Rok 1942
Wiosną do niemieckiego obozu zagłady, który naprędce zbudowano w Bełżcu, przybywa pierwszy transport Żydów z Lublina i Lwowa. Rozpoczyna się operacja mająca na celu deportację, zagładę i grabież ich mienia.
Miejsce to, zwane obozem zapomnianym, przez wiele lat po wojnie okryte było niepamięcią.
Rok 2004
Do Zamościa przybywa Amerykanin tropiący oprawców ludności żydowskiej, którzy działali na Roztoczu w czasach okupacji hitlerowskiej. W tym samym czasie ze stypendium w Izraelu wraca Róża Halicka, która informuje rodzinę, o swoich planach małżeńskich. Planom tym są przeciwni rodzice jak i dziadek, skrywający tajemnice związane z okresem okupacji.
Pewnego dnia drogi rodziny Halickich i łowcy niemieckich nazistów krzyżują się, obnażając tajemnice sięgające czasów wojny, które wpłyną na losy Róży i jej narzeczonego.
Utracone światło możemy rozumieć jako utracone życie milionów osób pochodzenia żydowskiego. Jednak Utracone światło może też symbolizować miłość życia głównego bohatera do żydowskiej dziewczyny, której nie mógł poślubić. A, może Utracone światło, to zawiłe i nie do końca zrozumiałe żydowsko - polskie relacje, a może...? Polecam tę powieść ze względu na ciekawą fabułę literacką i rzetelny przekaz na temat tragicznych losów ludności żydowskiej przebywającej na Roztoczu.
Regina Smoter-Grzeszkiewicz
Wydawnictwo: Replika
Data wydania: 2024-03-13
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 352
Książki z motywem wojny, Holocaustu są szczególnym rodzajem literatury, który wzbudza w czytelnikach silne emocje. Nie tylko forma reportażu stanowi dla tego wątku idealne warunki przekazu. Beletrystyk to również dobry sposób, by upamiętnić miliony istnień, które pochłonęły obozy. Dlatego z ogromną przyjemnością objęłam patronatem medialny powieść „Utracone światło”.
„Utracone światło” to wielowątkowa powieść, w której fikcja literacka przeplata się z faktami historycznymi, a przeszłość domaga się ujawnienia. Skrywane przez lata sekrety mogą stać się przyczyną zmian, których bohaterowie się nie spodziewają. To powieść o przyjaźni, zakazanej miłości i wyborach, których wymagała wojenna rzeczywistość.
Autorka w bardzo wnikliwy sposób analizuję historię obozu oraz losy ludzi, którzy tam trafili. To miejsce przeraża okrucieństwem. Bezduszność nazistowskiego reżimu paraliżuje emocjami i obnaża ludzką naturę. Fabuła książki nie skupia się tylko na wątku Holocaustu. Jest tu poruszonych wiele istotnych kwestii dotyczących nie zawsze łatwych stosunków polsko-żydowskich. Czytając tę książkę, odnosi się wrażenie, że tolerancja i akceptacja odmienności religijnej nadal przychodzi wielu ludziom z trudem.
Pani Bożena Gałczyńska-Szurek od początku buduje napięcie i sprytnie wciąga czytelnika w wir toczących się wydarzeń. W malowniczy sposób opisuje uroki Zamościa i oddaje jego klimat, dbając o autentyczność i rzetelny przekaz. Fabuła rozgrywa się w 2004 roku, ale dzięki wspomnieniom bohaterów przenosimy się do lat wojny. Wpleciony w fabułę wątek romansu między amerykańskim tropicielem zbrodni hitlerowskich i młodą Polką, którą fascynuje historia, jest elementem dość zaskakującym, jednak nie zaburza harmonii powieści.
Książka jest pełna emocji, które nieustannie towarzyszą bohaterom. Można je poczuć dzięki sugestywnym opisom, których w powieści jest dość dużo. Na mnie zrobił niesamowite wrażenie opis Muzeum Miejsca Pamięci w Bełżcu, który powstał na terenie byłego obozu. Czytając słowa Autorki, przeszedł mnie dreszcz. Długo oglądałam w Internecie zdjęcia tego miejsca, ale przyznam, że nie zrobiły na mnie takiego wrażenia jak słowa, których użyła Pani Bożena.
Dla mnie była to niezwykle ciekawa lekcja historii, sumienny przekaz o Holocauście i losach przedwojennego Zamościa. To opowieść o okrucieństwie, bólu i cierpieniu. Opowieść, która zostaje z czytelnikiem na zawsze.
Książka „Utracone światło” to bardzo poruszająca i ważna lektura, która pozwala lepiej zrozumieć tragedię Holocaustu oraz skłania do refleksji nad ludzką naturą i moralnością.
Polecam!
"Wojna obnaża naturę ludzką w sposób bezlitosny. Każdy staje się w jej obliczu tym, kim naprawdę jest (..)".
Jak dobrze, że powstają takie właśnie książki. Książki ocalające historię miejsc i ludzi przed niepamięcią. Jeśli powieści z historią w tle będą reprezentowały taki poziom, jak "Utracone światło" to niech boom na historical fiction trwa jak najdłużej. To bowiem z tego typu beletrystyki uczymy się na nowo poznawać historię naszego kraju.
Bożena Gałczyńska-Szurek to pochodząca z Krakowa wiolonczelistka, a także wielbicielka teatru, historii i hellenistyki. Lubi mierzyć się z prawdziwymi wyzwaniami, dlatego od lat zgłębia język nowogrecki. Zadebiutowała w 2010 r. powieścią pt. "Tajemnice greckiej Madonny". Autorka mieszka obecnie na Roztoczu, w zabytkowym Zamościu.
Rok 2004. Do Zamościa przyjeżdża Jakub Luksemburg, Amerykanin polskiego pochodzenia. Mężczyzna ma do wykonania zawodową misję, a przy okazji zamierza spełnić prośbę pewnego staruszka dotyczącą odnalezienia jego dawnego przyjaciela. W tym samym czasie szanowana w mieście rodzina Halickich przeżywa kryzys związany z wyborem sercowym wnuczki nestora rodu. Rok 1942. To właśnie wtedy do Bełżca przybywa pierwszy transport Żydów, którzy jadą do niemieckiego obozu na pewną śmierć.
Najnowsza powieść Bożeny Gałczyńskiej-Szurek udowadnia w pełni, jak dużo mamy jeszcze do odkrycia w temacie historii naszego kraju. Autorka kreśląc bowiem fikcyjne losy Jakuba, Ewy, Róży i Edwarda zaprasza czytelnika do poznania mrocznych kart dziejów II wojny światowej. Mowa tutaj o mało obecnym w powszechnej świadomości, obozie zagłady w Bełżcu. To właśnie dzięki tej książce można dowiedzieć się o dramacie ponad pół miliona ludzi, którym odmówiono prawa do życia. O bestialstwie, które nie może zostać zapomniane. Współczesna polana z żużlu i betonu oraz w zasadzie brak materiałów źródłowych dotyczących tego, co się tam działo, buduje w głowie obraz okrutnych zbrodni dokonanych przez Niemców, a to z kolei wywołuje pragnienie głębszego poznania historii tego obozu.
"Utracone światło" to także oprócz niezwykle ważnej i wartościowej płaszczyzny historycznej z odczuwalnym przesłaniem dotyczącym niepamięci, wciągająca fabuła z tajemnicą sprzed lat. Autorka umiejętnie, krok po kroku, odkrywa przed czytelnikiem dzieje rodziny Halickich, podrzucając fałszywe tropy i serwując na końcu zręczny plot twist. Łącząc przeszłość z teraźniejszością, skłania do refleksji w temacie ludzkiej winy i kary, a także zaciekawia nietypowym zajęciem Jakuba Luksemburga. Nie brakuje w tym utworze również ważnego wątku dotyczącego obrazu współczesnego antysemityzmu, który doskonale reprezentuje niechęć rodziców Róży do jej wybranka.
Warto dodać, że drugoplanowym bohaterem tej powieści jest Zamość. I to zarówno miasto współczesne, jak i to z przeszłości. Bożena Gałczyńska-Szurek wplata bowiem w fabułę malownicze opisy architektury miasta, wspomina o wartych zobaczenia zabytkach, a także o mrocznym cieniu, jakie od czasów wojny spowija to miejsce. Myślę, że wielu czytelników, tak jak ja, zapragnie po lekturze tej książki poczuć osobiście klimat Zamościa.
"Utracone światło" to książka, która ze swoim niezwykle symbolicznym tytułem, staje się kolejną wartościową pozycją w segmencie powieści z historią w tle. Bożena Gałczyńska-Szurek umiejętnie połączyła bowiem rolę dydaktyczną takiego utworu z beletrystyczną potrzebą rozrywki. Od lektury najnowszej książki autorki nie mogłam się oderwać, więc to chyba dla niej najlepsza rekomendacja.
https://www.subiektywnieoksiazkach.pl/
"Historia, o którą upomniała się pamięć".
Jest rok 2004, do Zamościa przyjeżdża tajemniczy Amerykanin Jakub Luksemburg. Mężczyzna zajmuje się tropieniem katów ludności żydowskiej, którzy działali w czasie II wojny światowej na Roztoczu. Swoim pojawieniem wzbudza sporą ciekawość w hotelu. Jego uwagę zresztą ze wzajemnością wzbudza Ewa, recepcjonistka, która odegra znaczącą rolę w zadaniu, którego się podjął. W tym czasie po pobycie w Izraelu ze stypendium wraca do domu Róża Halicka. Dziewczyna oświadcza rodzinie, że planuje poślubić ukochanego, który jest pochodzenia żydowskiego. Jej planom mocno sprzeciwiają się rodzice i dziadek. Dlaczego? Niespodziewanie drogi Jakuba i rodziny Haliny się krzyżują, na jaw zaczynają wychodzić niepokojące tajemnice z czasów II wojny światowej. W 1942 roku do obozu zagłady w Bełżcu dociera pierwszy transport Żydów z Lublina i Lwowa, ich los jest przesądzony... Tym samym na ogromną skalę rozpoczyna się operacja mająca na celu unicestwienie Żydów.
Wielowymiarowa perspektywa, akcja powieści toczy się swoim rytmem, wywołuje skrajne emocje. Fabuła zajmująco poprowadzona, teraźniejszość idealnie współgra z przeszłością -- są to wspomnienia z czasów II wojny światowej. Atutem powieści są bohaterowie, skomplikowane, autentyczne, ciekawie wykreowane osobowości. Cały czas miałam wrażenie, że razem z nimi przemierzałem ich kręte życiowe ścieżki.
O obozie zagłady w Bełżcu, mało kto wie, miejsce to przez dziesiątki lat było zapomniane. To tam naziści zgładzili blisko milion osób pochodzenia Żydowskiego. Autorka ukazuje nam dramaty ludzkie, okrucieństwo wojny, bezradność. Podział rasowy, antysemityzm, uprzedzenia, negatywne nastawienie do osób pochodzenia żydowskiego, rasizm, który jest wciąż obecny w naszym społeczeństwie. Wojenna, zakazana miłość, trudne wybory, które mają swoje konsekwencje, skomplikowane relacje polsko-żydowskie. Skrywane tajemnice, niedopowiedzenia, przeszłość, o której się nie mówi. Wątek romantyczny dodaje lekkości przedstawionej historii, a wątek sensacyjny buduje delikatne napięcie.
Trudna, poruszająca opowieść, obok której nie da się przejść obojętnie. Daje do myślenia, jest świadectwem prawdy o ludobójstwie. Bardzo polecam.
https://tatiaszaaleksiej.pl/utracone-swiatlo/
Po odczytaniu testamentu męża obrazek idyllicznego związku Pauliny rozpada się na drobne kawałki. Kobieta postanawia wyruszyć do Grecji, by znaleźć spadkobiercę...
Współczesny Berlin. Śmiertelnie chory nestor arystokratycznego rodu zwierza się wnuczce z kłopotów i zwraca się do niej z nietypową prośbą...
Przeczytane:2024-10-24, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam, ulubione,
Dziś chciałabym napisać kilka słów o książce, która mną nie lada wstrząsnęła i spowodowała, że sięgnęłam do źródeł historycznych, chcąc jak najwięcej dowiedzieć się o obozie, o którym nie miałam żadnego pojęcia. Wszyscy słyszeliśmy o Auschwitz, Majdanku, Sobiborze, Treblince i wielu wielu innych, ale z ręką na sercu, kto pamięta z lekcji w szkole o obozie w Bełżcu? Autorka, która mieszka nieopodal, postanowiła podzielić się jego niezwykle trudną i bolesną historią. Nie bez powodu ten obóz nazywany jest zapomnianym. A dlaczego? Ja Wam tego nie zdradzę, ale dowiecie się tego z niniejszej powieści, która tak jak i mnie zachęci do zgłębienia tematu.
Autorka swą powieść umieściła w 2004 roku w momencie przyjazdu tajemniczego mężczyzny do Zamościa. Ma on za zadanie znaleźć mężczyznę, który w okresie wojenny prawdopodobnie kolaborował z Niemcami i denuncjował Żydów, i postawić go przed sądem, ma także odnaleźć dawnego przyjaciela, przyjaciela swojego dziadka (nie zagmatwałam za bardzo?). Nie spodziewa się, że to, co odkryje, zmieni życie kilkudziesięciu osób, obudzi demony przeszłości, a na jaw wyjdą tajemnice sprzed ponad sześćdziesięciu lat.
W hotelu poznaje Ewę, która początkowo staje się jego przewodniczką po Zamościu i okolicach. Dziewczyna nie spodziewa się jednak, że Jakub nie jest tym, za kogo się podaje, a utkana przez niego historia zawiera w sobie drugie dno.
Równocześnie obserwujemy rodzinę Halickich, w której właśnie przetacza się życiowe tornado po wieści, że jedyna wnuczka znanego i szanowanego nie tylko w kraju profesora, niezwykle uzdolniona skrzypaczka, postanowiła wyjść za dużo starszego mężczyznę, a dodatkowym obciążeniem jest, to, że Eliasz jest Żydem. Rodzina nie może się z tym pogodzić, a jakby było mało kłopotów i zmartwień, zaczyna się nimi interesować pewien Amerykanin, który rozpaczliwie rozpytuje o profesora po mieście.
Kim tak naprawdę jest Jakub? Jaką rolę do odegrania w całej tej sprawie ma Ewa? Czy Haliccy pogodzą się z wyborami Róży? Jak wielką tajemnicę nosi w sobie senior rodu i kim jest mały chłopiec uwieczniony na fotografii sześćdziesiąt lat wcześniej? Dlaczego od wielu lat nie została nadana odpowiedź na listy, które przychodzą zza granicy?
Tego już nie napiszę, ale podpowiem, byście przygotowali się na naprawdę wstrząsającą historię i mieli pod ręką zapas chusteczek. Będą bardzo potrzebne.
"Utracone światło" to powieść, w której fikcja literacka przeplata się z faktami historycznymi, a przeszłość domaga się przypomnienia i pamięci. Dwa główne wątki splatają się momentami w naprawdę bolesną całość, która zmusza czytelnika do wielu głębokich refleksji. Dlatego tak trudno jest o niej opowiedzieć, by nie zdradzając szczegółów, zainteresować tak bardzo, by każdy z Was chciał tę historię poznać, i tak jak ja pokochać całym sercem.
Autorka w "Utraconym świetle" wykazuje się olbrzymią wiedzą i wnikliwie analizuje historię nie tylko obozu, ale i ludzi nie tylko tych, którzy tam trafili i nigdy już go nie opuścili, ale i tych, którzy w jakikolwiek sposób z obozem byli związani. Nie ucieka także od trudnych relacji polsko-żydowskich i pokazuje, że nadal mamy duży kłopot z antysemityzmem.
Pięknie pisze także o przyjaźni, która wznosi się i trwa ponad pochodzenie, zakazanej miłości, trudnych i nie zawsze oczywistych wyborach, które trzeba było podjąć pod presją wojny. Jest to także opowieść o sprawiedliwości, poświęceniu i niezłomnej odwadze, by w końcu stać się powieścią o nadziei na to, że wszystko jest po coś i wszystko jest dla czegoś.
Autorka od początku buduje napięcie i choć akcja powieści nie goni na złamanie karku, sprawia, że nie chce się tej historii odłożyć na bok przed wyjawieniem wszystkich tajemnic. Urzekły mnie malownicze opisy miasta i jego okolic, zabytków architektury, oddając jego klimat i sprawiając, że chce się odwiedzić ten region, są one również niezwykłym balansem dla opisów bezdusznego reżimu, który rozpanoszył się tam w trakcie wojny i bestialskich przeżyć, których ofiarami stali się więźniowie obozu. Olbrzymie wrażenie robią opisy miejsc, w których obecnie stoi Muzeum Miejsca Pamięci w Bełżcu, są one tak sugestywne, że nawet teraz myśląc o nich, dostaję przysłowiowej gęsiej skórki na ramionach.
Warstwa fabularna jest również doskonale poprowadzona, bohaterowie są niezwykle autentyczni, przepełnieni emocjami, każdy ma tu bardzo ważną rolę do odegrania, nikt nie jest tu zbędny, a wszyscy są przepełnieni emocjami, traumami przeszłości, nadzieją na lepsze jutro.
Autorka zręcznie manipuluje czytelnikiem, wzbudza ciekawość, podrzuca tropy, zostawia niedomówienia, wciąga w sieć intryg i tajemnic, nie pozwala, by prawda szybko wyszła na jaw.
Zakończenie mocno zaskakuje, przyznaję, że nie tego się spodziewałam, ale z wielką ciekawością przeczytałabym, jak potoczyły się dalsze losy tych postaci.
Książka jest tak emocjonalna, że nawet teraz kilka dni później, nie mogę przestać o niej myśleć. Jest to ciekawa i poruszająca lekcja historii, sumiennie oddająca brutalną prawdę o wojennych czasach.
Jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością pani Bożeny Gałczyńskiej- Szczurek, jest to spotkanie przepełnione emocjami, niezwykle udane i jeśli poprzednie książki Autorki są tak równie emocjonujące i niedające o sobie zapomnieć, z wielką przyjemnością po nie w przyszłości sięgnę.
Czy polecam?
Zdecydowanie tak. To bardzo ważny głos przypominający o obozie, o którym większość zapomniała. Chciałabym, by ta historia trafiła do jak najszerszego grona odbiorców, bo każdy w tej opowieści znajdzie coś dla siebie. Naprawdę każdy.