Najnowsza powieść niekwestionowanego mistrza thrillera z fabułą stworzoną według sprawdzonej recepty Alfreda Hitchcocka - najpierw trzęsienie ziemi, a potem napięcie musi wzrosnąć. Dwadzieścia lat temu czworo nastolatków wymknęło się do lasu z letniego obozu. Dwoje odnaleziono później z poderżniętymi gardłami. Pozostała dwójka jakby zapadła się pod ziemię, nie pozostawiając po sobie nawet najdrobniejszego śladu. Była wśród nich siostra Paula Copelanda, obecnie prokuratora i owdowiałego ojca sześ
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 2008 (data przybliżona)
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 2
Tytuł oryginału: The Woods
Tłumaczenie: Zbigniew A. Królicki
Obozy, kolonie, letniska... Wielu z nas w dzieciństwie, to właśnie tak spędzało wakacje. Wypoczynek, wieczorne ogniska, pierwsze przyjaźnie, pierwsze miłości. Chciałoby się powiedzieć idealne rozwiązanie dla dzieci i młodzieży, którzy chcą przeżyć przygodę. A co jeśli obozowiczom zagraża seryjny morderca?
W głębi lasu zostaje zorganizowany obóz młodzieżowy. Początkowo czas płynie zwyczajnie normalnie, aż do pewnego wieczoru, gdy do lasu wchodzi czworo nastolatków. Zostają zamordowani, a zabójcę schwytano, ale policja odnajduje tylko dwa ciała... Czy jest możliwość, że dwójka z nich wyszła cało z rąk mordercy? Po blisko 20 latach okazuje się, że istnieje taka możliwość. Kiedy Paul Copeland zostaje poproszony o zidentyfikowanie zwłok zamordowanego mężczyzny, z przerażeniem odkrywa, że ciało należy do jednego z dwójki zaginionych obozowiczów. Wydarzenie to zmusza Paula do zadania najbardziej nurtującego pytania : czy jego siostra również wyszła z lasu żywa? Przychodzi czas żeby wrócić do znajomych z przeszłości i poznać nowe fakty w sprawie. Kto tak naprawdę był wszystkiemu winny?
Bardzo lubię twórczość Vobena. Wiadomo jedne tytuły mniej lub więcej przypadły mi do gustu, co nie zmienia faktu że jest jednym z moich ulubionych autorów. Jednak co do "W głębi lasu" mam malutkie "ale". Całość powieści jest bardzo dobrze przemyślana, jednak akcja rusza na całego dopiero koło 200 - setnej strony. Wtedy to autor całkowicie skupia się na wyjaśnieniu zagadki. Od początku książki akcja nieco się wlecze, a Coben wprowadza opis sprawy, która tak naprawdę nie ma nic wspólnego z tym co stało się w głębi lasu. Ale kiedy już wreszcie fabuła rusza z miejsca, nie zwalnia do ostatniej strony i dostajemy rekompensatę za pierwsze 200 stron wolniejszego tempa. Bohaterowie z pozoru wykreowani pozytywnie i negatywnie na początku powieści, w pewnym momencie zostają zrównani tak, że do samego końca zastanawiamy się to okaże się tym dobrym, a kto złym.
Nie miałam pod ręką nic do czytania. Stop. Właściwie to miałam, ale nie bardzo sama wiedziałam, na co mam ochotę. Po długim kręceniu nosem i po żmudnych przebieraniach w przepastnych elektronicznych zasobach wybór padł na Harlana Cobena w „Głębi lasu”. Gdzieś kołatało mi się w głowie to nazwisko, że popularne, że związane z sensacją, kryminałem, thrillerem czy czymś w tym rodzaju. Prawie. A prawie jednak robi różnicę.
Fabuła. Do Paula Copelanda, prokuratora okręgowego w Newark, trafia policja, która znalazła zwłoki mężczyzny. Po przeszukaniu denata okazuje się, że trop prowadzi właśnie do prokuratora. Co więcej, zamordowanym ma być uznany 20 lat za zmarłego kolega Paula, tak oto sprawa dotyka bolesnych wspomnień związanych z obozem dla młodzieży, podczas którego zostało zamordowanych 2 nastolatków, a 2 pozostałych uznano za zaginionych, bo nigdy nie odnaleziono ich ciał. Jedną z zaginionych osób była siostra Paula. Mężczyzna zaczyna przypuszczać, że skoro po takim czasie odnalazł się jeden z zaginionych, może i jego siostra żyje. Z przeszłością splata się teraźniejszość – prestiżowa sprawa o gwałt, jaką prowadzi prokurator. Oskarżonymi są nienagannie wychowani studenci z zamożnych domów, pokrzywdzoną dziewczyna, która eufemistycznie mówiąc, parała się tańcem egzotycznym, czyli prostytucją, i już parę razy zadarła z prawem.
Ponieważ Coben postawił sobie za cel zazębić kilka wątków, co akurat uważam za ciekawe, dłuższą chwilę trwa wprowadzenie czytelnika w ich szczegóły. Pojawi się też kilka spraw pobocznych, które po pierwsze mają na celu nieco zbić z tropu śledczego, po drugie odłożyć w czasie sprawy najistotniejsze, a po trzecie wprowadzić kilka elementów pomocniczych, służących wyjaśnieniu ludzkich zachowań. Sam Copeland wydaje się być pociągającym bohaterem, blisko czterdziestoletni wdowiec z dzieckiem, dobrze sytuowany, ubiegający się nawet o fotel kongresmena i na dodatek błyskotliwie inteligentny. O jego aparycji niewiele wiadomo, ale tyle chyba wystarczy, by czytelniczki (jeśli nie wszystkie, to przynajmniej duża ich część) zaszczyciły go przychylnym spojrzeniem. Pan prokurator nie jednego przestępcę skazał, nie jedno kłamstwo słyszał, by umieć odsiać ziarno od plew. Do kwestii praworządności ma niemal ortodoksyjne podejście, a życie pokaże mu, że może pewne poglądy będzie musiał zrewidować.
I to właściwie koniec pozytywów, które miałabym do powiedzenia na temat „W głębi lasu” Cobena. Niezwykle przeszkadzał mi język, jakim napisana jest książka. Miałam wrażenie, że tłumacz nie skupił się należycie na swoim zadaniu. Niektóre fragmenty zwyczajnie zgrzytały mi w uszach. Dosłowne kalki z angielskiego niestety nie zawsze dobrze brzmią w innych językach. Konstrukcje szorowały po papierze i wybijały mnie z rytmu historii. Tyle pod adresem tłumacza.
Drugi mankament nie dotyczy już tłumacza, a samego autora lub dokładniej mówiąc sposobu prowadzenia przez niego dialogów. Odnosiłam wrażenie, że Coben przeciągał rozmowy na siłę, bohaterowie powtarzali frazy, czasami dyskusje nie wnosiły nic nowego do treści, ale absorbowały czytelnika i odsuwały w czasie rozwiązanie zagadki. Ponadto, co było szczególnie widoczne w wypowiedziach głównego bohatera, Coben tak bardzo starał się wystylizować go na inteligentnego i bystrego prokuratora, że wydawało mi się, że niektóre sprzeczki z prokuratorem w roli głównej, mają służyć tylko ukazaniu jego wysokich lotów brawury intelektualnej. Nie przypadły mi też do gustu filozoficzno-psychologiczne wynurzenia pana prokuratora. Na tle całości wypadały – w moim przekonaniu – nieco sztucznie.
W sumie „W głębi lasu” Harlana Cobena szczególnie mnie nie ujęło, choć generalnie pomysł na kryminał wraz z połączeniem wątków uważam za udany, jednak język i stylistyka istotnie obniżają moją ocenę na temat książki. Możliwe, że na całokształt oceny mogło mieć wpływ również moje początkowe niezdecydowanie, jakiej atrakcji literackiej szukam. Przeczytać przeczytałam, ale szału nie ma.
Harlan Coben to uznany na całym świecie pisarz kryminałów i thrillerów. Jego dzieła cieszą się niesłabnącą popularnością, a kilka jego powieści zostało zekranizowane. Ja tego autora kojarzyłam głównie z serią o Myronie Bolitarze, jednak wtedy jego twórczość mnie do siebie nie przekonała. "W głębi lasu" to powieść spoza serii, na podstawie której powstał serial na Netflixie.
Pewnego lata nastolatkowie Camille, Gil, Margot i Doug z na młodzieżowym obozie PLUS w nocy wymykają się do lasu, ale już z niego nie wracają. W tym czasie do lasu wymyka się również brat Camille - Paul Coperland ze swoją dziewczyną Lucy. Ronantyczną randkę przerywają im przeraźliwe krzyki. Później znaleziono ciała Margot i Douga, a Camille i Gila uznano za zmarłych, jednak ze względu na rozległość terenu ich ciał nigdy nie odnaleziono. Za zabójstwo skazano jednego z opiekunów obozu Wayne'a Steubensa. Po dwudziestu latach Paul Coperland jest prokuratorem okręgowym. Ma kilkuletnią córkę i założył fundację by uczcić pamięć zmarłej żony. Niespodziewanie sprawa morderstwa wraca, gdy w zastrzelonym meżczyźnie Paul rozpoznaje Gila. Głównemu bohaterowi wraca nadzieje, że Camille żyje. Rozpoczyna swoje własne śledztwo by odkryć prawdę.
Głównym bohaterem powieści jest Paul Coperland. Paul jest prokuratorem okręgowym. Jest człowiekiem, który nie ulega wpływom, nie daje się zastraszyć i sobą manipulować. Wzbudza naszą sympatię, a jednocześnie współczucie, bo nie pogodził się do końca ze śmiercią siostry, żony i opuszczeniem przez matkę. Coben ciekawie zbudował tą postać, która jest pełna kontrastów - z jednej strony to człowiek z żelaza, a z drugiej sentymentalny romantyk. Paul jest postacią wyrazistą i sprawia, że cała powieść jest ciekawsza i czyta się ją z większą przyjemnością.
Akcja powieści rozgrywa się w czasie teraźniejszym, w którym bohater prowadzi śledztwo zmierzające do poznania prawdy, co zdarzyło się w tamtej letniej nocy w lesie. Ten wątek przeplatany jest procesem dwójki nastolatków oskarżonych o gwałt na striptizerce w którym Paul pełni rolę oskarżyciela. W powieści zawarte są również wspomnienia Paula z tamtej nocy i jej wpływie na dalsze życie bohatera. Takie zbudowanie powieści wypadło bardzo kożystnie, ponieważ lepiej poznajemy bohatera i motywy jego postępowania.
Powieść porusza kilka ciekawych kwestii. Jedną z nich jest sprawiedliwość i równość. Książka pokazuje nam, że nie zawsze bycie sprawiedliwym jest łatwe, a nawet jest bardzo trudne. Nie zawsze wymierzenie sprawiedliwości jest proste, bo życiowe sytuacje są złożone, a nasza ocena często zależy od tego z której strony patrzymy.. Ważną kwestią poruszaną w powieści jest prawda. Czytając zadajemy sobie pytanie czt zawsze warto dążyć do poznania prawdy, a może czasem lepiej odpuścić, bo prawda może nas zniszczyć, czy lepiej żyć w niepewności i kłamstwie czy poznać brutalne fakty.
Książka jest godnym polecenia kryminałem. Ma wszystko czego oczekujemy od ciekawej w wciągającej lektury. Już od pierwszych stron powieści autor nas zaciekawia, stopniowo buduje napięcie i choć akcja jest spokojna wciąga nas całkowicie. Coben w tej powieści jest mistrzem zwodzenia. Od samego początku podsuwa nam co raz to nowe fakty i ujawnja kolejne okoliczności sprawiając, że nabieramy podejrzeń do kolejnych bohaterów. Zakończenie jest zaskakujące i satysfakcjonujące. Jestem zaskoczona jak wszystkie elementy podsuwanych nam wcześniej poszlak do siebie pasują tworząc spójną i ciekawą historię.
"W głębi lasu" to bardzo ciekawy i wart polecenia kryminał. Na pewno fani teho gatunku nie będą zawiedzeni.
Coben ma to coś.
Nie chodzi jedynie o sam (genialny!) styl, dzięki któremu mogę rozłożyć się na fotelu, przy kaloryferze - kominka, niestety, nie posiadam - z zieloną herbatką w dłoni i chłonąć opowiadaną przez Harlana historię.
Poruszył mnie wątek taty, który musi udźwignąć ciężar samotnego wychowania dziecka. Nie jest łatwo - Dora sama się nie obejrzy, piosenka 'plecak plecak' gości w domu na okrągło, a przecież trzeba jeszcze pracować. Zawód prokuratora nie jest wcale taki lekki i przyjemny.
I tu przychodzę z cytatem, który skłonił mnie do refleksji:
"W naszym inspirowanym przez Disneya świecie stosunki między córką a jej owdowiałym ojcem zawsze układają się cudownie. Obejrzyjcie jakikolwiek film dla dzieci -
Małą syrenkę,
Piękną i bestię,
Małą księżniczkę
lub Aladyna
- a sami zobaczycie. Na filmach brak matki wydaje się jedynie drobiazgiem, co, jeśli się nad tym zastanowić, jest naprawdę perwersyjne. W prawdziwym życiu brak matki to największe nieszczęście, jakie może spotkać małą dziewczynkę."
Bardzo autentycznie została przedstawiona pustka, nostalgia po stracie bliskiej osoby. Aż sama czułam, że tęsknię za tym kimś. Liczne aluzje, wspomnienia, momenty zawieszenia.
"Większość ludzi uważa, że najgorsza jest śmierć. Nic podobnego. Po pewnym czasie nadzieja jest o wiele okrutniejszą panią."
Wciągająca fabuła, dobrze skonstruowani bohaterowie, kilka zwrotów akcji, a także świetnie przemyślana intryga, której końca się nie spodziewałam 😮🤯 To moje trzecie spotkanie z Cobenem i uwierzcie - za każdym razem jestem w pełni usatysfakcjonowana z lektury ;)
Książkę zwróciłam już do biblioteki, więc fizycznie nie mam jej już przed sobą, ale pierwsze zdanie brzmiało mniej więcej:
"Widzę mojego ojca z łopatą w lesie."
I już wtedy wiedziałam, że to będzie dobre.
Nie myliłam się.
Polecam!
Harlan Coben należy – moim zdaniem – do najbardziej poczytnych pisarzy w Polsce. Niedawno ukazało się wznowienie jego książki „W głębi lasu”, na podstawie której Netflix nakręcił serial rozgrywający się w polskich realiach.
W tytułowym lesie, na letnim obozie, miało miejsce wiele lat temu okrutne morderstwo. Jego świadkami było kilka postronnych osób, którym udało się przeżyć.
Głównych bohaterów poznajemy wiele lat po tych wydarzeniach. Dorośli ludzie, którzy pracują w wymarzonych zawodach i zdążyli założyć własne rodziny. Przeszłość daje o sobie znać. Pojawiają się dowody na to, że nie wszystko, co wydarzyło się wiele lat temu było prawdą.
Okazało się bowiem, że młodzi ludzie nie tylko ulegli manipulacji, ale i wymazali z pamięci część wspomnień, bo były dla nich niewygodne albo za okrutne.
Jednym z bohaterów jest Paul Copeland, który, wraz ze swą ówczesną dziewczyną, Lucy, na letnim obozie pełnił rolę opiekuna tamtej nocy.
Paul pracuje teraz jako prokurator i w trakcie jednego ze śledztw odkrywa, że jego kolega z obozu, który od wielu lat nie powinien nie żyć, został niedawno zamordowany. Pojawiają się inne dowody w postaci kości i kłamliwych zeznań naocznych świadków, które sprawiają, że Paul zaczyna się angażować w sprawę, chcąc ją doprowadzić do końca.
Na swojej drodze znowu spotyka Lucy, wykładowcę na uniwersytecie, tym razem ze zmienionym nazwiskiem Gold, która chce mu pomóc rozwiązać tę sprawę. Jak się okazuje ma ku temu własne powody.
W życiu Paula pojawi się wiele osób, o których z pewnością wolałby zapomnieć, takich jak Ira, ojciec Lucy, który był na feralnym obozie kierownikiem. Czy dawny kolega, oskarżony o te morderstwa, który spędza resztę życia w więzieniu.
Paul, prowadząc śledztwo, krok po kroku, pomału dochodzi do wniosku, a wraz z nim czytelnik, że wiele osób chętnie zamiotłoby wydarzenia tamtej nocy pod dywan, by jak najszybciej móc o nich zapomnieć. Wiele osób próbuje mu utrudnić sprawę, pojawiają się naciski z wielu stron. Ktoś próbuje nie tylko w tej sprawie – także w prowadzonej przez niego sprawie o gwałt w sądzie – zniszczyć jego reputację. Prokurator nie daje za wygraną i wychodzi z tego wszystkiego przynajmniej jako częściowy zwycięzca.
Oba dochodzenia, które prowadzi, znajdują swój finał. Choć żadne nie rozwija się po jego myśli. Oba niszczą za to w okrutny sposób nie tylko jego przekonania, ale rujnują też jego związki rodzinne i uczuciowe. Bo ludzie, którym ufał tak go zawiedli, że nie może na nich dłużej polegać.
Lucy spotyka niemal to samo, jej los waży się do ostatniej chwili i tak naprawdę w książce czytelnik nie dowiaduje się, na co w końcu się zdecydowała.
Morderstwo, do którego doszło wiele lat temu w lesie dowodzi, że ludzie nie dzielą się na dobrych i złych i że zachowanie ludzi w danej chwili zależy od ich hartu ducha, przekonań, a nawet słabości, jakim jest uleganie manipulacji innych ludzi.
Tamtej nocy wydarzyło się wiele rzeczy i żaden z bohaterów nie okazał się bez winy. Jedni ponieśli za to surowa karę, inni pozostali bezkarni. Czasem zapłacili za to wszystko najwyższą cenę, choć ich kara nie została wymierzona w sądzie. Dosięgła ich za to po wielu latach, gdziekolwiek się znaleźli.
Punktem wyjścia w tej historii jest morderstwo sprzed lat. Sprawa na pozór wydaje się prosta. Im głębiej wchodzimy z bohaterami w tę sprawę, próbując ja rozwikłać, tym bardziej dochodzimy do wniosku, że wydarzenia sprzed lat pełne są tajemnic i niedomówień. Nic nie jest tym, czym na pozór wyglądało. A każdy z bohaterów ma swoje tajemnice. Czytelnikowi, przy pomocy Paula, udaje się je rozwiązać, lecz zamiast ulgi może czuć tylko rozpacz, gdyż rozwiązanie zagadki nie przynosi radości, lecz zmusza do zastanowienia się jeszcze raz nad tym wszystkim, rozważenia paru rzeczy, wylania kilku łez. Jest to dobre studium człowieczeństwa.
Sama powieść jest bardzo sprawnie napisana, a bohaterowie są ciekawie nakreśleni.
Jest to dobra książka na kilka ciepłych wieczorów na balkonie.
Kiedy czytam książki napisane przez Cobena, wtedy mam wrażenie, że staję się lepszym człowiekiem. Nie wiem, z czego to wynika. Jego narracja, fabuła i to, co pozostaje niezmienne stanowią dla mnie magnes, jaki wprowadza mnie w stan, w którym niezmiennie czeka mnie wielka nagroda. Coben jest dla mnie niedoścignionym mistrzem w konstruowaniu dialogów oraz historii, które nie pozwalają o sobie zapomnieć. "W głębi lasu" to w mojej ocenie jedna z lepszych książek autora, chociaż tak naprawdę każda jego powieść to majstersztyk.
Jak zwykle mam w zwyczaju nie będę skupiał się na fabule opowieści, gdyż tą można bez trudu przeczytać w sieci. Zawsze zwracam uwagę na cechy psychologiczne postaci, na tło i fabułę. Tutaj mamy powrót do wyjaśnienia morderstwa sprzed dwudziestu lat. Letni obóz przemienia się w tragedię, ale nie wszyscy, którzy zaginęli, zostają odnalezieni. Dwa ciała rozpłynęły się w powietrzu. Poszukiwania zdały się na nic. Po dwudziestu latach z tragedią przyjdzie się zmierzyć Paulowi Copeland, który był związany blisko z jedną z ofiar.
Harlan Coben potrafi tak pokierować czytelnikiem, jego myleniem, że ten czytając tekst wierzy w to, co widzi oczami wyobraźni. Cenię autorów, którzy pod pozorem treści przekazują pewne prawdy o człowieku, o jego zachowaniach. Coben należy do tego gatunku pisarzy. Jest wirtuozem przemyślanej fabuły, która w tej opowieści pokazuje jego wielki talent literacki w wielkiej krasie. Świetny thriller, w którym Coben pokazuje, że aby napisać historię przykuwającą uwagę nie trzeba uciekać się do epatowania przemocą czy wulgaryzmami. Pisarz doskonale włada piórem. Oczywiście na uwagę zasługuje również polski przekład Zbigniewa A. Królickiego, który doskonale oddał "ducha" książki.
Dla zainteresowanych dodam, że na podstawie książki powstał polski serial, który można obejrzeć na Netflixie. Sam przebrnąłem przez kilkanaście minut filmu jakiś czas temu i ostatecznie dałem sobie spokój z ekranizacją.
Letni wakacyjny odpoczynek na obozie młodzieżowym, część znajomych zabawia się we własnym wąskim gronie, część szuka ciekawych przygód. Dla niektórych kończy się tragicznie. Zaginęło czworo znajomych, jednak znaleziono ciała tylko dwóch osób. Czy to oznacza, że pozostali żyją? Jednak ślad po nich ginie na lata ...
Gdy dwadzieścia lat później zostają odnaleziono zwłoki jednego z uczestników obozu, pojawiają się pytania, czy pozostali zaginieni uczestnicy obozu żyją? Paul Copeland, robiący błyskotliwą karierę prokurator również był uczestnikiem tego obozu. Jego siostra, Camille, najprawdopodobniej zginęła, jej ciała nie odnaleziono pomimo upływu dwudziestu lat. Postanawia on na własną rękę prowadzić śledztwo. Sam siebie obwinia za tę sytuację, i nie spocznie, dopóki nie doprowadzi sprawy do wyjaśnienia. Wkrótce nawiązuje z nim kontakt jego była dziewczyna, z którą to spędzał miłe chwile na wspomnianym obozie. Ona też wspomaga go w rozwiązaniu zagadki śmierci uczestników obozu. Pojawi się ciekawy trop, który dla wielu będzie zaskoczeniem. A jednak, każdy ma jakieś tajemnice, z których wcześniej czy później potrzebuje się wyzwolić. Tak też będzie w przypadku tajemnicy sprzed dwudziestu lat. Dokąd zaprowadzi nas prokurator i jego intuicja? Jak to możliwe, że panowała aż taka zmowa milczenia i udało się utrzymać w tajemnicy przez dwadzieścia lat sprawcę zbrodni?
Za dużo nie mogę wam zdradzić, ale powiem tylko, że to wierzchołek góry lodowej, dalej będzie już tylko bardziej stromo i – oczywiście – niebezpiecznie. Tak więc głęboki oddech, i uwaga, wkraczamy w głąb lasu, tajemniczego, spowitego mgłą i ziejącego klimatem grozy …
Harlan Coben przyzwyczaił nas do szybkiej i dynamicznej akcji, bez zbędnych czy rozwiązłych opisów. Ma pomysł na fabułę i jak najszybciej chce nam go przekazać. Z jego lekturą nie można się nudzić, nie ma na to po prostu czasu. Autor serwuje nam takie zagwozdki i zagadki, że skupienie jest na maksimum. A jeszcze biorąc pod uwagę fakt, że musimy się cofnąć w czasie do tyłu, aby poznać motywy zbrodni i okoliczności, to już całkowicie jesteśmy oddani tej sprawie.
Uwielbiam thrillery, w który czas mknie jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, gdzie osobiste tajemnice często stanowią krok do rozwiązania zagadek brutalnych morderstw. Nie obawiajcie się, książka nie ocieka krwią i brutalnością, tutaj prym wiedzie niesamowite napięcie i klimat, trudny do zdefiniowania, ale budzący grozę i mroczność. W powietrzu czuć oddech śmierci, nasze ciało przenika paniczny strach i przerażenie. W miarę rozwoju akcji czujemy, jakbyśmy się zagłębiali w ciemną toń ziejącego złem lasu, z którego wydobywają się odgłosy przeklętej zbrodni …
Na pewno u tego autora nie doszukamy się zgłębiania tajnik umysłów bohaterów, wnikania głęboko w ich psychikę, dywagowania na pobudkami ich postępowania, zastanawiania się, dlaczego postąpili tak, a nie inaczej. To autor sobie odpuszcza. Ale za to mamy efektowną i szybką akcję, celowo komplikowaną pojawiającymi się co chwilę nowymi informacjami czy zagadkami z przeszłości. Tak naprawdę, rozwiązanie fabuły korzeniami sięga głęboko w przeszłość, skrzętnie skrywaną i celowo utajnianą. Im dalej jesteśmy w postępie śledztwa, tym mniej wiemy, i prawidłowo. Gdy zbliżamy się do finału, to jakbyśmy wyczuwali na kilometr zbliżającą się erupcję uśpionego od lat wulkanu. Czuć w powietrzu, że zaraz zaszczyci nas swoją nagłą i nieprzewidywalną wylewnością.
Ta powieść ma to do siebie, że ją się chce przeczytać za jednym razem do końca, nie ma się ochoty na odkładanie na później, na za chwilę. Tu i teraz. Mord, akcja, powrót do przeszłości, rozwiązanie zagadki. Cierpliwość i determinacja wystawione na próbę, pytanie, kto z niej wyjdzie zwycięsko, my, czy autor.
Jeżeli lubicie szybkie i wciągające thrillery, gdzie wszystko się dzieje błyskawicznie i nie traci się czasu na zbędne sytuacje, gdzie każdy z bohaterów ma w zanadrzu jakąś tajemnicę, gdzie w miarę przebiegu akcji wie się coraz mniej, to jest to właśnie ta lektura, na którą długo czekaliście. Zdecydowanie polecam na ciepłe i burzowe dni, atmosfera sprzyja takiej nieprzewidywalnej przygodzie.
Harlan Coben od dawna jest literacką gwiazdą i jego książki cieszą się ogromną popularnością. Teraz znowu zrobiło się o nim głośno za sprawą ekranizacji powieści „W głębi lasu”. Uznałam, że warto ją przeczytać, żeby wiedzieć, o czym mowa. Znam twórczość Cobena i lubię ją, ale głównie serię o Myronie, natomiast czytając inne jego książki, zawsze mam wrażenie, że już coś takiego było. Co nie zmienia faktu, że akcja mnie wciąga zawsze dobrze się bawię przy lekturze. To fenomen tego autora: często wykorzystuje w swoich książkach popularne schematy i motywy, a jednak ubiera je w fabułę tak, że czasem trudno się oderwać…
Podobnie było w przypadku „W głębi lasu”, gdzie mamy wszystkie chwyty, jakie znamy z twórczości Cobena. Jest zatem tajemnicza sprawa z przeszłości: zamordowanie dwojga i zaginięcie dwojga innych uczestników młodzieżowego letniego obozu – która bardzo silnie oddziałuje na życie wielu osób. Jest niepewność, czy ci, których ciał nie odnaleziono, na pewno zostali zabici, jest domniemane zaginięcie i coraz to nowi ludzie, którzy „wiedzą, ale nie powiedzą”. No i główny bohater, a zarazem narrator tej opowieści, brat zaginionej dziewczyny: chodzący ideał, który zupełnie nie wzbudził mojej sympatii. Paul Copeland jest dla mnie po prostu zupełnie niewiarygodny: z jednej strony cynik z drugiej – wielki idealista. Jego postać mnie irytowała, choć oczywiście kibicowałam mu, żeby tę zagadkę rozwiązał.
Jak przystało na Harlana Cobena, akcja wciąga, zatacza kręgi, sięga daleko w przeszłość, odkrywają się nowe fakty, nowe domysły, a czytelnik jest raz po raz wyprowadzany w pole i od nowa musi sobie układać jakąś teorię. Śledztwo nie toczy się w zawrotnym tempie, ale też – nie mamy czasu na nudę, bo dzieje się bardzo dużo. Pojawiają się nowe postacie, nowe wątki, nowe ślady – a im więcej się dowiadujemy, tym… mniej wiemy. Tak potrafi tylko Coben!
Tłem tej historii jest sprawa, którą prowadzi Paul jako prokurator: gwałt popełniony przez dwóch białych chłopców z bogatych rodzin, na czarnoskórej striptizerce. Oczywiście są naciski, aby dobrym chłopcom nie psuć życia, z powodu błędu, są próby pokazania, że czarnoskóra striptizerka chce po prostu wyłudzić pieniądze, a na seks chętnie się zgodziła, są krzywdzące stereotypy i cynizm. Motyw – przyznacie – dość zgrany, ale nieustannie aktualny, zwłaszcza w świetle ostatnich wydarzeń w Stanach. Choć książkę wydano po raz pierwszy w 2008 roku, a więc dość dawno, problem pozostał aktualny. Niestety.
Tym, czego w powieściach Cobena nie znoszę, jest jego sposób pisania o miłości. Jakbym czytała jakiegoś harlequina… Och, jak oni się kochają! Dojrzały mężczyzna i dojrzała kobieta, którzy nie widzieli się dwadzieścia lat, ale co tam: wymieniają się piosenkami, przy których oboje płaczą (a jakże), mówią teksty w stylu: „trudno byłoby się w tobie nie zakochać”, wiele jest ochów i achów, co zawsze mnie w jego powieściach doprowadza do szału. Albo wspomnienia Paula o jego zmarłej żonie (którą, rzecz jasna, też tak właśnie kochał!)… Poziom cukru sięga zenitu…
Między innymi z tego właśnie powodu dawkuję sobie książki Cobena i nigdy nie czytam więcej niż jednej w miesiącu, bo także ich schematyczność może być nużąca. Schematyczność nie oznacza jednak przewidywalności, bo tego z pewnością nie można autorowi zarzucić – i to jest jego kolejny fenomen.
Tak jak zwykle bywa w jego powieściach, pod koniec akcja zaczyna galopować i aż trochę się gubimy w nadmiarze bodźców i zdarzeń – ale, mimo wielkiego zagmatwania, które autora nam funduje, wszystko zostaje wyjaśnione i nie ma niczego, co uznalibyśmy za „naciągane”. Wszystko jest spójne, logiczne, przemyślane.
Komu ta powieść może się spodobać? Jeśli lubicie kryminały czy powieści sensacyjne, to nie sądzę, żebyście się rozczarowali, bo Coben naprawdę ma świetny warsztat i umie opowiadać!
Podsumowując: udane spotkanie z dobrze znanym mistrzem gatunku.
Polubiłam książki Harlana Cobena za sprawą dawno już czytanego thrillera "Nie mów nikomu". Od tamtego czasu - czyli już dobre dziesięć lat temu - miałam chęć poznać "Wgłębi lasu". Przez ten czas thriller ten zdążył się doczekać własnej ekranizacji, a ja nadal nie znałam treści książki, aż do dziś.
Głównym bohaterem tej historii jest Paul Copeland, prokurator, który podejmuje próbę rozwikłania zagadki sprzed lat, kiedy to pewnego dnia doszło do zbrodni w lesie. Wówczas zginęła czwórka nastolatków, a jedną z ofiar, której ciała nigdy nie odnaleziono, była siostra Paula - Camille. Zatem nie trudno się domyślić im większa jest determinacja Paula aby dowiedzieć się co stało się owego feralnego wieczoru. Tym bardziej, że na jaw wychodzą nowe fakty...
O tym czy uda się dowiedzieć prawdy o wydarzenia sprzed lat, należy dowiedzieć się z lektury książki. Zresztą bardzo wciągającej. Takiej, w której z niemal każdą ostatnią stroną rozdziału ,chcemy poznać co wydarzyło się dalej. Stwierdzam "niemal", gdyż były mniej ciekawe momenty. Mam na myśli poboczny wątek, gdzie akcja dzieje się w sądzie i dotyczy innej sprawy. Miałam nadzieję, że wątek ten może w jakiś cudowny sposób będzie powiązany z resztą książki. Chwilami było więc mniej intrygująco, dlatego uznaję thriller Cobena tylko za "dobry".
Natomiast trzeba przyznać, iż sama intryga jest bardzo dobrze poprowadzona. Gdy czytelnik już myśli, że oto mamy sprawcę, już wszystko wiadomo, to pod sam koniec Autor jeszcze kręci, mąci, aż daje nam na pożegnanie bombę.
Polecam, nie tylko dla fanów Cobena, ale też dla tych, którzy lubią thrillery ze zwrotami akcji. Warto było przebrnąć niewiele wnoszący do historii (z czasem nudny) wątek sądu, żeby poznać te zaskoczenia, które Autor przygotował w finale.
Opinia opublikowana na moim blogu:
https://literackiepodrozebooki.blogspot.com/2023/10/w-gebi-lasu.html
To zabawne, jak bardzo Coben ma tendencje do stosowania podobnego poczucia humoru u większości postaci, przez co Paul Copeland w niektórych momentach staje się Myronem Bolitarem... Nie żebym bardzo narzekała, książka nie jest schematyczna. Wręcz jak na tego autora dziwnie spokojna, akcja toczy się bez pośpiechu, choć z rosnącym napięciem. Nie powiem, że to dzieło wybitne, ale że to dobra powieść już tak. Bardzo chętnie obejrzę serial i zobaczę, jak sobie twórcy poradzili z takim materiałem źródłowym.
Dobry thriller, trzyma w napięciu.
Podobno serial jest dużo gorszy od książki, a książka była bardzo wciągająca :)
extra książka i serial też :)
Dziewięć lat po wyjściu z więzienia Matt Hunter nadal wraca myślami do owego strasznego wieczoru, kiedy w przypadkowej, niesprowokowanej przez siebie bójce...
Dwadzieścia lat temu czworo nastolatków wymknęło się do lasu z letniego obozu. Dwoje odnaleziono później z poderżniętymi gardłami. Pozostała...