Malowniczy obraz wojny o sukcesję hiszpańską, która rozdarła Europę na początku XVIII w. i oporu Barcelony, miasta, które stawiło czoło dwóm cesarstwom i przez rok broniło się przed jednym z najstraszniejszych oblężeń. Zrozumieć dlaczego dzieci katalońskie bawią się raczej w Habsburgów i Burbonów zamiast w kowbojów i Indian, to uchwycić istotę dzisiejszego projektu odłączenia Katalonii.
Wydawnictwo: Noir sur Blanc
Data wydania: 2018-01-25
Kategoria: Historyczne
ISBN:
Liczba stron: 660
Tytuł oryginału: Victus
Święta Helena: skalista wysepka oddalona o tysiące mil od najbliższego wybrzeża, pilnie strzeżona przez brytyjską marynarkę wojenną. Nigdy nikt nie został...
Przeczytane:2018-01-25, Ocena: 6, Przeczytałam,
RECENZJA PREMIEROWA
Głośna książka "Victus. Upadek Barcelony 1714" trafiła niedawno do polskich księgarń. To napisana z wielkim rozmachem opowieść o wojnie, miłości i nienawiści, zdradzie i lojalności, a także o pełnym determinacji dążeniu do celu.
Główny bohater i narrator to liczący niemal sto lat Marti Juviria, który wspomina swoje życie i dokonuje moralnego obrachunku z przeszłością.
Od początku budzi on w czytelniku ambiwalentne uczucia. Najpierw przedstawia się jako tchórz i zdrajca, który doprowadził do zdobycia i zniszczenia Barcelony na początku XVIII wieku. Dzięki retrospekcjom poznajemy go jako skorego do żartów, pijatyk i bijatyk młodzieńca, który po skandalu obyczajowym i wyrzuceniu ze szkoły trafia pod skrzydła francuskiego mistrza inżynierii wojskowej.
Pod okiem słynnego Sebastiena Vaubana lekkomyślny młokos uczy się, jak budować fortyfikacje i zdaje się dojrzewać. Po przeczytaniu kilkudziesięciu stron czytelnik już wie, że Marti nie jest tylko łotrzykiem – w jego burzliwym życiu dochodzi do sytuacji, w których udowadnia on, że potrafi być wrażliwy, uczciwy i wielkoduszny, chociaż kryje się z tymi cechami, by nie zostać uznanym za mięczaka.
Nasz bohater przebywa długą drogę, zanim trafia w do rodzinnej Barcelony. Miasto przygotowuje się do oblężenia i liczy na posiłki przy odparciu wojsk Filipa V. W domu czekają na Martiego różne niespodzianki, sytuacja wokół jest tak dramatyczna, że młody mężczyzna chce jak najszybciej uciec, gdzie pieprz rośnie.
Staje przed trudną decyzją, która na zawsze odmieni jego życie.
"Victus" to nie tylko książka o barwnych przygodach głównego bohatera. To również opowieść o wojnie, jej mechanizmach i niszczycielskiej sile. W oczach Martiego urasta ona do rangi krwawego wydarzenia, które nie ma nic wspólnego z romantyzmem i wzniosłością. Jak pisze autor: Cóż to jest wojna? Flaki wyprute z brzuchów, łupiestwo i zniszczenie. I trudno się z tym nie zgodzić, gdy śledzi się losy całej gamy postaci, jakie pojawiają się na kartach książki.
Są wśród nich i fikcyjni, i autentyczni bohaterowie, co przydaje akcji wyrazistości i wiarygodności.
Całość napisana jest niezwykle barwnie i żywiołowo. Autor wykazał się drobiazgową znajomością historii, obyczajowości i kultury osiemnastowiecznej Europy. Co ciekawe, mimo iż pisze on o politycznych rozgrywkach w sposób szczegółowy, ani przez chwilę nie nudzi czytelnika.
Podobnie rzecz ma się z meandrami wojennej inżynierii, która skupia się na sposobach obrony i podboju. Gdyby jeszcze niedawno ktoś mi powiedział, że zafascynują mnie metody budowania fortyfikacji, powiedziałabym, że to absolutnie niemożliwe. Albert Sanchez Pinol udowodnił mi jednak, że może być inaczej – z niespodziewanym dla siebie zainteresowaniem śledziłam poszczególne fazy montowania różnych pułapek, konstruowania machin, wznoszenia szańców, bastionów i warowni.
Świadczy to o niezwykłym talencie i dojrzałym warsztacie autora, który podbił moje serce tytaniczną pracą, jaką musiał wykonać, przygotowując się do napisania tej powieści.
To jednak nie jedyny powód, dla którego chylę nisko czoła przed panem Pinolem. Jego książkę bowiem odczytać można na różnych poziomach.
Na pewno jest to historia niesamowitych przygód narratora, który raz bawi, raz złości i irytuje, innym razem wzrusza albo zaskakuje.
Poza tym jednak jest to piękna i poruszająca opowieść o miłości, odpowiedzialności za drugiego człowieka i za własne decyzje, o dojrzewaniu do dorosłości. Główny bohater nieraz mówi o swoich uczuciach w sposób plugawy, wulgarny, odstręczający, jednak niektóre jego czyny świadczą o tym, że przebył długą drogę od łotrzykowskiego stylu życia do zdrowego rozsądku.
"Victus" to także utwór o charakterze społecznym – jego bohaterowie to istna menażeria, ale i zbiorowy portret Francuzów i Hiszpanów na przełomie XVII i XVIII wieku. Reprezentują oni wszystkie środowiska i profesje, odsłaniając prawdę o skrajnościach, różnicach i niewidzialnych, chociaż powszechnych i mocno odczuwalnych granicach.
I wreszcie jest "Victus" książką skłaniającą do refleksji na ponadczasowe i dziś szczególnie ważne tematy. To m.in. wojna i zniewolenie, fanatyzm, ślepe posłuszeństwo, nacjonalizm i szeroko rozumiana dyskryminacja, a z drugiej strony - prawo do wolności, niezależności i autonomii.
Nie sposób obok tej książki przejść obojętnie. Warto, a nawet trzeba ją przeczytać (także dla kunsztownego i plastycznego języka).
Polecam z czystym sumieniem!
BEATA IGIELSKA