Mrok otwierał właśnie swe wrota. Pokazywał, co jest za nimi. A najciekawsze było, że Virion nie mógł zobaczyć tam niczego, co by go odstręczało. Czego by już nie poznał.
Szalony świat Viriona - szermierza natchnionego, byłego skazańca, męża upiorzycy i przyjaciela upiorów - właśnie przeistoczył się w istny sen wariata.
Pozostawiona w klasztorze Niki ma dla męża niespodziankę, która wprawi w osłupienie zarówno jego, jak i najstarsze upiory.
Szalenie niebezpieczny, ale jednak uporządkowany świat Zamku drży w posadach.
Gwiazda z ogonem przetacza się przez nieboskłon.
Taida i Virion stają do walki ramię w ramię.
Świat się kończy. Nadchodzi czas wszechogarniającego zła, nieposkromionego chaosu i doszczętnego zniszczenia.
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 2021-01-27
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 0
Jak spojrzymy wstecz na naszą historię, to zobaczymy, że przez tysiąclecia tworzyliśmy olbrzymie imperia, państwa, cesarstwa, całe potęgi, które podporządkowywały sobie mniejsze terytoria i ludzi na nich. Jednak wszystkie dotychczas imperia łączy jedno – żadne nie przetrwało. Każde miało swój tak zwany złoty wiek, każde wprowadziło coś własnego, najczęściej zachwycającego do kultury, każde było symbolem władzy, ale też upokorzenia i kontrolowania ludzi i każde ostatecznie poniosło klęskę. Niektórzy debatują nad Stanami Zjednoczonymi, jednak one są jeszcze młode. Może Chiny można uznać za taką potęgę? Tutaj to już subiektywne zdanie laików takich jak ja lub rozbudowanie argumenty specjalistów. Mimo to zastanawiam się, czemu nasza historia wygląda akurat tak...
Zamek – odpowiadający za bezpieczeństwo cesarstwa i infiltracje ludzi. Swoista potęga, która jest symbolem skuteczności, organizacji i bycia niepokonanym. Dotychczas nikt nie wątpił w tę organizację, ponieważ nigdy nie zawodziła, a jeśli nawet, to nikt o tym nie wiedział. Niekończące się regulaminy, zasady, hierarchia i szkolenia okazały się wyjątkowo efektywne. Ale czy na pewno? W tym czasie Virion podróżuje dalej i ma jeden cel – odnaleźć swoją żonę i znów być razem. Bo miłość przetrwa wszystko. Czy uda mu się to? Co czeka Viriona i Niki w przyszłości? W końcu przyszłość potrafi być zaskakująca.
Przyznam się Wam od razu na początku, że "Virion" jest dla mnie nietypowym wyzwaniem. Od najmłodszych lat słyszałam o twórczości Andrzeja Ziemiańskiego i jego osławionej "Achai". Historia, która przez lata zdobywała grono fanów i szacunek, ale też grono przeciwników i krytykę związaną z nadmierną brutalnością, a z czasem i z poglądami samego autora. Ciężki orzech do zgryzienia. Z jednej strony bardzo chciałam zapoznać się z dziełami pisarza, z drugiej negatywne opinie mocno zniechęcały mnie. Dlatego sięgnęłam właśnie po nowy cykl Ziemiańskiego "Szermierza Narchnionego" – z nadzieją, że sprawa wygląda inaczej niż lata temu. Czy tak jest? Wydaje mi się, że owszem.
Sam pomysł bardzo przypadł mi do gustu. Oczywiście ciężko mi się do niego ustosunkować w kontekście całości, gdyż jej nie znam, ale opierając się na "Virionie. Zamku" to stanowczo wyróżnia się unikatowością. W moich odczuciach czuć tutaj atmosferę nietypową dla innych książek fantasy. Istnieje jakiś schemat klimatyczny w powieściach z tego gatunku, który odczuwam i cenię, ale też zauważam jego nadmierną powtarzalność. Tymczasem ta historia wychodzi poza szablon i dodaje wiele własnych odniesień.
Zafascynowały mnie też postacie upiorzyc, których w ogóle tutaj się nie spodziewałam i jak teraz się zastanawiam, to w takim wyobrażeniu nie miałam jeszcze przyjemności spotkać się z nimi w literaturze, co nasuwa myśl, że to niekonwencjonalna rasa łącząca elementy dawnych wierzeń z nowoczesną wizją. To, co upiorzyce potrafią i ogólnie, czym się charakteryzują, stanowczo mnie zahipnotyzowało i sprawiło, że chcę dowiedzieć się o nich znacznie więcej.
Co do stylu autora to według mnie stanowczo widać, że to ktoś, kto już w swoim życiu niejedną książkę napisał. Po czym to widać? Powieść czyta się niesamowicie szybko i jest przyjemna w odbiorze, ale też widać, jak bardzo jest dopracowana i logiczna w przedstawionych działaniach. To optymalne łączenie prostoty odbioru z rozbudowaniem fabularnym i stylistycznym. Nie męczy czytelnika, ale też jest swoistym wyzwaniem wymagającym zaangażowania w czytanie. Każdy szczegół wydaje się być na swoim własnym miejscu. Nie ma tutaj miejsca na pomyłki i w efekcie historia wyróżnia się oryginalnością i zachęca do dalszego zapoznawania się z nią.
Niesamowicie szybko wciągnęłam się i przywiązałam do fabuły i bohaterów. Dosłownie po chwili miałam poczucie, że to dobrze mi znany świat, do którego właśnie powracam, a nie świat, z którym dopiero się zapoznaję i zaczynam oceniać. Został też zastosowany niezmiernie ciekawy zabieg dwutorowości fabuły, który płynnie przeszedł w fabułę jednotorową. Początkowo poznajemy dalsze losy Viriona i oddzielnie Zamku, by w pewnym momencie stało się to spójną jednością. Mam wrażenie, że cały ten tom do dopiero rozbudowane wprowadzenie do o wiele ciekawszej i potężniejszej w swych poczynaniach opowieści. Jedynym fabularnym mankamentem było zakończenie, które mnie rozczarowało. Było szybkie, niekiedy zaskakujące, ale nie w ten sposób, w który oczekiwałam. Według mnie nie wnosiło zbyt dużo do ogólnej historii, raczej było koniecznym elementem. Dlatego w mojej głowie pojawiają się duże oczekiwania co do drugiego tomu. Być może tam znajdę odpowiedzi na pytania, które sobie zadaję.
Sami bohaterowie są wyjątkowo wyraziści i barwni, co osobiście uwielbiam. Niekiedy miałam nawet poczucie, że są karykaturalni, co jest może zbyt śmiałym wnioskiem, ale też w żaden sposób nieprzeszkadzającym mi. Virion wbrew pozorom nie odgrywa na razie tak istotnej roli, jakby można się spodziewać. Jeszcze nie do końca mam o nim opinię. Moje odczucia się mieszają. Z jednej strony kochający i uroczy mąż, który martwi się okrucieństwem świata, z drugiej jego przeszłość i wyłaniający się z niego mrok mówią same za siebie. Kontrastowy i przy tym przekomicznie przedstawiony jest Kody. Dla mnie ta postać jest po prostu przegenialna. Kody łamie zasady, w sumie to dużo zasad, ale są to zasady Zamku, a nie zasady moralności. Wydawałoby się, że buntownik. Tymczasem Kody jest pełen zasad moralnych, posiada olbrzymie pokłady ambicji i chce je wykorzystać, by czynić dobro.
"Virion. Zamek" zaskoczył mnie w bardzo pozytywny sposób. Okazał się nieschematyczną fantastyką, która łamie wiele zasad, ale daje też nadzieję i patrzy z wielu perspektyw. Przy tym stylistycznie jest dopracowany i zachęca do przeczytania kolejnej części, co bez wątpienia w najbliższym czasie zrobię. Jestem przekonana, że fanom fantastyki ta powieść przypadnie do gustu.
Virion. Zamek to kolejna już książka, na której łamach pojawia się tytułowy wojownik. Jest to również pierwsza powieść, gdzie bohaterem nie jest młodzian dopiero na początku swojej drogi, ale w pełni ukształtowany mężczyzna, który nie jedno już widział. Jego stare nawyki i ciągłe wplątywanie się w nowe kłopoty, muszą zostać porzucone na rzecz pewnej stabilizacji, tym bardziej że ma zostać on ojcem. Życie nie będzie jednak dla niego nadmiernie łaskawe i już przygotowało kilka przeszkód, jakie zostaną rzucone mu pod nogi. Ponownie będzie musiał się on zagłębić w świat przemocy, wielkich intryg i niebezpieczeństw, z których można wyjść jedynie przelewając krew przeciwników.
Książka jest początkiem nowego cyklu „Szermierz Natchniony”, którego akcja rozgrywa się w znanym uniwersum. Nie jest to jednak bezpośrednia kontynuacja przygód młodego Viriona. Pewien dość znaczący przeskok czasu (pomiędzy dwoma seria) sprawia więc, że teoretycznie po tytuł może sięgnąć każdy (nawet nie znając wcześniejszych powieści). Nie polecałbym jednak zaczynać przygody z tym uniwersum od tej konkretnej książki. Autor nie bawi się bowiem tutaj w nadmiernie wyjaśnianie niektórych zawiłości wykreowanego świata i jeśli nie będzie znało się pewnych faktów z przeszłości, to trudno będzie wszystko dobrze zrozumieć.
Fabuła powieści prowadzona jest dwutorowo z perspektywy Viriona i Taidy. Oba wątki w pewnym momencie się łączą, kierując się w stronę mocnego finału. Sama przedstawiona tutaj historia to dawka prostej, widowiskowej, ale dość interesującej i angażującej fantastyki. Główna intryga zostaje przedstawiona dobrze, ale bez większych szczegółów, stając się obiecującą podstawą do dalszego rozwoju. Znalazło się tutaj również miejsce dla zaskakujących zwrotów akcji, masy różnorakich intryg, krwawych walk i całej gamy charakternych postaci, o których trudno jest zapomnieć. Nikt nie powinien więc narzekać na nudę, a kolejne strony czyta się bardzo szybko.
Cała recenzja na:
"Virion. Zamek" to moje pierwsze spotkanie z twórczością Andrzeja Ziemiańskiego. Uwielbiam fantastykę, ale rzadko sięgam po polskich autorów. Jednak ta książka otwierająca nową serię "Szermierz natchniony" zaintrygowała mnie, więc zachęcona opiniami według których tę książkę można czytać bez znajomości Achai i innych książek autora, postanowiłam dać jej szansę.
Akcja dzieje się w świecie przypominającym antyczną Grecję. Virion jest tam postacią wręcz legendarną, szermierzem natchnionym o którym słyszeli chyba wszyscy. Akcja zaczyna się jego próbą zjednoczenia z żoną, upiorzycą, ale szybko odkrywa się przed czytelnikiem głębsza intryga, która pochłonie też naszego słynnego szermierza.
O samych czasach i świecie nie powiem wam za wiele, bo w książce niestety zabrakło opisów. Choć bez większych problemów połapałam się w relacjach bohaterów i w świecie, brakowało mi czegoś, co przypomniałoby czytelnikom poprzednie wydarzenia, choćby w dużym skrócie. Jako że książka była reklamowana jako taka, którą można czytać bez znajomości poprzednich trochę się zawiodłam (chociaż liczyłam się z taką możliwością). Ale naprawdę, wystarczyłyby mi jakieś dwa czy trzy zdania o romansie Viriona i upiorzycy, oprócz tylko opisu momentu jego rozstania się z żoną. W dodatku długo nie do końca wiedziałam, co to znaczy, że jest ona upiorem? Czym różnią się te istoty od ludzi? To również nie zostało przytoczone, a na rozjaśnienie sprawy musiałam długo czekać.
Na początku trochę wadziły mi też dialogi, sposób w jaki je napisano, bo wyglądają bardzo realistycznie - czyli potocznie. Jednak gdy już się przyzwyczaiłam, książkę czytało się lekko i szybko. Wielkim jej atutem są bohaterowie. Autor stworzył tutaj zgraję ciekawych postaci, które łatwo było polubić, co nadrabiało minusy, które już opisałam. Bohaterowie byli bardzo różnorodni. Z jednej strony mieliśmy opisy z perspektywy Viriona, z drugiej Taidy, prokuratorki na Zamku, oraz jej zaufanego, ale niedoświadczonego podwładnego, któremu musiała ona powierzyć bardzo ważne zadanie.
Akcja była nieprzewidywalna i zaskakująca. W tym tomie odkrywamy jedynie wierzchołek góry lodowej, jaką jest spisek napędzający akcję. Czuć, że to wprowadzenie do poważniejszej historii. Jednak nie były to same rozmowy i śledztwa, a nasz szermierz miał okazję brać udział w wielu walkach, o których dobrze się czytało. Były brutalne i dynamiczne. W dodatku dużą miarę ma tu polityka, bo Zamek, organizacja pod władczą Cesarza strzegąca bezpieczeństwa, to bardzo złożona struktura. Podobało mi się, jak opisywane były tu różne zagrywki, gra pozorów.
Gdyby nie brak tła, gdybym sama posiadała wiedzę o wcześniejszych dziejach bohatera z innej serii, moja ocena pewnie byłaby wyższa, ale daję tej książce 7/10. Może do czasu wyjścia kolejnego tomu "Szermierza Natchnionego" uda mi się lepiej poznać Achaję, bo autor naprawdę mnie zaciekawił :)
Fenomenalna książka i przykład naprawdę dobrej polskiej fantastyki. Przygody Viriona zachwyciły mnie, postać została świetnie wykreowana, a świat przedstawiony został w rewelacyjny sposób. Z pewnością sięgnę po więcej!
Losy młodego Viriona w poprzednich książkach Pana Ziemiańskiego czytałam z zapartym tchem. Teraz, choć Virion jest już dojrzałym mężczyzną, wciąż przejawia talent do pakowania się w kłopoty. Ale coś już się skończyło i wydaje mi się, że nie powróci. Pierwszy tom cyklu Szermierz Natchniony nie zachwycił mnie, ale dam tej serii szansę i czekam na kolejny tom.
Po raz pierwszy czytałam kolejne losy szermierza natchnionego Viriona. Na szczęście nieznajomość poprzednich tomów nie miała znaczenia.
Nadchodzi czas zniszczenia i zagłady. W cesarstwie rozwija się spisek i Taida z pomocą Viriona będzie próbowała opanować sytuację wszelkimi możliwymi sposobami i znaleźć tych, którzy chcę zniszczyć Cesarstwo Luan. Oczywiście szermierz natchniony wybierze sobie swoja grupę, z którą będzie prowadził działania poza prawem. Zadaniem ich będzie zlikwidowanie spiskowców zanim osiągną swój cel. Postacie są dobrze nakreślone, akcja dzieję się szybko, ciągłe jej zwroty gwarantują, że trudno oderwać się od czytania. Wrogowie działają w ukryciu i zawsze są o krok do przodu. Sporo spisków, piętrzących się problemów, walki czy drobnego humoru. Wiele dynamicznych walk, które wydają się niemożliwe do wygrania. Opisy zadanych ciosów i ran są bardzo dosadne. Emocje w książce rosną do samego końca. I tu mamy niedosyt, ponieważ kolejna cześć zapowiada się jeszcze ciekawiej.
Suuuuupeeer! Co tu dużo gadać: kawał klasycznej, bardzo dobrej fantastyki.
Bardzo dobrze się czytało, nawet bez znajomości poprzednich części, co niebawem chcę nadrobić :) Polecam serdecznie fanom fantasy, jest tu wszustko cfo najlepsze - nietuzinkowa akcja i wciągające przygody :)
Kolejny cykl przygód Viriona i kolejna świetna książka Ziemiańskiego! Jeśli czytelnikom wydawało się, że już nie może być lepiej - nadchodzi kolejny tom i jest pozamiatane. Naprawdę mocno wkręciłam się w wir wydarzeń w tej części, zaskakuje i chce się więcej. Coraz bardziej widoczne są wątki nawiązujące do Achai, liczę więc na kolejne smaczki w następnych tomach.
WROGOWIE NA ZAMKU
Virion powraca! Kto po tetralogii „Imperium Achai: Virion” spodziewał się, że to już naprawdę koniec, dostał właśnie miłą niespodziankę. Powieść „Virion, szermierz natchniony: Zamek” to nie tylko ciąg dalszy przygód naszych bohaterów, ale też i początek nowej serii. I chociaż to już trzynasta powieść ze świata „Achai” (a trzeba pamiętać, że niektóre zbliżały się do tysiąca stron), Ziemiański wciąż nie traci werwy i serwuje nam kolejną świetną historię, która po raz kolejny potwierdza, że cykl ten to jedna z najlepszych rzeczy, jakie zdarzyły się od początku istnienia gatunku fantasy na polskich ziemiach.
Virion powraca. Nie jest już tym byłym skazańcem, którego niegdyś znaliśmy. Stał się sławny, zyskał poważanie i szacunek, ma nawet żonę – upiorzycę co prawda, ale jednak – która na dodatek spodziewa się dziecka. Ale nie zmieniło się jedno: jego talent do pakowania się we wszelkiej maści kłopoty i tarapaty. I te właśnie dopadają go, kiedy w jego życiu znów pojawia się Taida, która szuka pomocy. Zamek, tak istotny dla funkcjonowania Luan, nie ma się najlepiej. Wrogowie mają tam swoich ludzi, a to nie oznacza nic dobrego. Taida potrzebuje pomocy, a kto pomoże lepiej, jak nie szermierz natchniony? Pytanie jednak co go czeka…
https://ksiazkarniablog.blogspot.com/2021/02/virion-szermierz-natchniony-zamek.html
To moje pierwsze spotkanie z Ziemiańskim i krótko ujmując - bardzo udane. Widziałam już różne głosy, więc jako osoba bezstronna powiem, że można tę książkę czytać nie znając poprzednich. Oczywiście nie dowiedziałam się za wiele o bohaterach (o których ponoć jest sporo w poprzednich częściach), ale zupełnie mi to nie przeszkadzało, bo to nie o ich portret psychologiczny chodzi, a o samą akcję. A akcja nie zwalnia ani na chwilę. Historia jest dynamiczna i bardzo wciągająca. W głównej mierze chodzi o pewien spisek w królestwie, który próbują rozwikłać bohaterowie. W związku z tą zagadką zbiera się bardzo ciekawa kompania "zawodowców" tj. mniejszych lub większych zbirów, co jeden to ciekawszy. Chętnie przeczytałabym więcej o ich współpracy, bo nieźle się uzupełniają. Wartka akcja, dobry humor i trochę bijatyki, wszystko uzupełnia się wręcz idealnie i mimo że książka ma 500 stron, dalej mi mało. Jest to literatura stricte rozrywkowa i bardzo dobrze spełnia swoją rolę, nie ma tu sensu doszukiwać się czegoś więcej. Mam nadzieję, że szybko ukaże się kontynuacja, bardzo chętnie po nią sięgnę :)
Brawurowy powrót Andrzeja Ziemiańskiego w cyberpunkowe klimaty doskonale znane choćby z ,,Neuromancera", ,,Blade Runnera" czy ,,Matriksa". Ciężko...
- Ani broń ani sposób w jaki ją trzymasz, nie są ważne. - A co jest ważne? - Pasja. Starość nie radość, wiadomo. Ale jak cię znajdują pod stosem...