Mateusz Chabrowski wiedzie spokojne życie – jest ojcem dwójki dzieci, ma kochającą żonę Maję i dom pod Warszawą. Pracuje jako prawnik w założonej przez siebie fundacji W Imię Natury zajmującej się ochroną środowiska. Pewnego dnia do jej siedziby ktoś przynosi zdjęcie mężczyzny leżącego na śniegu; wszystko wskazuje na to, że jest martwy. Od tej chwili życie Mateusza staje na głowie – wkrótce znika Maja, policja nie wierzy w jego wersję wydarzeń, a on rozpoczyna na własną rękę desperackie poszukiwania.
Ślady prowadzą do morskiej farmy wiatrowej i ukrytego w lasach jeziora, nad którym przed laty wydarzyła się tragedia. W gęstniejącej sieci tajemnic coraz trudniej jednak dostrzec prawdziwego przeciwnika. Losem Mai interesuje się więcej osób, w tym jedna szczególnie bezwzględna…
Wydawnictwo: Czarne
Data wydania: 2019-06-19
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 304
Głównym bohaterem i narratorem jego najnowszej książki jest trzydziestokilkuletni Mateusz Chabrowski. Mężczyzna ma poukładane życie zawodowe (to prawnik, współwłaściciel fundacji W Imię Natury, działającej na rzecz ochrony środowiska) i rodzinne (ma ukochaną żonę Maję, malarkę, i dwójkę dzieci: zbuntowaną nastolatkę Igę i kilkuletniego Stasia). Jego życie toczy się ustalonym rytmem: od zmartwień o płynność finansową, przez problemy z nastoletnią córką, po radość, jaką przynosi choćby obejrzenie bajki z synem czy codzienna zabawa z psem. Ot, przeciętne życie wielu reprezentantów pokolenia urodzonego w latach osiemdziesiątych. Wszystko jednak zmienia się w chwili, kiedy do siedziby fundacji ktoś przynosi zdjęcie. Na nim: „facet, właściwie chłopak, w czapce. Na śniegu. W tle jezioro i drewniana chatka. Wszystko zamrożone, styczeń, może luty”. Niedługo później Maja, żona Mateusza, znika, a policja reaguje nie do końca tak, jak spodziewa się zrozpaczony mąż. Pozostaje mu więc tylko jedno: odnaleźć żonę na własną rękę. Szybko jednak okazuje się, że sprawa jest bardziej skomplikowana, niż przypuszczał, i nie tylko on szuka Mai…
Sięgałam po powieść Jędrzeja Pasierskiego z dużą ciekawością – jak wspominałam, to trzecia książka tego autora, a poprzednie dwie odebrałam skrajnie różnie: pierwsza nie podobała mi się wcale, druga bardzo. Byłam więc ciekawa, jak wypadnie „W Imię Natury”. I choć ta książka nie ujęła mnie aż tak, jak „Roztopy”, uważam ją za dobry thriller. Zanim jednak napiszę dlaczego, muszę zwrócić uwagę właśnie na przynależność gatunkową.
„W Imię Natury” nie jest kryminałem, tak jak powieści o Ninie Warwiłow. To thriller psychologiczny. I, jak to bywa w tym gatunku, ogromne znaczenie mają tu wątki obyczajowe – grzechy przeszłości, życie rodzinne, problemy w małżeństwie i kłopoty z dziećmi… Mocno osadzone w polskiej (i nie tylko polskiej) rzeczywistości: kłopoty ze spłatą kredytu, uzależnienie nastolatków od telefonu, wyczerpująca praca w korporacji – z podobnymi problemami zmaga się wielu współczesnych trzydziestolatków. Wszystko to jest opisane bardzo wiarygodnie i dlatego powieść czyta się po prostu dobrze. Zresztą sam Mateusz jako główna postać tej historii wypada dobrze – jest w swojej zwyczajności bardzo wiarygodny.
Nie znaczy to jednak, że nie mam zastrzeżeń, bo mam. Otóż nie do końca przekonała mnie fabuła. Autor bardzo starannie ją rozplanował, mam jednak wrażenie, że przedobrzył. Momentami jest tu po prostu za dużo wątków, część pojawia się znikąd i donikąd nie prowadzi. Jak wspominałam, głównym bohaterem powieści i jednocześnie jej narratorem jest Mateusz, i akurat tę pierwszoosobową narrację uważam za zaletę. Historia pokazywana oczami głównego bohatera wciąga czytelnika bardziej niż opowiadana „z zewnątrz”, dzięki czemu łatwiej mu przymknąć oko na fabularne niedociągnięcia. Niekiedy zaś narracja przeskakuje na innego bohatera, Żenię. Choć to żaden ewenement w literaturze gatunkowej, podoba mi się, że autor zarysował tę postać tak mocno i stworzył jej tak bogate tło. Dzięki temu uwierzyłam w tego bohatera (mając jednak pełną świadomość, jak bardzo jest stereotypowy). Ba, ja nawet chwilami współczułam chłopakowi – choć czy powinno się współczuć komuś, dla kogo zabijanie jest codziennością?
„W Imię Natury” sprawdzi się jako wakacyjna lektura: wartka akcja, atmosfera stopniowo rosnącego zagrożenia, grzechy z przeszłości, za które przychodzi płacić w najmniej oczekiwanym momencie, wreszcie przesłanie ekologiczne, istotne ze względów fabularnych – to elementy, które doceni większość czytelników. Przekonajcie się sami, czy i wy znajdziecie się w ich gronie.
„W imię przyrody” to historia prawnika środowiskowego, więc autor zna temat od podszewki, gdyż sam jeszcze niedawno taki zawód praktykował. Matusz Chabrowski, bohater powieści, jest założycielem fundacji „W imię natury”. Ma żonę, dzieci, psa i dom pod Warszawą. Życie płynie w miarę normalnie, wiadomo – na bieżąco zawsze wyskakują jakieś problemy, ale nic z czym nie można by sobie poradzić. Sytuacja zmienia się, kiedy do fundacji dostarczone zostaje zdjęcie człowieka leżącego na zamarzniętej tafli jeziora – wygląda na martwego. Żona Mateusza trochę dziwnie reaguje na tę fotografię, a dzień później znika. Telefon wyłączony, a obraz w pracowni, nad którym pracowała ostatnimi miesiącami, został zniszczony - wygląda jakby ktoś na niego upadł. Policja zgłoszenie o zaginięciu przyjmuje, ale nie wygląda na przejętą. Mateusz sam musi dowiedzieć się co się dzieje, a nie jest to łatwe mając pod opieką dwójkę dzieci, których nie powinno zostawiać się samych...
Muszę przyznać, że „W imię natury” to dobry kryminał. Akcja jest dynamiczna, bohaterowie ciekawi, niejednoznaczni, rozwiązanie historii sięga kilkanaście lat wstecz. Narracja prowadzona jest żywo, język zrozumiały, choć dosyć potoczny. Koniecznie też trzeba wspomnieć, że powieść zawiera też coś więcej, porusza ważny temat ochrony środowiska i źródeł energii odnawialnych. To coś, o czym każdy z nas powinien na co dzień pamiętać i dążyć do zmiany.
Ogólnie dostałam to na co liczyłam, autor wrócił do formy z pierwszej części cyklu o Ninie Warwiłow, z czego bardzo się cieszę.
Sięgnęłam po książkę z uwagi na autora, którego kilka książek już przeczytałam. I trochę się zawiodłam. Do połowy nic się nie dzieje. Druga połowa zdecydowanie lepsza, akcja nabiera tempa, zaczynają się emocje. Jest o wiele lepiej. Pomysł na fabułę bardzo aktualny i potrzebny. Postacie nie najgorsze i nagle zaskakujące zakończenie. Zakończenie wydumane, prawie niemożliwe. Trudno mi uwierzyć, że tak to mogło się skończyć. Ale jeszcze jedną rzecz, ważną niestety, przypomina autor między wierszami. Polityka to a politycy w Polsce , pewnie nie tylko u nas, mogą wszystko. To przykre i smutne zarazem.
Życie pewnego prawnika, który prowadzi fundację "Natura" zmienia się diametralnie tralki, gdy pewnego dnia jego żona zostaje zaginiona..poszukiwania żony sprawiają, że bohater traci prawie wszystko, co ma w życiu, ale udaje mu się rozwiązać wiele rodzinnych tajemnic. I nawet jego żona okazuje się nie być ta osoba, za którą podaje się od dnia, w którym ja poznał... Dobry kryminał, jak dla mnie nawet zakończenie nieprzewidywalne. Polecam.
Zbiór opowiadań autorstwa cenionych wrocławskich twórczyń i twórców (autorami tekstów są Maciek Bielawski, Beata i Eugeniusz Dębscy, Tomasz Majeran, Jędrzej...
Łemkowskie Boże Narodzenie. Śmierć charyzmatycznej działaczki Kaliny Koryckiej zburzy spokój doliny Brzennej. Tropy rozsiane na zboczu góry poprowadzą...