Kolejna książka autorki bestsellerów "New York Timesa". Przejmująca opowieść o prawdziwym znaczeniu i prawdziwej cenie przyjaźni.
Z powodu nadużywania alkoholu Helen straciła męża i opiekę nad siedmioletnim synem Olliem. Kiedyś chciała zajmować się fotografią artystyczną, a teraz robi zdjęcia dzieciom w szkole i dorabia w firmie cateringowej. Próbując wyjść z uzależnienia, spędza samotne wieczory na oglądaniu profili na portalach randkowych. Weekendowe spotkania z synem stają się coraz trudniejsze. Kiedy spragniona emocjonalnej więzi poznaje Avę i Swifta Havillandów, jest nimi z miejsca oczarowana. Bogaci filantropi mają własną fundację ratującą psy, ich wspaniały dom jest pełen dzieł sztuki, mają cudownych przyjaciół, dla których urządzają olśniewające przyjęcia. Helen jest tak bardzo zafascynowana swoimi nietuzinkowymi przyjaciółmi i pozostaje pod takim ich wpływem, że zrywa nawet kontakty ze swoim nowym mężczyzną. Urokowi Havillandów ulega także Ollie, który pewnego dnia jest świadkiem wypadku z udziałem Swifta i jego syna. Helen znalazła się w sytuacji, w której musi wybrać między prawdą a swoimi ekscentrycznymi przyjaciółmi.
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 2017-03-29
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 432
Tytuł oryginału: Under the Influence
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Monika Wiśniewska
Ilustracje:Paweł Panczakiewicz
Powieści obyczajowe mają to do siebie, że czasami może w nich wiać nudą, jeżeli autor nie postara się na tyle, by stworzyć nawet nie tylko wciągającą, co po prostu w jakimś stopniu intrygującą fabułę, jaka skłania czytelnika do głębszych przemyśleń. Kiedy więc sięgnęłam po książkę "W sieci złudzeń" autorstwa Joyce Maynard miałam jedynie nadzieję, że okaże się ona na tyle ciekawa, bym nie musiała na siłę jej, że tak to ujmę, przemęczyć. Chociaż początkowo ciężko było mi się wbić w tę historię, to koniec końców śledziłam losy bohaterów z niezwykłym zaangażowaniem, a całość skłoniła mnie do przemyśleń.
Głowna bohaterka, tudzież narratorka całej powieści, to kobieta, jaka nie miała w życiu łatwo. Helen od dzieciństwa czuła się odrzucana, a jedynym, co miało sens w jej życiu stał się synek Ollie. Jednak w chwili, gdy mąż postanawia odejść do innej kobiety, Helen załamuje się i popada w alkoholizm przez co traci prawo do opieki nad ukochanym synkiem. Mimo wszystko postanawia, że zrobi wszystko, by odzyskać dziecko - uczęszcza na mityngi AA, pracuje, od kilku lat nie bierze do ust kieliszka. Jednak przełomowym momentem w jej życiu staje się przyjęcie, na którym poznaję Avę i Swifta Havillandów... Helen jest oczarowana małżeństwem, które robi wszystko, by główna bohaterka miała wrażenie, że w końcu znalazła prawdziwych przyjaciół. Pewnego dnia jednak Ollie - synek Helen jest świadkiem wypadku, który spowodował dorosły syn Swifta. Helen zdaje sobie sprawę, że musi dokonać wyboru między prawdą, a swoimi przyjaciółmi. Jak zatem potoczą się jej losy? Co tak bardzo urzekło ją w Havillandach? Czy oni sami skrywają jakieś mroczne tajemnice? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie sięgając po książkę Joyce Maynard.
Zanim przejdę do tego, co najbardziej urzekło mnie w tej książce, muszę wspomnieć jedynie o fakcie, że początkowo naprawdę nie spodziewałam się, iż koniec końców moja ocena tej lektury będzie tak wysoka. Kiedy zaczęłam ją czytać, miałam wrażenie, że sięgam po jakąś tam, dosyć dobrą historię, ale jednocześnie taką, jaka wydaje się być nieco przegadana i bez większych zwrotów akcji czy przesłań. Po prostu początkowo nie mogłam jakoś wbić się w to, by z zaciekawieniem śledzić losy Helen. Nie wiem jednak w którym momencie to się stało, ale nagle nie mogłam się od tej książki wprost oderwać. Miałam ochotę pochłaniać ciągle kolejne rozdziały, nieważne, że moje oczy mówiły - lepiej idź spać, dziewczyno. Ta historia z każdą stroną zaczęła mnie jednak wciągać coraz bardziej sprawiając, że już przez jakieś ostatnie sto stron autentycznie nie byłam w stanie się od niej oderwać i czekałam tylko na to, jakie zakończenie zaserwuje mi autorka.
Joyce Maynard stworzyła przemyślaną historię, która dotyka w dużej mierze aspektu przyjaźni, a w zasadzie poszukiwania odpowiedzi na pytanie, gdzie jest granica między czystym, szczerym koleżeństwem, a manipulacją. Książka ukazuje bowiem, jak często czując się przez większą część życia odrzucanymi przez otaczających nas ludzi, gdy w końcu natkniemy się na kogoś, kogo interesuje nasze życie, jesteśmy w stanie zrobić dla takiej osoby wszystko. Jednocześnie ta historia uświadamia, jak często możemy zostać zaślepieni na tyle, by nie wiedzieć, gdzie zaciera się granica między prawdziwą przyjaźnią, a początkiem manipulacji przez co możemy popełniać błędy, jakie zaważają na naszym życiu.
Co więcej, autorka poruszyła w swojej powieści też inne, ważne i trudne tematy, takie jak chociażby problem alkoholizmu. Helen dobrowolnie doprowadziła się do stanu, przez który straciła prawo opieki do syna. Jednak mimo to postanowiła walczyć ze swoim uzależnieniem, bo miała konkretny cel: odzyskać ukochane dziecko. Myślicie, że to wszystko? Nie, Moi Drodzy - jest jeszcze wiele rzeczy, jakie działają na plus tej historii. Ukazuje ona także, że w życiu nie wszystko jest dokładnie tym, czym wydaje się być, jak też, że czasami pozory mogą mylić i nawet tam, gdzie się tego nie spodziewamy, czają się mroczne sekrety. Jednocześnie pokazuje też, że nasze decyzje wpływają na to, jak potoczy się życie i że czasami jeden błąd może sprawić, iż stracimy szansę na stworzenie czegoś wspaniałego. Bardzo dobry pomysł na fabułę, jaka z kolei skłania czytelnika do przemyśleń. Zdecydowanie "W sieci złudzeń" to książka, jaką śmiało mogę polecić każdemu.
Bohaterowie zostali wykreowani bardzo dobrze i co ważniejsze - realistycznie. Nie ma tutaj nadmiernego ubarwiania, tworzenia postaci jedynie w superlatywach. Każdy miał swoje specyficzne cechy charakteru, podejmował takie, a nie inne decyzje i większość z nich była po prostu niezwykle ludzka, dzięki czemu całość stawała się jeszcze bardziej autentyczna. Chociaż Helen była bohaterką, która w niektórych momentach zadziwiała mnie swoim zachowaniem (niekoniecznie na plus), to koniec końców uważam, że jej postać świetnie pokazuje jak człowiek jest w stanie się zmienić, a także nawet jeżeli popełniał błędy, to w którymś momencie potrafi przejrzeć na oczy i spróbować naprawić niektóre szkody. Natomiast co dziwne, Havillandowie od samego początku mnie drażnili i pomimo tych wszystkich wspaniałości, jakie niby to sobą ukazywali, nie byłam w stanie się do nich przekonać. Pojawiły się też inne postacie - opiekuńczy Elliot, oczywiście uroczy synek Helen - Ollie czy też Estella i koniec końców uważam, że autorka dopracowała każdego swojego bohatera.
Podsumowując, "W siecie złudzeń" to historia, jaka początkowo wydawała mi się być mało wciągająca, by ostatecznie sprawić, że nie mogłam się od niej oderwać i z zaangażowaniem śledziłam poczynania bohaterów. To opowieść, jaka skłania do refleksji i porusza wiele poważnych, jak i jednocześnie trudnych tematów. Osobiście polecam.
Akcja powieści rozpoczyna się w weekend poprzedzający Święto Pracy, które w USA wypada w pierwszy poniedziałek września. Właśnie wtedy, lokalnym...
Upalne lato 1979 roku. Hrabstwo Marin w Kalifornii. Rachel i jej młodsza siostra Patty - trochę z nudów, a trochę z wrodzonej ciekawości - spędzają wakacje...
Przeczytane:2017-04-10, Ocena: 6, Przeczytałam, #Z wątkiem kryminalnym,
Dzięki uprzejmości wydawnictwa Muza miałam przyjemność przeczytać nową powieść Joyce Maynard, której książki od lat goszczą na listach bestsellerów New York Timesa. Autorka nie po raz pierwszy podarowała czytelnikom prawdziwie osobliwą historię, w której wątki obyczajowe i psychologiczne przeplatają się ze sobą tworząc interesującą i pełną emocji opowieść.
„W sieci złudzeń” to historia Helen, która znalazła się na krawędzi życia. Po rozstaniu z porywczym i apodyktycznym mężem sama musiała wychowywać swojego ukochanego synka Olliego. Kobiecie trudno było poradzić sobie z samotnością oraz problemami i przeciwnościami codziennego życia. Odprężenia po ciężkim dniu coraz częściej szukała w alkoholu, przez co pewnego dnia straciła prawo do opieki nad pięcioletnim wówczas Olliem. Chłopiec musiał zamieszkać z ojcem, a Helen rozpoczęła prawdziwą batalię o odzyskanie synka. Nikt jej niczego nie ułatwiał, ale mitingi AA, na które zaczęła regularnie uczęszczać pomogły w walce z nałogiem. To z kolei otworzyło szansę na częstsze kontakty z dzieckiem. W tym trudnym okresie życia Helen poznała dwoje niesamowitych ludzi – Avę i Swifta Havillandów. To bogate, choć ekscentryczne małżeństwo ofiarowało jej pomoc i przyjaźń, której tak bardzo potrzebowała. Zauroczona dobrocią i wielkim sercem Havillandów oraz zaślepiona ich hojnością Helen bezgranicznie im zaufała i z dnia na dzień coraz bardziej uzależniała się od swoich przyjaciół. Kiedy pojawiła się szansa na odzyskanie Oliviera, bohaterka już wiedziała do kogo powinna zwrócić się w tej sprawie…
Taki był punkt widzenia osamotnionej i porzuconej kobiety, która nie mogła poradzić sobie z piętrzącymi się trudnościami. Ale czy Ava i Swift rzeczywiście byli tak szlachetni w swojej pomocy. Czy faktycznie zasługiwali na te wszystkie piękne i ciepłe słowa i uczucia, którymi obdarzyła ich Helen? A może była to po prostu misternie utkana sieć złudzeń, miraż, w którym od pewnego czasu przyszło żyć naszej bohaterce?
Joyce Maynard stworzyła przepiękną historię o istocie przyjaźni, która powinna być prawdziwa, wartościowa, bezinteresowna, trwała i piękna. Niestety taka emocjonalna zażyłość może stać się również przedmiotem manipulacji i wykorzystywania, szantażu i wyrachowania. „W sieci złudzeń” to też psychologiczny portret kobiety, która w chwilach swojej słabości straciła wszystko najcenniejsze, co posiadała – bohaterki z mocno zachwianym poczuciem własnej wartości, która potrafiła na nowo uwierzyć w siebie i swoje możliwości. To także mądra i wartościowa opowieść o matczynej miłości, która jest bezwarunkowa i może wiele wybaczyć, o upartym dążeniu do wyznaczonego celu i emocjach, które towarzyszą każdej walce o dziecko.
Pozostaję pod dużym wrażeniem tej powieści, która zaciekawiła mnie dosłownie od pierwszej strony. Bardzo przypadł mi do gustu styl pisania autorki oraz umiejętne prowadzenie czytelnika przez zawoalowaną sieć intryg i manipulacji, w której łatwo byłoby się pogubić. Fabuła na tyle mnie zainteresowała, że czytałam tę powieść z wypiekami na twarzy. I choć zmuszona byłam przerywać lekturę, zawsze z niecierpliwością do niej wracałam.
Już od dawna planowałam zapoznać się z piórem Joyce Maynard w powieści „Długi wrześniowy weekend”znanej też jako „Ostatni dzień lata”, a teraz po lekturze „W sieci złudzeń” z jeszcze większą ochotą sięgnę także po każdą kolejną książkę autorki. Jeśli tylko lubicie takie nieoczywiste powieści psychologiczne z dosyć mocno rozbudowaną warstwą obyczajową to jestem przekonana, że historia Helen i jej bezgranicznej przyjaźni w świecie pełnym iluzji i fałszu przypadnie Wam do gustu.
Polecam serdecznie.