Zabójczo skomplikowana intryga w barwnej Florencji
Konstantyn od ponad dwudziestu lat mieszka w Londynie. Robi karierę, żyje w luksusie, ma powodzenie u kobiet. Niemal z dnia na dzień całe jego życie się zmienia, gdy nieznajoma kobieta wręcza mu tajemnicze czarne pudełko. Konstantyn traci pracę, zostaje napadnięty, a jego najlepszy przyjaciel nagle znika. Aby go znaleźć, wykorzystuje jedyną wskazówkę, jaką ma - pocztówkę z Florencji. Wyrusza tam, aby zrozumieć, w co i dlaczego został uwikłany. Na drodze Konstantyna staje nie tylko międzynarodowej sławy włoski neurochirurg i psychiatra, ale także pełen luk i niespodzianek umysł bohatera.
Wydawnictwo: Illuminatio
Data wydania: 2021-06-30
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 456
Język oryginału: polski
Mózg to niezwykły organ. Odpowiada nie tylko za inteligencję czy uczucia, ale również steruje naszym ciałem. Tworzy „ja” człowieka i, pomimo że na świece żyje prawie 8 miliardów ludzki, każdy z nich jest wyjątkowy. Naukowcy cały czas badają, co siedzi nam w głowach, zadając pytania o działanie i możliwości mózgu oraz sposób leczenia jego zaburzeń. Stąd krótka droga do kreowania rzeczywistości.
Rzeczywistość Konstantyna, bohatera powieści „Utracony element”, runie w jednej chwili. Wychodząc z pracy zderza się z nieznajomą, która wręcza, a raczej wciska, mu tajemniczy przedmiot. Po tym następuje prawdziwy rollercoaster wydarzeń. Mężczyzna traci pracę – ba, wygląda na to, że nigdy jej nie miał – jest śledzony, a jego przyjaciel zapada się niczym kamień w wodę. Konstantyn chce wrócić do swojego dawnego życia, ale musi zmierzyć się nie tylko ze stąpającymi mu po piętach oprychami, ale z samym sobą – z lukami w swojej pamięci.
Adrianna Rozbicka napisała książkę może nie do końca zagmatwaną, bo zakończenie daje najważniejsze odpowiedzi i są one – jak już się je zna – oczywiste, ale w czasie czytania historia ta wydaje się pokręcona. Momentami zastanawiałam się, czy nie będzie to kryminał, który ociera się o science-fiction, tak dziwne rzeczy tam się działy. Autorka poszatkowała fabułę, żeby czytelnik doznał podobnej dezorientacji jak postacie bezpośrednio biorące w niej udział. Stara się pozakrzywiać rzeczywistość, abyśmy musieli zastanawiać się, co jest prawdą, a co urojeniem. Uzyskała ciekawy efekt, który jest przyjemny w odbiorze, chociaż zabrakło mi jakiś porządnych zwrotów akcji. Wiecie, cały czas byłam w niewiedzy i doprowadziło mnie to do momentu, że miałam ochotę podejrzeć końcówkę. Na szczęście Adrianna Rozbicka tak ją rozpisała, że nie było to proste, więc dałam sobie spokój i pozwoliłam jej prowadzić się do mety tej opowieści.
Co do zakończenia, jest całkiem niezłe. Uważny czytelnik zauważy jego przesłanki w tekście, dlatego bądźcie czujni i zwracajcie uwagę na najmniejsze detale. Autora mogła je nieco bardziej rozwinąć. Jest tu kilka wątków, które mnie zainteresowały, a musiałam zadowolić się ogólnikami. Ale skłamałbym, gdyby, napisała, że nie jestem usatysfakcjonowana.
Uwielbiam wątki manipulacji i chorób psychicznych w literaturze. Mają w sobie coś demonicznego i pokazują, jak łatwo zniewolić jednostkę. „Utracony element” dobrze łączy te dwa tematy. Adrianna Rozbicka mogłaby popracować nad mocniejszymi zwrotami akcji i rozbudować zakończenie, ale jej powieść to udany, lekko futurystyczny kryminał.
Czytaliście ostatnio jakąś dziwną książkę, po której byliście tak zdezorientowani i zmieszani, że trudno było Wam pozbierać myśli?
Ja akurat trafiłam na "Utracony element", książka totalnie przedziwną i skomplikowaną, jak główny bohater. Na początku trochę Wam nakreślę fabułę: 👇
Konstantyn mieszka w Londynie, ma dobrze płatną pracę i powodzenie u kobiet. Pewnego dnia dostaje czarne pudełko od tajemniczej kobiety, po który zgłaszają się i próbują mu odebrać typy spod ciemnej gwiazdy. Traci pracę, zostaje zastraszony, a oprócz tego jego przyjaciel zostaje porwany. Na własną rękę próbuje rozwiązać tę zagadki, wszystkie tropy prowadzą do Florencji.
Sama fabuła zapowiada się świetnie, tajemniczy przedmiot, porwanie, jedna wielka zagadka. Nic bardziej mylnego, bo cała książka była jedną wielką niewiadomą, prawie aż do samego końca, dopiero zakończenie nakreśliło mi całą sytuację i byłam w stanie wszystko sobie poukładać w głowie. Jednakże dziwnie się to czytało, miałam wrażenie jakbym czytała coś z gatunku sci-fi 🤷
Historia pisana z perspektywy trzech osób, ciągła zmiana miejsc, wielowątkowość, ogrom informacji medycznych, może zakręcić się od tego w głowie. Główni bohaterowie mają wiele wspólnego ze sobą, łączy je szpital psychiatryczny oraz zaniki i pewne luki w pamięci.
Co najciekawsze przeczytałam, że ta książka to Polski Harlan Coben🤦No nie, nie zgadzam się, to nawet nie leżało przy Cobenie. Przeczytałam jego kilka książek i to były dobre kryminały, które od początku do końca czytałam z wielkim zaciekawieniem i nie zastanawiałam się o co tam chodzi, nie co tutaj. Nie skreślam książki, ale jest bardzo specyficzna i nie dla każdego, myślę żebym przeczytała ja po raz drugi, to wtedy widziałabym ją z innej perspektywy, może widziałabym ją inaczej 🤔
Za egzemplarz książki dziękuję @wydawnictwomova ❤️
W książce teoretycznie mamy trzech głównych bohaterów: Konstantyn, Gramm i Yuma. W praktyce wygląda to troszkę inaczej, ale o tym się przekonacie czytając tę powieść. I muszę Wam zdradzić, że w książce nic, ale tak totalnie nic, nie jest takie jakie nam się wydaje. Czytamy, układamy historię, a potem i tak okazuje się, że jest całkowicie inaczej.
Na początku trudno było mi się wgryźć w tę historię. Że jest Konstantyn i kim on jest, wiedziałam z opisu. Ale nagle pojawia się jakaś Yuma, nie wiadomo kim jest i jakie ma powiązania z głównym bohaterem. No i ten Gramm. Książkę trzeba czytać bardzo uważnie, ponieważ łatwo można zgubić wątek i zagmatwać się w całej historii. I jak możecie się domyśleć, w książce bardzo dużo się dzieje. Są kłamstwa, intrygi, tajemnice, nieoczekiwane zwroty akcji. Cały czas nie możemy być pewni co jest prawdą, a co urojeniami bohaterów. Czasami to bywa denerwujące i przeszkadzające w czytaniu. Ja nie raz się pogubiłam i często zastanawiałam się o co w tej książce w ogóle chodzi. Jeśli lubicie skomplikowane historie, zawiłe i nieprzewidywalne, to książka na pewno Wam się spodoba.
Konstanty od kilkunastu dobrych lat mieszka w Londynie. Ma stałą pracę, dobre zarobki i powodzenie u kobiet. Jego życie znacznie się zmienia, gdy nieznajoma przekazuje mu tajemnicze pudełko. Mężczyzna trafi pracę, dowiaduje się, że przyjaciel został porwany, a do tego ktoś go napada. Udaje mu się znaleźć wskazówkę, która prowadzi go do Florencji. Co tam odkryje? Kto stanie mu na drodze? Z jakim wrogiem przyjdzie mu się mierzyć?
Nie miałam w planach czytać tej książki. Wydawała mi się mocno skomplikowana i wymagająca ode mnie pełnego skupienia. No jednak w pewien sposób los sprawił, że nasze drogi się skrzyżowały. Czy żałuję?, oczywiście że nie! To była dla mnie niesamowita przygoda i wielka odmiana od tego, co dotychczas czytałam. Dawno nie potrzebowałam takiego skupienia podczas lektury i pełnego zaangażowania w fabułę!
Jeżeli chodzi o bohaterów to niestety ich zbytnio nie polubiłam, chociaż mimo tego kibicowałam. Przy takiej fabule trudno wskazać co jest prawdą, a co wymysłem bohaterów. Ich myślenie, postępowanie i charakter, zmieniają się wraz z rozwojem fabuły. Autorka wykonała kawał niesamowitej roboty!
Fabularnie też nie mam nic do zarzucenia. To książka, która mocno angażuje i trzeba jej poświęcić pełną uwagę. Pani Adrianna zrobiła genialny research, ponieważ mamy tutaj dużo naukowego języka, jednak nie przytłacza on tak mocno i da się zrozumieć, o co w tym chodzi. Jedynie w moim odczuciu było trochę za mało dialogów. Jeżeli macie w planach tą pozycję, to przygotujcie się na ogromną ilość opisów.
Także podsumowując, książka była dla mnie dużym zaskoczeniem. Dawno nie miałam okazji czytać powieści, która tak zmuszała do ciągłego myślenia, analizowania i dodatkowo edukowała. To kawał porządnej literatury, ale również mocno wymagającej. Ostatnio na rynku nie widzę, takiej ilości książek, które by tak dużo wymagały i jest to miła odmiana.
Sięgnęłam po „Utracony element” zachęcona intrygującym opisem książki. Otrzymujemy trzech bohaterów, trzy historie oraz trzy rzeczywistości, które łączy jeden tajemniczy przedmiot.
Jest to thriller psychologiczny z dość zawiłą fabułą z elementami sensacji i dreszczyku. Książka od samego początku trzymała mnie w napięciu i pomimo, że momentami czułam się zagubiona wśród historii bohaterów to nie potrafiłam jej odłożyć na bok. Autorka miała świetny pomysł na fabułę, który udało jej się bardzo dobrze zrealizować. Całość została napisana przestępnym językiem, a styl autorki zdecydowanie przypadł mi do gustu. Zarówno dialogi, jak i opisy są ciekawe i nieprzytłaczające. Minusem jest fakt, że kilku rzeczy domyśliłam się zanim autorka ujawniła je w książce.
Bohaterowie zostali bardzo dobrze wykreowani, a ich sylwetki były naprawdę bardzo ciekawe. Wątki psychologiczne zostały dobrze uchwycone, a najlepiej dotyczące głównego bohatera. Zagłębiamy się w jego umyśle i przeżywamy wiele nieprzewidzianych wydarzeń.
Było to moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki i uważam je za jak najbardziej udane. „Utracony element” jest ciekawym thriller psychologicznym przy którym nie będziecie się nudzić, a styl autorki sądzę, że przypadnie Wam do gustu. Zawiła historia, ciekawe wątki psychologiczne oraz klimatyczna Toskania to tylko niektóre elementy, które powinny Was zachęcić do sięgnięcia po tę książkę.
„Wszystko zaczęło się od zwykłego nieporozumienia. A może to był przypadek? Albo przeznaczenie. Zależy, kto patrzy i z której strony. W końcu każdy z nas widzi co innego. Był dżdżysty piątek, dzień po moich trzydziestych pierwszych urodzinach” [1].
„Utracony element” rozpoczyna się pościgiem, niczym rasowa powieść akcji. Z każdą kolejną stroną napięcie jednak rośnie, a fabuła komplikuje się coraz bardziej. Adrianna Rozbicka serwuje czytelnikom niecodzienną podróż do Florencji wraz z głównym bohaterem książki – Konstantynem. Urokliwe uliczki, kawiarenki, słoneczne dni – w tej malowniczej scenerii rozgrywa się emocjonalna batalia i wyścig z czasem.
„Czy jesteście pewni, że dobrze znacie swoich najbliższych, rodzinę, przyjaciół, osoby, z którymi spędzacie znaczną część czasu?” [2]. Konstantyn, Gramm i Yuma – trójka głównych postaci sportretowanych w „Utraconym elemencie” staje przed życiowymi wyborami i decyzjami, które będą miały wpływ także na losy innych, często przypadkowych ludzi. Kluczowa może okazać się znajomość nawyków i zachowań najbliższych im osób oraz spostrzegawczość i zdolność obserwacji. Kolejne zagadki, które przyjdzie im rozwiązać będą się przed nimi piętrzyć i układać w wielowątkowe i wielowymiarowe intrygi.
„Po co przychodzimy na świat, jeśli nie po to, by wejść w korelacje z innymi istnieniami? Codziennie krzyżujemy się jak ludzkie szlaki. Czy nam się to podoba, czy nie. Jesteśmy fragmentem puzzli wszechświata, który pasuje tylko w jednym miejscu. Wszyscy tacy sami, ale każdy zupełnie inny” [3]. Thriller w wydaniu Rozbickiej to także wątki refleksyjne i postaci, których przemyślenia wybiegają poza ramy powieści sensacyjnej, zmuszając do zwolnienia tempa lektury i zastanowienia się nad sensem istnienia.
Motywem przewodnim „Utraconego elementu” są tajemnice ludzkiego umysłu. Labirynt myśli, nieznane możliwości mózgu i klucz do ich poznania. Co nas ogranicza? Do czego jesteśmy zdolni wykorzystując w pełni nasz umysł i czy ktoś może nami podstępnie sterować wykorzystując naszą podświadomość? Czy psychiatria i neurochirurgia pozwalają poznać odpowiedzi na te wszystkie pytania, czy odkrycie najważniejszych kwestii jest dopiero kwestią przyszłości? „Każdy z nas jest inny, (…) a nasze mózgi są jak linie papilarne. Niepowtarzalne, ale namacalne, fizyczne. Natomiast umysł wciąż jest dla nauki wielką niewiadomą. Jest częścią systemu zdolnego do zachowań chaotycznych i nieliniowych, a jego działanie to ciągła podróż w kierunku transformacji” [4].
Rozbicka pisze ciekawym stylem, często zaskakując metaforami lub skojarzeniami. Posługuje się łatwo przyswajalnym językiem, chociaż intryga powieści wymaga skupienia. Jednak jeśli nawet bardziej wnikliwi czytelnicy szybciej od głównego bohatera rozwikłają zagadkę, to nie zepsuje im to odbioru pozostałej części fabuły ze względu na nietuzinkowe postacie i poruszane problemy, które mogą skłaniać do przemyśleń. Poza tym Adrianna Rozbicka świetnie i zgrabnie porusza się w tematyce medycyny, badań naukowych i psychiatrii.
Konstantyn, Gramm i Yuma podejmując nierówną walkę z makiawelicznym przeciwnikiem będą musieli skonfrontować się z samymi sobą i szukać odpowiedzi na najistotniejsze pytania tam, gdzie nie spodziewaliby się ich odnaleźć. Czy uda im się przechytrzyć wroga i wejść w jego skórę? Przecież „jak (…) możemy posiąść władzę nad czyimś umysłem, skoro nie potrafimy w pełni zgłębić własnego?” [5]
[Recenzja opublikowana na innych portalach czytelniczych]
[1] Adrianna Rozbicka, „Utracony element”, wyd. Mova 2021, str. 7.
[2] Tamże, str. 69.
[3] Tamże, str. 404.
[4] Tamże, str. 86.
[5] Tamże, str. 378.
"Jedyna wolność, jaka istnieje, to jej iluzja."
Trzy różne osoby, trzy historie, trzy rzeczywistości - takie słowa widnieją na książce i są jak najbardziej zgodne z treścią. Co do samej treści... Kurczę, miałam z nią problem. Ciężko było mi się połapać w życiu bohaterów. A może właśnie o to chodziło? W każdym razie sama fabuła jest interesująca, zagłębianie się w mózg/umysł bohaterów przez neurochirurga i cel, jaki chce przez to osiągnąć, może doprowadzić do wielu nieprzewidzianych wydarzeń. Połapanie się w tej niełatwej rzeczywistości Konstantyna zabrało mi bardzo dużo czasu i dopiero tak naprawdę po ponad połowie książki wskakiwałam na właściwe tory i samo czytanie szło mi sprawniej.
Jestem pod wrażeniem, jakimi informacjami autorka zarzucała czytelnika. Miałam wrażenie, że pani Adrianna sama jest neurochirurgiem, czy psychiatrą, i stąd ta wiedza. Jeśli jest to spowodowane bardzo szczegółowym researchem, to gratuluję, bo efekt jest fantastyczny. Przez chwilę miałam wrażenie, jakbym czytała książkę na studia medyczne, ale niech Was to nie zwiedzie. Amnezja wsteczna bohatera zarzuca czytelnika pytaniami, bo tak naprawdę nie wiemy, co jest prawdą, a co iluzją. Co się wydarzyło w rzeczywistości, a co jest wytworem wyobraźni chorego człowieka.
Jednego dnia masz wszystko... Karierę, pieniądze, powodzenie w życiu prywatnym. Drugiego możesz to stracić i nie pamiętać nawet dlaczego. Jakie sytuacje doprowadziły Konstantyna do miejsca, w którym się znalazł? Czytając książkę prędko się tego nie dowiecie. Krótkie rozdziały, skakanie z miejsca na miejsce, małe, lecz znaczące przeskoki w czasie sprawiają, że "Utracony element" może być dla czytelnika nielogiczny. Dla mnie był, ale przychodzi moment, gdzie wyjaśnia się zawiłe życie bohatera. Po przeczytaniu książki musiałam nad nią spokojnie pomyśleć, tak namieszała mi w głowie. Ale... Jest to dobra książka. I wcale nie taka dziwna, wyrwana od rzeczywistości. Bo co w naszym życiu jest tak naprawdę rzeczywistością, a co iluzją? Można o tym długo dyskutować.
"Słowniki podają, że "normalny" to ten najczęściej występujący i taki, jaki powinien być. Czyli jaki, doktorze? Jaki powinienem być, aby zasłużyć na to miano? Czyż wszystko, co stworzyła natura, nie jest normalne? Nienormalne też jest normalne. Nawet zło. Bez niego nie wiedziałby pan, co to dobro."
Jeśli szukacie lektury, która ma Was wciągnąć między dwa światy, trzymać w niepewności i namącić w głowie, aż do finału, to szczególnie zachęcam sięgnąć po "Utracony element".
Mieszkający w Londynie Konstanty wiedzie dostatnie życie, które z dnia na dzień zmienia się o 180 stopni gdy nieznajoma kobieta wręcza mu tajemniczą skrzynkę. Nasz bohater traci pracę, zostaję napadnięty, a jego przyjaciel Gramm znika. Próbując go odnaleźć wyrusza do Florencji. Tam spotyka włoskiego neurochirurga i psychiatrę doktora Castellani który stara się rozwikłać zagadkę ludzkiego umysłu. W tym celu nie cofnie się przed niczym, by doprowadzić swoje badania do końca...
"Utracony element" to historia niezwykle nieoczywista, zagmatwana, tajemnicza i pełna niedomówień. Autorka wręcz po mistrzowsku oddała wątki psychologiczne postaci. Poznajemy historię z perspektywy kilku bohaterów co zdecydowanie jest dużym plusem. Mimo wszystko trzeba czytać ją bardzo uważnie gdyż bardzo łatwo można się pogubić i stracić wątek. Całość momentami przypomina Matrix gdzie nie do końca wiadomo co jest prawda, a co nie. Całość pełna jest zwrotów akcji dzięki czemu nie da się nudzić. To zdecydowanie książka dla miłośników thrillerów medycznych, włoskich klimatów oraz zawiłych historii.
To w sumie chyba moja pierwsza książka, którą gatunkowo określiłabym bardziej jako sensacyjna z elementami thrillera. Od samego początku wpadamy w wir niedomówień, które intrygują. Rozdziały napisane są z perspektywy kilku osób. Główną postacią jest jednak sam Konstantyn, który mierzy się z rzeczywistością prawie jak z Matrixa. Nie rozumie co się dzieje, czego chcą od niego inni. Spotkanie z psychiatrą utwierdza go w przekonaniu, że czegoś nie pamięta i za wszelką cenę musi wypełnić istniejącą lukę.
Książkę czyta się przyjemnie i z zaciekawieniem. Zawiera mnóstwo zwrotów akcji, które utwierdzają czytelnika, że jest coś na rzeczy i sprawiają, że chce się jak najszybciej dotrzeć do ostatniej strony. Niestety, gdy do niego dotarłam, poczułam zawód. Liczyłam na takie zakończenie, ale zabrakło mi trochę rozwinięcia. Za to cała reszta jest jak najbardziej godna uwagi. Umysł Konstantego to machina, obok której nie można przejść obojętnie. Na uwagę zasługuje także postać psychiatry, który w swoim oddaniu nauce narusza wszystkie możliwe zasady.
Dziękuję @wydawnictwomova za egzemplarz.
Gdy kurtyna opada, a zaczyna się życie... U progu świetnie zapowiadającej się kariery tanecznej Alicja ulega tragicznej w skutkach kontuzji. Diagnoza:...
Przeczytane:2021-10-19, Ocena: 3, Przeczytałam, Mam,
"Utracony element" - Adrianna Rozbicka
„Trzy różne osoby, trzy historie, trzy rzeczywistości. I łączy je przedmiot: czarne pudełko.”
Konstanty od kilkunastu lat mieszka w Londynie. Ma dobrze płatną pracę lecz jego życie ulegnie zmianie, gdy tajemnicza kobieta wręczy mu równie tajemnicze pudełko. I jego życie zmienia się o 180 stopni.
Mężczyzna traci pracę, jego przyjaciel zostaje porwany. Udaje mu się znaleźć wskazówkę, która prowadzi do Florencji. Na swojej drodze spotyka sławnego włoskiego neurochirurga i psychiatrę.
Co zastanie tam na miejscu? Z kim będzie musiał się zmierzyć? Dlaczego został w to wszystko wplątany?
Konstanty jest zdezorientowany, nie do końca wie co się dzieje. Fabuła jest przemyślana od początku do końca. Niestety żeby zrozumieć cały sens musimy poświęcić jej maksymalnie swoją uwagę. Pani Adrianna w sprytny sposób podzieliła się swoją wiedzą z dziedziny neurochirurgii i neurologii, nie przytłacza tym czytelnika.
Narracja toczy się z trzech perspektyw. Przez to mamy lepsze spojrzenie na wszystkie wydarzenia, które mają tu miejsce. Losy tych osób przeplatają się ze sobą. Nie brakuje intryg, tajemnic, my jako czytelnicy zostajemy wciągnięty w niesamowity wir.
Czyżbyśmy mieli tu do czynienia z amnezją? Mamy wiele pytań, lecz tak mało odpowiedzi.
Bohaterowie zmieniają się wraz z rozwojem fabuły, ich zachowanie, charakter. Autorka zrobiła kawał świetnej roboty. Mi brakowało trochę dialogów, powinno ich być więcej.
Jeżeli mam podsumować to książka zrobiła mi taki mętlik w głowie, że nie umiem pozbierać myśli. Nie wiem co było prawdą a co jedynie jawą. Końcówka książki sprawiła, że jakoś to wszystko sobie poukładałam.
Uważam tą pozycję za najbardziej specyficzną jaką czytałam do tej pory. Książka jest mega wymagającą pozycją. Ogólnie powieść wciąga i przykuwa naszą uwagę.
Czy jesteśmy do końca świadomi co w naszym życiu dzieje się naprawdę a co jest jedynie iluzją, wymysłem naszej wyobraźni?