notują, robią zestawienia, weryfikują dane. Ich rozmowy bywają normalne, dziwne i dziwaczne. Niektóre hipotezy są rodem z kosmosu, inne bardzo profesjonalne. W dodatku przeskoki myślowe i nazewnictwo zaskakują nie tylko czytelnika, także rozmówców kobiet, choćby policjanta. Przygód paniom nie brakuje, rozsądku czasem tak.
Wakacje z trupami to lekki i zabawny kryminał w wakacyjnej konwencji, z wypoczynkiem w tle i w malowniczych okolicznościach nie tylko przyrody, który pozwala odetchnąć od swoich problemów, a jednocześnie rozruszać rozleniwione szare komórki i zaprząc je do detektywistycznej pracy. W sam raz na urlop.
Miejscowe zwłoki? Rarytas! Alicja i Julka na wakacjach nigdy się nie nudzą, nawet w czasie pandemii. Jakoś dziwnym trafem kryminalne śledztwa same je...
Wielomiesięczne poszukiwania zakończone. Pora odetchnąć... Maciej Gromski i jego dziewczyna wpadają jednak w kolejne tarapaty - ktoś ich obserwuje, ktoś...
Może miał nadzieję, że przy jedzeniu nie będziemy rozmawiały na temat przestępstwa. Jeżeli tak, to się przeliczył. Nieraz już trupi temat poruszałyśmy przy posiłku, a przecież teraz chciałyśmy spytać o włamania.
Więcej