Turyści znajdują w potoku u stóp góry zwłoki młodej, pięknej kobiety. W Krempnej, małej wsi w Beskidzie Niskim, zbrodnie rzadko się zdarzają. Były w czasie wojny i tuż po niej, bo to tereny, które historia mocno naznaczyła. Kiedyś tętniło tu życie, teraz trawy zarastają pordzewiałe krzyże i fundamenty domów. Ludzie odeszli, natura przyszła po swoje.
Po swoje idzie też morderca - na jednej śmierci się nie kończy. Podkomisarz Piotr Durlik próbuje ustalić, co łączy ofiary. Jakie są motywacje tego, kto pozbawia je życia, i zostawia na ich ciałach swój ,,podpis"? Czy istnieje związek między tymi śmierciami a nieszczęśliwym wypadkiem, który wydarzył się tu rok wcześniej? A może trzeba szukać dalej, głębiej?
Śledztwo na własną rękę prowadzi Marcin Stryjkowski, lokalny dziennikarz, którym kierują pobudki osobiste.
Tropy gubią się na zarośniętych ścieżkach, dostępu do prawdy nie ułatwiają mający swoje tajemnice miejscowi.
Kto morduje? Kto jeszcze zginie? Jaką prawdę przykrywa cień góry?
,,W chwili gdy świat dookoła nas wariuje, a wiadomości pędzą zewsząd z prędkością pociągu TGV, W cieniu góry Agnieszki Jeż jest jak złapanie niezbędnego oddechu. Sprawnie prowadzony kryminał z dobrą zagadką i wyrazistymi postaciami. Autorka panuje nad gatunkiem i jego zasadami, racząc nas - czytelników kapitalną powieścią rozrywkową. W bonusie dorzucając uwodząco opisane piękno Beskidu Niskiego".
Robert Ziębiński
pisarz, dziennikarz
Agnieszka Jeż - pisarka i felietonistka, filolożka polska i bałtystka. Z genów krakowianka i góralka, z urodzenia warszawianka. Obecnie mieszka w Sulejówku. Kiedy nie czyta i nie pisze - spaceruje. ,,Chodzenie to mój narkotyk", powtarza za Konwickim. Pozostałe uzależnienia to góry i ogród.
W 2016 roku zadebiutowała jako autorka obyczajowa; od tamtej pory ukazało się dwadzieścia książek z jej nazwiskiem na okładce, w tym kilka kryminałów. Nominowana do Nagrody Wielkiego Kalibru.
Jej czytelnicy i czytelniczki doceniają historie obnażające mrok ludzkiej duszy, wciągające i niedające o sobie zapomnieć.
Wydawnictwo: Marginesy
Data wydania: 2022-07-06
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 352
Język oryginału: polski
Facet za ladą przyjął zamówienie i bardzo się starał nie okazywać zdumienia. Średnio mu szło. Zieliński natomiast sprawiał wrażenie, jakby tego nie zauważył albo zauważył, ale miał na to wywalone.
"Fakt, to było to miejsce. Wtedy osłonecznione, teraz w cieniu góry."
To moje drugie spotkanie z twórczością pani Agnieszki Jeż. Wcześniej czytałam "Szaniec", który podobał mi się. Dlatego sięgnęłam po tę książkę, tym bardziej, że jej fabułę autorka umieściła w moich rodzinnych stronach. No może nie tak dosłownie, bo do Leżajska jeszcze kawał drogi, ale województwo już jest to samo. Bardzo dawno tam nie byłam, więc tym chętniej poczytałam sobie o tych pięknych i niemal dziewiczych rejonach. Chociaż tak na marginesie dodam, że u mnie na Mazurach również są jeszcze ukryte takie nieskażone cywilizacją zakątki.
Okolice Magurskiego parku Narodowego w Beskidzie Niskim bardzo rzadko zdarzają się zbrodnie. To tereny piękne, mocno zalesione, górzyste i nie do końca jeszcze ręką człowieka. Nie zawsze jednak było tu tak spokojnie, tereny te pamiętają trudną historię związaną z Akcją "Wisła", z dramatem przesiedlenia mieszkańców. Właśnie w tej spokojnej okolicy, niedaleko miejscowości Krempna, znalezione zostały przez przypadkowych turystów okaleczone zwłoki młodej kobiety. Na miejsce tragedii skierowany zostaje podkomisarz Piotr Durlik z Dukli. Dziennikarz, Marcin Stryjkowski spędzał weekend ze swoją kochanką Karoliną, w chyży (dom z bali) na wzgórzu. To właśnie ona okazała się ofiarą zabójstwa. Dziennikarz staje się pierwszym podejrzanym. Zresztą nie tylko on, jego żona również, gdyż przebywała w tym samym czasie w okolicy...
"Patrzył na nią, nie chciał jeszcze wstawać. Widział już martwych ludzi, zabezpieczał wypadki komunikacyjne, przyjeżdżał do śmiertelnych bójek, mieli dwa pożary. Rzadko, ale śmierć się zdarzała. Ostatni raz, kiedy zginął ten młody chłopak. Radził sobie z widokiem martwych ludzi, ale tu... To była młoda kobieta. Ładna, bardzo ładna."
Śledztwo jeszcze się nie skończyło, a tymczasem Marcin Stryjkowski znajduje następne zwłoki kobiety, również naznaczone w podobny sposób jak poprzednie. Policja nie ma łatwego zadania, gdyż główni podejrzani mają alibi na ten czas. Sprawa jest bardziej zagmatwana, bo okazuje się, że wcześniej w podobny sposób została zamordowana inna jeszcze kobieta. Chociaż ludzie tu znają się dobrze, to jednak nikt nie chce dzielić się skrywanymi tajemnicami. Czy uda się rozwikłać tę z pozoru niezbyt trudną zagadkę?
Książkę czyta się dość dobrze, ciągle coś nowego się dzieje, ciągle trafiają się nowe tropy, nowe fakty. Ciągle ktoś inny typowany jest na zabójcę, każdy wydaje się podejrzany. Nie ma tu zbyt krwawych opisów zbrodni, dlatego to bardziej lżejsza lektura.
Zakończenie książki a także sama przyczyna zabójstw, może nieco zaskoczyć, chociaż przyznaję, że tym razem udało mi się dobrze wytypować zabójcę...
Moim zdaniem na plus w tej książce, oprócz oczywiście opisów przyrody, jest jeszcze fakt umieszczenia w niej prawdziwych historii połączonych z fikcją.
Warto przeczytać.
Tytuł recenzji: WSZYSTKO CO PIĘKNE MUSI UMRZEĆ
„W Beskidzie Niskim było coś, co wymykało się zwykłemu opisowi, że cisza i natura. Było coś z innego porządku.[…]metafizycznego.”
Ostatnio rynek wydawniczy nie uniknął sporych zawirowań. Nie dotyczy to tylko problemów z wydawaniem książek, o czym pisarze dość często wspominają, ale także tego, że autorzy wychodzą poza ramy gatunkowe, do jakich nas przyzwyczaili i próbują swoich sił w innych. Nie wiem, czy to dobrze, czy źle. Moim zdaniem niektórym to świetnie wychodzi, a niektórym niestety mnie. Agnieszka Jeż znana mi jest akurat z szeroko pojętej literatury obyczajowej, chociaż próbowała już swoich sił także w literaturze kryminalnej. Nie wiem, jak wyglądało to wcześniej, ale „W cieniu góry” to sprawnie poprowadzony kryminał z pięknymi opisami Beskidu Niskiego. " [...] to Beskid Niski-ziemia piękna i tragiczna. Tereny wypędzonych i skrzywdzonych. Raj utracony i niechciane piekło".
Bardzo urzekła mnie historia, którą przeczytałam w „Dziewczynie z Woli” i mimo że „W cieniu góry”, mocno różni się od tamtej książki, to nie czuję się zawiedziona, chociaż moim zdaniem to nie jest kryminał, a raczej powieść obyczajowa z wątkiem kryminalnym. Mimo to uważam, że było warto ją przeczytać, chociażby dla atmosfery zapomnianych okolic Beskidu Niskiego, który mimo upływu czasu rządzi się swoimi prawami.
Autorka zaznacza w posłowiu, że ta powieść jest mieszanką prawdy i fikcji. Rzeczywiste są większość opisanych w książce miejsc oraz smutna historia wysiedleń z tych terenów. Nie jest to powieść pozbawiona wad, ale warta jest poświęconej uwagi i mimo małych zastrzeżeń, jestem usatysfakcjonowana jej lekturą.
Dziennikarz Stryjkowski zięć znanego biznesmena mimo szczęśliwego i poukładanego życia zapragnął dreszczyku emocji i od roku romansuje z historyczką, pomagającą mu w badaniach Beskidu Niskiego. Kiedy Karolina zostaje zamordowana, romans wychodzi na światło dzienne, a on sam staje się pierwszym podejrzanym o zbrodnię. Kochankowie spędzili burzliwą noc w domku teścia i jak się okazało, żona doskonale o tym wiedziała. Gdy Karolina Malik zostaje martwa znaleziona w potoku, policja ma dylemat, kogo oskarżyć o zbrodnię. Czy Marcin zabił kochankę, bo miał już dość romansu i nie potrafił się z niego wyplątać, czy może zrobiła to zazdrosna żona, która zabiła konkurentkę w afekcie?
Na jednej śmierci się nie kończy i Podkomisarz Piotr Durlik próbuje ustalić, co łączy ofiary. Stryjkowski oprócz wolności nie ma już nic do stracenia, więc postanowił prowadzić śledztwo na własną rękę i przy okazji wciąż pakuje się w kolejne tarapaty. Natomiast policja w Dukli gubi się w domysłach i nie potrafi znaleźć przekonujących dowodów, by zbrodnie przypisać konkretnej osobie. Sprawa wydaje się bardziej skomplikowana, niż na początku mogło się im wydawać, bo w trakcie śledztwa okazuje się, że zaledwie kilka miesięcy wcześniej w górach na słowackiej granicy, znaleziono ciało innej młodej kobiety. Piotr Durlik ma przeczucie, że to nie był przypadek. Zastanawia go też śmierć studenta sprzed roku pod kołami samochodu. Okoliczności wypadku były niejasne i dotąd nie udało się ustalić sprawcy. Podkomisarz czuje, że śmierć studenta i kolejnych ofiar mają ze sobą coś wspólnego.
Autorka oczami podkomisarza dokonuje analizy lokalnego społeczeństwa. Zanim poznałam tożsamość mordercy i motywy jego działania, wciąż pojawiali się kolejni podejrzani. Miejscowi mieli swoje tajemnice i nie zamierzali policji ułatwiać dostępu do nich. Stryjkowski i Durlik to świetny duet, który znakomicie się uzupełnia, ale pracuje osobno, choć w kluczowych momentach ich ścieżki się przecinają. To dziennikarz wpada wciąż na nowe tropy, a zarazem pakuje się w kolejne tarapaty i wciąż obrywa.
Akcja dzieje się w klimatycznym i spokojnym miejscu, w którym wydaje się niemożliwe, żeby ktoś mógł popełnić tak makabryczne zbrodnie. Przy okazji tej kryminalnej intrygi autorka sporo opowiada o historii tych okolic, dzięki czemu jest ona ciekawa i nie nuży. Czuć też ogromne zaangażowanie autorki i jej zachwyt nad obezwładniającym pięknem Beskidu Niskiego.
Chwilami miałam jednak wrażenie, że najważniejszy motyw, czyli śledztwo gdzieś umyka w ścieżki porośnięte trawą, pordzewiałe krzyże, fundamenty nieistniejących domów i błoto po dawnych oborach. O ile postać antagonisty i powody jego postępowania były dla mnie dość jasne, to wybór ofiar i motywy ich mordowania do końca nie zostały wyjaśnione, a wprost przeciwnie wcześniejsze opisy skutecznie je zaciemniły. Dlaczego pozbawiał życia kobiety, które w żaden sposób mu nie zagrażały i zostawiał na ich ciałach, swój "podpis"? W krótkich rozdziałach następuje ciągła zmiana narratorów, którzy nie są wskazani wprost i musiałam się domyślać, do kogo w danej chwili ona należy. Śledztwo toczy się dość mozolnie, bo głównie jest oparte na przeczuciach podkomisarza i dodatkowo, co rusz przeplatane przemyśleniami bohaterów. Mam także zarzut do korektorek tekstu, które nie zauważyły, że jedna z postaci występuje zamiennie pod dwoma mocno zbliżonymi nazwiskami.
Cała reszta jest bez zarzutu i bardzo mi się podobała. Ujęły mnie wspaniałe opisy przyrody i niesamowity klimat powieści. Autorka pokazała mi, że Beskid Niski to piękne miejsce, ale zapomniane przez ludzi, w którym większość mieszkańców to przyjezdni. Miejsce niezbyt chętnie odwiedzane także przez turystów, a szkoda. Hermetyczna społeczność i piękne krajobrazy, wśród których toczy się akcja, stanowią doskonałe tło dla intrygującego wątku kryminalnego. Na uwagę zasługuje również kreacja głównych bohaterów, którzy może nie są idealni, ale mimo to, da się ich lubić.
Ta książka moim zdaniem jest bardziej powieścią obyczajową. Z założenia lekka i rozrywkowa stanowi połączenie zachwytu i nostalgii z nutką kryminału, który w tej powieści pełni rolę doskonałej przyprawy. Oprócz tego autorka poruszyła temat zdrady, który powraca na stronach książki kilkakrotnie niczym bumerang. Dodatkowo na uwagę zasługuje ciekawie wpleciony wątek uniwersyteckiej stacji badawczej. Całość czyta się dobrze i nie wymaga nadmiernego skupienia, jest niczym oddech w codziennej gonitwie i bombardujących nas zewsząd informacji. Niepowtarzalny klimat Beskidu Niskiego, stworzony przez Agnieszkę Jeż na zawsze zostanie w mojej pamięci.
„W sumie to banalna historia. Smutna, ale banalna. Ludziom wciąż się przytrafiają takie historie, bo chcieliby mieć coś innego, niż mają. I robią błędy, bo wierzą, że mogą mieć coś innego, a dostają to samo, tyle że na początku nie wiedzą, że to jest to samo”.
Rzecz dzieje się w niewielkiej miejscowości w Beskidzie Niskim. Jadący spokojną drogą podkomisarz Piotr Durlik z Komisariatu Policji w Dukli zostaje zatrzymany przez przerażonego młodego turystę, który oznajmia mu, że nieopodal, przy strumieniu znalazł martwą kobietę. Kilka minut później w położonej blisko owego strumienia malowniczej chyży po upojnej i zakrapianej nocy budzi się dziennikarz Marcin Stryjkowski i nie dostrzegając w łóżku swojej partnerki wychodzi przed chatę. Tam znajduje jej kusy szlafrok i uśmiechając się w duchu zmierza nad strumień, gdzie spodziewa się ją zastać.
Jak możecie się domyślić - i nie jest to żadnym spojlerem - to właśnie partnerkę Stryjkowskiego odnalazł młody turysta. ale śmierć śmiercią, a zupełnie inną kwestią jest fakt, że zabójca wyrył na nodze kobiety tajemnicze "Z". Warto wspomnieć, że kobieta - nazwijmy ją w końcu - Karolina Malik, to piękna i ceniona historyk. Jej partner natomiast, wspomniany wcześniej Marcin Stryjkowski to lubujący się w historii regionu dziennikarz, a przede wszystkim kochający ojciec i mąż... Marty Stryjkowskiej, córki bogatych i wpływowych ludzi. I to do jej rodziny właśnie należy chyża, w której dziennikarz spędzał nie pierwszy już, upojny weekend z kochanką. Od tego momentu fabuła idzie w dość typowym kierunku - zazdrość, zdrada. Tym bardziej, że auto Marty Stryjkowskiej było widziane nieopodal miejsca zbrodni. czy to jednak nie oczywisty scenariusz? A może przez to, że taki oczywisty, nikt się go nie spodziewa i...? Okazuje się jednak, że kilka miesięcy wcześniej doszło tam do podobnego zabójstwa jednak z racji położenia ciała już na "słowackiej" części Beskidu, miejscowa policja się tym nie zajmowała. Pojawia się więc druga opcja - mieszkający w osadzie Żydowskie (a raczej w lesie, gdzie niegdyś taka wioska istniała) łemkowie, którzy oparli się wysiedleniu. Danił Dzienisz i jego syn Jan. Czy byliby w stanie zabijać? Myślę, że tak. Jaki mieliby motyw? No cóż - to ich ziemie, może nie podoba im się, że turyści urządzają sobie wędrówki po lesie, który uważają za dom, może czują się przez to zagrożeni?
Żeby była ścisłość - nie jestem biegła w geografii, ale mam pewne... schorzenie czytelnicze. Otóż zawsze, gdy czytam książkę, której akcja rozgrywa się w jakiejś mniejszej miejscowości lub takiej, o której nigdy wcześniej nie słyszałam, sprawdzam sobie ją w internecie i na mapach. Nie inaczej było w tym przypadku, więc odkryłam, że coś tu się mocno nie zgadza. Akcja rozgrywa się głównie w Krempnej, wiosce w powiecie jasielskim. Dukla zaś leży w powiecie krośnieńskim, a więc Krempna to zupełnie nie jest rejon podległy komisariatowi, w którym pracuje podkomisarz Durlik. Nie jest to jedyny tego typu kwiatek, ale o ile jeszcze można przymknąć oko na to, że podkomisarz realizuje różne czynności samodzielnie, o tyle sam fakt robienia czegokolwiek w Gorlicach, które już w ogóle nie dość, że nie leżą ani w powiecie krośnieńskim ani jasielskim to jeszcze zupełnie nie leżą na Podkarpaciu tylko na Małopolsce, jest mocną przesadą. Rozumiem, że w obrębie województwa między powiatami może być jakieś połączenie, może nawet być jakiś jeden wspólny komisariat (chociaż szczerze wątpię) ale żaden podkomisarz nie może sobie jechać do innego województwa i aresztować podejrzanego!
To wszystko tak naprawdę i tak nie ma znaczenia jeśli nie zależy wam na takiej skrupulatności lub jeśli nie znacie tej okolicy bo pod ogólnym względem cała fabuła się fajnie trzyma i przede wszystkim wciąga tak, że nie chce się tej książki odłożyć. Ale potem niestety przychodzi rozczarowanie jakim jest zakończenie, bo oto ostatecznie niemal pod koniec książki dzieje się coś dziwnego. Durlik rozmawia sobie ze swoim przełożonym o śledztwie, gdybają sobie i nagle nie wiadomo z jakiej paki wpadają na rozwiązanie. Rozwiązanie, które według mnie jest kompletnie z czapy. Bo było kilka rozdziałów, w których to morderca był narratorem a tam jawił się jako swego rodzaju łowca, a tymczasem ten w sumie nie wiadomo dlaczego zabił te wszystkie osoby. Bo chciał zatuszować jedną z nich? No trochę bez sensu. I w sumie którą? I jeśli tak, to o co chodziło z tym "Z"?
Podsumowując, wydawać by się mogło, że dość dużo narzekam, ale wg. skali serwisu LubimyCzytać oceniłam w cieniu góry na 7 gwiazdek. Uważam, że mimo wszystko niesprawiedliwie byłoby ocenić nisko całokształt pracy włożonej przez autorkę w ten kryminał tylko ze względu na kiepskie zakończenie czy błędy topograficzne. Jak wcześniej wspominałam - spędziłam naprawdę fajne godziny przy tej lekturze i z pewnością sięgnę po kolejne książki autorki. Wam też polecam, bo musicie pamiętać, że opinie o książkach są subiektywne, może Wam spodoba się takie rozwiązanie?
Lubię czytać kryminały, zwłaszcza polskich autorek, a do takich należy “W cieniu góry” Agnieszki Jeż.
Książkę odebrałam dobrze, wciągnęła mnie jej fabuła, bohaterowie przykuli moją uwagę, a miejsce akcji wybrane przez autorkę bardzo mi się podobało. Otóż przenosimy się w Beskid Niski, w okolice Krempnej, Dukli, na tereny Magurskiego Parku Narodowego. To ziemia naznaczona trudną historią, akcją “Wisła”, przymusowymi wysiedleniami, dramatami rodzin pozbawionych ojcowizny, przeszłości. W tym odludnym, surowym miejscu, gdzie przyroda rządzi się swoimi prawami, dochodzi do serii morderstw na kobietach. Śledztwo zaczyna prowadzić podkomisarz Piotr Durlik, ale nie ma łatwego zadania. W trakcie dochodzenia okazuje się, że sprawa jest bardziej zagmatwana niż myślał, a mała społeczność Krempnej skrywa tajemnice, z którymi nie chce się dzielić. Prowadzenia śledztwa nie ułatwia także zaangażowanie, a raczej wtrącanie się, miejscowego dziennikarza Marcina Stryjkowskiego, który z bardzo osobistych powodów pragnie wykryć sprawcę zabójstw.
Choć akcja kryminału toczy się niespiesznie i nie jest zbyt rozbudowana, to przedstawiona w niej historia jest pełna napięcia, a przede wszystkim bardzo klimatyczna. Jej niepokojącą, mroczną atmosferę tworzą miejsca odcięte od świata, tajemnicze, leśne ścieżki, góry osnute mgłą, szemrzące potoki, opuszczone domostwa, zbłąkani wędrowcy i bolesna przeszłość Łemków, niegdyś rdzennych mieszkańców tych ziem. Smutne koleje losu tych wysiedlonych ludzi, ich dramat zrobiły na mnie duże wrażenie i uświadomiły, że historia naszego kraju skrywa bolesne, wstydliwe tajemnice. Warstwa obyczajowa powieści, obok głównego wątku kryminalnego też zasługuje na uwagę.
Podsumowując, “W cieniu góry” to sprawnie napisana powieść kryminalna, z historią w tle, trzymająca w napięciu i wciągająca.
Tytuł: "W cieniu góry"
Autorka: Agnieszka Jeż
Data premiery: 29.06.2022r.
Wydawnictwo: Luna
Lubicie książki z górami w tle?
Ja uwielbiam! Jak tylko pojawi się gdzieś jakąś pozycja z górami to czytam.
.
.
Tak też było z książką Agnieszki Jeż pt. "W cieniu góry". Była "góra" to książka u mnie😁
Autorkę znam jedynie z książek obyczajowych. Jej ostatnia pozycja jaką przeczytałam to
Bardzo mi się ta książka podobała, a ta...
Mam troszkę mieszane uczucia.
.
Prolog zaczął się dosyć obiecująco. Morderca zostawia znak "Z" na czyimś ciele. Brzmiało naprawdę groźnie, aż ciarki miałam na rękach!
Później...turyści znajdują ciało kobiety w potoku. Podejrzenia padają na jej kochanka bądź jego żonę, która śledziła swojego męża od roku, kiedy dowiedziala się o jego zdradzie.
No naprawdę się wciągnęłam...
Do tego wszystkiego te barwne opisy Beskidu Śląskiego.. Coś pięknego, aż chciałoby się spakować i pojechać natychmiast w góry!
.
Aczkolwiek później...
Jakoś wszystko zwolniło. Akcja zaczęła mi się ciągnąć. Fakt, że na jednym morderstwie się nie skończyło, ale jakoś tak...Nie wciągnęłam się tak jakbym chciała.
Poznajemy podkomisarza Piotra Durlika, który próbuje ustalić co łączy ofiary oraz lokalnego dziennikarza Marcina Stryjkowskiego, który prowadzi śledztwo na własną rękę...
.
Kto mordował?
I dlaczego?
.
Tego dowiecie się z książki "W cieniu góry".
.
.
Jeżeli lubicie książki kryminalne z górami w tle to przekonajcie się sami czy książka jest w Waszym guście:)
,,No ale to Beskid Niski - ziemia piękna i tragiczna. Tereny wypędzonych i skrzywdzonych. Raj utracony i niechciane piekło".
W małej miejscowości w Beskidach dochodzi do morderstwa młodej dziewczyny. Śledztwo prowadzi podkomisarz Piotr Durlik. Sprawa z podróży wydaje się prosta ale pojawiają się nowe fakty a na jaw wychodzą kolejne zabójstwa powiązane ze sprawą. Co jeszcze kryje się w mroku górskich szlaków? Czemu okoliczni mieszkancy milczą? Czyżby coś ukrywali? Pytania zaczynają się mnożyć a rozwiązania brak. W śledztwie bierze udział także lokalny dziennikarz Marcin Stryjkowski, który ze swoim bagażem doświadczeń i osobistymi pobudkami zaczyna odkrywać zupełnie nowe aspekty tej sprawy.
Bardzo dobry, trzymający w napięciu kryminał, liczne zwroty akcji i zagmatwane śledztwo nie pozwalają na nudę. Świetnie skonstruowane postacie a także wiele interesujących wątków historycznych potrafią zaciekawić czytelnika. Polecam serdecznie.
W Krempnej, małej wsi w Beskidzie Niskim turyści znajdują zwłoki młodej kobiety, niestety na jednej śmierci się nie kończy. Podkomisarz Piotr Durlik usiłuje ustalić co łączy ofiary oraz ustalić czy jest jakiś związek pomiędzy tymi śmierciami, a wypadkiem, który wydarzył się tutaj przed rokiem. Lokalny dziennikarz - Marcin Strykowski również prowadzi śledztwo na własną rękę, jednak nim kierują pobudki osobiste. Co odkryją mężczyźni? Kto morduje i dlaczego?
To moje trzecie spotkanie z twórczością autorki, poprzednim razem czytałam książki o tematyce wojennej, które bardzo mi się podobały. Kiedy zobaczyłam, że autorka napisała kryminał bezzwłocznie postanowiłam po niego sięgnąć. Fabuła została w bardzo ciekawy i zarazem realny sposób nakreślona i poprowadzona, a bohaterowie w intrygujący sposób wykreowani. Jest tutaj kilka postaci, a każda z nich ma swoje ważne miejsce w tej książce, nadając jej charakteru i klimatu małomiasteczkowego. "W cieniu góry" określiłaby bardziej jako książkę obyczajową z elementami kryminały, która wciąga już od początku i trzyma w napięciu do ostatnich stron. Śledztwo, które prowadził Durlik zostało w naprawdę ciekawy sposób poprowadzone, a autorka wiele razy wodziła czytelnika za nos, bo liczba podejrzanych z każdą kolejną strona zamiast maleć tylko się mnożyła. Autorka interesująco opisuje górski klimat, krajobrazy oraz w nawiązuje do historii Krempnej, a dokładniej czasów wojennych, które odcisnęły swoje piętno na tej miejscowości - te elementy bardzo mi się podobały i sprawiły, że czułam się tak jakbym razem z bohaterami przemierzała ścieżki Beskidu Niskiego. Naprawdę miło spędziłam czas z tą książką i było to dla mnie mile doświadczenie jeśli chodzi o twórczość autorki. Moja ocena 7/10.
Co wybieracie: kryminał, którego akcja toczy się nad morzem, w mieście, w górach, a może na wsi?
Według mnie to właśnie górskie krajobrazy i panująca w nich atmosfera nadaje mroczym historiom jeszcze więcej dreszczyku. A jeszcze jakby połączyć to z małą, hermetyczną wsią? 🤔
Taka właśnie aura panuje w najnowszej książce Agnieszki Jeż.
Beskid Niski skrywa w sobie wiele tajemnic. Cisza, spokój, natura, potok u stóp góry i …. trup… na dodatek morderca zostawia na ciele ofiary swoisty „podpis”. Co więcej, na jednej śmierci się nie kończy… czy owe zbrodnie są ze sobą powiązane w jakikolwiek sposób?
Brnąc coraz głębiej w tę historię można poczuć na plecach powiew wiatru. Choć akcja nie pędzi tutaj w zastraszającym tempie to skrywane sekrety mieszkańców Krempnej powodują, że atmosfera z każdą chwilą się zagęszcza. Marcin Stryjkowski, miejscowy dziennikarz próbuje rozwikłać sprawę na własną ręką, chociaż „po drodze” napotyka na wiele przeszkód, a współpraca z policją nie do końca wygląda tak, jakby tego mógł się spodziewać. Kto jest mordercą? … Jak się później okazuje również historia tego miejsca ma znaczenie.
Niepewność, wiele poszlak, bardzo ciekawie wykreowani bohaterowie i nieprzenikniona natura - to wszystko znajdziecie na każdej stronie tej książki. Co więcej… do samego końca czuć napięcie, bo finał może okazać się bardzo zaskakujący 😏
Nabrałam aż ochoty na krótki wypad w góry, chociaż takich „kryminalnych atrakcji” wolałabym uniknąć. 🙂
To książka, którą czyta się od razu, od deski do deski. Idealna na gorące popołudnie, bo każdy następny rozdział niesie za sobą swoiste „ochłodzenie”. Sami sprawdźcie! 🙂
W Krempnej, małej wsi w Beskidzie Niskim dochodzi do brutalnego morderstwa. Zostaje zamordowana młoda, piękna kobieta. Okazuje się, że nie jest to jedyna śmierć w tej miejscowości.
Śledztwo prowadzi podkomisarz Piotr Durlik, który próbuje ustalić, kim jest morderca, co łączy ze sobą ofiary oraz rozwiązać zagadkę jakie są motywacje mordercy.
Dlaczego sprawca zabija ofiary i zostawia na ich ciałach swój podpis?
Po piętach podkomisarzowi depcze lokalny dziennikarz Marcin Stryjkowski, który prowadzi własne śledztwo w tej sprawie.
Natomiast miejscowi nie pomagają, bo ewidentnie coś ukrywają.
Kto okaże się mordercą?
Dlaczego dziennikarz angażuje się tak w tę sprawę?
I co odkryje podkomisarz?
Sięgnijcie po tę książkę to dowiecie się.
"W cieniu góry" to świetny kryminał. Jestem pod ogromnym wrażeniem historii stworzonej przez autorkę.
Genialna fabuła z wyśmienitą intrygą, mnóstwem tajemnic i sekretów, zdradą, a to wszystko wśród małomiasteczkowej społeczności. Autorka świetnie trzyma w napięciu i niesamowicie wyprowadza czytelnika w pole myląc tropy i podsuwając różne poszlaki, a czytelnik jest skołowany, bo nie wie do końca kto jest mordercą. Podejrzanych osób jest wielu.
Czytając tę książkę możemy przenieść się w zaciszne miejsce, a barwne opisy autorki sprawiły, że czułam się jakbym tam była razem z bohaterami i rozwiązywała zagadkę kryminalną. Z ogromną ciekawością czytałam tę książkę, by odkryć kto jest mordercą.
Jeśli lubicie podczas czytania poczuć dreszczyk emocji i strach to będziecie zadowoleni z tej lektury.
Poznacie też trochę szczegółów historycznych , co dla miłośników historii jest bardzo ciekawe.
Nie spodziewałam się takiego zakończenia i do samego końca nie rozgryzłam kto jest mordercą. Autorce udało się mnie zaskoczyć.
Gwarantuję Wam, że mroczny klimat tej książki sprawi, że długo nie zapomnicie o tej historii.
To kto z Was wybiera się na wycieczkę w góry?
Serdecznie polecam!
W Krempnej, małej wsi w Beskidzie Niskim turyści znajdują zwłoki młodej, pięknej kobiety.
Okazuje się, że jest to Karolina, kochanka znanego dziennikarza Marcina Stryjkowskiego.
Wszystko wskazuje, że mogłaby to być jego żona, która odkryła prawdę.
Trop zmienia się kiedy zaczynają pojawiać się kolejne ofiary. Ślad, który zostawia morderca to litera Z na ich udzie.
Podkomisarz Piotr Durlik próbuje dotrzeć do prawdy.
Tereny Beskidu zostały mocno naznaczone przez historię. W Krempnej pojawiła się w 1939 roku ukraińska delegacja, która oznajmiła,ze Polska była, ale już jej nigdy nie będzie.
Co ta historia ma wspólnego z morderstwami?
Czy uda się odkryć kto jest mordercą i jakie ma motywy?
Czytając książki autorki czujemy się dopieszczeni. Autorka jest doświadczoną pisarką i to czuć w każdym zdaniu przez nią napisanym. Wszystko jest składne i tworzy pełną historię.
Jest to kolejny dobry kryminał, który nie uraczy Was trupami i krwią ociekającą z ciał, ale wciągnie Was w zagadkę i tajemnicę, którą sukcesywnie krok po kroku będziecie odkrywać wraz z bohaterami.
Znacie twórczość Pani Agnieszki Jeż? Chociaż autorka ma na swoim koncie kilkanaście powieści, od obyczajówek po kryminały, było to moje pierwsze spotkanie z jej piórem, czy udane?
⬇⬇⬇
W CIENIU GÓRY to dobrze skonstruowany kryminał z dość spokojną akcją w przepięknej scenerii gór. Kocham góry i uwielbiam czytać powieści z górami w tle, a tutaj autorka zaprosiła mnie do Beskid Niskich.
Z początku fabuła mnie wciągnęła, zaczynajac czytać myślałam „jest dobrze”, jednak im dłużej czytałam, tym mój entuzjazm stopniowo malał. Nie zżyłam się z bohaterami, a śledztwo prowadzone przez Piotra Durlika nie interesowało mnie tak jak powinno, natomiast postać Marcina Stryjewskiego przez większość fabuły strasznie mnie drażniła. Zakończenie również nie przypadło mi do gustu, bo nie wyjaśnia niektórych wątków.
Nie powiem, było momenty, że z niecierpliwością przewracałam strona za stroną aby dowiedzieć się co dalej, jednak fabuła nie wzbudziła mojej ciekawości na tyle, że nie potrafiłam oderwać się od lektury.
Z przyjemnością przeczytam jakoś inną powieść autorki, bo styl mi się podobał, ale może tym razem postawie na obyczajówkę 😉.
Lubicie czytać książki, których akcja rozgrywa się w górach?
Ja mam wielki sentyment do takich książek, uwielbiam góry i ten mroczny klimat, który oddają w książkach.
.
Moje pierwsze spotkanie z autorką, wcześniej nie miałam okazji czytać jej powieści, aż do teraz i jestem mile zaskoczona tym kryminałem, bo wciągnął on mnie od pierwszych stron, a to ostatnio rzadko się zdarza. Tutaj autorka od początku wali z grubej rury i przenosi nas do malowniczego miejsca na Beskidzie Niskim, gdzie dochodzi do morderstwa młodej i pięknej kobiety. Wielki plus za to, że nie ma tutaj zbędnego wstępu wprowadzającego do historii, tylko od razu mamy zbrodnie, ciało i podejrzanego, a śledztwo prowadzone jest przez podkomisarza Piotra Durlika.
.
Autorka przyszykowała dla nas więcej mrocznych i tajemniczych wątków i nie pozostawiła tylko przy tej jednej konkretnej zbrodni. Staniemy się świadkami jeszcze kilku zabójstw kobiet w tym, też jednego młodego studenta, który będzie w pewien sposób powiązany z całą sprawą i domniemanym mordercą.
.
Jest to chyba jeden z tych kryminałów, do których nie byłam w stanie wytypować mordercy, prawie do samego końca. Fabuła i wątki poprowadzone są tak, aby zmylić do końca czytelnika i pozostawić go z mętlikiem w głowie. Autorka tą książką bawi się z nami w kotka i w myszkę. Niby jesteśmy już na tropie mordercy, a tu jednak ślady prowadzą nas do kogoś innego i tak do samego końca, a wręcz do rozwiązania sprawy. Oprócz tajemnic, które ma miejscowa ludność, zamieszkująca tutejsze tereny, mamy piękne opisy przyrody. Uważam, że przy tego typu książkach takie opisy są wręcz wskazane, sam klimat powieści zostaje bardziej oddany i nakreślony.
A czytelnik jest w stanie bardziej wyobrazić sobie miejsce i akcje tutaj się rozgrywające.
.
Chociaż to jest kryminał, to książkę czyta się bardzo lekko i przyjemnie. Akcja nie biegnie za szybko, rozpędza się stopniowo, ale to też nie doprowadzi do tego, że z czasem zacznie Was nużyć ta historia. Jest tajemniczo i momentami mrocznie, a sam klimat wręcz porywa do dalszego czytania.
Bardzo lubię kryminały. Obiecałam sobie, że będę czytać więcej książek polskich autorów z tego gatunku. Już nieraz przekonałam się, że Polacy potrafią stworzyć niespotykane historie. Kiedy zobaczyłam zapowiedź książki „W cieniu góry”, to bardzo szybko uznałam, że chcę ją przeczytać. Spodobał mi się opis oraz fakt, że będę mogła poznać twórczości kolejnej polskiej autorki. W pierwszej chwili myślałam, że to debiut, gdyż nie kojarzyłam nazwiska. Dopiero jak wygooglowałam sobie panią Agnieszkę Jeż, to zorientowałam się, że miałam już okazję widzieć jej poprzednie książki, ale jeszcze nic nie czytałam, więc chyba dlatego nazwisko nie zapadło mi w pamięci. Czas było to zmienić.
Pierwsze strony książki „W cieniu góry” okazały się być przyjemne, jeśli można tak w ogóle mówić w przypadku kryminalnej historii. Pojawił się trup i pojawiła się pierwsza zagadka kryminalna do rozwiązania. Podobało mi się. Byłam bardzo ciekawa dalszej części. Historia się rozwijała, poznałam innych bohaterów, a w tym podejrzanych. Śledztwo trwało. Ale po pewnym czasie poczułam lekki zawód. Miałam nadzieję, że historia mnie czymś zaskoczyć, że jeszcze zdarzy się coś takiego, co sprawi, że nie odłożę jej na bok do ostatniej strony. Niestety, tak się nie stało. Po prostu cała historia płynęła własnym tempem przez kolejne poszlaki, dowody, bohaterów. Aż w końcu dotarła do rozwiązania, które po prostu było w porządku.
Po książkę „W cieniu góry” sięgnęłam, gdyż chciałam przeczytać dobry kryminał od polskiej autorki. Taki też dostałam. Historia była dobrze skonstruowana, książkę czytało mi się naprawdę przyjemnie i szybko. Jednak gdzieś tam w głębi duszy miałam nadzieję, że będzie to niespotykana historia, a okazała się być po prostu dobra. Historia rozwijała się w swoim tempie, czyli nie za wolno, aby nie znudzić czytelnika ani nie za szybko, aby nie ujawnić czegoś za wcześnie. Zdecydowanie zaciekawiła mnie i chciałam rozwiązać zagadkę wraz z bohaterami, a nawet wcześniej. Będę miło wspominać tę książkę i z chęcią sięgnę po inną twórczość autorki.
Karolina Malik, kochanka dziennikarza Marcina Stryjkowskiego, zostaje zamordowana w małej wsi w Beskidzie Niskim. Na jej udzie zabójca wyciął literę "Z". Kto to zrobił? Niezaprzeczalny motyw miała zdradzona żona Stryjkowskiego, jednak czy rozwiązanie na pewno jest takie proste? Okazuje się, że nie, ponieważ ginie kolejna kobieta..
Mocny początek, tajemniczy morderca, intrygujący "podpis", elementy układanki, które nie pasują na swoje miejsce - tych cech nie brakuje kryminałowi Agnieszki Jeż. W Krempnej, w Beskidzie Niskim, tuż po II wojnie światowej, ludzie zostali wysiedleni, a ich miejsce zajęły trawy, pordzewiałe krzyże i fundamenty domów. Agnieszka Jeż pochyliła się nad tą rzeczywistą historią, konstruując zgrabną fabułę, w której nic nie jest oczywiste, a także ukazując piękno Beskidu Niskiego malowniczymi opisami. Śledztwo prowadzi podkomisarz Piotr Durlik, który ciągle zadaje sobie te same pytania - czy za zabójstwa odpowiada żona Stryjkowskiego, a może pewna dziwna rodzina, która jako jedyna żyje w lesie i nie ma kontaktu ze światem zewnętrznym? Jakie motywy mogą zatem nią kierować? Niestety nie może znaleźć odpowiedzi, a dochodzi do kolejnego zabójstwa. Marcin Stryjkowski postanawia poprowadzić własne śledztwo. Styl autorki jest lekki, dzięki czemu książkę czyta się jednym tchem. Nie ma tu przytłaczającej wielowątkowości oraz wielu podejrzanych, w związku z czym nie grozi nam pogubienie się w gąszczu wydarzeń. Bohaterowie co prawda średnio wzbudzają sympatię, ale spodobało mi się zwrócenie uwagi na ich emocje oraz trudny wątek zdrady. Autorka zmusiła nas do myślenia, jednocześnie nie robiąc z książki chaosu, co bardzo lubię w kryminałach i thrillerach. Powieść zrobiła na mnie pozytywne wrażenie, było jednak kilka rzeczy, których mi się nie spodobało. Po pierwsze pewne kwestie aż się prosiły o rozbudowanie i wywołanie większego napięcia - był to moment, w którym czekałam na dobre przystawki, a musiałam obejść się smakiem. Po drugie finał, który w sumie przewidziałam bardzo szybko (co nie znaczy, że zrobi to każdy) i wydawał mi się trochę przerysowany. Nie są to jednak wady, które znacząco wpływają na odbiór książki, a to wszystko dzięki wciągającej, zgrabnie płynącej akcji - powieść godna polecenia, a fani tego gatunku nie powinni być zawiedzeni. :)
Bardzo lubię thrillery, których akcja toczy się w małym, hermetycznym środowisku. 𝑾 𝒄𝒊𝒆𝒏𝒊𝒖 𝒈𝒐́𝒓𝒚 autorstwa Agnieszki Jeż jest właśnie taką książką.
We wsi Krempna zostaje zabita młoda kobieta. Dla podkomisarza Piotr Durlika rozwiązanie tej zbrodni wydaje się początkowo bardzo proste. Sprawa komplikuje się, kiedy znalezione zostaje ciało kolejnej kobiety. Ofiary łączy charakterystyczny "podpis" zostawiany przez mordercę. Podejrzanych jest kilku, a każdy z nich może mieć powód, żeby zabijać. W sprawę angażuje się dziennikarz Marcin Stryjkowski, którego łączyła znajomość z jedną z zamordowanych kobiet. Czy uda się dojść po tropach do celu? Czy zagadka tajemniczych morderstw zostanie rozwiązana?
𝑾 𝒄𝒊𝒆𝒏𝒊𝒖 𝒈𝒐́𝒓𝒚 to mroczna, duszna i tajemnicza historia trzymająca w napięciu od pierwszej strony. Autorka wplata w fabułę wątki historyczne tamtejszych okolic, łącząc je z naturalistycznymi opisami przyrody.
Książkę czyta się bardzo dobrze. Klimatyczne opisy i ciężka atmosfera sprawiają, że czytelnik czuje się tak, jakby był w centrum wydarzeń. Równie zagubiony i zdezorientowany, co sami bohaterowie. Pewnie jesteście ciekawi zakończenia? Szczerze mówiąc, spodziewałam się, że będzie nieco inne. Nie lepsze, czy gorsze, ale inne. A że ja bardzo lubię niespodzianki, to ostatnie strony tej książki były dla mnie zaskoczeniem. Polecam! Bierzcie i czytajcie!
Krempna mała wieś w Beskidzie Niskim, cicha, spokojna okolica, policja nie ma tutaj prawie nic do robienia, aż pewnego dnia turyści natrafiają na ciało zamordowanej kobiety, a to dopiero początek. Podkomisarz Piotr Durlik rozpoczyna śledztwo, próbuje powiązać ze sobą ofiary, bo niestety ta kobieta nie jest jedyna, jednocześnie swoje śledztwo prowadzi dziennikarz Marcin Stryjkowski, który był mocno związany z jedną z ofiar.
Już od samego początku dużo się tutaj dzieje, atmosfera jest powoli rozgrzewana, czytelnik podejmuje swoje tropy, typuje, kto może być mordercą, ale nie jest to takie proste. Przed połową książki miałam już swój typ, był on bardzo ciekawy, niestety grubo się pomyliłam, dopiero przed końcem byłam już pewna, kto skrywa się za maską mordercy.
Historia jest bardzo wciągająca, dostajemy opisy widoków, ciekawych bohaterów, sporo historii oraz zagadkę do rozwikłania. Kiedy było już blisko do ujawnienia, kto zabija, czułam to znajome mrowienie i chciałam poznać zakończenie jak najszybciej, żeby dowiedzieć się, kto posunął się do tak okropnych czynów, niestety przeżyłam spore rozczarowanie. Mordercą była osoba, która często się przewijała, była obok, jednocześnie nie była związana z ofiarami, no może z jedną tak, ale z resztą już nie, dlatego to mnie tak zdziwiło i rozczarowało. To tak jakby ktoś, robiąc tort, dbał o każdy szczegół, dopieszczał go godzinami, a potem na sam koniec rzucił niedbale na górę jakąś posypkę, żeby po prostu było widać, że jest skończony. Tak samo tutaj, autorka świetnie poprowadziła akcje, powoli podsycała apetyt czytelnika i na końcu jako mordercę dała kogoś przypadkowego, żeby po prostu sprawa została wyjaśniona, a morderca ujęty, no, chyba że ja czegoś tutaj nie zrozumiałam i to był misternie utkany plan.
Podsumowując, jest to świetna historia z ciekawym wątkiem i intrygującymi bohaterami, niestety na końcu zabrakło tak zwanej kropki na i, czegoś, co sprawiłoby, że ta historia jeszcze na długo zostałaby w mojej pamięci.
Bardzo fajny klimat powieści. Przyroda, mała społeczność. Intryga kryminalna poprowadzona w sposób mało odkrywczy, niewiele tutaj zaskakujących momentów. Niemniej jest to całkiem przyzwoita książka.
Akcja dzieje się w górach, w Krempnej, małej wsi w Beskidzie Niskim. Ginie kochanka dziennikarza. Okazuje się, że podobnie wcześniej zginęła inna młoda kobieta. Wciągająca fabuła, duzo zwrotów akcji. Podejrzani morderstwa zmieniają się. Dochodzi do kolejnego morderstwa i próby innego. Przeszkadzało mi w czytaniu brak wyraźnego zaznaczenia, gdzie dzieje się akcja i kogo dotyczy, a przeskoki są częste.
Lubię książki, których akcja dzieje się w górach, tu autorka zabiera nas do Beskidu Niskiego. Opisy przyrody zachwycają, tym bardziej, że akurat jestem w Beskidzie z tym że Śląskim. To nie przyroda jest tu główną bohaterką, a zbrodnia, okrutna, zaskakująca. Ginie młoda dziewczyna, która z tym miejscem nie miała nic wspólnego, może poza kochankiem, ale czy ten byłby zdolny do zbrodni? A może jego żona zabiła dziewczynę w akcie zemsty. Wszystko się komplikuje gdy okazuje się że podobna zbrodnia w tych okolicach wydarzyła się wcześniej.
Podkomisarz Piotr Durlik stara się rozwiązać sprawę, połączyć ze sobą morderstwa, ale nic nie składa się w całość. Tym bardziej kiedy pojawia się tajemniczą postać w łachmanach.
W książce cały czas coś się dzieje, nowe tropy, fakty, czytelnik do woli może typować morderców, ja miałam przez chwilę wrażenie iż każdy jest podejrzany. Kiedy już byłam pewna, że znam rozwiązanie, autorka burzyła całą moją koncepcję.
Na uwagę zasługuje też to, że autorka wplotła tu historyczną Akcję Wisła, zasluguje to na duże uznanie.
"W cieniu góry" to typowy, klasyczny kryminał, bez krwistych opisów zbrodni, bez zgłębiania się w skomplikowany obraz psychologiczny bohaterów. Jeśli lubicie książki w tym stylu to polecam Wam sięgnąć akurat po tą. Ostrzegam że zakończenie zaskakuje.
Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Luna.
Góry, strumyk, dzika natura i odludzie. Tak wygląda tło akcji książki ,,W cieniu góry". Z jednej strony przyciąga i kusi swoim pięknem taki krajobraz, a z drugiej strony wzbudza strach, tym bardziej, że na tych terenach kiedyś żyli ludzie. Dziś odeszli, a natura zrobiła swoje. Robi się mrocznie. Prawda?
Młoda kobieta, Karolina wraz ze swoim kochankiem, Marcinem wyjeżdżają w góry. Dokładnie w Beskid Niski. Spędzają tam upojne chwile. Pewnego ranka kobieta wychodzi z domku by popodziwiać przyrodę i pomyśleć o swoim związku z żonatym mężczyzną. Wychodzi i już nie wraca. Zostaje zamordowana a na jej udzie zostaje nakreślony ostrym nożem kształt litery Z. Co on może oznaczyć? Jest to podpis mordercy czy może jakieś słowo zaczynające się na taką literę.
Jak się później okazuje to nie pierwsze, ani nie ostatnie morderstwo w okolicy. Podkomisarz Piotr Durlik próbuje dowiedzieć się kto jest zabójcą i jakie ma powody ten ktoś by zabijać. A może te zgony to tylko nieszczęśliwe wypadki i nic ze sobą wspólnego nie mają?
Na własną rękę prowadzi śledztwo Marcin Stryjkowski. Jaki ma powod by badać na własną rękę tę sprawę?
Dużych zwrotów akcji tutaj nie znajdziecie, ale to nie znaczy, że książka nudzi się. Wręcz przeciwnie. Połączenie piękna górskiego krajobrazu i przyrody z krwawymi morderstwami i tajemnicami było bardzo dobrym pomysłem. Dzięki temu czuć dreszczyk, zwłaszcza gdy wpleciony jest również tutaj rys historyczny tamtych okolic. Książkę czyta się szybko i wciąga od pierwszych stron a napięcie, które nam towarzyszy nie opuszcza do ostatniej strony. Bardzo podoba mi się również język jakim posługuje się autorka. Nie ma tu przesadnych wulgaryzmów ani opisów zbyt krwawych. Myślę, że fani tego gatunku nie rozczarowują się. Polecam!
Młoda kobieta przyjechała do Krempnej, małej wsi w Beskidzie Niskim, aby spędzić weekend z kochankiem. Nad ranem turyści znajdują jej ciało nad pobliskim potokiem. Co śmierć Karoliny łączy z nieszczęśliwym wypadkiem, do ktorgo doszło rok wcześniej? Sprawę prowadzi podkomisarz Piotr Dudlik, ale nie jest on jedyną osobą, ktora próbuje odkryć tożsamość mordercy.
Lubię motyw małych społeczności, gdzie wszyscy sie znają i z pozoru wiedzą o sobie wszystko, a jednak okazuje sie, że nawet w tak hermetycznym środowisku można mieć tajemnice przed sąsiadami. Dodatkowo fabuła akcji rozgrywa sie w górach, co uważam za dodatkowy atut. Dzika przyroda, las, strumyk od razu dodają tajemniczości lekturze.
Początek był obiecujący. Kolejno odkrywane tajemnice intrygowały. Dalej fabuła kryminału tyczy się nie śpiesznie, nie oczekujcie też krwawych opisów - co oczywiście nie jest wyznacznikiem idealnego kryminału. Jednak przy takich okolicznościach przyrody oczekuję dreszczyku niepokoju, napięcia, dusznącej i mrocznej atmosfery. Tego tutaj nie odczułam.
Nie zabrakło też historycznych informacji dotyczących okolicznych terenów. Zachwyceni będą na pewno fani opisów przyrody.
Książka jest przyjemna w odbiorze, pióro autorki jest lekkie i dobrze się czyta. Lektura idealna dla fanów lekkich powieści kryminalnych toczących się w pieknych okolicznościach przyrody.
PIĘKNA OPOWIEŚĆ O ZAKAZANYM UCZUCIU W MROCZNYCH CZASACH. O TRUDNYCH WYBORACH, WINIE, ALE PRZEDE WSZYSTKIM O WYBACZANIU I WIELKIEJ SILE MIŁOŚCI. Przypadkowe...
Pierwszy tom serii "Dom Pod Trzema Lipami”. Na palcu błyszczał diament, w szafie wisiała piękna sukienka, a serce Klary przepełniała radość. Jeszcze...
Fakt, to było to miejsce. Wtedy osłonecznione, teraz w cieniu góry.
Więcej